FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Kłopotliwa wiadomość
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Konfederacji » Kłopotliwa wiadomość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mico Reglia
Agent Wywiadu Separatystów



Dołączył: 28 Maj 2006
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Pią 21:46, 16 Mar 2007    Temat postu:

Bitwa trwała, miała się zakończyć porażką... kolejną w karierze kapitana. Nie pozostało nic innego, tylko ucieczka.
-LuncreHulk wykona obrót o 180 stopni. Zacznijcie obliczać koordynaty skoku a Dac. Promy za wszelką cenę mają się przedrzeć do LH. Eskadra Herdana przyleci i będzie je osłaniać, ale mają krążyć tak, żeby w razie czego, zestrzelić torpedy wystrzelone z Acclamatora. Połowa Droid Bomberów wspomoże Herdana, reszta nadal będzie walczyć z V-19, ale będzie się powoli zbliżać do LuncreHulka, na mók znak wszystkie maszyny skoczą w kierunku Dac.
Jeżeli promy nie zdążą, cóż, będzie trzeba je zostawić. Choć nawet wtedy będą mogły się na coś przydać. Kapitan obserwował powiększającą się z każdą chwilą porażkę.

*Sorki, że tak krótko, ale dopiero się rozkręcam.*


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Asajj Ventress
Ciemny Jedi



Dołączył: 31 Sie 2005
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Pią 22:03, 16 Mar 2007    Temat postu:

Asajj nie lubiła tracić czasu. Wolała szybko załatwiać swoje "sprawy". Dlatego strażnicy nie mieli szans, trafili zdecydowanie w złe miejsce i czas. Bez zastanowienia dała upust swojej agresji i z furią rzuciła się na klony. Zabić i uciec. Wyraźny cel. Żadnych wątpliwości.
W swoje ataki wkładała więcej siły i gniewu niż precyzji, strażnicy byli dosłownie masakrowani. Stali się zabawką małej dziewczynki, która rozmyślnie, z zimną krwią widząc fruwającą muchę rozgniata ją zwiniętym rulonem flimsiplastu na ścianie. Doskok, cięcie, unik i doskok do następnego przeciwnika. Podłoga szybko zapełniła się ciałami martwych klonów. Została sama. Jakby tego nie zauważając odwróciła się i wyłączyła miecze. Czerwone klingi zniknęły z ssykiem. Asajj biegła już w stronę hangaru...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Sob 14:32, 17 Mar 2007    Temat postu:

Przestrzeń

Mostek „Mel'alak'il"
Merai zaklął cichutko obserwując zmieniające się losy bitwy. Od początku był przeciwny całej tej operacji. Jednak teraz wydawało mu się, że nie uczynił wszystkiego by nie dopuścić do całej operacji. Odwrócił się do kapitan Regli, dowódcy Lucrehulka.
-Proszę przeprowadzić odwrót naszych sił. Ja spróbuje ich powstrzymać.
Oczy kilku obecnych na mostku kalamaria powiększyły się z podziwu. Merai już tego nie widział, biegł szerokim korytarzem w stronę hangaru, gdzie czekała na niego jego własna łódź podwodna. Pamiątka z lepszych czasów na Dac…

Główne pole bitwy
Torrent kończyły wyżynać niezbyt zwrotne kanonierki. Bitwa zmieniała się w rzeź. Dwie dodatkowe eskadry dobijały lecące na resztkach mocy droidy bombowce. Herdan z resztkami swojej eskadry kierował się w stronę otwartych na oścież wrót hangaru Lucrehulka. Klęska jaką zobaczył była straszliwe wyrazista. Stracił połowę eskadry, sporo czasu zajmie jej uzupełnienie takim samymi fachowcami jak ci, którzy dzisiaj polegli. Acclamator, który wciąż trzymał się obrzeży orbity odpalił kolejna salwę straszliwych torped. Cel był wyraźnie widoczny od początku biegu ogromnych pocisków. Los lekkiego niszczyciela był przesądzony. Kadłubem wstrząsnęła potężna eksplozja i po chwili główny dźwigar pękł jak zapałka, a sam okręt rozpadł się na dwie części. Światła do tej pory rozświetlające przednią cześć kadłuba zamigotały i zgasły, kiedy przestała płyną życiodajna energia reaktora.

Mostek „Mel'alak'il"
-Kapitanie Reglia, są kapsuły ratunkowe. Melduję, że ktoś przetrwał zniszczenie okrętu.
Nagle przed kulista konstrukcją ukrytą wewnątrz pierścienia Lucrehulka przemknęła calamariańska łódź podwodna. Za jej sterami zapewne znajdował się Merai. Cisze jaka zapanowała na mostku, kiedy wszyscy śledzili pełną poświęcenia akcje komandora przerwał głośny buczek alarmu.
Kolejne Ornety wychodzą z hiperprzestrzeni. To dwa Acclamatory i coś dużego, około 2 km długości. Wypuszczają myśliwce. Acclamatory 4 eskadry V-19, ten dziwny okręt 6 eskadr czegoś co wygląda jak silnie zmodyfikowana wersje Z-95.
Faktycznie potężny okręt stojący na flance zgrupowania sił Republiki, poza zasięgiem dokładnych skanerów LH wypuszczał jeszcze dziwniejsze myśliwce. Długie nosy i krótkie skrzydełka przywodziły na myśl „Łowcę Głów”, jednak sama maszyna była większa i wyglądała na bardziej masywna. Zdecydowanie było to coś nowego, z czym wcześniej KNS nie miało styczności.

Główne pole bitwy
Merai wysłał sygnał do ginących resztek Droid Bomberów. Maszyny szybko zareagowały i po chwili mknęły niczym eskorta statku calamarianina w stronę powierzchni wstrząsanej burzami planety. Wszystkie okręty i myśliwce Republiki skierowały się za nim jakby wyczuwając instynktownie, że stanowi on ogromne zagrożenie. Dało to czas LH na ucieczkę. Po chwili orbita była domeną Republikan.

Mico materializuje się na pokładzie Providenca i składa raport z dwóch bitew-Sullust, Kamino. Od tego jak to zrobi zależy jego egzystencja. Herdan pojawia się na Dac i uzupełnia eskadrę.

*****

Asajj
Droga do hangaru była praktycznie wolna od przeciwników. Przecież nie warto wspominać kilku klonów, które próbowały ja zatrzymać. Ginivex czekał na swoją właścicielkę tuż obok statku Sory. Asajj nie chciała czekać na Bulqa, pierwszą zasadą Ciemnej strony jest „przetrwają tylko najsilniejsi”, drugą „radź sobie sam frajerze”. Żagiel po chwili rozwinął się z cichym szumem silników elektrycznych. W drodze na orbitę Asajj minęł dziwnie wyglądający pojazd ścigany ogniem przez dwa Acclamatory. Niewiele brakowało by zaangażowała się w walkę przybysza z myśliwcami, jednak te torpedami zakończyły żywot tajemniczego śmiałka. Po chwili maszyna Ventress zniknęła w tunelu rozciągniętych gwiazd.

Asajj opuszcza Kamino, Ray czeka na post Jedi, przestrzeń nad Kamino jest zamknięta. Ufffff….
Asajj-po misję zgłoś się do BJK


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Herdan Duroc
Porucznik Republiki



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Sriluur

 Post Wysłany: Sob 15:34, 17 Mar 2007    Temat postu:

[off] Z twojego tekstu wynika że straciłem 6 myśliwców - nie widzę potrzeby pisać o tym jak skompletuję eskadrę, zrobię małe poprawki w "Eskadrze..." na korriban. Tnx Toth, Żbik, Wisznu i Woland za prowadzenie.[/off]

Przyjemnosc po naszej stronie Smile, chodziło o to,że macie miesiać w plecy w stosunku do Galaktyki i pościk na Korribanie o tym co robiliście by się przydał


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Wto 13:34, 03 Kwi 2007    Temat postu:

Venger nie miał wpływu na działania swoich towarzyszy, którzy poza Sora tak naprawdę przeszkadzali. Rzucili się na Jedi jak wściekła psy, ci jednak zwiększyli dystans, Mroczni niebezpiecznie odsuwali się od komory klonującej szukając kontaktu z ostrzami przeciwników. Znalezienie go nie było łatwe, Bothanin odpierał ciosy po mistrzowsku, blokując miecze Natana i Kresha. Trandoshanin próbował zaskoczyć przeciwnika cięciem z góry, jednak futrzak zareagował instynktownie przebijając przeciwnika na wylot. W tym samym czasie Sora walczył z Kenobim. Walka była wyrównana, chociaż wydawało się, że obaj przeciwnicy tylko się bawią, a za chwilę podadzą sobie ręce i wrócą do świątyni… Oko Raya nie było w stanie wyłapać wszystkich kolejnych ruchów. Miecze migały niezwykle szybko. Z zauroczenia tym wspaniałym widowiskiem wyrwały go dopiero krople deszcze, które spadały mu prosto na twarz. Nie zauważył co to było, bliski wystrzał oślepił go na chwilę, jednak wyczuł… Jedi przybyły na pomoc klony, jednak jakieś dziwne, różniły się od swoich braci… W oznaczonych na niebiesko zbrojach ze śmiesznymi mandaloriańskimi spódniczkami przypiętymi do pasów wystrzeliwywały magazynki swoich DC-15 zjeżdżając z dziury wyciętej w dachu na linach. Natan dostał jednym z boltów w plecy i upadł, po chwili podniósł się i zostawiając Sorę i Raya własnemu losowi pobiegł w stronę hangaru. Klon, który prowadził grupę skinął tylko Kenobiemu i otworzył ogień do Vengera, który musiał sobie poradzić nie tylko z ogniem piątki klonów, ale też z Bochańskim Jedi.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ray Venger
Ciemny Jedi



Dołączył: 04 Lis 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5

Skąd: Tatooine

 Post Wysłany: Pią 17:37, 06 Kwi 2007    Temat postu:

To była jakaś farsa. Jakby cały świat, nie jakaś siła wyższa sprzysięgła się przeciw niemu, a jego wszystkie starania i próby, chociażby niewiadomo jak silne i przemyślane, miała sobie za nic. Patrzał na nieudolny atak Kresha, którego właśnie opuszczało życie. Niewyraźna, spopielona wyrwa majaczyła gdzieś spomiędzy jego szat. Zapewne stanowiła jego koniec. Ciało uderzyło z głuchym oddźwiękiem na podłogę. Oto nieudolność i brak dyscypliny w swej całej okazałości. Na scenę spektaklu wstąpiły klony. Pomoc dla Jedi. Z tego co dało się wywnioskować, stanowili podnóżków Kenobiego. Rozpoczęli ostrzał, trafiając kolejnego z mrocznych Jedi. Ten upadł na ziemię, pozornie bez życia, jednak zmysły Ray’a od razu dostrzegły, że pozory mylą. Natan…wykazał się nie tylko powyższym, ale także nieopisaną odwagą. Choć z drugiej strony, owo zagranie mogło stanowić kwintesencję logiki i pomyślunku jaka w nim pozostała. Zaczął biec w stronę hangaru. Pozostawiając Sorę, jak i Vengera samych. Sytuacja nie była by tak paskudna, gdyby nie fakt, że ich wrogowie mieli po swojej stronie jednostki strzelające. Ray przeklął pod nosem, jednak zachował stoicyzm. Tą bitwę przegrali. Nawet on nie był w stanie poradzić sobie z taką sytuacją. Należało powrócić w mrok, by móc walczyć kolejnego dnia. Zmysły ciemnego Jedi wyostrzyły się. Pomyłka mogła zakończyć się śmiercią, lub co gorsza pojmaniem. Do żadnej z tych rzeczy nie mógł obecnie dopuścić. Uchylił się przed strzałem DC-15 i zwinnym ruchem sięgnął po drugie ostrze przy pasie. To rozbłysło błękitem następnie z dużą siłą wyzwoliło się z dłoni. Miecz, kręcąc się wokół własnej osi, pomknął nieubłaganie w stronę ostrzeliwujących Vengera klonów. Nie liczył, że trafi. Miał w zamyśle jedynie dywersję. Moc wypełniła jego ciało, każde włókno mięśniowe. Zdawał się poruszać szybciej niż normalnie, kiedy pognał w stronę hangaru, tak jak Natan przed nim. Uchylając się przed kolejną serią pocisków, pochwycił powracające ostrze. Dopadł do swojej szansy na ucieczkę, odpalając systemy startowe. Monitor rozbłysnął błękitem, kiedy właz zamykał się za nim, zapewniając ochronę od dalszego ostrzału. Jednostka wzniosła się w górę, znikając w przestworzach.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Konfederacji » Kłopotliwa wiadomość
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group