FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Siła słowa
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Konfederacji » Siła słowa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wisznu
Mroczne widmo



Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Nie 15:34, 18 Lis 2007    Temat postu: Siła słowa

MG: Wisznu
Gracz: Wat Tambor, Torio

To był wielki dzień dla Wata Tambora. Nowy tytuł przewodniczącego jaki dzierżył jest ukoronowaniem jego dążeń do większych wpływów. Jednak nie było czasu na świętowanie, nowy przewodniczący chce zrobić jeszcze wiele dla Konfederacji.Prom Wata wylądował w hangarze "Talyc Gra'tua" i przewodniczący zszedł z rampy promu. Jak zawsze ukazał mu się widok droidów bojowych w formacji który zawsze mu towarzyszył gdy odlatywał bądź lądował na okręcie. I jak zwykle w środku witał go Aven.

- Radny, witam spowrotem. Nie działo się nic godnego uwagi. Gdyby przewodniczący coś ode mnie chciał będę na mostku

Wat skierował się w asyście swoich magmagaurdów do swojego biura gdzie czekał na niego droid-sekretarz i godziny planowania następnych posunięć. Jednak nagle połączył się z watem Arven.

- Radny, prom od San Hilla ląduje w naszym hangarze

Chwile później nadeszło połączenie od samego San Hilla.

- Witaj przewodniczący - Szef IGKB bardzo dokładnie zaakcentował tytuł - mam dla ciebie prezent który cię pewnie zadowoli. Kolejny jedi który zrozumiał gdzie jest jedyna słuszna strona, oddaje ci ją pod twoją opiekę.

*****************************

Torio wyszła z promu, "jedi" ukazał się niezwykły widok droidów bojowych wychodzących z głównej części hangaru. Zazwyczaj robiono takie prezentacje wojskowe gdy pojawiał sie ktoś znaczny. Togrutka nie była jeszcze przyzwyczajona, droidy które niedawno były jej wrogami teraz są sojusznikami... ironia. Tymbardziej że to one były przyczyną śmierci wielu jedi w tym jej padawana Ast'eema. Ale w głębi serca wiedziała że tak naprawdę był za to odpowiedzialny tajemniczy sith, tajemniczy sith i skorumpowana Republika. Para droidów bez żadnego wstępu gdzieś ją prowadziła. Trzeba było udowodnić lojalność i przydatność nowym sprzymierzeńcom, zapewne ich przedstawiciel z którym się spotka będzie miał dla niej jakieś zadanie. Krótka podróż po okręcie się skończyła i wszedła z asystą droidów do pomieszczenia gdzie znajdywał się wat tambor.

[off] Chory jestem więc jestem w kiepskiej kondycji Sad [/off}


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Torio
Ciemny Jedi



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Shili

 Post Wysłany: Nie 20:30, 18 Lis 2007    Temat postu:

~~ Tak ich wielu, a jednak... Wyczuć żywą istotę tutaj to jak znaleźć wyjątkowe ziarno piasku na Tatooine. Niemal... Niemożliwe...~~
Togruta zeszła powoli po trapie, większość obecnych robotów nie sięgała jej nawet do podbródka, jednak musiała przyznać, że tak wielkiej liczby robotów bojowych OOM nie widziała od czasów feralnej walki na arenie. Echo jej kroków niosło się niemal po całym hangarze, odbijając się o puste szkielety jej niegdysiejszych wrogów, nawet na nią nie spojrzeli, zaprogramowani zapewne do celów ‘wyższych’, niż zwracanie uwagi na pojedynczą istotę przemykającą się szybko przez ich szeregi.
- Jedi Torio.- metaliczny, nieco skrzekliwy dźwięk wyrwał ją z zamyślań. Zerknęła na chudego droida, trzymającego w sztucznych dłoniach karabin. Spojrzała na niego lekko przymrużonymi, czarnymi oczami, on jednak nie czekał na jej odpowiedź.- Tędy, proszę.

Proszę? Bez słowa ruszyła za nimi, nie mogąc się nadziwić grzecznością robota-żołnierza. Nie do tego była przyzwyczajona, zwykle droidy Konfederacji strzelały na sam jej widok, ale jednak teraz... Teraz stała po ich stronie, bo ktoś musiał. Ktoś musiał sprawić, że zadufani w sobie, kontemplujący wszelkie za i przeciw ‘Mistrzowie’ wreszcie dostrzegli, że to w ich szeregach czai się tak bardzo szukany Sith nawet, jeżeli musiałaby zrobić to sama.
- To tutaj?- spytała mechanicznie, a w odpowiedzi drzwi rozsunęły się ukazując praktyczne biuro. Za biurkiem ktoś już siedział, a ona dobrze znała tą...’twarz’, przynajmniej z wielkich ekranów.

- Wat Tambor...- kąciki jej ust uniosły się lekko, ale to wystarczyło, aby wywrzeć odpowiednie wrażenie. Nie potrzebowała za wiele, smukłe ciało, głębokie spojrzenie czarnych oczu i uśmiech zwykle wystarczał, aby zjednać sobie sprzymierzeńców nawet wśród najbardziej opornych.Do tego wyjątkowo nie-jedi’ajowe ubranie, podkreślające walory kobiecego ciała, a mogła słowem przenosić góry.- Nie mogłam się doczekać, kiedy się spotkamy,- dodała wreszcie, przez chwilę zdawać by się mogło, ze chciała sięgnąć po swój miecz, którego srebrna, elegancka rękojeść wisiała u paska, jednak kobieta jedynie odgarnęła kremowy płaszcz z ramion, czekając, aż Tambor zezwoli jej podejść bliżej.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Nie 21:00, 18 Lis 2007    Temat postu:

Tambor rozsiadł się wygodnie w fotelu w swojej kabinie. Dotknął biurka i przyciągnął się bliżej blatu. Rozgościł się w tym pomieszczeniu, które będzie teraz jego domem jeśli można tak to nazwać. Zresztą, przez ostatni okres czasu Tambor przebywał głównie w kabinie. Z ręką na sercu mógł ją nazwać domem. Czasem oczywiście zdarzało mu się schodzić z pokładu i lądować na kilku planetach. Wszystkie te kontakty z obcymi planetami, teraz już członkami Konfederacji, sprawiły, że Tambor stał się teraz przewodniczącym Rady. Nie tylko Baktoid, której był już od dawna, ale Konfederacji.

Rozmyślania przewał kapitan Aven łącząc się z nim przez komunikator. Informacja o przybyciu promu Sana Hilla. Tambor zastanawiał się kim
może być gość. Bez wątpienia nie był to sam radny, gdyż on mógł porozmawiać osobiście jeszcze podczas rady. Nie mógł to być również Po Nudo, który nie zdążyłby tak szybko pojawić się w systemie Muunilinst. Tambor postanowił jednak poczekać na wyjaśnienia a nie zamartwiać się nad tak błahym problemem. Odpowiedź i tak padnie gdy pojawi się połączenie od San Hilla lub jednego z jego podwładnych.

Oczekiwanie nie trwało długo i już po chwili pojawiły się wyczekiwane słowa wyjaśnienia. Tambor nie krył z zaskoczenia ze słów jakie usłyszał od San Hilla. Szybko rozejrzał się po pokoju i spostrzegł, że w środku jest tylko jego droid-sekretarz, w ciszy oczekujący na jego polecenie. Tambor postanowił działać. Nie chciał znaleźć się w jednym pomieszczeniu sam na sam z Jedi. Ciemnym, teoretycznie popierającym Wata, czy też "jasnym" który bez wątpienia wykorzystałby sytuację aby wpisać się w annały historii Zakonu Jedi i skończył z życiem Tambora. Stanowczo było to niedopuszczalne.

- WT - zwrócił się do droida - wezwij natychmiast moich MagnaGuardów. Mają tu być przed tym ciemnym Jedi. Nie życzę sobie komplikacji.

Jeśli Jedi okaże się pomocna i lojalna wobec Konfederacji to Tambor bez wątpienia znajdzie dla niej zadanie, które przyspieszy upadek Republiki. Choć te słowa są dalekie od prawdy, ponieważ wszystkie zadania to raczej drobne kroki . Jednak dzięki takim małym kroczkom dojdą do upragnionego celu.

Po kilkudziesięciu sekundach do kabiny Tambora wmaszerowało sześciu MagnaGuardów. Jedyne droidy które mogły zapewnić mu bezpieczeństwo w razie komplikacji. Choć Tambor nie uważał, iż będą mu potrzebni to jednak wolał nie ryzykować. Przezorny zawsze ubezpieczony, przypomniał sobie dawne porzekadło zasłyszane w przeszłości. Rozstawił swoich obrońców w takim miejscu aby mieli łatwy dostęp do niego i ewentualnej przeciwniczki. Dwóch stanęło za plecami Tambora, kolejnych dwóch z boków biurka a ostatni stanęli pod drzwiami. Teraz Skakoanin czuł się bezpiecznie. Gdy wszystko było już gotowę Tambor spostrzegł, że po drugiej stronie blatu biurka nie ma siedziska na którym mogłaby spocząć Jedi. Natychmiast polecił podwładnemu aby zorganizował krzesło. Nie było to trudnę gdyż kilka takich mebli stało ścianą gabinetu. Ręką wskazał dokładnie miejsce w które polecił postawienie krzesła. Tak, teraz było już wszystko gotowe. Odesłał tylko ruchem ręki dwóch MagnaGuardów, stojących po bokach biurka tak, aby odeszli dalej, w okolice ściany.

Po tych wszystkich przygotowaniach rozpoczął rozmyślania na temat misji dla Jedi. Właściwie miał dla niej misję w której mogłaby się przydać i wykorzystać swoje umiejętności. I nie miał tutaj na myśli posługiwania się mieczem. Obchodziło go raczej jej inne umiejętności. Postanowił jednak skonsultować się z generałem Grieviousem, być może on znajdzie jeszcze lepsze miejsce w którym mogłaby pokazać swoje oddanie dla sprawy.

Ponownie zwrócił się do swojego WT.
- Nadaj wiadomość do generała Grieviousa. Zapytaj się czy ma jakieś zadanie dla kolejnego Jedi. Zastrzeż, że jeśli nie jest to nic pilnego, sam wydam odpowiednie polecenia.

Ledwie skończył a do jego uszy dobiegł odgłos otwieranych drzwi. Do środka weszła wysoka Togrutka. Jej rogi robiły doskonałe wrażenie. Tambor nie znał się na istotach tej rasy, trudno więc mu było określić czy istota jest atrakcyjna czy nie. Potrafił jednak stwierdzić, że było w niej coś uwodzącego, jej chód sposób poruszania się, był wręcz w hipnotyczny. Na znak szacunku powstał z miejsca. Tambor zawsze chwalił sobie, iż potrafi dostrzec piękno rzeźb i sztuki. Z istotami organicznymi zawsze wychodziło mu gorzej a już szczególnie trudno z istotami innej rasy niż swoja. Jednak w tym przypadku nie miał wątpliwości. Otrząsnął się jednak po chwili, cała ta fascynacja nie trwała nawet sekundy.

- Witaj Jedi- W jego głosie nie było grozy, czy nienawiści. - Usiądź proszę. - Zachęcił ją pokazując krzesło stojące na przeciwko. - Jeśli pozwolisz. Nazywam się Wat Tambor i jestem przewodniczącym rady Konfederacji lub jak wolisz Separatystów. - Tak ewidentnie podobało mu się jego nowe stanowisko - Jesteś teraz pod moją komendą. Będzie tak dopóki nie zdecyduję inaczej, bądź generał Grievious nie znajdzie dla Ciebie innego zadania.

Usiadł na swoim miejscu.

- Jeśli nic się nie zmieni udasz się na Rodię. Niedługo będę chciał pojawić się tam osobiście. Jak pewnie doskonale się orientujesz jest to planeta Republiki. W związku z czym dostanie się na powierzchnię może być utrudnione, zwłaszcza dla przedstawiciela takiej rasy jak moja. Chcę abyś zorganizowała mi bezpieczny transport na powierzchnię planety. Jeśli oczywiście będziesz miała okazję to wybadaj jakie panują tam nastroje. - Oparł się plecami o obite skórą oparcie fotela, który przetransportował na okręt z swojego biura na Skako. - Masz może jakieś pytania, Jedi? - Zapytał Tambor.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Torio
Ciemny Jedi



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Shili

 Post Wysłany: Pią 20:56, 23 Lis 2007    Temat postu:

Podejście separatysty było delikatnie mówiąc... Inne niżby się spodziewała. Zawsze uważała, że po tej stronie barykady rządzono twardą i zdecydowaną ręką, zapominając, że przecież wielu z tutejszych dyplomatów wcześniej służyła w imieniu "Republiki". Właśnie- politycy, zapewne tak samo zepsuci i dbający jedynie o swoje prywatne interesy znajdowali się i tutaj, ale teraz musiała na to wszystko patrzeć przez pryzmat tego, że niegdysiejsi wrogowie teraz stali się, może nie przyjaciółmi, ale z pewnością sprzymierzeńcy.

Torio z uwagą przysłuchiwała się temu, co mówił do niej Tambor. Niezbyt podobało sie jej bycie pod czyjąkolwiek komendą, nigdy nie lubiła być zależna od kogoś, jednak kulturalnie przemilczała ten fakt i jedynie na moment kąciki jej ust zadrżały jakby na symbol nieposkromienia.

- Rodia...?- szepnęła do siebie. Nie była dyplomatą, ale przypuszczała, że będzie to miało tak mało wspólnego z dyplomacją jak tylko możliwe.- Dobrze... Zorganizować transport, wybadać nastroje polityczne... Biorąc pod uwagę fakt, iż to planeta Republikańska nie będzie z tym większych problemów. Ludzie, w większości wierzą w jedi. Powinno pójść łatwo.- skwitowała i widząc, że mężczyzna nie ma nic więcej do powiedzenia pokręciła głową.- Żadnych pytań. Wolałabym także wyruszyć tak szybko jak to możliwe.- dodała, a nie widząc znaku sprzeciwu ukłoniła się, niezbyt nisko, aby nie dać swojemu 'przełożonemu' nazbytniego poczucia władzy.- Rozumiem więc, że będziemy w kontakcie... Sir.- uśmiechnęła się lekko i odgarnęła białe lekku z szyi, następnie wychodząc w stronę hangarów.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Pią 23:15, 23 Lis 2007    Temat postu:

Tambor uśmiechnął się pod maską zadowolony z przebiegu rozmowy. A więc jednak Jedi potrafią być rozsądni, pomyślał. Nie minęła nawet chwila a młoda Jedi wyszła z kabiny Tambora. Radny powstał i pożegnał ją miłym ukłonem. Nie wątpił, że osoba o reputacji Jedi szybko i bez problemu dostanie się na Rodie. Zwłaszcza, że jeszcze niedawno należała do zakonu a wieść o jej przejściu na stronę Separatystów nie koniecznie rozniosła się szerokim echem.

Gdy drzwi zamknęły się za plecami Torio, Tambor odesłał więc zbędnych ochroniarzy do innego miejsca. Metalowe postacie zaprzątały niepotrzebnie mu myśli a teraz potrzebował ciszy aby w spokoju pomyśleć. Już dawno zdecydował, że wybierze się na Druckenwell, planetę znajdującą się na szlaku prowadzącym na Corellie. Tylko ten fakt sprawiał, że planeta była cennym nabytkiem. Jednak w obecnej sytuacji decydowały raczej inne aspekty, choćby chęć zdominowania Corellian Run przez Separatystów. Druckenwell było kolejnym etapem tego planu. Dość istotnym jak pomyślał sobie Tambor.

W pomieszczeniu prócz zamyślonego Tambora znajdował się tylko jego robot-sekretarz. Cały czas stał w milczeniu i czekał na polecenie swojego właściciela, które właśnie miało nadejść.

- Wezwij kapitana, czeka nas podróż - stwierdził.

Kilka minut oczekiwania na przyjście kapitana, Tambor postanowił wykorzystać na wydanie poleceń swojemu droidowi. Interesowały go informację dotyczące planety, sprawowania władzy i etc.

- WT - zagadnął - chce wiedzieć kto rządzi teraz na Druckenwell. Czy federacja nadal ma tam silne wpływy, jeśli tak to co się stało, że nie przystąpili do wojny po naszej stronie. Przydatne by było również wiedzieć jak się mają stocznie tej planety i czy można szybko zwiększyć produkcję. Przystosować do naszych potrzeb. Zastanawiam się też nad wybudowaniem tam fabryk robotów. Myślę, że to byłoby wskazane. - Nie tylko dla Konfederacji, ale także dla niego. W końcu to Baktoid wybudowałby te fabryki.- Aha, dobrze byłoby wiedzieć czy mają jakieś jednostki do obrony, głównie interesują mnie takie, które mogłyby zaszkodzić naszej jednostce. Zanotowałeś?

- Tak, sir. - odrzekł WT-01SE.

W końcu radny usłyszał ciche pukanie do drzwi i wpuścił do środka kapitana. Sekretarz chciał już zacząć referować, ale Tambor powstrzymał go machnięciem ręki. Drugą ręką wskazał fotel, który jeszcze nie dawno zajmowała Togrutka. Przyjrzał się bliżej Twi'lekowi, po chwili doszedł do wniosku, że ostatnio ma szczęście do postaci obdarzonych leku. Tambor zawsze wolał rozmawiać z podwładnymi twarzą w twarz a raczej twarzą w maskę. Na tą myśli Tambor uśmiechnął się.

- Kapitanie, wezwałem pana, ponieważ ustaliłem dokąd tym razem się udamy. Naszą kolejną misją będzie Druckenwell. Domyślam się, że wie pan gdzie to jest w końcu ta planeta leży na szlaku z pana rodzimej planety do światów środka.

- Tak, sir.

- A więc doskonale, wiedziałem, że mam do czynienia z kompetentnym kapitanem. Zresztą nigdy w to nie wątpiłem. Podczas tych naszych wspólnych zadań doskonale się już poznaliśmy, prawda kapitanie Aven?

Uśmiechnął się do kapitana, ale jak zwykle pozostało to nie zauważone, rozłożył więc tylko szeroko ręce w geście symbolizującym radość. Powoli męczyło go noszenie tego skafandra. Niemoc w porozumiewaniu się z innymi mimiką i gestami męczyła go jeszcze bardziej. Jednak było to konieczne poświęcenie jeśli Konfederacja miała trwać i wygrywać. Gdy kapitan się nie odzywał, najwyraźniej zaskoczony słowami jakie usłyszał, Tambor postanowił się odezwać.

- Proszę więc stworzyć plan lotu na tą planetę. Może pan odejść. Jak będzie pan gotowy do skoku proszę mnie wezwać. Jeśli będą jakieś wątpliwości to proszę komunikować się ze mną przez komunikator bądź stawić się osobiście. - Tambor od początku swojej współpracy z kapitanem zawsze stawiał się na mostku gdy dokonywany był pierwszy skok. Był również obecny przy wychodzeniu z nadprzestrzeni, gdy docierali do celu. Taką tradycję zapoczątkował Tambora podczas pierwszej misji na Doshę i postanowił się jej trzymać. Nie dlatego, że nie ufał kapitanowi, po prostu lubił trzymać rękę na pulsie.

Gdy kapitan Aven opuścił salę Tambor spojrzał na droida i oczekiwał na jego słowa.

Przykładem G.Grieviousa Łopatologia Wink
głównie chodzi mi o:
- kto rządzi
- jakie nastawienie
- możliwości rozbudowy stoczni i budowy fabryk
- dlaczego nie przystąpili do konfederacji
- jak wygląda sprawa z jurysdykcją Federacji Handlowej
- możliwości obrony planety przez siły lokalne
- i tu zaskoczę Smile bezrobocie na planecie.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wisznu
Mroczne widmo



Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Pią 21:03, 07 Gru 2007    Temat postu:

Gdy wszyscy goście wyszli droid zajął się przeszukiwaniem danych, jeszcze zanim droid mógł odpowiedzieć odezwało się połączenie z Arvenem.

- Przewodniczący, jesteśmy gotowi do startu, oczekujemy pana na mostku.

Zaraz potem odpowiadał droid:

- Planeta Druckenwell, silnie uprzemysłowiona planeta położona na końcowej części koreliańskiego szlaku. Zdecydowana większa część społeczeństwa popiera stronę konfederacji, część ma poglądy izolacyjne, brak zanotowanych ruchów poparcia dla republiki. Najwyższą władzę pełni rada której przewodzi Główny Dyrektor który na początku miał funkcję reprezentacyjną i ustalał tylko porządek obrad i pilnował ich porządku, z czasem jego kompetencje się zwiększały poprzez ingerencje federacji handlowej chcącej większej kontroli nad systemem kompetencje głównego dyrektora rosły aż de facto sprawował kontrolę nad radą. Kontrola federacji nad radą skończyła się gdy został obrany nowy dyrektor - Paxton Burning który sprzeciwił się jej wpływom i niespodziewanie zerwał związki z federacją. Od tamtej pory planeta konsekwentnie utrzymywała neutralność względem konfliktu. Pomimo że członkostwo w federacji dało Druckenwell złoty okres rozwoju poparcie dla dyrektora Burninga jest wysokie głównie dlatego że zapewnił dożywotni zasiłek bezrobotnym a samo bezrobocie które przedtem sięgało 17% zaczęło spadać poprzez nowe miejsca pracy w próbach ocalenia naturalnego środowiska planety na całym globie, odbyło się to kosztem znacznego uszczuplenia ogromnych zysków planety lecz nie wystarczająco by nie zaspokajać wszystkich stałych wydatków. Planeta posiada jedną stocznie i ma dogodne warunki do zbudowania fabryk droidów z przyczyn istnienia blastechu specjalizującego sie w produkcji broni jak i samego faktu wszechobecnego przemysłu. Siły obronne Druckenwell składają się z 2 maruderów i 2 okrętów klasy Rendili Dredd. Czy to wszystko przewodniczący ?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Pią 22:32, 07 Gru 2007    Temat postu:

Wat słuchał z uwagą słów wypowiadanych przez droida. Sytuacja na planecie była korzystna. Ogólne poparcie dla konfederacji, jak zauważył droid, było wysokie. Tambor zamierzał już odpowiedzieć droidowi, ale przypomniał sobie, że kapitan okrętu czeka na jego odpowiedz. Dotknął komunikatora i włączył go. Połączenie z kapitanem została nawiązana momentalnie.

- Kapitanie, proszę skakać jak tylko będzie pan gotowy. Tym razem nie będzie mnie na mostku. Zatrzymały mnie ważne sprawy w biurze. - Oznajmił zwięźle. Nie zamierzał tłumaczyć się przed wojskowym. Potem rzekł jak zwykle uprzejmym tonem. - Proszę jednak wyjść z nadprzestrzeni tak abyśmy znajdowali się w bezpiecznym miejscu. Ochrona Druckenwell okazała się silniejsza niż sądziłem. Musi to być jednak taka odległość abyśmy mogli spokojnie nawiązać łączność z planetą. - Już chciał przerywać połączenie, ale postanowił przekazać kapitanowi jeszcze jedną informację. - Proszę przygotować się do ewentualnego starcia z dwoma Maruderami i dwoma Rendili Dredd. To wszystko, proszę skakać. - Polecił.

- Tak, radny. - Odparł kapitan a Tambor przerwał połączenie.

Dopiero po chwili Tambor skojarzył, że właśnie przepuścił okazję do przypomnienia kapitanowi, że teraz nie jest już szeregowym radnym tylko przewodniczącym. Postanowił jednak odpuścić sobie teraz rozmowę i poczekać aż do następnej okazji.

Większej ilości informacji Tambor chwilowo nie potrzebował dlatego też pozwolił sobie znaczącym ruchem ręki odprawić droida. Pogrążył się w myślach i ledwie zauważył gdy okręt wszedł w nadprzestrzeń. Począł przeglądać kilka ważnych informacji jakie zostawił mu droid przed odejściem.

Teraz oczekiwał aż okręt zbliży się do planety a kapitan pośle po niego gdy będą wychodzić do naturalnej przestrzeni. Podczas tych chwil oczekiwań postanowił zastanowić się nad problemem rozwiązania sytuacji nad Druckenwell. Przystąpienie planety może nie okazać się tak proste jak mogłoby się spodziewać.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wisznu
Mroczne widmo



Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Sob 15:45, 08 Gru 2007    Temat postu:

Pobliże Druckenwell 0727:1345 - Rescusant Talyc Gra'tua"

Podróż trwała 5 dni, zważywszy na fakrt że Druckenwell był ołożony po drugiej stronie galaktyki było to zadziwiająco szybko. Swobodna wędrówka była możliwa tylko dzięki wybranej trasie która przebiegała tylko przez światy neutralne dzięki temu dało się unikać zaczepek ze strony republiki a spokojne neutralne światy wolały nie zaczepiać rescusanta gdyż to mogło zwrócić uwagę konfederacji na siebie. A każda planeta zdawała sobie sprawę że to zniszczyło by spokój jaka gwarantowała neutralność.

Wat pracował w swoim biurze jak zwykle, cisze panującej w jego kajucie przerywał tylko dzwięk przekładanych datapadów i wciskanych guzików w panelu. A teraz po raz pierwszy od dłuższego czasy był to głos Arvena który połączył się z przewodniczącym informując go że zaraz wyjdą z hiperprzestrzeni.

Wielki okręt z błyskiem wbił się do mrocznej pustki kosmosu jakby lewitując, samotny bez żadnego towarzystwa dookoła. Teraz czas był na kolejny ruch przewodniczącego.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Czw 19:06, 13 Gru 2007    Temat postu:

Tambor wyraźnie zdziwiony brakiem dwóch okrętów stoczni Rendili szybko skierował się do jednego z podwładnych kapitana Avena. Był to Muun w szarym mundurze podporucznika i pochylał się nad skanerami najwyraźniej również zdziwiony faktem braku widocznej obrony. Wyrywany, przez głos Tambora, z dokładnej obserwacji skanerów podskoczył z przerażenia. Tambor postanowił jednak to zignorować, nie chciał wyciągać pochopnych wniosków co do kompetencji osobnika, w końcu podporucznik był członkiem mostka okrętu a nie żołnierzem pierwszych linii frontu.

- Proszę zwiększyć zakres skanerów. Chce dokładnie widzieć wszystko dookoła nas.

Krótkie polecenie, ale wyraźne, po którym Muun natychmiast zaczął majstrować przy swoich pokrętłach. Teraz nie było dla niego nic ważniejszego niż wykonanie polecenia przewodniczącego.

- Proszę natychmiast mnie informować o wynikach skanów.

Rzucił na odchodne i skierował się z powrotem do kapitana. Stanął obok jego fotela, pogładził lekko jego oparcie. Aven natychmiast zrozumiał aluzję przewodniczącego i powstał ze swojego miejsca. Tambor kłaniając się lekko usadowił się wygodnie w fotelu. Jak na razie nie chciał dokonywać żadnych pochopnych ruchów. Postanowił więc wprowadzić kilka poleceń w życie.

Już w gabinecie rozważał jak rozwiązać problemy jakie mogły się przed nim piętrzyć podczas tego zadania. Teraz napotkał pierwszy. Doszedł jednak do wniosku, że jest to jeden z najprostszych przeszkód jakie najprawdopodobniej pojawią się przed nim. Jako pierwszy cel postawił sobie bezpieczeństwo. Nie miał co ukrywać, że zależy mu na własnej skórze.

- Proszę na razie nie wprowadzać okrętu bliżej planety. Myślę, że stąd nawiążemy kontakt z władzami planety.

Tak, teraz musiał porozmawiać z kimś kompetentnym z powierzchni. Za równie ważne uznał poinformowanie tutejszych władz o swoich zamiarach. Nie uśmiechało mu się w żaden sposób walka z okrętami ochrony planetarnej. Zwłaszcza, że oba, największe, wywodzą się ze stoczni Rendili. W pierwszym przekazie postanowił nie przekazywać szczegółów, jedynie podstawowe informacje. Po chwili zastanowienia wiedział już co powiedzieć.

- Proszę nadać komunikat do władz planety. Mniej więcej takiej treści: "Wat Tambor, przewodniczący rady Unii Technokratycznej, członek rady Separatystów - tutaj postanowił nie wdawać się w szczegóły, jego nominacja na przewodniczącego powinna pozostać w tajemnicy. Kontynuował. - wita serdecznie głównego dyrektora Burninga i rząd wolnej planety Druckenwell. Przybywamy w celach pokojowych i negocjacji. Zapraszam na okręt, aby ugościć władze Druckenwell podczas interesującej rozmowy. Oczywiście skłonny jestem udać się do stolicy Druckenwell, gdzie będzie sposobność do odbycia równie ciekawej i interesującej rozmowy. - Pokazując od razu dobre zamiary zamierzał zjednać sobie przychylność Burninga. Od zawsze wiadome było iż w polityce nie należy używać słowa nigdy i nie należy stawiać żądań, ponieważ wszystko mogło ulec zmianie. Tambor trzymał się tych prostych zasad. - Czekam na Waszą odpowiedz". Koniec - Oznajmił.

Oparł się wygodnie w oparciu, ręce mocno zacisnęły się na poręczach a na twarz wypłynął grymas napięcia. Zawsze pojawiały się te same zmarszczki świadczące o oczekiwaniu. Tak samo zawsze pozostawały one nie widoczne dla innych.

- Teraz pozostaje nam jedynie czekać na odpowiedz, kapitanie - Zwrócił się do oficera. - Może dla zabicia czasu porozmawiamy o ich okrętach obronnych, tak na wszelki wypadek.

- Oczywiście, przewodniczący - Tym razem kapitan doskonale wiedział jak się zachować i jak połechtać dumę Tambora. Skakoanin zawsze uważał, że pochlebstwa są dla słabych ludzi. Sam nie zaliczał się do nich. Stwierdził jednak, że przypominanie mu o jego pozycji nie można traktować jako pochlebstwa tak jawnie okazywanego więc postanowił to zignorować. Kapitan kontynuował wypowiedz. - Dwa okręty wyprodukowane w stoczniach przemysłowego świata Rendili są dumą wielu flot obronnych. Dredd bowiem doskonale nadaje się...

Tak upłynął czas Tamborowi i kapitanowi, aż do otrzymania odpowiedzi od władz Druckenwell


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wisznu
Mroczne widmo



Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Sob 17:24, 15 Gru 2007    Temat postu:

Pobliże Druckenwell 0727:1352 - Rescusant Talyc Gra'tua"

Kapitan cały czas obserwował ruchy Tambora, szybko reagujący umysł Tambora nie pozwalał sobie na przerwy a kapitan nie miał tyle odwagi by przerwać Przewodniczącemu swoim myślą. Jednak kiedy skończył wykład o okrętach Rendilli czuł że jest najwyższy czas by mu o tym powiedzieć.

Przełknął ślinę, chwila nagłego poirytowania z którą silnie walczył nie pozwalała mu na moment wydusić żadnego słowa, ale w końcu się przemógł.
- Przewodniczący - zaczął niepewnie - wracając do pustej przestrzeni wokół nas. Jest tak bo jesteśmy parę miniskoków od Druckenwell. Niech pan zobaczy, planety prawie nie widać - Tambor spojrzał że faktycznie nie ma nic przed nimi - Gdy Radny polecił mi wejście na bezpieczną odległość sądziłem że to najlepsze rozwiązanie, proszę o wybaczenie najwyraźniej źle zrozumiałem rozkaz, to się więcej nie powtórzy.

Zanim przewodniczący mógł zareagowac na tą wypowiedz odezwał się oficer łącznościowy.
- Sir, odpowiedz od Głównego Dyrektora.

[link widoczny dla zalogowanych]

Przed Watem pojawiła się postać głównego Dyrektora. Był yo człowiek wysoki i postawny, ubierający się w proste czarne lecz luksusowe ubrania. Charyzmatyczna wyrażająca wielką siłę i wolę. Bez wątpienie taki człowiek jak Hrabia Dooku, potrafił masę przekonać do siebie, urodzeni przywódcy, ludzie wizji.

- Stokrotne pozdrowienia dla Wata Tambora - zabrzmiał niesamowity akcent dyrektora, słowa które wyrażał przyjemnie wchodziły do każdego z obecnych - i dla załogi okrętu która ma zaszczyt gościć tak dostojną osobę. Z wielką chęcią mamy ochotę spotkać się z delegacją Konfederacji. Lecz było by to dla nas całkowicie niegościnne i nie cywilizowane gdybyśmy gościa nie przyjęli w naszej stolicy na co z całej siły zapraszam - na twarzy Burninga malował się szeroki i przyjazny uśmiech - nie rozumiem tylko takiej wielkiej odległości jaką się przywitaliście z nami, czyżby wasz okręt był uszkodzony ? Ja i służby naprawcze służymy pomocą.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Nie 20:55, 16 Gru 2007    Temat postu:

Lekkie zaskoczenie zarysowało się na twarzy Tambora, gdy usłyszał wyjaśnienia kapitana. Właściwie nie popełnił on błędu, odległość była iście bezpieczna. Może aż za. Gdy Tambor chciał już wyjaśnić swojemu kapitanowi, że nie ma żalu ani pretensji czy też nie uważa go za nie kompetentnego pojawił się hologram Burninga. Wysłuchał uważnie jego słów a gdy usłyszał zapytanie o odległość spojrzał znacząco na kapitana. Ten widząc obrót sytuacji przełknął ponownie ślinę. Teoretycznie jego sytuacja stawała się coraz gorsza.

W między czasie Tambor gorączkowo myślał jak wygrzebać się z tej sytuacji aby nie stracić twarzy i nie ujawnić rozmówcy swoich obaw przed Dreddami. Gdyby prawdziwy powód wyszedł na jaw mogłoby to skomplikować rozmowy o przystąpieniu. Po chwili, na tyle krótkiej aby dyrektor nie uznał tego za brak szacunku Tambor przemówił.

- Oczywiście, bardzo chętnie skorzystamy z waszej gościnności, przybędę do II Avali. Mam nadzieję, że mój pobyt w stolicy okaże się owocny. - Miał już plan, jak wytłumaczyć się z odległości pobytu okrętu. - Jeśli chodzi o naszą pozycję, nie jest ona wynikiem uszkodzenia ani żadnych problemów technicznych. Swoją drogą, dziękuję za ofertę pomocy, na szczęście nie potrzebujemy jej. - Teraz to Tambor uśmiechnął się pod maską. - Nasza odległość jest to wynik ostrożności. Druckenwell leży na szlaku i jest planetą silną i dobrze zorganizowaną - Miał nadzieję, że te kilka miłych słów sprawi, iż Burning spojrzy na niego jeszcze przychylniej. -Chcieliśmy sprawdzić czy przez przypadek Republika nie zaatakowała waszego prężnego świata. Upewniliśmy się, że nadal jesteście neutralni. Teraz oczywiście podlecimy znacznie bliżej.

Tambor miał nadzieję, że jego wyjaśnienia będą naturalne i przekonujące. Spojrzał na swojego kapitana. Nie chciał pokazywać nie ufności w stosunku do Druckenwell, nie chciał również zwalić całej sytuacji na kapitana. Mogłoby to podważyć kompetencje ludzi służących w Konfederacji a co za tym idzie i całej organizacji. Zasiane ziarnko zwątpienia mogłoby mieć przykre konsekwencje.

- Dyrektorze, zostanie wysłany transport po naszą delegację czy sami wylądujemy? Nie ukrywam, że zależałoby mi na ukryciu "Talyc Gra'tuy" przed wścibskimi oczami Republiki.

W oczach Tambora dało się zauważyć wyczekiwanie, oczywiście nie pospieszające rozmówcy, raczej wyczekiwanie o zabarwieniu ciekawości.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wisznu
Mroczne widmo



Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Czw 1:11, 27 Gru 2007    Temat postu:

- Ależ nikt nas nie atakował. Ale przyznam że nie dziwię się radnemu w dzisiejszych czasach można się wszystkiego spodziewać.

Choć ton Dyrektora był przekonywujący, potakiwał i wykonywał inne gestykulacje sygnalizujące pełne zaufanie, to Tambor zauważył że Dyrektor nie kupił jego wersji. Bynajmniej Dyrektor nie popełnił żadnej pomyłki, pozornie perfekcyjnie zagrał wierzącego nie pokazując głębszego zainteresowania czy zwątpienia. Błąd polegał na tym że za bardzo się starał ukazać to że uwierzył, za bardzo. Normalna osoba by tego nie zauważyła ale tambor który był bardzo doświadczony w polityce umiał przejrzeć jej maski. Dlatego polityka jest taka trudna, wymaga zwracania uwagi na detale.

- Bardzo nalegam byś radny razem ze swoim okrętem wleciał w naszą przestrzeń. Mój naród byłby niezwykle zaszczycony gdyby widział jakim statkiem wielki Wat Tambor podróżuje akurat na naszą ojczyznę. Z pewnością ułatwił by rozmowę fakt jak wielkim szacunkiem nas darzy konfederacja, w późniejszych fazach rozmów z chęciom zwiedzę pański okręt, oczywiście jeżeli mogę się czuć zaproszony.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Pon 13:26, 07 Sty 2008    Temat postu:

Tambor ukłonił się nisko przed hologramem dyrektora. Rozłożył ręce ukazując przyjazną postawę i przemówił.

-Oczywiście, że przylecimy. Już wydaję odpowiednie rozkazy. Pozwolę sobie więc na czas podróży przerwać połączenie. Aby szybciej dotrzeć do planety wykonamy krótki skok.

Dyrektor lekko skłonił głowę aby dać do zrozumienia iż rozumie słowa Tambora. Skakoanin szybko przerwał połączenie i zwrócić się do kapitana.

- Przygotować skok. - Pociągnął kapitana na ubocze, tak aby mogli porozmawiać spokojnie. - Nie podoba mi się postawa dyrektora. Chyba coś kombinuje. Jest zbyt miły i uprzejmy, aż do przesady. Tarcze muszą być cały czas gotowe do aktywacji. Tak jednym rozkazem. Trzeba pokazać im ufność, jednak to ma być taka ufność na pokaz. Nie ufam im, zwłaszcza dyrektorowi, który zbyt się stara. Jesteśmy jednak tutaj po to aby nakłonić Druckenwell do wstąpienia, trzeba więc iść w nieznane i ryzykować. - Tambor wręcz nienawidził takich sytuacji. Czym więcej informacji tym lepiej. Strach o własne życie często dawał się we znaki. W tym przypadku nie był w stanie przewidzieć co planuje dyrektor i mieszkańcy Druckenwell co martwiło go bardzo. Zachowanie Burninga sprawiło, że Tambor podniósł jedynie swój poziom ostrożności. W pewnym sensie mógł być wdzięcznym za dawane tak ostentacyjnie znaki. Z drugiej jednak strony wszystko to co Tambor sobie wyobraża może być tylko efektem jego nadpobudliwego strachu. Odepchnął myśli od sobie i skupił się na rozmowie z kapitanem. Jednak nim zdążył się odezwać jeden z podwładnych zameldował gotowość do skoku. - To pana obowiązek kapitanie. - Powiedział

Kapitan skłonił lekko głowę i polecił
- Wykonać skok.

Upłynęło zaledwie kilka sekund a Druckenwell zajmowała prawie cały iluminator. Planeta pokryta różnymi kolorami zdawała się być znajoma. Przed oczyma Tambora malowało się cała masa wspomnień. Tak, bez wątpienia kiedyś tutaj był. Jednak było to tak dawno, że teraz nie mógł liczyć na żadne znajomości ani kontakty. Teraz mógł liczyć tylko na siebie.

Kapitan skierował okręt w przestrzeń planety, oczekiwali teraz na kontakt z dyrektorem. Byli coraz bliżej planety. Tambor zastanawiał się czy mają lądować, nie dostali żadnych koordynatów. Czekali na następny krok Druckenwell.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wisznu
Mroczne widmo



Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Czw 12:50, 31 Sty 2008    Temat postu:

[off] przepraszam że tak długo o tobie zapomniałem Wink [/off]

Druckenwell 0727:1532

Gdy tylko podano koordynaty prom przewodniczącego wyleciał. Przez szybę kabiny pilota Wat mógł zobaczyć dwa Dreadnaughty Rendilii niczym odwieczni strażnicy strzegący spokoju licznych konwojów lecących na planetę i z. Schodząc w atmosferę można było przez sekundę zobaczyć słynną Druckenwellską stocznię która właśnie bywała widoczna po tej strony orbity.

I Przed sobą zobaczył ll Avali, stolice Druckenwell. Metropolia składająca się z setek ciasnych budynków i wypełniona gęsto zanieczyszczonym powietrzem. To cena wysokiego uprzemysłowienia oraz dochodów.
Prom Wata przeleciał przez wolną przestrzeń i opadł na wysuniętej okrągłej platformie lądowniczej. Cokolwiek było intencjami Druckenwell, wkrótce miały się ujawnić.
Rampa opadła i przewodniczący w asyście 4 magma gaurdów i 6 super droidów z dostojeństwem wkroczył na platformę. Gdyby się rozejrzał jeszcze raz z pewnością by stwierdził że Druckenwell ze swoimi prostymi brązowymi budowlami (na dodatek brudnymi od zanieczyszczeń) które zasłaniają zały widok nawet z lotu ptaka nie jest idealna do miejsca wypoczynku. Ale Wat nie przeleciał tu dla ładnych widoków.

Przed Watem oczekiwał go zadbany Dyrektor Burning i dwóch ludzi po jego prawicy i lewicy w Jasno czerwonym obraniu. War z raportu który czytał wiedział że tak ubierają się członkowie rady Druckenwell. W rynsztunku stała też uzbrojona gwardia Druckenwell. Chociaż nie wiadomo jak dobrze zostali wyszkoleni ich czarne kombinezony i hełmy całkowicie zakrywające twarz budziły respect. Dyrektor podszedł i wziął rękę tambora w silny ale nie za silny uścisk.

- Witamy na Druckenwell przewodniczący - odparł - Mam nadzieję że podróż była udana

Dopiero teraz Wat zobaczył małe kamery, latające i nagrywające zdarzenie ze wszystkich stron. Gdy Wat spojrzał leciutko w lewo widział że w całym mieście(a pewnie i na całej planecie) włączały się duże holoobrazy w strategicznych miejscach by wszyscy ludzie mogli zaobserwować zdarzające sie właśnie spotkanie.

- Mamy też nadzieję że różnice między nami zostaną rozwiązane a nasza niepodległość uszanowana przez konfederacje gdy kiedyś brak poszanowania naszego stanowiska nas poróżnił. Miejmy nadzieję że te rozmowy wniosą druckenwell do nowej ery. Oby dzisiejszy dzień był zapamiętany jako dzień zrozumienia który będzie inspiracją dla zwaśnionych planet w tych mrocznych czasach.

Gdy skończyło się pokazowe powitanie, zarówno delegacja wata jak i komitet powitalny weszli do środka.
Szli prostym korytarzem który wiódł przez klika zabezpieczonych drzwi. Potem weszli do dużej windy która zabrała przewodniczącego, burninga(bez dwóch przedstawicieli z rady) i ich ochronę na samą górę. Wtedy przed nimi pokazał się ogromne drzwi które tym razem Burning odworzył własnoręcznie wsuwając kartę do czytnika. Drzwi otwierając się pokazało obszerne pomieszczenie będące pewnie biurem Dyrektora. W pokoju było dużo różnego gatunku roślin, od egzotycznych rzadkich uważane w niektórych kręgach za wymarłe po pospolicie spotykane ale mimo tego je wszystkie łączyła jedna rzecz, były wyjątkowo wymyślne i piękne. Biurko Dyrektora było czarne ze złotymi ramami na którym były umieszczone dwie antenki które razem tworzyły coś w rodzaju nie dokończonego ramu prostokąta, najprawdopodobniej był to jakiś jeden z nowszych holoprojektorów. Podłoga była kafelkowa w różnych odcieniach błękitu, dobrze wypolerowana. Duże pochylone okno za biurkiem dawało widok na całą zabrudzoną metropolię, prawdopodobnie przed takim widokiem dyrektor kształtował swój światopogląd całe życie. Jeżeli Wat chciałby doszukać sie u Dyrektora zainteresowań sztuką to srodze by się zdziwił. W pokoju nie było bowiem ani jednej rzeźby, ani jednego obrazu.

Dyrektor bardzo dyskretnie lecz pewnie wskazał rękami wejście trzymając się jego boku.

- Zapraszam, tylko my. Ochrona niech zaczeka tutaj.

Gdy już usiedli przy biurku, każdy w odpowiednim miejscu Dyrektor natychmiast zaczął.

- Wieżę że przewodniczący ma dla nas niezwykle hojną i szczegółową propozycję. Jednak chce pierw wyrazić jak bardzo jesteśmy zaszczyceni przybyciem takiej persony, to prawdziwy zaszczyt pana poznać osobiście w końcu. Wie pan, kiedyś jako młody człowiek pracowałem w techno unii i zawsze miałem dobrą opinie o tej korporacji. Wiele dobrych wspomnień. Ale może przejdzmy do rzeczy, prawda ? nie chcę pana nudzić. - uśmiechnął się przyjaźnie.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Pią 19:20, 01 Lut 2008    Temat postu:

[off] Ładnego posta wysmażyłeś więc jakoś Ci wybaczę tą przerwę Wink [/off]

Tambor wszedł do sali żwawym krokiem. Jednak po drodze zatrzymał się obok dyrektora, na krótko, wręcz niezauważalnie. Ukłonił się lekko i pomaszerował dalej. Tam właśnie miało to wyglądać, w rzeczywistość w momencie przystanku, gdy Tambor stał bokiem do Burninga swobodnie mógł operować drugą dłonią. Wciągnął ją lekko w rękaw i poprawił ukryty tam blaster. Niezbyt odważna natura Tambora dawała o sobie znać.

Ledwie podnosząc nogi, praktycznie szurając o podłogę skierował się do fotela na przeciwko biurka dyrektora. Zanim Burning zdążył usiąść na swoim miejscu Tambor zdążył przemyśleć całą wcześniejszą sytuację. Głównie wspominał pierwsze spotkanie nagrywane przez holokamery.

Uważał mianowicie iż takie podejście do sytuacji może pokrzyżować jego plany. W związku z takim rozgłosem, pozostawienie iluzji neutralności Druckenwell, może być znacznie trudniejsze. W końcu to światowa planeta nie to co zacofane gady z Trandoshy. Postanowił jednak nie wdawać się w dyskusje z Burningiem na ten temat. Nie było sensu krytykować czy też wyrażać się niepochlebnie o sposobie sprawowania polityki przez Burninga. Na razie oczywiście, poprawił się w myślach.

Rozmyślania przerwał dyrektor swoim wywodem. Zakuty w zbroję skakoanin wysłuchał całości dokładnie wsłuchując się w słowa Burninga. Tambor zauważył szacunek i podziw jakim Burning darzy Unie Technokratyczną. Myśl szybsza niż strzała dotarła do głowy Tambora. Trzeba wykorzystać swoją pozycję w Unii i zachęcić osobiście Burninga do wstąpienia w szeregi prężnych przedsiębiorców Unii, pomyślał.

Ukłonił się lekko w odpowiedzi na miłe słowa dyrektora.

- Dziękuję, dyrektorze. - Rozpoczął rozmowę, po chwili zorientował się, że dopiero pierwszy raz odzywa się na powierzchni tej planety. Pokręcił jednym z pokręteł przy skafandrze aby poprawić donośność swgo głosu. - To wszystko bardzo miłe co pan mówi. Doceniam pańską otwartość. Co do szczegółowej propozycji to takowej nie ma. Każdy z nas doskonale orientuje się, że aby dojść do porozumienia potrzebna jest zgoda obu stron. Oczywiście zarys i wstępne propozycję będą i są.

Ręką przesunął po prostym wykończeniu fotela. Niby zwykły fotel a jednak posiadał coś w sobie, krztyna sztuki iskrzyła się nawet tutaj. Tambor swym wyczulonym okiem dostrzegł takie szczegóły. Postanowił jednak przystąpić do wyłożenia dyrektorowi swojej propozycji. Rozsiadł się wygodnie i oparł plecy o jeszcze prostsze oparcie.

- Jak się pan domyśla przybyłem tutaj aby negocjować przystąpienie tego pięknego świata do Konfederacji. - Na pierwszy rzut oka nie było w tym świecie nic pięknego, stęchłe powietrze, nasycone różnego rodzaju gazami, pogorszona przezroczystość. Jednak Tambor swym przemysłowym okiem potrafił dostrzec piękno tego świata, wręcz bardziej odpowiadało mu takie środowisko. - Mam tutaj kilka spraw do omówienia, które bez wątpienia pana zainteresują. Po pierwsze chciałbym abyście, tak dla oka obserwatora, zostali neutralni. To będzie korzystne dla was jak i dla nas. Nie będziecie nękani przez Republikę - Postanowił pominąć szczegóły dotyczące zalet płynących dla Konfederacji. Choć były one oczywiste. - Po drugie przekażemy fundusze na rozbudowę stoczni i dodatkową budowę fabryk, nie jest określone kiedy dokładnie to nastąpi, ale bez wątpienia dostaniecie wsparcie. Spowoduję to zmniejszenie bezrobocia. Po trzecie dostaniecie gwarancję ochrony Konfederacji. To możemy zaoferować wam od razu, podejrzewam, że ma pan jakieś swoje żądania których chętnie wysłucham.

Uśmiechnął się i oczekiwał na dalszą rozmowę z dyrektorem. Postanowił zachować jeszcze kilka pomysłów na później. Choćby korzyści dla samego Burninga. Wolałby aby niektóre rzeczy i pomysły wypłynęły od dyrektora.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wisznu
Mroczne widmo



Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Wto 0:41, 13 Maj 2008    Temat postu:

- Wspaniała propozycja, przyznam że nie spodziewaliśmy się innych zamiarów od was niż powtórna unia - Na Burningu zawitał szeroki uśmiech.

W tym samym momencie otworzyły się drzwi. Do pomieszczenia weszła młoda niebieska twilekanka, o szczupłej figurze top modelki. z gracją i dźwiękiem niosła tacę na jednej ręce lekko kołysząc ciałem jakby tańcząc. Pochyliła tace od boku biurka jednocześnie eksponując strategiczne miejsca tamborowi.

- O dziękuję LEva, tym razem gorąca z dwoma kostkami cukru.... Panie przewodniczący - uprzejmie wskazał ręką na zawartość tacy - może kawalańskiej kawy ? zaręczam że jest wyśmienita lub może napój owocowy LEva przyniosła ze sobą aparaturę dzięki której pańscy pobratyńcy mogą pić płyny w skafandrze, bodajże nazywacie to "Lavako", dobrze wymawiam ?

Twilekanka z hipnotycznym uśmiechem podała Tamborowi dobrze znane urządzenie, wyglądał jak średniej wielkości korek z wieloma zasłonkami w środku które miały za zadanie odpowiednio przesyłać ciecz z jednej komórki urządzenia do drugiej tak by pijąc nie naruszyć bariery jaką tworzył skafander przed wrogim światem zewnętrznym. Jednocześnie "Lavako umożliwiał płynne picie bez komplikacji, rewolucyjne rozwiązanie naukowca skakoan po którym drastyczne zwiększyły się ich sukcesy dyplomatyczne. Urządzenie trzeba wmontować w odpowiednie miejsce w hełmie. Żadnemu skakaoninowi nigdy nie zajmowała to dłużej niż 10 sekund.

Po chwilowej pauzie która wystarczyła by Wat zdecydował się, twilekanka wyszła tak samo widowiskowo jak weszła.

- Więc, jesteśmy bardzo zadowoleni z wstępnych propozycji konfederacji
- ciągnął dalej burning odstawiając dymiącą się kawę na blad biurka - zbudowanie fabryki i rozbudowa stoczni to zwiększenie ważności naszej planety i naszych możliwości, doceniamy taką ofertę jak również propozycje ochrony i uważam to za bardzo dobry start do zaczęcia negocjacji. Tylko widocznie pan źle zrozumiał moje kompetecje - lekki przyjazno-słodzący śmiech pojawił się od strony Burninga - Ja nie jestem władcą mojego narodu, tylko przewodniczącym rady, lub w tym wypadku jak pan woli "reprezentatem". Moim obowiązkiem jest tylko przedstawienie propozycji radzie która po naradzie wejdzie pod głosowanie. I to jeszcze nie wszystko. Bo jak tylko przedstawie cel podróży pan panie przewodniczący będzie musiał osobiście wygłosić przemówienie na naradzie w której umieści pan swoją propozycję, pamięta pan jak to działało w senacie republiki ? tu jest podobni tylko znacznie mniej reprezentantów - kolejny uśmiech - Potem będzie debata i do tej części narady też pan zostanie dopuszczony, bo może pan będzie musiał odpowiadać na wątpliwości radnych i ich propozcję, potem będzie głosowanie na którym również może byc pan obecny które wszystko wyjaśni. Tak działa u nas prawo

Dyrektor ponownie wziął filiżankę kawy do ust przymrużając oczy, jakby w skupieniu.
- Rada zostanie zwołana pojutrze, do tego czasu może przewodniczący zatrzymać się w luksusowym hotelu "Druck arten", oczywiście na nasz koszt. Czy odpowiada to panu, panie przewodniczący ?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Śro 14:21, 16 Lip 2008    Temat postu:

[off] Niesiony wielka, wszechogarniająca nuda, sentymentem do rote postanowiłem napisać sobie posta, ot tak dla czystej egoistycznej przyjemności Smile [/off]

Gdy młoda, kusząca twi'lekanka opuściła pomieszczenie a Tambor wysączył do cna kawalańską kawę, Burning rozpoczynał dopiero tłumaczyć rozmówcy zawiłości prawa druckenwelowskiego. Tambor słuchał z wielką uwagą i analizował zaistniałą sytuację. Wysłuchawszy przewodniczącego nalał sobie kolejną filiżankę kawy, którą dzięki "Lavako" wysączył niemal z równą szybkością co pierwszą.

Odstawiając filiżankę skłonił głową na znak zrozumienia całej procedury.

- Oczywiście, że wystąpię w razie potrzeby przed tym czcigodnym ciałem jakim jest tutejsza rada. Dodam na marginesie, że macie tutaj wspaniałą kawalańską kawę. Miałbym do pana osobistą prośbę. - Zagadną Burninga. - Zorganizowałby pan może dla mnie kilka kilogramów tego wyśmienitego trunku? - W ten sposób próbował uzyskać dwie rzeczy. Po pierwsze nawiązać bliższe kontakty, bardziej bezpośrednie z samym Burningiem co mogło w przyszłości pomóc sprawie. Chciał również zostać małym dłużnikiem dyrektora, tak aby ten w razie potrzeby zwrócił się o pomoc do Tambora. W ten sposób o ewentualnych problemach Tambor mógłby dowiedzieć się jak najszybciej i z pewnego źródła. Drugi powód był całkiem prozaiczny i egoistyczny, Tamborowi na prawdę zasmakowała kawa i chciał mieć jej pod odstatkiem kiedy już odleci z tej planety.

Tambor podejrzewał, że nie będzie to problem dla dyrektora, więc szybko przeszedł do kolejnej sprawy. Postanowił być grzeczny i nie odrzucać propozycji dyrektora, który mógłby czuć się urażony, że Tambor mu nie ufa. Oczywistością było, że skakoanin nie ufa ani trochę swojemu rozmówcy, jednak dla dobra sprawy postanowił zgodzić się na mieszkanie w hotelu.

- Chętnie skorzystam z pańskiej propozycji i zamieszkam w hotelu. Prosiłbym jednak o to aby moja obecność nie była rozgłaszana. Uważam, że lepiej zachować jednak anonimowość. Oczywiście nie mam wątpliwości co do pana zamiarów - to była właśnie jedna z tych sytuacji, gdy Wat był zadowolony, że jego twarz skryta jest za żelazną maską - ale nie mam pewności co do innych osób. Podejrzewam, że na planecie znajdują się jakieś osoby które wolałyby widzieć was w objęciach republiki.

Kilka chwil później, po oficjalnym pożegnaniu się, Wat Tambor maszerował już do zamówionej grawilimuzyny, która miała zawieść go do hotelu "Druck arten". Podróż nie trwała długo, a gdy zatrzymali się przed głównym wejściem Tambor docenił wygląd hotelu. Umieścił go nawet na jednym z pierwszych miejsc na liście najlepszych hotelów w jakich bywał. Szczególnie jednak często odwiedzał takie przybytki jak ten, gdy był senatorem z ramienia Bactoid. Ostatnio jednak zdażało mu się to bardzo rzadko. O wizytach na Doshy i Geonosis, które są dość zacofane cywilizacyjnie w porównaniu z pięknym światem, w mniemaniu Tambora, jakim było Druckenwell, nie warto wspominać.

Gdy dotarł do swego pokoju rozsiadł się w nim wygodnie, szybko wydał polecenie aby dwóch MagnaGuardów stało i pilnowało drzwi wejściowych. Następni dwaj przy oknie a SBD nie zostały w ogóle wezwane do pokoju hotelowego. Tambor uznał, że cztery MagnaGuardzi wystarczą do ewentualnej obrony. Dodatkowy wydał polecenie swojemu droidowi-sekretarzowi aby ten przeczesał skanerem pomieszczenie w celu znalezienia ewentualnego podsłuchu czy holokamery. Gdy ten skończył Tambor wysłał go na korytarz aby tam sprawdził czy nie ma żadnych ładunków wybuchowym.

Tambor rozsiadł się wygodnie przy biurku i zaczął przeszukiwać detapady w poszukiwaniu ciekawych informacji, które mógłby przekazać podczas debaty z tutejszą radą. Postanowił zająć się czymś pożytecznym do czasu wezwania go przed oblicze rady.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wat Tambor dnia Śro 14:34, 16 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Konfederacji » Siła słowa
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group