FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Wyścig
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Zgrywa » Wyścig
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Brian Solo
Porucznik Republiki



Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Korelia / Wastelands ;]

 Post Wysłany: Czw 18:43, 16 Lut 2006    Temat postu:

I znowu znane uczucie dociskających się do potylicy oczu towarzyszyło Brianowi podczas zawrotnej jazdy. Wrzucając co pewien czas monety do magicznego urządzenia na poręczy wózka, mknął przez zielone stepy z taką prędkością, że pęd rozsmarowywał zwierzątka kryjące się w trawie.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Hrabia Dooku
Sith



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Serenno

 Post Wysłany: Wto 12:34, 21 Lut 2006    Temat postu:

Pontycjusz gnał na złamanie karku. Ryksza rozpędziła się do prawie ponaddźwiękowej prędkości. Na horyzoncie majaczyły już sylwetki ostatnich oponentów. Wkrótce mieli ich dogonić. Gdy nagle...na drogę znów weszły te przeklęte kaczki!!! Zablokowały przejazd i rozdziawiając kopary, lampiły się na zbliżającego się Pontycjusza. Ortolanin, przerażony i wstrząśnięty, wystawił pięty do przodu i wzbijając w powietrze tumany kurzu, zaczął chamować (hamować, chyba, bo chamem to on nie był. Jakby był chamem to by się kaczuszkami nie przejął). W rykszy rozległy się pełne napięcia krzyki:

WERSJA W ZWOLNIONYM TEMPIE:

Dooku: Cooo tyyyy rooobiiiisz, tyyyy maaaaaaaaaaaatooooooooleeeeeeeee!!!!!!
Pontycjusz: Oooo żeeeeeeszz tyyyyyy. Nieeeee moooooogęęęę sięęęęęę zaaaaatrzyyyyyymaaaaaaaać!!!!!!
Dooku: Haaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaamuluj!!!!!
Pontycjusz: Teeeeegoooo nieeeeee byyyyyłooooo w uuuuuumoooooowieeeeeee!!!!!
Dooku: Skręęęęęęęęcaaaaaaajjjjj!!!!!
Kaszuszki:Kwaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!??????

Ryksza skręciła gwałtownie i wylądowała w przydrożnym rowie. Po serii trzasków i jęków, kiedy kurz się już rozwiał, Pontycjusz podniósł swój obolały łeb i rozejrzał się wokół. Hrabia leżał ranny pod strzępami rykszy i postękiwał z bólu.

WERSJA PO ANGIELSKU:

Pontycjusz: I told yu, we needed insurence.
Dooku: Shut up!....Come closer. I must tell you something. I might not get thru this...
Pontycjusz: Does that mean I won't get paid?
Dooku: Shut up!...Listen, Obi-Wan didn't told you, what happened to your father...
Pontycjusz: He told me enough! He told me, he was stranggled with a dirty sock, by his Rodian in a bar fifht!
Dooku: Whoa ?? Oh...'so it must have been the other Ortolan girl, that I slept with...' Errr Nevermind. Listen closely...
Pontycjusz: Yeah?
Dooku: Tehere is...another...Pon...ty...cjusz...

Z tymi słowami na ustach, Dooku umarł ( aprzynajmniej tak się wszystkim zdawało, bo tak naprawdę podczas upadku z rykszy pękł mu jeden z hemoroidów i ból towarzyszący temu przykremu zdarzeniu sprawił, że stracił przytomność).

Pontycjusz wstał i wstrząśnięty rozejrzał się wokół. Oto rozpoczynał się przed nim nowy rozdział jego życia...

( który szybko się skończył, gdyż jedna z kaczek narobiła mu na stopę. Potem nastąpiła długa seria przekleństw i krótki maraton biegania wkółko po pobliskich krzakach, gdzie ukryły się kaczki.)


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Natan Volod
Gość







 Post Wysłany: Wto 13:40, 21 Lut 2006    Temat postu:

– O rzesz... mamy problem bracie... - Lin-Ku Pilod z przerażeniem spojrzał się na nie kończącą się niebieską tafle przed sobą.
– Nie bój nic!!! - Natan zahamował gwałtownie wyrzucając przed siebie Lina.

W trakcie lotu pociągnął za sznurek z napisem Sposored by Darth Lepper ukryty w szacie. Nagle odzienie Lina nabrało rozmiarów i zmieniło się w czarny – włosowo - potargany ponton. Natan wskoczył do niego i wziął wiosła, po chwili zastanowienia i określeniu odległości do Gen. Greviousa wymyślił szatański plan.

– Ziomuś trochę nami zarzuci, i sorry za to co zrobię... – Zamachnął się wiosłem jednocześnie zatykając sobie szczelnie znalezionymi CZYSTYMI i ŚWIERZYMI prezerwatywami (Kurcze wiedziałem czegoś wczoraj nie włożyłem, a swoją drogą to fajnie było...) i wbił wiosło w krocze Piloda. Powietrze wydalające się z dziury zapewniło im spory odrzut, a krzyk Lina, pod długo letnim śpiewaniu (jeśli mogę to tak nazwać) metalu prędkość prawie ponaddźwiękową. Zajęło im zaledwie kilka sekund żeby znaleźć się na drugim brzegu.

– Ku** czegoś zapomniałem zrobić – z ostatnim słowem szeptu spojrzał przed siebie i na automacie do kawy ujrzał reklamę „Ostatni Wyskok”. – Już wiem...

Lin wpadł z impetem na plaże wyrzucając nie zapiętego Voloda przed siebie, Pilod przekoziołkował ze 10m i wylądował na czymś miękkim, możliwe że na jednej ze zbiegłych kaczek. W tym czasie Natan trafił twarzą w automat do kawy postawiony do Greviousa, jego specjalna moc „Force Stój Rzesz Bestio!!!” polegająca na zatrzymaniu swojego ciała w czasie ruchu prawie poskutkowała i tylko mocno wbił się przez plastikową szybę do automatu, zakołysało nim na boki, zakołysało dość mocno nim i całym automatem, zrobił dwa obroty dookoła własnej osi i z malowniczym plasknięciem upadł na ziemie wraz z automatem. Spadający mu na łeb automat wprawił go w stan mocnego oszołomienia...

– Pomimo iż nie czuje prawego jądra... zaraz. - Lin spojrzał sobie w zawartość swoich majtek – Dwa okrągłe i jedno długie, czyli wszystko w porządku. Wiesz, fajnie było Natan... Natan żyjesz??

Dopiero teraz Lin zauważył stertę złomu spod której Volod malowniczo przebierał nóżkami, podbiegł do przyjaciela i wyciągnął go z tego bagna. Natan uśmiechał się kretynśko i ślinił się.

– Mamusia, zrobiłem lekcje zjadłem obiadek... mogę teraz zrobić kupkę i pobawić się misiem?
– Eeeee *plask* ziom wszystko dobrze z tobą?
– Co?! – siła uderzenia Piloda przywróciła Voloda do świata żywych – Co się stało?
– A nic strasznego tylko wywaliłeś mordką w ten oto automat i oszołomiło cię to trochę... Stary mam pewien pomysł...

Lin pomógł wstać Natanowi i wyszeptał mu swój plan do ucha, z wyrazu twarzy Voloda można wnioskować że jest nie głupszy niż zwykle...
 Powrót do góry »
Nightclaw
Gość







 Post Wysłany: Wto 17:32, 21 Lut 2006    Temat postu:

Świrus dotarł na powierznię wody, odetchnął pełnymi płucami i stwierdził że nie jest już pierwszy w klasyfikacji.
- Kurwa, nie jestem pierwszy!!
Rzekł zdenerwowanym głoem, wyjął z kieszeni pudełko JediAPAPu, stwierdził że zamokło. Po czym wsiadł ze zrezygnowaniem na ponton w postaci różowego rumaka Lucy.
- Pędź!
Rzekł waląc się pięściami po głowie. Lucy robiła co mogła, ale że była przeraźliwie tłusta, mogła tylko dryfować po wodzie. Nagle spod wody wyłoniła się łódź podwodna o napędzie atomowym, na burcie widniał napis "Błękitny Kwiecień". Świrus ze zdumieniem przyglądał się wielkiemu okrętowi. W pewnej chwili właz na kiosku okrętu o atomowym napędzie otwotzył się. Wystawił głowę człowiek w mundurze z czerwoną gwiazdą na ramieniu.
- Kapitanie, to nie jest Murmańsk, ale jest tu i tak zajebiście.
Druga głowa ozdobiona komunistyczną czapką ujawniła się z włazu.
- Człowiek za BURTĄ !!!
Wrzasnęła i rzuciła koło ratunkowe Świrusowi, oczywiście nie nadmuchane.
- Co za popieprzeniec.
Burknął pod nosem Czubek i zaczął dmuchać koło które złapał. Z łodzi podwodnej wyskoczył jeden z członków załogi, popłynął szybko doskonałym stylistycznie kraulem, pochwycił Świrusa i zawrócił na okręt. Po paru minutach akcja ratunkowa zakończyła się sukcesem, na pokładzie "Błękitnego Kwietnia" stała przemoczona Lucy i Świrus.
- Zanurzenie, kurs 311 stopni, cała naprzód.
Wydał rozkaz kapitan. Okręt zniknął pod wodą...
 Powrót do góry »
Brian Solo
Porucznik Republiki



Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Korelia / Wastelands ;]

 Post Wysłany: Wto 21:04, 21 Lut 2006    Temat postu:

Brian przekraczał właśnie już chyba dziesięciokrotną prędkość światła, zakłócił równowagę ekosystemu planety i ponownie zagiął pole magnetyczne... eee... systemu (a co tam, szaleć to szaleć), co było jak najbardziej normalne w tym wyścigu. Gdy tak sobie zamieniał się w meteor, nagle zarył kółeczkiem wózka o jakieś bestialsko wystające źdźbło trawy i jego wspaniała maszyna zaryła o ziemię, powodując mikrokataklizm, ale co było najważniejsze - uszkodziła jego pojazd!!! Od wspaniałych, chromowanych kratek odpadały wroshyrowe deski, stalowa konstrukcja wygięła się pod nagłym naporem gruntu... NIIIEEEEEEE!!! - myślał rozpaczliwie Brian w tych ułamkach sekundy, kiedy był prawie przytomny. Niestety! Dymiący wrak leżał do góry kółkami i nic nie wskazywało, że... ale co to? Oczom Briana ukazała się świetlista dziura, przejście, po której drugiej stronie widział przepiękne, błyszczące miasto! Emanowało radością, miłością i doskonałością. Po chwili, z przejścia wyszły dwie humanoidalne postacie, wysokie i smukłe, ale o przyjaznych rysach twarzy.
- Witaj dostojny człowieku! - powiedziała pierwsza istota.- Jesteśmy potomkami Protossów, niesiemy dobro galaktyce(każdej), a twoje nieszczęście zmusiło nas do zwrócenia uwagi na Ciebie! Tak, właśnie Ty możesz odmienić losy twojego świata!
- Pornossi?- brzmi kusząco, ale...
- Protossi Cię pozdrawiają! - odpowiedziała jak nakręcana druga istota.
- Eee... no właśnie... moja głowa!
Pierwsza istota znów przejęła inicjatywę:
- Możemy spełnić KAŻDE Twoje życzenie! Zastanów się! Świat bez wojen i chorób, nieszczęść i kataklizmów, świat bez podatków! Możesz zapragnąć wszystkiego, czego zechcesz!
- Serio?
-TAK!
- Powaga?
-TAK!!
- Wszystkiego czego zechcę, nawet lepszych statystyk od GMów?
- TAK!!!!!!!!!!!
Pomyślał chwilę, po czym podniósł rękę i wskazał.
- Możecie to naprawić?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Śro 19:29, 22 Lut 2006    Temat postu:

Vissan nieźle zasuwał na grzbiecie dziobaków.
Przewaga nad innymi uczestnikami była na tyle znacząca, że zapomniał gdzie właściwie jedzie.
~ Co za problem - Pomyślał.
- Te, Dżordzu! - Zwrócił się do dolnego dziobaka. - Zrób tam jakiegoś bajera na drodze, ja tu będe udawał że przez komóreczke rozmawiam, jakieś laseczki sie zarwie.
Szalone manewry Vissana i jego dziobaków zwróciły uwagę przechodzącej nieopodal lasencji. Vissan przeszedł do akcji.
- Widzisz, dziewczyno, ssie skacze, ssie pływa, ciałko też mam zaj**iste, bajerka jest.
- Jak sie nazywasz, książe?
- Maj nejm iz Vissan.
- A jak masz na imie?
- Baron.
- Ty, a skąd ty masz takie fajne dziobaki?
- Sssie gra, sie ma!

Reszta sceny została ocenzurowana przez KRRiT... i ojca dyrektora.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Generał Grievous
Generał Separatystów



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Kantyny

 Post Wysłany: Sob 23:32, 04 Mar 2006    Temat postu:

[off] I`m Back[off]

Konkurencja zaczęła dopadac Grievousa musiał po raz kolejny uży tajnej broni. Zatrzymawszy rydwan podszedł do jednego z Gunganów czystej krwi i kopnął go w tyłek.
GUUNADADA - Krzyk przemknął nad stepami, lasami i oceanami Naboo i po chwili przed generałem stał już, wyprostowany niczym sprężyna wódz dzikich gunganów. "Krzywy Badyl".
Hou ja i moje dzielne wojowniki pozdrawiają cie, o wielki wodzu mknący różowym rydwanem, przyozdobionym głowami pokonanych wrogów, umocowanymi wstazeczkami w jakże ślicznym różowym kolorze. Ciągniętym przez dwunastu dorodnych synów Naboo z zawrotną prędkością.

<w międzyczasie dorodni synowie Naboo zajeli się wyrzeraniem znajdujących się w ich zasiegu robali>

Cóż możemy dla ciebie uczynic ja i moi męzni wojownicy. Houk zaakrzykneło 100 głosów dzielnych wojowników.
- Udacie się, i zatrzymacie Się, aby powstrzymac mych przeciwników. Tako rzeke, Ja Generał Grievous Zwany pobromcą pogromionych, Miażdzycielem zmiażdzonych i zwycięczą zwyciężonych. Czy zrozumiałes rozkaz Krzywy Badylu??

Nie,

ARGHH
- General wziął kolejną działkę waleriany na skołatane nerwy
Macie powsztrzymac mych przeciwników. Nie ważne w jaki sposób.

Oczywiscie wielki wodzu- powiedział jeden z wojowników.
Za chwilę ruszamy - dodał trzeci.
A może by tak na robaki? zasugerował nieśmiało czwarty. Lecz wszyscy zamilkli pod zezowatym spojrzeniem Krzywego Badyla.
Ruszamy powiedział wódz i obaj wojownicy sobie poszli.

Przerażający pojazd znowu mknął rozsiewają strach i panikę wśród znacznej populacji robactwa znajdującej się w zasiegu języków gungan czystej krwi.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brian Solo
Porucznik Republiki



Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Korelia / Wastelands ;]

 Post Wysłany: Pon 22:22, 06 Mar 2006    Temat postu:

Brian nie potrzebował już gogli, a policzki nie zawijały mu się za uszy, gdyż "siewcy pokoju", jak ich nazwał, przerobili jego turbo, ultra wózek sklepowy na... [werble] amerykańskiego krążownika szos z lat 60.! Wow! Co za wygląd, co za klasa! Kanciasty, czarny, z białym dachem i czerwono-żółtymi wzorami na bokach i masce, a w środku wyłożony jasną skórą. Coś pięknego! Z odtwarzacza mp3(0000 w tej galaktyce Wink ) rozchodziły się najświetniejsze utwory epoki tego samochodu. W oznace dobrotliwości i umiłowania dla wszystkiego co dobre, ufolce dorzuciły szary garnitur w prążki, kapelusz do kompletu i czarno-białe lakierki. Na tylnym siedzeniu spoczywał "Tommy gun" z okrągłym magazynkiem. Brian właśnie bawił się spryskiwaczem i wycieraczkami, gdy na jego drodze stanęła grupa gungan wyszkolonych do zatrzymywania innych uczestników wyścigu! [upiorna, dramatyczna melodia; zgroza] Brian nie miał wyboru- zatrzymał krążownika szos, wysiadł z wozu, strzelił stawami palców, chwycił "Tommy guna" i podszedł pare kroków przed maskę swojego wozu(krążownika szos).
- Ta szosa jest za mała dla nas dwóch. Odsuńcie się, albo zrobię z was sito.
Na znak zdenerwowania, z wojowników trysnął strumień potu, ale żaden nie drgnął.
- Liczę do trzech... RAZ...
Kilku wojowników zemdlało, inni również nie wytrzymali napięcia i zwymiotowali, osuwając się na ziemię.
-...DWA... Jeszcze macie wybór, ale za chwilę nic nie będziecie w stanie wybrać...
Mózgi pozostałych wojowników zaczęły się gotować przez narastające napięcie.
-...iiiiii!!...DWA I PÓŁ...
Mimo mężnego ducha walki Krzywy badyl, nie wytrzymał i padł na kolana, zalewając się łzami:
- Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!- histerycznie krzyknął w nadziei, że przybysz zlituje się nad nim, pozwoli mu żyć i cieszyć się życiem, każdą chwilą, które niesie, że pozwoli ujrzeć zielone stepy skąpane w porannym blasku zachodzącego słońca...
Brian spojrzał na niego i rzekł:
- Dobra, coś ty taki nadwrażliwy, przecież żartowałem.
Odłożył "Tommy guna" na swoje poprzednie miejsce, wsiadł do samochodu(krążownika szos) i pojechał dalej, ku swemu przeznaczeniu[czyt. na linię mety].


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Nightclaw
Gość







 Post Wysłany: Wto 1:43, 07 Mar 2006    Temat postu:

To wszystko nic, albowiem zaraz przed linią mety dzielni Czerwono Armiści byli przy końcu prac fortyfikacyjnych. W promieniu 2km od mety rozciągał się szeroki pas okopów, rowów przeciwczołgowych, zasieków, bunkrów i tym podobnych rzeczy. Gdzieniegdzie stały ciężkie działa, bądź czołgi T72. Dookoła tysiące dzielnych żołnierzy czyściło broń, bądź zajmowało się innymi ważnymi rzeczmi. Za dużą ścianą z worków napełnionych piaskiem stało centrum dowodzenie. Na dachu zatknięta była krwistoczerwona flaga. Na metalowych drzwiach do headquatery namalowany był sierp i młot. Wnętrze bunkra wypełniało powietrze przesycone zapachem tytoniu i spoconych mundurów. Przez dym można było dostrzec dwie postacie przy stole operacyjnym. Najwyraźniej planowali obronę linii mety.
- Poruczniku Świrusie. Powinniśmy odeprzeć pierwszą falę Specjalnie Wyszkolonych Gunganów. Największym zagrożeniem jednak jest rydwan ze wstążeczkami i głowami pokonanych wrogów.
Rzekł generał Armii Czerwonej.
- Nie pozwole aby moja głowa dołączyła do wystawy.
Odparł Świrus.
- Dostaliśmy meldunek że jedna grupa szturmowa Specjalnie Wyszkolonych Gunganów ma morale w strzępach. Zasługa przypisywana jest do Briana Solo. NKWD już zbiera o nim informację.
Dodał Generał.

- Doskonale. Proszę prewencyjnie wysadzić pół planety. Powinien się do tego nadać "Błękitny Kwiecień".
Burknął Świrus i strząsnął popiół z kubańskiego cygara...
 Powrót do góry »
Brian Solo
Porucznik Republiki



Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Korelia / Wastelands ;]

 Post Wysłany: Pią 19:19, 10 Mar 2006    Temat postu:

Brian jechał swoim krążownikiem szos po wysuszonej, zakurzonej drodze, kiedy zobaczył przed sobą jakiegoś faceta z rudą brodą, płaszczem i kapeluszem na głowie. Ponieważ miał dobry dzień, zatrzymał się i zwrócił do mężczyzny w płaszczu:
- Co pan robi na tym pustkowiu?
- Moja misja musi zostać wypełniona, na świecie jest dużo zła...
- Ale co pan tu robi?
- Jestem wojownikiem, który w imieniu dobra i sprawiedliwości przemierza galaktykę, by naprawić to, co wydje się być nienaprawialne.
- Czy jest to możliwe, zwłaszcza, że był pan tu sam?
- Moja wędrówka nigdy się nie skończy, dopóki na świecie będzie zło... Mogę wsiąść?
- Dobra, wsiadaj pan.

Następna część przejażdżki odbyła sie w milczeniu, dopóki obaj nie zauważyli mknących po niebie rakiet.
- Tam, skąd wystartowały te rakiety jest siedlisko zła. Dodaj gazu, chłopcze!- powiedział wędrowiec, a samochód raptownie przyspieszył.
Wkrótce oczom obojga ukazały się potężne fortyfikacje, wzniesione przez rosyjskich architektów, którzy wybudowali je rosyjskimi materiałami, zakupionymi z rosyjskich przędsiębiorstw budowlanych o rosyjskich nazwach. Brian zatrzymał samochód.
- Arrrgghhh...- wybełkotał widząc okopy, zasieki i takie tam- Nie przejedziemy, a 2km stąd jest linia mety!
Ale prawdziwy dramat rozpoczął się dopiero po chwili, gdy w kierunku krążownika szos pomknęły tysiące rakiet i pocisków z rosyjskich stanowisk.
- Cholera- powiedział zrezygnowany Brian.
Lecz wędrowiec najspokojniej wysiadł z samochodu i powiedział do niego przez okno w samochodzie:
- Zobacz jak to sie robi u nas na Texasie.-po czym zdjął kapelusz i zrzucił płaszcz, odsłaniając swoje prawdziwe oblicze w dzinsach i czarnym podkoszulku...
Brian dopiero teraz poznał przybysza, który stanął swobodnie i wyciągnął rękę, a wszystkie pociski, rakiety, noże, granaty, koktajle mołotowa zatrzymały się w powietrzu. Następnie zrobił ręką młynek i wszystkie pociski, rakiety, noże, granaty, koktajle mołotowa zostały odrzucone spowrotem, niszcząc ich rodzinne stanowiska. Po fortyfikcjach przetoczyły się eksplozje i ogniste kule.
Tymczasem w rosyjskim centrum dowodzenia...
- Tracimy nasze stanowiska, ludzie giną, a rakiety spadają na nas jak deszcz!
- To nie możliwe, przecież zbudowaliśmy najlepszą linię obrony, jaką widziała matka Rosja! Dawaj lornetkę!- rosjanin rozejrzał się po polu walki, a pomiędzy słupmi dymu i jęzorami ognia zobaczył jego...
Z przerażeniem dodał:
- Co?! Przecież to nie możliwe, przecież to...
W tej samej chwili radio w samochodzie Briana przestało grać stare melodie i zaczęło samo z siebie grać: ...lalala...texas ranger...
A Brian rzekł:
-...CHUCK NORRIS!
A on podszedł do skraju okopów, wbił ręce w ziemię i szarpnął ją w górę, wyrywając pas ziemi, którym potrząsnął tak, jak dywanem z którego chce się strzepać brud. Rosyjscy żołnierze i wszystko co poukładali na tym długim na 2 km pasie, poszybowali w powietrze, niczym rozsypane zabawki.
Wędrowiec przekrzykując ich jęki powiedział:
- Twoja droga jest wolna, przyjacielu.- wskazał pas, którym przed chwil potrząsnął- Ja tu jeszcze muszę trochę pobyć i rozprawić się z pozostałymi ruskimi, oni zawsze coś knują. Do zobaczenia!
- Dzięki!- powiedział wzruszony Brian i pomknął po oczyszczonym pasie do mety. Już tak nie wiele!


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Generał Grievous
Generał Separatystów



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Kantyny

 Post Wysłany: Śro 21:05, 15 Mar 2006    Temat postu:

Dwanaście gunganów czystej krwi mknęło szaleńczym pędem w kierunku mety. Upiorny rydwan przyozdobiony głowami pokonanych przeciwników i straszący różowymi wstązeczkami mknął niczym Tiktika szybkołapa. Cel upragniony cel był tak blisko. A zarazem tak daleko...

Generał pogrązył się we wspomnieniach. Ileż to razy coś wydawało się w zasięgu ręki a potem znikało w odchłani czasu.
Dzbanek z pożywnym Aleshh, ponętna Ashar Oleeen, Nowy sportowy speeder repulsorowy, Butla kefiru na kaca po imprezie.
Taak te wszystkie wspaniałe rzeczy znajdujące się niegdyś w zasięgu ręki. niemal identycznie jak zwycięstwo w wyścigu.

Chyba sobie zrobie retrospekcję w kantynie pomyslał Grievous.. Mknąc w swym przepięknie przerażającym rydwanie w kierunku mety.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ragnus
Rebel Scum



Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bydgoszcz

 Post Wysłany: Pon 20:38, 20 Mar 2006    Temat postu:

Student miał tego wszystkiego dosyć. Znajomy nie zrobił sprawozdania. Ktoś mu podpierdzi*lł książeczkę zdrowia, a na dodatek był dzień do dnia wagarowicza, a on musiał szykować się do zakuwania.
Z frustracji kopnął kamień i ujrzał pod nim światło. Zaciekawiony spojrzał w nie. Światło powiększyło się do promienia o średnicy paru metrów i student wpadł w tunel teleportacyjny. Po locie trwającym 1 pikosekundy wylądował pół metra przed metą.
Otrzepał się z kurzu i nie wiedząc gdzie się znalazł zrezygnował z udziału w zawodach. Przeklinając pod nosem cały pomysł wyściugu dookoła durnej planety poszedł do domu.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brian Solo
Porucznik Republiki



Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Korelia / Wastelands ;]

 Post Wysłany: Pon 23:16, 20 Mar 2006    Temat postu:

Brian ryknął niczym postrzelony guziec w okresie godowym, który zaczął linieć, na wieść, że jeden z zawodników odpadł, dając tym samy większe szanse na zwycięstwo i chwałę i inne wspaniałości i wogóle bardzo się ucieszył. Jednocześnie współczuł i prawie rozumiał pechowca, więc był rozdarty[ na szczęście w przennośni] wewnętrznie i śmiejąc się zapłakał.

[To zdażenie trwało ułamek sekundy i nie wpłynęło na przebieg wyścigu. Pamiętaj- nie rób tego w domu.]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Generał Grievous
Generał Separatystów



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Kantyny

 Post Wysłany: Pon 23:27, 20 Mar 2006    Temat postu:

OGŁASZAM WSZEM I WOBEC ŻE ZWYCIĘZCĄ WYŚCIGU ZOSTAŁ BRIAN SOLO. jAKO PIERWSZY UCZCIWIE PRZEKRACZAJAC GRANICE 50 POSTÓW. RAGNUS BYS SIE WSTYDZIŁ Razz gRTULACJE DLA WSZYSTKICH ZAWODNIKÓW. SZKODA ZE NIEKTÓRYM ZABRAKŁO WYTRWAŁOSCI. AVE I DO ZOBACZENIA W NASTĘPNEJ EDYCJII.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Nightclaw
Gość







 Post Wysłany: Pon 23:39, 20 Mar 2006    Temat postu:

To nie fair, Armia Czerwona miała potężne fortyfikacje, a ten idiota Chuck Norris nie miał szans ze zwykłym szeregowcem.
btw. Świrus uciekł wraz z Lucy na pokładzie "Błękitnego Kwietnia"
 Powrót do góry »
Ragnus
Rebel Scum



Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bydgoszcz

 Post Wysłany: Wto 0:21, 21 Mar 2006    Temat postu:

policzcie posty, mój jest 51 :], czyli pierwszy powyżej 50. Ze mną nie wygrasz w cyrerkach ;P

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brian Solo
Porucznik Republiki



Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Korelia / Wastelands ;]

 Post Wysłany: Wto 14:57, 21 Mar 2006    Temat postu:

-HURRA!!! Wielkie dzięki! Nareszcie osiągnąłem to, co mogłoby być nieosiągalne, ale nie przeze mnie.- powiedział Brian stojąc na podium z cyferką "1" i trzymając ogromny puchar w lewej i wielgachny czek na pięć kredytów w drugiej ręce.

Od autora:
Yes! Yes! Very Happy Wink


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Wto 17:16, 21 Mar 2006    Temat postu:

Vissan dotarł właśnie na metę, wycierając ślady szminki z twarzy i nie tylko... Cóż... "Nie można być całe życie niewolnikiem swojej silnej woli".
- Choć dżordżu - Powiedział dziobakowi, spoglądając na pyszniącego się zwycięstwem Solo. - Kupie wam własny puchar.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Generał Grievous
Generał Separatystów



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Kantyny

 Post Wysłany: Wto 19:22, 21 Mar 2006    Temat postu:

Ragnus napisał:
policzcie posty, mój jest 51 :], czyli pierwszy powyżej 50. Ze mną nie wygrasz w cyrerkach ;P


Obaj wiemy że tój post pojawił się jak Juz WIEDZIAŁEŚ że pisząc go wygrasz za to jest dyskwalifikacja i dodatkowe egzaminy....Zwyciężył Brian Solo EOT


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ragnus
Rebel Scum



Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bydgoszcz

 Post Wysłany: Wto 20:19, 21 Mar 2006    Temat postu:

i po co mi mówiłeś i tak bym tego posta napisał Wink.
To następnej edycji zamykamy temat


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Zgrywa » Wyścig
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group