FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Dolce Farniente
Idź do strony 1, 2  Następny
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Misje Republiki » Dolce Farniente
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Sob 21:02, 21 Mar 2009    Temat postu: Dolce Farniente

GRACZE: Vissan
GM: Woland -> Brasidas

System Rahab
Po zniszczeniu stoczni system Rahab drastycznie stracił na znaczeniu, mimo to polityczna pozycja Barona nie uległa jakiemuś drastycznemu pogorszeniu. Wbrew przeciwnie stał się jednym z ludzi pokrzywdzonych przez wojnę, w pewnym sensie przywódcą stronnictwa „jastrzębi”. Sam kanclerz wyrażał się z uznaniem o jego udziale w bitwie nad Agamarem i późniejszej pomocy świadczonej siłom Republiki. Z pewnością arystokrata mógł się czuć zadowolony i doceniony… W całej tej beczce miodu była tylko jedna łyżka dziegciu, smutnie unoszące się w przestrzeni wypalone resztki stoczni. Ale teraz Vissan oczekiwał przybycia kurierskiego statku z dyspozycjami kanclerza odnośnie negocjacji z Jabbą. Hutt dysponował jedynymi zapasami boty i zdobycie jego przychylności było najprostszą droga do pozyskania tego surowca i zniwelowania efektu posiadania przez KNS zabójczego wirusa. Vissan stał na mostku „Ouroborosa” i ze zdziwieniem obserwował migający jak oszalały wykres aktywności radiowej w regionie Rahabu. Wydawało się, że szykuje się jakaś grubsza afera, ale baron nie mógł mieć pewności gdzie i kiedy zacznie się zabawa… jeden z techników podbiegł do Vissana i zasalutował.
-Melduję, że udało nam się odczytać jedną z wiadomości. Wygląda na to, że piraci przygotowywują zasadzkę na jakiś liniowiec pasażerski. Mamy koordynaty miejsca, nieznany niestety nazwy jednostki.
Pozostawienie całego statku pełnego cywilów na pastwę piratów mogło być sprawnie wykorzystane przez propagandę Konfederacji…. Republika nie mogła pozwolić sobie na utratę wizerunku walczącej za wolność i bezpieczeństwo z żądnymi władzy kreaturami… Mogła to też być zasadzka, czego baon musiał być świadom… Pytanie, czy mógł podjąć ryzyko.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Sob 22:08, 21 Mar 2009    Temat postu:

Baron przez dłuższą chwilę sprawiał wrażenie jakby słowa technika nie dotarły do niego. Oparta ciężko o jeden z oficerskich foteli sylwetka Vissana sprawiała wrażenie przygniecionej jakimś niewidocznym ciężarem.

Kiedy załogant który przybył z wiadomością wciąż nie otrzymywał odpowiedzi zaczął szukać wzrokiem kapitana - Arkanianina Dingo Egreta. Ten jednak jak się zdało nie był obecny na mostku. Mężczyzna z wolna, jakby nieco niepewnie ruszył w kierunku rahabiańskiego przywódcy. Ostatnio na temat barona krążyły różne pogłoski, czemu zdawał się przytakiwać wygląd Vissana. Przed kilkoma miesiącami tryskał energią, zawsze prezentując się jako zadbany okaz zdrowia. Ostatnio jednak z barona jakby uszło powietrze.

Kiedy technik zbliżył się do Vissana na kilka kroków, ten niespodziewanie odwrócił się. Z wolna uniósł pochyloną głowę i odgarnął przysłaniające twarz strąki włosów. Nawet w połmroku panującym na mostku, rozświetlanym jedynie przez ekrany komputerów i bladofioletową poświatę dawno obumarłej gwiazdy można było dostrzec podkrążone oczy Rahabianina pod którymi czerniały sińce - potwierdzające pogłoski jakoby baron sypiał mało albo wcale. Byli nawet tacy, którzy twierdzili że senator Rahabu wpadł w przyprawowy nałóg.

Vissan odkaszlnął, powiódł spojrzeniem po mostku i znów na technika który doręczył mu wiadomość.
- Musimy coś z tym zrobić - Westchnął. - Problem w tym, że możemy wysłać jedynie "Ouroborosa" - Dodał, spoglądając przez iluminator.

W dokach wciąż spoczywały "Nightmare's Hammer" i "Shatter Spirit" - fregaty klasy Sephiroth, które najpoważniej ucierpiały w bitwie o Agamar. Nie licząc oczywiście "Time of Trial". Vissan pomyślał o medalu który otrzymał "za dzielność" w bitwie nad ową planetą. Stanowczo nie był tego wart. Nie był też wart życia pilotów, którzy stracili życie w ogniu konfederackich okrętów. To wszystko stanowczo nie było warte tak wysokiej ceny. Poczynając od śmierci Are'ial, przez zamach terrorystyczny w którym straciło życie tak wielu współpracowników, którzy, jak Bel-khan byli przez wiele lat przyjaciółmi barona. Aż po klęskę nad Agamarem. Ale te myśli trzeba było zostawić na później.

Obok zdemolowanej w wyniku zamachu centralnej stacji uwijały się roje holowników i pomniejszych statków. Gdzieś w oddali wisiał w przestrzeni potężny cylinder "Invincible Spirit", gdzie indziej widniały kliny Venatora "Parator" i towarzyszących mu Acclamatorów, a nieopodal przelatywały myśliwce, jedne z wielu, które mieściły przepastne hangary nowego okrętu WFR. Baron znów odezwał się do podwładnego.
- Wstępnie przygotujemy okręt do interwencji. Łączność! Proszę nawiązać połączenie z kapitanem "Paratora", będziemy potrzebować wsparcia ich myśliwców ARC. Co najmniej trzy eskadry. Czy ma pan jakieś dodatkowe informacje? - Zapytał Vissan.

Wyglądało na to, że Rahab znów będzie musiał oddać Republice przysługę. Problem w tym, że jak do tej pory otrzymał w zamian niewiele, a członkostwo kosztowało Rahabian coraz więcej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vissan dnia Czw 15:04, 04 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Pon 6:49, 23 Mar 2009    Temat postu:

Technik skinął głową w potwierdzeniu. Wyjął datapad i przejrzał dane.
-Informacje, które przechwyciliśmy mówią jasno o dwóch eskadrach myśliwców. Ze slangu jakiego używają możemy wnioskować, że mają Z-95. Nosiciel to okręt mały, tyle sugeruje nam siła nadajnika i sygnału jaki wysyła. Niestety to wszystko. Przygotuję połączenie z „Paratorem”
Technik podszedł do urządzenia i zaczął manipulować przyciskami. Konsola komunikacyjna wydała z siebie kilka ostrzegawczo brzmiących piknięć zanim uaktywnił się holoprojektor wbudowany w jej górną część. Nad maszyną pojawił się błękitnawy obraz dość wysokiego mężczyzny w mundurze Republiki z dystynkcjami komandora. Zaczesane do tyłu włosy wieńczyły lekko owalną twarz przekreśloną pod nosem ciemną linia wąsów. Vissan skłonił się delikatnie, na co postać odpowiedziała pełnym szacunku salutem.
-Witam Wasza Wielmożność, niestety admirał Connor obecnie nie jest osiągalny. Z powodu choroby został odesłany na Coruscant. Jestem komandor Kimble i objąłem tymczasowe dowództwo nad zespołem. Przepraszam, że Wasza Wielmożność nie została o tym jeszcze poinformowana, ale przybyłem ledwie kilkanaście minut temu.
Wyszukana grzeczność oficera nie robiła zbyt dobrego wrażenia. Czuć było sztuczność i…choć Vissan nie był do końca pewny pogardę. Coś w spojrzeniu oficera mówiło baronowi, że najchętniej spławiłby go bez żadnych ogródek, a nie bawił się w konwersację.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Pon 20:27, 23 Mar 2009    Temat postu:

Vissan westchnął głęboko. Stojąc przed holoprojektorem zkrzyżował ręcę na piersiach i przez chwilę zbierał myśli. Rahabianin był już zmęczony tym wszystkim i miał szczerą ochotę powiedzieć republikańskiemu dowódcy co o nim naprawdę myśli. Kątem oka wychwycił parę V-19 przelatujących za iluminatorem. Tak, teraz baron był republikaniniem z krwi i kości, dali mu przecież nawet stopień... A więc pozostawało grać swoją rolę.

- Komandorze Kimble - Zaczął, akcentując pierwsze słowo i zawieszając na chwilę głos. - Na początku naszej... Współpracy prosiłbym, aby zrezygnował pan z tych wszystkich tytułów. Sądzę, że będzie najlepiej dla nas obu jeśli użyje pan w stosunku do mnie stopnia komandora, który nadał mi Wielki Kanclerz Palpatine - Vissan starał się by nie zabrzmiało to butnie. - Wygląda na to, że przybył pan w odpowiednim momencie - otrzymałem właśnie meldunek o planowanym ataku piratów na liniowiec pasażerski. Jako przedstawiciele WFR - pan i ja... - Zaakcentował baron. - Mamy obowiązek utrzymywać porządek na jej terytorium, nawet w czasie kiedy naszym głównym celem jest walka z KNS. Z naszych danych wiadomo o niewielkim okręcie i dwóch eskadrach Z-95 ze strony piratów. Zadecydowałem już, że polecę tam z moim okrętem, muszę jednak prosić o wsparcie eskadrami myśliwskimi z Paratora. Niezbędne będą maszyny z własnym hipernapędem, a więc ARC-170. Pana gestii pozostawiam ilość, jednak sugerowałbym nie mniej niż trzy eskadry aby zminimalizować ryzyko strat. Proszę pamiętać, że takie interwencje mają poważny wpływ na opinię publiczną - Skończył i odetchnął głęboko, odchylając nieco głowę do tyłu i oczekując na odpowiedź komandora Kimble'a.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Sob 16:22, 04 Kwi 2009    Temat postu:

Zapanowała krótka chwila milczenia. Twarz komandora Kimble była mieszanką zaskoczenia i niedowierzania. Jego oczy zdawały się mówić, że uważał Vissana nie tylko za kompletną pomyłkę w szczeblu dowodzenia, ale również szaleńca. Dopiero po chwili, Kimble odkaszlnął i powiedział kpiącym głosem:

- Baronie – oficer z premedytacją położył nacisk na polityczny aspekt pozycji Vissana, jednocześnie ignorując jego prośbę – rozumiem, że nowe stanowisko również jest dla pana nowym doświadczeniem. Słyszałem doniesienia o tym rzekomym ataku piratów. Zgadza się, jest on na naszym terytorium, ale w części kosmosu przez nas nieużywanej. Tamte pasy asteroid są tylko z nazwy republikańskie. Co więcej, są one wykorzystywane, jako jeden z punktów tranzytowych szlaku łączącego Mon Calamari, czy Dac, jak to teraz Separatyści nazywają planetę, z Bothawui. Jako przywódca Rahabu i członek senatu sadziłem, że zdaje pan sobie sprawę, że ten rejon powinien być unikany przez WAR. Ktoś na górze ciągle wierzy, że oba systemy wrócą na łono Republiki, a ponieważ jest to szlak całkowicie cywilny, powstało zalecenie demilitaryzacji tamtego regionu. Więc gdyby faktycznie piraci planowali jakąś akcję w tamtych rejonach, to celem ich jest statek separatystów, zapewne jeden z tych bogatych kalamariańskich liniowców dla śmietanki KNSu. Dlatego moim zdaniem taki rajd tylko nam pomaga. Może spadnie parę głów separatystycznych, co trochę zaburzy ich produkcję wojenną. Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy tracić klony na obronę wroga. Przecież to istne… - kapitan lekko dał się ponieść w swojej wypowiedzi i widać było, że ledwo się powstrzymał, aby nie dodać coś jeszcze.

Oczywiście Vissan doskonale wiedział o sytuacji wspomnianego szlaku. I wbrew słowom komandora Kimble, nie była ona, aż tak prosta, jak mogło się wydawać. Jedynie umysł senatorski, przywykły do subtelności dyplomacji, umiał dostrzec, jak bardzo wojskowy się mylił. Dac oraz Bothawui były jednymi z najsłabszych ogniw w garnizonie Separatystów. Quarreni mocno popierają Konfederację, ale Kalamarianie w większości są zwolennikami Republiki. I to głownie ich flota kosmiczna korzystała z wspomnianego szlaku. Liniowce kalamariańskie znane są z piękna. Luksusowe, pełne komfortu i przepychu, stanowią perłę Dac. Rejs takim statkiem kosztuje sporą sumę kredytów, a przeżycia ponoć są wspaniałe. Ten szlak, okręty i marzenie o kosmosie to ostatnia rzecz, jaką nie odebrał kalamarianom traktat z Dooku i Quarrenami. Ostatni bastion, gdzie ta miłująca pokój rasa, mogła czuć się wolna.

Z Bothawui sprawa miał się lekko inaczej. Szlak tak na prawdę nie miał dla nich znaczenia politycznego. Bardziej dotykał on kwestii gospodarczej, zwłaszcza dla Kothlis. Szlak Dac – Bothawui przebiega przez sporą liczbę wspaniałych zjawisk astronomicznych, począwszy od mgławic, do widoków pulsarów. I zawsze portem docelowym był system Bothan, gdzie elity zostawiały olbrzymie sumy pieniędzy. Nawet w czasach wojennych, nie można było lekceważyć znaczenia ekonomicznego tego szlaku dla obu planet.
Z tego, co Vissan wiedział, Bail Organa zawzięcie walczył, aby zapewnić bezpieczeństwo temu rejonowi i wstrzymać jakiekolwiek akcje WARu przeciw kalamariańskim liniowcom. Alderaan od miesięcy dwoi się i troi, aby pozyskać złamany lud, do pomocy w ewentualnej akcji wyzwolenia tego sektora.

Komandor Kimble wznowił swój wywód:
- Widzi baron, nie ma sensu wysyłać tam cokolwiek. Oczywiście nie mogę odmówić panu lotu na pomoc, ale zdecydowanie odradzam. A co do eskadr… trzy to zdecydowanie za dużo. Sadzę, że systemowe myśliwce, jakie pan posiada, powinny wystarczyć do odniesienia sukcesu i to bez angażowania WARu.

Komandor chyba zapomniał, kto jest przywódcą tych ziem. Odkąd armie Republiki przejęły ochronę planet i systemów, coraz więcej dowódców uważało się za panów okolic, gdzie stacjonowali. Ten stan rzeczy spotęgował się od czasu rozwiązania Auxilla i przekazania systemowych zasobów obronnych pod komendę WFR. Rahab nie był wyjątkiem. To zjawisko było nagminne w całej Republice. Jednakże zgodnie z prawem, władza nadal należała do cywili, którzy dzierżyli kontrolę administracyjną nad planetami. W ogólnym rozrachunku, Kimble musiał wiedzieć, że nie miał podstaw do jakiejkolwiek odmowy Vissanowi. Jednak kpiący uśmieszek na twarzy komandora zdawał się mówić: „ Daruj sobie senatorze, wasze czasy mijają.”

[off] Wybacz za długi transfer przygody, trochę zajęło zapoznanie się z planem sesji i domyślenia swoich rzeczy. Teraz nie powinno być już opóźnień. W razie pytań wiesz gdzie jestem. Smile [/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Pią 0:21, 10 Kwi 2009    Temat postu:

[off]No, wymęczyłem. [/off]

Gdyby Komandor Kimble był nieco bardziej bystry i mniej zadufany w sobie być może zauważyłby, jak wyświetlana na hologramie postać zaciska pięści. Republikański dowódca zakonotował jedynie jak Rahabianin na chwilę odwraca spojrzenie, kryjąc twarz za kosmykiem włosów. Dowódca Paratora zmarszczył czoło spoglądając z wyższością na barona.

Po drugiej stronie systemu i połączenia Vissan skierował wzrok spowrotem na komandora. Przekrzywił nieco głowę, by strąk czarnych włosów odsłonił oczy i rozluźnił zbielałe palce dłoni. Człowiek po drugiej stronie komunikatora najwyraźniej był idiotą, i to z gatunku tych najgroźniejszych, bo piastujących ważne stanowisko. Jak widać, do tej pory nikt nie odważył się wytknąć mu głupoty, baron zamierzał być pierwszy - i to wcale nie dlatego, że Republikanin zapominał, że rozmawia z nominalnym władcą systemu w którym gości. Bardziej dlatego, że jeśli tacy ludzie jak Kimble pozstaną na stanowiskach, to Republika straci wszelkie szanse na wygranie tej cholernej wojny. W końcu dość obojętnym tonem zaczął mówić do komandora.

- Komandorze Kimble, to nie czas na dyskusję, dlatego nie będę próbował pana przekonać - Stwierdził i przerwał na chwilę obserwując jak po twarzy dowódcy grupy Paratora przemyka wyraz zaskoczenia. - Ujmę sprawę jasno - jest pan zobowiązany udzielić mi pomocy i to takiej, jaką JA uznam za słuszne, bowiem takie jest zadanie pana sił stacjonujących w MOIM systemie. De facto, w tej chwili to ja zamykam tutaj drabinę dowodzenia. Dlatego, radzę panu spełnić moją prośbę i oddać do mojej dyspozycji... Cztery eskadry ARC. Zanim wydam panu rozkaz, by to zrobić. - W ostatnim zdaniu pobrzmiewała nuta zaciętości, Vissan przestał się już liczyć z savoir vivrem. Dawniej w takiej chwili próbowałby pewnie postąpić jak najbardziej dyplomatycznie, jednak wojna zmieniła jego podejście.

- Pan raczy żartować - Sapnął Kimble. Gdyby baron Rahabu odbierał holoprzekaz w kolorze, mógłby zobaczyć jak twarz wokół drgających wąsików Republikanina czerwienieje. - Jak pan śmie...- Vissan podniósł otwartą dłoń i przerwał mu.
- Pana kariera stoi na ostrzu noża. - Tym razem spokojniej stwierdził baron. - Jeśli nie udzieli mi pan wsparcia, będę zmuszony poinformować o tym dowództwo WFR, a być może samego kanclerza. Chyba nie muszę tłumaczyć jak ważna jest dla Palpatine'a opinia publiczna. Jeśli większość naszej kadry dowódczej, tak jak pan, myśli wyłącznie o tym jak nie przemęczać ludzi i sprzętu to nic dziwnego że przegrywamy wojnę i tracimy bez walki kolejne planety. - Dodał.
- To oburzające, jakim prawem... - Zaczął tyradę komandor Kimble. Vissan nie słuchał, zwrócił twarz do łącznościowca po czym głośno i wyraźnie, tak by zarejestrował to holoprzekaźnik polecił:
- Proszę przygotować priorytetowe połączenie z biurem kanclerza. Użyjcie kodów dla sytuacji awaryjnych.

Komandor Kimble zamilkł. Przez kilka chwił uciekał spojrzeniem we wszystkie strony po czym przez zaciśnięte zęby wydusił:
- Prosze zaczekać... Komandorze Vissan.

****************************************************************************************

Arkaniański kapitan Ouroborosa Dingo Egret uśmiechnął się pod nosem na myśl o tym jak jego szef potraktował zarozumiałego komandora. Białowłosy oficer zajmował miejsce na fotelu obok barona Vissana - odkąd FAV stał się flagowcem mocno uszczuplonej Rahabiańskiej floty przywódca Rahabu zwykle dowodził operacjami właśnie z Ouroborosa.

- Zdaje się że nasza współpraca z formacją Paratora nie będzie się układała zbyt ciekawie, skoro zaczynamy w ten sposób, Vissan - Egret i jego pracodawca znali się od dzieciństwa, a sam Vissan nalegał by Dingo zwracał się do niego po imieniu.
- Cóż, Dingo, mam nadzieję, że szybko przeniosą ich gdzieś indziej. Zresztą podejrzewam że komandor Kimble albo szybko straci życie i okręt w jakiejś misji albo po prostu zostanie zdegradowany, jeśli dalej będzie postępować w ten sposób. - Stwierdził baron. Tymczasem jeden z oficerów odwrócił się od swojego stanowiska i zameldował Rahabianinowi:
- Panie baronie... Komandorze, obliczyliśmy koordynaty z których pochodzą przechwycone meldunki radiowe.
- Dobrze, pozostały czas do wyjścia z pasa asteroidów?
- Czterdzieści sekund.
- Przekażcie koordynaty pilotom ARC, Dingo, przygotuj okręt do skoku. Chcę byśmy byli gotowi na wszystko co tam zastaniemy. Myśliwce ustawimy po dwie eskadry z prawej i lewej strony okrętu.


Po chwili na mostku słychać było serie poleceń, a dowódcy sunących za FAVem eskadr meldowali gotowość. Trzeba było przyznać, że 48 ciężkich maszyn płynących przez przestrzeń w pasie asteroidów za Rahabiańską fregatą prezentowało niecodzienny widok. Baron zadecydował, że ARC polecą w gotowości bojowej, o własnych siłach, zresztą sam skok przez nadprzestrzeń miałbyć bardzo krótki i nie powinny wystąpić żadne problemy z paliwem.

W końcu z tunelu prowadzącego poprzez pas asteroid wynurzyła się najpierw fregata barona, a tuż za nią myśliwce zajmując pozycje. Vissan wstał z fotela, i podszedł do iluminatora. Gestem skinął na kapitana Egreta.
- Pełna gotowość bojowa, przygotować się do skoku na przypuszczalne koordynaty - Powiedział Arkanianin.
- Za niespełna minutę osiągniemy punt nawigacyjny - Zameldował jeden z oficerów.
- Ogniomistrz, upewnijcie się że działo jonowe będzie gotowe do strzału zaraz po wyjściu z nadprzestrzeni. - Polecił kapitan. Vissan przypatrywał się przez kilkadziesiąt sekund krzątaninie na mostku, aż Egret potwierdził rozkaz wykonania mikroskoku.

Baron przytrzymał się obudowy iluminatora i odwrócił wzrok by uniknąć oślepienia przez smugi gwiazd. Za chwilę miało się okazać, czy podjął słuszną decyzję, która warta była doprowadzenia stosunków z dowódcą Paratora do takiego stanu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vissan dnia Wto 20:45, 19 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Sob 17:29, 11 Kwi 2009    Temat postu:

Kiedy tylko fregata wraz z eskortującymi ją eskadrami wyszły poza pas asteroid, do komputerów zostały wprowadzone koordynaty mikroskoku, po czym wszystkie jednostki weszły w hiperprzestrzeń. Lot nie trwał długo, raptem kilkadziesiąt minut. Dosyć ironiczna podróż. Od pasa asteroid do kolejnego pasa asteroid. Ale wybór celu lotu nie był w rękach Vissana, ale piratów, którzy planowali atak. Pytanie pozostawało w zasadzie jedno, czy informacje były prawdziwe? A jeżeli tak, o jakie będą konsekwencje akcji. Republika ratująca statek KNSu, najwidoczniej zawsze był czas na ten pierwszy raz.

Fregata wyszła z hiperprzestrzenni wraz z eskortującymi ja myśliwcami po czterdziestu siedmiu minutach. Czujniki natychmiast przekazywały na holoprojektor na mostku aktualne dane. Statki wyszły kilka minut lotu od pasa asteroid. Teren wyjścia był kompletnie czysty. Z początku wydawało się, że nikogo nie ma, w rejonie podanym w informacjach. Kolejna plotka, która wywiodła Vissana do nikąd. Jednak po około minucie od zakończenia skoku, odezwał się jeden z techników:

- Bar… Komandorze! Wykrywamy skoki energii w pasie asteroid, duża gęstość skał zakłóca nasze czujniki, ale zaraz powinniśmy dostać dane.
Chwilę później na holoprojektorze pokazała się sylwetka olbrzymiego liniowca kalamariańskiego. Prawie półtora kilometra długi, o organicznej konstrukcji, dla wielu te statki były dziełami sztuki. Po chwili dane zostały zaktualizowane. Pośrodku pasa asteroid znajdował się jeden Maruder i kilkanaście myśliwców, które komputer rozpoznał jako Headhuntery. Wraz z mijającym czasem holoprojektor pokazywał coraz dokładniejsze informacje. Najwidoczniej atak już trwał od jakiegoś czasu. Myśliwce, jak mrowie os, otoczyło liniowiec i zasypywało wiązkami laserowymi. Tuż obok statku w obszarze jego pola siłowego znajdował się niewielki transportowiec nieznanego typu, który prowadził wymianę ognia z kalamariańskim statkiem. Najwidoczniej rybki postanowiły trochę zmodyfikować okręt, który posiadał po dwie wieżyczki turbolaserowe i laserowe, które ostro dawały się we znaki, atakującemu transportowcu. Maruder sam pozostawał poza zasięgiem, ale szybko zmniejszał dystans do swojego celu.
Nim na holoprojektor wyskoczyły ostatnie dane, na liniowcu nastąpiły dwie potężne eksplozje, a okręt zaczął tracić prędkosć.

- Na Moc! Maruder dosłownie rzucił na liniowiec trzy niewielkie asteroidy, nawet tarcze kalamarian nie wytrzymały tego! – odezwał się ten sam technik – Ostatnia asteroida przedarła się przez osłony, generator wybuchł, ich systemy obronne padły! Niech to szlag! ostatnia asteroida trafiła w jeden z silników, który eksplodował, odrywając sporą część okrętu, tracą powietrze oraz moc, silniki właśnie padły. Sir! Liniowiec jest bezbronny, ten niewielki transportowiec zniszczył grodzie hangaru i podchodzi do lądowania. Na pełnej mocy znajdziemy się w zasięgu dział w ciągu… siedmiu minut! Myśliwce mogą być w ciągu trzech.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Śro 8:50, 15 Kwi 2009    Temat postu:

Vissan przysłuchiwał się raportowi technika jednocześnie spoglądając przez iluminator mostka na ledwie widoczne z tej odległości rozbłyski rozgrywającej się przed nimi potyczki. Z zadowoleniem zauważył kątem oka, że eskadry republikańskich ARC zajęły pozycje po obu stronach Ouroborosa i obrócił się w kierunku foteli dowodzenia.

- Pełna prędkość bojowa, chcę celną salwę z działa jonowego w ten transportowiec, gdy tylko znajdziemy się w zasięgu. - Polecił, ruszając z powrotem na fotel dowódcy. Baron zawahał się chwilę. Już kiedyś popełnił błąd, puszczając przodem ciężkie myśliwce które zostały zmasakrowane przez hordę konfederackich Scarabów... Ale teraz miał 48 myśliwców, a nieprzyjaciel tylko kilkanaście gorzej uzbrojonych Z-95.
- Nasze ARC niech lecą przodem, i skupią się na jak najszybszym unieszkodliwieniu pirackich headhunterów. Atak torpedami, gdy tylko wejdą w zasięg, w miarę możliwości niech piloci unikają ognia tego maraudera, i nie wlatują w nieprzyjacielską formację a jeśli zobaczą coś podejrzanego, natychmiast mają się wycofać w naszym kierunku. Najlepiej niech w ogóle jak najmniej zbliżają się do piratów i wykorzystają przewagę zasięgu torped. Nie chce żadnych strat. - Vissan zasiadł obok arkaniańskiego kapitana, który właśnie wydawał oficerom kilka poleceń, by optymalnie przygotować FAVa do potyczki. Baron spojrzał na białowłosego.

- Ciekawy manewr z tym promieniem ściągającym - Rzucił.
- Taaak - Przyznał Egret drapiąc się w brodę. - Na twoim miejscu uważał bym na nich, mogą być lepsi niż ich wyposażenie. Pamiętasz, mam nadzieję, że Mon Calamari... Dac, to planeta KNS?
- Tak, Dingo, ale ludzie na tym liniowcu to cywile, czy z KNS, czy z Republiki, ich wdzięczność nam się przyda. A na pewno taka interwencja zwiększy poparcie dla Republikan w tym sektorze. No dobrze - Przerwał i zwrócił się do łącznościowca. Proszę rozpocząć nadawanie na kanale otwartym.

- Mówi komandor Vissan, wzywam do natychmiastowego zaprzestania walki i dezaktywacji uzbrojenia, macie na to dwie minuty. To pierwsze i ostatnie ostrzeżenie.

W iluminatorach mostka widać było już oddalające się smugi silników pilotowanych przez klony myśliwców ARC. Vissan miał nadzieję, ze klony będą wystarczająco ostrożne i nie będzie musiał się potem tłumaczyć ze strat.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vissan dnia Czw 15:06, 04 Cze 2009, w całości zmieniany 5 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Pon 14:52, 20 Kwi 2009    Temat postu:

- Sir otrzymaliśmy przekaz z Marudera. Mamy spore zakłócenia na linii, przez pole asteroid komunikacja jest trochę opóźniona. Wiadomość była wysłana tuż po tym, jak wyszliśmy z kiperprzestrzeni, mniej więcej w momencie, jak samemu komandorze nadawałeś do piratów.

„Tu kapitan uszkodzonego Marauder`a Ad Bor. Właśnie nawiązujemy kontakt z uszkodzonym okrętem Separatystów. Zostali oni pokonani przez nas. Sytuacja w pobliżu okrętu jak i wewnątrz jego nie jest stabilna. Uszkodzeniu uległy wszystkie podstawowe systemy. Nasz Marauder ma uszkodzone uzbrojenie i minimalną moc pozostałych systemów. Powtarzam: niestabilna sytuacja w okolicach okrętu Separatystów. Dokujemy w celu zabrania istot żywych. Nie radze zbytnio się zbliżać. Jestem gotowy i otwarty na rozmowę w celu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji zaraz po zakończeniu dokowania i oddaleniu się od niebezpiecznej pozostałości po okręcie wroga Republiki. Koniec przekazu.”

Tymczasem holoprojektor aktualizował dane. Liniowiec całkowicie stracił moc, jedynie generator awaryjny działał, zapewniając energię systemom podtrzymującym życie. Maruder natomiast powoli podchodził do dokowania. Mały transportowiec nieznanego typu, wleciał do hangaru okrętu kalamariańskiego, poprzez zniszczone grodzie. Nie było szans, aby wejść w zasięg dział jonowych na czas. Dwie eskadry Z-95 utworzyły szyk i pilnowały swoich okrętów, czekając na eskadrę Vissana. Tymczasem „Ouroboros” przyspieszył i zgodnie z rozkazami zaczął zbliżać się do pola walki. ARC również przyjęły rozkazy i obrały kurs przechwytujący na pełnej prędkości.

- Maruder wyłącza uzbrojenie. Hedhuntery też. Ale korweta nie przerywa procedury dokowania. – powiedział jeden z oficerów taktycznych.
- Sir! Udało się oczyścić eter, mamy bezpośrednie połączenie z… - łącznościowiec nie wiedział, co powiedzieć, chyba lekko zmieszany całą sytuacją. Piraci atakujący Separatystów, kto jest tutaj wrogiem? – [i] z przeciwnikiem. Wywołują nas.

Na holoprojektorze ukazała się sylwetka istoty wyglądającej jak człowiek, ale o niebieskiej skórze. Ubrany w czarny mundur, z kaburą i blasterem przy pasie.

„Tu Ad Bor, Kapitan Maraudera. Wprawdzie całe uzbrojenie mamy przegrzane, ale wyłączymy je na znak dobrej woli. Myśliwce też przechodzą na tryb nieagresywny. Będą w szyku czekać na przechwycenie i spokojną rozmowę. Dokujemy do uszkodzonego okrętu w celu zabrania istot żywych. Jest to okręt Separatystów. Sytuacja w pobliżu uszkodzonego frachtowca jest w miarę stabilna, ale niebezpieczna. Czekam na możliwość rozmowy z kapitanem zbliżającej się floty...”

Myśliwce będą w zasięgi w ciągu niecałych trzech minut, „Ouroboros” niedługo potem.

[off] Ok. przenosimy się do topicu w najemnikach. Poniżej jest link. Pierwszy piszesz.
http://www.riseoftheempirerpg.fora.pl/najemnicy,31/dolce-farniente-vissan-ad-bor,1721.html#37417 [/off]


[INFO] Kontynuacja misji w temacie o tej samej nazwie na forum najemników w republice [/INFO]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brasidas dnia Sob 15:15, 09 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Sob 15:33, 09 Maj 2009    Temat postu:

[INFO] Kontynuacja misji o tej samej nazwie z forum najemników w republice. [/INFO]

Po zakończonym połączeniu, myśliwce pirackie pod banderą Telemachusa przerwały lot ku okrętom Republiki i Ad Bora. Natychmiast wykonały uniki i zaczęły cofać się ku „Wesołemu Rogerowi”, gdzie zajęły pozycje obronne wokół powolnego LH. To była jedyna odpowiedź Rhade’a na wypowiedź Vissana. Teraz baronowi zostało kontemplowanie swojej decyzji. Rahabiańczyk miał szczęście, że jego fregata wejdzie w hiperprzestrzeń zanim dojdzie do masakry. „Rzeźnik z Neimoidii” tak wielu nazywa Rhada, teraz miał udowodnić, że mieli oni rację. Szkoda, że razem z elitą KNSu, którą jeszcze można było obwiniać faktycznie za wojnę i w ten sposób zagłuszyć poczucie winy, zginą niewinni Kalamarianie. Rasa, która kochała pokój i podróże międzygwiezdne. Od dawna zagorzali zwolennicy Republiki.
Ale, każdy dokonuje wyborów i musi z nimi żyć. jesteśmy końcu stajemy się tymi wyborami. Rhade obrał ścieżkę zemsty, Vissan wierności przyjaźni. Cenę za to muszą zapłacić obaj, nie tylko poprzez krew cywili, jaka znajdzie się na ich rękach, ale również poprze ideały, reputację. Na razie baron zapłacił własnymi ideałami, które przywiodły go do tego pasa asteroid, ideały, o które kłócił się z komandorem dowodzącym WARem w Rahabie. Cenę w reputacji przyjdzie dopiero zapłacić. Nawet, gdyby Kimble nie wykorzystał wiedzy o całym zajściu, które zapewne zrelacjonują mu klony, zrobią to przeciwnicy Vissana. Jedynym sposobem, aby nic nie wyszło na jaw, było milczenie wojskowego i kompletna rzeź cywili, do ostatniego świadka. Ale doświadczenie polityka mówiło baronowi, że nie ma co liczyć na takie „szczęście”. Brudy prędzej, czy później wypływają i teraz Vissan musiał obmyślić plan na ich zbicie.

Maruder przyjął koordynaty, ale szybko poinformowali, że zostają. Piraci opuścili szyk obok jednostek Republiki, po czym zaczęli kierować się w przeciwnym kierunku. Nie zbliżali się do „Gwiazdy Dac”, zapewne, aby nie prowokować Rhada. Maruder i jego skromne siły nie miał szans w samotnej walce, ale na pewno załoga nie chciała porzucić swojego kapitana. Jednak to nie był już kłopot WARu. Myśliwce razem z fregatą oddaliły się wystarczająco od pasa steroid, wprowadziły koordynaty powrotu i po chwili gwiazdy rozmyły się, kiedy flota weszło w hiperprzestrzeń.

Lot jak poprzednio trwał jedynie kilkadziesiąt minut. Vissan siedzący w swojej kajucie widział przez bulaj, jak Ouroboros powrócił do domu. Eskadry ARC-170 zapewne odmeldowały się Egretowi, po czym przyspieszyły i skierowały się w kierunku macierzystego okrętu. Sama fregata Rahabu obrała kurs na instalacje stoczniowe planety. Chwilę potem zaświecił się komunikator, który wyświetlił postać przyjaciela barona”

- Jesteśmy na miejscu. – głos arkninaina był… smutny, jego twarz zmęczona, mimo iż cała akcja trwała jedynie kilka godzin. – Odesłałem myśliwce do Kimble. Zastanawia mnie, czemu jeszcze nie odzywa się do nas. Ale nie o tym chciałem mówić. Mamy wezwanie o łączność z Coruscant, wysłałem potwierdzenie, więc niedługo powinniśmy mieć połączenie. Wydaje mi się, że to biuro kanclerza. Powinno to zająć maksimum z 30 minut. Oh – Dingo przerwał na chwilę. - Jest i Kimble, chce raport z akcji. Zapewne piloci jeszcze mu jej nie złożyli, jest na linii, jak chcesz mogę przełączyć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brasidas dnia Sob 15:40, 09 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Pon 10:53, 11 Maj 2009    Temat postu:

Baron niespiesznym ruchem przesunął coś po blacie biurka, poza zasięg holorejestratora.

- Niech chwilę poczeka, przełącz go za minutę - Odpowiedział Vissan zachrypniętym głosem. Twarz Rahabianina była jakby poszarzała, oczy ledwie pobłyskiwały z pomiędzy przymrużonych powiek.
- Jasne, a co z kanclerzem?
- Niech łączność da holo na moją kajutę, jak tylko Coruscant zacznie nadawać.
- Rozumiem.

Nawet w bladoniebieskiej, niewyraźniej holoprojekcji Arkanianin widział, że z baronem było coś nie w porządku, czyżby to spotkanie z Rhadem tak na niego wpłynęło? Dingo bardzo chciał spytać przyjaciela co tak naprawdę go trapi, wiedział jednak, że w tej chwili nie jest to najlepszy pomysł.
- Zajęliśmy orbitę na standartowej trajektorii, gdyby coś się dało dam znać - Stwierdził zdawkowo i zakończył przekaz.

Vissan patrzał chwilę jak wyświetlana przez holoprojektor twarz kapitana rozpływa się w chłodnym powietrzu kajuty. Lampa holorejestratora wygasła, i pomieszczenie oświetlał tylko zimny blask białego karła, który raz za razem przysłaniany stacjami orbitalnymi ukazywał się w iluminatorze. Dopiero teraz sięgnął po przedmiot, który wcześniej skrył przed wzrokiem Arkanianina. Baron uniósł fiolkę, w której połyskiwały ostatnie krople błękitnej substancji. Przez twarz Rahabianina przemknął grymas złości i szklany pojemnik trzasnął w zaciśniętej dłoni. Vissan strząsnął jego pozostałości na podłogę i ponownie uruchomił komunikator. Odetchnąwszy głęboko przeczesał dłońmi okalające twarz kosmyki włosów i wyprostował się w fotelu oczekując na rozmowę z komandorem Kimble.

- Witam komandorze - Rzucił baron dosyć obojętnym tonem gdy Republikanin pojawił się na projekcji. Nie dając mu szansy na zabranie głosu Vissan ciągnął dalej. - Zapewne oczekuje pan wyjaśnień, do czego wykorzystałem pana ludzie i sprzęt. Niestety, od razu przyznam, że akcja zakończył się niepowodzeniem. Do pierwszej napotkanej grupy piratów atakujących cywilny liniowiec z Dac szybko dołaczyła druga, dysponująca znaczną przewagą liczebną. W tej sytuacji postanowiłem wycofać nasze siły by uniknąć strat w tak potrzebnych nam teraz pilotach. Nie ma o czym mówić komandorze, dziękuję za użyczenie mi tych ARC, oczywiście wszelkie koszta ich przelotu pokryte zostaną z moich prywatnych funduszy.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Czw 15:40, 14 Maj 2009    Temat postu:

Komandor Kimble uśmiechnął się krzywo. Na jego twarzy widoczne było rozbawienie i triumf. Oczywiście nie było to oczywiste dla wszystkich, ale Vissan był politykiem od wielu lat, czytanie z twarz rozmówców, było częścią profesji. Dlatego baron nie miał kłopotów z dostrzeżeniem zachowania Kimble'a.

- Tak to się kończy, kiedy cywile zajmują się wojną. - zaczął oficer – Na szczęście nie stracił baron żadnych naszych jednostek, to dobrze, nie mogę wymyślić bardziej absurdalnego pomysłu, niż utrata ważnego militarnego sprzętu oraz ludzi, broniąc separatystów. Niestety mamy pewien niewielki kłopot. Nie jestem przeciwko nikomu tutaj i ostatnią rzeczą, jaką pragnę zrobić, to wywołać burzę i przysporzyć rządowi z Rahabu kłopoty. Jedak - Kimble zamilkł na chwilę, patrząc, czy Vissan nadąża za jego słowami – wytyczne mówią jasno. Trzeba złożyć pełen raport o każdej akcji militarnej, jaka miała miejsce w systemie. Z dokładnymi danymi, nazwiskami, napotkanymi... sławami – On wiedział! Mimo tak krótkiego czasu, jaki minął od powrotu Kimble wiedział, kogo spotkał Vissan!

Komandor znowu na chwilę przerwał swój monolog, czekając, aż baron przetworzy informacje, po czym lekko się uśmiechnął. Dla niewprawnego oka, naprawdę wyglądało to na przyjacielski i serdeczny uśmiech. Dla nieznającej się na manipulacji oraz dyplomacji istoty, Kimble wydawał się współczujący oraz smutny. Vissan natomiast czytał między wersami.

- Cóż, ale moje ręce są lekko związane. Rozumie mnie baron, ja tak naprawdę nic nie mam przeciwko panu, ani tym bardziej Rahabowi, w końcu jesteśmy po tej samej stronie ogrodzenia. Ale trzeba wysłać dowództwu, a przede wszystkim Jedi raport o całej akcji. Choć z drugiej strony. Hmm... może jest inne rozwiązanie. Ostatnią rzeczą, jaką ten system potrzebuje to kłopoty. Ludzie są skupieni przy odbudowie zniszczeń oraz postawieniem stoczni znowu na nogi. Dlatego bardzo mnie cieszy, kiedy baron tak ochoczo i uczciwie oferuje zwrot kosztów za paliwo i wykorzystanie sprzętu Republiki. Powiem panie Vissan tak. Przekażę zaraz dokładną kwotę, jaka jest do zapłacenia oraz miejsce, gdzie ją przelać. Osobiście się zajmę, aby te kredyty trafiły tam, gdzie trzeba. W zamian za to sądzę, że mogę uznać cały lot, w jakim brały udział maszyny WARu, za zwiad, a nie akcję o charakterze czysto militarnym. W takim wypadku nie będzie o czym składać raportu, ponieważ w końcu nie wykryliśmy, żadnej obecności militarnej separatystów. Mam nadzieję, że się rozumiemy baronie. Czy zgadza się pan na taką opcję?

Komandor uśmiechnął się ponownie. Choć tym razem nie krył chciwości na twarzy.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Nie 19:43, 17 Maj 2009    Temat postu:

Oczy Rahabianina zwęziły się w cieniutkie szparki spomiędzy których ledwie błyskały bursztynowe tęczówki. Gdyby wzrok mógł zabijać, Kimble nie tylko nie miałby już głowy, ale wyglądałby jak przysmażona turbolaserem skwarka.

Vissan odchylił się w fotelu, spoglądając z góry na holograficzną sylwetkę komandora. Przypomniało mu się bardzo adekwatne powiedzenie, które, jak się zdaję, gdzieś już kiedyś słyszał - "ambitni i inteligentni wspinają się po drabinie kariery szybko, głupich odsyła się do niewdzięcznych obowiązków, a ambitnych i głupich takich jak ty likwiduje". Komandor Kimble zaliczał się właśnie do tej trzeciej kategorii, baron postanowił jednak wyrazić swoją pogardę wobec skorumpowanego republikanina w bardziej subtelny sposób.

- Komandorze - Zaczął, tonem jakiego matki używają, upominając małe dzieci które zrobiły coś wyjątkowo głupiego. - Zwrot kosztów za przelot znajdzie się bezpośrednio na kontach WFR i to dowództwo zadecyduje co zrobić z tymi funduszami. Natomiast, jeśli chodzi o raport, to osobiście przekaże go Wielkiemu Kanclerzowi, i na pana miejscu, uważałbym z podobnymi ofertami, abym nie wspomniał w sprawozdaniu o republikańskich komandorach którzy jawnie naruszają wszelkie przepisy obowiązujące we flocie. Oczekuję właśnie na połączenie z biurem kanclerza i nie mam panu nic więcej do powiedzenia. - Nie czekając na protesty Kimble'a Vissan zakończył połączenie.

Rahabianin mógł ujrzeć w iluminatorze odbicie swojej twarzy, na której malował się uśmiech satysfakcji. Nie przejmował się zupełnie skorumpowanym republikaninem, jedyne co go martwiło, to fakt że we flocie jest więcej takich oficerów. I to przez nich Republika była w tak trudnej sytuacji.

Jeśli chodzi o Rhadego, to baron nie czuł się zobowiązany by kryć przed kimkolwiek, że jego dawny przyjaciel żyje. Po tym co zrobił Rhade byli kwita, poza tym kto jak kto, ale Telemachus umiał poradzić sobie sam. I Vissan nie był mu nic winien. Baron wygodnie usadowił się w fotelu i oczekiwał na połączenie z kanclerzem. Czyżby Palpatine znów miał dla niego jakieś szczególne zadanie?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vissan dnia Nie 19:45, 17 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Pon 16:03, 18 Maj 2009    Temat postu:

Baron Vissan

Kimble był zaskoczony i zły. Vissan widział, tuż przed zakończeniem rozmowy, jak oczy komandora się zwężą, a twarz wyraża: „to jeszcze nie koniec”. I w pewnym sensie skorumpowany oficer miał rację. Przełożonymi wojskowych nie był sam Kanclerz, przynajmniej nie bezpośrednio, ale Jedi. Mimo, iż mięły całe miesiące od rzezi na Neimoidii, to Zakon nigdy nie przestał potępiać czynu Rhada i Dodonny. Istnym cudem było przekonanie ich, aby były głównodowodzący WFR mógł wrócić do floty wolny. Chodziły słuchy, że tuż po ostrzelaniu cywili, w Zakonie pojawiły się głosy, aby wycofać się z wojny, jeżeli tak ma wyglądać kampania przeciwko Separatystom. Między innymi, dlatego Republika wyznaczyła siły sądownicze do schwytania Rhada na Utapau. Cała afera przycichła po tym, jak Tarkin ogłosił, że „Rzeźnik z Neimoidii” jest martwy. Ale Vissan mógł być pewien, że Yoda, Windu i wielu innych nie zapomniało. Krycie obecności Rhada to jedno, ale pozostawienie na pastwę losu cywili i brak jakiejkolwiek próby powstrzymania Telemachusa przed zniszczeniem liniowca, to zdecydowanie inna sprawa. Mimo, iż umysł barona całkowicie wyparł takie myśli, wewnętrzny głos mówił, że zbliża się burza nad jego karierą. W której potrzebna będzie mu każda pomoc, zwłaszcza Palpatine’a. Pytanie, czy Kanclerz przeciwstawi się Jedi.

Nie minęła dłuższa chwila, kiedy Dingo zakomunikował Vissanowi, że połączenie jest gotowe. Chwilę później na holoprojektorze pojawiła się uśmiechnięta twarz przywódcy Republiki.

- Mój drogi przyjacielu baronie Vissan. Mam nadzieję, że Rahab podnosi się ze zniszczeń, dzięki funduszom z senatu. Nie mogę zaprzeczyć, iż szybkie przywrócenie stoczni do pełnego działania, jest oczekiwane. Dla naszego wysiłku wojennego, pański system był i będzie ważnym oraz lojalnym partnerem.

- Ale nie o tym chciałem oczywiście z tobą porozmawiać drogi baronie. Senat ma dla Ciebie misję. Otóż, nieco ponad miesiąc temu na rynek trafił nowy specyfik. Jest to substancja o bardzo potężnych właściwościach leczniczych, nazywa się bota. Jej dystrybutorem i jedynym producentem jest sam Jabba the Hutt. Bota trafia w bardzo niewielkich ilościach na rynek, a jej ceny są olbrzymie. Wielu uznaje, że ten specyfik jest lepszy od bacty. Nie mniej sytuacja, jaką wytworzyło pojawienie się tego medykamentu, wymaga od senatu Republiki natychmiastowego działania. Zwłaszcza w obecnej sytuacji, kiedy nasze armie są atakowane przez separatystyczny wirus, który doprowadził już do kilku katastrofalnych klęsk. Senator Organa wysunął propozycję negocjacji z Jabbą, na temat uzyskania całkowitego monopolu na zakup boty. Ponieważ on sam jest zajęty pewnymi pertrakcjami dla WARu, pomyślałem o tobie baronie. Jesteś jednym z lepszych dyplomatów, jakimi Republika dysponuje, a twoje dokonania militarne, które przeniosły się na niedawny awans, niewątpliwe mogą być przydatne, jeżeli sytuacja potoczy się nie tak, jak należy.

- Nie sądzimy, aby Jabba miał wrogie zamiary, na pewno z chęcią wysłucha naszych propozycji, ale wierzę, że Separatyści, nie przejdą obok fortuny, jaką oferuje bota. Ale do rzeczy. Z woli senatu dostajesz misję, której celem jest udanie się, na Tatooine i wynegocjowanie całego zapasu boty dla Republiki. Cena nie gra roli, również pragniemy, abyś postarał się, zapewnić przyszłe dostawy wyłącznie dla naszego wysiłku wojennego. Bardzo wątpliwe, aby Jabba zdradził miejsce i sposoby pozyskiwania boty, ale jeżeli zaistnieje by ku temu sposobność, również zachęcam do działania. Dla twojej misji i bezpieczeństwa całej delegacji, poprosiłem Mistrza Yodę o oddelegowanie kogoś do ochrony. Ponieważ Jedi obecnie są zajęci na wszystkich frontach, Rada postanowiła oddać pod twoje dowództwo odział Delta z sił specjalnych. Ci zaprawieni w bojach komandosi mogą okazać się bardzo pomocni, gdyby nasze podejrzenia o pojawieniu się Separatystów, okazały się prawdziwe.


*****************

Boss

Odział Delta brał udział w wielu misjach już od pierwszych godzin Wojny Klonów. Na Geonosis przeszli swój chrzest bojowy, w ogniu dziesiątek innych konfliktów, jedynie potwierdzili swoje umiejętności i wzmocnili więź, jaka łączyła ich wszystkich. Bracia, to było wszystko co mieli i na co mogli liczyć. Choć w zasadzie nie była to do końca prawda. Zawsze mogli liczyć, że dowództwo WAR wymyśli im kolejną diabelsko ciężką misję, kompletnie poza kanonem. Z drugiej strony, właśnie do improwizowanych i niemożliwych zadań, komandosi republiki zostali stworzeni.

Tym jednak razem sytuacja był trochę… dziwna. Jak zawsze Bossowi dużo nie mówiono, przynajmniej przed samą akcją. Ale poinformowano go, że zostali przydzieleni jako eskorta dla jednego z dyplomatów senatu Republiki. Niejakiego barona Vissana, władcy Rahabu. Był to system słynący ze swoich stoczni, które wiernie wspomagały wysiłek wojenny WARu. Jednak ostatnio fortuna nie była łaskawa dla nich. Rahabu był celem ataku separatystycznego, który kilka miesięcy zdewastował instalacje.

Komandosi mogli dokładnie się przyjrzeć zniszczeniom poprzez iluminatory na promie, na którego pokładzie właśnie się znajdowali. Transportowiec przybył do Rahabu kilka minut temu i od razu obrał kurs na niewielką fregatę, której typu nie mogli rozpoznać. Zapewne jedna z systemowych maszyn, które nigdy nie uzyskały popularności poza miejscem, gdzie zostały wybudowane.

- Nie powiem, abym narzekał, ale to kompletna bzdura! Wykorzystywać nas jako jakiś ochroniarzy szychy z senatu – powiedział Scorch, zirytowany
- Jeżeli będzie na co polować, ja będę zadowolony. – zripostował Sev.
- Ty zawsze jesteś szczęśliwy, jak masz coś do zabicia, dlatego nie dostałeś dużo materiału genetycznego na mózg, wiedzieli, że nie będzie ci potrzeny. – kontynuował Scorch
- Ta, powiedział ten, który ma ataki niestabilności, jak nie wysadzi czegoś w powietrze. – Filer zaśmiał się.
- Ej, ty się w to nie mieszaj, bo przestaniesz być moim ulubionym bratem. - wskazał ręką 40 –Swoją drogą, 38 wiesz po co my tam w ogóle lecimy i co to za zapomniane przez Galaktykę miejsce?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brasidas dnia Pon 16:04, 18 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
RC-1138 Boss
Klon. Delta Lead



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Pon 16:27, 18 Maj 2009    Temat postu:

[off]świetny dialog Very Happy [/off]

Niestety sam nie wiele wiem, bo te ważniaki z góry nigdy nie mówią mi za wiele, chodź w sumie po to zostaliśmy stworzeni - by nie zadawać zbędnych pytań tylko ślepo wykonywać rozkazy.Mam jednak nadzieję, że baron nie pozwoli nam się nudzić, a ty Sev, wreszcie będziesz mógł pobawić się swoim blasterem. Widziałem jak go wczoraj czyściłeś, na dzień dzisiejszy jest chyba w lepszym stanie niż twoje włosy- powiedział Boss zanosząc się śmiechem, po czym dodał :

A teraz chłopcy wyczyśćie pancerze, napełnijcie zbiorniki płynem Bacta i kładźcie się spać, bo jutro chcę żeby wszystko działało jak w Kaminoańskim zegarku. Udowodnijmy tym szychom z góry, że oddział DELTA to elita wśród klonów i z każdej misji wychodzi zwycięską ręką.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez RC-1138 Boss dnia Pon 22:04, 18 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Wto 20:38, 19 Maj 2009    Temat postu:

Wielki Kanclerz Palpatine...

Dziwne, choć nie tak dawno baron niemal otwarcie sprzeciwił się przywódcy Republiki, to teraz, gdy ten podstarzały mężczyzna pojawił się na holoprojekcji Vissan ujrzał nim jednego ze swych najbliższych sojuszników. Czyżby mylił się co do oceny Kanclerza? A może to nie senat był winien wszystkim porażkom, może to nieudolność oficerów, czy generałów Jedi? Gdy tylko baron wsłuchał się w słowa Palpatina, głos starca wzbudził jego zaufanie.

- Kanclerzu Palpatine, sądzę, że dobrze pan wybrał. Swego czasu miałem pewne kontakty u Huttów, być może uda mi się osiągnąć... Porozumienie. Choć, jak pan zapewne rozumie, negocjacje z półświatkiem to stąpanie po delikatnym gruncie. Nie wiem czy w tej sytuacji oddział komandosów nie będzie zbytnio rzucał się w oczy... - Vissan przerwał, i uśmiechnął się. - Ale zapewnie nie bardziej niż Jedi. Informacje na temat pożądanego przez nas specyfiku obiły mi się już o uszy, nie sądziłem jednak, że jest to aż tak skuteczny lek. Jeśli ta substancja pozwoli zneutralizować konfederackiego wirusa, zrobie wszystko co się da, by wynegocjować z Jabbą Huttem wyłączność. Zatem - znam już swoje zadanie. - Podsumował rahabianin. Vissan sprawdził coś na pomocniczym ekranie, upewniając się, że połączenie jest bezpiecznie zakodowane.

- Ale są jeszcze sprawy, o których chciałbym porozmawiać, Wielki Kanclerzu. Obaj wiemy, że morale wśród oficerów WFR słabnie. Mam wrażenie, że dowodzący grupą okrętów na Rahabie komandor Kimble kieruje się podejrzanymi... Priorytetami. Chciałbym zwrócić uwagę na tego człowieka, nie wiem, czy możemy mu ufać. - Baron przerwał na dłuższą chwilę. Rhade. Wiadomość o Telemachusie prędzej czy później dotrze do dowództwa WFR. Vissan był pewien, że lepiej będzie jeśli porozmawia o tym bezpośrednio z Palpatinem.

- Telemachus Rhade żyje. Prowadzi na własną rękę działania przeciw konfederatom. Jeśli mogę coś zasugerować, Wielki Kanclerzu, to utrzymanie tej informacji w sekrecie i dementowanie wszelkich pogłosek które dotrą do opinii publicznej. Chyba zgodzi się pan, że lepiej będzie, jeśli WFR i były komandor Rhade nie będą sobie wchodzić w drogę. - Stwierdził. Rahabianin oparł brodę na zaciśniętej w pięść dłoni i oczekiwał na odpowiedź kanclerza. Wyglądało na to, że przyjdzie mu po raz kolejny opuścić Rahab na dłużej. Baron miał nadzieję, że kiedy będzie tu wracał w lepszych okolicznościach niż poprzednio. Miał spore obawy pozostawiać Kimble'a na Rahabie bez nadzoru...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Sob 15:40, 23 Maj 2009    Temat postu:

Kanclerz wydawał się lekko zaskoczony ostatnimi zdaniami Vissana. Stary polityk dokładnie analizował zaistniała sytuację, nie odpowiadając. Przynajmniej takie robił wrażenie. Wiadomości o Rhadze wywołają burze w senacie. A kanclerz mógł być wielkim sprzymierzeńcem w tej walce.

- Twoje informacje o Telemchusie Rhade są zaiste bardzo – Palpatine przerwał na chwilę, szukając odpowiedniego słowa. – Interesujące mój drogi baronie. Oczywiście sytuacja jest bardzo delikatna. Misja uchwycenia tego zbrodniarza była bardzo ważnym elementem tej administracji, a sukces Komandora Tarkina był wielkim wydarzeniem. Republika zawsze stała na straży tak drogocennych nam idei, wolności, a przede wszystkim praw. Wiadomość o jego powrocie i de facto nieudanej w końcu misji sił WARu, może nieść bardzo niebezpieczne konsekwencje. Zwłaszcza w obecnych czasach, kiedy Republika targana jest protestami, strachem oraz klęskami ostatnich kampanii. Duch naszych drogich obywateli w wielu miejscach poupada. Wieść o Radzie, niestety tylko wstrząśnie i tak już bardzo niestabilną oraz kruchą sytuacją senatu oraz WARu. Republika będzie wyglądać na słabą. Organ, który nie umie nawet sprowadzić sprawiedliwości na jednego z największych i najbardziej kontrowersyjnych postaci obecnych czasów. Cóż. Mój drogi baronie, bardzo dobrze, że poinformowałeś mnie o tej sytuacji. Nie mogę obiecać nic, poza tym, że będę działał w najlepszym interesie Republiki. Jeżeli uda się opóźnić tą informację, może przynieść to wymierną korzyść dla morale. Jako najwyższy przedstawiciel Republiki postaram się działać stosownie do litery prawa oraz sumienia i dobra naszego społeczeństwa. A teraz życzę powodzenia baronie. Informuj mnie o postępach negocjacji oraz kiedy będziesz potrzebował dodatkowego wsparcia lub surowców. Pamiętaj w imieniu senatu, masz możliwość negocjowania każdej niemal ceny. Powodzenia drogi przyjacielu.

Połączenie się zakończyło, a baron został z własnymi mysimi. Ouroboros zadokował już do instalacji Rahabu, przechodząc w stan spoczynku. Nie minęła chwila, kiedy komunikator znowu się odezwał i ponownie przed Vissanem pojawiła się postać Dingo.
- Właśnie wylądował prom, który miał najwyższe kody dostępu i bezpieczeństwa. Niech zgadnę lecimy na jakaś misję i nie będzie ona przyjemnym spacerkiem? Wiesz czterech komandosów, których właśnie się wyładowało w hangarze, nie napawa mnie zbytnim optymizmem. Podobno to Delta. Byli swego czasu słynni, zwłaszcza, kiedy wybuchła ta wojna na Geonosis. Jeden z niewielu oddziałów, który nie został posiatkowały przez Jedi i ich brak umiejętności wykorzystywania sił specjalnych. Więc, jakie rozkazy?

*****************
- Spać? Trzy osiem, z czego spadłeś? Przecież jesteśmy na miejscu, cholera wie gdziekolwiek się ono znajduje.
- Daj spokój Scorch, zaraz podchodzimy do lądowania. Widzę, ze zbliżamy się do tej fregaty przed nami. Dziwne, jakiś typ niezbyt powszechny. Słyszałem, ze Rahab ma kilka sowich projektów okrętów, zapewne to jeden z nich.
– powiedział Fixer
- Pachnie trumną i kolejną samobójcza misją. Nie powiem ten złom nie budzi mojego poczucia bezpieczeństwa.
- Ty swoją osobą nie budzisz u nikogo w pobliżu poczucia bezpieczeństwa.
– skwitował 07.
- Sev czasami wydaje mi się, że pochodzimy z innej probówki, tak jakby ktoś pomylił etykietki.
- To nie ja mam dyscyplinarne problemy z dowództwem.
- Dajcie spokój, pewnie 38, już m dosyć, podchodzimy do lądowania
. – zakończył Filer.

Niewielki prom, zbliżał się do dziwnego kształtu fregaty. Była dosyć porządnie uzbrojona w działa turbolaserowe, a nawet jony. Hangar nie był wielki, ale prom mieścił się w sam raz. Kiedy maszyna wylądowała i wyłączyła silniki, piloci–klony zakomunikowali, że są na miejscu, po czym trap się otworzył i Delta wyszła na zewnątrz. Wnętrze hangaru było małe, dosyć ciasne, ale wystarczająco duże, aby pomieścić kilka maszyn myśliwskich. Jednak obecnie poza dwoma innymi promami, w pomieszczeniu znajdował się jedynie dziwnego kształtu maszyna. Zapewne kolejny systemowy projekt, który nie uzyskał popularności w reszcie Galaktyki. Komandosów natychmiast zaskoczyła też obsługa. Były to zwykłe istoty. Mechanicy, technicy, oficerowie, równych ras i kolorów. Pośród nich nie było żadnego klona. Teraz ich wszystkie oczy skierowane były na oddział Delta. Najwidoczniej nie byli przyzwyczajeni do oglądania żołnierzy WARu z tak bliska.

Do Bossa podszedł jeden z załogantów. Był to Verpin, których o dziwo było sporo w hangarze nosił lekko pobrudzony mundur mechanika, podobnie jak wszystko tutaj, nieznanego 38 kroju.
- Witamy na pokładzie Ouroborosa, fregaty flagowej komandora Vissan. Jestem Xai'taek, główny mechanik na okręcie. Przyznam, że rzadko widujemy tutaj klony, tym bardziej komandosów, jeżeli dobrze rozponję po pancerzach? Czym mogę służyć?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
RC-1138 Boss
Klon. Delta Lead



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Sob 16:39, 23 Maj 2009    Temat postu:

Delta-38 wyszedł powolnym krokiem ze statku. Czuł nieprzemożoną chęć wrzucenia czegoś na ząb, wiedział jednak,że najpierw musi spełnić swoje obowiązki i rozładować cały ten złom który mógł się okazać niezbędny podczas misji. Był nieco zaskoczony mieszanką rasową wchodzącą w skład obsługi hangaru,ale cieszył się z tej odmiany, gdyż do tej pory spotykał same klony i droidy. Przechadzając się bez pośpiechu po hangarze, obserwując tych wszystkich techników i mechaników, oraz rasy które widział po raz pierwszy na oczy , rozmyślał nad zadaniem które otrzymała DELTA.

Czyżby na pewno wysyłali jeden z najlepszych oddziałów jakie im zostały do takiej błahej misji? Nie! Za tym musi sie kryć coś ważniejszego - pomyślał, ale rozważania te przerwał mu młody, Verpin imieniem Xai'taek, będący jednym z załogantów dziwnego statku , pytając się Bossa w czym może mu pomóc.

Dowódca oddziału delta wyrwał się momentalnie z letargu,po czym ważąc zadane mu przed chwilą pytanie odparł z rozmysłem :

Było by dobrze gdybyście nam pomogli rozładować sprzęt do końca, bo mamy tego ze sobą całkiem sporo, a także jak byś mógł mi wskazać gdzie tu macie kantynę bo ja i moi ludzie jesteśmy głodni po długiej podróży , by dodać po chwili :

ale najpierw zaprowadźcie mnie do tej bladej zjawy Barona Vissana. Muszę porozmawiać z nim na osobności i omówić kilka spraw...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez RC-1138 Boss dnia Sob 19:59, 23 Maj 2009, w całości zmieniany 5 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Pon 19:19, 25 Maj 2009    Temat postu:

Rahabianin dłuższą chwilę nie odpowiadał kapitanowi FAV-a. Czy Palpatine rzeczywiście podzielał opinię społeczeństwa o Rhadzie? A może po prostu grał pod publiczkę? Niezależnie od swoich intencji, kanclerz powinien utrzymać informacje o Telemachusie w sekrecie co w tej sytuacji było korzystne zarówno dla barona jak i jego dawnego przyjaciela. Vissan odsunął od siebie wątpliwości. Postąpił słusznie, to był najlepszy z możliwych wyborów. W końcu zwrócił się do Egreta.

- Niech ktoś zaprowadzi ich do centrum planowania, przyjdź tam za pięć minut, dowiesz się o wszystkim. Decyzja o przysłaniu tu tych komandosów pochodzi z samej góry, więc przyjmuję, że też powinni poznać wszystkie szczegóły misji.
- Nie podoba mi się to, Vissan. - Wtrącił Arkanianin. - Wciąż mamy pełne ręce roboty na Rahabie, przecież nawet jeszcze nie usunięto wszystkich uszkodzeń, odbudowa stacji centralnej potrwa tygodnie, jeśli nie miesiące.
- Ja też wolałbym zostać tu, z naszymi ludźmi. Obawiam się, że nie możemy sobie pozwolić na kilka tygodni, kiedy trwa wojna.
- Wiesz, zaczynasz mówić jak jeden z tych wąsaczy z WFR -
Skonstatował Dingo.
- Czekaj na mnie w centrum planowania. - Uciął baron i zakończył połączenie. Rahabianin wstał, i przeszedł się kilkakrotnie w tę i spowrotem po całkiem obszernej kajucie admiralskiej. Wrócił do iluminatora. Nightmare's Hammer opuścił już dok remontowy i orbitował nieopodal szczątków stacji centralnej, gdzie 24 godziny na dobę uwijały się niezliczone jednostki naprawcze.

Dingo miał racje. Vissan po raz kolejny postawił dobro Republiki wyżej niż dobro Rahabu, ale czyż nie zobowiązał się do tego wstępując do galaktycznej republiki rok temu? Teraz jest tak samo odpowiedzialny za każdego obywatela tej federacji jak za swoich ludzi na Rahabie. Dokonał wyborów, a z raz obranej ścieżki nie było odwrotu.

Baron zainicjował kolejne połączenie.
- Kapitan Marinaris, Nightmare's Hammer - Oznajmił kobiecy głos, towarzyszący pojawieniu się holograficznej sylwetki kobiety dowodzącej jednym z Sephirotów.
- Hammer wygląda jakby co dopiero zszedł z linii montażowej, dobrze widzieć, że nie zostawiam systemu bez obrony. - Powiedział z uśmiechem Vissan.
- Zabierasz gdzieś FAV-a?
- Polecenie kanclerza. Lecimy na Tatooine. Trudno to nazwać misją
dyplomatyczną ale...
- Niech zgadnę, Huttowie?
- Tak, Bota.
- Hmmm. Czy WFR nie może tam przylecieć i po prostu zabrać czego potrzebuje?
- Spytaj Palpatine'a.
- Nieważne... Zaraz, jak to "bez obrony", przecież są tu trzy republikańskie okręty.
- Stwierdziła Marinaris.
- O tym właśnie chciałem porozmawiać. Miej na oku sytuację w systemie... I komandora Kimble'a.
- Złe przeczucia?
- Nie wiem, chyba nie do końca mu ufam.
- Kiedy odlatujecie?
- Jak najszybciej, zobaczymy się kiedy wrócę.

Kapitan Nightmare's Hammer uśmiechnęła się. Przez moment zastanawiała się czy coś odpowiedzieć, ale po prostu zakończyła połączenie. Tymczasem baron sięgnął do szafki na ubrania. Narzucił na ramiona marynarkę od munduru republikańskiego komandora i wzuł oficerki, po czym wyszedł z kajuty i skierował się na dziób fregaty, do centrum planowania.

***********************************************************************

---Hangar---

Verpin zamarł, kiedy pomiędzy niego komandosa republiki wparowała grubo ponad dwumetrowa samica rasy Wookie. Jej translator leżał gdzieś na drugim końcu pokładu hangarowego, więc do uszu pięciu istot dokoła docierały tylko groźne porykiwania. Kiedy Obr'Roharr zbliżyła się do Bossa na tyle, że kropelki jej śliny regularnie opryskiwały jego pancerz, sytuacja stała się napięta.
- Daj im spokój, Obro, to chłopaki z Kamino, widzisz, że są nieobyci - Rzucił ktoś z głebi hangaru.
Xai'taek wykorzystał sytuację i subtelnie odciągnął Wookie od komandosów, ta o dziwo nie stawiała oporu.
- Nasza szefowa pokładu hangarowego stwierdziła, że powinien pan zachować więcej rezerwy i szacunku barona Vissana. Muszę przyznać, że się z nią zgadzam, jako dowodzący waszą misją i jednocześnie oficer republiki w stopniu komandora jest on waszym przełożonym. - Wyjaśnił Verpin, bez cienia żenady.
- A teraz pozwolicie ze mną, otrzymałem polecenie zaprowadzenia panów do centrum planowania, wyżywienie zostanie tam dostarczone bezpośrednio. Po odprawie otrzymacie panowie przydział kwater.
Xai'tek ruszył, prowadząc za sobą oddział.

***********************************************************************

---Centrum Planowania---

Wchodząc do sali komandosi ujrzeli oczekujących na nich mężczyzn. Twarz pierwszego z nich pojawiała się ostatnio w holonecie dostatecznie często by rozpoznali go jako barona Vissana. Drugiego wyróżniała czupryna białych włosów i czteropalczaste dłonie. Obaj mężczyźni wstali i obchodząc stół taktyczny stojący w centrum pomieszczenia ruszyli ku komandosom. Rahabianin podał dłoń pierwszemu z klonów.
- Komandor Vissan - Przedstawił się, używając rangi. - A to kapitan Egret, dowódca okrętu. Witamy na Ouroborosie. A teraz... - Rahabianin wskazał komandosom fotele wokół stołu. - Zajmiemy się naszym zadaniem.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
RC-1138 Boss
Klon. Delta Lead



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Pon 21:19, 25 Maj 2009    Temat postu:

-Widzę,że baron budzi wielki respekt i sympatie wśród swoich ludzi-rzekł kąśliwie 38.


Tak, baron jest wspaniałym dowódcą, no a przede wszystkim wspaniałym człowiekiem. Ma zaufanie całego personelu a także zarządu WFR’u- zaczął wychwalać swojego szefa młody Verpin z nutą lekkiego fanatyzmu w głosie

To niech wie, że na moje zaufanie trzeba cięęęęęęężko zapracować – odparł Delta Lead

Po tej uwadze na twarzy załoganta pojawiła się złość i reszta drogi do Centrum Planowania odbyła się w milczeniu. Po około 5 minutach zwariowany oddział klonów został doprowadzony do drzwi za którymi czekał na bossa i jego kompanów ich przełożony- Baron Vssan. Drzwi od Sali rozsunęły się a oczom klona ukazało się spore pomieszczenie z dużym, owalnym stołem wykonanym z drewna pośrodku i otaczającymi go fotelami a także dziwne grawerunki roślinne wykonane na ścianie z gołej durastali. Klony zdjęły swoje hełmy i stanęli pod ścianą a ich dowódca wciąż w pełnym opancerzeniu wyszedł naprzód, w kierunku ludzi wpatrujących się w wyświetlacze znajdujące się na stole. Delta-38 spojrzał nieufnym wzrokiem na bladego człowieka stojącego naprzeciwko niego. Zycie nauczyło go, że może ufać tylko tym trzem klonom stojących pod ścianą. W jego uszach wciąż pobrzmiewało wrogie wycie samicy Wookie , dlatego też pewnie czuł do barona jeszcze większą niechęć, chodź w żadnym przypadku nie dał tego po sobie poznać. Boss zdjął hełm z głowy i stanął twarzą w twarz z władcą Rabab. Był od niego nieco niższy ale przeważał go znacznie tężyzną fizyczną. Blady baron wyglądał przy nim mizernie a długie włosy tylko potęgowały ten efekt.

Nazywam się RC-1138 i jestem przywódcą tego oto oddziału – tu wskazał palcem na stojących wciąż pod ścianą komandosów

A to kolejno od lewej : Fixer-mój zastępca , Scorch-saper i największy gaduła , no i Sev-nasz najlepszy strzelec – rzekł dowódca DELTY po czym usiadł na wskazane mu miejsce i zaproponował znajdującym się w centrum ludziom : Może od razu przejdźmy do rzeczy i zacznijmy omawiać nasz udział w tej misji, gdyż od dawna nic nie jedliśmy, tylko chcę wiedzieć wszystko a nie bajeczki typu : "jedziemy na rutynową kontrolę bla bla bla to nic ważnego bla bla bla " - odparł z wrodzonym sobie cynizmem delta-38 ...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez RC-1138 Boss dnia Wto 6:22, 26 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Misje Republiki » Dolce Farniente
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group