FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Dolce Farniente
Idź do strony 1, 2  Następny
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Misje Jedi » Dolce Farniente
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Sob 21:01, 21 Mar 2009    Temat postu: Dolce Farniente

GRACZE: Tholme, Serra Keto
GM: Woland -> Brasidas

4 parseki od Rahabu

Potężny liniowiec pasażerski powoli unosił się w przestrzeni. Niespieszne ruchy calamariańskiego kolosa przywodziły na myśl delikatne ruchy fal w spokojny dzień. Uczucie spokoju pryskało po postawieniu stopy na pokładzie. Mistrz Tholme nie był zaskoczony rozgardiaszem panującym w głównym holu statku. We wszystkich kierunkach biegali członkowie załogi starając się opanować rosnącą grupę pasażerów i sprawnie odprowadzić ich do odpowiednich kajut. To co dla starego wyjadacza było całkowitą rutyną zaskoczyło jego młoda padawankę. Serra z trudem podniosła się po śmierci mistrza Fisto, kolejny z jej nauczycieli zginął w tej bezsensownej wojnie. Niektórzy w zakonie zaczęli za jej plecami mówić, że przynosi pecha, jak źle działający talizman. Wielu odradzało Mistrzowi Tholme ten ruch, ale jedi był uparty… i wiedział czego chciał. Coś w jego nowej padawance przypominało mu siebie z lat młodości, nie mógł powiedzieć o co chodziło, ale wyczuwał z nią jakąś głębszą wieź. Tholme delikatnie szarpnął jej rękę. Dziewczyna ruszyła za swoim nauczycielem lekko podzwaniając przyszytymi do stroju dzwoneczkami. Ze względu na charakter misji nie mogli pojawić się w szatach zakonu… Równie dobrze mogliby wysłać informację o rejsie do kwatery głównej Dooku. Fałszywa tożsamość i modne krzykliwe ubrania sprawiały, że wyglądali jak typowa „elita” jakiejś industrialnej planety. Odgłos dzwoneczków przyciągnął szybko jakiegoś calamarianina opiętego nieskazitelnie białym mundurem.
-Witam państwa, jestem pierwszy oficer Marel i mam zaszczyt powitać was na „Gwieździe Dac”. Mogę prosić o godność szanownego pana i córki.
Tholme przesunął się delikatnie do przodu, nie odpowiadała mu do końca ułożona w Świątyni legenda, ale była ona jedynym sposobem na załatwienie pojedynczej kabiny.
-Jestem Aebener Marson II, a to nie jest moja córka, ale trzecia żona…
Na twarzy Marel odbiło się coś pomiędzy zdziwieniem i obrzydzeniem, ale szybko powrócił szeroki i niezwykle szczery uśmiech.
-Miło nam państwa w takim razie gościć, kabina 23A na pokładzie Hoola, oto klucze, proszę tamtą turbowindą do góry.
Oficer szybko pożegnał dwójkę jedi i ruszył do kolejnych gości, wszędzie rozlegał się szczebiot calamariańskiej załogi starającej się sprawić, żeby pasażerowie zapomnieli o wojnie.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Serra Keto
Padawan



Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Aquaris

 Post Wysłany: Nie 10:21, 22 Mar 2009    Temat postu:

Serra trzymała się kilka kroków za swoim mistrzem. Była przygnębiona. Nie było co się oszukiwać. W zakonie wręcz wrzało od komentarzy pod jej adresem, że przynosi pecha, że powinna odejść a jeszcze inne mówiły, że to ona ich zabiła. Była trudna do wychowania, do tego porywcza i nie zastanawiała się nad konsekwencjami. Najpierw działała, później myślała nad swoim działaniem. Dotknęła również ciemnej strony mocy podczas ratowania swojego byłego mistrza Fisto. Jednak była to jej osobista porażka. Po tym przeżyciu zamknęła się na długo w sobie i z nikim nie rozmawiała. Dopiero po kilku miesiącach złapała kontakt z jednym z młodzików z zakonu i to jej naprawdę pomogło. Poczuła się jak nowo narodzona podbudowana. Entuzjazm jednak po czasie zmalał i wszystko wróciło do normalności. Smutna, porywcza nieposłuszna- Tak przedstawiała się nowa Serra Keto
Z zamyślenia wyrwały ją słowa mistrza Tholme a przez moc przetoczyła się fala zmieszania płynąca od Marela
-Możemy już iść?- odezwała się do swojego mistrza, zabrała klucze i ruszyła
Idąc w wyznaczonym kierunku próbowała wyłączyć swoją obecność w mocy, co raz wychodziło jej lepiej a raz gorzej. Nie życzyła sobie aby ktoś mógł przeczytać co czuje bo i tak nigdy tego nie zrozumie.
Minęło kilka minut, kedy znalazła się w swojej kajucie. Była urządzona dość gustownie, jednak nie panował w niej przepych. Siadając na brzegu łóżka skryła twarz w rękach i mroczne wspomnienia powróciły


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Serra Keto dnia Nie 11:16, 22 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Tholme
Mistrz Jedi



Dołączył: 30 Cze 2006
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Poznań

 Post Wysłany: Nie 16:49, 22 Mar 2009    Temat postu:

Mistrz Tholme szedł z dumnie uniesioną głową. W kręgu przemysłowców i dorobkiewiczów, zwolenników KNS-u, taka postawa jedynie wtapiała go w tłum, dopełniając wizerunku tworzonego przez strój i młodą "żonę".

Spojrzał na idącą obok padawankę. W młodości nie stronił od towarzystwa kobiet, często naginał zasady obowiązujące w Zakonie, jednak już dawno się wyszumiał. A ta dziewczyna była zdecydowanie zbyt młoda, jak na jego gust. No i była jego uczennicą. Taka przebieranka na samym początku ich wspólnej drogi nie była najlepszym pomysłem - najpierw powinni się poznać w bardziej naturalnych warunkach, nabrać do siebie szacunku... Zdecydowanie, Tholme będzie musiał rozmówić się z pomysłodawcą ich nowych tożsamości.

Serra Keto była dla niego wciąż pewną zagadką. Plotki krążące po Świątyni były na tyle absurdalne, że bez wahania je odrzucił. Gdyby padawanka świadomie przyczyniła się dośmierci Kita Fisto Mistrz Yoda z pewnością nie dopuściłby, aby nadal należała do Zakonu. Z drugiej strony wyraźnie czuł,ze jego nowa uczennica jest jakby naznaczona piętnem Ciemnej Strony. Jak na tak młody wiek miała z nią chyba za dużo do czynienia... ALe jesli nie Tholme, to kto miał się zająć padawanką z odchyłami? Uśmiechnął się, wspominając zarówno Quinlana Vosa i Aaylę Securę, z których przyszło mu dotąd uczyć. Jeśli Moc pozwoli, to z tą Keto również wszystko skończy się dobrze...

Gdy doszli do swojego "małżeńskiego" apartamentu dziewczyna usiadła na łóżku i schowała twarz w dłoniach. Wyczuł od niej ciemne myśli. Abstrahując od procesu jej szkolenia, w misji pod przykrywką poddanie się przez jedi emocjom było najgorszym, co mogło się wydarzyć. Odłożył torbę z rzeczami koło szafy i usiadł koło swojej uczennicy. Położył jej rękę na ramieniu i postarał się wysłać jej trochę pozytywnej energii za pośrednictwem Mocy.

- Uspokój myśli, dziecko. Nie można rozpamiętywać swojego życia jako sumy win swoich i cudzych... - zaczął spokojnym tonem - Jedi musi umieć je analizować nie poddając się emocjom i wyciągać z nich wnioski. Uczucia są czymś normalnym i ludzkim, nie musisz ich w sobie tępić, ale nie mogą Tobą kierować. A tak się chyba dzieje w tej chwili. - ścisnął ją lekko za ramię - Powiedz mi, co Cię trapi. To będzie pierwszy krok do naszego poznania isę i rozpoczęcia nowego etapu w Twoim szkoleniu... - uśmiechnął się subtelnie licząc, ze Serra wreszcie na niego spojrzy.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Serra Keto
Padawan



Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Aquaris

 Post Wysłany: Nie 17:19, 22 Mar 2009    Temat postu:

Słowa jej nowego mistrza jakby nie docierały do dziewczyny. Była nieobecna, jakby po drugiej stronie galaktyki. W jej wnętrzu jeszcze odbijało się echem odczucie, jakie narodziło się przy ciele starego mistrza. Rozchodziło się w ciele jak trucizna. Czuła, że już go odzyskiwała a jednak potoczyło się inaczej. Utkwiło to w psychice i ciążyło jak brzemię
-Można. Moje życie to jak na razie pasmo niepowodzeń- Keto wstała i podeszła do ściany w której odbijała się jej zniekształcona postać- Ale co ty o tym wiesz? Jesteś dwa razy starszy ode mnie, właściwie to równie dobrze mógłbyś być moim ojcem więc proszę cię, nie praw mi moralnych wywodów!
Serra rzuciła złowrogie spojrzenie w stronę Tholme i wyszła z pomieszczenia udając się... Sama nie wiedziała gdzie iść. Po kilku minutach błądzenia znalazła się w jednym z barów w których już kipiało życie towarzyskie. Przysiadła więc przy jednym ze stolików i próbowała założyć kaptur na głowę. Przyzwyczajenie robiło swoje, jednak w tym stroju był jego brak, co bardzo nie podobało się padawance. Dobrze, że przynajmniej było miejsce na ukrycie broni, chociaż i z tym było wiele problemu. Stroje jednym słowem były bardzo niepraktyczne. Gwar wzrastał z każdą chwilą. Keto ponownie zaczęła "podróż" po dawnych wydarzeniach. Spokojnie analizowała każdy krok. Co zrobiła dobrze a co źle. Jednak do niczego to nie doprowadziło. Wzbudziło jedynie jeszcze większy żal i smutek. Może faktycznie była przeklęta?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Serra Keto dnia Nie 17:55, 22 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Tholme
Mistrz Jedi



Dołączył: 30 Cze 2006
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Poznań

 Post Wysłany: Pon 0:31, 23 Mar 2009    Temat postu:

Stary mistrz zdziwił się, gdy padawanka wyrwała mu się, wylała na niego potok ostrych słów i po prostu wyszła. To już nie była osoba balansująca na na krawędzi ciemnej strony. To była zaślepiona, egoistyczna dziewucha, niebezpieczna dla siebie, otoczenia i powodzenia misji. Na domiar złego była wrażliwa na Moc i potrafiła z niej korzystać... Nie mógł pozwolić, żeby sytuacja wymknęła się spod jego kontroli.

Wstał z łóżka na którym siedział przez chwilę po jej wybiegnięciu i skupił się. Wyczucie w Mocy padawanki, która nie potrafiła się zbyt dobrze maskować, a ponadto była wzburzona nie stanowiło dla niego najmniejszego problemu. Zresztą i bez użycia swoich umiejętności domyśliłby się, ze poszła do baru - jedynego miejsca na statku, w którym nikt nie zadawałby jej zbędnych pytań.

Sala była bardzo ekskluzywnie urządzona, jak to na kalamariańskich liniowcach. Zero brudu na podłodze, zero ciemnych kątów, żadnych podejrzanych typów. Na tle bawiących się mniej lub bardziej beztrosko pasażerów ciemnowłosa kobieta w czerwonym stroju przyozdobionym dzwoneczkami, pochylona nad pustym stolikiem wyraźnie się wyróżniała.

Tholme mógł po prostu podejść do niej i wyciągnąć ją z baru za włosy jak niegrzeczne dziecko, ale po pierwsze zdekonspirowałoby to ich misję, a po drugie naraziło go na konieczność poskromienia tej pannicy... Wybrał więc trzecią drogę, godną jedi-szpiega. Zaczepił przechodzącego droida-kelnera i zamówił do stolika dwa alderaańskie piwa, po czym spokojnym krokiem zbliżył się do swojej uczennicy. Bez słowa usiadł naprzeciwko i zaczął na nią po prostu patrzeć.

- No i co "kochanie", będziesz tu tak sama siedzieć przez cały lot? - zaczął - myślę, ze mamy ze sobą do pogadania. Nie wiem, jak Cię traktowano w "domu", nie wiem, jakie masz doświadczenia, ale chcę Cię poznać. Jesteś moją "żoną" i wybrałem Cię dla siebie jako całość - ze wszystkimi zaletami, ale i bagażem złych doświadczeń... - droid przyniósł dwie szklanki i postawił je przed jedi. Ten zapłaciwszy zaczął powoli sączyć trunek - Nikt nie jest doskonały, ale na tej zasadzie nikt nie jest też z góry skreślony. Nawet jeśli czujesz, że tkwisz w jakimś bagnie, to możesz się z niego wydostać. Ja jestem tu po to, żeby Ci pomóc. Jeśli nie dasz mi na to szansy, to po prostu utoniesz. A ja na to nie pozwolę, bo wybierając Cię, uczyniłem Cię częścią siebie samego. Jeśli Ty pójdziesz na dno, to i ja będę z tego powodu cierpieć. - podsunął jej szklankę i delikatnie uniósł jej podbródek palcem wskazującym tak, żeby zobaczyć wreszcie jej oczy - Więc jak będzie? Pozwolisz sobie pomóc?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tholme dnia Pon 0:34, 23 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Serra Keto
Padawan



Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Aquaris

 Post Wysłany: Pon 17:15, 23 Mar 2009    Temat postu:

Mijały kolejne minuty. Koło Serry przechodziły kolejne osoby bardziej lub mniej zwracające na nią uwagę. Przyjście jej mistrza było tylko kwestią czasu. Jednak było jej to obojętne. Wiedziała, że nie zrobi żadnej sceny, bo misja zawsze liczyła się dla niego najbardziej. Umiał się powstrzymać... nie to co ona. W końcu wyczuła Tholme w mocy a chwilę później usiadł przy jej stoliku. Zdziwiły ją uczucia jakie wysyłał poprzez moc. Keto dopiero wtedy dostrzegła jak wiele musi się jeszcze nauczyć. Jak bardzo była zaślepiona własną tragedią, mimo, że nie wiele złego działo się wokół niej a ona nic nie robiła
-Wybacz mi, że się uniosłam- przysunęła do siebie trunek-Nie chcę abyś miał przeze mnie jakiekolwiek problemy. Nie wiem dlaczego mnie wybrałeś ale tak się stało i nie zawiodę cię. Stanowimy pewnego sensu jedność-Dopiero teraz jedi podniosła głowę. Nie popatrzała jednak w oczy swojego mistrza a błądziła wzrokiem po pomieszczeniu


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Tholme
Mistrz Jedi



Dołączył: 30 Cze 2006
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Poznań

 Post Wysłany: Pon 18:02, 23 Mar 2009    Temat postu:

Tholme rozluźnił się i pociągnął niewielki łyk ze szklanki. Udało się. Dziewczyna wróciła do grona ludzi kontrolujących siebie i swoje emocje. Przynajmniej na razie. Wolał nie myśleć, co by było, gdyby taki napad przytrafił jej się w jakimś kluczowym momencie...

- Tak, moja droga, musisz się jeszcze sporo nauczyć, ale myślę, że wspólnymi siłami jakoś sobie poradzimy... Nie jesteś moją pierwszą "żoną", więc chyba mam dość doświadczenia, żebyś mogła się na mnie spokojnie oprzeć.

Chwilę porozglądał się po sali, ale nikt chyba nie zwrócił szczególnej uwagi na ich wymianę zdań. Również w Mocy nie wyczuł żadnego niezdrowego zainteresowania.

- Myślę, że powinnaś mi trochę opowiedzieć o sobie. Wedy lepiej się poznamy. Jeśli czujesz się na siłach, to chodźmy z powrotem do naszej kajuty. Ale nie zmuszaj się do niczego, do takich rozmów też trzeba dojrzeć...
- uśmiechnął się lekko, bawiąc niemal już pustą szklanką na


/off/ Jeśli "nie jesteś gotowa" to chyba możemy przyzwać Wolanda.
Na potęgę posępnego czerepu, przybywaaaj! /off/


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tholme dnia Pon 18:05, 23 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Serra Keto
Padawan



Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Aquaris

 Post Wysłany: Pon 19:41, 23 Mar 2009    Temat postu:

-Nie ma czego opowiadać. Każdy musi sobie poradzić ze swoimi demonami. Miałam pecha co do moich nauczycieli, albo to wróg był zbyt silny i atakował ze strony z której nikt się nie spodziewał? Nie wiem
Serra upiła trochę trunku
-Wracajmy do naszej kajuty
Dziewczyna wstała od stolika chwyciła swojego "męża" pod rękę i ruszyła spokojnym krokiem do ich pokoju
-Powiadasz, że trzecia? Mam nadzieje, że nie ostatnia, chociaż z drugiej strony wolałabym żebyś był moim ostatnim mistrzem
Keto starała się udawać pogodną i rozbawioną dziewczynę, co wychodziło jej całkiem nieźle

[off] z mojej strony wszystko [off]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Serra Keto dnia Pon 19:44, 23 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Pią 14:57, 03 Kwi 2009    Temat postu:

Kilkanaście godzin później „Gwiazda Dac” znajdowała się pośród pasa asteroid. Skok w tym momencie był niemożliwy i okręt musiał w zwykły sposób ominąć przeszkodę, aby móc ponownie wejść w hiperprzestrzeń i wznowić podróż na Bothawui. Z tego, co Tholme wiedział nadal byli niedaleko Rahabu, czyli terytorium Republik., Jednak z danych wywiadowczych, WAR rzadko zapuszczał się w te strony. Utrata Mon Calamari, która przemianowała się na Dac, następnie Bothan były silnymi ciosami. Wielu w senacie nadal pragnęło przywrócić oba systemy na łono Republiki, stąd szlak handlowy, którym podróżował teraz liniowiec, musiał pozostać nietykalny.

Z tego, co można było wywiedzieć się z towarzystwa na liniowcu, pasażerowie stanowili elitę separatystów. Arystokracja, wielcy przedsiębiorcy, udziałowcy olbrzymich korporacji. Wiele grubych ryb z przemysłu zarówno militarnego, jak i cywilnego. Sam czas mijał spokojnie. „Gwiazda Dac” był liniowcem pierwszej klasy. Znakomite jedzenie, przepych, występy opery, muzyka, sport i rekreacja. Przepych bardzo kontrastował z ascetycznym życiem Jedi. Zapewne Zakon wydał bardzo solidną sumę, aby zapłacić za rejs, jednak, ciężko było nie docenić przebiegłości Yody. Arystokracja i elity zawsze miały najmniej szczegółową kontrolę. Dostanie się na liniowiec, było niemal pewnym sukcesem, dostania się na Bothawui. A tam zaczynała się dopiero prawdziwa misja Jedi. Sieć Spynetu była poza zasięgiem Republiki. Ale wielu Bothan nadal po cichu sprzyjało senatowi i kanclerzowi, tym bardziej Jedi. Po poprzedniej misji na planecie Vosa, pozostało kilka solidnych kontaktów, które Tholme i Serra mogli wykorzystać, do zainicjowania nowej siatki szpiegowskiej, która mogła pomóc w odzyskaniu systemu.

Nagle kalamariańskim okrętem zatrzęsło. Światła zamigotały, po chwili odezwały się sygnały alarmowe. W sali głównej, gdzie przebywali obecnie Jedi, zapanowało poruszenie. Ludzie niepewnie rozglądali się po sobie, zastanawiając się, co mogło się takiego stać. Najpierw zapanowała konsternacja, ale dwa kolejne wstrząsy, zaczęły budzić strach. Dookoła dziesiątki głosów zaczęło zadawać pytnia, co się dzieje. Po chwili ktoś wykrzyknął, że to Republika atakuje. Innej iskry zapalnej nie trzeba było, aby wybuchła panika. Jeden z kalamarian załogi w desperackim akcie zaczął krzyczeć:
Proszę zachować spokój! SPOKÓJ! To tylko niewielka awaria, zapewne zwykł turbulencja nic groźnego się nie dzieje. To nie atak! Spokój!

Jedi wiedzieli lepiej. Zwłaszcza, że po chwili niewielkie, systematyczne wibracje odczuwalne na statku, zakomunikowały jedno. Liniowiec był pod atakiem. Za bulajem mignął niewielki transportowiec, z którego coraz to leciały w kierunku „Gwiazdy Dac” wiązki laserowe. Z jakiegoś powodu tarcze, nie pochłaniały energii, która wdzierała się atakującego pancerz.
Widok atakującego statku ponownie wzbudziły panikę pośród pasażerów. Jednak nagłe strzały zwróciły uwagę wszystkich. Trzech ludzi przebranych za gości, wyjęło blastery spod szat i oddało strzały w kierunku dwóch załogantów. Kalamrianie nie mieli szans. Ich ciała zwaliły się na podłogę z wypalonymi kilkoma dziurami. Jeden stojący tuż obok Serry, pochwycił ją i przycisnął lufę do pleców wykrzykując:

- Nie ruszać się! A nikt nie zginie! Jesteście teraz naszymi więźniami, jeżeli coś głupiego przyjdzie wam na myśl, wtedy ta dziewczyna, a następnie kolejne, poniosą tego bardzo poważne konsekwencje.
W tym samym momencie wydawało się, że nieuzbrojony liniowiec zaczął ostrzeliwać z laserów widoczny za oknem transportowiec napastników.

[off] Wybaczcie, że tyle kazaliśmy czekać, ale niestety Woland musiał zrezygnować z prowadzenia przygody, a ja musiałem dokładnie poznać, na czym ona miała polegać. Oznacza to oczywiście, że od teraz ja przejmuję sesyjkę. Nie oczekuję dalszych już opóźnień, więc możecie spodziewać się zdecydowanego przyspieszenia gry oraz normalnego już postowania. Smile [/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Serra Keto
Padawan



Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Aquaris

 Post Wysłany: Nie 9:45, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Serra była pogrążona w medytacji. Nie umiała skupić się jak kiedyś. Wspomnienia odcisnęły na niej pewne piętno. Starała się jednak o tym nie myśleć. Nie mogła sobie pozwolić aby zaczęło kierować to jej ruchami i przysłaniać obiektywne spojrzenie na galaktykę. W końcu wszystko znikło. "Opuściła" wreszcie liniowiec pełny obrzydliwie bogatych istot i znalazła się daleko poza nim. Jej nowy mistrz miał duży wpływ na to i była mu za to wdzięczna, jednak ukrywała to jak tylko mogła.

Z transu wyrwały ją wstrząsy. Tego w planie raczej nie było. Keto wróciła do "tu i teraz" szybko analizując co się mogło stać
-To nie była kolizja z asteroidą, ktoś do nas strzela
Padawanka szybko ruszyła do sali głównej. Miała nadzieję, że dowie się czegoś więcej. Statkiem ponownie zatrzęsło. Nie trzeba było długo czekać aby wybuchła panika, w której tylko jedi mogli się połapać. Czy aby jednak na pewno? Coś co wydarzyło się chwilę później całkowicie ją zaskoczyło. Jak mogła sobie pozwolić na takie coś? Jak mogła nie wyczuć emocji od napastnika, który stał zaledwie kilka kroków od niej? Nie umiała tego wyjaśnić. Wiedziała, że czeka ją rozmowa na ten temat z mistrzem Tholme i raczej nie będzie to przyjemny temat. Mimo powagi sytuacji Serra utrzymała trzeźwość umysłu. Nawiązała a przynajmniej próbowała nawiązać więź z Tholme aby poinformować go, że grają według jego zasad, a ona nie będzie zadawać pytań. Zdała się na doświadczenie mistrza, który stanowił teraz jej jedyną podporę przed popełnieniem błędu, którego będzie żałować.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Serra Keto dnia Nie 9:46, 05 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Tholme
Mistrz Jedi



Dołączył: 30 Cze 2006
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Poznań

 Post Wysłany: Pon 16:09, 06 Kwi 2009    Temat postu:

Sytuacja zaskoczyła mistrza Tholme. Zdecydowanie nie lubił, kiedy coś burzyło jego plany, ale zdążył się już do tego przyzwyczaić - niezbadane są ścieżki Mocy. Jednak ten atak był jakiś dziwny. Piraci, mający swoich agentów na pokładzie? Bardziej pasowało to do dobrze przygotowanej akcji komandosów, ktoś z pasażerów krzyczał nawet, że to "Republika atakuje"... Jednak WFR nie napadała by na statki pasażerskie, a już na pewno nie pod przykrywką. Ponadto, Mistrz Yoda wysyłając ich w ten kurs raczej wiedziałby o planie ataku na "Gwiazdę Dac"...

Nie było jednak czasu na rozmyślanie - konieczność działania stawała się z każdą sekundą bardziej oczywista. Musieli coś zrobić - jeśli piraci - lub ktokolwiek inny - porwałby statek razem z nimi, to albo zginęli by, albo - przy wykupywaniu ich przez KNS lub odbiciu ich tożsamość mogłaby zostać dokładniej prześwietlona... Jedynym wyjściem wydawało się odparcie piratów i kontynuacja podróży.Instynkt samozachowawczy kazałby sięgnąć po miecz świetlny i w mgnieniu oka zlikwidować zagrożenie, jednak Jedi nie poddają się instynktom. Zresztą takie zachowanie zdradziłoby ich tożsamość i spaliło misję.

Na szczęście, pomimo obaw Mistrza, jego Padawanka nie uległa pokusie Ciemnej Strony i zdała się na niego. Najwyraźniej osiągnął pewien sukces wychowawczy... W myślach przesłał jej krótką wiadomość - "Kiedy dam Ci znak, udawaj że mdlejesz. Gdy się zacznie - walcz, ale nie wyciągaj miecza." Miał nadzieję, ze mimo natłoku emocji zdołała odczytać komunikat.

Rozejrzał się wokół. Trzech przeciwników. Luksusowo urządzone pomieszczenie. Tłum pasażerów. Jego sztuczne oko wspólnie z tym prawdziwym szybko lustrowały otoczenie. Kryształowy żyrandol. Na cienkim łańcuchu...

Tholme skoncentrował się, by rozbujać Mocą żyrandol tak, aby zerwał się i spadł, robiąc jak najwięcej huku. To na pewno odwróci uwagę porywaczy. Lampa huśtała się już sama z siebie ze względu na targające statkiem eksplozje, więc po kilku sekundach Mistrzowi udało się dopiąć celu... Wśród huku tłukących się ozdobnych kryształów rzucił w myślach sygnał do Serry, po czym zwrócił się do bandyty trzymającego upadającą padawankę by - wykorzystując zamieszanie - obezwładnić go. Miał nadzieję, że jego umiejętności walki wręcz, które posiadł wśród Anzatich wystarczą, by pozbyć się tego przeciwnika, a następnie - wspólnie z uczennicą - szybko rozbroić jego kolegów...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tholme dnia Pon 16:21, 06 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Serra Keto
Padawan



Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Aquaris

 Post Wysłany: Wto 14:47, 07 Kwi 2009    Temat postu:

Gwar zwiększał się z każdą chwilą. Zamieszanie również. Miała nadzieje, że mistrz szybko coś wymyśli, bo możemy później już tego wszystkiego nie opanować.

Ledwie o tym pomyślała a dotarł do niej komunikat od mistrza. Była zadowolona, że udało jej się stworzyć z Tholme więź. Nie było jednak czasu aby o tym myśleć. Kątem oka dostrzegła, że jej mistrz wkroczył już do akcji.
Nie trzeba było też dużo czasu aby Serra wykonała swoją część zadania. Udawane omdlenie wybiło napastnika totalnie z tropu. Nie wiedział co o tym myśleć. Przynajmniej tak się jej zdawało.

Chwilę później sama wkroczyła do akcji. Wyrywając się mężczyźnie użyła mocy na innym aby nie zdążył strzelić a następnie skupiła się na rozbrojeniu i unieszkodliwieniu znajdującego się bliżej.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Czw 18:25, 09 Kwi 2009    Temat postu:

W powietrzu czuć było zamieszanie i zaskoczenie. Serrę zaprzątały myśli, dlaczego przeciwnikom udało się ją tak łatwo zaskoczyć? Jednak odpowiedź na to pytanie udzielili sami napastnicy, a dokładniej ich uczucia. Byli oni przygotowani na akcję wzięcia zakładników, ale … nie w tym momencie. Coś poszło nie tak i napastnicy sami byli bardzo zaskoczeni atakiem na okręt, działali pełni strachu i niepewności. Ale z takich odczuć, wynikała kolejna konkluzja. Ci trzej byli tylko mięsem armatnim. Za bardzo polegali na planie, który najwidoczniej właśnie runął i kompletnie nie umieli się dostosować do zaistniałej sytuacji. Gdzieś byli inni.

Tymczasem kolejne wiązki laserowe uderzały w liniowiec, który trząsł się po każdym trafieniu. Dawało to perfekcyjną osłonę do ataku Jedi. Żyrandol coraz bardziej się chwiał, aż w końcu moc, którą wykorzystywał Tholme, rozhuśtała go tak bardzo, że łańcuch pękł. Piękne arcydzieło jakiegoś artysty, jak wszystko na liniowcach kalamariańskich rozbiło się na tysiące błyszczących kryształków. Huk wystraszył wszystkich, a oczy zebranych powędrowały ku miejscu upadku. Jedi wykorzystali chwilę. Serra udała omdlenie, a tymczasem Tholme doskoczył do niego, chwytając rękę z blasterem i wykrzywiając ją tak, aby broń skierowana była ku górze. Drugą dłonią Jedi zadał kilka silnych ciosów w żołądek i szyję. Przeciwnik padł, nim wiedział kto go zaatakował. Tymczasem Serra sama wykorzystała moc, aby przewrócić jednego napastnika. W harmidrze i huku wywołanego przez upadek żyrandolu, wyglądało to tak, jakby próbował odskoczyć od miejsca upadku, w wyniku czego się potknął. Chwilę potem padawanka doskoczyła do niego, kiedy starał się podnieść na nogi. Silne kopnięcie posłało broń w kierunku ściany, a dwa ciosy w szczękę napastnika rzuciły z powrotem na deski. Nim miał czas, aby zareagować, leżał na brzuchu unieruchomiony zaskakująco silnym chwytem dziewczyny, która stojąc na nim trzymała jego ręce.

Jednak to nie był koniec kłopotów. Trzeci z napastników zareagował zadziwiająco szybko. I choć emocje zdradzały, że całkowicie spanikował, nie była to wielce pocieszająca myśl. Pociski z blastera posypały się po pomieszczeniu. Dwie najbliższe osoby padły ranne, pozostali goście zaczęli w uciekać, kryjąc się za czymkolwiek mogli. Jedno z dzieci, wyrwało się z uścisków matki i znalazło niebezpiecznie blisko przeciwnika. Napastnik nie czekał, chwycił kilkuletnią małą bothańską dziewczynkę, po czym podniósł i przystawił broń do głowy.

- No spróbujcie teraz bohaterstwa! Stać, albo ten futrzak nie zobaczy już wschodu słońca! – przeciwnik cały drżał. Emocje aż uderzały Jedi. Bał się. I kompletnie stracił nad sobą kontrolę. Było pewne, że jest zdesperowany i choć nie miał już żadnych szans ucieczki, dziewczynka była w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Używając ją za tarczę, zaczął się wycofywać.

[off] No to czas na godmoding. Chcę fajne opisy użyjcie wyobraźni na ile macie ochotę. [/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Tholme
Mistrz Jedi



Dołączył: 30 Cze 2006
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Poznań

 Post Wysłany: Pią 16:14, 10 Kwi 2009    Temat postu:

- To nie do końca tak miało wyglądać.. - pomyślał Tholme. Jednak przeciwników było za dużo, aby poradzili sobie z nimi za jednym zamachem. Niestety, ten trzeci zdążył narozrabiać i teraz jedi musieli go uspokoić. Oczywiście - nie mogli się zdekonspirować, co utrudniało nieco sytuację.

Mistrz rzucił okiem na swoją uczennicę, która obezwładniała właśnie swojego przeciwnika

- Skończ z nim i zajdź tamtego od tyłu... Powoli. - przekazał jej w myślach. Był równie dumny co zaskoczony postawą Serry w tej potyczce - jak na razie nie dała się ponieść emocjom, wykonywała jego polecenia.. Być może była jeszcze jakaś nadzieja dla tej misji.

- Tylko spokojnie!
- odezwał się głośno do terrorysty - Nie skrzywdzimy Cię... - uniósł ręce przed siebie w geście dobrej woli. Wolnym krokiem kierował się wśród skulonych pasażerów w stronę bandyty i jego ofiary - Wiem, że Ty też NIE CHCESZ nikogo skrzywdzić. - spróbował nawiązać z nim łączność w Mocy, uspokoić go i zmanipulować jego świadomość. - Nie chcesz zastrzelić tego dziecka... Nie jesteś złym człowiekiem, na pewno boisz się i chcesz opuścić broń...

To nie był silny umysł. Ponadto uczucie osaczenia i silny stres sprawiły, że nie panował w pełni nad sobą. Mężczyzna stopniowo ulegał perswazji Mistrza Tholme, patrzył mu głęboko w oczy i wydawał się nieco spokojniejszy... Z każdą sekundą pistolet odsuwał się nieco od główki dziewczynki.

Jedi nie mógł go w pełni rozbroić przy użyciu sztuczek Mocy, dla obserwujących każdy ich ruch pasażerów wydałoby się to zbyt podejrzane... Ponadto o pancerz statku ciągle uderzały laserowe bolty, potrząsając jego konstrukcją, każde takie szarpnięcie mogło wybić napastnika z hipnozy i skończyć się tragicznie. Dlatego stary Mistrz bardzo liczył na swoją Padawankę.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Serra Keto
Padawan



Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Aquaris

 Post Wysłany: Pią 20:07, 10 Kwi 2009    Temat postu:

Wszystko działo się nie tak, jak miało. Jeszcze dopuszczenie się tak... żałosnego czynu jak chowanie się za dzieckiem. Od tego zaczynała powoli tracić kontrole nad sobą. Tholme zapewne to wyczuł, lecz było to dla niej nie istotne. Nie w tym momencie. Teraz liczyła się tylko ta dziewczynka.

Przez jej myśli wreszcie przebiła się informacja mistrza. Powoli lecz dość pewnie zaczęła wykonywać jego polecenie, lecz postanowiła również dorzucić coś od siebie. Na twarzy Serry pojawił się lekki uśmiech i rozbawienie, lecz były to tylko pozory. Chwilę później wszystko zaczęło się zmieniać w horror. Keto skupiła w sobie moc i zaczęła ją wysyłać pod postacią strachu i przerażenia. Nie skupiła się na wybranej osobie lecz na całej grupie, co było znacznie prostsze i miało szanse powodzenia.

Padawance zaczęło się wydawać, że to faktycznie działa. Zrobiło się jakby ciemniej i chłodniej. Nabierając więcej powietrza w płuca nasiliła jeszcze ten efekt, który zaczynał ją w dziwny sposób podniecać. Chciała jeszcze i jeszcze, lecz nie dała się temu ponieść. Stąpała po bardzo cienkiej linii, więc musiała uważać.

W końcu znalazła się za napastnikiem. Mogła zrobić z nim wszystko. Jednak spojrzenie na swojego mistrza sprowadziło ją na ziemie. Kłopoty. Mistrz zapewne nie pochwalał tego, co właśnie robiła. Serrę czekała zapewne kolejna nudna rozmowa o jej zachowaniu. Lecz teraz były ważniejsze sprawy. Dziewczyna zrobiła duży zamach i uderzyła z całej siły w jego kark. Chwilę później rozbroiła już unieszkodliwionego mężczyznę. Efekt strachu zniknął chwilę później a wszystko zdawało się powracać do normy


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Tholme
Mistrz Jedi



Dołączył: 30 Cze 2006
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Poznań

 Post Wysłany: Pią 22:45, 10 Kwi 2009    Temat postu:

Negatywne emocje wstrząsnęły nieco Mistrzem, gdy jego uczennica wykonywała swoją część zadania. Zignorował to jednak, i gdy przeciwnik padł pod jej ciosem jednym susem skoczył w jego stronę i złapał małą Bothankę. Dziecko było przestraszone, ale jego ciepły, zaprawiony Mocą głos uspokoił je. Wtuliła się w jego szyje i pozwoliła zanieść się do roztrzęsionej Matki.

- Dziękujemy Panu... To było... Niesamowite! - zdobył się na słowa wdzięczności jakiś Bothanin o jasnej sierści, chyba Ojciec małej, przytulając żonę i córkę - Jesteśmy Pana dłużnikami!

- To nic... My z Żoną - wskazał na Serrę, zbierającą blastery bandytów - nie możemy mieć dzieci, więc jesteśmy bardzo czuli na ich dobro.. Umie Pan się posługiwać bronią?

- Nie.. To znaczy.. Trochę.

- Proszę to wziąć - Padawanka wręczyła mu pistolet - Jakby jeszcze jacyś bandyci się tu pojawili, może się przydać..

- Tylko nie ryzykujcie niepotrzebnie... - odezwał się głośniej do zgromadzonej grupy gapiów - Proszę Państwa, Wy zostańcie tutaj! Będziecie tu bezpieczniejsi niż w swoich kajutach. Jeśli coś złego będzie się działo, to na pewno załoga o Was nie zapomni! Ja z Żoną pójdziemy dowiedzieć się, co się dzieje i później wrócimy was poinformować! Bądźmy dobrej myśli! - postarał się przesłać im trochę spokoju i pozytywnej energii. - Kochanie, chodź ze mną!

Wyszli żwawym krokiem na opustoszałą część korytarza.

- Co to miało znaczyć? - zapytał, kiedy oddalili się od postronnych osób

-O co ci chodzi? - udawała zdezorientowaną

- O to, że znowu łamiesz zasady... W naszym fachu nie wolno robić pewnych rzeczy, a wszyscy wiemy, do czego prowadzi strach. Mogłaś spowodować, że ten kmiotek spanikuje i strzeli dziecku w głowę... A ponadto, każdy taki numer sprawia, że możesz stracić nad sobą panowanie. - Zmarszczył czoło - Masz może jakieś wytłumaczenie?

-Nie łamie zasad, tylko je naginam, mistrzu, to nie to samo a moje usprawiedliwienie? Przecież nic się nie stało
- uśmiechała się od ucha do ucha

- Tak, czasem trzeba naginać kodeks. Ale tylko wtedy, kiedy to konieczne. To przed chwilą było całkowicie zbędne. A zresztą robić takie rzeczy mogą tylko Ci, którzy nie ulegają łatwo pokusom Ciemności... A Ty nie zaliczasz się jeszcze do tej grupy.


Utrzymując poważny wyraz twarzy mistrz westchnął - Zresztą pomówimy o tym w dogodniejszym momencie... Teraz musimy zająć się tym całym bałaganem.. - szerokim ruchem ręki wskazał cały statek - Co Ty byś zrobiła w tej sytuacji na moim miejscu? - zwęził oczy patrząc na nią przenikliwie

-Może masz rację, ulegam ale to tylko dla tego, że nie mogę określić swojego potencjału. Na co mnie stać a nad czym muszę popracować. Jeżeli myślisz, że sprawia mi to przyjemność to jesteś w błędzie
- Serra nie ukrywała swojego rozgoryczenia. Została dosłownie skarcona za nic - Zrobiłabym to co zrobiłam, inaczej na pewno nie zachowałabym się w taki sposób

- Musisz się jeszcze wiele nauczyć... A przede wszystkim panowania nad sobą, bez tego nie można podejmować żadnego poważnego ryzyka. Ale miałem coś innego na myśli: co zrobiłabyś TERAZ z całym tym atakiem piratów na statek? - Mistrz wyraźnie chciał dalej testować uczennicę

-Umiem wiele, lecz mnie nie doceniasz z resztą jak każdy- padawanka znacznie zesmutniała - Zastanowiłabym się kto jest zleceniodawcą

- Jeśli rzeczywiście Cię nie doceniam, to tylko dlatego, że dajesz mi ku temu powody... - mruknął cicho Tholme - Wiedza o zleceniodawcy tego ataku byłaby z pewnością przydatna... Ale chwilowo wystarczy nam, że to na pewno nie siły Republiki. To muszą być jacyś wolni strzelcy, albo członkowie większej mafii. Myślę, że analizę różnych organizacji przestępczych możemy zostawić na chwilę, kiedy już nikt nie będzie do nas strzelał - jak na zawołanie jakaś eksplozja wstrząsnęła statkiem

-Prędzej ktoś się połasił na statek pełen bogatych istot, a więc okup i to zapewne bardzo duży

- Czyli co według Ciebie powinniśmy teraz zrobić?

- Gdybym to wiedziała to sama pewnie miałabym padawana i mogła mu prawić takie wywody - popatrzała się na mistrza z rezygnacją

- W takim razie idź za mną, młoda, niedoświadczona padawanko... - prychnął Tholme - idziemy szukać kogoś z ochrony statku i spróbujemy się od nich dowiedzieć czegoś wartościowego. Mamy w końcu wspólny cel..

Upokorzenie - to słowo oddawało w pełni co czuła. Myślała, że wygra batalie słowną ze swoim mistrzem. Myliła się. W głębi ducha czuła jednak satysfakcję w końcu mówił swoje a ona robiła swoje jednocześnie słuchając, co ma do powiedzenia...

Dwójka jedi szła korytarzem, szukając jakiegoś kompetentnego Kalamarianina i uważając, aby jakiś urwany kabel lub kawałek konstrukcji statku nie wyrządził im krzywdy... Liczyli, że jeszcze nie jest za późno.

/off/ Post pisany we dwoje. Z naszej strony to już wszystko, więc... Jaszczurze, przybywaj! /off/


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tholme dnia Pią 22:48, 10 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Śro 12:33, 15 Kwi 2009    Temat postu:

Tholme i Serra szli dalej korytarzem. Kierując się w kierunku przedziałów, zarezerwowanych dla załogi. Miejsce wydawało się kompletnie odludne, jak nie z tego świata. Migające światła i lekkie drżenie przypominało o atakującym statku i prowadzonej wymianie ognia. Normalnie przepiękne hole liniowca pełne były pasażerów i służby. Teraz okręt wydawał się martwy, opuszczony. Nigdzie nie widać było żywej duszy.
Minęło kilka minut, a Jedi nadal nie natrafili na żaden ślad załogi. Gdzieniegdzie w odnogach korytarza widzieli cienie biegnących istot, które szybciej znikały niż rejestrowały je zmysły. Im było bliżej mostka i przedziałów załogi, do uszu Tholme i Serry zaczęły dobiegać nowe odgłosy. Z początku ciężkie do rozpoznania, z powodu sporej odległości oraz ciągłych wstrząsów na statku, jednak z czasem echo, które niosło się po korytarzach, stało się ciężkie do pomylenia: odgłosy strzałów blasterowych.

Z tego co Jedi mogli wywnioskować byli blisko zamkniętej części okrętu, niedostępnej pasażerom. Dalej przed nimi widoczne były grodzie prowadzące na mostek, które obecnie leżały osmolone na podłodze, wywarzone najprawdopodobniej jakimiś ładunkami wybuchowymi. Obok nich leżały dwa ciała kalamarian z ranami na mundurach. Nagle w bocznym korytarzu, jakieś kilkadziesiąt metrów dalej, pojawiło się kilka postaci. Pierw wysokie, metalowe postacie bardzo znajomej konstrukcji. Okryte zła sławą droidy serii IG- 72. Uzbrojone w karabiny blasterowe, wymierzyły w przebranych Jedi.
- Brak zagrożenia. Można kontynuować przewodniczący.
Roboty zostały, ale za nimi mignęła przed oczami Tholme i Serry, charakterystyczna postać szczupłej, wysokiej o łysej głowie sylwetki Muuna, ubranego w bardzo szykowne i drogie szaty. Postać minęła korytarz, który biegł do członków Zakonu, idąc dalej swoim, prawdopodobnie równoległym do tego, co podążali Jedi, choć w przeciwnym kierunku.

Nagle potężny wstrząs rzucił Tholme i Serrę na ścianę. Po chwili nastąpił drugi, jeszcze potężniejszy i trzeci, za nim. Ostatnie uderzenie wywołało potężną eksplozję na rufie statku, która nawet w miejscu, gdzie byli Jedi była, doskonale słyszalna i odczuwalna. Światła zgasły, a wszędzie odezwała sie syrena alarmowa. Tuż za nią korytarz rozjaśnił czerwony poblask zapasowego generatora. Na terminalu obok, jarzyło się ostrzeżenie: „Przebicie poszycia, atmosfera 90%... 89%...”

Nim Jedi podnieśli się, korytarz obok był pusty, bez śladu droidów lub eskortowanej przez nich postaci. Natomiast z drugiego boku wybiegło trzech kalamarian, w osmolonych mundurach, z pistoletami blasterowymi w dłoniach. Podbiegli do Tholme i Serry, pomagając im wstać.
- Wszystko porządku proszę państwa? Musicie się stąd szybko ruszyć, piraci nas zaatakowali idą w naszym kierunku. – wskazując wywarzone grodzie z przodu - Nie zważają na gości, próbują dostać się na zabarykadowany mostek. Musimy pomóc naszym inaczej liniowiec będzie stracony. Proszę ukryjcie się bezpiecznie w kajutach!


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Serra Keto
Padawan



Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Aquaris

 Post Wysłany: Czw 13:33, 16 Kwi 2009    Temat postu:

Liniowiec obecnie w ogóle nie przypominał tego, czym był jeszcze kilka godzin temu. Migające światła, odgłosy eksplozji, wszystko to wprowadzało w nastrój grozy. Serra podążała obok swojego mistrza jednak nie odezwała się ani słowem. Skupiona była bardziej na tym aby wyczuć jakąś żywą istotę, jednak nie przynosiło to skutku. Co jakiś czas dało się odczuć dość silne wibracje, co dodatkowo przeszkadzało padawance w jej zadaniu. Po kilkunastu sekundach dała sobie z tym spokój
-Tu nie ma nawet żywej is...
Nie zdążyła dokończyć kiedy dotarło do niej lekkie zawirowanie w mocy a następnie odgłosy. Keto odruchowo chciała sięgnąć po broń, jednak Tholme chwycił ją w odpowiednim czasie za nadgarstek nie dopuszczając do tego.
Nie ruszając się posłała mu szybkie spojrzenie oznaczające, że wszystko jest w porządku. Kątem oka dopiero teraz dostrzegła ciała załogi leżące niedaleko nich.
-Mistrzu, jeżeli to była ta osoba o której myślę to zmieniłabym priorytety misji i ją schwytała. To mogłoby bardzo pomóc republice
Ledwie zdążyła wypowiedzieć te słowa kiedy liniowcem wstrząsnęła eksplozja, jednak o wiele silniejsza od poprzednich. Dziewczynie nie udało się jej ustać i poleciała na ścianę. Upadek na szczęście udało jej się zamortyzować przy użyciu mocy
-Niedobrze, bardzo niedobrze
Atmosfera zdawała się uciekać. Na razie nie dało się jeszcze tego odczuć, lecz zapewne z każdą sekundą będzie coraz gorzej się oddychać.
Praktycznie znikąd pojawił się kalamarian informując ich o sytuacji. Serra postanowiła, że po raz kolejny uwagi zostawi dla siebie i pozostanie w cieniu swojego mistrza, mając przy okazji nadzieję, że może się przy tym czegoś nauczy...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Tholme
Mistrz Jedi



Dołączył: 30 Cze 2006
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Poznań

 Post Wysłany: Wto 22:26, 21 Kwi 2009    Temat postu:

Postać przemykającego Muuna od razu kogoś przypomniała Mistrzowi Jedi. Tytuł "Przewodniczącego" tylko utwierdził go w przekonaniu, że San Hill z jakiegoś powodu też leci tym liniowcem.
- Zaczyna się robić tłoczno... - pomyślał - Jeszcze trochę i nie zdziwi mnie pojawienie się samego hrabiego Dooku...

Na sekundę odezwał się instynkt. Taką ważną personę należy koniecznie pojmać. Jednak refleksja przyszła równocześnie z eksplozją, która wstrząsnęła kadłubem. Wyraził ją w charakterze odpowiedzi dla swojej Padawanki.

- Masz rację, złapanie tej osoby byłoby bardzo korzystne. Ale w naszym położeniu ten plan nie ma szans powodzenia - nawet, jeśli nam się uda jesteśmy w okrążeniu. Jeśli chcielibyśmy uciec jakimś promem czy małym statkiem, piraci domyślą się, że to jakiś ważny pasażer próbuje im uciec, a przy osiągach promów na tego typu liniowcach nie liczyłbym na skuteczną ucieczkę. Zachowajmy nasze priorytety, przynajmniej na razie...

Wreszcie z korytarza wyłonili się jacyś członkowie załogi. Wprawdzie nie nieśli dobrych wiadomości, ale przynajmniej można było spróbować uczynić coś dla ratunku własnego i statku.

- Panowie wybaczą, ale nie będziemy się chować w kajutach. Od razu widać, ze potrzebna jest wam pomoc! A wielu pasażerów może jej wam udzielić, chociażby my. Proszę szybko mi powiedzieć, jaka jest sytuacja, a moja żona poinformuje o niej resztę skorych do pomocy. Jeśli uda nam się ich uzbroić, możemy skuteczniej stawić odpór piratom... - Skupił sie, żeby wlać w umysły załogantów odrobinę spokoju - Czy wysłaliście sygnał SOS? Czy na statku jest jakaś nadprogramowa broń, w którą moglibyśmy się wyposażyć?

Tholme nie rzucał słów na wiatr... Wprawdzie elity KNS nie słyneły z nadmiaru wojowniczości, jednak zawsze można było liczyć na pasażerów spoza pierwszej klasy, oraz osobistą ochronę różnych oficjeli. Taka bojówka wspierana jakąś namiastką medytacji bojowej mogłaby stawić skuteczny opór niespodziewającym się tego opryszkom. Wprawdzie żadne z jedi nie specjalizowało się w tej sztuce Mocy, jednak wspólnymi siłami mogliby czegoś dokonać. Na razie jednak Mistrz liczył na jakieś szczegółowe informacje, które pozwolą wreszcie ułożyć sobie w myślach całą sytuację i przygotować rzetelny plan - lekka manipulacja umysłem Kalamarianina z pewnością pomogła wydobyć z niego informacje.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Czw 12:46, 23 Kwi 2009    Temat postu:

Kalamarianin stał zaskoczony. Zdecydowanie nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Jedi czuli w mocy zaskoczenie, zmieszane z niechęcią, jaka dała się wyczuć, kiedy Tholme wspomniał o pasażerach. Ten Kalamarianie zdecydowanie nie lubił KNSu. A swoją awersję przelewał na pasażerów. Jednak po chwili mierzenia Jedi wzrokiem, skinął głową i powiedział:

- Jestem Aklak, pierwszy oficer „Gwiazdy Mon…[/Kalamarianie]” – kalamarianin ugryzł w język, lekko wykrzywiając usta w niesmaku. Nieuważnemu oku umknęłoby to uwadze, ale nie Jedi. – [i]„Gwiazdy Dac”, nasze siły są bardzo niewielkie. Nie mamy pojęcia kto nas atakuje - przez chwilę oficer zastanawiał się, ile może powiedzieć obcym, jednak niewielka doza mocy, którą wykorzystał Tholme, rozwiała wszelką niepewność w umyśle rozmówcy. – szczerze nie mamy pojęcia co się dzieje. W przestrzeni kosmicznej zostaliśmy zaatakowani przez mały transportowiec nieznanego typu, udawał ucieczkę przed pirackim Maruderem. Specjalnie dla nich przeczyliśmy promień pola siłowego, aby ich ochronić. A te bękarty zaatakowały nas niespodziewanie, zdejmując linie energetyczne naszego uzbrojenia! Wtedy do walki właczył się Maruder, nie wiem jak, ale doprowadzili do przeładowania się tarcz i wybuchu generatora. Okręt jest ciężko uszkodzony. Straciliśmy jeden silnik, który wybuchł pochłaniając sporą część rufy. Nasi technicy walczą z utratą powietrza i energii. Przeładowanie doprowadziło do awarii reaktora, który musieliśmy wyłączyć. Ale to nie koniec. Na pokładzie w przebraniu gości, znajdowała się spora liczba napastników. Rozstawili gdzieś w kajutach jakiś zakłucacz łączności, nie możemy z nikim się skontaktować. Jednocześnie wzięli do niewoli sporą liczbę gości na różnych pokładach i próbują zdobyć mostek. Jeżeli im się uda, to będzie praktycznie po walce. Do tego ten transportowiec zaatakował grodzie hangaru i zadokował w środku! Jednak tutaj zaczyna się cos niepojętego dla mnie. Piraci z transportowca walczą z tymi na okręcie!

Kalamarianin przerwał na chwilę potok słów. Dotknął ręką komunikatora i zaczął słuchać jakiś trzasków. Jego turkusowa skóra traciła kolor wraz z upływającym czasem, ktoś raportował kolejne niedobre wiadomości. Po chwili kompletnie blady powiedział:
- Okręty Republiki wyszły z hiperprzestrzeni! Zbliżają się do nas, ale nie jakby ich celem była pomoc! – Uczucia kalamarianina szalały. Złość mieszała się z powątpieniem, olbrzymim smutkiem i zawodem. – Nasi potrzebują pomocy na mostku, napastnicy przebijają się przez ostatnie grodzie. Poza łącznością krótkiego zasięgu, ale póki sygnał zakłócający istnieje, nie skontaktujemy się z nikim zewnątrz. Co do broni, tak, tak mamy! Niedaleko stąd jest magazyn broni krótkiej. Jest tego niewiele, ale trochę zapasów na pewno znajdziemy.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Misje Jedi » Dolce Farniente
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group