FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Komnata mistrza Jennira
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum » Komnata mistrza Jennira
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dass Jennir
Rycerz Jedi



Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Taris

 Post Wysłany: Śro 20:44, 20 Cze 2007    Temat postu: Komnata mistrza Jennira

Drzwi komnaty wyznaczonej Jennirowi otworzyły się bezdźwięcznie. Dass wmaszerował ciężkim krokiem do niewielkiej niemalże pustej komnaty. Jedynym meblem było łóżko stojące przy ścianie po lewej stronie. Przydział komnaty Jennir otrzymał po niedawno poległym mistrzu jedi, którego imię wyleciało mu z głowy. Gdy Dass rozglądał się po pomieszczeniu, przeszło mu przez myśl, że on może być tylko tymczasowym mieszkańcem pokoju, że za miesiąc albo dwa przyjdzie tutaj ktoś podążający jego śladem.
Podczas tej misji otarł się o śmierć, dostrzegał to tak wyraźnie jak tylko było to możliwe. Minęło kilka dni po jego obudzeniu, zanim pozwolono mu zwolnić łóżko w ambulatorium. Jennir nie oponował, odpoczynek był mu potrzebny tak jak nigdy.
Rany jeszcze do końca się nie zabliźniły i nadal doskwierał mu ból fizyczny ale było coś gorszego. Przez te kilka dni po odzyskaniu świadomości męczyły go koszmary, noc w noc ten sam obraz śmierci młodego Virgorda przelatywał przed oczami jedi. Nie potrafił sobie wybaczyć, że nie był w stanie znaleźć innej drogi. Czuł się winny śmierci Virgorda i innych, łącznie z kocicą i młodymi, które pewnie już dawno stały się pokarmem dla drapieżników.
Drzwi zamknęły się za jedi równie bezgłośnie jak wcześniej się otworzyły. Dass zdjął tunikę i położył się na łóżku. Niemalże natychmiast wbił wzrok w sufit.
Nie miał takich wątpliwości od czasu decyzji o przyłączeniu się do wojny, a nawet wtedy nie targało nim tak wielkie poczucie winy. Rozumiał, że jeśli nie wybaczy sam sobie, to nie będzie żadną pomocą dla Zakonu.
Podstawowym pytaniem było to, jak ma to zrobić? Nagle uderzyła go oczywista myśl, musiał dokonać czegoś co przeważy szalę, uratować tylu ludzi aż spłaci zaciągnięty wobec mocy dług. Ta myśl przyniosła ukojenie, a z ukojeniem przyszła senność. Zanim powieki ostatecznie opadły, Dass obiecał sobie, że następnego dnia dokładnie przejrzy raporty z frontu i zrobi co w jego mocy by przysłużyć się Zakonowi i Republice...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Czw 9:22, 21 Cze 2007    Temat postu:

Kolejne dni kuracji mijały spokojnie. Jennir dużo odpoczywał, spacerując po świątynnych ogrodach, medytując i rozmawiając z tymi przyjaciółmi, którzy akurat byli w Świątyni. Kilka razy spotkał Tremayne’a, co najmniej dwa razy widział go w towarzystwie Jedi, rozmowę z którym podsłuchał w dniu wylotu na Dantooine. Z tego co zaobserwował Tremayne i Ardad Sarta, bo tak nazywał się nieznajomy mu rycerz, byli w dobrych stosunkach. Jennir dowiedział się, że Sarta pochodzi z Esseles. Oczywiście mistrz Jedi nie śledziłani Tremayne’a ani jego przyjaciela, stąd nie dopytywał się o więcej, trudn nawet powiedzieć, że dopytywał się o cokolwiek. Po prostu nazwisko Sarty wypłynęło w jakieś rozmowie. Wkrótce zresztą Tremayne wyjechał z Coruscant, podobnie jak Sarta, który zniknął kilka dni później. Z powodu zniszczenia „Star Stalkera” Tremayne zmuszony był odlecieć na pokładzie jednego z corelliańskich krążowników konsularnych. Cóż, jedną z podstaw filozoficznych Zakonu Jedi było wyrzeczenie się posiadania rzeczy materialnych, Tremayne chyba dobrze opanował tę sztukę, bo podczas rozmowy z Jennirem ani razu nie wspomniał o zniszczonym statku.

O ile rekonwalescencja fizyczna Jennira przebiegała pomyślnie i wkrótce jego rany wygoiły się całkowicie, jego stan psychiczny pozostawiał wiele do życzenia. Wznoszony przez lata mur odporności na zło otaczającego świata chyba trochę skruszał. Doświadczenie wpływu jaki wywierał holokron Sithów uświadomiło mu, że sekta wyznawców Ciemnej Strony nie manifestowała jedynie bezgranicznego pożądania władzy, ale również, a może przede wszystkim bezgraniczne zło – wyrzeczenie się wszelkich wartości właściwych rozumnym istotom. Zadawanie cierpienia dla czystej przyjemności, chęć całkowitego panowania nad innymi i posiadania, gotowość do sprowadzania zagłady na całe światy i gatunki – oto jakie namiętności kierowały Sithami. Ich dusze wypełniał bezdenny mrok, w którym zdrowa istota skąpana w świetle Jasnej Strony mogła całkowicie zatonąć. Zresztą Jennir nie zdołał ubrać większości przemyśleń w słowa, wiedział jedynie, że kiedy myślał o holokronie i głosie, który sączył się do jego głowy, ogarniał go instynktowny, podskórny lęk, który choć z czasem, ustępował to często pojawiał się nagle, przepełniając go grozą i wątpliwościami co do zdolności do panowania nad swoimi emocjami. Któreś nocy Jennir nie mógł zasnąć, nie pomagały ćwiczenia relaksacyjne. Jedi przewracał się z boku na bok i kiedy wreszcie postanowił wstać i pójść na spacer, ujrzał w kącie swojego pokoju przerażający widok. Zjawisko trwało ledwie sekundy, jednak na tyle długo, aby Jennir mógł zaobserwować jego liczne szczegóły. Tuż przy drzwiach wejściowych do komnaty stał Virgord. W ciszy wpatrywał się w znieruchomiałego Jedi. Jego oczy były szkliste i puste, a jednak pełne wyrzutu. Postać Twi;leka była jakby skąpana w upiornym, bladym świetle, które nie rozświetlało pokoju, a jedynie czyniło obserwowany przez Jennira widok bardziej upiornym. Jeszcze kilka chwil po powrocie wszystkiego do normy, Jedi wpatrywał się w pusty kąt pokoju. Być może zjawa byłą wytworem jego wyobraźni a może była to manifestacja Ciemnej Strony? Jakiś odprysk mocy holokronu? Choć osąd Jennira z pewnością nie mógł być obiektywny, to był on gotowy przysiąc, że w momencie pojawienia się „ducha” Moc jakby zadrżała i zafalowała. Czyżby zabity przez niego chłopak spoglądał na swojego mordercę z „drugiej strony”? Czy Jedi był świadkiem eterycznej manifestacji Twi’leka, który jakoś zdołał przedrzeć się przez zasłonę oddzielającą ten świat od zaświatów? Zapewne zdobycie odpowiedzi zajęłoby lata ciężkich studiów, a jedyną odpowiedzią jaką usłyszłąby od starszych i konserwatywnych mistrzów Jedi byłoby krótkie stwierdzenie, że po śierci istoty rozumne łączą się z Mocą i zatracają swoją indywidualność w jej ogromie, a jednak był on niemal pewien, że chłopak nawiedził go, ale po co? Cóż, może czas przyniesie pożądaną odpowiedź a przede wszystkim tak potrzebne Jennirowi ukojenie...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Dass Jennir
Rycerz Jedi



Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Taris

 Post Wysłany: Pią 7:33, 22 Cze 2007    Temat postu:

Następnego dnia po doświadczeniu dziwacznego zjawiska Jennir postanowił, że musi podjąć wyzwanie oczyszczenia. Myślenie o poniesionych stratach sprawiało mu ból, pragnął działania, może bitwy gdzie dokladnie widziałby kto jest wrogiem a kto przyjacielem, kogo musi wyeliminować dla dobra Republiki a kogo w jej imieniu uratować.
Niebieskooki jedi wstał z łóżka i ubrał się w swoje zielone szaty. Podszedł do drzwi. Elektroniczny zamek zadziałał niemalże od razu odsłaniając przed Dassem korytarze świątyni. Jedi przez chwilę stał w zadumie, jakby nie wiedział czy powinien podążać dalej, raz wybraną ścieżką. W końcu jednak pragnienie odkupienia wzięło górę nad bierną stroną natury Jennira.
Rycerz wyszedł z komnaty i skierował się najpierw do stołówki świątynnej, gdzie nawet nie zwrócił uwagi na to co je, a potem, już najedzony i rześki, przeszedł do archiwów zakonnych.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Pią 15:22, 13 Lip 2007    Temat postu:

Kiedy Jedi analizował informacje dotyczące galaktycznego źródła bacty, jego komunikator wibracjami przypomniał o swoim istnieniu. Jedi wydobył z kieszeni niewielki, elegancki przedmiot wykonany zgodnie z zaleceniami sztuki ergonomii i odebrał połączenie. Wbudowany w drogie urządzenie, specjalnie zaprojektowane specjalnie dla Zakonu, posiadało super-nowoczesny projektor holograficzny, stąd przed Jennirem pojawiła się niewielka postać mężczyzny w starszym wieku ubranego w charakterystyczne szaty Jedi. Obraz przedstawiał mistrza Tholme. Doświadczony Jedi zajmował się wywiadowczym rozpracowywaniem wroga z którym Republika toczyła wojnę. Po cóż miałby dzwonić do Jennira? Dylemat mistrza wkrótce stracił na aktualności:

"Mistrzu Jennir, cieszę się widząc cię w dobrym zdrowiu. Jak zakładam niecierpliwie wyczekujesz przydzielenia kolejnego zadania. Jeżeli tak jest w istocie ucieszę cię. Zapraszam do centrum odpraw."

Zanim Jedi zdołał coś powiedzieć, Tholme przerwał połączenie. Cóż pozostało Jennirowi?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Dass Jennir
Rycerz Jedi



Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Taris

 Post Wysłany: Pią 16:14, 13 Lip 2007    Temat postu:

Jennir odszedł od konsolety i skierował się do centrum odpraw. Nie był w najlepszym humorze, opracował ogólny plan działania. Uwzględnił niedawne ruchy Separatystów w rejonie, łącznie z Bassadro i był już niemal pewien jak skoordynować ewentualną akcję wyzwolenia Thyferry z ogólną ofensywą w regionie.
Ale co mógł zrobić? Zajmował się tymi sprawami tylko i wyłącznie dlatego, że musiał zmusić umysł do zapomnienia o wydarzeniach na Dantooine. Nie łudził się, że nawet najlepszy plan opracowany przez niego nie miał szans na realizację.
W końcu był tylko jednym z wielu rycerzy jedi, rada miała inne sprawy na głowie niż wysłuchiwanie jego pomysłów, na przykład ciągnący się proces Sory Bulq, świątynia niemalże buzowała od plotek na ten temat. Natomiast bez wstawiennictwa rady, nie mógł liczyć na słuchaczy wśród kadry oficerskiej Republiki. Nie mógł przecież po prostu zorganizować akcji dyplomatycznej i przemytu broni a następnie zmusić grupę okrętów do postępowania według jego woli. Mimo to czuł zawód, plan nie był w końcu zły.
Te przemyślenia towarzyszyły Dassowi aż do drzwi sali odpraw. Zanim wszedł przystanął na chwilę i skupił się na rzeczywistości. W końcu nie każdego dnia ktoś taki jak mistrz Tholme pragnie powierzyć zadanie jednemu z wielu rycerzy jedi. Zaciekawiony Jennir w końcu wmaszerował do sali odpraw...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum » Komnata mistrza Jennira
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group