FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Powrót na Geonosis
Idź do strony 1, 2  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Konfederacji » Powrót na Geonosis
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Sob 20:58, 13 Sty 2007    Temat postu: Powrót na Geonosis

Temat założony po wcześniejszych konsultacjach z GM.

GM: Faeton
Gracze: Wat Tambor

Po wyjściu Snydera, biuro ponownie świeciło pustkami a Tambor oparł się plecami o oparcie fotela, głową dotknął żaglówka nie pokrytego już skóra. Zamknął oczy i pozwolił aby do jego systemu oddechowego wpłynęła niezbędna mieszanka. Sprawa Corelli została chwilowo zamknięta i Tambor mógł powrócić do rozmyślań dotyczących wyprawy na Geonosis. Chwilowo był to tylko pomysł mający na celu sprowadzenie tej zacnej planety, za jaką uważa Geonosis Tambor, z powrotem na łono Konfederacji. Pozostało jeszcze wiele szczegółów do opracowania i do sprawdzenia. Radnego zastanawiał przede wszystkim sposób w jaki miałby dostać się na planetę nie zauważony. Ważne oczywiście było to aby przeżyć ewentualne lądowanie, nie dać się schwytać, to były priorytety. Oczywistą sprawą były interesy Konfederacji, ale równie ważna a nawet ważniejsza, szczególnie dla Tambora, była sprawa jego życia, bardzo cennego, jak mniemał skakoanin.

Powrócił do spraw naglących i zajmujących jego umysł sprzed rozmyślań. Najważniejsze były problemy techniczne wykonania zadania. Tambor dysponował swoim osobistym okrętem "Talyc Gra'tua", którego dostał kiedyś od generała Vispera jako środek transportu. Użycie tak dużego okrętu wymagało spokoju nad planetą, znikomej ilości okrętów w przestrzeni geonosisiańskiej. Taka sytuacja była możliwa, ale bardzo mało prawdopodobna. Jeśli okaże się, że Republika dysponuje zbyt dużą siła obrony to użycie Recusanta będzie niemożliwe. Tambor nie miał ochoty walczyć z Acclamatorami, zwłaszcza jeśli będzie ich więcej. Była jeszcze druga możliwość dostania się na powierzchnie, do której skłoni się radny jeśli wojska republiki będą liczne. Ciche przemknięcie na powierzchnię planety, w tym celu Tambor będzie musiał zorganizować sobie okręt, niewielki i zwinny, na tyle mały aby mógł przedrzeć się niezauważenie na powierzchnie.

Wszystkie te ewentualności wymagały jednak dokładnych informacji, plan musiał zostać oparty na dokładnym wywiadzie. W tym celu wysoka istota postanowiła udać się na rozmowę z kapitanem Recusanta. Wstał i skierował sie do drzwi które automatycznie rozpostarły się przed nim. Naciągnął dokładniej rękawiczki tak aby przylegały wszędzie jednakowo do skóry. Buty szorowały po idealnie wypolerowanej powierzchni a na podeszwie Tambor wyczuł lekkie załamanie na progu, odnotował to skrupulatnie. Świadczyło to iż wszedł do poczekalni. Pomieszczenie było puste jedynie droid sekretarz wstał zamaszyście na widok radnego. Tambor chciał już poinformować robota o swojej wyprawie na pokład "Talyc Gra'tua" gdy nagle naszła go myśl. Po co on ma się fatygować do kapitana skoro to ten drugi może przyjść do niego i będzie się jeszcze cieszył, że może się na coś przydać.

Gdy Tambor nic nie mówił droid odezwał się do niego zdziwionym głosem:

- Ekscelencjo? - zapytał -Czym mogę służyć?

Radny nadal nie odpowiadał a po chwili odezwał się:

- Proszę wezwać do mnie, kapitana Avena. Chciałbym z nim porozmawiać.

Tambor powoli zaczął odwracać się, zastanawiało go czemu dopiero teraz wpadł na ten pomysł, czemu sam chciał iść do Avena. Doszedł do wniosku, że to przez spotkania rady Konfederacji, na nich nie jest najważniejszy i to czasem on musi chodzić za innymi a nie wszyscy za nim. Ale teraz jest u siebie i to on tutaj rządzi. Uśmiechnął się przebiegle i skierował do biurka.

W środku panowała cisza, dało wyczuć się jeszcze lekką woń trunku, którym Tambor poczęstował Snydera. Położył dłoń na blacie a drugą przyciągnął fotel opadł na niego lekko, głowę położył na oparciu i przymknął oczy. Po kilku chwilach spokoju i ciszy do gabinetu przyszedł droid-sekretarz i oznajmił metalicznym głosem, że kapitan Aven stoi za progiem i czeka. Tambor machnięciem ręki kazał wprowadzić kapitana a sam poprawił się na fotelu, łokcie oparł na blacie a palce odziane w rękawiczki zaplótł.

- Witam kapitanie, cieszę się, że znalazł pan czas aby mnie odwiedzić. - Powiedział Tambor bardzo przymilnym tonem. - Proszę niech pan siada.

Kapitan spoczął na fotelu który stał po przeciwnej stronie blatu. Tambor za to przechylił się na jeden bok a jedną ręka wezwał droida-kelnera.

- Zaprosiłem pana do siebie, gdyż chcę z panem przedyskutować pewną sprawę. Chciałbym aby zorientował się pan w sytuacji jaka panuje nad Geonosis. Ile okrętów tam stacjonuje i etc. Wszystko co może się nam przydać. Jeśli będziemy posiadać tą informację zdecydujemy jakim sposobem dostać się na powierzchnie. Zastanawia mnie również czy jest możliwość nawiązania łączności z Poogle Mniejszym i poinformowania go o tej radosnej nowinie iż przybywam na jego rodzinna planetę. - Tambor uśmiechnął się do siebie. Przesada była mocniej niż bardzo widoczna w tym stwierdzeniu, ale Tambor lubił takie słowne gierki.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Nie 18:51, 14 Sty 2007    Temat postu:

Oficer odpowiedział natychmiast:

- Panie prezesie, z tego co wiem planeta nie jest okupowana i na jej orbicie nie ma zadnych okrętów wroga, ale oczywiście mogę postarać się o potwierdzenie tej informacji...

Tambor uniósł dłoń przerywająć kapitanowi:

- Wydawało mi się, że oficer o tak chwalebnym przebiegu służby jak pan zdaje sobie sprawę, że tego typu działania powinny być potraktowane rutynowo?! Chyba nie chce pan, żeby pańskie przypuszczenia były przyczyną lądowania w samym sercu zgrupowania republikańskich krążowników?

Wyraźnie zmieszany oficer odpowiedział:

- Aaależ oczywiście. Nie chciałbym narazić pańskiej osoby na niebezpieczeństwo. Odmeldowuje się!

Wojskowy trzasnął obcasami i szybko opuścił biuro wymagającego zwierzchnika. Oczywiście kapitan Aven przeglądał raporty wywiadu i wiedział, że republikańscy żołnierze opuścili planetę kilka tygodni temu, aby udać się na odsiecz Eriadu, ale przecież Tambor nie był wojskowym i nie musiał znać na pamięć każdego biuletynu służb specjalnych. Aven udał się do swojej kwatery, gdzie ściągnął najnowsze informacje wywiadowcze na temat Geonosis i wkrótce zameldował się pod drzwiami szefa Unii Technologicznej. Droid protokolarny zaanonsował go i już po kilku sekundach stał dokładnie w tym samym miejscu co godzinę wcześniej.

- Pozwoli pan prezesie, że przedstawie najwnosze wiadomości dotyczące Geonosis i Poogla Mniejszego.

Tambor z przyzwoleniem kiwnął głową darując sobie wszystkie zbędne słowa. Aven umieścił niewielką kasetkę w czytniku, stanowiącym element wyposażenia luksusowego gabinetu separatystycznego lidera. Wkrótce z projektora wystrzelił snop światła, który po chwili skupił się w obraz planety, obok wizerunku której pojawił się szereg informacji dotyczących jej budowy, klimatu, położenia względem słońca, a także dane o mieszkańcach i jej obecnej sytuacji politycznej, jak i siłach zbrojnych na jej powierzchni. Ta ostatnia pozycja ograniczała się jedynie do powstańczych sił arcyksięcia planety. Z raportu wynikało, że insurekcja poszła gładko, i Geonosis znowu cieszyła się niezależnością. Każdy kij ma jednak dwa końce, o ile jeszcze niedawno Poogle Mniejszy i jego lud zaliczali się do gorliwych zwolenników ruchu hrabiego Dooku, to teraz połowa ich planety zostałA przemielona przez turbolasery republikańskiej floty na drobny popiół. Co prawda klimat planety i przed atakiem Republiki nie należał do rajskich, zarówno w przeświadczeniu Tambora, jak i ludzkich zwolenników Konfederacji, jednak w oczach Geonosian sprawa mogła wyglądać zgoła inaczej.

- Jak pan widzi prezesie, na Geonosis nie ma żadnych sił Republiki, nasi ludzie z wywiadu nie podejrzewają również, że w najbliższym czasie ta sytuacja może się zmienić. Poogle Mniejszy odzyskał kontrolę nad planetą. Jego ule są jednak wściekłe z powodu rejterady i jak niktórzy na na Geonosis mówią zdrady, której obiektem stał się ich glob. Republika solidnie przeorała powierzchnię planety. Co prawda większość Geonosian przetrwała pod ziemią w swoich miastach...

Skakoanin zwnowu przerwał swojemu oficerowi:

- Bardzo dobrze, zatem mamy z kim rozmawiać.

Aven tym razem uparł się dokończyć podjęty wątek:

- ...jednak nastroje są z pewnością nam nieprzychylne. Myslę, że trudno będzie przemówić Pooglowi do rozsądku.

Tambor spojrzał gniewnie na kapitana:

- To już nie pańskie zmartwienie. Zapewniam pana, że lepiej będzie jeżeli dyplomacje pozostawi pan odpowiednim funkcjonariuszom Konfederacji. Dziękuje za raport, wkrótce otrzyma pan dyspozycje odnosnie podróży. Co ustalił pan w sprawie kontaktu z Pooglem?

- To nie powinno stanowić problemu, wystarczy wybrać odpowiedni kanał i połączyć się. Jeżeli mogę sobie pozwolić na snucie przypuszczeń, a tym przypadku popartych wiedzą, to nie sądze, aby Geonosianie odmówili nawiązania kontaktu.

Skakoanin poprawił się w fotelu, spojrzał krytycznie na kapitana i odprawił go mówiąc:

- Dziękuje, spisał się pan przyzwoicie, proszę czekać na instrukcje.

Aven wyszedł pozostawiając Wata Tambora sam na sam z jego własnymi myślami.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Wto 20:18, 06 Mar 2007    Temat postu:

Tambor przeciągnął lekko palcem po oparciu fotela, spoglądając jak ani jedno ziarnko kurzu nie wzbija się w powietrze. Ręka odziana w rękawice powędrowała na blat i Tambor przyciągnął swój fotel do biurka. Zamyślony analizował usłyszane informację. Bezwiednie wezwał droida z przekąskami i napojami. Skosztował swoją ulubioną brandy na rozluźnienie i czystość umysłu.

Połączenie z Geonosis Tambor postanowił zostawić sobie na inną okazję. Mogła się przydać już bezpośrednio przed samym pojawieniem się w systemie Geonosis. Poogle Mniejszy wydawał się skłonną do rozmowy, a tego właśnie potrzebował Tambor. Sam skakoanin był zawiedziony, że tak późno Konfederacja reaguje na to, co wydarzyło się na Geonosis. Bolało go to, iż pozwolono Republice tak mocno zniszczyć planetę sojusznika, bądź, co bądź bardzo mocnego i potrzebnego. Wielkie fabryki ukryte pod powierzchnią planety były łakomym kąskiem, które przysporzą Tamborowi wielu sojuszników i głosów poparcia w podzięce za ponowne uruchomienie produkcji droidów. Zresztą część fabryk należała do Baktoid, czyli firmy Tambora.

Prezes wezwał ponownie Avena a gdy ten się zjawił, Tambor rozpoczął wypowiedz.

- Proszę szykować się do startu, niedługo ruszamy. Najpierw musi pan jednak zorganizować okręt. Mały, takiej wielkości, aby mieścił się na Recusancie. Oczywiście nie może się to odbyć kosztem strat w ilości eskadr. - Wstał i stanął za fotelem. - Ma to być okręt, którym bezpiecznie udam się na powierzchnie planety, rozmówię się z Poogle i wrócę. Proszę szczególny nacisk położyć na b-e-z-p-i-e-c-z-n-y - przeliterował słowo, aby uzmysłowić dobitnie rozmówcy, o czym myśli.

- Najlepiej, aby był odporny na atak z ziemi i powietrza. Tak samo i w przestrzeni kosmicznej. Obowiązkowo napęd nadświetlny. - kontynuował wymienianie. - To chyba wszystko, co dotyczy tego okrętu. Inna sprawa. Musi przygotować pan bezpieczna trasę. Tym razem już nie przeliterowywał wyrazy, nie chciał denerwować Avena. - Najlepiej, żeby była trudna do śledzenia. Ostatnim razem spisał się pan świetnie, więc ufam, że i tym razem będzie wszystko dobrze. Oczywistym jest, że chciałbym najpierw zaakceptować trasę. To chyba wszystko. Aha, mam nadzieje, że przekazane mi przez pana informację są dokładne i nie natkniemy się na Geonosis na Acclamatory. Odpowiada pan swoją posadą. - Tambor zauważył jak Aven przełyka ślinę a grdyka podnosi się i opada.

Tambor postanowił jednak zakończyć rozmowę miłym akcentem.

- Z drugiej jednak strony, jeśli wszystko się uda zostanie pan sowicie wynagrodzony. Mam nadzieje, że premia za wykonanie zadania na Trandoshy zadowoliła pana.

Na twarzy Avena wypłynął uśmiech.

- Tak, radny. Dziękuje.

- To jak będzie z tym okrętem. Da pan rade coś znaleźć? - Zapytał Tambor i wpatrywał się w swojego podwładnego.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Czw 11:23, 08 Mar 2007    Temat postu:

Wyraźnie rozpogodzony perspektywą nagrody Aven odpowiedział:

Myślę, że mam pewien odpowiedni prom. To zmodyfikowana jednostka neimoidiańska. Jest opancerzona, ma solidne tarcze i hipernapęd. Jest też wygodna. Podobne mają Nut Gunray czy generał Grievous. Myślę, że będzie pan zadowolony...

Kapitan wygładził mundur i ciągnął dalej:

Oczywiście przygotuję odpowiednią trasę i przedstawię do zatwierdzenia. Tak szybko jak się da, myślę, że najpóźniej za godzinę. Gwarantuję bezpieczny przelot bez żadnych przygód. Odmeldowuję sie.


Wojskowy zostawił prezesa w jego gabinecie i sam rozradowany możliwym awansem ruszył na mostek. Tam kazał nawigatorom przygotować kilka opcji kursu na Geonosis. Aven znał Wata i wiedział, że ten lubił mieć wybór. Oczywiście nie oznaczało to, że mógł mu podsunąć byle co. Skakoanin był wymagający i gdyby choć jedna z tras była choć troche niebezpieczna, ten wściekłby się.

Corma! Co to ma być?! Przecież na tym szlaku zaginęły nasze transportowce! Robisz ze mnie idiotę? Jeżeli nie chcesz skończyć jako wartownik u rebeliantów na Raxus Prime to lepiej to zaraz popraw, albo osobiście zapakuje twój nic nie warty zadek do kapsuły i wystrzele w kierunku najbliższej gwiazdy!

Eeee...tak jest panie kapitanie, ale przecież to pan kazał...

Milcz! Jak śmiesz mnie pouczać?! Uważaj, bo moja cierpliwość ma swoje granice!


Oczywiście panie kapitanie, przepraszam. Już poprawiam!

Dowódca odprowadził krnąbrnego podwładnego do jego pulpitu i zapadł się w swój fotel. Analizował na ekranie datapadu zaproponowane opcje podróży. Cóż rzeczywiście, to on kazał wprowadzić tę ostatnią do katalogu, który miał być przedstawiony prezesowi Tamborowi. No nic, Corma nie powinien być na tyle zuchwały, żeby wypominać błąd kapitanowi. Jeszcze jeden taki wyskok i skończy w ekipie porządkowej szorując latryny. To co, że był dobry, nawigatorem...

Po niepełnej godzinie nawigatorzy i droidy astrometryczne obliczyły trajektorie przelotu, a zadowolony z siebie Aven mógł udać się z wypchanym informacjami datapadem do luksusowych pomieszczeń prezesa Unii Technokratycznej. Wejście dowódcy recusanta obwieścił melodyjny gong. Oficer pewnie przekroczył próg gabinetu Tambora.

- Panie prezesie, melduję się! Przyniosłem trasę do zatwierdzenia.

Konfederacki dygnitarz spojrzał na kapitana zza szkieł swojej maski i modulowanym przez filtry głosem odpowiedział:

- doskonale. Poproszę o datapad Aven.

Pyszniący się jak paw dowódca podał urządzenie Skakoaninowi. Ten przez chwilę przerzucał kolejne okna zapełnione informacjami. Wreszcie uniósl dużą głowę i zadał pytanie:

- To którą opcję uważa pan za najbezpieczniejszą?

-Jak mi się zdaje wariant D byłby najstosowniejszy.

Tambor przez chwilę gapił się w ekran.

- Naprawdę? Nieee...Według mnie ominięcie tego zgrupowania asteroid byłoby więcej niż wskazane. Zagrożenie dla poszycia. A poza tym asteroidy to świetna baza wypadowa dla piratów i komandosów Republiki...Aven...

Ostatnie słowa były przepełnione rozczarowaniem. Nieco podirytowany prezes dokończył:

- Ja bym wybrał trasę B. Tak, to dobry wariant.

Zaskoczony kapitan odebrał datapad.

- B? Tak, rzeczywiście, tą opcję należy uznać za najlepszą.


Oficer patrzył na wersję jego trasy poprawionej przez skarconego nawigatora Cormę...

- Skoro to mamy już za sobą, chciałbym się dowiedzieć czegoś na temat mojego promu. Mogę prosić o szczegóły?

- Ależ oczywiście panie prezesie! Oto on.


Aven przełączył kilka przycisków na holoprojektorze:

[link widoczny dla zalogowanych]

- Bardzo bezpieczna i uniwersalna jednostka. Ta ma zamontowaną parę turboblasterów i jak już wcześniej mówiłem opancerzenie, tarcze i hipernapęd. Dodatkowo otrzyma pan odpowiednią eskortę myśliwców. To na wypadek, gdyby Poogle poczuł się dotknięty opuszczeniem w potrzebie...

Kapitan zastygł w oczekiwaniu na komentarz prezesa Tambora.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Nie 23:05, 01 Kwi 2007    Temat postu:

- Zgadzam się na ten prom. - Zamyślił się na chwile i kontynuował dalej. - Tak jak mówiłem wariant B jest najlepszy. Proszę przygotować okręt do podróży, jak tylko będziecie gotowi proszę mnie zawiadomić. Natychmiast dołączę.

Kapitan wstał i szybko skierował się do drzwi, gdy tylko do nich się zbliżał, rozsunęły się. Wszedł w otwarty otwór i skłonił nisko głowę Tamborowi. Ten machnął niedbale ręka na znak pozwolenia. Po chwili drzwi za Avenem zamknęły się.

Tambor dotknął palcem blatu i zaczął po nim jeździć. Zastanawiał się nad cała sytuacją. Jak zwykle zresztą starał się przemyśleć każdy ruch. Analiza, obserwacja i dedukcja na tych trzech słowach opierał się jego sukces. Podczas prac w Backtoid jak i w Konfederacji.

Z rozmyślał wyrwał go brzdęk komunikatora. Pierwsza myśl jaka pojawiła się w głowie Tambora była związana z gotowością okrętu, ale po chwili zorientował się, że upłynęło zbyt mało czasu od wyjścia Avena. Nie potrafił znaleźć w głowie innego rozwiązania więc postanowił nie trapić się dłużej tym problemem i odebrać rozmowę. Wcisnął guzik oznaczający przyjęcie rozmowy. Momentalnie nad blatem biurka pojawiła się podobizna jednego z jego droidów-sekretarzów odpowiedzialnego za wszelkie kontakty z wojskiem. Połyskujący hologram ukłonił się i czekał na pozwolenie Tambora.

- Słucham. - To były jedyne słowa jakie padły z ust Tambora.

- Panie dobiegły nas plotki o rzekomym zaginięciu Generała Grievousa. Jego miejsce ma zając Pors Tonith. - przedstawił sytuacje droid.

Tambor ze stoickim spokojem spoglądał w hologram.

- Admirał Tonith - poprawił droida radny. - Dziękuje za informacje. Możesz odejść. - Znaczy zniknąć poprawił się przewodniczący

- Tak radny. - odparł droid a jego podobizna rozpłynęła się w nicość.

Radny począł zastanawiać się nad kompetencjami nowego dowódcy i porównywać go z Grivousem, który był geniuszem taktycznym. Położył głowe na dłoni. Ciężko będzie Tonithowi dorównać biodroidowi, pomyślał. Każdy powinien otrzymać szansę, taką zasadę Tambor starał się stosować od bardzo dawna. Głównie jednak w zawodowym życiu.

Ponownie usłyszał dźwięk komunikatora. Tym razem był to jednak Aven. Kapitan oznajmił, że mogą wyruszać w każdej chwili. Tambor poinformował kapitana, że uda się do niego zaraz po załatwieniu pewnej sprawy. A mianowicie nagranie wiadomości dla Admirała Tonitha. Tego jednak kapitan nie musiał wiedzieć.

Kilka minut później Tambor otworzył drzwi do swego gabinetu. Stanął przed droidem sekretarzem. Podał mu detakartę z nagraną wiadomości. Kazał przekazać Admirałowi najszybciej jak tylko da radę.

Ruszył w dalszą drogę i skierował się na pokład "Talyc Gra'tua". Wezwał swoją ochronę, czterech MagnaGuardów. IG-100 otoczyli go dookoła tworząc kordon ochronny.

Podróż zajęła kilka minut i Tambor mógł zameldować się na mostku swego flagowego okrętu. Spojrzał na całą załogę, która prężyła się przed nim. Każdy z oficerów pokazywał pierś, wypinali ją tak jakby startowali w zawodach. Tambor uśmiechnął się pod "nosem".

- Kapitanie, jeśli okręt do mojej eskorty na Geonosis został już załadowany możemy ruszać. - Spojrzał na kapitana i oczekiwał na jego odpowiedz.

[off] Faeton, prosiłbym abyś nie godmodingował mojej postaci nawet w takich krótkich komentarzach. Będę wdzięczny. [/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wisznu
Mroczne widmo



Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Wto 22:40, 08 Maj 2007    Temat postu:

- Tak ekscelencjo, już ruszamy - zameldował oficer.

Nagle gwiazdy się rozmyły i otworzył się przed nimi tunel hiperprzestrzenny.
Podróż dla prezesa Techno Uni minęła nadzwyczaj spokojnie i bez utrudnień dzięki b-e-z-p-i-e-c-z-n-e-j trasy jaką wybrał radny do swojej podróży. Jednak miało to cenę znacznego wydłużenia podróży, po tygodniu lotu zbliżano się do miejsca przeznaczenia. Kapitan tuż przed wyjściem ze skoku poprosił Radnego na mostek. W chwili gdy Tambor przybył akurat miało miejsce wejście do systemu. Jego oczom ukazała się ciemno żółta planeta z otaczającym ją pierścieniem asteroid, ten pustynny świat miało w sobie coś mistycznego i fascynującego... coś co przykuwało do siebie oczy i nie pozwalało puścić. Jednak przerwało to donośny okrzyk jednego z oficerów mostka.
- Kontakt... dwa duże patrolowce Geonosiańskie, wypuszczają myśliwce to... nantexy, 2 eskadry.
Kapitan stanął dęba i mocno przymrużył oczy - To ich krążowniki, nie są wstanie nam zaszkodzić jeżeli dojdzie do walki - powiedział do siebie ale wystarczająco głośno by się domyśleć że celowo - Radco możemy spróbować im przesłać Konfederackie kody rozpoznawcze i postarać ich wywołać ale znając ich złą sławę i ich ostatni stosunek do nas nie wiem czy to pomoże - Widać że oficer pamięta dobrze o nawykał Radnego który chce mieć pełną kontrolę nad wszystkim.

- 2 min do starcia - zakrzyczał ktoś z mostka.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Wto 23:24, 08 Maj 2007    Temat postu:

Gdy kapitan poinformował Tambora o zbliżającym się wyjściu z nadprzestrzeni, radny zdecydował się udać na mostek. Oczywistą sprawą dla przewodniczącego były fakt wyjścia z nadprzestrzeni. W końcu sam zaaprobował trasę i dokładnie wiedział kiedy znajdą się w przestrzeni Geonosis. Chciał jednak aby został o tym poinformowany, uznał, że takie informację powinne docierać do dowódcy wyprawy (a za takiego się uważał) bezpośrednio od jego podwładnych.

Wstał i udał się na mostek, gestem ręki rozkazał dwóm IG-100 aby podążyli za nim. Po kilku minutach spaceru, notabene odbywanego już kilkakrotnie, doszedł do punktu docelowego. Ledwie przekroczył próg centrum dowodzenia a przed jego oczyma rozpostarła się tarcza Geonosis. Począł przyglądać się jej owalowi, jednolita barwa raziła delikatne spojówki Tambora. Skakoanin nie zdążył przyjrzeć się malującemu się przed nim obrazkowi, gdyż jeden z oficerów donośnym krzykiem oznajmił pewien problem.

Tambor nie spodziewał się aby na jego flagowym okręcie oficerowie przekazywali ważne informacje w tak ekspresywny sposób. Po wysłuchaniu raportu odezwał się kapitan i oznajmił swoje rację.

- Proszę dyplomację i rozmowy pozostawić mi, kapitanie. - rzekł spokojnym tonem radny, tak jakby wcale nie zauważał pędzących z oszałamiającą prędkością okrętów. - Jeśli rozwalimy te myśliwce - kontynuował - ich stosunek do nas będą jeszcze gorsze. - Odwrócił się i skierował do łącznościowca. Idąc do stanowiska mówił. - Zresztą jak pan słusznie zauważył nie stanowią dla nas zagrożenia.

Uśmiechnął się pod skafandrem, ale nie odwrócił się do kapitana, gdyż ten i tak nie zauważyłby tego gestu.

- Proszę nadać do nich standardową wiadomość o naszej przynależności. Proszę na razie nie wspominać o tym, że znajduję się na pokładzie. - powiedział radny do oficera.

Tambor zawsze miał dobre kontakty z Poogle Mniejszym, ale wolał nie ryzykować i od razu nie odkrywać wszystkich kart. A może coś się zmieniło w uczuciach Geonosianina i teraz jest nastawiony mniej przychylnie do Tambora, pomyślał radny.

- Kapitanie - powiedział, kierując się do dowódcy okrętu. - Proszę przygotować tarcze. Jednak nie będziemy ich aktywować dopóki, dopóty nie będzie realnego zagrożenia ze strony wroga. Mam na myśli oczywiście odległość ogniową. - Tambor próbował rozmawiać w slangu wojskowych jednak jego ostatnie stwierdzenie wydało mu się dość głupie.

Stanął obok kapitana i przyglądał się jak załoga "Talyc Gra'tua" wykonuje jego polecenie.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wisznu
Mroczne widmo



Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Wto 23:49, 08 Maj 2007    Temat postu:

Już wysyłam - oznajmił sullusiański łącznikowiec z spokojem - narazie brak odpowiedzi sir.

W rzeczy samej wyglądało to tak jakby jej w góle nie otrzymali. Lecącę statki nawet nie zwolniły o jotę i z każdą chwilą było coraz bliżej i bliżej... bliżej.
- Dość tego - przemówił lekko zdenerwowany T'wilek - podnieść osłony !

W chwilę po tym laserowe bolty pokryły statek, Nentexy okrążyły okręt ostrzeliwując go z każdej ze stron. Patrolowce rosnące w oczach zaczęły ostrzeliwać Rescusanta z turbolaserów. Oczy Wata mogły podziwiać efekty rodem z jakiegoś święta z pokazem sztucznych ogni. "Talyc Gra'tua" nie odpowiedziała bo nie było takiego rozkazu.

- Odnotowujemy minimalny spadek tarcz
- Oznajmił paradoksalnie do wyglądającej sytuacji Aven - dalsze rozkazy ?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Śro 15:05, 09 Maj 2007    Temat postu:

Przeklęci Geonosianie, pomyślał Tambor. Wogóle nie myślął.

- Proszę narazie nie otwierać ognia. Otworzyć dopiero gdy tarcze spadną do 80% nominalnej wytrzymałości. aha i proszę tak ustawić okręt abyśmy w każdej chwili mogli skoczyć w nadprzestrzeń. - Cały czas kręcił głową i zastanawiał się jak rozwiązać zaistniały problem.

Skierował się do łącznościowca, nadal pokładał nadzieje w rozwiązaniu tego problemu drogą dyplomatyczną. Skoro pierwsza prośba nie zadziałała to teraz może gdy ujawni swoją obecność dojdzie do rozmowy.

- Proszę nadać nasępującą wiadomość "Tu przewodniczący Unii technokratycznej, radny Konfederacji Niezależnych Systemów Wat Tambor. Proszę o kontakt z Poogle Mniejszym. Musimy porozmawiać o zaistniałej sytuacji w galaktyce i o możliwości wypłacenia odszkodowania Geonosis za poniesione straty na rzecz Konfederacji." - Tambor łudził się, że jego osoba w połączeniu z obietnicą odszkodowania skłoni walczących do rozmowy. - Proszę również dodać, "jeśli nie odpowiecie i nie wstrzymacie swoich ataków będziemy zobowiązani bronić swojego okrętu jak i życia. Otworzymy ogień. Wolelibyśmy jdnak wrócić na łono dyskusji i dyplomacji". Proszę powtarzać tą wiadomość na wszystkich częstotliwościach.

Skierował sie do kapitana.

- Mam nadzieje, że uda się nie atakować, jednak jeśli nic nie wskuramy proszę rozwalić wszystko co nas atakuje.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wisznu
Mroczne widmo



Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Wto 18:56, 15 Maj 2007    Temat postu:

To nie było coś do czego Wat się urodził... walka. Taka prymitywna i zwodnicza, podczas gdy zamiast niej można zawszy rozwiązywać problemy inaczej. Nie chodzi b najmniej o "moralną" kwestie podejścia ale o naturę przywódce techno unii która po prostu do "swojskich" metod jest przyzwyczajona. A może kryje się za tym jakaś głębsza logika ? Tylko Wat Tambor to wiedział.

Jak nadano nowy komunikat, niemal natychmiast Geanosianie zaprzestali ostrzału. Mimo to nadal krążyli w okół okrętu, w tym czasie Rescusant obracał się w stronę kierunku którym przybył.
Nagle zabrzmiał charakterystyczny dzwięk zwiastujący połączenie.

-Przewodniczący
- oznajmiał łącznikowiec - Poogle mniejszy połączył się z nami na otwartym kanale, wyświetlamy jego holoprojekcję.
Rzeczywiście, dokładnie przed Watem pojawiła się sylwetka Arcyksięcia, do niedawna członka rady separastycznej i Techno unii. Przywódca Geanozjan nerwowo odchrząkną i stukając dwa razy lazką zaczął mówić swoim dialektem gdzie słów nie można było rozróżnić od zdań... i na odwrót. Lecz komputerowa konsola obok Wata wyświetlała liniki zdań które chciał przekazać Poogle.

<< Przewodniczący Tambor ! Przyjmij moje wyrazy przeprosin i próśb o wybaczenie. Atak na twój okręt był... wyrazem zbyt wielkiego nieokrzesania moich dowódców, bądź pewny że zostaną ukarani. Proszę, przyjmij moję zaproszenię do mojej siedziby... z pewnością przychodzisz z ważnym poselstwem. Konfederacja musi wiele wyjaśnić. >>


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Wto 23:09, 15 Maj 2007    Temat postu:

W momencie gdy siły geonosiańskie przerwały ostrzał okrętu Konfederacji na twarzy Tambora pojawił się uśmiech. A jednak, informacja o jego obecności na pokładzie okazała się plusem. Tambor musiał przyznać w duszy, że na początku podjął złą decyzję. Na szczęście w porę sie poprawił. Nie napawało to jednak go dumą. Zawsze był bardzo surowy w stosunku do siebie, nie pozwalał sobie na błędy. Tym razem się udało, co jednak by się stało gdyby osłony nie wystarczyły? Szczęście było jednak po jego stronie. Choć prezes wolałby nie polegać na szczęściu a jedynie na rzeczowej analizie faktów. Następnym razem będzie musiał uważniej zastanawiać się nad swoimi decyzjami. Właśnie teraz nadchodziła taka okazja. Kolejna próba jego oceny sytuacji.

Wysłuchawszy przemowy Poogle'a Mniejszego Tambor skinął głową i odpowiedział przywódcy Geonosjan.

- Nie przejmujmy się tym drobnym nieporozumieniem. Również uważam, że konferencja powinna wiele wyjaśnić. Z ochotą udam się do twoich zacnych komnat. - Próbował połechtać dumę Poogle'a tymi słowami. Każdy jest łachy na komplementy. - Niedługo przybędę na powierzchnię. Mam nadzieję, że tym razem obejdzie się bez komplikacji. - Nisko się skłonił i przerwał połączenie.

Pomieszczenie mostka okrętu powoli przestawało być już potrzebne w tym momencie misji. Tambor postanowił przemieścić się do hangaru w którym znajdował się jego prom pasażerski.

Gdy zaczął opuszczać mostek wydawał się zasępiony i pogrążony w swoich myślach, jednak było to tylko złudzenie. Zanim zdążył zbliżyć się do śluzy powiedział do kapitana aby ten towarzyszył mu podczas spaceru do hangaru. Szli wolnym krokiem długim korytarzem, w ślad za nimi przemieszczali się jak cienie cztery roboty MagnaGuard IG-100, którzy nie odstępowali prezesa Unii nawet na krok. Niskim głosem zaczął:

- Kapitanie, udam się teraz na powierzchnię Geonosis. Ufam, że w razie potrzeby będzie wiedział pan co robić. Pozwolę sobie jednak nakreślić kilka ważniejszych spraw. Wykonanie operacji pozostawię już pana inwencji. - Nie spojrzał na kapitana, wzrok cały czas miał wlepiony w ziemię a szedł lekko pochylony. - W razie gdy otrzyma pan od nas jakieś informacje o problemach, natychmiast proszę zniszczyć okręty znajdujące się na orbicie. Jednak nie może to przeszkodzić w ciągłym zbliżaniu się do powierzchni. Wierzę, że mi uda się wsiąść do promu, gdy w nim będę natychmiast udam się na "Talyc Gra'tua". To oczywiście jest plan na najgorszą ewentualność. Mam nadzieję, że nie zaistnieje taka potrzeba. Robot pilot będzie meldował się co 20 jednostek czasu geonosjańskiego. Jeśli nie zadeklaruję się dwa razy z rzędu proszę rozpocząć całą wcześniej wspomnianą procedurę. To chyba wszystko, kapitanie. - Rzekł.

- Rozumiem, radny. Wykonam wszystkie polecenia tak jak pan sobie zażyczył. - odparł kapitan, który cały czas wysłuchiwał instrukcji Tambora.

- Cieszę się. Aha, proszę ciągle monitorować nasz lot i miejsce lądowania promu. Musi mieć pan cały czas go na oku.

Właśnie weszli do dużego hangaru, w którym prócz promu radnego stało jeszcze kilka innych myśliwców. Nominalna obstawa Tambora podczas lotu na planetę. Smukłe i zgrabne szykowały się do startu. Przewodniczący powiódł wzrokiem w stronę promu, przed nim stały cztery Superbattledroidy. Lądowa obstawa przewodniczącego. Po chwili Tambor zdał sobie sprawę, że skład wyprawy w całości składał się z droidów. Czterech MagnaGuardów, czerech Superbattledroidów plus droid pilot. Radny westchnął w duchu, całe życie budował droidy a teraz otacza się tylko nimi. Właściwie nic nie miał przeciwko nim, przynajmniej wykonywały jego polecenia w stu procentach.

Zanim wsiadł do maszyny, pierwszy raz od wyjścia z mastka spojrzał na kapitana i rzekł.

- Powodzenia, kapitanie.

Kapitan zasalutował a radny wsiadł do promu. Tuż za nim klapa zamknęła się z sykiem. Pozostał sam ze swoimi myślami. Podczas podroży przyglądał się krajobrazowi jaki rozpościerał się przed nim. Zauważył wiele dziur i lejów po bombach jakie spadły na tą planetę podczas pierwszej bitwy Wojny Klonów. Tak, to dzięki wydarzeniom, które miały miejsce właśnie tutaj Unia walczy o wolny handel, który tak bardzo przeszkadzał w rozwoju firmy. Prócz lejów po bombach znajdowało się też kilka naturalnych, znacznie większych. Właśnie do jednego z takich prom radnego się udawał.

Podczas podróży robot pilot wymienił kilka zdań z nawigatorami na Geonosis i skierował prom w wybrane miejsce. Gdy byli już na tyle blisko aby lądować, eskorta poczęła wracać na okręt flagowy Tambora. Prom gładko osunął się na ziemię, solidnie stanął na nogach wystawionych z dolnego fragmentu statku. Klapa ponownie wysunęła się, gdy dotknęła powierzchni planety wzbiła kurz, który po chwili z powrotem opadł na ziemię. Najpierw na platformę wyszły dwa SBD tuż za nimi dwóch Magnaguardów, dopiero wtedy pojawił się Wat Tambor. Stanął na klapie, tak aby w ostateczności szybko mógł wskoczyć do środka i odlecieć.

Na razie jednak nic się nie działo i Tambor mógł jedynie czekać. To też uczynił.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wisznu
Mroczne widmo



Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Śro 16:34, 23 Maj 2007    Temat postu:

Hangar Geonosian cechował się ich typowymi rozwiązaniami architektonicznymi, ściany skaliste a niby jak ulepione z "gliny" niemal brak widocznych zastosowań metalu z wyjątkiem tych obiektów z których składała się elektronika. A było ich nie wiele, panel który elektronicznie wyłączał pole siłowe do pomieszczenia dalej i kilka innych wraz z prawdopodobnie urządzeniami tankującymi przy każdym ze stanowisk lądowych w tym obszernym hangarze.
Wat mógł zobaczyć że grupka komitetu powitalnego stanęła przy polu siłowym, jaj mógł zmiarkować było to 6 Geonosiańskich wojowników uzbrojonych w coś w rodzaju trójzębnej włóczni oraz smukłu o dumnej podstawie Geonosian, nie uzbrojony z czerwono złotymi barwami na cos w rodzaju munduru.
Pole siłowe opadło i grupka staneła przed samym przewodniczącym. Ten nie uzbrojony Geonosianin wyciągnął zza pleców dziwne ale poręczne urządzenie które okazało się tłumaczem, niezbędne narzędzie w porozumieniach dyplomatycznych.
<< Reprezentancie jestem Paak'saak jestem tu by eskortować ciebie do Arcyksięcia>>

Dalej już bez zbędnych słów, geonosianie dołączyli do eskorty Wata. Wychodząc z hangaru przeszli przez długi korytarz który kont odchylał się ku górze. Następnie wstąpili do wielkiej windy mogącej pomieścić duży odział wojskowy, windą zjeżdżali na dół dość długi czas. Gdy wrota się otwarły wkroczyli do gigantycznej "sali" która przypominała centrum dowodzenia. Setki Geonosian przelatywujących z jednego miejsca do drugiego z zamiarem dostarczeniem różnych wiadomości, kilkadziesiąt pracujących przy różnych statystykach i mapach. Wyglądało na to że Poogle jeszcze zadomowia się na planecie z której na początku wojny musiał się wynieść a hangar którym przybył tambor musiał bc jakimś awaryjnym, z którego w razie czego można się szybko ewakuować.
Owadzia rasa gdy zobaczyła przemarszującego radnego stanęła na baczność, co do jednego. Dalej weszli na jakiś talerz ze silinkami repulsorowymi, do którego akurat wszyscy sie zmieścili i wylecieli w górę wysoko aż do mniejszej platformy lądowniczej zamontowane bezpośrednio do jakiejśc budowli przypominającej "budynek w budynku", nie wielk a nawet całkiem mały, tuż przed wejściem Paak'saak zatrzymał marsz.
<< Dalej eskorta nie idzie, tylko ty Radny. >> - powiedział szorstko.

Wat został zmuszony wejść sam, być może instynktowo mógł by się spodziewać jakiejś zasadzki ale widok figury arcy księcia na środku sali na pewno zniwelowała by takie odczucie w tym miejscu. Arcyksiążę siedział na krześle przy małym prostokątnym stole, naprzeciw niego również było krzesło dla Tambora.
<< Wat Tambor, mam nadzieję że podróż minęła przyjemnie i krótko. Oboje znamy ostatnie wydarzenia dobrze i nie czuję sie dobrze gdy mamje o nich przypominać. Spytam krótko, z czym przychodzisz ? >> - o ile było to możliwe do poznania, w głosie arcyksięcia nie było czuć gniewu a skromność wypowiedzi jakiej użył dawała nieco tajemniczy charakter tej postaci.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Śro 23:29, 23 Maj 2007    Temat postu:

Oczom Tambora ukazała się grupka Geonosjan, wśród nich nie było jednak Poogla Mniejszego co w pierwszej chwili wydało się dziwne. Nieobecność przewodniczącego trochę zdziwiła przybysza. Jednak Tambor nie czuł się urażony ani obrażony, w końcu Konfederacja wyrządziła większe krzywdy Geonosianom niż takie zwykłe nie zjawienie się na spotkanie. Choć mogłoby to zostać odczytane jako nietakt. Przyjezdny postanowił jednak nie przywiązywać wagi do tego wydarzenia.

Tambor pozwolił prowadzić się przez komnaty majestatycznego pałacu. Przechodząc przez komnatę z dużą ilością owadów, jak nazywał Tambor geonosjan, serce radnego rosło w siłę gdy wszyscy salutowali. Podziwiał tą dyscyplinę i musztrę. Ciszyło go również, że jego osoba wywiera takie wrażenie na zebranych owadach, choć z drugiej strony to nie na jego cześć mógł być ten pokaz, tylko ze względu na Paak'saak'a.

Gdy zatrzymali się przed wejściem do "budynku w budynku" przemówił przewodnik marszu, czym bardzo zdziwił Tambora. Po jego słowach w sercu Tambora zawitał niepokój. Był jednak przygotowany na taką możliwość. Włożył rękę do kieszeni, w której to miał schowany mały nadajnik. Kciukiem aktywował go, co oznaczało, że włączył droidom system szczególnej gotowości. W przypadku gdy po raz kolejny wciśnie przycisk droidy natychmiast przełamią obstawę i dostaną się w pobliże Tambora aby ratować go. Kolejny plus bezmyślnych droidów, pomyślał. Postanowił jednak zaryzykować, Wat wchodząc samotnie do sami przyglądał się architekturze. Sam uważał się za znawce sztuki (zwłaszcza skakoańskiej), jednak z architekturą nie obcował tak często.

Tambor podszedł do małego stoliczka, rękę położył na oparciu krzesła. Drugą polożył na brzuchy jakby zaznaczając miejsce, w którym zamierza się skłonić, tak też uczynił. Odciągnął krzesło, na poręczy poczuł bogato zdobione drewno. Usiadł lekko na siedzeniu a jego dolna część stroju opadła na podłogę. Obie ręce położył na stoliku, rozkładając je szeroko, co miało oznaczać przyjacielski i otwarty stosunek do rozmówcy. Blat zrobiony z metalu aż promieniował od zimna. Głęboko zajrzał w oczy Poogle'a, ale nie potrafił odczytać z nich wielu uczuć. Po chwili milczenia i wygodnego usytuowania się na miejscu odezwał się.

- Witaj Poogle, cieszę się, że widzę cię w zdrowi i dostatku. - Ponownie skłonił głowę. - Skoro pytasz z czym przychodzę. Odpowiem. Proponuję Ci powrót na łono Konfederacji. Tobie i twojej wielkiej cywilizacji - Mówiąc to szeroko zamachnął się rękoma pokazując wielki okrąg. - Oczywiście odzyskujesz miejsce w radzie. Proponuję również szeroko pojętą pomoc finansową w odbudowaniu waszego świata po haniebnej inwazji Republiki. Liczę również na wznowienie produkcji. Jednak dla bezpieczeństwa waszego świata trzeba zachować to w jak największej tajemnicy. - Oparł się plecami o oparcie fotela a ręce założył na klatce piersiowej na krzyż. - Chętnie również wysłucham pańskich propozycji i żądań. Jestem pewny, że dojdziemy do porozumienia.

Na wszelki wypadek Tambor włożył rękę do kieszeni a jego kciuk zawędrował nad przycisk.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wisznu
Mroczne widmo



Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Sob 14:53, 09 Cze 2007    Temat postu:

Przez chwile twarz Poogla utrzymywała swój bez ruchowy stan lecz po chwili udawała że coś przeżuwa. Gdy Tambor skończył mówić zaczął nerwowo nią ruszać wydawając niezrozumiałe wyrażenia których podręczny tłumacz nie potrafił albo zwyczajnie nie pozwolono mu przetłumaczyć. Jednak jak Tambor mógł sięgnąć pamięcią to mógł sobie przypomnieć że to zwyczajny niekontrolowany nawyk arcyksięcia który zawsze towarzyszy mu w rozmowach.

<< Najpierw nas opuszczacie w chwili potrzeby a potem gdy już jesteśmy wolni kosztem naszych żyć wy zwracacie się do na po pomoc ? Nasza umowa z Konfederacją gwarantowała nam równe partnerstwo, pomoc w potrzebie lecz gdy jej potrzebowaliśmy zapomnieliście o niej mimo że zachęcaliście nasze roje do powstania to nie przybyliście z odsieczą jak gwarantowaliście.
Jakie są zapewnienia Wat Tamborze że to się nie powtórzy ? jak wyjaśnisz tą sytuacje ? jak ukażecie winnych ? >>


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Czw 17:31, 14 Cze 2007    Temat postu:

Tambor spodziewał się, że rozmowa zejdzie na takie tory. Oczywiste były oskarżenia Poogle'a w stosunku do Konfederacji. Jednak to nie Tambor był głównym winnym takiego obrotu sprawy. Właściwie nie było głównego winnego, okoliczności tamtego okresu potoczyły się w ten a nie inny sposób. Tambor zawsze żałował, że tak rozwinęła się sytuacja. Zawsze był zwolennikiem dotrzymywania umów. Sam jednak musiał przyznać, że przypadek Geonosis pozwolił mu nauczyć się, że nie zawsze można polegać na Konfederacji. Dlatego też sam zawsze starał się zapewnić sobie bezpieczeństwo w swoim zakresie.

- Książę. - Rozłożył szeroko ręce w geście przyjaźni. - Tamta sytuacja to wielkie nieporozumienie. Według oceny generała Grivousa nie dysponowaliśmy wystarczającymi siłami aby powrócić tu i rywalizować z tak wielką armią jaką zgromadziła Republika. Sam doskonale wiesz jakim to było dla nas szokiem. Zupełnie nas zaskoczyli. Teraz jednak mamy znacznie więcej sił i nasze możliwości obronne znacznie się zwiększyły. Poza tym wasze ewentualne członkostwo pozostało by tajemnicą. Nie widzie sensu aby ponownie narażać wasze roje na straty krwi. Poza tym dostaniecie również dodatkowe dotacje na odbudowę zniszczeń.

Tambor wyprostował się na krześle. Po czym kontynuował.

- Dla Ciebie oczywiście, książę, znajdzie się miejsce w radzie Konfederacji i sam będziesz mógł dopilnować aby Geonosis już nigdy się nie powtórzyło. Ty bądź jakiś przedstawiciel wybrany przez Ciebie. Oczywiście nie będę ukrywał, że znacznie bardziej zależy nam, a na pewno mi, abyś to Ty zajął miejsce w radzie.


[off] Vis nie spiesz nie z odpisaniem, ja i tak mam sesje i zbyt dużą ilością czasem nie dysponuje [/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wisznu
Mroczne widmo



Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Sob 12:58, 28 Lip 2007    Temat postu:

Widocznie rozmowa zaczynała coraz bardziej ciążyć Arcyksięciu, coraz bardziej nerwowo zaczął stukać w biurko. W końcu Geonosianin wstał od stołu i zrobił kilka kroków z pomocą swojej laski w bok stołu.
<< Wyjaśnienia niewiele warte a jeżeli się przyłączymy do was faktu naszego powrotu nie będzie można ukryć - Poogle się odwrócił w stronę wata - ale bardzo dobrze Wacie Tambor, dołączymy do was. Lecz musicie spełnić nasze warunki. Po pierwsze wszystkie nasze dotychczasowe przywileje włącznie z moim członkostwem w radzie Konfederacji i Uni Tchnokratycznej. Po drugie, zapłacenia nam 1000 Kc jako zadość uczynienie + podarowanie nam 3 okrętów Konfederacji które na stałe będą bronić naszego systemu. Domagam się też większej autonomii mojej planety. >>

Poogle znów podszedł do stołu i Watowi wydawało się przez chwilę że za coś chwycił pod stołem, nagle drewniana klapa sę otwarła na stole i mógł Skakoanin zobaczyć holoprojektor wyświetlający następujący statek.

[link widoczny dla zalogowanych]

<< Nasz standardowy statek wojenny, silniejszy od Rescusantów. Będzie wasz... a raczej nas wszystkich jeżeli dojdziemy do porozumienia. Część fabryk została zniszczona podczas bombardowania ale udało nam się naprawić jedną w sile 10 pkt. Muszę na chwilę cię opuścić Przewodniczący , muszę się czymś zająć. Przemyśl moją propozycję dobrze a tymczasem ma pan jakieś połączenie kodowane z Skako. >>

Dokładnie, w chwili odejścia Arcyksięcia holoprojekcja statku zmieniła się w coś rodzaju holograficzny panel kontrolny gdzie po nadaniu swojego kodu identyfikującego Wat mógł zobaczyć twarz jednego ze swoich najbliższych współpracowników.
- Przewodniczący, wiem byś wolał żeby ci nieprzeszkadzano ale mam ważne wieści. Republikanie zdobyli Metalorn, Generał Grievous zaplanował odbicie planety ale operacja zakończyła się fiaskiem. Sam Generał jak byc może już ekselencja słyszała został ciężko uszkodzony a nowy Głównodowodzący Konfederacji Pors Tonith wytoczył bitwę Republikanom pod Agamarem, niestety nie wiemy z jakim skutkiem. Mamy jeszcze niepomyślne wieści o śmierci Generała Vispera na Fondorze gdzie Fondorscy oficerowie próbowali dokonać przewrotu. Na szczęście sytuacja została opanowana.

Niewykazująca emocji maska Skakoanina oczekiwała spokojnie na odpowiedz swego przełożonego.

- Aha i jeszcze jedno. Hrabia Dooku chce by przewodniczący wysłał jakiegoś przedstawiciela na Mustafar w celu podjęcia negocjacji nad przystąpieniem planety do KNS.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Pon 11:33, 22 Paź 2007    Temat postu:

- Dobrze. Dziękuję. Bez odbioru. - Sztywno rzekł.

- Panie, jakie decyzje... - Nim zdążył skończyć zdanie, Tambor wyłączył połączenie.

Nie miał ochoty komentować wszystkich tych złych informacji. Najbardziej martwiła go porażka Generała Griviousa. Strata Metalorna również była bolesna. Tutaj jednak mogli pozwolić sobie na przemilczenie sprawy. Poczekać aż sprawa ucichnie i udać się tam tak samo jak na Geonosis. I tymi samymi metodami zwrócić się o powrót na łono KNSu. Dodatkowo sprawę ułatwiał fakt iż KNS przeprowadził akcję odwetową, niestety nie udaną. Ale została przeprowadzona, czyli dawała plus podczas ewentualnych negocjacji. Ważnym aspektem był również fakt iż to Tambor wprowadził Metalorn do KNS.

Kolejnym niepokojącym faktem była śmierć Vispera. Generała Vispera. Tambor nie ubolewał nad sama stratą osoby, martwiła go strata wszystkich profitów. Nawiązał z Visperem pewną współpracę. Obaj wyciągali z ten znajomości i tych konszachtów zyski a teraz ukróci się ten proceder. Tambor będzie musiał poszukać nowego sojusznika wśród wielu wojskowych. Musiał on jednak być wysoko postawionym wojskowym.

Potrząsnął głową aby wyrzucić z głowy myśli związane z komunikatem od swojego podwładnego. Teraz nie czas na to, pomyślał. Postanowił dokończyć sprawę która zatrzymuje go tutaj.

Tambor liczył się z dużymi kosztami z jakimi będzie musiał się rozstać podczas negocjacji z Pooglem. Nie spodziewał się jednak, że otrzymają od nich okręt wojenny. Wywnioskował, że geonosianom bardzo zależy na powrocie na łono KNSu. Właściwie jedynym aspektem nad jakim zastanawiał się była ilość okrętów jakie miał przeznaczyć na obronę Geonosis. Po chwili doszedł jednak do wniosku, że zgodzi się na żądania Poogle i zostawi im tutaj 3 okręty. W zamian w końcu otrzyma jeden okręt nowy o nowej technologi i jeśli rzeczywiście okaże się on wystarczająco mocny jak mówi Poogle, gra będzie warta świeczki.

Oczywistym było, że Poogle odzyska miejsce we władzach KNSu jak i w zarządzie Unii. Z tym ostatnim w ogóle nie będzie problemu. A co do członkostwa w KNS, także raczej by się nie martwił. Pozycja Tambor wzmocniła się po ostatnich sukcesach na Trandoshy. Choć strata Vispera i jego poparcia, może trochę uprzykrzyć sprawę. Gdyby Visper był a wraz z nim jego poparcie dla Tambora i strach Gunraya przed Biodroidem, Tambor nie miałby najmniejszych wątpliwości jakie rozwiązanie zostało by przyjęte.

Tambor postanowił jednak zaryzykować i zgodzić się na przyjęcie Poogle Mniejszego w grono rządzących KNS. Nie nawiązując połączenia z żadnym innym członkiem rady Tambor starał sie dodatkowo pokazać Arcyksięciu jak mocną pozycję ma Skakoanin w rządzie KNSu. Być może zachęci to również Geonosianina do stanięcia po stronie Tambora. W końcu jemu nie zależało tylko na tym aby Darth Sidiuos był zadowolony, tak jak to czynił Gunray, ale także aby sprawa KNS wygrała.

Żądanie o większą autonomię również postanowił przyjąć bez jakichkolwiek problemów. Nie miał przeciwwskazań, właściwie chodziło mu jedynie o fabryki na Geonosis. Jeśli Geonosis zostanie planetą o większej autonomii, ale nadal będzie dostarczać droidy z fabryk to Tambor nie ma nic przeciwko.

Ostatnim aspektem do rozważań pozostały pieniądze jakie żądał Poogle. Pieniędzy było dość dużo, ale Tambor mógł bez problemów wydać taką kwotę. Nawet jeśli KNS nie wyraźni zgody, w co bardzo wątpił to najwyżej z własnego budżetu może przeznaczyć na to pieniądze. Nagle wpadł na pewien pomysł. Postanowił zrealizować go gdy tylko wróci Poogle.

Po krótkim oczekiwaniu Poogle wrócił, samotnie posuwał się w stronę gdzie siedział Tambor. Jego laska wydawała dźwięczny odgłos gdy stykała się z wypolerowaną posadzką. Dało się słyszeć ciche strzyknięcia w stawach nie młodego już Arcyksięcia.

Tambor, jak przystało na dobrze wychowaną istotę stanął wyprostowany i powitał skinieniem głowy przychodzącego Arcyksięcia. Poczekał aż ten usiądzie na przeciwko Tambora, dopiero wtedy Skakoanin usiadł na swoim miejscu. Położył dłonie na stole i spoczął w postawie otwartej, pokazując swoją skłonność do negocjacji. Gdy Poogle dłużej nie odzywał się Tambor rzekł.

- Przeanalizowałem wszystko to co mówiłeś, Arcyksięciu. Okręty, autonomia, twoje członkostwo w KNS i Unii. Zgoda. - Po chwili dodał. - Jednak co do pieniędzy proponuje ci 250Kc teraz. Dodatkowo mogę ci obiecać, że co miesiąc będziesz otrzymywał 100Kc. Czyli ogólnie zyskałbyś 1050Kc.

To rzekłszy Tambor oczekiwał na odpowiedz Arcyksięcia Poogle Mniejszego.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wisznu
Mroczne widmo



Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Pon 20:16, 22 Paź 2007    Temat postu:

Pobyt przewodniczącego Techno Unii, mimo że krótki wydawał się ciągnąć w nieskończoność. A takie odczucie czasu pobytu zapewne nie służył wybrednemu gustowi Wata tak przyzwyczajonemu do dzieł sztuki, dekoracji i wystroju najznakomitszego formatu. Gdyż na Geonoziz o takich rzeczach nie mogło być mowy, wszystko cechowała prostota z paroma wyjątkami których pewnie Wat i tak by nie docenił. Całe szczęście Tambor nie przybył tu dla turystyki ale dla poważnych negocjacji z ważnym niegdyś partnerem Konfederacji - Planetą Geonosis , jeszcze niedawno centrum uwagi w całej galaktyce, miejsce począteku wojny. Oraz wielki atut Konfederacji w postaci wysoko rozwiniętego przemysłu zbrojeniowego ukrytego głęboko pod ziemią. A teraz planeta zachowująca wygodną neutralność trzymając się z dala od konfliktów.

Arcyksiążę stoicko przyjął oświadczenie Wata. Stary Geonozjanin nawet nie chrząknął lecz przez dłuższą chwile siedział milcząco.

<Raty?> - w końcu wyrzucił z niedowierzaniem - < Jeżeli tak stawiasz sprawę Wacie Tambor... 500 kc dostarczone najpóźniej na początku nowego miesiąca. Potem przez 2 miesiąca będziemy dostawać raz w miesiącu 250 kc.
Czy zawiązaliśmy porozumienie ?>
- mówiąc ostatnie słowa lekko przymknął oczy.

Jak poprzednio, osoba Poogla nie dała nic po sobie poznać. Jasne było że pod tą pozornie bez emocjonalną skorupą kryje się wytrawny gracz polityczny który jest zdecydowany uparcie dążyć do wykonania wytycznych jakie sobie postawi.

{off} Sorry że krótko, ale nie miałem co pisać {/off}


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Wto 14:21, 23 Paź 2007    Temat postu:

Tambor wiedział, że Poogle będzie twardym przeciwnikiem w negocjacjach. Pozwolił więc sobie aby jego pierwsza propozycja była zaniżona. Właśnie takiej odpowiedzi spodziewał się po Arcyksięciu, twardej i zawyżonej. Oczywistym było, że każdy z nich chce uzyskać jak najlepsze warunki dla swojej sprawy.

Pod maską uśmiechnął się a palce spoczęły na blacie. Ostatnie zdanie Poogle wskazywało iż Geonosianin chce zakończyć negocjację jak najszybciej. I być może uważał, że jego propozycja jest już przyjęta. Jednak Tambor chciał zaproponować rozwiązanie pośrednie, które zadowoliłoby obie strony. Wypośrodkowane, które Poogle jako rozsądny polityk powinien przyjąć.

- Arcyksięciu, oczywiście, że zawarliśmy pakt. - Po chwili dodał, zanim jeszcze Poogle mógł pomyśleć o dodaniu jakichkolwiek słów. - Jednak zaproponuje jeszcze jedno rozwiązanie finansowe. 400Kc teraz a potem po 200Kc co miesiąc przez trzy najbliższe. Musisz zrozumieć, że przekazanie wam takiej wielkiej kwoty na raz, być może i oznacza wasze wzmocnienie, jednak oznacza osłabienie całej pozycji KNSu. A więc i was jako naszych członków. Z jednej strony zyskujecie a z drugiej stracicie. Uważam, że propozycja jaką teraz przedstawiłem nie osłabi naszej sprawy a jednak wzmocni waszą. - Tambor miał dziwne przeczucie i uczucie uczciwości z jaką przedstawił całą tą sprawę. Zdziwił się swoją otwartością jaką pokazał przed Pooglem. Po czasie uznał jednak, że słusznie postąpił. Trzeba być uczciwym wobec swoich koalicjantów.

Przymrużył oczy czyniąc podobnie do Poogle.

[off] Ja tez za dużo do pisania nie miałem ;] [/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wisznu
Mroczne widmo



Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Czw 21:48, 25 Paź 2007    Temat postu:

Na twarzy Arcyksięcia pojawił się grymas prawdopodobnie uchodzący u Geonosian za uśmiech.

< Niech ostatnie słowo będzie po twojej stronie Wacie Tambor. Od dziś znowu jesteśmy towarzyszami broni.... i interesów>

Stary Geonosianin wstał i stuknął trzykroynie laską po czym na znak szacunku lekko się ukłonił.

< Czeka mnie wiele przygotowań więc musimy się już żegnać. W dowód przyjaźni między nami podarowuje ci pierwszy statek z naszej serii pinnace, "Phantazm". Chce byś przekazał Radzie że w moim jak i nas wszystkich interesie było by Geonosis zachowało pozory neutralności tak długo jak to możliwe, dokładnie jak sam proponowałeś. Bezpiecznych szlaków gwiezdnych przewodniczący.>

Po czym wyszedł a zaraz za nim Wat. Jego eskorta czekała na niego w gotowości. Podróż spowrotem do wahadłowca odbyła się bez żadnych wyjątkowych zjawisk. Gdy statek wylądował w hangarze "Talyc Gra'tua" i gdy tylko Radny wyszedł z niego powitał go kapitan.

- Wszystko gotowe do dalszej podróży przewodniczący, dostaliśmy już wiadomość że będzie z nami podróżował "Phantazm", on też melduję pełną gotowość. Radny... dostaliśmy informację że plany kolejnych posunięć Konfederacji są przemyślane na Muunilist. Obrać kurs tam czy też ekscelencja woli się udać w ine miejsce ?

Pisz ostatniego posta, potem małe podsumowanko i zamknięcie misji Wink


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Konfederacji » Powrót na Geonosis
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group