FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Komnata mistrza Vosa
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Świątynia Jedi » Komnata mistrza Vosa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Wto 21:46, 22 Lis 2005    Temat postu: Komnata mistrza Vosa

Kiffarski Jedi wszedł ciężkim krokiem do swojej komnaty. Nieczęsto z niej korzystał, bo jego rola polegała na niemal nieustannej pracy w terenie - był przecież szpiegiem.

Teraz jednak potrzebował zacisznego miejsca do refleksji. Niecałą godzinę temu wrócił z Nar Shaddaa i jeszcze nie otrzymał wezwania do stawienia się przed Radą. Miał więc czas na przemyślenie jeszcze raz tego, do czego doszło i wyciągnięcia konstruktywnych wniosków.

Pierwszą myślą było pytanie, czy może nie nadaje się już do skrytych operacji? Jeśli chodzi o ciche wykonanie misji, zawiódł na całej linii - zamiast tego zafundował istotom, które napotkał na swojej drodze, totalną, agresywną anihilację, dwa razy niemal przechodząc na Ciemną Stronę. To nie był sposób postępowania Jedi. Co prawda miał już kiedyś przejścia z ciemnością, ale to powinno tylko zmotywować go do wytrwalszego kroczenia drogą światła. Nie miał więc żadnego wytłumaczenia dla swoich czynów i musiał wziąć za nie pełną odpowiedzialność.

Po drugie: czy może nadal być Jedi? Koth wyciągnął z niego ciemność, która rzekomo czai się w każdym rycerzu. Jeśli to cecha wspólna, to różnił się od innych tylko tym, że już stawił jej czoło. Jeśli jednak były to pokrętne słowa umierającego poplecznika ciemności, to czy można było im wierzyć? Uznał, że jedyną drogą do odzyskania zaufania innych Jedi, a szczególnie mistrza Fisto, jest bezwarunkowe przyznanie się do winy i obiecanie poprawy.

Po trzecie: jeśli będzie dalej Jedi, to czy może dalej wykonywać 'ciche' zadania? Czy może powinien poszukać innej ścieżki? Gdy o tym myślał, coraz częściej w jego głowie przewijało się jedno słowo: "padawan". Czy to Moc podpowiadała mu, że wzięcie ucznia pomoże mu utemperować mroczne zapędy? Czy przelanie wiedzy w dobrym rozumieniu pozwoli mu znaleźć panaceum na ciemną stronę jego osobowości? Zastanowił się jeszcze raz i doszedł do wniosku, że jeśli Rada wybaczy mu wcześniejsze postępowanie, poprosi o przydział ucznia. Czuł, czy to poprzez Moc, czy bez niej, że to może być złoty sposób. I przy takiej myśli pozostając kontynuował medytację, siedząc ze skrzyżowanymi nogami.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Wto 22:07, 22 Lis 2005    Temat postu:

Kiedy stanęła przed drzwiami komnaty Mistrza Vos'a zdawało jej się, że podróż tutaj trwała całe wieki. Słyszała o nim, niewiele, ale to co dotarło do jej uszu sprawiło, że pod jakimś względem obawiała się spotkania z owym człowiekiem twarzą w twarz. Zamknęła oczy pozwalając, aby strach wyleciał z niej razem z niemiarowym oddechem.
Uniosła rękę, ale zatrzymała ja parę milimetrów przed drzwiami. Strach wiedzie do złości... powiedziała w myślach. Czuła się mała, tak mała i nic nieznacząca. Nagle w jej myślach zaświecił mały promyk, złapała się go i za żadne skarby nie chciała puścić. Jej szkolenie nie jest jeszcze ukończone. Potrzebuje kogoś, kto da jej możliwość zostania Jedi, prawdziwym Jedi. Zacisnęła pięści i zapukała, a każda kolejna sekunda trwała dla niej wieczność.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Wto 22:23, 22 Lis 2005    Temat postu:

Vos tylko częściowo zauważając fakty z tego, co działo się wokół niego, nie przerwał medytacji. Ułamkiem świadomości użył Mocy, aby wcisnąć przycisk otwierający drzwi. Wrócił umysłem do tego, o czym myślał. Prawdopodobnie przyszedł ktoś, aby wezwać go na zebranie Rady. Zarezerwował kilka sekund na zebranie wniosków medytacji, zrobł to i otworzył oczy.

Poczuł lekkie zdziwienie, gdy zobaczył, że w drzwiach stoi młoda, powabna padawanka. Nadal siedząc powitał ją.

- Witaj, padawanko. W czym mogę ci pomóc?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Wto 22:36, 22 Lis 2005    Temat postu:

- Mistrz... Mistrzu Vos...ja... przepraszamzazakłóceniemedytacji.- zająknęła się, ostatnie zdanie wymawiając niezwykle szybko, zbijając je w jedną całość.- Nazywam się Uriel Khaan.- powiedziała kłaniając się lekko.
Nigdy nie widziała Mistrza Vos'a na własne oczy, a teraz, gdy wreszcie go zobaczyła poczuła... Respekt? Rozczarowanie? Sama nie wiedziała, czego... Kogo spodziewała się zobaczyć, było jednak w nim coś, dzięki czemu zrozumiała, dlaczego w świątynie tak, a nie inaczej o nim mówiono.
- Chciałabym, o ile to możliwe zabrać trochę cennego czasu Mistrza.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Wto 23:25, 22 Lis 2005    Temat postu:

Vos poczuł od padawanki krótki impuls dziwnego uczucia, którego mogło być rozczarowaniem albo przesadnym szacunkiem, co go lekko rozbawiło. Nie dał tego jednak po sobie poznać i wszedł w rozmowę, widząc, że nie ma szans na dalszą medytację.

- Wejdź i usiądź - wskazał niewielką, skromną sofę pod ścianą - Zamieniam się w słuch, padawanko Khaan.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Wto 23:39, 22 Lis 2005    Temat postu:

Dziewczyna weszła do środka zamykając za sobą drzwi, czuła się nieswojo, rzadko odwiedzała cudze komnaty- najlepiej czuła się w swojej, zagraconej i pełnej dosłownie wszystkiego, ale jednak jej własnej. Usiadła posłusznie na sofie, starała się, choć trochę zrelaksować jednak obecność Mistrza nie pozwalała jej na ten komfort.
- Mój... mistrz...- zaczęła jednak wspomnienie starszego mężczyzny przyciągnęło za sobą wspomnienia, zduszając je w sobie kontynuowała dalej.- Mój mistrz był jednym z Jedi, którzy polecieli na Geonosis i jak wielu innych poległo na arenie. Jestem młoda, nie ukończyłam jeszcze szkolenia- wciąż musze się wiele nauczyć, a do tego potrzebuję kogoś, kto zechce kontynuować moją naukę.- powiedziała bez jakiegokolwiek wstępu, nie potrafiła przemawiać jak inni Jedi, zawsze od razu mówiła to, co leżało jej na sumieniu. Przez chwilę myślała, że nie powinna od razu prosić Mistrza Vos'a, jednak była już w jego komnacie, a co się stało już się nie odstanie- skoro zaczęła, musiała skończyć jednak powstrzymała się, spojrzała na mężczyznę oczekując jakiegoś... Znaku?
- Czy zechce mistrz kontynuować moje szkolenie? Ja! Ja... Ja byłabym zaszczycona.- powiedziała opuszczając głowę.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Wto 23:46, 22 Lis 2005    Temat postu:

Sprawa, z którą Uriel przyszła do Quinlana, była zaiste zaskakująca, aczkolwiek interesująca. Vos nie odpowiedział od razu, najpierw chwilę się zastanowił. Teraz już nie mógł ukryć rozbawienia.

- Widzę, że lubisz mówić prosto z mostu, Uriel. Jednak nie myśl, że nie biorę twojej propozycji na poważnie. Widzisz, nie dalej niż parę minut temu Moc podpowiedziała mi, że powinienem wziąć padawana. Można powiedzieć, że swoją propozycją trafiłaś w dziesiątkę. Jeśli o mnie chodzi - mówię tak. Ostateczna decyzja należeć będzie oczywiście do Rady.

Wstał, podszedł do sofy i usiał obok padawanki. Kontynuował już tonem luźnej pogawędki.

- Chciałbym, żebyś powiedziała mi coś więcej o sobie. Kim był twój poprzedni mistrz, jak przebiegało szkolenie, jakie są według ciebie twoje mocne i słabe strony... Słucham.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Śro 13:35, 23 Lis 2005    Temat postu:

Rozmowę między Mistrzem Vosem a padawanka Khaan przerwało nagłe pukanie i wejście jednego z dziesiątków droidów protokolarnych, jakie znajdowały się w Głównej Świątyni Jedi. Droid nie czuł najwidoczniej żadnego zażenowania tym, że nawet nie czekał na pozwolenie wejścia i przerwał dotychczasową konwersację, jaką prowadzili Jedi.

- Wybaczcie, że przeszkadzam, ale mam ważna sprawę od Mistrza Yody, który obecnie przebywa na Radzie Zakonu. Bardzo prosi Mistrzu Vos, byś jak najszybciej udał się do Sali posiedzeń. Niestety nie posiadam danych, dlaczego jesteś tam wzywany Quinlanie Vos, jednak Mistrz Yoda bardzo nalegał na pośpiech.

Robot odsunął się od drzwi robiąc Vosowi miejsce by mógł udać się we wskazanym kierunku.
- Acha jeszcze oczywiście padawanka. Przewodniczący Rady, również prosił by i ona udała się z tobą Mistrzu. Również i tutaj mam brak danych na temat celowości i sensu poczynań Jedi Yody. Ale zapewne są one jak zawsze głęboko ukryte i słuszne, dlatego proszę się nie przejmować, wierzę, że wszystko zostanie wyjaśnione na posiedzeniu.

No tak droidy protokolarne, dać im sekundkę a zaczną gadać i gadać. Zawsze, kiedy przekazują informacje muszą ją ubarwić rzeszą niepotrzebnych informacji i potoku słów. Było tak wszędzie, droidy protokolarne nie zmieniały się od wieków, tak i było w Świątyni, tak i było z tą oto jednostką:
- Jak mówiłem, również prośba o pośpiech była skierowana do ciebie padawanko Uriel Khaan. Oczywiście, jeżeli pragniecie bym pokazał drogę to z wielką przyjemnością to zrobię. Muszę przyznać, że służę świątynie od…

[off] Ok posiedzenie trwa w zakonie, ale piszcie w dziale "Coruscant", w topicu "Rada Jedi", ponieważ na radzie obecny jest też Komandor Telemachus. Wink [/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Śro 15:35, 05 Kwi 2006    Temat postu:

119 dzień wojny :: 17:27 czasu lokalnego :: Świątynia Jedi :: Coruscant

Drzwi rozsunęły się z cichym sykiem i do komnaty wszedł Quinlan Vos. Gdy wysiadał ze statku wracając z ostatniej misji, z trudem stawiał nogi, jednak po przejściu przez Wielką Salę Świątyni nabrał więcej siły, a dzięki wszechobecnej Mocy wyrzuty sumienia nie były tak uciążliwe.

Nie włączał światła, zamiast tego rozsunął lekko żaluzje dużego ściennego okna. W komnacie zapanował półmrok, który sprzyjał medytacji. Vos usiadł krzyżując nogi na okrągłym fotelu stojącym pod oknem, takim samym jak te w komnacie medytacyjnej mistrza Yody. Zaczął od oczyszczenia umysłu, aby przeanalizować to, co działo się podczas ostatniej misji. Nie mógł uwolnić się od wyrzutów sumienia, bo przecież na wolności pozostała niebezpieczna Jade... Nie udało się też odnaleźć tego, który zlecił zabójstwo mistrzyni Beli. Ale wiadomym było, że nie sposób kontynuować śledztwo, gdy w ładowni statku figuruje klatka pod napięciem, a w niej jeden z najbardziej zajadliwych i najskuteczniejszych wrogów Jedi. Czy na pewno zrobił to, co trzeba? Czy podjął właściwą decyzję?

Podczas rozmyślań niespokojne drgawki od czasu do czasu rzucały jego ciałem, nie mógł się skupić na Mocy. Przed oczami nadal miał wizję zabójstwa Bothanki, przewijały się też sceny z walki z Aurrą Sing, jej oczy pełne nienawiści, ofiary rzezi piętro poniżej pomieszczenia, w którym z nią walczył... Wstał gwałtownie z fotela, z wysiłkiem powstrzymując się od uderzenia pięścią w przeciwległą ścianę. Stracił rachubę czasu, bo na zewnątrz było już ciemno. A właściwie niebo było ciemniejsze, bo plamki świateł tętniącego życiem Coruscant nadal dawały odpowiednią widoczność.

Potrzebował spokoju, ukojenia i zrozumienia. Tylko jedna osoba przyszła mu na myśl. Podszedł do panelu komputera stojącego w kącie i wybrał częstotliwość zarezerwowaną dla dwóch osób, odpowiednio kodowaną... Wkrótce po tym holoprojektor pokazał postać młodej, długowłosej, atrakcyjnej kobiety w kuszącym stroju. W jej oczach najpierw pojawiło się zdziwienie, potem ulga, a następnie głębokie uczucie. Natychmiast wyrzuciła z siebie potok słów.

- Quinlan! Czemu się nie odzywasz? Nie miałam pojęcia, co się z tobą dzieje, słyszałam, że byłeś na Bothawui, potem były te niepokojące wieści, czy wszystko w porządku? Nawet się nie odezwa...
- Wszystko jest dobrze. Powiedz tylko, czy możemy się spotkać tam, gdzie zawsze?
- przerwał jej z lekkim uśmiechem, który sam z siebie pojawił się na jego twarzy.
- Jasne! Będę tam za godzinę - wysłała mu pocałunek w powietrze i przerwała transmisję.

Miejsce spotkania było w sektorze handlowym Coruscant, zawsze tak zatłoczonym, że nikt nie zwracał uwagi na parę zakochanych, a już tym bardziej nikt nie rozpoznałby w nim Jedi, którzy rzadko zapuszczali się w te okolice. Dzielnica ta leżała zaledwie kilka minut lotu śmigaczem od Świątyni, więc Vos miał jeszcze dużo czasu, który należało jakoś wypełnić. Medytacja nie wchodziła w grę, do mistrza Yody nie został jeszcze zaproszony, więc nie odchodząc od panelu komputerowego przełączył ekran na wiadomości z HoloNetu, konkretnie serwisu Republic. Nie zagłębiając się zbytnio w masę wiadomości handlowych, giełdowych i gospodarczych przewinął do wydarzeń najnowszych. Z niejaką satysfakcją znalazł zapis z kamer bezpieczeństwa, który pokazywał fragment jego walki z Sing. "Nawet jeżeli ich budynki się walą i palą, to kamery szpiegowskie działają" - pomyślał z ironicznym podziwem o Bothanach.

-- Nosze miano G’ash...

G'ash?! Wypowiedź senatora Sei'laba wyprowadziła Vosa z równowagi. Odskoczył od panelu jak oparzony, wpadając plecami w przeciwległą ścianę. Był zły na siebie, za taki wybuch zaskoczenia, ale nawet nie próbował nad tym szerzej rozmyślać. Wcisnął przycisk otwierający drzwi i wypadł biegiem ze swojej komnaty, zmierzając do miejsca medytacji mistrza Yody, licząc na to, że go tam zastanie. "Będziesz musiała poczekać, Khaleen" - pomyślał.

Arrow komnata mistrza Yody


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Aldar Khel'makh
Grey Jedi



Dołączył: 08 Maj 2006
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Coruscant

 Post Wysłany: Sob 10:42, 17 Cze 2006    Temat postu:

Aldar ciągle miał w pamięci słowa Yody. Był wstrząśnięty i zaskoczony. Myśli wirowały w otępieńczym szale. Sith? Czy to możliwe? Mistrz Yoda nie mógł się mylić. Jeśli on wypowiada takie opinie, należy być pewnym. Ale to w żaden sposób nie umniejszało rewelacji. Bardzo niepokojącej rewelacji.

W dodatku spotkanie z Mistrzem Windu. To tylko dolało oliwy do ognia. Jakimż on był ignorantem! Uczucie niechęci wobec śniadego mistrza paliło się żywym ogniem w duszy padawana.

Ciągle rozemocjonowany stanął przed pokojem należącym do Mistrza Vosa. Pochylił głowę lekko przymykając oczy. Pozwolił sobie na chwilkę skupienia. Panowanie nad emocjami, choć tak rozchwianymi było jego mocną stroną. Tak przynajmniej mawiał Roni...
Czuł jak przepływała w koło moc, dał się ponieść jej harmonii i ... wraz z każdym oddechem odzyskiwał spokój.

Postąpił kilka kroków, stając na wprost drzwi. Krótki buczek zaalarmował o jego obecności.
- Mistrzu. – zaczął – Zgodnie z poleceniem rady i mistrza Yody, przybyłem aby służyć tobie podczas zbliżającej się misji.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Sob 18:47, 17 Cze 2006    Temat postu:

Vos wrócił wcześniej z posiedzenia Rady. Nie podobało mu się to, co tam usłyszał, ale stwierdził, że nie ma co sobie tym zaprzątać głowy. Każdy Jedi był zobligowany do posłuszeństwa Radzie, nawet jeśli nie zgadzał się z jej osądami. Z pewnością nie był to czas na podważanie autorytetu ciała zarządzającego Zakonem. Jeśli jednak ten czas miał kiedyś minąć, Vos obiecał sobie, że wróci do tej sprawy i jeśli dane mu będzie przemawiać przed Radą, to wyłoży wszystko, co mu leży na sercu.

Wchodząc do swojej komnaty liczył na to, że będzie mógł skontaktować się z Khaleen. Minęło już kilka godzin od ich umówionego czasu spotkania. Podszedł do jednostki komunikacyjnej i włączył monitor. Indykator przychodzącej wiadomości migał, co oznaczało, że Khaleen zapewne próbowała się skontaktować. Mrużąc oczy w oczekiwaniu na ostre słowa Jedi otworzył wiadomość. Treść była daleka od tonu ich poprzedniej rozmowy, a kończyła się słowami "jak już trochę spoważniejesz, to daj znać". Quinlan był zły na siebie za to, że nie przybył na spotkanie nawet nie wysyłając wiadomości, ale właściwie nie miał takiej możliwości - najpierw wizyta u mistrza Yody, a potem posiedzenie Rady skutecznie zajęły jego czas, przez co nie miał nawet kiedy wyciągnąć komunikatora. Zamierzał przejść do pisania odpowiedzi, ale najpierw wyczuł burzę tłumionych uczuć przed drzwiami swojej komnaty, a potem usłyszał dźwięk potwierdzający ich cielesną obecność.

- Mistrzu, zgodnie z poleceniem rady i mistrza Yody, przybyłem aby służyć tobie podczas zbliżającej się misji.

Kiffar podszedł do drzwi i wcisnął przycisk, aby je otworzyć. Powitał Aldara skinieniem głowy i zaprosił do środka.

- Proszę, siadaj - powiedział, wskazując na jeden z foteli medytacyjnych - wybacz nieporządek, ale wydarzenia działy się szybkim tokiem od czasu mojego powrotu z poprzedniej misji.

Przysiadł na drugim fotelu i oparł ręce na kolanach, pochylając się. Przyjrzał się uważnie młodemu Jedi - właśnie, czy można było go nazywać Jedi? Kiffar nie miał wątpliwości, że z winy tego młodego człowieka zginął wartościowy mistrz. Jednak Rada wyraziła się jasno i Vos twardo przypomniał sobie o obietnicy niekwestionowania ich osądów. Wyprostował się na fotelu i splątał ręce na piersi. Stwierdził, że pominie wszelkie mowy wstępne czy zapoznanie, bo wszystko, co miało być powiedziane na ten temat, zostało już powiedziane na posiedzeniu Rady. Zamiast tego przeszedł od razu do rzeczy.

- Nasza misja będzie polegała na locie na planetę Bothan, Bothawui. Pominę sytuację polityczną, powiem tylko, że poparcie Republiki i Jedi na tej planecie wzrosło po mojej poprzedniej wizycie, kiedy to padawanka Khaan i ja wespół z renegatką Luną Jade pokonaliśmy Aurrę Sing. Jade niestety uciekła, a ja musiałem dokonać wyboru - czy gonić ją, czy poszukiwać pracodawcy Sing, którego widziałem w wizji, czy też bezpiecznie odwieźć Sing na Coruscant. Wybrałem to ostatnie. Splot okoliczności sprawił, że znamy już tożsamość tego pracodawcy. Jest nim sam senator Polo Se'Lab, który tak kurtuazyjnie ugościł nas podczas poprzedniej wizyty.

Vos spuścił na chwilę wzrok, jakby bijąc się z myślami. Po chwili podniósł wzrok i mówił dalej.

- Nie wiem, czy panowie Vissan i Pellaeon polecą z nami według pierwotnego planu, z powodu wydarzeń na Eriadu. Wiem jednak, że tak czy inaczej będziemy działać niezależnie od nich. Szaty Jedi również nie będą odpowiednie do okazji - musimy ubrać się w cywilne ciuchy, bo działać będziemy incognito. Zanim bohatersko pojmiemy zdrajcę, spróbujemy najpierw odkryć jego powiązania z Separatystami, którzy niewątpliwie maczali ręce w śmierci mistrzyni Glyn Beti, zabitej właśnie przez Sing na oczach szanownego senatora. Planowałem jak najszybsze wyruszenie i chciałbym się tego planu trzymać. Proponuję spotkanie za standardową godzinę w hangarze Świątyni.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Aldar Khel'makh
Grey Jedi



Dołączył: 08 Maj 2006
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Coruscant

 Post Wysłany: Nie 23:19, 18 Cze 2006    Temat postu:

Datapad leżący na skraju łóżka, notatki, pilot, zdjęty płaszcz na oparciu, zsunięta poduszka... Aldar lustrował wnętrze pomieszczeń Mistrza Vosa. Jego przewodnika, nauczyciela. Obserwatora i śledczego? Trudno było rozpoznać intencje Rady, tak jak i zaufanie które zdawał się otrzymać. Myśl jakoby to ruszał na misję, która ma jego sprawdzić wyjątkowo silnie drążyła drogę do świadomości padawana.

I tak też Quinlan miał się stać obserwatorem, ba! uczestnikiem najważniejszego testu Aldara. Każdy ruch mistrza, element otoczenia, słowo była teraz informacją dla Aldara. Pozwalającą lepiej odnaleźć się w tej sytuacji. Dlatego padawan ani na chwilę nie spuszczał wzroku z mistrza. Uprzejmie, lecz bez skrępowania taksował jego postać i otoczenie.

Aldar usiadł na wskazanym fotelu. Prosty, wygodny, użyteczny. Chwilę mężczyźni obserwowali się wzajemnie. Nie było wątpliwości że każdy chciał ocenić rozmówcę. Osobę odległą, nową, lecz już tak mocno zarysowaną.

Padawan chwilę jeszcze próbował łowić w swojej świadomości tę pokorę i akceptację którą czuł podczas kontaktu z Ronim. Daremnie. Jaki to ma sens? Mistrz Vos musiał być jedi bardzo mądrym i doświadczonym. Nic nie pozwalało w niego wątpić. Ale nie był mistrzem Sunriderem. Nie był wychowawcą Aldara. Nie był jego przewodnikiem. Ba! był w wielu względach apoteozą Roniego. Czy jest sens szukać podobieństw? Czy jest szansa na podobny intymny kontakt oparty na akceptacji i zrozumieniu?

Jedyne co odnajdywał Aldar to wątpliwość. Zwyczajnie nie wierzył w to że mistrz Vos mógł dorównywać Roniemu. Nie miał jego mądrości, podejścia, zdolności. Lecz nader to nie miał jego poglądów. A tak jak kropla drąży skałę ustawicznym kapaniem, tak i Roni ukształtował lawę Alrara. Młody jedi uświadamiał sobie że dla mistrza Vosa nie był uczniem. Brakowało pokory i akceptacji. Bezwarunkowej chęci przyjęcia mądrości mistrza Vosa. Bo Aldar był już ukształtowany na podobieństwo Roniego. Był jego słowem, gestem, wspomnieniem...

Ciszę przerwał starszy jedi:
- Nasza misja będzie polegała na locie na planetę Bothan, Bothawui. Pominę sytuację polityczną, powiem tylko, że poparcie Republiki i Jedi na tej planecie wzrosło po mojej poprzedniej wizycie, kiedy to padawanka Khaan i ja wespół z renegatką Luną Jade pokonaliśmy Aurrę Sing. Jade niestety uciekła, a ja musiałem dokonać wyboru - czy gonić ją, czy poszukiwać pracodawcy Sing, którego widziałem w wizji, czy też bezpiecznie odwieźć Sing na Coruscant. Wybrałem to ostatnie. Splot okoliczności sprawił, że znamy już tożsamość tego pracodawcy. Jest nim sam senator Polo Se'Lab, który tak kurtuazyjnie ugościł nas podczas poprzedniej wizyty. -Vos spuścił na chwilę wzrok, jakby bijąc się z myślami.

Ciekawe. Aldar wyczuwał szczerość i bezpośredniość. Mile go to zaskoczyło. Spodziewał się chłodnego sprawozdania, a tymczasem mistrz Vos mówił o swoich wątpliwościach. Aldar mimowolnie pochylił się do przodu z dużą uwagą słuchając mistrza.

- Nie wiem, czy panowie Vissan i Pellaeon polecą z nami według pierwotnego planu, z powodu wydarzeń na Eriadu. Wiem jednak, że tak czy inaczej będziemy działać niezależnie od nich. Szaty Jedi również nie będą odpowiednie do okazji - musimy ubrać się w cywilne ciuchy, bo działać będziemy incognito. Zanim bohatersko pojmiemy zdrajcę, spróbujemy najpierw odkryć jego powiązania z Separatystami, którzy niewątpliwie maczali ręce w śmierci mistrzyni Glyn Beti, zabitej właśnie przez Sing na oczach szanownego senatora. Planowałem jak najszybsze wyruszenie i chciałbym się tego planu trzymać. Proponuję spotkanie za standardową godzinę w hangarze Świątyni.

Aldar przytaknął. Zwęził oczy, poczym w zamyśleniu wypuścił powietrze.
- To trudna sytuacja mistrzu. – zaczął –Trudno przewidzieć co mogło przywieść senatora do takich czynów. Należy się jednak spodziewać że miał w tym daleko idący cel. Mord sam z siebie nie dawał żadnej przewagi. Więc najprawdopodobniej obawiał się mistrzyni Glyn Beti. Czy może to mieć związek ze wspomnianą renegatką?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Nie 23:34, 18 Cze 2006    Temat postu:

Vos był świadom mieszanych uczuć chłopaka, a zresztą nie mógł mu się dziwić. Widzieli się prawdopodobnie po raz drugi w życiu, a do tego Aldar miał za sobą masę przeżyć. Kiffar również przeszedł przez różne trudności w życiu, więc w pewnym sensie mógł zrozumieć podejście młodego Jedi. Sam miał problemy z ponowną aklimatyzacją w Zakonie po utracie pamięci, a także ostatnio, kiedy dotknął Ciemnej Strony.

Z pewnym zadowoleniem zauważył, że gdy zaczął mówić, wątpliwości Aldar jakby trochę zanikły. Powodem tego mógł być fakt, że Vos nie utrzymywał niczego w tajemnicy, natomiast postarał się jak najjaśniej i najszerzej opisać sytuację przed misją. Kiffar miał szczerą nadzieję, że właśnie utkał pierwszą nitkę w mającej powstać sieci zaufania. Odsunął na bok wszelkie uprzedzenia, które towarzyszyły mu jeszcze na posiedzeniu Rady. Mieli misję do zrobienia. Mieli współpracować. Nie było miejsca na animozje. I niezależnie od własnych opinii, służą przecież Mocy. A Moc nie podpowiadała o żadnym niebezpieczeństwie ze strony Aldara.

- To trudna sytuacja mistrzu. Trudno przewidzieć co mogło przywieść senatora do takich czynów. Należy się jednak spodziewać że miał w tym daleko idący cel. Mord sam z siebie nie dawał żadnej przewagi. Więc najprawdopodobniej obawiał się mistrzyni Glyn Beti. Czy może to mieć związek ze wspomnianą renegatką?

Vos miał już stanowczo zaprzeczyć, ale przez sekundę zastanowił się i przemówił w zamyśleniu:

- Jest to mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe. Luna Jade poleciała na Bothawui wraz ze swoim mistrzem Jocladem Danvą, aby spotkać się z mistrzynią Beti. Nie udało im się szczęśliwie wylądować, a gdy już odnalazły ich służby medyczne Bothan, Glyn najprawdopodobniej już nie żyła. Ale nie możemy wykluczyć, że wszystko to było częścią jakiegoś większego planu. Jego częścią była też Aurra Sing, więc i Ciemna Strona Mocy... a w takim przypadku najbardziej oczywiste wnioski mogą się okazać całkowicie błędne.

Kiffar wstając powoli z fotela potarł oczy, jakby z zażenowaniem zbierając się do wypowiedzi.

- Liczę naprawdę na naszą dobrą współpracę, Aldarze, w tej misji. Ale teraz... nie chcę cię wypraszać, ale mam jeszcze parę rzeczy do załatwienia przed misją, a pragnę wyruszyć jak najszybciej. Za godzinę w hangarze, dobrze?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Aldar Khel'makh
Grey Jedi



Dołączył: 08 Maj 2006
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Coruscant

 Post Wysłany: Nie 23:44, 18 Cze 2006    Temat postu:

-... najbardziej oczywiste wnioski mogą się okazać całkowicie błędne. – mistrz Vos wstał.
– Istotnie. Zakładanie pewnika, wobec ciemnej strony mocy może jedynie nas osłabić. Nieprzewidywalność zawsze elementem ciemnej strony jest. – Alrad właśnie się zorientował że wypowiada się na podobieństwo mistrza Yody. Zaśmiał się w duchu. Czy Quinlan również to zauważył?

- Liczę naprawdę na naszą dobrą współpracę, Aldarze, w tej misji. Ale teraz... nie chcę cię wypraszać, ale mam jeszcze parę rzeczy do załatwienia przed misją, a pragnę wyruszyć jak najszybciej. Za godzinę w hangarze, dobrze?
- Oczywiście mistrzu. Będę czekał – Aldar energicznie wstał, poczym bez ceregieli wyszedł.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Pon 16:40, 19 Cze 2006    Temat postu:

- Nie zapomnij o cywilnym ubraniu - rzucił na odchodne Kiffar. Gdy drzwi zamknęły się, usiadł znowu przy jednostce komunikacyjnej i zebrał się do odpisania. Zrezygnował jednak i zamiast tego uruchomił holoprojektor i wywołał częstotliwość Khaleen. Za chwilę pojawił się hologram wysokości kilkudziesięciu centymetrów. Widniejąca na nim zgrabna kobieta miała ręce splątane na piersi, przytupywała jedną nogą i patrzyła spod oka na swojego rozmówcę. Zapowiadało się groźnie, pomyślał Vos.

- Przepraszam cię za to, że nie przyszedłem...
- Tak, jasne, teraz będziesz przepraszał, może jeszcze kwiaty mi przyślesz?
- Szczerze mówiąc...
- Bukiet różowców z Dantooine, co?
- Szczerze mówiąc...
- A może skałoporosty z Nar Shaddaa?
- Szczerze mówiąc, daj mi proszę dojść do słowa. Myślałem o tym, ale pomyślałem też, że o wiele lepiej będzie ci je wręczyć osobiście.
- Acha, teraz pewnie chcesz mnie namówić na eskapadę na Bothawui?
-...
- Tak tak, wiem już, że tam lecisz z młodym splotem sprzeczności, który niedawno postanowił się nawrócić. Na tak dużej planecie jak Coruscant wieści roznoszą się szybciej, niż myślisz.
- Jasne... Za cztery dni w Drev'starn? Obiecuję, że nie będziesz zawiedziona bukietem
- dodał z uśmiechem.
- Dobra, tylko tym razem nie zawiedź, albo będziesz płacił za moje paliwo! - posłała całusa w powietrze i zakończyła rozmowę, wyłączając swój holoprojektor.

Vos głęboko westchnął. Poszło lepiej, niż się spodziewałem, pomyślał. Wstał i podszedł do szafy, aby wyjąć z niej ubranie cywilne. Ciemne spodnie, skórzane buty, czarny napierśnik i złota gwiazda strażnika kiffarskiego, wszystkie składały się na cywilny strój, w którym miał być mniej rozpoznawalny. Strażnicy załatwiali sprawy i ochraniali różne osobistości w najdalszych częściach Galaktyki, więc taki ubiór mógł być dobrą przykrywką.

Szybko narzucił go na siebie, podszedł do okna i znowu włączył jednostkę komunikacyjną, wywołując częstotliwość obsługi hangaru.

- Tu mistrz Vos. Będę potrzebował w ciągu godziny cywilnie wyglądającego statku. Jestem pewien, że da się przemalować któryś z frachtowców. Nie ma potrzeby na wiele miejsc pasażerskich. Vos bez odbioru.

Przerwał połączenie, podszedł do jednego z foteli pod oknem i usiadł na nim po turecku, aby oddać się medytacji. Miał jeszcze prawie godzinę do umówionego spotkania w hangarze.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Świątynia Jedi » Komnata mistrza Vosa
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group