FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Nowy mentor chodzącego nieszczęścia [ Tholme i Serra Keto]
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Świątynia Jedi » Nowy mentor chodzącego nieszczęścia [ Tholme i Serra Keto]
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Pon 23:23, 14 Wrz 2009    Temat postu: Nowy mentor chodzącego nieszczęścia [ Tholme i Serra Keto]

[ off] Na prośbę dwójki graczy pobawię się w Mistrza Gry. Wydarzenia, jak ma to miejsce we wszystkich świątynnych retrospekcjach, nie mają bezpośredniego wpływu na obecną fabułę. Nie będziemy również ingerować w główny storyline. Mam nadzieję, że moja rola narratora nie przeszkadza tutaj żadnemu z ' prawdziwych' mistrzów gry RotE. Co prawdą pozwolę sobie odgrywać pewną część bohaterów niezależnych, w tym Mistrza Yodę, jednak postaram się trzymać przy tym wszelkich założeń znanych ze źródeł dotyczących tych postaci. [/off]

***

5 miesiąc 2 rok Wojen Klonów. Świątynia Jedi.

Krótko po wyjściu z Ogrodów.


Dwójka Jedi opuściła chroniony kopułą kompleks ogrodów, zostawiając za sobą dziesiątki gatunków fauny i flory. Drzwi, które zamknęły się za sylwetkami kalekiego starca oraz młodej, silnej fizycznie dziewczyny, z sykiem odizolowały parę od żywej, tętniącej Mocy skaczącej między liśćmi drzew i zakopanej w norach drobnych ssaków.
Teraz otoczeniem Jedi stały się czyste, niemal sterylne korytarze Świątynne, stosunkowo puste. Ot, jeden czy drugi padawan przemykał szybkim krokiem w znanym sobie kierunku, spiesząc na zajęcia z wiedzy o galaktycznych kulturach bądź na trening szermierki świetlnym mieczem.

Przed dwójką został postawiony wybór drogi, a raczej licznych dróg. Wieżyce Świątynne Rady Rekoncyliacji, Rady Pierwszej Wiedzy, Najwyższej Rady... wszystkie te miejsca miały własne, wyjątkowe ścieżki, wśród których ktoś niezorientowany z całą pewnością łatwo by się zgubił. Padawanka została z trudnym wyborem, podczas gdy Mistrz Tholme pewnie ( na ile pozwalała mu proteza) ruszył do hali głównej, a stamtąd... któż to wie?

***

Nie minęło dziesięć minut, gdy ubrany w szarą, nieozdobioną niczym i mocno wytartą togę chłopiec, wpadł na Serrę, mierząc ją wielkimi, równie szarymi oczyma.

- Padawanko Keto- posłańce Świątyni zawsze zwracali się do Jedi ich tytułami- Mistrz Yoda...- tutaj chłopak wziął wdech, nieco zdyszany- Mistrz Yoda prosi Cię, padawanko, do jego komnaty audiencyjnej.

Powiedziawszy to, chłopak ruszył dalej biegiem po durastalowej podłodze, mając jeszcze przynajmniej tuzin nowin do ogłoszenia innym osobom przebywającym w Świątyni.

Keto nie musiała pytać o drogę. Komnata Yody, w której przyjmował gości, była znana wszystkim. Chyba każdy był w niej przynajmniej raz. Jak to się działo, że Mistrz Yoda nzajdował czas, by porozmawiać z tyloma osobami i potrafił przy tym dalej uczestniczyć w życiu politycznym Jedi? Chyba tylko jedna Moc zna odpowiedź na to pytanie. Podobnie, jak na to, jakim cudem Yoda pamięta imiona wszystkich uczniów, rycerzy i mistrzów, zarówno tych w Świątyni jak i tych będących poza nią.

***

Komnata była dziwnie oświetlona, a drzwi do niej zostawiono otwarte. W środku znajdowały się dwa cienie. Wysoki, należący do mężczyzny oraz malutki, będący ( tutaj nie dało się pomylić) mistrzem Yodą.
Zasłony przy oknach zostały skonstruowane tak, by przepuszczać równoległe pasma światła, przez co Keto mogła oglądać obie sylwetki jakby " w kratę". Kiedy postacie się nieznacznie poruszały, światło na nich tańczyło, to odsłaniając rysy twarzy, to je zasłaniając. Wyglądało to tak,jak gdyby całe pomieszczenie się poruszało, a nie osoby znajdujące się wewnątrz.
Kiedy Serra weszła do środka, ona również stała się elementem tego tańca cieni. Wzrok padawanki szybko zaadoptował się do oświetlenia, tak, że mogła teraz dostrzec wolną poduszkę, ułożoną naprzeciw miejsca Yody i zarazem obok siedzącego do niej tyłem mężczyzny. Nie mogła go poznać.

- Witam, droga padawanko
- Yoda zakończył swoje słowa przeciągłym " hmmmm", które młodzi adepci częstokroć przedrzeźniali, bądź powtarzali, gdy chcieli się upodobnić w mowie do małego mistrza.
- Na Ciebie tutaj czekaliśmy. A ty, zdaje się, niecierpliwie także na coś czekasz, hmmm? Na wieści od Rady? Usiądź, proszę, razem możemy poczekać. Czas mamy. Całe mnóstwo czasu. A niekiedy dobrze po prostu usiąść jest. Odpocząć dobrze. Pomyśleć. Mocy posłuchać. O, tak, Moc ma wiele do powiedzenia.

Yoda wskazał jej miejsce, unosząc wysoko powieki, które kryły setki lat doświadczenia w szkoleniu Jedi. Poruszał się niezgrabnie, jakby z wysiłkiem, co nadawało jego słowom prawdziwej powagi.

- Mistrza Tholme, znasz, sądzę? Mistrz Tholme także poczekać tu chce. Każdy, kto chce posiąść wiedzę, nawet najmniejszą, winny jest Mocy cierpliwość. O, tak. Dużo cierpliwości. Moc gorących umysłów nie słucha. Moc, padawanko, wymaga czekania. A czekanie na stojąco jest niezwykle trudne. Usiądź więc koło Mistrza, a wasze wspólne oczekiwanie przyniesie wspólną korzyść. Bo nowinę mam. Lecz wpierw... wpierw posiedźmy.

Dziwactwa Yody mogły się nie podobać. Mogły budzić cichy sprzeciw, bądź rozbawienie. Ale od pierwszych dni pobytu w świątyni, wszyscy Jedi szybko uczyli się jednej z fundamentalnych, choć niepisanych zasad Zakonu. Że tej osobie się nigdy nie odmawia.

Yoda stuknął, wcale nie delikatnie, swoim drewnianym, sękatym kosturem w robota, która przy nim stał. Robot się ożywił, jego diody, będące odpowiednikami oczu, zamigotały.
- Gości mam- powiedział Yoda, udając złość- Gościnnym być chcę!

Robot okazał się w istocie bardzo, bardzo starym droidem protokolarnym i serwisowym ( kto wie, czy nie równie starym, co Mistrz Yoda). W wielu miejscach zjadła go korozja, lecz zdawał się funkcjonować sprawnie.

- Podać coś, szanownemu DżentelJedi, bądź Tobie, młoda padawanko?- syntezator mowy droida lekko rwał dźwięk, ale dało się go zrozumieć.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Tholme
Mistrz Jedi



Dołączył: 30 Cze 2006
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Poznań

 Post Wysłany: Wto 21:55, 15 Wrz 2009    Temat postu:

Tholme siedząc w komnacie audiencyjnej czuł się jakby wyłączony ze świata. Nie było tu wprawdzie tyle "żywej Mocy" co w ogrodach, jednak obecność Mistrza Yody miała paradoksalnie właściwości uspokajające. Wiele istot irytowała enigmatyczność zielonego Mistrza, to że mówił zagadkami. Jednak Tholme należał do tych, którzy lubili zagadki. Rozmowa z Yodą była swojego rodzaju rozrywką, a za razem wyzwaniem. Oczywiście, nie zawsze się z nim w zupełności zgadzał, czasem nawet usiłował wpływać na jego decyzje. Jednak w starciu z tym jednym jedi nigdy nie czuł goryczy porażki. Jeśli nie dało się go przekonać, to znaczyło że tak już musi być...

Przyszedł tutaj, żeby pomóc w rozwiązywaniu bardzo bolesnego problemu Zakonu - na wojnie ginęło stanowczo zbyt wielu jedi, również Mistrzów, osieracających swoich uczniów. Tholme długo trzymał się z dala od życia całej organizacji zwanej "Jedi", miał swoje cele, swoje ścieżki w Mocy i swoje poglądy. Jednak seria porażek Republiki i śmierć kolejnych Mistrzów zachęciły go do powrotu na łono świątyni... Przynajmniej na jakiś czas... Zachęcony przez Yodę postanowił też zaopiekować się jedną z "sierot".

Gdy do komnaty weszła młoda kobieta od razu ja rozpoznał. Oczywiście nie po wyglądzie, światło było dość nieprzychylne. Ale aura unosząca się wokół niej była charakterystyczna. Dziewczyna z Ogrodów... Postanowił zachować pozory do końca, choć zaczynał już mieć pewne podejrzenia. Skłonił lekko głowę na jej widok i zagłębił się w "czekaniu" według Mistrza Yody. Domyślał się, ze to "czekanie" nie będzie tak pasywne jakby się można pierwotnie spodziewać.

Głos droida zaburzył nieco gonitwę myśli.

- Poproszę o odrobinę wody
- uśmiechnął się w stronę gościnnego Gospodarza - Twoja gościnność umili nam z pewnością czas oczekiwania, Mistrzu. Teraz dopiero dopadł mnie zal, że przyszedłem bez żadnego smakołyku, który osłodziłby Ci ciężar znoszenia mojej osoby... Tym bardziej dziękuję - sięgnął po podaną przez droida szklankę i zwilżył usta spierzchnięte z pragnienia.

Skupił się przez chwilę na przybyłej Padawance. Żałował, że przy pierwszym spotkaniu nie odgadł, dlaczego jej mistrz już jej nie strofuje.. Jeśli znalazła się w komnacie Yody w tym samym czasie co on, wysoce prawdopodobne było, że już nie żył...

- Mieliśmy już chyba przyjemność się spotkać, Padawanko Keto? - zaczął spokojnym głosem - Mistrz Yoda zapewne nie wie, ale odbyliśmy pouczającą rozmowę w Ogrodach świątyni, z której oboje wynieśliśmy pewną lekcję...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Serra Keto
Padawan



Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Aquaris

 Post Wysłany: Śro 10:56, 16 Wrz 2009    Temat postu:

Po wyjściu z ogrodów Serra szła przez chwilę w tą samą stronę, co dziwny starzec. Postanowiła jednak zaczerpnąć pewnych informacji. Nie było jednak jej to dane. Chwilę później dosłownie wpadł na nią jakiś młodzieniec z wiadomością od mistrza Yody. Keto nie miała pojęcia po co tak właściwie ją wzywa? Złożyła przecież sprawozdanie po ostatniej akcji. Czyżby więc chodziło o nową? Nie chciała się domyślać, wolała to sama sprawdzić. Po drodze jednak postanowiła zajrzeć do jednej z sal treningowych, gdzie młodziaki uczyły się szermierki. To ją jakoś dziwnie uspokajało i pozwalało naładować baterie. Z tego dziwnego transu wyrwał ją dopiero syk wyłączanych mieczy. Nie miała pojęcia ile tu spędziła czasu, jednak musiała już ruszać dalej. Yoda czekał. Co prawda miał cierpliwość, ale wolała nie sprawdzać jak wiele.

Komnata Yody. Bił od niej dziwny... spokój. Wyczuwała tam jego obecność i kogoś jeszcze. Spokojnym krokiem weszła do środka
-Witaj mistrzu- pokłoniła się na znak szacunku
Co, jak co, ale na nim się nie zawiodła. Być może mówił zagadkami, ale miały one dla niej sens. W pomieszczeniu przebywał ktoś, kogo wyczuła, lecz oświetlenie nie pomogło jej określić kto to jest. Jednak moc, to co innego. Wiedziała, że to ten sam starzec z ogrodów. Czyżby przekazał Yodzie to, co wydarzyło się w ogrodach? Czyży była na wylocie? Nie... chyba nie... czułaby to. A jednak zachowywała spokój
Bez słowa Serra zajęła miejsce wskazane przez mistrza i pogrążyła się na chwilę w myślach. Były one nijakie. Mieszanka przeszłości z teraźniejszością. Pojedyncze obrazy mrugały jej przed oczami, a ona ich nie starała się wyłapać. Jedyne, co próbowała zrobić to oczyścić umysł. Nigdy, nie przychodziło jej to łatwo, może dla tego, że tak rzadko to robiła.
Robot, który się jednak odezwał nie w porę zakłócił wszystko. Dziewczyna straciła koncentracje, co zakończyło się jej głębokim westchnieniem. Mimo to, była dziwnie pogodna
-Nie, dziękuję bardzo- odpowiedziała ciepłym głosem
Mężczyzna obok milczał. Dopiero, kiedy droid podszedł do niego wypowiedział pierwsze słowa w jej obecności w tym pomieszczeniu. Teraz była tego pewna. To był właśnie ten dziwak z ogrodów. Jeżeli jeszcze jemu miałaby składać raport to chyba wyskoczyłaby przez jedno z okien. Na razie jednak poza wyczekiwaniem na...coś nic na to nie wskazywało.
Kiedy mężczyzna zabrał ponownie głos, wiedziała, że ta cisza minęła bezpowrotnie. Była za to zła na niego, jednak szybko ta złość uleciała i zamieniła się w żal
-Zgadza się. Trzeba uważać pod którym drzewem się siada, oraz żeby nie oceniać nikogo po pozorach oraz tytule jaki ma
W głębi siebie chciała krzyczeć. Na każdym kroku przypominano jej kim jest. Nazwa padawan ciągnęła się za nią jak cień. Miała tego dość. Nie musiał już tego po raz enty przypominać. Była tego świadoma
-Właściwie mistrzu Yodo dlaczego nas wezwałeś?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Czw 11:47, 17 Wrz 2009    Temat postu:

Yoda, słysząc od Tholme o spotkaniu w ogrodzie, wyraźnie się ucieszył. Uniósł swe długie uszy, jak gdyby aprobował zdarzenie.
Przymknął ciężki powieki, a uśmiech nie schodził z jego poczciwego oblicza.

- Wezwałem nie. Wezwałem nie- pokręcił przecząco głową w odpowiedzi do Serry.- Was poprosiłem do tego miejsca, ponieważ w was wierzę, mhm. Bo, że to dobre, czuję. Bo Moc tak chciała, a sprzeciwiać się jej nie śmiem.

Yoda kontynuował, przejęty, acz nie znaczy to, że niespokojny.
- W komnacie tej łatwo rzeczy dostrzec, których normalnie nie widzi się. Światło. To wszystko zasada światła, myślę. Gdy go braknie, umysł się wytęża. Gdy się wytęża umysł, jasność odmienna od słonecznej przychodzi. Jasność w głowie. I mnie takaż jasność naszła, przywędrowała, was za rękę trzymając, jedno po lewej jej stronie, drugie po prawej. Mhm, obrazek to wspaniały, wspaniały. Chcę, by wasze umysły od jasności przepełnione zostały.

Zbliżając się wreszcie do rzeczy w swej wypowiedzi, Yoda dokonał kolejnego psikusa i znów zmienił temat.
- Jedi widzą prawdę tam, gdzie inni nie dostrzegają. Moc im ją podpowiada. Moc kierunkuje. A mi powiedziała, że inni o was wiele prawdy nie dostrzegają. Że pomyleni zostaliście, moi drodzy. Ciebie, padawanko, widzieć chcą uczennicą złą. Ciebie, przyjacielu, mistrzem złym. W istocie, rację mają? Hmmm?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Tholme
Mistrz Jedi



Dołączył: 30 Cze 2006
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Poznań

 Post Wysłany: Wto 13:47, 29 Wrz 2009    Temat postu:

Podejrzenia zaczynały się sprawdzać. W pierwszym odruchu Tholme chciał zaprotestować, tak bezczelnej padawanki dawno nie widział, nie był już młodzieniaszkiem, żeby dla zabawy ściągać sobie na głowę taki kłopot. Ale przemowa Yody o świetle i dostrzeganiu rzeczy ukrytych zastanowiła go. Już od dawna chodziła za nim rada tego dziwacznego Mistrza Zao. Jak to było? "To myślenie Cię często w kłopoty wpędza. Na uczucia i powiewy Mocy się zdaj..." Może faktycznie nadeszła pora na jakieś zmiany w życiu?

Niektórzy jedi mieli mu dużo za złe, to prawda. Ale na swoje szczęście Tholme żył raczej w odosobnieniu, a Świątynię odwiedzał tylko w ważnych sprawach, więc nie musiał się martwić złą sławą.

- Czy jestem złym Mistrzem? - po chwili przerwał milczenie - Dla niektórych - na pewno. DObrze wiesz, Mistrzu Yodo, ze nie zawsze we wszystkim się zgadzamy, moi dawni uczniowie też są nieco... Samodzielni - uśmiechnął się lekko pod nosem - Ale każdego wiatr Mocy popycha w inny sposób. Wierzę, ze czasami trzeba dać mu się ponieść, niezależnie od zdania innych. Jeżeli wpajanie padawanom odruchu myśłenia za siebie i wybierania niezbadanej ścieżki jest złą metodą nauczania - to zgadza się, jestem złym nauczycielem. - podniósł ze stoliczka szklankę i dopił resztkę wody - Ale nie jestem już młody, Mistrzu Yodo... Mówią też, że na starość ludziom odbija, więc może i ja zdziwaczeję i wpiszę się teraz w ramki "dobrego mistrza". A może i nie - zmrużył porozumiewawczo zdrowe oko - Niezbadane są w końcu ścieżki Mocy, nie prawdaż? - spojrzał na siedzącą obok dziewczynę, zastanawiając się, dlaczegóż to nazywano ją "złą padawanką". Niewyparzony język nie mógł być jedynym powodem...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Serra Keto
Padawan



Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Aquaris

 Post Wysłany: Wto 20:17, 29 Wrz 2009    Temat postu:

Serra Wsłuchiwała się w słowa Yody. W jego obecności trzeba było być skupionym, aby dobrze zinterpretować jego zagadki. Jednak pozwalało to zapomnieć o wszystkim innym. Aura padawanki w mocy znów stała się nieskazitelnie czysta, a ona sama poczuła spokój, którego nie doświadczyła od tak dawna. Jeżeli mistrz Yoda twierdzi, że złą nie jest to tak widocznie być musi. Do tej pory musiała mieć po prostu pecha, lub jak kto woli moc tak chciała, a ona podporządkowała się jej. Na jej twarzy dało się dostrzec lekki uśmiech, który jednak dość szybko znikł, kiedy głos zabrał starzec. Nie lubiła go, lecz mimo to musiała wysłuchiwać jego nudnych słów. Więcej pożytku dałby jej trening niż ta jego paplanina. Postanowiła ją więc przerwać
-Skoro mistrzu Yodo mówisz, iż to moc tak chciała, to czego oczekuje po mnie po wyjściu z tego pomieszczenia?
Keto siedziała z zamkniętymi oczami wyczekując znów zagadkowej odpowiedzi mistrza


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Wto 22:39, 29 Wrz 2009    Temat postu:

- Wiedzieć, jaką drogę wskazuje Wam, mi przystoi nie- wiekowy Jedi odpowiedział Keto, wtórując sobie przeciągłym pomrukiem zamyślenia- Nie, mi wolno nie. Wolno Wam i tylko Wam, bo na ścieżce Jedi jesteście. Bo wybory wam dane waszymi są i tylko waszymi, a mnie decydować o nich nie.

Yoda zaczął się rozglądać z wolna po pomieszczeniu, jak gdyby w otoczeniu znajdowało się pełno Jedi, do których przemawia.
- Gdy Mistrz ucznia wybiera, nie robi tego, bo przyszłość ucznia zna, ale dlatego, że swoją drogą widzi. Każdy na własną ścieżkę patrzy, czasami tylko znaki pomóc rozpoznać trzeba. Jak z podróżami międzygwiezdnych statków, pilot wie, dokąd zmierza, ale potrzebuje nieraz rady innego pilota, który więcej doświadczenia w nawigacji posiadł. Ty, Tholme, dużo Galaktyki widziałeś, choć nie zawsze dobre wrażenie pozostawiłeś. Byś o swoich młodszych pilotach opowiedział, o uczniach, których ze Świątyni wziąłeś, by pomóc im wśród gwiazd szlak i miejsce znaleźć. I ty, padawanko, choć, młodaś, kilkoro już mentorów miałaś. Również swoją historię masz. Posłuchać obu powinniśmy, by razem postanowić coś. Wtedy, mapę nakreślimy, miejsc, w których żadne z was jeszcze nie było.


[ off] Czyli Yoda oczekuje opowiastki Tholme'a o wszystkich uczniach, a od Serry o wszystkich jej mistrzach. Myśleliście, że od ręki was spiknie? Razz [off/]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Tholme
Mistrz Jedi



Dołączył: 30 Cze 2006
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Poznań

 Post Wysłany: Pon 21:20, 19 Paź 2009    Temat postu:

Tholme przez chwilę milczał. Ostatnie wydarzenia dały mu sporo czasu na rozmyślania, również o jego drodze jako jedi. W swoim życiu widział i zrobił wiele, ale z większości swoich czynów był zadowolony, Żałował może kilku spraw, niestety, niektóre z nich były ważkie. Także te związane jednym z uczniów...

- Moi podopieczni... Sam wiesz, Mistrzu, że żadne z nich nie było zwyczajnym padawanem.. Przynajmniej nie według ogólnie przyjętych kryteriów - mimowolnie uśmiechnął się pod nosem przypominając sobie niektóre zgryźliwe komentarze, które słyszał pod swoim adresem z biegiem lat - Najbliżej do tego statusu miał Quinnlan Vos. To ja odkryłem jego wrażliwość na Moc, bedąc opiekunem sektora w którym znajduje się Kiffu. Już z jego przyjęciem do Zakonu były problemy, koniec końców długi czas uczyłem go jako młodzika w rodzinnym domu, bo nie pozwolono mi go zabrać... A Później jego rodzice zginęli w strasznych okolicznościach... Kiedy już zdołałem zabrać go do Świątyni długo zwalczaliśmy jego traumę... Ale sądzę, że było warto, stał się według mnie wspaniałym jedi, kiedy stracił pamięć po raz drugi musiał uporać się ze swoimi lękami, tym razem bez mojej pomocy... I zdołał to zrobić, opierając się w końcu pokusie Ciemnej Strony. No i odnalazł swoją drogę... - Tholme przypomniał sobie rozmowę z wędrującym Mistrzem Zao, która była punktem zwrotnym również w jego życiu.

- Bardziej skomplikowana była sprawa Aayli...
- znów zaczął mówić - Nie uczyłem jej od początku, zaopiekowałem się nią dopiero, gdy tak jak Quin straciła pamięć i niebezpiecznie zbliżyła się do Ciemnej Strony... Na szczęście, dzięki mistrzom Fisto i Koon'owi odzyskała większość wspomnień i moja praca nie była trudna. Co więcej, Aayla pomogła mi w wielu trudnych sytuacjach... W końcu Quinnlan został Mistrzem, a ona Rycerzem, więc Rada podziela chyba moje zdanie o ich dużej wartości - uśmiechnął się na chwilę, ale mina szybko mu zrzedła - No, ale był jeszcze on... Samuel Silwerword... Uczyłem... Choć właściwie nawet nie tyle uczyłem, co opiekowałem się nim przez zaledwie kilka tygodni. Na pewno Pamiętasz tę sprawę z Hoeth, Mistrzu. Zdążyłem tylko się przekonać, że to utalentowany padawan, materiał na świetnego dyplomatę i jedi... Niestety, był też bardzo pewny siebie, impulsywny... I chyba w głębi serca trawił go strach... Kiedy zamknięto mnie na kilka miesięcy w bakcie ktoś inny się nim zajął. I z tego co słyszałem, nie skończyło się to dobrze... Jeśli czegoś żałuję jako nauczyciel, to tego, że nie dałem Samuelowi dosyć uwagi. Może gdyby nie to, dziś byłby wciąż wśród nas.. - stary mistrz zamilkł i wpatrywał się w Yodę. Nigdy jeszcze nie rozmawiał z nim o swoim ostatnim padawanie... Czy po tej porażce nadaje się jeszcze na nauczyciela? Może z wiekiem stracił tę "iskrę"?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Świątynia Jedi » Nowy mentor chodzącego nieszczęścia [ Tholme i Serra Keto]
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group