FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Komnata Uriel Khaan
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Świątynia Jedi » Komnata Uriel Khaan
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Nie 22:01, 20 Lis 2005    Temat postu: Komnata Uriel Khaan

Solidnym kopnięciem w panel sterowania otworzyła drzwi do swojej komnaty, w której, jak zwykle paliło się nikłe czerwone światło. W pokoju było tylko jedno łóżko, ustawione pod szerokim na całą północną ścianę oknem, z którego wychodził widok na jedną z wielu dróg powietrznych na Coruscant. Po drugiej stronie komnaty stało małe biurko, białe biurko zawalone różnorakimi kamieniami, muszlami, a nawet kłem jakiejś bestii. Pod ścianą na długim regale leżały dwa od dawna niedziałające blastery, jedno z plemiennych ostrzy Wookiech, kawałek drewna i kolejna porcja kamieni i kryształów. Potykając się o jeden z wielu rozrzuconych po pomieszczeniu holokronów Uriel weszła do środka przeklinając w duszy swoje bałaganiarstwo lub jak wolała to nazywać- „twórczy nieporządek”. Okrążając slalomem resztę niespodzianek ( w tym stary, ale wciąż sprawny detonator) leżących na podłodze podeszła do łóżka i rzuciła na nie zawiniątko trzymane w rękach. Uważając, aby nie nadepnąć na nic wspięła się na łóżko i siadając w pozycji medytacyjnej zaczęła przeglądać holokrony, które przyniosła ze sobą.
Po parędziesięciu minutach poczuła silne ssanie w żołądku, sięgnęła pod łóżko, ręką odróżniając pędy jednej z roślin przywiezionej z Naboo od pudełka ze śniadaniem przyniesionym z Sali jadalnej. Lekko czerstwe pieczywo zaspokoiło choć na chwilę jej głód pozwalając w spokoju na nowo zanurzyć się w czasach Starej Republiki…


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Trel Lanis
Gość







 Post Wysłany: Pon 0:02, 21 Lis 2005    Temat postu:

Lanis przechadzał się dobrze oświetlonym korytarzem sektora mieszkalnego.
Nagle zatrzymał sie obok dziwnych drzwi. Wyglądały na nowe, ale trochę... zniszczone? Jedno spojrzenie na panel sterowania i od razu przypomniał sobie, że to pokój nikogo innego jak Uriel Khaan. Równie nagle przypomniał sobie, że obiecał złożyć jej wizytę. Całkiem możliwe, że się nie wścieknie... - pomyślał. Nieśmiało zrobił krok w kierunku drzwi i zapukał.
- Oby była w dobrym nastroju...
 Powrót do góry »
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Pon 21:09, 21 Lis 2005    Temat postu:

Uriel uniosła powoli głowę. Nie spodziewała się, aby kto ktokolwiek był na tyle chętny, ba! Na tyle odważny, aby wejść do jej małej, skromnej, ale morderczej (według niektórych młodzików) komnaty. Jednak ktoś stał za drzwiami. Zmrużyła oczy wyczuwając, że tym kimś jest Trel Lanis. Nagle usłyszała ciche, nieśmiałe pukanie do drzwi. Szybkim ruchem rzuciła jeden z holokronów nagrany przez jej dawnego mistrza, którego z pewnością nie chciała, aby ktoś, a najprędzej Trel odkrył u niej w komnacie pod łóżko, następnie machnęła dłonią w kierunku drzwi aktywując panel.
- Możesz wejść… Na własne ryzyko…- dodała po chwili już nieco ciszej.
Kiedy drzwi otworzyły się zobaczyła w nich, jak przeczuwała Trela Lanisa. Spojrzała na niego nie ukazując żadnych uczuć, ni to zadowolenia, ni to złości z jego przyjścia.
- Co chcesz... Lanis?- spytała opierając ręce na kolanach i świdrując przybysza na wskroś swoimi szarymi oczami.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Trel Lanis
Gość







 Post Wysłany: Pon 21:49, 21 Lis 2005    Temat postu:

Lanis poczuł się jeszcze bardziej niepewnie pod wpływem niezbyt przyjaznego spojrzenia młodej padawanki. W duchu liczył na cieplejsze powitanie. Przecież umówili się na wspólny trening! Czyżby zapomniała?
-Witaj Uriel.- rzekł kłaniając się lekko
-Miałem przyjść po Ciebie. Mieliśmy razem potrenować.
Cały czas stał w drzwiach.
Nie odważył się wejść.
Wtedy tylko jedna Moc raczy wiedzieć, co mogłoby się z nim stać, a już niech go Moc broni od zniszczenia czegokolwiek. Całkowicie zdezorientowany, czekał na odpowiedź Uriel.
 Powrót do góry »
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Pon 22:20, 21 Lis 2005    Temat postu:

Opuściła głowę i pozwalając, aby półdługie włosy zasłoniły kompletnie jej twarz zaklęła w duchu, po czym natychmiast skarciła się, mistrz na pewno nie pozwoliłby jej na całodniowe przeszukiwanie starych holokronów. Błądząc wzrokiem pomiędzy przedmiotami lezącymi na jej łóżku wypatrzyła klingę swojego miecza.
- Skoro mamy trenować...- zaczęła błądząc dłonią po mieczu.- To, czemu nie zaczniesz?!- dokończyła odrzucając Trela Mocą z powrotem na korytarz.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Trel Lanis
Gość







 Post Wysłany: Sob 13:37, 26 Lis 2005    Temat postu:

Lanis nie był zaskoczony. Wyraźnie zauważył, że coś jest nie tak i przeczuwał niebezpieczeństwo. Został dość silnym pchnięciem rzucony w głąb korytarza, zdążył więc wykonać salto w powietrzu i spaść na równe nogi. Natychmiast dobył i uaktywnił miecz. Stanął w pozycji obronnej. Miał odrobinę czasu, zanim Uriel przybędzie, więc zaczął opracowywać w myślach swoje posunięcia. Skoncentrowany, czekał na ruch przeciwnika.
Przecież walka była dla niego czymś naturalnym. Wiedział co ma robić.
Szybkie spojrzenie na przedmioty w otoczeniu dało mu pewne rozeznanie w arenie, na jakiej przyjdzie mu walczyć.

***

Uriel powoli, ociągając się wstała z łóżka, leniwie aktywowała swój miecz i powoli wyszła z komnaty. Zmróżyła oczy- zawsze tak robiła w czasie walki, mistrz kiedyś powiedział jej, że tak wygląda drapiuerzniej, a to w czasie walki stało po jej stronie. Stanęła w drzwiach i oparła się o framugę, mierząc padawana od stóp do głów.

Płaszcz wisiał majestatycznie na jej smukłej sylwetce odsłaniając strój młodej padawanki. Miała na sobie czarne, opięte spodnie do której przywieszonych było niemalże tuzin koralików i krótką, jednak trwałą niczym zbroja klonów 'bluzkę' nie na tyle jednek długa by zasłonić brzuch dziewczyny. Wysokie pod kolana buty tylko dodawały jej wzrostu.

***
Na stojącego w wolnej już pozycji (ale nadal gotowego do obrony) młodego padawana postać Uriel zdawała nie robić się znacznego wrażenia. Jedynie uśmiechnął się delikatnie.

Lubił się uśmiechać i czynił to, gdy tylko miał okazję. Jego wysoka, umięśniona sylwetka wyróżniała się między innymi padawanami i wzbudzała podziw nawet wśród rycerzy. Ubrany był jak zawsze w biały prosty strój Jedi z kapturem i płaszczem o brązowym kolorze. Postać Lanisa zdawała się być nadwyraz spokojna i opanowana. Czekał na reakcję "przeciwniczki".

***

Uriel również stała spokojnie, jej twarz nie zdradzała nic, jednak ona sama była pogrążona w myślach, ale nie swoich. Przebijając się przez ściany podświadomości przeciwnika starała się zająć go wspomnieniami, morderstwami i krwią żywych. Po krótszej chwili usmiechnęła się drapieżnie i szybko - niczym rozścieczony ogar Kath rzuciła się na przeciwnika.

***

Trel oczyścił umysł przed takimi myślami. Wiedział, że za moment nastąpi szybki atak. Poczekał na stosowny moment, w którym padawanka zbliży się do niego na jak najbliższą odległość. W momencie, gdy była ona nie dalej jak metr od niego użył mocy, by przyśpieszyć swoje ruchy. Skulił się i przebiegł pod ramieniem niczego niespodziewającej się padawanki. Jego wrażenia wzrokowe i słuchowe były inne w czasie biegu, zdążył jednak wychamować. Stał przy niej bardzo blisko. Niemal dotykał jej płaszcza. Gdyby to była prawdziwa walka, już by ją zakończył jednym, ale zdecydowanym i szybkim cięciem. Jednak był to tylko, dosyć krótki, trening.
-Chyba będę musiał znaleźć sobie kogoś lepszego do treningów - pomyślał - ona za szybko daje się podejść.
Wyłączył swój miecz.
- To chyba koniec treningu. Udam się teraz do archiwum, mam spotkanie z mistrzem Yodą...

***

Uriel spojżała ze zdumieniem na Trela. Usmiechnęła się tajemniczo po czym opuściła swój miecz i szybko odwróciła się tak, ze teraz jej twarz i twarz Lanisa znajdowały sie na jednym poziomie.
- Przeciwnik pokonany, walka śkończona. - powiedziała z nutką nieznanej satysfakcji.- Teraz, jeżeli pozwolisz oddam się moim, jak to mówi mistrz Windu - ścieżkom wgłąb ciemnej strony mocy. Wiele mnie nauczyłeś, mimo, że sam o tym nie wiesz.
- dokończyła krótko przygryzając wargę i oblizując usta niczym wygłodniały wilk

Uriel poczekała, aż Trel obróci się, nastepnie wykorzystała fakt, że nie wyłączyła swego miecza świetlnego. Mimo, że jej twarz nie okazywała nic jej wnętrze buzowało. Oczyszczając umysł podbiegła do trela i przystawiła miecz do gardła jednak na odległośc dość skromną, raczej zabawną.
-Wierzę, że będziemy jeszcze trenować. Ale ty nie zapomnij, że nie należy odwracać sie do wroga plecami. - rzuciła spokojnie

***

Znów uśmiechnął się do siebie.
- Z niecierpliwością będę wyczekiwał kolejnego treningu.
Ty również wiele mnie nauczyłaś


To mówiąc Trel skierował się do Archiwum, na spotkanie mistrzowi Yodzie.

-Może jednak jeszcze nieraz będę z nią trenował ? - w myślach zadał sobie to pytanie i nie przestając się uśmiechać przyśpieszył nieco kroku.



[/i]
 Powrót do góry »
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Sob 22:54, 13 Maj 2006    Temat postu:

Uriel Khaan, powolnymi, mozolnymi krokami zbliżała się do swojej komnaty. Zdawało jej się, że co najmniej lata temu była tu po raz ostatni delektując się spokojem i niczym nie zmąconą aurą Świątyni Jedi.

Przystanęła przed jednymi z wielu drzwi różniącymi się od innych tylko drobnym, na pierwszy rzut oka nie dostrzegalnym wgnieceniu na panelu aktywującym drzwi. Tak, to na pewno był jej pokój, zaraz za tymi drzwiami ujrzy swój kochany „twórczy nieporządek” i będzie mogła zażyć relaksującego prysznica po którym przebierze się w czyste, pachnące nutką kwiatów z Naboo szaty.

Drzwi otworzyły się z charakterystycznym szykiem.
- Niewiele się zmieniło/- mruknęła pod nosem Uriel wchodząc do środka. Wszystko było tak jak to zostawiła i to chyba w tym momencie drażniło ją najbardziej. Szybko zaczęła zbierać porozrzucane holokrony z podłogi i układać je na półki, trochę to trwało, ale na szczęście komnata nie była na tyle wielka aby pomieścić połowę Archiwum Jedi i w niecałe trzy kwadranse później pokój, o ile to możliwe lśnił czystością.
- Teraz to powinnam dostać medal.- pochwaliła samą siebie rzucając na wąskie łóżko znoszony płaszcz. Otworzyła stojącą obok niewielką komodę i w nadziei na znalezienie czystej, nienaruszonej szaty zajrzała do środka, jednak ku swojej rozpaczy okazało się, że jedynymi ubraniami pozostawionymi w małej szafie była jej stara, za mała już na nią jasnobrązowa szata, bielizna oraz parę ubrań, które Jedi raczej nie nosili jak najróżniejsze bluzki czy dokładnie dopasowane spodnie.

Khaan westchnęła, najlepiej jednak czuła się w normalnych tunikach, ale z braku laku i kit dobry, wyciągnęła ciemnozieloną bluzkę bez rękawów i ciemne spodnie po czym uzbroiwszy się w to wszystko ruszyła do skromnej łazienki, którą (O dzięki Mocy!) miała w pokoju.

Łazienka, mimo skromnych rozmiarów była przytulnym miejscem w którym panował słodki zapach orzeźwiających owoców. Khaan jednak nie zwracała teraz na to uwagi, położyła czyste ubrania na półce stojącej obok prysznica, zdjęła z siebie brudne, przepalone ubranie i zostawiając je na podłodze wskoczyła do kabiny. Szyby szybko zaparowały od gorącej wody płynącej z natrysku, a Uriel już po paru minutach poczuła jak cały trud i zmęczenie odpływają zmywane przez wodę. Mogłaby tak stać czując ciepłe fale i czekając aż nie pomarszczy się tak, że mogłaby robić konkurencję mistrzowi Yodzie… Mogłaby, ale jednak nic co dobre nie trwa wiecznie, a obowiązki czekają. Wyciągnęła rękę i sięgnęła po miękki ręcznik, którym wpierw osuszyła mokre ciało, a następnie obwinęła talię tak, aby ręcznik mógł być dla niej w chwili obecnej swoistym ubraniem. Podeszła do małej umywalki nad która wisiało skromne lustro. W jego odbici zobaczyła twarz młodej dziewczyny, jakże różniącej się od twarzy małego dziecka, które przybyło tutaj lata temu. Rysy jej twarzy, teraz już prawie kobiece, smukłe, lekko drapieżne… Szare oczy otoczone ciemnymi, gęstymi rzęsami, przeszywające człowieka na wskroś, usta wygięte teraz w nikłym uśmiechu. Długie, proste, czarne włosy wśród których ginął cienko zapleciony warkoczyk- symbol bycia wciąż padawanem…

Sięgnęła po prostą szczotkę i zaczęła rozczesywać włosy nucąc przy tym pod nosem sławną niegdyś piosenkę. Świeże ubranie nie było tak wygodne jak szata jednak pozwalało na swobodę ruchów, niezbędną w jej sytuacji, przy pasku spodni znalazło się również miejsce do którego przypięła swój miecz świetlny. Buty miały nieco twardą podeszwę odbijającą kroki nawet przy najbardziej lekkich i delikatnych ruchach, nie miała jednak w tej chwili nic innego, a wolała nosić rzeczy własne niż świątynne. Kwestia wychowania i osobistych preferencji.

Zimne powietrze uderzyło ją kiedy opuściła łazienkę. Czuła się rześko, teraz z marszu mogła udać się na następną misję i znów walczyć o Republikę. Mogła, jednak musiała zaczekać na koniec narady mistrzów Jedi. Podeszła do okna i usiadła przed nim na podłodze opierając plecy o kant łóżka i krzyżując nogi. Zadziwiające jak bardzo obserwowanie normalnego życia na Coruscant może być interesujące i zajmujące… Przynajmniej na czas Rady…


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Wto 22:33, 23 Maj 2006    Temat postu:

Obrady zdały się ciągnąć w nieskończoność, a nieskończoność jest czasem, który zdecydowanie działa na nerwy nawet najbardziej doświadczonym mistrzom wiec czemuż miałaby ominąć kogoś tak skromnego i nic nieznaczącego jak młoda padawanka spoglądająca ze znudzeniem na Coruscant. Tak naprawdę dawno już skończyła obserwować ruch powietrzny i teraz jedynie oczy dziewczyny nieruchomo patrzyły przed siebie nie zwracając nazbyt wielkiej uwagi na to co się działo przed nimi. Podobno inteligentni ludzie się nie nudzą… Cóż, może i nie była najbłyskotliwszą istotą w Galaktyce…

- Koniec tego dobrego.- warknęła pod nosem podnosząc się z podłogi. Ciekawiło ją czemu narada Mistrzów tak bardzo się przedłuża. Bez wątpienia próbowali pobić rekord w długości trwania narady, ale czy koszt parędziesięciu Jedi, którzy umierają z nudów czekając na jakiekolwiek informacje był chyba nazbyt wielki.

Westchnęła pod nosem. Już miała zamiar oddać się długiej i namiętnej medytacji kiedy wśród paru młodych uczniów Jedi wyczuła znajomą aurę. Wypadła przez drzwi swej komnaty niczym pocisk z karabinu jedynie po to aby dostrzec parę metrów przed sobą wysoką postać…

- Zafirra!- krzyknęła podbiegając do starej przyjaciółki. Futro młodej wookie zafalowało kiedy złapała ona lecącą ku niej Khaan. Obie kobiety zdawały się nie widzieć od wieków, trwały w przyjacielskim uścisku bez jakichkolwiek słów napawając się swoją obecnością, aż wreszcie, kiedy Uriel wydała z siebie cichy stęk starając się zaczerpnąć powietrza postawna wookie wypuściła ją ze swoich objęć.

- [Na Moc! Ze wszystkich Jedi w Galaktyce, ciebie najmniej spodziewałam się spotkać!]- zaryczała, a Jedi z którym rozmawiała uśmiechnął się serdecznie.
- Widzę, że jednak jesteś zajęta. Nic nie szkodzi, moja sprawa może poczekać Zafirro, niech Moc będzie z tobą.- skłonił się Zafirrze.- I z tobą także.- dodał w stronę Khaan następnie odwrócił się na pięcie i żwawym krokiem udał się w stronę sal treningowych.
- Wybacz, że przeszkodziłam- powiedziała lekko zakłopotana padawanka.- Skoro jednak twój rozmówca się ulotnił może znajdziesz czas na porozmawianie ze starą przyjaciółką?

Wookie zaryczała wesoło kładąc masywną łapę na ramieniu Khaan, dziewczyna nawet nie umiała w myślach opisać uczucia, które teraz jej towarzyszyły. Zafirra była jedną z niewielu, o ile nie jedyną prawdziwą przyjaciółką którą miała młoda Jedi. Kiedy były jeszcze małymi młodzikami i uczyły się pod okiem mistrza Yody były niemal nierozłączne. Jednym z głównych powodów był fakt, że Khaan była za młodu bardzo niska jak na swój wiek, a kiedy pragnienia wiedzy brały górę nie było nic tak dobrego jak wysoka przyjaciółka, która zawsze podsadzi cię w miarę potrzeby. Dzieliły się ze sobą wszystkim, od jedzenia w stołówce zaczynając, a na wspomnieniach z krótkiego dzieciństwa kończąc. Zdarzało się czasem, że się kłóciły, nie była to nigdy przyjaźń idealna. Zafirra zawsze stała za pokojowymi rozwiązaniami lekceważąc wojownicze korzenie swojej rasy podczas gdy Uriel rzadko kiedy zgadzała się z pacyfistycznymi poglądami kolegów studentów jednak nawet rozbieżność charakterów nie była w stanie rozdzielić tej dwójki.

Później każda z nich podążyła inną ścieżką. Khaan została padawanką taktyka wojennego, a Zafirra niemalże Jedi-polityka. Widziały się może z dwa razy przed wybuchem wojny. Żadna nie wiedziała nic o losach drugiej więc spotkanie tym bardziej napawało je szczęściem.
-[Zmieniłaś się… Urosłaś.]- zaśmiała się Zafirra wchodząc do komnaty dziewczyny. Kwestia różnicy wzrostu między nimi była zawsze obiektem kpin ze strony wookie.
- Ty też… Się zmieniłaś. Twoje futro… Zdaje mi się, czy wcześniej byłaś brunetką?- zripostowała padawanka. Była to jednak trafna uwaga. Dzisiaj nie stała już przed nią bura wookie, która przy byle hałasie kuliła ogon pod siebie. Teraz jej futro było lśniące, gdzieniegdzie pojedyncze blond pasma przedzierały się przez gładkie brązowe futro. Ciemne, błyszczące oczy niczym dwa węgle spoglądały na nią czule. Tak, Zafirra zdecydowanie się zmieniła. Stała się piękną kobietą nie tylko na standardy swojej rasy. Była wysoka i smukła, a jej głos zdawał się być bardziej melodyjny i spokojny niż ryki jej pobratymców i gdyby nie fakt iż była Jedi zapewne niejeden wookie już dawno by rzucił się do jej stóp.

-[Powiedz mi przyjaciółko… Co się z tobą działo przez te wszystkie lata?]- spytała Zafirra, a Khaan odpowiedziała. Mówiła długo starając się ukrywać wszelkie emocje. Opowiedziała Zafirrze o wszystkim nie pomijając nawet najmniejszych faktów jednak kiedy doszła do śmierci swojego pierwszego mistrza jej głos załamał się. Załamał się jednak ona mówiła dalej czując jak ciepłe łzy spływają jej po policzkach, jak wszystko co tłumiła w sobie przez ostatnie miesiące powoli z niej ulatuje.

Zafirra słuchała spokojnie, od czasu do czasu zadając pytania na jakiś temat. Serce ścisnęło się jej w piersi kiedy wysłuchała jak Uriel mówi o bólu, który czuła kiedy jej mistrz ginął na arenie. Wookie powoli podeszła do młodej padawanki i usiadła obok niej na łóżku. Jej długie, kudłate ramiona oplotły się wokół ramion Khaan.
- [Ból… Ból zawsze jest i musisz nauczyć się z nim żyć. Nie ignoruj go, raczej wykorzystaj jako motor swoich działań… I… Uriel, nie zapomnij, że są istoty, które Cię kochają. Mistrz Ahanau… Czuwa nad tobą…]- zaryczała wookie pozwalając aby padawanka wypłakała wszystkie swoje żale w jej miękkie futro…



[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Świątynia Jedi » Komnata Uriel Khaan
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group