FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Base Delta Zero
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Jedi » Base Delta Zero
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Sob 19:20, 17 Cze 2006    Temat postu: Base Delta Zero

GRACZE: Plo Koon, A'sharad Hett, trel Lanis
GM: Brasidas


Hangar zakonu Jedi był jak zawsze pełen maszyn, choć w czasach pokoju było ich o wiele więcej. Poza tym obecnie znajdowała się w nim większa ilość myśliwców i jednostek szturmowych, niż zwykłych frachtowców i statków konsularnych, charakterystycznych w czasach przed konfliktem. Nawet tej części Świątyni wichura wojenna nie odpuściła.

Mistrz Koon właśnie dostawał wytyczne od droida:

- Myśliwce są gotowe. Kręgi hiperprzestrzenne znajdują się już na orbicie, droid astronawigacyjny ma wszelkie dane. Dostałem też wiadomość, ze zaraz Mistrz Yoda osobiście się stawi, by podać najświeższe dane o misji Mistrzu Koon.

Obok Kel dora było dwóch innych Jedi: parawan trel Lanis, który niedawno temu wrócił z Misji na Neimoidii, gdzie wyśmienicie się spisał w roli pomocniczej, koordynując, za pomocą swych umiejętności w Medytacji Bojowej, jednostki WFR, oraz rycerz A’sharad Hett, tuskeński Jedi, syn słynnego Szarada Hetta. Obaj Jedi zostali dołączeni dosłownie przed chwilą. Mistrz Yoda kazał się im stawić gotowym do drogi, nawet nie tłumacząc, na jaką dokładnie misję się udają.

Dla wszystkich Jedi przygotowano myśliwce delta 7 Aethersprite. Misja byłą dość delikatna i małymi zwrotnymi myśliwcami można było niepostrzeżenie dostać się do większości miejsc, a co ważniejsze, gdy będzie potrzeba wyjść z kłopotów żywym. Poza maszyną Koona, która była specjalnie zmodyfikowana na jego potrzeby, już na samym początku wojny, pozostałe Delty były standardowymi wersjami.

Po chwili do Jedi podszedł wspierając się na lasce Mistrz Yoda. Który, dopiero co wrócił z rady Wojennej, która jak było widać po jego twarzy nie była na pewno przyjemna.

- Witajcie przyjaciele. Nim a misje wyruszycie dodatkowe informacje dla was posiadam. Misja ciężka jest. Zbadać i dowiedzieć się wszystkiego o przyczynach bombardowania Geonosis musicie. Zadanie łatwe nie będzie, teraz planeta wolna jest. Komandor Pellaeon, wszystkie jednostki stamtąd zabrał, nim cokolwiek mogłem uczynić. Hmm… wojna komplikuje się, coraz cięższa się staje, niesnaski cierniem się staja. I do klęski mogą nas doprowadzić. Posiłki na Geonosis wysłać jak najszybciej się postaram. Ale z początku sami tam będziecie. Nie wiadomo, co tam znaleźć możecie. Do tego osoba za bombardowanie odpowiedzialna, na bitwę nad Eriadu poleciała. Gdy na samej planecie uda wam się wszystkiego dowiedzieć Eriadu następnym kierunkiem waszym będzie. Powodzenia wam życzę, niech moc będzie z wami.

Yoda odszedł spiesząc się. Najwidoczniej dla dla pozostałych Jedi jedynym źródłem wiadomości będzie Mistrz Pko Koon.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Trel Lanis
Gość







 Post Wysłany: Sob 21:04, 17 Cze 2006    Temat postu:

Trel Lanis był wyczerpany po bitwie nad Neimodią. Bitewna medytacja była niezwykle wyczerpującym zajęciem, z którego niełatwo było po prostu odzyskać pełnię sił. Ale nadal starał się zachowywać jasny umysł i zimne opanowanie, z którego słyną jedi.
~Kolejna misja... Zapowiada się bardzo ciekawie - pomyślał.
Oczywiście zachowanie mistrza Yody było dosyć niecodzienne. Kazał się przygotować do drogi nawet nie zdradzając szczegółów. Nie wypadało jednakże wypytywać i starać się za wszelką cenę dojść do informacji. Trzeba było zaufać wiekowemu mistrzowi Zakonu. W hangarze, oprócz jego osoby, zobaczył Kel'dora i Tuskana. Dość niecodzienny widok, ale w końcu niezbadane są wyroki Mocy. Po odpowiednim przedstawieniu się i zapoznaniu ze spokojem oglądał swoich towarzyszy w oczekiwaniu na dalsze informacje...
 Powrót do góry »
A'Sharad Hett
Mistrz Jedi



Dołączył: 13 Cze 2006
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Tatooine

 Post Wysłany: Nie 11:34, 18 Cze 2006    Temat postu:

Chociaż mistrz Yoda nie wyjawił dużo, z chwilą kiedy jego słowa umilkły A'Sharad wybiegł myślami w przyszłość, w stronę tego co mogło ich czekać. Geonosis było miejscem już dwóch tragedii. Było kryptą dla tylu braci i sióstr Jedi, którzy polegli tam w pierwszej bitwie tej wojny. Teraz było miejscem masakry cywili. Czerwone piaski skalistej planety pochłonęły wiele krwi w tak krótkim czasie. Oddały w zamian jedynie pamięć o tym co się tam zdarzyło.

Po przerażających wydarzeniach na Neimoidii, Geonosis mogło stać się kluczowym miejscem dla propagandy obu stron konfliktu. Bomba oskarżeń była gotowa wybuchnąć. Było to tak wyraźnie odczuwalne jak zbliżająca się burza piaskowa.

Bombardowanie oznaczało jednak stratę wielu istnień i to właśnie było najgorsze. Pokonani wrogowie nie zasługiwali na taki los. Gdzieś tam po czyjejś stronie leżał ciężar winy. A gdzie była wina, musiała nastąpić kara. Takie było najprostsze i najbardziej bazowe prawo znane A'Sharadowi.

-Mistrzu Koon, w świątyni krążą wieści, jakoby to bombardowanie było dziełem admirała Dodonny. Wielu wyrobiło sobie już na ten temat zdanie, czyniąc go całkowicie odpowiedzialnym za śmierć tych wszystkich Geonozjan. Czy wiadomo ci coś o tym więcej?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Plo Koon
Mistrz Jedi



Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Dorin

 Post Wysłany: Śro 21:11, 21 Cze 2006    Temat postu:

Koon spojrzał na A'Sharad Heta, poczym zastanowił się nad czymś dogłębnie.
-Przykro mi, ale wiem tyle, co wszyscy.-Odparł lakonicznie Plo.
Po jego głowie ciągle krążyły wspomnienia z ostatniego pobytu na Geonosis, kiedy wielu z jego przyjaciół straciło życie. Sam prawie przeszedł w tedy na ciemną stronę mocy, choć nie lubił się do tego przyznawać.
Jego myśli błądziły przez długi czas w tej nie dalekiej, ale zarazem jakże odległej przeszłości. Poczuł lekką radość wiedząc, iż w wkrótce znów będzie siedział za sterami swojego delta 7 Aethersprite. Jednak to odczucie pozostawało w cieniu innego o wiele bardziej niepokojącego. Niepewności związanej z powrotem na tę okrutną, spieczoną słońcem planetę. Nie wiedział, czego można się spodziewać po wylądowaniu na planecie tym bardziej, że jak powiedział mistrz Yoda garnizon ją opuścił.
Po tej chwili namysłu zwrócił się do Pozostałych:
-Lepiej się przygotujmy na nieoczekiwane sytuacje. Nie mamy czasu do stracenia czeka na nas dużo pracy.- Jego rysy pod maską zmarszczyły się zdradzając przyjazny krzepiący uśmiech.
Następnie udał się w kierunku swojego statku.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
A'Sharad Hett
Mistrz Jedi



Dołączył: 13 Cze 2006
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Tatooine

 Post Wysłany: Śro 22:29, 21 Cze 2006    Temat postu:

-Nieoczekiwane sytuacje...Napewno nastąpią kiedy wylądujemy na planecie takiej jak Geonosis. Ale wtedy nie będą już takie nieoczekiwane, czyż nie mistrzu Koon?- Hett skłonił się obu Jedi krzyżując ręce na piersi. -Niech Moc będzie z nami. -Powiedział, po czym odwrócił się i odszedł w stronę swojego myśliwca.

A'Sharad pomyślał o oglądanym przez niego zapisie holograficznym sesji senatu. Obrona admirała Dodonny była taka zażarta. Słowa wypowiedziane przez jego zwolenników pełne były hardości. Ich tłumaczenie. Porównywanie zabitych na Neimoidii cywili do przedmiotów które można zniszczyć by przeszkodzić wrogowi w planach. Czy mogło to być naprawdę tak łatwe dla człowieka takiego jak Dodonna. Czy mógł powtórzyć to samo bez zająknięcia na Geonosis, co zrobił na Neimoidii? Jeśli tak, to jakie zepsucie musiało toczyć flotę Republiki? Tylu oficerów poparło działania Dodonny...Co też sobie myśleli? Jeszcze kilka miesięcy temu nie było czegoś takiego jak flota republikańska. Cały ciężar utrzymywania porządku leżał na barkach Jedi. A teraz ci ludzie nie wiadomo skąd sądzili, że mogą uzurpować sobie prawo do decydowaniu o życiu i śmerci całych planet. Nawet Zakon nigdy nie wziął by na siebie czegoś takiego...

Część A'Sharada, która była Jedi czuła jedynie oburzenie i odrazę na takie postawienie spraw. Jednak ta część, która była Tuskenem nie mogła odmówić temu trochę słuszności. Podczas wojny umiera miliony istot myślących. Niekiedy nie sposób odróżnić niewinnego od wroga.

Uderzaj szybko i przeżyj dzięki temu kolejny dzień. Słabszy i mniej zdecydowany zawsze przegra. Będąc młody, A'Sharad zabijał ludzi. Taka była prawda. Oni jego plemię napadali na osadników i huttyjskich najemników broniąc swojego terytorium. Atak był jedyną formą zabezpieczenia bytu. Pustynia uczyła tego szybko. Jednak trudno było o tym zapomnieć. Nawet komuś, kto opuścił jej piaski dawno temu.

Hett podszedł do przygotowanej dla niego Delty i obejrzał ją dokładnie. Upewnił się, że za siedzeniem schowane zostało jego Gaffi. Ta broń mogła być wielce użyteczna. A'Sharad chciałby, by ta misja przebiegła spokojnie, jednak nie spodziewał się, by pozostawieni samym sobie geonozjanie przyjmę ich ciepło. Jedi Tusken nabrał w płuca zimnego powietrza napływającego od grodzi hangaru i wszedł do kokpitu myśliwca.

Czerwone piaski Geonosis oczekiwały.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Plo Koon
Mistrz Jedi



Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Dorin

 Post Wysłany: Sob 20:44, 24 Cze 2006    Temat postu:

Plo spojrzał przez ramie i spojrzał na pytającego.
-Oby tak było. Nie wiemy nic o tamtejszych układach, a musimy w nich węszyć, co może okazać się równie niebezpieczne, co konieczne.- Powiedział bezbarwnym tonem. Poczym odwrócił się i zasiadł na kokpitem swojego statku. Jak dawno nim nie latał. Chyba jeszcze nie zapomniał, co potrafi to „cacko”. Powoli dodał mocy do silników i poczekał aż inni również zasiądą w kokpitach, poczym otworzył przepustnicę na maksimum pozwalając silnikowi się rozgrzać, następnie zwiększył dopływ paliwa, przymknął przepustnicę co spowodowało zwiękenie ciągu i końcu wystartował z wielkim świstem silników. Zawsze lubił trochę poszaleć, więc jak tylko wyleciał z hangaru rozbił dwie beczki i pomknął w stronę pierścienia umieszczonego na orbicie.
-Niech Moc będzie z wami- usłyszeli pozostali Jedi przygotowujący się do startu.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Pon 19:29, 26 Cze 2006    Temat postu:

Nie marnując czasu trójka Jedi zajęła miejsca w swych maszynach i po uzyskani pozwolenia na start ruszyła. Jak zawsze wszystkie loty Jedi były wolne od jakichkolwiek inspekcji i restrykcji, jakie wprowadzono w przestrzeni powietrznej nad Coruscant. Dziesiątki statków czekały w długich kolejkach na odprawę, by móc wylecieć lub wlecieć atmosfery planety. Delty szybko natomiast dotarły na daleką orbitę i kierując się na zapisane w pamięci astromechów koordynaty, doleciały do kręgów hiperprzestrzennych. Po doczepieniu ich do myśliwców, cała trójka skoczyła w nadprzestrzeń. Czekała ich długa podróż.

Lotu, który jak niemal każdy, dłużył się w nieskończoność i poza astromechami, z nikim nie można było pomówić. Dla niektórych zapewne medytacja lub hibernacja ułatwiła cały lot, inni musieli inaczej sobie poradzić.
W końcu po dwóch dniach, myśliwce wyskoczyły na dalekiej orbicie planety w przeszłości zwanej… Geonosis.



W przeszłości, ponieważ to co było przed Jedi, z pewnością nie było już Geonosis. Widok umiał przerazić niemal każdego. Planeta była niema całkowicie zniszczona. Północna półkula była wypalona. Ciężko było cokolwiek powiedzieć jak to się stało, mimo wszystko turbolasery nie umiały dokonać tak wielkich zniszczeń. Z tej odległości wyglądało na to, że atmosfera na północnej półkuli została wypalona i mniej więcej na równiku, nadal się dopala. Widok był przerażający, ale jeszcze bardziej przerażająca była myl, że oto było dzieło Galaktycznej Republiki, ostoi demokracji, wolności i sprawiedliwości. Działo Republiki, kótrej armie prowadzili Jedi, której dziesiątyki tysiecy lat temu Zakon poprzysiągł służbę i ochronę. A teraz?... Teraz ta sama Republika zniszczyła całą cywilizację w imię czego? Sprawiedliwości, jak to często dało się słyszeć wśród dowódców WAR i senatorów, czy czystej zemsty, albo zwykłego barbazyństwa i żądzy krwi.

Widoku dopełniały dziesiątki szczątków, jakie były w przestrzeni kosmicznej. Większość były to wraki z bitwy, jaka miała tu miejsce niemal pięć miesięcy temu, ale nie wszystkie. Jedi jakoś nie umieli przypomnieć sobie by zwykłe cywilne frachtowce były też ostrzeliwane Pierwszego Dnia wojny.

Nagle u wszystkich Jedi obudziły się zaniepokojone astomechy, które gwizdami zaalarmowały o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Sensory od wyskoczenia z hiperprzestzreni strasznie słabo działały. Setki wraków w kosmosie rozpraszały i utrudniały jakiekolwiek odczyty. Sama planeta, na której jak było widać z orbity nadal płonęła, emitowała wiele zakłóceń, które powiększały panujący chaos. Tym niemniej w końcu wśród trzeszczącego i migającego ekranu radaru można było dostrzec pojawiające się i znikając sygnały dwunastu niezidentyfikowanych statków.

- Pip i pik pik pip i pik / Identyfikacja… Eskadra Vulture/

Przed Jedi na powitanie jak z mroku wyłoniła się eskadra droidów-myśliwców typu Vulture. Przed chwilą jeszcze schowani za potężnym wrakiem frachtowca typu Lucrehulk, Separatyści szybko uformowali szyk i rzucili się na będącego w mniejszości wroga. Astromechy zakomunikowały, że maszyna dowódcy stara się wysłać sygnał na planetę, jednak przez zakłócenia nie dochodzi. Jednak po chwili odbiła w prawo i oddalając się od reszty Sępów zaczęła zbliżać się do planety starając się przebić przez pas wraków, gdzie miałaby szanse zaalarmować swych panów na powierzchni. Jedi musieli działać szybko, jeżeli nie chcieli mieć dodatkowych komplikacji, które i tak już wystąpiły.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
A'Sharad Hett
Mistrz Jedi



Dołączył: 13 Cze 2006
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Tatooine

 Post Wysłany: Pią 17:52, 30 Cze 2006    Temat postu:

Ogrom zniszczeń był nie do opisania. Czerwone piaski Geonosis zostały obrócone w szary popiół, a strzeliste kopce zapewne w czarny żużel. Wszelkie raporty dochodzące do świątyni Jedi mówiły jedynie oględnie o tym, co się tu zdarzyło. Bombardowanie planetarne, śmierć cywili. Wszystko to było gładkimi słowami w obliczu tego holocaustu. A'Sharad poruszył się niespokojnie w kokpicie i począł rozglądać po okolicznych dryfujących w przestrzeni wrakach. Moc prawie że krzyczała w tym miejscu. Jej dryf opowiadał o nieszczęściu i śmierci. Był przytłaczający. Nawoływał do zemsty i mroku. Rozkazywał wymierzyć karę odpowiedzialnym.

Jednak Hett otrzymał dobre szkolenie. Jego druga nauczycielka wskazała mu jak kontrolować swoje emocje. Nauczyła spokoju w środku szaleństwa. Nie ma emocji, jest wiedza. To po wiedzę tutaj przybyli. Należało dowiedzieć się za wszelką cenę o okolicznościach tutejszych zajść.

Ostrzegawcze piszczenie astromecha nie zaskoczyło A'Sharada. Na pewnym poziomie był skoncentrowany i gotowy na wszystko już w momencie wyskoczenia z hiperprzestrzeni. Eskadra Sępów oczywiście nie oznaczała niczego dobrego. Na planecie czekali na nich niezbyt przyjaźnie nastawieni Geonozjanie i lepiej by było, żeby nie wiedzieli tak szybko o przybyciu Jedi.

Hett dodał mocy silnikom i pognał do przodu. Nie był może tak dobrym pilotem jak lecący obok niego mistrz Koon, ale nie były to pierwsze Sępy, z którymi się mierzył. A'Sharad włączył przycisk komunikatora.

-Mistrzu Koon, mamy towarzystwo. Jeden z nich kieruje się ku powierzchni. Mamy zająć resztę, żebyś mógł się nim zająć?

Jedi Tusken nie chciał rzucać się na wroga samemu. W każdym plemieniu wojowników jest przywódca, którego autorytet musi być bezwzględnie szanowany. Plo Koon był w tej sytuacji tym przywódcą.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Trel Lanis
Gość







 Post Wysłany: Pon 21:42, 10 Lip 2006    Temat postu:

Trel Lanis ze spokojem wyruszył na nową misję z mistrzem Koonem i A'Sharad Hettem. Dla niego misja zaczynała się dokładnie w momencie wyruszenia ze świątynnego hangaru. Przypomniał sobie Geonosis... ale nie mógł. Jedyne co pamiętał, a to go przytłaczało, to posunięcia wojskowe, które wspierał i koordynował... on sam. Niektóre wręcz wyryły się w jego pamięci - emocje wspieranych żołnierzy, myśli przeciwników... Starał się opanować chaos jaki na chwilę nastał w jego głowie. Niby nic, ale...

Bez przeszkód udało się dotrzeć na miejsce. Gdyby teraz mówił, to przez chwilę straciłby głos. Zobaczył to, czego nie chciał. Zobaczył to, do czego doprowadził. Zagłada, śmierć, zniszczenie. Przez chwilę nie mógł się opanować i wziął nieco nerwowy oddech. Wolał nie rozmawiać w tym stanie przez komunikator, a od rozmowy z astromechami raczej stronił. W końcu to był robot, a maszyny nigdy nie będą mogły w pełni zastąpić ludzi...

Nagle usłyszał ostrzeżenie. Zbliżał się przeciwnik, a on nie był najlepszym pilotem. Co więcej, brakowało mu pewnego "wyczucia" swojego pojazdu, co dodatkowo obciążyło go psychicznie. Mógł zawieść.

Zauważył, że A'Sharad przyśpiesza. Starał się zrównać z nim szybkość. Nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie wykonać bardziej skomplikowane manewry...
Postanowił, iż w tej chwili całkowicie zda się na Moc.

Usłyszał głos Hetta przez komunikator. Po chwili również i Lanis przemówił.
~Jakie są rozkazy, mistrzu ?
 Powrót do góry »
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Nie 18:38, 30 Lip 2006    Temat postu:

[off] OK. lecimy dalej, przejmuje Koona, do jego powrotu. [/off]

Koon był najbardziej doświadczonym pilotem i dosyć szybko zareagował na wskazania radaru i pytanie Hetta.

- Nie! Padawanie Lanis, ty się udasz za uciekinierem, masz najmniejsze doświadczenie w walce kosmicznej, a jeden myśliwiec nie powinien być trudny. Ponadto, gdy zniszczysz tego musisz pilnować by żaden inny myśliwiec nie przedostał się poza szczątki i nie nadał sygnału. Jak zniszczysz ten co ucieka inne najprawdopodobniej będą próbować. Ja i rycerz Hett się zajmiemy pozostałymi. To Vulture nie powinno być kłopotu, ale lepiej nie ryzykować, przewaga zawsze jest niebezpieczna. Ruszamy! Hett za mną!

Maszyny się rozdzieliły. Myśliwiec padawana Lania odbił, by udać się w pościg za uciekającym droidem, wprost w serce morza szczątków, jakie otaczały Geonosis. Były to szczątki baz Golan, dziesiątków myśliwców i statków, obu stron. Widać było dopalające się nadal okręty Republiki i Separatystów, począwszy od Acclamatorwów po potężne Munificenty i Recusanty oraz olbrzymie Lucrehulki. Lot będzie wymagał dużego skupienia, zwłaszcza, że Vulture były dość szybkie, ale co to za problem dla szybszych Delt Zakonu?

Tymczasem Koon wraz z towarzyszącym A’sharadem ruszyli we dwójkę na jedenaście myśliwców wroga, które podzieliły się na dwie grupy po cztery myśliwce i jedna składająca się z trzech maszyn. Ta najmniejsza, dała po hamulcach i odbiła w szczątki, niknąc zarówno na ekranach radarów i oczu Jedi. Pozostałe osiem myśliwców pomknęło wprost na Delty, każdy miał po cztery myśliwce wroga.

[off] No i trochę macie szanse na godmoding. Możecie opisać wasze walki. Lanis jak dościgasz i niszczysz wrogi myśliwiec i ogólnie lot przez szczątki, Hett, zniszczenie czterech myśliwców wroga. [/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
A'Sharad Hett
Mistrz Jedi



Dołączył: 13 Cze 2006
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Tatooine

 Post Wysłany: Wto 14:24, 08 Sie 2006    Temat postu:

Hett nastawił ciąg na pełną moc i i kilkoma komendami wpisanymi na komputerze pokładowym przerzucił moc z działek do silnika. Potrzebował pełnej prędkości i manewrowości, jeśli miał wziąść na siebie cztery wrogie maszyny w czołowym przelocie. Nie była to jego ulubiona taktyka, więc całą sytuację należało szybko zmienić.

Otwarta przestrzeń walki nie była oczywiście niczym obcym. Ojciec Hetta bardzo dobrze nauczył go, że w takim wypadku wszystko polegało na odpowiednim wtopieniu się w wydawałoby się puste otoczenie i atakowanie w nieprzewidywalny sposób.

Hett ustawił dziaka na ogień naprzemienny i skorygował ich moc tak, by strzelały szyciej, ale z minimalną mocą. Następnie rozpoczął kanonadę prosto w zbiorowisko sępów, puszczając swój statek w beczkę. Nie liczyła się tu celność, tylko grad strzałów.

Sępy zareagowały tak, jak się tego spodziewał. Wystrzeliły kilka razy, jednak pod nawałnicą laserów odbiły w różne strony i rozproszyły się, robiąc A'Sharadowi tunel przez który mógł przelecieć. W ułamku sekundy odpalił wsteczny bieg silników i pociągnął do siebie ster, co dało dość wydawało by się niekontrolowany skręt z podbiciem w górę. Przed jego dziobem ukazał się ogon jednego z wrogich myśliwców, który próbował dołączyć do swojej, uprzednio rozproszonej formacji. Siadanie mu jednak na ogon nie było celem Tuskena. Zamiast tego przyspieszył i zrównał swój lot z wrogiem, trzymając go cały czas na burcie.

Hett miał teraz Sępa pomiędzy nim a resztą wrogów. Tak jak chciał. Nawracając droidy napewno już skalkulowały najbardziej opłacalny cel. Otworzyły ogień przez swojego towarzysza, zdeterminowane dopaść wroga. Myśliwiec osłaniający Hetta rozpadł się w wybuchu.

Jedi zrobił długą pętlę, by pozostać mniej więcej w tym samym miejscu. Sępy nie przestawały strzelać, jednak to one miały w tym momencie przewidywalny wektor. Wpadły za Hettem w jego pętlę i ukończyły ją. Jednak Jedi już tam nie było. Przed dojściem do punktu zerowego manewru, odbił w bok i po krótkiej beczce znalazł się na szóstej wrogich myśliwców.Jeden z nich odskoczył bardzo szybko, jednak nie stanowił wielkiego zmartwienia. Przynajmniej na razie. Hett zajął się dwoma pozostałymi ostrzeliwując je z działek laserowych. Grad strzałów, połączonych z lekkim manewrowaniem w lewo i w prawo, zupełnie zmylił droidy. Chcąc uskoczyć jak najszybciej w boki, źle skalkulowały ze sobą swoje wektory i wpadły na siebie wybuchając od zderzenia.

W tym samym mmencie laserowa błyskawica przeszyła myśliwiec Hetta, wypalając sporą dziurę w jego skrzydle. Jedi mocno wykręcił i dodał ciągu. Jednak ostatni Sęp, który wcześniej zniknął mu z pola widzenia, już siedział mu na ogonie.

A'Sharad nie kontynuował długo pościgu. Odwrócił bieg silnika i wdusił dźwignię kompensatora do dołu. Miażdżące przyspieszenie wbiło go w fotel. Ale plan zadziałał. Sęp odpadł chcąc uniknąć zderzenia z zatrzymującym się wrogiem i zbyt mocno wystawił się przed dziób A'Sharada. Kilka strzałów Delty dokończyło sprawę.

Hett odetchnął ciężko i uspokoił się. Uszkodzenie nie było bardzo poważne, ale wymagało szybkiej naprawy w jakimś stabilnym miejscu. Mistrz Koon na pewno nie miał problemu z wrogiem. Jednak te trzy myśliwce podążające mniej więcej na lokację Lanisa, trochę go niepokoiły.

-Padawanie Lanis. Będziesz miał trzy cele blisko swojej pozycji. Uważaj na siebie.- Powiedział przez radio.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Trel Lanis
Gość







 Post Wysłany: Czw 11:04, 10 Sie 2006    Temat postu:

Lanis nie był "asem przestworzy". Szczerze to czuł nawet garstkę niechęci do kosmicznych bitew. Tak nigdy nikomu nie można było pomóc - a jedynie wszystko zniszczyć. Miał swój udział na Geonosis. To mu posłużyło za dobitny przykład - pomógł niszczyć, uczestniczył w sprawianiu bólu i cierpienia, nikomu przy tym nie pomogając...

Ale jak narazie musiał wykonać polecenie. Znowu.
Posłusznie wykonał rozkaz mistrza Koona i oddzielił się od swoich kompanów. Potrafił wykonywać zadania i był w tym dobry, ale niestety latanie sprawiało mu drobne trudności, a w konsekwencji nie był w stanie obrać skomplikowanej taktyki. W przestrzeni kosmicznej stać go było jedynie na odrobinę niewiążącego sprytu, jeżeli chodzi o samodzielną akcję, i tego postanowił się trzymać. Ustawił 90% mocy na ciąg silnika, więc przyśpieszył w kierunku swoich celów. Nagle zatrzymał się i postanowił zmienić liczbę swoich przeciwników. Doleciał na dogodną do odległego strzału pozycję, i ustawiając 100% mocy na działka wystrzelił dwa razy w kierunku flanki wrogów. Lecące blisko siebie myśliwce przeciwnika nie zdołały uniknąć jego strzałów. Wybuch pochłonął dwóch z trzech. Został ostatni.

Zaraz potem usłyszał głos A'Sharada w radiu.
~Dzięki za troskę, ale mam wrażenie, że sobie poradzę. Po czym delikatnie uśmiechnął się do siebie.

Ostatni - znaczy się pójdzie trochę łatwiej. Powoli przyśpieszając, zaczął ostrzeliwać większe części gruzu, które mijał ostatni Vulture. Liczył na to, że w końcu któryś kawałek będzie w stanie uszkodzić lecący myśliwiec. Był w błędzie. Mocy lasera nie starczyło na tyle, by odstrzelić wystarczająco duży kawałek.

Mimo wszystko postanowił nie zmieniać taktyki.

100% mocy na silnik.

W parę chwil dogonił przeciwnika, po czym niemal w ostatniej chwili zauważył, iż ten gwałtownie zahamował, z zamiarem ostrzału. Lanisowi nie udało się uniknąć uszkodzeń, ale wykorzystał posunięcie przeciwnika, by go zestrzelić. Zatrzymał się idealnie w miejscu, w którym Lanis tego potrzebował.

Wykonał pętlę, po czym paroma strzałami uniemożliwił ruch przeciwnikowi. Myśliwiec wroga miał uszkodzony silnik. Padawan ostrzelał cel, kończąc swoje zadanie.

Jednak uszkodzenia Delty Trela okazały się większe, niż przypuszczał. Był wstanie teraz użyć jedynie 50% jego mocy, a jego wygląd pozostawiał... wiele do życzenia. Był osmolony, jakimś cudem Lanis uniknął poważniejszych uszkodzeń od strzałów przeciwnika.

Lanis nieraz słyszał opowieści o podobnych sytuacjach.

To się nazywa...

...szczęście nowicjusza.
 Powrót do góry »
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Pią 2:08, 11 Sie 2006    Temat postu:

Wrogie trzy maszyny, które wcześniej odbiły od razu związały walką padawana Lanisa, jakby wyczuły zamierzenia Jedi. Mimo iż były to maszyny, to jednak ich oprogramowanie umiało czasami zaskoczyć. Mistrz Koon od razu zrozumiał, co się dzieje. Trzy Vulture spokojnie mogły związać walką myśliwiec Lania i pozwolić, uciekającej w kierunku planety maszynie, nadać sygnał. Plo doskonale sobie zdawał sprawę, że Delta padawana nie zdoła po walce, już doścignąć uciekiniera. Dlatego od razu, widząc, odbijające trzy maszyny i kierujące się w głąb pasa szczątków, Jedi zareagował. Powiada się, ze plan jest pierwszą ofiara bitwy, ale prawdziwa sztuka, polegała na szybkiej improwizacji i dostosowywaniu się, do zaistniałych sytuacji.

Koon przerzucając całą moc myśliwca na silniki, nawet się nie zajmował lecącymi na niego czteroma Vulture. Szybki niczym błyskawica, przebił się przez ich szyk i grad strzałów, jaki posłali w jego stronę i rzucił się w sam środek szczątków. Przy tej prędkości było to dosyć samobójcze rozwiązanie. Im większa prędkość, tym większa bezwładność myśliwca i mniejsze szanse, na unikniecie zderzenia. A ponieważ nawet zmodyfikowana Delta Koona nie posiadała silnych tarcz, to każde zderzenie mogło być ostatnim. Mistrz Jedi jednak nie tracił zimnej krwi. Na pełnej prędkości ruszył prze złom, omijając o włos często wiele kawałków. Za drogę służyły mu, nie tylko niewielkie szlaki pomiędzy częściami statków, ale i ich wnętrza. Mknąc przez zdewastowane korytarze, nadal palące się reaktory, Plo szybko zauważył, że niestety nie doścignie wroga. Uciekający Vulture się wymknie, chyba, że… Koncentrując całą moc, jaką Koon posiadał, zostawił na chwilę drążek sterowy i sięgnął swym umysłem do otaczającego go otoczenia. Vulture niemal już opuścił pas szczątków… niemal. Moc była wszechpotężna. Koncentrując się na jednym kawałku złomu, Plo czekał cierpliwie. Jeszcze nie teraz, jeszcze nie. Trzeba było być perfekcyjnym, była tylko jedna szansa.

Jeszcze chwilka, jeszcze … TERAZ. Niewidzialna siła, skoncentrowana wokół złomu przez Koona, jednym szybkim ruchem ustawiła gruz, na drodze nadlatującego myśliwca wroga. Mimo iż, maszyna natychmiast próbowała skręcić, perfekcyjne wyczucie, uniemożliwiły to. Niewielki wybuch zapewnił o tym, iż wróg na powierzchni nie dowie się o przybyciu Jedi, przynajmniej nie od razu.

Nagły wstrząs oprzytomniał Jedi. Pozostawił maszynę zbyt długo bez kontroli. Niewielki odłamek zatrząsł całym myśliwcem, a następny znajdujący się tuż na drodze Jedi, był wielkości mogącej zgnieść Deltę niczym robaka. Jedi natychmiast chwycił drążek, i odwracając ciąg starał się wyminąć, a dokładniej wlecieć w niewielki tunel, znajdujący się wewnątrz złomu. Za późno, potężny wstrząs rzucił Koona na konsolę komputera w maszynie. Droid zaświrgotał straszliwie, kiedy jego kopuła została oderwana. Maszyna wpadła w korkociąg i tylko cudem i zadziwiającym umiejętnościom udało się Jedi ją z niego wyprowadzić na czas, a następnie całkowicie zatrzymać.

"Awaria zasilania, przeciążenie, awaria, zasilanie 30% Awaria, katapultuj się, awaria, zagrożenie hermetyczności! Awaria!"

Delta była poważnie uszkodzona. Jeden z silników był niemal całkowicie zniszczony, razem z duża częścią płatu. Kabina była strzaskana, chociaż nie straciła jeszcze hermetyczności. Jednak taki stan rzeczy na pewno długo się nie utrzyma. A na dodatek cztery myśliwce, które Mistrz Koon zostawił, właśnie leciały w kierunku rannej i unieruchomionej Delty Jedi.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
A'Sharad Hett
Mistrz Jedi



Dołączył: 13 Cze 2006
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Tatooine

 Post Wysłany: Śro 17:18, 23 Sie 2006    Temat postu:

Bitwa rządziła się dziwacznymi prawami, a jej koleje zmieniały się niczym ciepłe wiatry znad pustkowi Jundlandu. Najlepszy pilot w grupie, która wyruszyła na Geonosis doznał największych uszkodzeń. Nie było czasu, by zastanawiać się jak do tego doszło. Trzeba było działać.

-Daj mi moc na silniki i spróbuj połatać co się da.- A'Sharad powiedział do droida astronawigacyjnego i skierował dziób myśliwca w stronę dryfującego mistrza Koona. Droid pisknął wyraźnie niezadowolony, jednak zaraz potem rozpoczął swoją pracę, lutując kolejne zerwane kable i złącza. Oznaczało to brak bezpośredniej kontroli nad pewnymi systemami dla Jedi, jednak myśliwiec przynajmniej zachowywał jako taką sprawność.

Hett nie mógł ryzykować postrzelenia myśliwca mistrza Koona. Mimo wszystko nie miał aż tak doskonałego poczucia celności za sterami myśliwca. Musiał zbliżyć się na jak najmniejszą odległość do wroga, by każdy jego strzał był trafiony. Delta poleciała przed siebie, coraz bardziej zmniejszając dystans do Sępów. A'Sharad skupił się w sobie i postarał się by Moc pokierowała jego rękoma zaciśniętymi na spustach myśliwca.

-Trzymaj się mistrzu Koon, już lecimy.

Hett zacisnął zęby pod maską i w momencie w którym wróg znalazł się w jego zasięgu, od razu wystrzelił zlinkowanymi laserami. Nie dopuszczając do dekoncentracji kontynował ostrzał wypuszczając jeszcze trzy wiązki.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Pią 23:45, 20 Paź 2006    Temat postu:

Bywa i tak, że nawet najlepszy wojownik musi ulec gdy otacza go mrowie wrogów, tak też był i tym razem. Eskadra Vulture okazał się nie lada wyzwaniem dla grupy Jedi i choć Padawan Lanis osiagnął co zamierzał i zniszczył uciekający myśliwiec pojedynczym strzałem to życie Mistrza Koon było zagrożone, na nic się zdały niezwykle celne jak na sytuacje strzały Hetta które posyłały kolejne maszyny w niebyt, gdyż i maszyny KelDora dosiegły niszczące promienie, aż w końcu uszkodzona Delta zaczeła spadać w stronę planety.

Kolejne sępy eksplodowały po strzałach zwinnej i szybkiej jednostki Jedi, a gdy Padawan zaniepokojony porażka niezrównanego pilota włączył się również do walki, jej wynik był przesadzony. Jedi zwyciężyli, jednak nie bez strat. Wszelkie próby nawiązania łączności z uszkodzonym pojazdem zakończyły sie niepowodzeniem.

Rycerz Jedi spróbował dokonac tej sztuki poprzez Moc. Tym razem wyczuł, że choć kadłub powoli przeistaczał się w rozżarzony meteor, to wewnatrz ciągle lśniła iskra życia telepaty, próbował nawiązać więź, jednak jedyne co usłyszał to:
- Niech Moc was prowadzi... - i czerwony punkt zatopił sie w atmosferze.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Sob 23:22, 18 Lis 2006    Temat postu:

Geonosis

Gracz: Plo Koon

Uszkodzona Deltha zmierzała z oszałamiająca prędkością w strone powierzchni planety, Mistrz Koon próbował stabilizować jej lot jednak nie było to łatwe. Katastrofa była nie do uniknięcia i jedyne co mógł zrobić to uniknąć losu maszyny. Odpiął pasy i uruchomił system katapultujący, nie działał. Jak zwykle wszelkie dodatki do maszyny Jedi były niesprawne. Pozostało mu zaufać Mocy. Pchnął szklaną osłone i już po chwili gorący wiatr owiewał jego twarz, a przynajmniej tą częśc twarzy która była odsłonięta. Gdy wrak był już wystarczająco nisko wyskoczył z fotela prosto w przestzeń. Z pomocą Mocy zwalniał swój lot, tak by ostatecznie wylądować ciężko na rozgrzanym piasku. Kolana zachrzęściły po upadku.

Teraz wystarczyło tylko poczekać, aż pojawi się pozostała dwójka Jedi, Nawet gdzies w przestworzach pojawiły się dwa... nie trzy punkciki i to nie Delthy, ale znane sylwetki Vulture. Najwyraźniej mimo bombardowań Geonozjanie doszli szybko do siebie. A jeśli Mistrz Koon nie znajdzie schronienia to mogli go zestrzelić z powietrza. Rozejrzał się wokół. W odległości około 400 metrów była kupa wielkich kamieni. Marna zasłona ale zawsze, było coś jeszcze. Mistrz Jedi wyczuwał zbliżajace się umysły. Wypełnione prostymi myślami: "Znaleźć i zabić"


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Plo Koon
Mistrz Jedi



Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Dorin

 Post Wysłany: Nie 0:06, 19 Lis 2006    Temat postu:

Plo Koon pospiesznie udał się w kierunku skał. Miał nadzieję, że zaaferowani wrakiem piloci nie będą zbyt dokładnie przeszukiwać okolicy a jeżeli nawet to zyska akurat tyle czasu by ukryć się.
Starał się nie myśleć o tym co przydarzyło się w górze i co stało się z jego towarzyszami. Wspomniał słowa Mistrza Yody, który zawsze uczył że liczy się tu i teraz. Usunął więc z umysłu pytania, przypuszczenia i wszelkie możliwe odpowiedzi, które z nimi się wiązały.
Zamiast tego spojrzał przez ramię na zbliżające się myśliwce wroga i przyspieszył jeszcze bardziej. Jednocześnie umysłem badał zbliżające się istoty, pragnął zdobyć więcej informacji o tym kim są.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Wto 1:29, 21 Lis 2006    Temat postu:

Mistrz Jedi skrył się między wielkimi głazami, rzeczywiście do wraku ktoś się zbliżał, był to speeder prowadzony przez...ludzi. Nic sobie nie robili z krążących nad głowami Sępów tylko przeszukiwali resztki statku, wyglądało to tak jakby grzebali w śmieciach bowiem płąty metalu lądowąły na speederze.
Ich umysły nie zawierały nic co by mogło wskazywać na ich zainteresowanie Mistrzem, były przepełnione strachem i bólem, a konkretne myśli skupiały sie wokół pozyskania metalu i głodu.
Kim byli? Na pewno nie godnym przeciwnikiem, bowiem wyglądali na osłabionych i chorych, nawet cała trójka nie byłaby dla Mistrza odpowiednim wyzwaniem.

Misja zamknięta


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Jedi » Base Delta Zero
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group