FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Wyprawa na Mon Calamari
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Wyprawa na Mon Calamari
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Wto 0:25, 25 Lip 2006    Temat postu:

Skywalker usłyszał komunikat Mistrza i zastanowił się nad sytuacją. Jego intuicja podpowiadała mu, że wynik bitwy nie ma żadnego znaczenia. W przeciwieństwie do osoby Dooku, która za wszelką cenę powinna pozostać w rękach Republiki.

- Do dowódzców: czy wysłaliście już wołanie o pomoc? Nie ma sensu dłużej walczyć, bo bitwa jest przegrana. Niech większe statki szykują się do odwrotu, tymczasem nasze myśliwce zajmą się odwróceniem uwagi floty separatystów!


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ragnus
Rebel Scum



Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bydgoszcz

 Post Wysłany: Śro 10:59, 26 Lip 2006    Temat postu:

Po chwili do Anakina dotarła jedna, ale najgorsza ze wszystkich możliwych wiadomości. Jeśli by postępiano według jego planu zbyt wiele osób mogło ucierpieć. Z głośnika usłyszał głos jednego z klonów:

- Komandorze, chciałbym powiadomić, że przy aktualnych uszkodzeniach istnieje 80% szans, że nie wytrzyma przeciążenia podczas wchodzenia w nadprzestrzeń. „Arrow of Hope” może skakać, ale proszę o zabranie jak najwięcej personelu z mojego okrętu. Zostaniemy i będziemy osłaniać odwrót drugiego statku.
- Nie zgadzam się. Rozkaz o takim odwrocie może podjąć tylko generał WAR-u. Dopóki jeden z nich tego nie potwierdzi zostajemy w systemie walcząc z wami do końca. Trzymamy się ostatniego rozkazu generała Kenobi i kontynuujemy ostrzał.
- Nie kłóć się AB-56. Masz obowiązek ratować to co możesz. Jeśli tu zostaniemy oba Acclamatory zostaną zniszczone. Sami może zabierzemy jeden z ich statków nie więcej. Połączcie mnie z którymkolwiek z generałów.
-Sir, Generałowie Fisto i Darkcloud nie odpowiadają. Choć zaraz może uda nam się nawiązać kontakt z generałem Kenobi.


Dowódca przypomniał sobie o pytaniu Skwalkera:

- Nie byliśmy w stanie nic wysłać do tej pory. Te statki zakłócają łączność nadprzestrzenną, choć za parę minut uda nam się to obejść i wyślemy komunikat na Coruscant.

W tym czasie w przestrzeni bitwa myśliwców powoli dogasała. Zostało już tylko piętnaście Torrentów. Wszystkie straciły już swoje torpedy, ale przyniosło to tak długo wyczekiwany sukces. Tarcze jednego z okrętów wroga padły otwierając drogę dla ognia turbolaserów. Gdyby tylko drugi okręt ciągle go nie zasłaniał. Była to oczywiście przeszkoda do obejścia. Jeden okręt nie mógł zasłaniać celu dwóm Acclamatorom. Ostanie 2 eskadry Sępów nie były już tak groźne, toczyły walkę prawie 30 minut przez co w każdej chwili mogło zabraknąć im energii. Wtedy będą musiały wlecieć na okręt otwierając hangar i umożliwiając zadanie jednego celnego ciosu.

******************
Obi-Wan nie mógł jednak teraz odpowiedzieć. Biegł ile sił w nogach do hangaru. Wyczuwał tam bez problemu dwie potężne postacie. Dwóch mistrzów. Jednego, który był jego bliskim przyjacielem, ucieleśnieniem jasności. Oraz drugiego, który pogrążył się w ciemności. Mistrz jego mistrza. Od tego pierwszego było już wyczuwalne zmęczenie, drugi wydawało, że bawił się z młodszym przeciwnikiem.

Kiedy już wbiegł do środka zobaczył prawdziwy pogrom. Na ziemi leżało kilkanaście pociętych ciał klonów. Do tego wiele z nich miało ślady po trafieniach z blasterów. Jednak główną uwagę przykuwał pojedynek na środku pomieszczenia. Mistrzowie dwóch różnych szkół. W całym zakonie nie było nikogo, kto by lepiej opanował pierwszą formę niż Kit Fisto. Poświęcając się Shii-Cho stał się mistrzem odbijania pocisków. Walka na arenie 4 miesiące temu była przez to dziecinnie wręcz łatwa. Ten styl był niestety całkowicie nieefektywny w konfrontacji z eleganckim Makashi hrabiego Dooku. Sith bawił się kreśląc swoje ósemki. Atakując oszczędnie oraz skutecznie blokując. Ruchy obu z nich były niesamowicie szybkie. Pomimo 80 lat Dooku poruszał się niesamowicie szybko. Trening drugiej formy na pewno miał w tym swój udział.

W końcu hrabia postanowił skończyć tę zabawę. Wykorzystując zbyt śmiały atak Kita nie przyjął uderzenia na miecz tylko przepuścił je tuż obok tułowia. Następnie szybo obrócił rękę i przejął swoją klinga po broni przeciwnika. Ruch skończył się dopiero gdy dłoń Nautolanina spadła wraz z zaciśniętymi palcami na metalową podłogę. W tym momencie jeden cios dzielił zielonego mistrza od zjednoczenia się z Mocą. Hrabia jednak nie uczynił tego, po raz kolejny mógł zabić rycerza, ale nie zrobił tego. Wbił tylko miecz w prawy obojczyk zadając ból, nie stwarzając zagrożenia dla życia. Szybko go wyszarpnął i pozwolił ciału bezwładnie osunąć się na ziemię:

- Witam Cię ponownie mistrzu Kenobi. Żałuję, że nie możemy skorzystać z okazji i skrzyżować naszych mieczy, ale czas mnie już goni. Nie będziesz miał mi za złe jeśli skorzystam teraz z waszych transportowców i udam się na zewnątrz.

Nie czekając na odpowiedź wskazał on na kilkunastu klonów, którzy bezwolnie ruszyli za Sithem w kierunku LAATów. Na przedzie tej dziwnej kolumny lewitował nieprzytomny Fisto szurając swoimi głowoogonami po podłodze.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Sob 21:40, 29 Lip 2006    Temat postu:

Obi-Wan wiedział co robić. Musiał działać szybko. Miał pewien plan, lecz szanse na jego powodzenie były połowiczne. Popatrzył na Dooku otoczonego przez żołnierzy klonów, idących nieświadomie za swym wrogiem. Lecz kontrolowanie lewitacji Mistrza Fisto i żołnierzy klon wymagało koncentracji i spokoju, zakłócenie go mogło spowodować chwilowe przerwanie kontroli, a to wystarzczyło by osamotnionemu Mistrzowi Jedi na dywersje która mogła zawarzyć o losach Dooku i jego samego.

Mistrze Kenobi skoncentrował się na moment by po chwili pchnąć Mocą, Hrabiego Dooku, gdy ten straci koncentracje, Obi-Wan od razu Mocą przyciąga do siebie nieprzytomnego Mistrza szermierk - Kit'a Fisto. Gdy ten ląduje przed jego nogami chwyta miecz jedną ręką, by odbijać strzały tych klonów którymi nadal kieruje Hrabia. Drugą ręke zaś miał gotową do używania Mocy by bronić swego przyjaciela.

Mistrz Jedi wezwał na pomoc kolejne oddziały klonów, oraz starał się uwolnić pozostałe klony od wpływu Dooku, oczywiście nadal mając ochronę Fisto za priorytet.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Nie 20:48, 30 Lip 2006    Temat postu:

Skywalker szybując w przestworzach wyczuł walkę swojego Mistrza w hangarze. Od razu domyślił się, że Kenobi najprawdopodobniej chce uratować jakiegoś Jedi (pewnie Fisto), bo inaczej pozwoliłby wyleciec Dooku z hangaru, a na to tylko czekał Anakin. Padawan starał się zestrzelić jak najwięcej sępów mając na uwadze statki wylatujące z hangaru.

- Komandorze, chciałbym powiadomić, że przy aktualnych uszkodzeniach istnieje 80% szans, że nie wytrzyma przeciążenia podczas wchodzenia w nadprzestrzeń. „Arrow of Hope” może skakać, ale proszę o zabranie jak najwięcej personelu z mojego okrętu. Zostaniemy i będziemy osłaniać odwrót drugiego statku.

- Nie chodzi mi oto aby wyruszyć w nadprzesteń, tylko aby jak najwięcej osób z personelu uciekło do szalóp ratunkowych. Przecież posiadamy takie? Ponad to niech dowódca statku-matki zakończy ostrzał i użyje całej dostępnej mocy na osłony w miejscu, gdzie pada najgęstsza liczba pocisków. Pozostałe myśliwce niech zniszczą silniki okrętu bez osłon (dla tych co nie wiedzą, gdzie są silniki. Z reguły mieszczą się z tyłu...). Bez odbioru


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ragnus
Rebel Scum



Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bydgoszcz

 Post Wysłany: Pią 19:50, 04 Sie 2006    Temat postu:

Plan Kenobiego miałby olbrzymie szanse powodzenia gdyby nie odniósł zaledwie parę godzin wcześniej tak dużych obrażeń. Dopiero co wyszedł ze zbiornika z bactą a już teraz chciał zdobyć się na olbrzymi wysiłek. Pierwsza część planu zadziałała bez problemu. Kit Fisto został uniesiony wyżej i szybko zaczął lecieć w kierunku przyjaciela. Jednak w połowie drogi Dooku poświęcił więcej siły by powstrzymać przed zabraniem zakładnika. Nie mogąc jednak poświęcić całej uwagi Nautolanin coraz bardziej oddalał się od byłego Mistrza.

Sith postanowił wykorzystać inne przedmioty jednocześnie popuszczając chwyt Kita. W kierunku Kenobiego zaczęły lecieć z różnych stron 4 ciała klonów w pełnych zbrojach. Fisto już był bardzo blisko by Obi-Wan pomagając sobie Mocą wyskoczył by go złapać. W locie oba ciała miękko spotkały się ze sobą. Kolejnym zamiarem było odepchnięcie nadlatujących bezwładnych ciał, ale hrabia mu w tym przeszkodził. Niewielki metalowy przedmiot uderzył go w tył głowy i tymczasowo ogłuszył:

- Jak to proste. A Qui-Gon tak wysoko Cię cenił.

Tylko tyle usłyszał Mistrz Jedi. Zaraz po tym spadł ciężko na ziemię nadwerężając nie wyleczone jeszcze do końca kończyny. Na całe szczęście będący w dużo gorszym stanie Fisto wylądował na nim nie doznając kolejnego uszczerbku na zdrowiu. Następnie 4 ciężkie zbroje przygniotły obu mistrzów nie dając im szans do działania przez najbliższe minuty.

*****************
- Tak jest, sir. Przygotować się do ataku na rufę uszkodzonej jednostki.

Reszta maszyn republikańskich postanowiła na rozkaz komandora uniemożliwić ucieczkę jednostce wroga. Vultury nie stanowiły już teraz takiego dużego zagrożenia dlatego plan miał szansę się powieść. A raczej miałby gdyby V-19 wykonały lądowanie i uzupełniły zapasy. Mizerne promienie wystrzeliwane przez ich oba działka każdego z myśliwców nie mogły równać się z wytrzymałym pancerzem niszczyciela. Kilka wyjątkowo celnych strzałów trafiło co prawda w jakieś moduły odpowiedzialne za płynność manewrów, ale główne silniki ciągle pozostawały bezpieczne. Trudności z pochłanianiem energii tych strzałów były niczym w porównaniu do przeciążeń przy skokach w nadprzestrzeń czy wykonywania ruchów podczas walki.

- Personel przygotowuje się do ewakuacji. Muszę jednak zaznaczyć, że to desantowiec. Nie mamy kapsuł dla wszystkich żołnierzy. Co najwyżej dla obsługi samego statku.

Nim Skywalker zdążył odpowiedzieć ujrzał niezwykły obraz. Z hangaru umierającego Acclamatora wyleciały 63 kanonierki typu LAAT. Pojazdy nie były przystosowane do walki w przestrzeni. Ale przez krótki czas mogły tutaj przebywać. Ich opancerzenia jak i uzbrojenie kompletnie nie nadawało się do walki, ale mogły mimo to służyć za transportowce na krótkich odległościach. Wszystkie kanonierki leciały w bardzo ciasnym szyku w kierunku jednostki wroga posiadającego jeszcze osłony, nadając jednocześnie jakiś komunikat nie dający się odszyfrować przez Republikan.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Pon 19:50, 07 Sie 2006    Temat postu:

- Do wszystkich wolnych jednostek. Natychmiast rozpocząć atako na kanonierki LAAT! Nie pozwolić im przedostać się do statków separatystów

Pomimo iż Skywalker wydał rozkaz ostrzału, sam nie ingerował w bitwe, zaczaił się niby udawając uszkodzenie silnika i czekał na wyłączenie osłon i otwarcie hangarów.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Wto 10:40, 08 Sie 2006    Temat postu:

Kiedy Dooku opuścił hangar, część klonów która przetrwała, pomogła podnieść się Obi-Wan'owi i jego nieprzytomnemu towarzyszowi.

- Zbierzcie go w jakieś bezpieczne miejsce na tym statku - jeśli takie istnieje, i zaopiekować się nim oraz zapewnić mu pomoc medyczną-

Mistrz Jedi wziął swój komunikator i połączył się z oficerem na mostku "Ka'rta Tor".

- Nie przerywać ostrzału w okręty wroga, oraz niech nasz drugi acclamator również kontynuuje ostrzał, jeśli nam się uda unieszkodliwić kanonierke Dooku, drugi okręt ma pochwycić go promieniem ściągającym, oraz przygotować się na odwrót, Dooku ma się wtedy znaleźć w klatce pozbawionej przepływu Mocy -

Mistrz Kenobi przerwał połączenie a następnie nawiązał go z Anakinem.

- Anakinie niech Twoja eskadra myśliwców zacznie czynić uszkodzenia kanonierek, tak by nie zostały zniszczone, ale też żeby nie mogły się poruszać, i jeśli Ci się uda zlokalizuj kanonierke Dooku i unieszkodliw ją, musimy odzyskać więźnia, w pozostałych kanonierkach są nasz klony -

Obi-Wan po zakończonej rozmowie udał się powoli na mostek, przeliczył swoje możliwości i mimo iż odzyskał swego przyjaciela, czuł że źle zrobił iż próbował w tak wymagający sposób odzykać Mistrza Fisto, mógł znaleźć inny sposób, który nie pozowliłby Dooku wziąść klonów które go teraz osłaniają a zarazem uratowałby jedi, lecz Kenobi wiedział także że starał się jak mógł i ta myśl lekko pocieszała go.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ragnus
Rebel Scum



Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bydgoszcz

 Post Wysłany: Śro 14:43, 09 Sie 2006    Temat postu:

Mostek „Arrow of Hope”

Tarcze wielkiego okrętu raz po raz rozbłyskiwały po trafieniach z turbolaserów przeciwnika. Artylerzyści tego statku nie pozostali dłużni i ciągle ostrzeliwali wrogą jednostkę. Spora część leciała w próżnię, ale i tak udało się już znacznie osłabić jego tarcze. Druga jednoska przeciwnika uszkodzona i mocniej osłabiona ciągle chowała się nie prowadząc wymiany ognia, toteż Republikanie mieli przewagę okrętów. Szkoda tylko, że "Ka'rta Tor" był w opłakanym stanie i za wiele nie pomagał:

- Wrogie tarcze spadły już poniżej połowy naładowania. Jeszcze kilka minut i oba okręty wroga pozostaną bez osłon.
- Doskonale, przygotować ostatnią salwę torped i wystrzelić ją zaraz po zdjęciu osłon w cel numer dwa. Zabierzemy ich ze sobą. Jak wygląda sprawa z drugim okrętem.
- Ciągle pozostaje w cieniu tego bliższego. Jedynie nasze V-19 atakują do. Manewry obu okrętów są idealnie zgrane. Nie dość, że unikają części naszego ostrzału to tylko nieliczne strzały z „Kat’rta Tor” są w stanie namierzyć cel numer jeden.
- Sir, jeszcze dwa strzały i ....


Całym okrętem zatrzęsło gdy tuż po opadnięciu osłon trafiły go dwie torpedy protonowe. Uszkadzając własne wyrzutnie oraz część uzbrojenia. Najgorsze co może spotkać dowódcę to wykonanie własnego planu przez przeciwnika:

- Jak sytuacja?
- Ciągle się trzymamy. Wytrzymamy jeszcze jakiś czas, ale jeśli nie zniszczymy zaraz tych okrętów będzie ciężko.
- Drugi okręt wychodzi zza celu numer dwa. Namierzył nas z ciężkich dział na wieżyczkach.
- Skoncentrować na nim nasz ogień.


Gdzieś na „Ka’rta Tor “

Na pokładzie „Ka’rta Tor” panował jeden wielki chaos. Jakim cudem klonom udało się poszukać tak szybko miejsca dla Mistrza Jedi w części szpitalnej nawet Yoda by nie odgadł. Wszystkie rozkazy generała wykonywano tak szybko jak to było możliwe. Teraz pozostało tylko czekać, sam Kenobi praktycznie nic nie mógł zrobić. Najbliższe minuty mogły przesądzić o losach tej wojny. Wielka odpowiedzialność dla tak małej grupy ludzi. Tylko zgranie absolutnie całych załóg obu desantowców miało przesądzić o porażce bądź sukcesie. Każdy pilot, każdy artylerzysta, każdy mechanik był na wagę bacty.

Przestrzeń

Atak klonów zaczął przynosić sukces. Udało im się unieszkodliwić kolejny silnik i prędkość wykonywania manewrów wyraźnie zmalała. To pewnie było przyczyną podjęcia przez dowódca decyzji o wyjściu zza celu numer dwa i skierowanie ostrzału na „Arrow of Hope” oraz wystawienie się na ogień. Dalsze uszkodzenia nie mogły być czynione, ponieważ komandor Skywalker wydał znacznie ważniejszy rozkaz.

Cała piętnastka wykonała zwrot i ruszyła w kierunku lecących kanonierek. Spora odległość była przeszkodą w dotarciu, ale to nie ona sprawiła największą trudność. Wykorzystując zaniechanie walki myśliwców Republiki Vultury uzupełniły zapasy paliwa i teraz już siedziały na ogonie Torrentów. Zniszczenie trzech pierwszych maszyn było zbyt szybkie na jakąkolwiek reakcję:

- Uwaga do wszystkich pilotów. Tak nie mamy szans dotrzeć do LAAT-ów. Dzielimy się na dwie grupy po 6 maszyn. Piloci z „Kat’rta Tor“ nasze zadanie to powstrzymać jak najdłużej Vultury, reszta zajmijcie się wraz z komandorem uciekającymi kanonierkami.

Od rozkazu do wykonania nie minęło nawet 5 sekund. 6 V-19 ze zmęczonymi pilotami rzuciło się na mającego czterokrotną przewagę wroga. Dali tym samym pozostałym czas na wykonanie zadania.

Kiedy w końcu ostania szóstka doleciała do uciekających te przebyły już ponad połowę drogi. Czas nie działał na korzyść WFR. Z każdą chwilą desantowce słabły, a hrabia Dooku był bliższy ucieczki.

- Strzelać bez rozkazu. Uszkadzajcie silniki, postarajcie się nie niszczyć samych kanonierek.

Sam ostrzał nie przyniósł wielkich efektów. LAATy odpowiadały w gruncie niegroźnym, ale bardzo licznym ogniem zmuszając do szaleńczych manewrów. Tylko osiem z kanonierek zostało unieruchomionych oraz 3 następne zostały zniszczone. Zabłąkane pociski zdołały jednakże wyłączyć z walki dwa z myśliwców „Arrow of Hope”, a same maszyny wykorzystywane jako transportowce dzieliła mniej niż minuta od dotarcia w okolice hangaru.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Pon 14:03, 14 Sie 2006    Temat postu:

Przyglądając się z dala całej akcji republikańskich myśliwców przeciw kanonierkom LAAT, Skywalker postanowił zmienić swój rozkaz:

" - Niech V-19 walczące z Vulutrami, odciągnął ich jak najdalej. Nie bierzcie udziału w bezpośredniej wymianie ciosów, postarajcie się, aby jak najwięcej maszyn wroga udało się za wami w pościg. Do jednostek "ściągających" LAATy: Pozostawcie je już w spokoju, czekajcie do czasu jak otworzy się hangar. Wtedy dokonajcie zmasowanego ataku na jednostki znajdujące się na początku, spróbujcie odciągnąć ich uwagę i rozbić szyk. Wtedy ja postaram się wlecieć do środka. Kiedy już to zrobię, wracajcie do naszego frachtowca."

Anakin wiedział, że była to misja prawie samobójcza i szanse powrotu na „Ka’rta Tor-a“ były minimalne (nie mówiąc już o odbiciu Dooku). Mimo to wiedział, gdzieś podświadomie że uda mu się. Jego samodzielnie przerobiony Starfighter był jednym z szybszych myśliwców w galaktyce. Sam Skywalker, dzięki wrodzonemu refleksowi był wstanie ominąć prawie każdy pocisk, tak jak kilkanaście lat temu omijał pagurki latając na Podracerze. Tylko on z całej floty Republiki był tak dobrym pilotem, żeby wcisnąć się między latające w szyku kanonierki, wylądować i szybkim susem wyskoczyć z kokpitu, zanim rozbije się myśliwiec. A wszystko w ciągu kilku sekund. Szwadron ocalałych myśliwców republiki miał mu w tym pomóć, choć była to pomoc znikoma. Oby klony wprowadziły wystarczające zamieszanie wśród pilotów kanonierek, aby móc wlecieć do środka. Ryzyko nie powodzenia było wielkie, ale Jedi był zdeterminowany. Albo wleci do środka, albo się rozbije.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Pią 18:09, 01 Wrz 2006    Temat postu:

Generał Kenobi w końcu dotarł na mostek okrętu który był już w opłakanym stanie. Zamyślony nad taktyką, jaką teraz powinien zastosować, podszedł do Oficera i zapytał.

-Oficerze ilu ludzi możemy ewakuować?-
-Około 800 generale-

Obi-Wan szybko przeanalizował sytuacje, po czym odrzekł.

-Ja wraz z mistrzem Fisto, użyje jednej z kanonierek LAAT i dostane się na Arrow of Hope, stamtąd będe wydawał rozkazy, a tymczasem kontaktować się ze mną można poprzez mój prznośny komunikator. Nie dajcie całkowicie zniszczyć tego okrętu, oraz też wspomagajcie jak tylko możecie okręt Arrow of Hope-

Mistrz Kenobi szybko udał się do części szpitalnej by stamtąd jeszcze szybciej, wraz z kilkoma klonami pomagającymi mu nieść ciało mistrza jedi, udać się do hangaru, a stamtąd zaś odlecieć kanonierką LAAT i dostać się na pokład Arrow of Hope, oczywiście wcześniej powiadamiając o tym samego oficera tegoż pokładu.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ragnus
Rebel Scum



Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bydgoszcz

 Post Wysłany: Pon 13:26, 04 Wrz 2006    Temat postu:

Moc podsuwała różnice pomysły na zakończenie, ale niestety na większość z nich było już za późno. Pomimo odwrotu tylko trzy V-19 zdołały wrócić na pozycję wyznaczoną przez Anakina. Szybsze Vultury nie miały absolutnie żadnych problemów z dotrzymaniem ich kroku. Ostatnia potyczka tej bitwy miała już za chwilę rozegrać się koło hangaru jednego z okrętów Separatystów. Sam padawan niecierpliwie czekał na swoją szansę wlotu do hangaru przeciwnika. Jednak wtedy statki zmieniły takktykę, LAATy rozdzieliły się na dwie równe grupy. Do każdej z nich dołączyła eskadra myśliwców przeciwnika, pilnując by Torrenty nie zbliżyły się za nadto. Jedna z grup przeleciała ponad statkiem, natomiast druga pod spodem. Teraz stało się jasne, że celem była bardziej uszkodzona jednostka. Ostatnie kilka manewrów pozwoliło jej na ustawienie się na wektorze pozwalającym ucieczkę w nadprzestrzeń. Druga jednostka miała tylko go osłaniać i ściągnąć na siebie ogień, co też czyniła nad wyraz skutecznie. Teraz także ona raz po raz otrzymywała trafienia z dział turbolaserowych. Dla przeciwnika oczywiście ważniejszy był hrabia niż jeden z licznych okrętów dlatego wydawało się, że statek będzie walczył tak długo jak to potrzeba.

W tym czasie Obi-Wan zdołał dotrzeć zaledwie do hangaru i wylecieć z Acclamatora zostawiając Saye Solaris. Kłopoty z przesyłaniem danych i ogólny chaos uniemożliwiały mu wykonywanie rozkazów aż do dotarcia na pokład „Arrow of Hope”.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Wto 16:42, 12 Wrz 2006    Temat postu:

W głowie Jedi krążyły pytania bez odpowiedzi. Padawan nie miał zielonego pojęcia kto zdradził separatystom tajne współrzędne przelotu fregaty, oraz czemu Dooku wyleciał na czele plutonu klonów w kanonierkach (bo co do tego, że to byli żołnierze republiki nie miał wątpliwości). Pozostawało jeszcze wiele innych pytań bezodpowiedzi, jak np. nieudolne kierowanie obroną póki Obi-Wan i Anakin nie wzieli spraw bitwy w swoje ręce. Być może ktoś specjalnie tak dowodził, był jednym ze spiskowców albo agentów Separatystów. Tą sprawą po powrocie będzie musiał się zająć senat, który pewnie powoła specjalną komisję do wyjaśnienia przyczyn ucieczki Dooku.

Dla samego Jedi liczył się fakt, że Sith jednak uciekł. A jego ucieczka była dokładnie zaplanowana. Skąd separatyści w tak krótkim czasie dokonali czegoś takiego...? To wszystko nie miało już znaczenia. Skywalker pierwszy raz poczuł się przegrany i oszukany. No bo wróg rozszyfrował nawet jego plan, mimo iż był gotów do wielkich poświęcej i czuł że jednak by mu się udało, to nie było mu dane zostać bohaterem w tej bitwie.

Ale pozostała jeszcze jedna możliwość....

"Do wszystkich jednostek republiki. Nie będziemy kontynuować pościgu za kanonierkami"

Skywalker wyłączył się i po chwili nadał jeszcze jedną wiadomość:

" OBi-Wanie, słyszysz mnie? Czy zdołalbyć osłabić tak pole siłowe niszczyciela, który oslania ucieczke Dooku? Jeśli pojmiemy załogę, ich raport może dać nam cenne wskazówki"

Anakin ustawił myśliwiec na wporst hangaru i próbował co szukać słabych miejsc w grodzie hangaru.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Wto 18:38, 12 Wrz 2006    Temat postu:

Obi-Wan zaraz po przybyciu na "Arrow of Hope" szybko udał się na mostek wraz z nieprzytomnym Mistrzem Jedi.

-Oficerze, proszę szybko zoorganizować miejsce w pomieszczeniach medycznych dla Mistrza Fisto-
-Tak jest generale- odparł szybko ofcer, po czym wkazał na grupę klonów będących w tym terenie [i]-Zabierzcie Mistrza Fisto do pomieszczenia medycznego, zająć się nim jak najszybciej-

Grupa klonów, szybko wykonała zlecone im zadanie i już w ciągu kilku sekund zniknęli z ciałem przyjaciela Mistrza Kenobiego.

Po chwili Obi-Wan usłyszał komunikat od swego ucznia.
-Obi-Wanie, słyszysz mnie? Czy zdołalbyć osłabić tak pole siłowe niszczyciela, który oslania ucieczke Dooku? Jeśli pojmiemy załogę, ich raport może dać nam cenne wskazówki-
- Tak Anakinie słyszę Cię doskonale- Mistrz Jedi szybko przanalizował plan swego ucznia. - Hmm... Jego plan wydaje się całkiem dobry - pomyślał Generał Kenobi.
-Dobrze mój padawanie, Twój plan wydaje się być sensowny-
-Oficerze, strzelać w niszczyciel osłaniający kanonierki, osłabić jego tarcze, strzelać pełną mocą, musimy pojmać jego załogę-

Obi-Wan, zastanawiał się co z jego przyjacielem... Trwało to chwilę, po czym poczuł że o czymś zapomniał... Saya!! wykrzyknął w myślach Obi-Wan, zapomniał o niej, cóż mógł mieć teraz tylko nadzięję że nic się jej nie stanie...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ragnus
Rebel Scum



Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bydgoszcz

 Post Wysłany: Wto 11:56, 19 Wrz 2006    Temat postu:

Niepokojone przez nikogo LAATy dotarły do uszkodzonej jednostki. Zaledwie osiem z nich wleciało do środka ponad dwustumetrowego okrętu. Pozostałe były już niepotrzebne, ale także zbyt groźne by pozostawić je na pastwę Republiki. Na „Ka'rta Tor" wydarzyło się coś dziwnego z tym odziałem klonów i separatyści za wszelką cenę chcieli zachować tę tajemnicę dla siebie. Okręt osłaniający zamiast szykować się do ucieczki marnował dużo czasu i energii na metodyczne unieszkodliwianie maszyn. Oczy pilotów nie widziały tej masakry, ale na radarach co chwilę zanikały drobne punkciki symbolizujące kanonierki z pokładu Acclamatora. Ten czas dobrze wykorzystały desantowce. Ostrzał prawej burty unieszkodliwił znaczącą część dział oraz przebił w kilku miejscach pancerz. Jeden ze strzałów uszkodził nawet grodzie. Otwór był zbyt mały by swobodnie w niego wlecieć. Przelatując przez niego pilot Delty musiałby poświęcić oba szczątkowe skrzydła, sam kadłub powinien jednak znaleźć się w środku. Przy odrobinie szczęścia bądź dzięki Mocy może nawet przeżyłby ten lot. Piloci V-19 nie mieli szans na przelot. Jakakolwiek próba musiałaby skończyć się rozbiciem na metalowym pancerzu.

Anakin jeśli ciągle chciał wykonać swój pierwotny plan musiał się śpieszyć. Pierwszy okręt po zebraniu Vulturów już skoczył w nadprzestrzeń, drugi kończył wybijać LAATy jednocześnie rozpoczynając obrót. Przy jego zwrotności tylko kilka minut dzieliło go od uzyskania odpowiedniej pozycji do skoku w nadprzestrzeń.

Jedyną pozytywną sprawą był fakt, że oba okręty Wielkiej Floty przetrwały tę potyczkę w kosmicznej pustce. Co prawda oba były poważnie uszkodzone, jeden z nich nie mógł stąd odlecieć, ale szybka akcja ratunkowa powinna umożliwić uratować nawet „Ka’rta Tor”. W przypadku jej braku istniało niebezpieczeństwo, że to przeciwnik ściągnie tutaj odpowiedni siły i dokończy swoje dzieło.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Pią 22:13, 22 Wrz 2006    Temat postu:

" Obi-Wanie postaraj się uniemożliwić za wszelką cenę wyruszenie w nadprzestrzeń wrogom. Spróbujcie poszerzyć ten otwór we włazie. Da się to zrobić mistrzu?"

Skywalker zagłębił się w Moc i zmieniał stopniowo pozycję swojego myśliwca tak by ciągle być ustawionym naprzeciw dziury w grodziu hangaru.

"Czas to skończyć."


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Pon 19:05, 02 Paź 2006    Temat postu:

Obi-Wan analizował całą sytuację. Cóż jedyne co teraz mógł zrobić, to wydawać rozkazy od których wiele zależało... Lub nie... Chwilę zastanawiał się nad planami wroga, które nie były trudne to rozpracowania, okręt osłania drugi, w którym jest Dooku i szykuje się do ucieczku. Wiadome jest także że atak ten miał na celu odbicie Dooku, tylko skąd separatyści wiedzieli o naszym położeniu i o tym że Dooku się tam znajduje...

-Obi-Wanie postaraj się uniemożliwić za wszelką cenę wyruszenie w nadprzestrzeń wrogom. Spróbujcie poszerzyć ten otwór we włazie. Da się to zrobić mistrzu?- Usłyszał nagle generał Kenobi w swym komunikatorze i długo nie czekał z odpowiedzią.
-Niestety z drugim okrętam nic nie zrobimy, ponieważ jest zasłonięty, natomiast pierwszy okręt możemy unieszkodliwić, co zresztą teraz robimy, tak by nie uciekł i można było wziąść zakładników-
Obi-Wan zaraz po swoich słowach, zwrócił się do oficera.

-Kontynuować ostrzał okrętu, jeśli dasz radę postarajcie się uniemożliwić ucieczkę drugiemu, a najlepiej skoncentrować strzał w pola uniemożliwiające wlot do hangaru. Natomiast jeżeli nie sięgniecie siłą ognia drugiego okrętu, ostrzeliwać pierwszy, tak by go obezwładnić, lecz by nie zniszczyć-

Po tych słowach generał Kenobi zastanawiał się nad dalszymi posunięciami, oraz nad tym jak wygląda sytuacja na "Ka'rta Tor"


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ragnus
Rebel Scum



Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bydgoszcz

 Post Wysłany: Śro 13:20, 04 Paź 2006    Temat postu:

Drugi z okrętów kończył obrót gdy jeden ze strzałów trafił we wlot do hangaru. Dziura była teraz dostateczenie duża by w nią wlecieć, ale tylko jeden pilot myśliwca w najbliżej okolicy mógł tego dokonać nim niszczyciel wskoczy w nadprzestrzeń.

Kolejne trafinia nie miały już większego znaczenia, okręt i tak musiał spędzić kilka najbliższych dni w dokach remontowych więc jego dowódca całkowicie ignorował ostrzał byle tylko szybciej uciec w bezpieczną nadprzestrzeń.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Nie 9:49, 08 Paź 2006    Temat postu:

Skywalker przypomniał sobie swoją naukę w Akademii. Kiedy przybył na Courscant miał zaledwie 9 lat i zero pojęcia o tym, jak to jest być Jedi. Najgorsze było to, że na początku nikt nie chciał podjąć się szkolenia chłopca. Dopiero po śmierci Qui-Gona, Obi-Wan przysiągł, że będzie nauczał Anakina nawet wbrew woli rady. Kenobi bardzo starał się być dobrym i wymagającym nauczycielem, lecz często zdolności syna Shmi wykraczały poza normalne metody nauczania. Po pierwszych latah pobytu wśród Jedi ukazały się największe wady Anakina. Chłopca ciągnęło do nielegalnych wyścigów oraz do majsterkowania, ale nigdy do medytowania czy zgłębiania tajników żywej Mocy. Pomimo to Skywalker wykazywał się znacznymi postępami. Już w wieku 18 lat dorównał swoim równieśnikom, a podczas 'Ataku Klonów' mówiono, że nawet przywyższył swojego mistrza. Oczywiście nie było to do końca prawdą, bo o ile możliwościami Ani dorównywał każdemu z Jedi, to jednak brakowało mu mądrości oraz zjednoczenia z Mocą, jaką wykazywał się Kenobi. Poza tym, Skywalker posiadał jeszcze jedną wadę o której wiedziało nie wielu... Gdy przegrywał (np. podczas pojedynku na turnieju) często sięgał po większe siły czerpiąc je z gniewu. To strach i nienawiść nakręcały go do dalszego działąnia.

Skywalker rozbudził się z rozmyślań. Właśnie przed chwilą wlot do hangaru powiększył się dostatecznie by mógł w niego wlecieć. Cenne sekundy mijały a nie było czasu do stracenia.

- Obi-Wanie... Życz mi szczęscia!

Anakin zapisał sektor obecnego położenia swojego myśliwca, na wypadek gdyby wraz z niszczycielem separatystów wskoczył w nadprzestrzeń. Po czym z całą możliwą szybkością leciał w kierunku 'dziury'. Statek wykonywał już obród i lada chwila osiągnie prędkość światła. Myśliwiec Aniego w ostatniej sekundzie zmieścił się w wylocie, lekko uszkadzając lewe skrzydło, z którego posypały się Iskry.
- Artoo, zajmij się tym. Ja spróbuje wylądować.
O możliwości normalnego lądowania nie było mowy. Rozpędzony myśliwiec mógłby roztrzaskać się o ścianę hangaru. Skywalker starał się wyhamować i zakręcić statkiem zmniejszając pułap lotu. Udało się, Starfighter zatrzymał się niszcząc kilka droidów. Skywalker niemalże w tej samej wchwili wyskoczył z kokpitu włączył niebieską klinge miecza świetlnego i rozglądnął się po okolicy.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ragnus
Rebel Scum



Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bydgoszcz

 Post Wysłany: Pią 20:26, 13 Paź 2006    Temat postu:

Poprzez Moc Anakin wyczuwał niebezpieczeństwo, ale jego wzrok nie pozwalał ujrzeć źródła tego uczucia. Zmysły młodego Jedi były wyostrzone do granic możliwości, przez to wszystko wydawało mu się, że czas płynie znacznie wolniej. Lądowanie, wyskoczenie z rozbitej i nienadającej się do dalszego lotu, włączenie miecza i rozglądanie się. Mogło się wydawać, że od momentu wlotu do niszczyciela minęły już całe minuty, ale w głębi siebie Skywalker wiedział, że to dopiero kilka sekund przeminęło. Kilka sekund, które były ostatnimi dla tego kosmicznego pojazdu w tej części galaktyki. Jako doskonały pilot Padawan od razu zorientował się, że okręt skoczył w nadprzestrzeń pozostawiając oba uszkodzone Acclamatory.

Hangar był teraz całkowicie opuszczony, żaden myśliwiec nie został zabrany do środka. Obsługa i droidy bojowe również znajdowały się w innym miejscu. Wzrok młodzieńca mimowolnie skierował się na otwór w kadłubie przez który przeleciał chwile wcześniej. Gdyby nie pole magnetyczne całe powietrze uleciałoby z pomieszczenia sprowadzając bolesną śmierć. Jeśli wróg wiedział o obecności Padawana, a ciężko było sobire wyobrazić sytuację w której by tego nie zauważył, w każdej chwili groziło mu straszliwe niebezpieczeństwo. Przed taką groźba nawet Moc nie mogła mu pomóc, rozhermetyzowanie byłoby praktycznie natychmiastowe.

************************

Sygnał informujący o powrocie łączności nie był w stanie uradować serca Obi-Wana. Jego przyjaciel był ciężko ranny, rycerz Darkcloud był nieprzytomny w rozbitym myśliwcu, dwa desantowce otrzymały wiele trafień, jeden nie nadawał się nawet do lotów w nadprzestrzeni. Najgorsze jednak było to, że jego uczeń. Osoba, która traktował jak syna przez długich ostatnich dziesięć lat została zabrana z tej części galaktyki. Przy obecnych siłach Kenobi nie mógł nawet myśleć o pościgu. "Ka'rta Tor” pozostawiony samotnie byłby zbyt łatwym celem.

Ostatnie minuty były jednymi z najgorszych w życiu. Złapanie Dooku zakończyło się całkowitym fiaskiem. Separatyści w jakiś sposób dowiedzieli się o kierunku lotu Acclamatorów oraz zebrali wystarczająco silną grupę by odbić swego przywódcę. Na dodatek zadali poważne straty maszynom i ludziom oraz sami prowadzili Anakina. Pustka kosmosu wydawała się jeszcze zimniejsza niż podczas lotu myśliwcem. Chłód zdawał się przenikać przez wszystkie pokłady wprost do serca Mistrza Jedi. Ostatnio tak bezradny był stojąc za laserową osłoną patrząc jak jego mistrz walczył z wojownikiem Sithów...

[off] Anakin możesz coś tam napisać, choć na nową misję troszkę poczekasz. Ja nie mam czasu i weny.
Obi możesz po załatwieniu wszystkich spraw na tym pustkowiu udać się do świątyni Jedi i tam czekać na rozwój wydarzeń.[/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Sob 19:45, 14 Paź 2006    Temat postu:

To był chyba jeden z gorszych dni Obi-Wan'a. Był zły na siebie, jak mógł dopuścić do tak tragicznej sytuacji. Może i wyciągnął Mistrza Fisto ze szponów Dooku, ale jego uczeń jest teraz w jakichś zakątkach galaktyki zdany na siebie. Może i jest sprytny i zaradny, jest bardziej prawodpodone że zostanie schwytany. Co więcej, osoba którą złapali, mogli dowieść na Courscant i kto wie może przechyliłaby szanse zwycięstwa na stronę republiki uciekła mu sprzed nosa. Zbyt dużo dzisiaj zawalił. To nie może się już powtórzyć...

Obi-Wan otrząsnowszy się z rozważań, dowiadując się że łączność jest przywrócona, powiedział do oficera "Arrow of Hope".

-Oficerze, proszę nawiązać łączność z Courscant i powiedzieć im że jesteśmy zupełnie sami i potrzebujemy wsparcia, oraz czegoś co pozwoli acclamatorowi "Ka'rta Tor" na powrót na planetę. Następnie ściągnijcie wszystkie myśliwce do hangaru, łącznie z uszkodzonymi. Proszę także o to by nawiązać kontakt z Ka'rta Tor i powiedzieć im by przysłał tutaj Saye, ja idę sprawdzić co z Mistrzem Fisto.-

Po tych słowach Obi-Wan odwrócił się i poszedł w kierunku bloku medycznego. Szedł z pochyloną głową, dziś nauczył się wielu rzeczy... Dziś był jego najgorszy dzień.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Wyprawa na Mon Calamari
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group