FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Odzyskac Nadzieję
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Odzyskac Nadzieję
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Śro 17:16, 14 Mar 2007    Temat postu:

Główne pole bitwy
Tajemnicze myśliwce wciąż toczyły wyrównany bój z Torrentami, jednak coraz więcej republikańskich maszyn kierowało się przeciwko separatystycznym pilotom co zmniejszało znacząco ich szanse przeżycia. Mimo to rozpaczliwie próbowali wybrnąć z tragicznej sytuacji w jakiej się znaleźli. Nie byli droidami, instynkt przetrwania podpowiadał im co mają robić, żeby przeżyć. Znacznie gorzej szło Kulturom, które praktycznie przestały istnieć w spotkaniu z V-19. Powetowały to sobie co prawda małym zwycięstwem nad stareńkimi Cloakshapami, jednak było to iście pyrrusowe zwycięstwo, bowiem ścigające przeciwnika maszyny wpadły w zmasowany ostrzał artylerii przeciwlotniczej Acclamatorów. Komputery pracowały jednak nadzwyczaj sprawnie i zgodnie z zaprogramowanym zachowaniem, widząc, że szanse ucieczki są bliskie zeru wszystkie pozostałe jeszcze w przestrzeni myśliwce odpaliły torpedy energetyczne w najbliższy sobie transportowiec. Potężne uderzenie wstrząsnęło kolosem. Zgasły na nim wszycie światła, a osłony zniknęły jakby zdjęte magiczną różdżką. Przepalone obwody uniemożliwiały podniesienia osłon, ba wszystkie pozostałe systemy pracowały z pewnym trudem. Vultury przypłaciły to jednak pełną anihilacją.

Mostek „Republic”
W czerwonym świetle lamp kapitan Trigit próbował odzyskać kontrolę nad okrętem. Złamane noga dokuczała mu, jednak jako wychowanek akademii na Carridzie nie śmiał się skarżyć.
-Pierwszy, co z nami?
-Oberwaliśmy torpedami Vulturów. Straciliśmy 60% elektroniki. W dziobowych przedziałach szaleje mały pożar. Skierowałem ekipy na dziób razem z klonami, a techników do sprawdzenia reszty instalacji.
-Jak z mocą?
-20% na silnikach, 40% na działach, reszta leży.
-Wyłączcie część dział, musimy trzymać się w szyku
-Zrozumiałem sir.

Po chwili artyleria okrętu umilkła, odzyskał on jednak normalną prędkość powracając na swoje miejsce w szyku.

Okolice Recusanta
Porucznik „Scar” Greenlox należała do najbardziej agresywnych pilotek republikańskiej floty, co rusz pokazywała swój pazur, zarówno w alce, jak i poza nią. W pewnym sensie to ona uratowała tyłek eskadry Pellaeona w bitwie o Sullust roznosząc w pył samotnego Munificenta. „Scar’s Boys” zapłacili potem za to cholernymi stratami. Cóż eskorta często zawodziła. Teraz jednak wykonała swoje zadanie, związał walka przeciwnika. Kątem oka, pomiędzy stelażem owiewki kabiny „Scar” zauważyła pędzące z pełną prędkością Vultury, było jednak za późno, żeby mogły uratować Recusanta. Lekki niszczyciel był już skazany.
-Pierwsze dwie eskadry bombardować na mój sygnał…spokojnie, spokojnie…JUŻ
Potężny okrętu, które rozbłysły pięknym błękitem i zaczęły migotać. Właśnie na fluktuacje tarcz czekała druga grupa republikańskich myśliwców. Spadły one na swoją ofiarę jak sępy. Drugi cios przeszedł przez osłony i uderzył w słaby pancerz Recusanta. Cios był wystarczająco silny by zniszczyć fregatę typu Munificenta, tym bardziej wystarczył na znacznie mniej wartościowy niszczyciel. Okręt rozbłysł, a piloci z trudem uniknęli wirujących w przestrzeni odłamków i płatów blachy poszycia. Zza nich wypadły myśliwce przeciwnika.

Kanonierki
Anakin nie czuł się pewnie w ciasnym wnętrzu ociężałej kanonierki. Zdecydowanie lepszym pomysłem byłoby gdyby dołączył do osłony w swojej Delcie, a później posadził maszynę w hangarze stacji. Teraz było jednak za późno na zamianę decyzji. Kanonierki opuściły przepastne ładownie desantowca i z pełną prędkością kierowały się w stronę Golana. Nie uleciały jednak daleko kiedy opadły je myśliwce z nie niepokojonej do tej pory grupy, która oderwała się od stacji. Niewiele pomagał ogień działek pokładowych. LAAT-y były atmosferycznym maszynami szturmowymi, a nie myśliwcami przechwytującymi, a tylko takie maszyny mogły nawiązać walkę z tajemniczym przeciwnikiem. Co prawda chwilę po ataku z odsieczą przybyły Cloakshape jednak sytuacja był zdecydowanie nieciekawa. Pięć kanonierek nie stanowiło już żadnej pomocy. Przepadły wraz z całymi załogami i pasażerami. Pozostałe jedna zbliżały się uporczywie w stronę Golana. Pierwsza wyładowała maszyna Anakina i Appo, po nich piloci sadzali kolejna. W hangarze czekały na nich wszystkie droidy bojowe przeciwnika stanowiące ochronę stacji. Anakin naliczył 70 B-1 i 20 SBD, ale matematyka nie była jego mocną stroną. Po stracie sześciu kanonierek w przelocie mieli 140 klonów z lekką bronią, jak powiedziałby pewien złoty droid, ich szanse na przeżycie są jak… a zresztą niech lepiej się zamknie.

Anakin i Appo opisują jak ładnie wyżynają komitet powitalny w hangarze.

Mostek „Kryata”
Wrogie myśliwce nie dotarły na tyle blisko by przywitać je zaporowym ogniem, jednak wszyscy na mostku „Kryata” wyglądali na śmiertelnie zmęczonych bojem. Wessex rozpiął kołnierz munduru i ukradkiem ścierał pot ze skroni. Podszedł do niego młody łącznościowiec i chwile coś tłumaczył.
-Komandorze. Mam chyba złe wieści. Recusanta przed zniszczeniem nadał wiadomość. Przechwyciliśmy ją z 85% prawdopodobieństwem. Brzmiała mniej więcej tak.

Cytat:
Zaatakował nas duży zespół floty Republiki. Przyślijcie natychmiastową pomoc. Nie utrzymamy się długo.


-Półtorej minuty później „Scar” wykończyła drania. Nie zdążyli tego powtórzyć.
Czyli w razie powodzenia w próbie przechwycenia sprawa była zamknięta.

[link widoczny dla zalogowanych]

Grupa Desantowa:
- „Kryat” : 100/100/100/100/ (osłony/pancerz/silniki/uzbrojenie)
- „Republic:” 0/85/60/20 (osłony/pancerz/silniki/uzbrojenie)
- „Arrow Of Hope": 100/100/100/100 (osłony/pancerz/silniki/uzbrojenie)
- „Ka'rta Tor": 0/100/100/100 (osłony/pancerz/silniki/uzbrojenie)

Grupa Eskortowa:
- "Fire's Path" 100/100/100/ (osłony/pancerz/silniki/uzbrojenie)
- "Rancor" 100/100/100/ (osłony/pancerz/silniki/uzbrojenie)
- "Mynock" 100/100/100/ (osłony/pancerz/silniki/uzbrojenie)

- 4 Eskadry myśliwców typu „Mynock” -98% stanu

-1 Eskadra V-19 -100%
-2 Eskadra V-19 -100%
-3 Eskadra V-19 -95%
-4 Eskadra V-19 -75%
-5 Eskadra V-19 -61%
-6 Eskadra V-19 -82%

-1 eskadra Cloakshape -60%
-2 eskadra Cloakshape-62%
-3 eskadra Cloakshape-61%
-4 eskadra Cloakshape-15%

-1 Eskadra N-4-75%
-2 Eskadra N-4-62%


Przeciwnik

L6-Recusant –Zniszczony
L5-Nieznane Myśliwce-52%
J7-Nieznane Myśliwce-63%
J8-Nieznane Myśliwce-60%

F12-Golan I Nieuszkodzony
E12-Vulure-0%
F11-Vulure-0%
G11-Vulure-99%

S5-Golan I Nieuszkodzony
S4-Nieznane Myśliwce-89%
R5-Nieznane Myśliwce-78%
T4-Vulure-25%
T5-Vulure-31%


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Śro 22:23, 14 Mar 2007    Temat postu:

Anakin miał w swych zamiarach towarzyszyć kanonierkom w myśliwcu. Początkowo. Po zastanowieniu doszedł do wniosku, że jakoś lepiej będzie to wyglądać, gdy jego transport będzie przebiegał tak jak reszty żołnierzy. Sam co prawda i tak wiele by nie zdziałał, a mógł chociaż wydać proste instrukcje, zdobyć zaufanie klonów.
Wypadek przy locie uświadomił mu, iż popełnił błąd. Ledwie zdał sobie sprawę, że mógł własnie zginąć. Nawet nie miałby na to wpływu. Ot, padłoby kilka strzałów, a jego atomy unosiłby się w kosmicznej przestrzeni. Straszna śmierć. W zapomnieniu. Właściwie... zwyczajnie głupia. I niegodna Jedi. A tym bardziej samego Anakina. Tysiąckrotnie lepiej paść walcząć, niż podczas jakiegoś transoprtu. Przy kolejnej okazji zastanowi się o jeden raz więcej.

- Komandor Pellaeon widać ma lepsze poczucie humoru, niż przypuszczałem.- zacisnął zęby.
- Żartobliwie potraktował nawet naszą eskortę.- syknął pod nosem.

Skywalker wiedział, że nie będzie całkiem łatwo. Ale jeśli już na wstępie z trzech kompani ostało się 140 żołnierzy, to nie wróżyło dobrze. Czy cokolwiek w najbliższym czasie zacznie się układać tak jak niegdyś?
Prosto. Bez wysiłku.

- Dbajcie o życie towarzyszy, nie o swoje własne.- mruknął do klonów.- Na dłuższą metę lepiej się to sprawdza. Skoordynujcie nasze wyjście z tymi z drugiej kanonierki. Zrobimy szybki wypad. Zalejemy ich jak wysoka fala podczas burzy na Kamino.
Wzruszeniem ramion poprawił ułożenie tuniki. Zważył w ręku ciężar metalowej rękojeści.
- Bez żadnych subtelności. Nie mamy na nie czasu. Nawigator nas kieruje. Póki co- czyścimy hangar. Appo, miło by było, gdyby ktoś mnie osłaniał.

Gwałtowny świst i błysk zakończyły słowa Padawana. Na sekundę przed wybiegnięciem z transportowca w czarnych wizjerach hełmów pojawiło się widmo niebieskiej klingi. Miecz świetlny, broń Jedi. W nozdrza Anakina uderzyła łagodna woń ozonu. Charakterystyczny dźwięk uspokoił jego duszę. Pozwolił opanować złość na Pellaeona i jego "eskortę".
Anakin zbliżył świetliste ostrze do twarzy. Rysy ściągnęły mu się w skupieniu. Dwa kroki za nim czekało kilkudziesięciu gotowych do walki żołnierzy. Doskonałych żołnierzy. Najlepszych.
Załoga kosmicznej stacji była skazana na porażkę.

*

Anakin wyskoczył z transportowca drapieżnym susem, słysząc za sobą kroki klonów. Ledwie postawił stopę na ziemi, a już był zmuszony zrobić użytek z laserowego ostrza, zasłaniając się przed mało precyzyjnymi, ale zawsze groźnymi strzałami.
Kopie Jango, doskonale wręcz zgrani, zajęli dogodne pozycje, część ustawiła się w przyklęku, część padła na ziemię, jeszcze inni rozpoczęli ostrzał z pełnego biegu.
Z drugiej kanonierki wysypali się następni członkowie grupy abordażowej. Klony nie mogły w pełni wykorzystać swych możliwości, nie- posiadając jedynie lekkie karabiny, ale efekt i tak był zadowalający. Energetyczne bolty padały ze wszytskich stron.
Prawdziwa gra świateł. Anakin straciłby orientację gdyby nie stały kontakt z żywą mocą.
Jedi zarył obiema stopami o metalową podłogę, dwukrotnie przestawił w lekkim podskoku pozycję i poderwał się do dzikiej szarży. Wpadł pomiędzy SBD, osłaniany przez ogień wyznaczonych członków oddziału.
Szybkostrzelność drugiej, ulepszonej wersji bojowych droidów mogłaby niepokoić. Mogłaby. Anakin wiedział, gdzie padną strzały, jeszcze nim w obwodach robotów powstawał impuls decydujący o tej samej czynności. Chłopak usuwał się z trajektorii lotu dokładnie w chwili, gdy powinien zostać śmiertelnie rannym. Pociski prawie muskały jego strój, Skywalker wręcz poczuł osmalenie na głowie. Czyżby któryś bolt nieco przypalił mu fryzurę?
- Rozwalić ich- zakomenederował klonom. Rozkaz może nie był zbyt bystry, ale za to wyjątkowo zrozumiały.
Młodzieniec wparował pomiędzy roboty niczym wściekły Akclay w stado Banth. Skutek też był dokładnie taki sam. Metalowe części, kończyny i kable wystrzeliły w powietrze płynną falą. Rozgrzany do czerwoności kawałek metalu, który najwyraźniej miał styczność z klingą miecza, oparzył mu policzek. Na czole chłopaka wystąpiły kropelki potu. Ze skroni zaś wręcz ciekło mu strużkami. Przepołowił kolejnego SBD, kucnął gwałtownie, pozwalając by niefortunny strzał jednego z droidów rozwalił drugiego, wreszcie wskazał roztargnionym gestem kilkoro wrogów, zbitych w ciasną grupę.
Przyzwał Moc. Bez emocji, panując nad sobą doskonale, posłał stanowcze, stosunkowo silne pchnięcie. Niewidoczny impuls, który rzucił blaszaki na ziemię w mało subtelny sposób.

Kolejny pocisk odesłany w kierunku z którego nadleciał. I następny.
Szerokie cięcie zarazem zasłoniło plecy Jedi i zamieniły w złom aż dwa droidy.

Akcja nieco zwolniła. Chwila wytchnienia. Parę sekund zwolnionego tempa.
Padawan zamłynkował mieczem, kątem oka próbując odnaleźć w tym całym bałaganie Appo. Wolnym krokiem ruszył na rekonesans. Wyglądał na dośc pewnego siebie. Szedł bez pośpiechu, jak gdyby wybierał się na spacer. Przyglądał się bitwie, od czasu do czasu będąc zmuszonym nagłego skrętu nadgarstków. Całośc mogła zdawać się niemal niepoważna. Anakin musiał być albo głupcem, albo osobą o wyjątkowo wybujałym ego.
Chciał ocenić jak idzie klonom.
SBD które miał przed chwilą okazję nieco przerzedzić, zdawały się nie stanowić już takiego zagrożenia. A właściwie: wyglądały marnie. Potykały się w plamach oleju, częsć z nich nie posiadała którejś ręki, bądź sypała na boki iskry ze zniszczonych elementów. Klony je dobiją.
Moc życzliwie trzymała wszelkie kłopoty z dala od jego osoby. Czy była to zasługa jakiejś przepowiedni, czy zwykły zbieg okoliczności, czy może przejaw poziomu umiejętności padawana, cóż za różnica?
Anakin Skywalker zacisnął usta w wąską kreskę, minę miał butną, spojrzenie wyzywające.
Sprawiał wrażenie osoby znudzonej.

Od niechcenia sprzątnął głowę przypadkowo napotkanego robota.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Śro 23:15, 14 Mar 2007    Temat postu:

Pellaeon przyglądał się obecnej sytuacji. Dwa spojrzenia na skanery przedstawiły mu prawdę. Mimo rozkazu o wzmocnieniu kanonierek, wsparcie zawiodło. Był jednak zawodowcem i przyjął to bez złości. Jednak ta lekcja zaowocuje. Narazie były pilniejsze sprawy. A dokładniej Republic oraz przygotowanie inwazji na powierzchnie planety.
-Powiadomić kapitana Trigita, żeby pozostał w tyle. Ma nie wchodzić do działań bojowych. Albo zresztą sam z nim porozmawiam. -Pellaeon wiedział, że Trigit jest zbyt dumny więc musiał tak poprowadzić rozmowe aby ten oficer nie wpadł ani we wściekłość ani w samouwielbienie.
Po chwili na mostku pojawił się wizerunek kapitana w skali dość dokładniej. A dokładnie praktycznie odzwierciedlający pełną postać. Widać było, że kapitan nie stoi równo co znaczyły, że złamana noga dawała się we znaki mocniej niż sądził.
-Moje gratulacje kapitanie. Ponieśliście poważne uszkodzenia a mimo to zdałał pan utrzymać pozycję w szyku. Prosze jednak mnie nie zrozumieć źle. Republika nie może sobie pozwolić na stratę ani jednego okrętu. Zostanie pan w tyle do czasu oczyszczenia terenu z wrogich maszyn. Wysadzi pan desant zaraz po Arrow of Hope i wraca na Kuat w celu dokonania napraw. Dzieki pańskiej decyzji uratował pan nie tylko orkęt ale i honor marynarki. Nie zapomne tego panu i odwdzięcze się. Pańskie nazwisko i nazwa okrętu zostanie wpisana do rozkazu dziennego dla floty. Ale prosze także zapamiętać to jako lekcję na przyszłość. Nawet kilka wrogich myśliwców może stanowić zagrożenie.-kiwnął mu głową na pożegnanie i Trigit zniknął. Jego jedyna oznaką, to że słyszał rozmowę było służbiste tak jest, oraz na końcu... dziękuje.
No ćóż, teraz czas na flotę.
-Kapitanie Wessex, prosze rozkazać aby Fire's Path przesunął się bliżej i nie odstępował ani na krok Republic. Natychmiast odwołać porucznik Greenlox. Ma wracać na pełnej parze. Ale nie w naszym kierunku...-spojrzał na skanery.
-Niech leci w kierunku Kar'ta Tor. Rancor i Mynock mają podejść bliżej. Jeśli będą leciały za Mynockami wpadna pod ogień z naszych okrętów. Niech Kar'ta Tor postawi spowrotem tarcze.
Przygotujcie jeszcze dodatkowe oddziały z 501-go do abordażu następnego golana. Tym razem wyślemy wszystkie myśliwce jakie pozostaną do ochrony desantu.


Odwrócił się do jednego z oficerów.
-Zawiadomcie Kuat. Niech przyślą zastępstwo w zamian za Republic. Prześlijcie wiadomość <Jedno Pisklę wraca do gniazda. Prosze o zastępstwo by pułapka zadziałała.Grupa - P>.
Po chwili myslenia zatrzymał się jeszcze przy ostatnim zdaniu.
-Oraz dodajcie zaszyfrowanym żeby zabrali ze sobą miny.

-Tymczasem powiedzcie co słychać u Skywalkera i Appo. -Zwrócił się do oficerów taktycznych.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Nie 14:09, 18 Mar 2007    Temat postu:

Wraz ze zniszczeniem jedynego okrętu Konfederacji na orbicie sytuacja pozostałych jeszcze sił separatystów stała się krytyczna. Nawet tak dobre myśliwce jak tajemnicze maszyny walczące w centrum nie mogły odwrócić losów bitwy, było ich do tego celu zdecydowanie zbyt mało. Przy przewadze 3:1 były one ścigane i wyżynane przez Torrent jak zwierzyna przez myśliwego. Niewyjaśniona pozostawała tylko sytuacja północnego Golana.

Główne pole bitwy
Mynock próbowały urwać się ścigającym je Vulturom wypadając na otwartą przestrzeń, gdzie strzelcy pokładowi mogli nawiązać bardziej wyrównaną walkę z droidami. Jednak nie na wiele się to zdało. Maszyny atakowały dwójkami od brzuchów ociężałych bombowców dokonując swoistego pogromu. Szyk rozerwał się i każdy pilot uciekał na własną rękę w stronę własnych myśliwców przechwytujących. Klony szybko zrozumiały sytuacje i rzuciły się na pomoc bohaterom dnia. Już pierwszy przelot uwolnił Mynock od zagrożenia. Vultury ustępowały klonom pod każdym względem. Bez ogromnej przewagi liczebnej były bez szans w starciu z Torrentami.

Mostek „Kryata”
Bitwa została wygrana w iście rekordowym czasie. Cała potyczka nie trwała dłużej niż 20 minut. Niektórzy młodsi oficerowie byli naprawdę zaskoczeni sprawnością floty, szczególnie po ostatnich kompromitujących wydarzeniach.
-Panie komandorze, ostatnie wrogie myśliwce zostały zlikwidowane. Straty własne: 1 Acclamator poważnie uszkodzony, 20% myśliwców. Jedna ze stacji Golan straciła Moc. Podejrzewam, ze to wynik działania grupy komandora Skywalkera. Druga próbuje wycofać się za planetę, ale nie da rady. Za 15 minut naszego okręty wysadzą tam desant. Komandor Appo raportował przed chwilą pełny sukces.

Golan I
Wąskie korytarze Golana wypełniały resztki pogruchotanych robotów. Ścianę sterowni zdobiły resztki głowy jakiegoś Neimoidianina, który miał odwagę odmówić poleceniom klonów. 501-szy nie miał skrupułów, na wojnie się nie przydawały. Anakin z kilkoma klonami schodził już do hangaru, żeby przygotować się do wysadzenia desantu na powierzchni. Miał kilka możliwości od wejścia Acclamatorami w atmosferę i wysadzenia desantu bezpośrednio z okrętów bo przewiezienie klonów kanonierkami prosto na głowy broniących planety droidów. Każde wyjście było równie dobre. Każde niosło ryzyko. Niemniej sytuacja była opanowana. Pozostawał tylko desant. W hangarze uprzątniętym już z resztek porozbijanych droidów przy kanonierkach kręcił się wysoki mężczyzna w oliwkowym mundurze.
-Komandor Pellaeon prosił, żeby przekazać ci Jedi, że myśliwce przeciwnika zostały zlikwidowane i szykuje desant na drugiego Golana. Możesz lądować na powierzchni.
Czyli stało się, wybiła ostateczna godzina próby. 64 tysiące doborowych oddziałów Republiki miało dokonać uderzenia na stolicę Unii Technokratycznej. Anakin oczami wyobraźni widział wściekłość zakutego w dziwaczną zbroje Skakoanina. Jak w ogóle można żyć w czymś takim.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Nie 14:41, 18 Mar 2007    Temat postu:

Pellaeon przyglądał się sytuacji. Wyglądała ona dobrze. Choć mogłoby być lepiej.
-Kapitanie Wessex, postarajcie się aby Republic został naprawiony i postawiony w pełny stan gotowości. Po za myśliwcami eskortującymi desant na drugiego golana reszta wraca do hangarów. Natychmiast. Przede wszystkim bombowce. Niech Greenlox zamelduje się u mnie z pełnym raportem.
Komandor chodził po okręcie. Wiedział, że to dopiero początek. Odsiecz jakiej się spodziewał, choć nie znał skali jej możliwości uważał, że musi jej zadać olbrzymie straty. W tym celu właśnie potrzebne były golany.
-Przygotujcie od razu załogi dwóch golanów. Niech na miejscu sprawdzą wszystko i przygotują sie do obrony planety. Tymczasem zróbcie coś z tymi resztkami niszczyciela. Przyciągnąć je bliżej cienia masy.
-Niech Skywalker dokona tego desantu szybko bo potrzebuje tu okrętów.-krzyczał Pellaeon choć niektorzy nie wiedzieli do kogo, to on dobrze wiedział. Do nich wrzyskich Do Jasnej Cholery.
-Kapitanie, niech Kuat podeśle nam wszystko co może. Miny, okręty, myśliwce. Wszystko. Zrobimy prawdziwą pułapkę na wroga.
Zacierał ręce. Tak, to mogło się udać.
Kilka dodatkowych okrętów mogło sprawdzić niespodziankę. Pellaeon nie wiedział co prawda czy podstęp się uda, ale był wart ryzyka. Tak, tylko tego chciał. Za dość uczynienia za Eriadu i Sullust. Nic więcej go nie obchodziło. Żaden pieprzony polityk, a tym bardziej jakaś głupia planeta Metalorn. Go interesowała tylko zemsta. Zapłaci mu każdy okręt wroga. Każdy myśliwiec. Bedzie się delektować kiedy setki wrogich myśliwców zamienią się na żyletki. Wrogie okręty zamienią sie w gwiezdny pył.
Na samą myśl o tym energia w nim poprostu dochodziłą do niebezpiecznej granicy. Gdyby ją przekroczył, ten kto znajdzie się mu na drodze....zostanie zgładzony.


Możesz dostać z:
Kuat: Accl II "Omen", Accl I "Vode An" +8 eskadr V-19
Kamino: Accl I "Sun Warrior" +2 eskadry V-19
Malastare: Dred "Vargas"


[off]Zamiast pisac, daj. Oficialnie Pelcio jest nad metalornem i nie wiem co robi reszta galaktyki. Od ciebie zalezy co dostane Razz Mozesz dac mi to co napisales albo jakas stara balie ktora pamieta czasy Exara Kuna. I co takie posty krotkie Razz Napisz jak klony graja w karty bo nie ma co czytac Razz [/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Pią 23:39, 23 Mar 2007    Temat postu:

[off] wybaczcie nieobecność. Teraz już zapewniam o systematyczności w grze. Post ogólnikowy, bo nie chcę niczego zgod modować. Następny będzie konkretny [off/]

*

Po opanowaniu stacji.


Anakin, nie wyłączając buczącej klingi, spojrzał na pobojowisko z czymś, co można by nazwać zadowoleniem. Najpierw.
Później opuścił głowę, coś go ukłuło na skroniach. Ból. Nie jego własny. Ból w otoczeniu. Potężna eksplozja gdzieś w przestrzeni kosmicznej. Słyszał huk, jak gdyby bitwa toczona w próżni miała miejsce nie setki metrów stąd, ale dokładnie przed nim. Za nim. Wszędzie. Nawet w umyśle chłopaka.
Żywy, gwałtowny puls. Zmniejszył sobie ciśnienie krwi, aby móc się uspokoić. Świst powietrza przy każdym wdechu uświadomił mu, iż jest zdenerwowany.
Ale jak nie być?
Poczuł cierpki dreszcz, pojawiający się ilekroć skupiał Moc na własnym ciele.
Był świadom każdej kropelki potu. Tunika lepiła się do pleców. Palce lewej ręki lekko zdrętwiały od zaciskania ich na rękojeści broni. Przybrały prawie siny odcień. Palców prawej zaś nie pojmował jako czegoś naturalnego. Owszem- należały do niego. Były posłuszne. Mógł za pomocą protezy androida zrobić właściwie wszystko, co przed okaleczeniem. Ale organiczna tkanka kończyła się gdzieś na przedramieniu. Dalej był chłodny metal…
- Raport: jakie straty…?- urwał w pół zdania. „Straty”. Na Moc, to brzmiało jak wynik jakiejś durnej gry. Jak symulator. Tymczasem tu naprawdę zginęli ludzie. Stworzeni tylko po to by ginąc i zabijać.
Sithowe Nasienie, zaklął w duchu.
- Ilu mamy zabitych, ilu rannych?- zapytał tym razem ze smutkiem. Nawet nie odwrócił się w stronę Appo. Patrzył na rzucane przez ostrze cienie. Gdy klon składał meldunek, tęczówki Jedi zwęziły się w malutkie punkciki, zatańczyły w nich niebieskie iskry.

*

Przygotowania.

Ostatecznie zdecydował się na kanonierki. To było w jego stylu. Szybkie, skuteczne, bez zważania na zwiększenie strat, krwawe. Żołnierzowi stawia się cel. Koszty są jedynie liczbami. Zwycięstwo ma być nagrodą, za którą warto oddać naprawdę wiele.
Jako pierwsze miały zostać wystawione oddziały przystosowane do terenu. Auxilia stanowiła jedynie wsparcie dla klonów. Anakin nie miał zaufania do zwykłych spadochroniarzy. Klony to klony. Było ich mało, biorąc pod uwagę skalę wojny, dlatego każdy znał ich wartość.
501 na samym końcu.
Skywalker stwierdził z pewną zadumą, iż chyba coś go przywiązało do tego legionu. Może to nieco zabawne, jednak poczuł sentyment do tego numeru. 501…
Postanowił dowodzić osobiście desantem aż do czasu, gdy zdobędą wyraźną przewagę. Następnie weźmie oddział komandosów, ruszy na centrum dowodzenia, zlikwidować przywódców Separatystów.
Najpierw pokaże wszystkim, że nie mieli co do niego racji. Okaże się dobrym dowódcą, poprowadzi wojsko do przejęcia jednego z ważniejszych strategicznych punktów dla Galaktyki, a później…

*

Desant.


I zaczęło się piekło…


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Pon 16:58, 26 Mar 2007    Temat postu:

Kanonierki błyskawicznie zagłębiły się w atmosferę. Skywalker stał w odchylonej już bocznej ścianie i podziwiał planetę, którą miał opanować. Zieleń tryskała praktycznie z każdego zakątka nadając jej wygląd żywej kuli. Klony w centrum dowodzenia kończyły rozstawiać sprzęt. Na pokaźnych rozmiarów wyświetlaczu taktycznym poszczególne oddziały posuwały się do przodu niezwykle szybko. Jednak Anakin doskonale wiedział, że każdy krok holofigurki oznaczał dziesiątki zabitych po obu stronach. Tylko w jednym miejscu oddziały Anakina nie posuwały się do przodu, ani o krok. Główny zakład produkcyjny Metalornu, a dokładniej jego nadziemna część i coś co zwiadowcy ocenili jako generator droidów. Jeśli siłom Republiki udałoby się go zlikwidować znacznie przyspieszyłoby to koniec walk. Jednak sądząc z problemów jakie napotkał 501-szy tam właśnie stały główne siły przeciwnika. W bazie tymczasem lądowały ostatnie oddziały tworząc mobilną rezerwę pozostającą do dyspozycji Appo i Skywalker.
-Komandorze Skywalker, mamy na miejscu batalion z pełnym wyposażeniem i spora liczbę kanonierek. Proponowałbym pchnięcie ich na generator i zlikwidowanie tamtejszego gniazda oporu przeciwnika.


Masz tyle sprzętu:
- 54 Speederów 74-Z
- 64 AT-RT
- 32 Republic Speeder
- 32 AT-LP
- 16 AT-PT
- 8 A5 Juggernaut
- 8 AT-OT
- 32 LAAT/i
- 8 RTT
- 16 Saber Tank
- 8 AT-AW
- 4 A6 Juggernaut
- 4 Atgar Laser
- 4 AT-TE

- 2 tys klonów Smile


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Śro 14:30, 04 Kwi 2007    Temat postu:

[Skonsultowane z Wolandem, będe tu na jakieś dwa posty więc nie przeszkadzajcie sobie]

Na orbitę Metalorn przybyły dwie jednostki z systemu Rahab.
Fregata FAV klasy melchiah "Shas'o Kais" i fregata klasy sephiroth "Nightmare's Hammer" dowodzone przez samego barona Vissana zjawiły się nad planetą opanowaną przez siły Republiki, by nawiązać z nimi kontakt przed drogą na Kuat.

Baron Rahabu skontaktował się z siłami na orbicie, upewniając się, o stabilnej sytuacji. Nie otrzymał niestety żadnych informacji na temat sił które zaatakowały jego system przed kilkoma dniami. Upewnił się, że Pellaeon przebywa na Kuat i wydał rozkaz gotowości do skoku szlakiem perlemiańskim na ten Republikański świat....

[Pelciu, czekam na twojego posta z wiadomościami o Agamarze i tym co ustaliliśmy. Potem poczekam tu parę godzin aż przybędą pozostałe fregaty i lece w punkt zborny].


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Śro 17:41, 04 Kwi 2007    Temat postu:

Jeden z oficerów okrętu klasy Acclamator poinformował o wszystkim Kuat i samego Pellaeona. Nic więc dziwnego, że niedługo po pojawieniu się w systemie Metalorn na okręcie barona Vissana pojawiło się światełko o przekazie dalekosystemowym. Jasno błękitna poświata pojawiła się i przedstawiała zmniejszonego o jedną czwarta postać komandora - dowódcy WFR.

-Witam Baronie.-Twarz Pellaeona mimo sytuacji wydawała się radosna mimo iż, wieści jakie miał przekazać były katastrofalne.
-Nie dawno siły wroga... nadmienie bardzo duże siły zaatakowały planęte Agamar. Naszego głównego dostawce żywności dla Wielkiej Armii. Choć wywiad próbuje obliczyć siły wroga to zgaduje, że to przynajmniej połowa jak nie dwie trzecie ich sił. Zbieram grupe zadaniową z prostą i jasną misją - odbić planetę. -przerwał na chwilę by zorientować się jak zareaguje Vissan.
-Bardzo licze na pańską pomoc. Gdyby pan mógł zebrać tak dużo sił jak tylko może i ruszyć w kierunku Agamaru i poczekać na moje przybycie, razem moglibyśmy pokonać siły wroga. -tym razem przerwał mu oficer który podał mu notes.
-Co do pańskich informacji przesłanych na Kuat wynika jasno, że cztery okręty klasy RDHC nie zagrożą panu ponownie. Posiadamy lakoniczne informacje o nich, jednak żadne nie wskazują na cheć powrotu. Jeśli jednak w czasie nieobecności pańskich sił, w czasie pomaganie Wielkiej Flocie, zostanie pański system zaatakowany-podkręcając wasą nadał swoim słowom większej wagi-to każdy, kto tego dokona, zostanie głównym wrogiem Floty Republiki. Gdyż atak na sojusznika jest równy atakowani na nasze siły. Nie chciałbym abyśmy też zwlekali zadużo, gdyż sytuacja z Eriadu nie może się powtórzyć. No cóż Baronie, mam nadzieję, że zgadza się pan dołaczyć do naszej floty.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Śro 20:03, 04 Kwi 2007    Temat postu:

Vissan zastanawiał się nad sytuacją. Z jednej strony jego system ledwie ocalał, z drugiej jednak - miał okazję uderzyć w konfederatów i to porządnie. Przy znacznych siłach konfederacji dwie fregaty niewiele zmienią, być może zdąży jeszcze sprowadzić większe siły?

- Xamarr, połącz mnie z Rahabem, na kodowanym łączu.
Vissan stanął nad konsoletą komunikacyjną, a na wizji ukazało się oblicze Bel-Khana.
- Coś się stało szefie?
- Jestem nad Metalornem, otrzymałem wezwanie o pomoc dla Agamaru. Dowództwo WFR prosi o wszystko co możemy zebrać. W tej sytuacji... Możemy skopać dupy konfederatom.
- Chcesz tam lecieć?
- Nie tylko. Chcę zabrać z Rahabu większe siły.
- Ledwie dokonaliśmy napraw, co chcesz wziąć?
- Hm.... Phantasmal Tempest ma hipernapęd klasy 3.. Podróż na Agamar zajmie mu ponad dobę. Przyślij mi tu "Infernal Sundering" i "Shatter Spirit", ze wszystkim co mają na pokładzie, tak szybko jak dasz radę. Mam zapewnienie, że w najbliższym okresie jesteśmy bezpieczni.
- Mam nadzieję. Dostaniesz te fregaty tak szybko jak się da, powinny być nad Metalornem za trzy godziny, jeśli dobrze pójdzie.
- Ok, poczekam tutaj.


Cóż innego mógł zrobić Vissan?

---------------------------------------------------------------------------------

Wkrótce nad Metalornem pojawiły się kolejne okręty Rahabu. Zgodnie z wytycznymi przekazanymi przez Pellaeona punkt zborny ustanowiono nieopodal Agamaru, na koordynatach w glębokiej przestrzeni. Grupa okrętów barona - teraz już niewielka flota złożona z czterech fregat, ruszyła w nadprzestrzeń.

Skład grupy Rahabu:

Arrow fregata uderzeniowa klasy Sephiroth "Nightmare's Hammer" ("Młot Koszmarów") pod dowództwem Ken Marinaris
- eskadra myśliwców Manticore 3rd "Stallions" (10 maszyn)

Arrow fregata uderzeniowa klasy Sephiroth "Infernal Sundering" ("Rozdarcie Piekieł") pod dowództwem Gabriela Moxxicca'i
- eskadra myśliwców Centaur 2nd "Cobras"

Arrow fregata uderzeniowa klasy Sephiroth "Shatter Spirit" ("Łamacz Ducha") pod dowództwem Mia'i Fortune
- eskadra myśliwców Manticore 4th "Barracudas" (6 maszyn)

Arrow korweta uderzeniowa FAV klasy Melchiah "„Shas’o Kais”" ("Zdolny ogień") pod tymczasowym dowództwem barona Vissana, 1wszy oficer - Xammar
-eskadra myśliwców Scorpion 5th "Chargers" - (4 maszyny)


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Sob 11:49, 14 Kwi 2007    Temat postu:

Z myślenia logistycznego do taktycznego.

Syn Shmi Skywalker objął spojrzeniem pole bitwy. Musiał mrużyć oczy, ilekroć jaskrawy błysk rozświetlał okolicę.
Pogoda była w sam raz na walkę.
Wszelkie zagadnienia taktyczne wyświetlane na mapach przyprawiały go o paskudne wrażenie bezczynności.
Anakin lubił być w ruchu.
Huknęło i grzmotnęło.
Cokolwiek się teraz działo, czy to na orbicie planety, tysiące lat świetlnych stąd, czy nawet na Naboo… nie miało znaczenia. Było tylko „teraz”.
Tak uczył Qui- Gon. Tak samo powtarzał Obi- Wan dziesiątki razy.
Teraz.
Teraz Anakin musi poprowadzić bitwę do końca.

Nie myśleć. Działać. Podobnymi metodami kierował się niemal przez całe życie. Poddać się instynktowi. Tylko jak na światy jądra można działać bez rozwagi mając pod sobą taką ilość ludzi?
Zdecydowanie wolałby stanąć teraz do pojedynku z Dooku. Na to być może przyjdzie jeszcze czas…

- Mamy tutaj coś, co Mistrz Windu nazwałby Punktem Przełomu.- powiedział.- Nie będziemy szukać złotego środka. Po prostu go rozwalimy.
- To całkiem proste- stwierdził wbrew swoim myślom na głos- ciężkie maszyny z tyłu, osłaniają transport. Akcja z założenia pójdzie szybko. Główną siłą ognia jest piechota, artyleria musi nam tylko ułatwić dotarcie do celu. Bardziej mobilne jednostki osłaniają cięższe. Kanonierki zwracają największą uwagę na nasze ukochane „toczące się głazy”.

Anakin zastanowił się. Podejście do samego generatora droidów będzie bez wątpienia najtrudniejsze. Potem… Potem już wystarczy robić to, co każdy umie najlepiej.
- Komandor Appo dowodzi atakiem z kanonierek. Ja będę na ziemi.
Skywalker skrzywił się nieznacznie.
- Spotkamy się na miejscu.

***

Nie uśmiechało mu się siedzenie w którymś z cudów techniki wojennej, nie mając nawet wpływu na to, kiedy może stracić życie. Na polu bitwy większe jednostki stanowiły cel o większej częstotliwości obrywania.
Ponadto, dowodzenie z maszyny wydawało mu się trudne.
No i chciał mieć jeszcze frajdę.
Zabrał jeden z republikańskich speederów. Zdawać by się to mogło nieco śmieszne- dowódca nie dbający o własne bezpieczeństwo. Z drugiej strony- klony korzystały z tego samego sprzętu. Być może w ten sposób zyska ich przychylność. Żadnych przywilejów.
Był ledwie Padawanem, teraz widział dlaczego Rada nie okazała się do tej pory zbyt przychylna w jego awansie. Czuł braki w wiedzy. Niemożność podejmowania decyzji. Zwykłe niedoświadczenie wreszcie. Oczywiście, nie ma lepszego miejsca, by je nabyć. Ale pozostawała kwestia ceny.
By Anakin Skywalker mógł być lepszym Jedi, wiele osób oddało życie.
Bez wątpienia również przez błędy, których na przykład Obi- Wan by nie popełnił.
Zacisnął dłonie na drążkach maszyny.

***


Dwie flanki speederów ze stosunkowo wolną prędkością posuwały się do przodu po obu stronach oddziału. Na czoło wysunęły się saber tanki, mające za zadanie osłaniać piechotę i inne pojazdy. Pośród morza klonów wyrastały lżejsze maszyny kroczące. Całość stała się bardzo przyjemnym dla oka obrazkiem.


***

Mknął jak wariat, omijając eksplozje i energetyczne błyskawice.
Skręcił nieco, Obrócił się do wroga bokiem, zaczął jechać wzdłuż linii walki, spoglądając z zadowoleniem na swoje nadciągające jednostki. Zapalił miecz i uniósł go wysoko nad głowę. Scena miała w sobie tyle patosu i symboliki co i banału. Ale osobę trzecią mogła uderzać. Zupełnie, jak gdyby przywódca chciał dodać otuchy swemu wojsku.
Jeden człowiek, nawet jeśli Jedi, a może zwłaszcza Jedi, nie powinien posiadać podobnej siły.
Anakin był na samym przedzie natarcia. Dobrze, że żaden z mistrzów go nie widział. Inaczej dostałby ochrzan…



***

Coś wybuchło tuż koło speedera Anakina, podmuch rzucił nim na bok. Nim odzyskał kontrolę nad maszyną, wyrzuciło go dla odmiany do góry. Zatoczył w powietrzu łuk, wypadł z siedzenia speedera. Nim pojazd eksplodował, Anakin zdążył odepchnąć go na bok Mocą. Ledwo.
Zarył w ziemię. Otworzył oczy, wypluł piach. Prosto w jego kierunku zmierzała jakaś jednostka typu AT. Nie rozpoznał która. W każdym razie… Pilot tejże o mało nie zmienił w miazgę swego komandora.
Padawan nie mógł mieć pretensji. W podobnym bałaganie takie rzeczy się zdarzają. Byłaby to diabelnie głupia śmierć.
Odbił się zatem od ziemi, częściowo przeturlał, a częściowo odskoczył z drogi AT.
Wstał…
I miał ochotę wyrazić swoje zdenerwowanie jednym z wulgarnych słów, jakich nauczył się odwiedzając kantyny.
Nie było na to jednak czasu. Z ponurym rozbawieniem spostrzegł, że zgubił miecz.
Strzał z Juggernauta omal nie przyprawił go o ból głowy. Skoro ciężkie maszyny były już na tyle blisko, to chyba został teraz nieco z tyłu. A może to po prostu w głowie mu huczało?
Rozwiał niecierpliwym machnięciem ręki bitewny pył sprzed twarzy. Głownie starcie wciąż nie miało miejsca. Zgodnie z rozkazami, siły rezerwowe powinny wciąż trzymać się z dala. Do czasu…
Anakin zacisnął pięści, wyczuł poprzez moc kryształ swego miecza. Nie miał pojęcia jak, ale broń znajdowała się dobrych kilkanaście metrów od niego. Na szczęście nie była uszkodzona.
Spoglądając na przelatującą nad głową kanonierkę, ruszył w kierunku dyktowanym przez instynkt. Do dłoni wskoczyła mu rękojeść z ciemnego metalu.
- Kolejnego miecza nie stracę, bo Obi mnie zabije…- szepnął pod nosem.
Pole bitwy przypominało teraz pałac bałaganiarskiego Hutta. Naprawdę bałaganiarskiego.

***
Anakin potrzebował transportu. Zatrzymanie którejś z większych jednostek mijało się z celem. Przebiegł kilkanaście metrów, mając nadzieję, że nic go nie rozjedzie. Kurz podrażnił nozdrza. Chłopak czuł na sobie kilkunastocentymetrową warstwę brudu.

***

Szczęście chyba się w końcu do niego uśmiechnęło. To znaczy… trochę.
Kiedy dostrzegł odłączonego od flanki pilota 74-Z, uwolnił niebieską klingę i zamachał nią kilkukrotnie. Klon przechwycił Jedi nawet nie zwalniając. Padawan wylądował miękko po skoku i oburącz chwycił się białego pancerza żołnierza.
- Potrzebujesz podwózki mistrzu Jedi?- spytał spod hełmu klon.
Anakin nie odpowiedział, zachichotał tylko.
Podniósł do ust komunikator.
- Tu komandor Skywalker. Proszę naświetlić mi nieco sytuację. Byłem…wyłączony.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Pią 17:11, 20 Kwi 2007    Temat postu:

Klon zapewne uśmiechnął się pod zasłaniającym twarz hełmem, ale surowym, lekko moralizatorskim tonem zaczął.
-Komandorze Skywalker, na polu walki nie można dać się wyłączyć, można wtedy przegapić ostatni transport i zostać w jakimś niemiłym miejscu. Musisz zacząć uważać co robisz, Jedi w przeciwieństwie do nas nie są zastępowalni.
-Na polu walki zaszły niewielkie zmiany. Nasze siły zdusiły obronę w innych częściach planety. Broni się tylko generator, jednak istnieje ryzyko, że przeciwnik przebije się i zacznie całą ta jatkę od nowa. Obecnie reszta oddziałów republiki przeprowadza szturm generalny generatora-rozkaz komandora Appo. Zresztą za chwilę dotrzemy na pole walki.

Faktycznie speeder zaczął wytracać prędkość wymijając wraki droidów i kanonierek, aby zahamować przy przewróconym Jugerrnaucie mieszczącym centrum dowodzenia.
-Komandor Appo melduje. Straty: 5 tys. klonów, 1 tys. żołnierzy Auxili i niewielkie ilości sprzętu. To przed nami to generator droidów, jakieś 400 metrów otwartego terenu pod ostrzałem wroga.
Klon podał Jedi lornetkę wyczekując na jego decyzję.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Sob 9:37, 21 Kwi 2007    Temat postu:

Uwaga komandora bardziej go rozbawiła, aniżeli zezłościła. Fakt, Anakin nie zwykł reagować na reprymendy inaczej, aniżeli wzruszeniem ramion bądź krótkim, humorystycznym komentarzem.
Skywalker odjął od twarzy makrolornetkę i przetarł oczy.
- Czterysta metrów, ta?- skrzywił się nieznacznie, a potem parsknął ukazując klonowi rzędy białych ząbków.
Zamyślił się, zapominając na kilka sekund o włączonym komunikatorze. Wreszcie postanowił.
- Zmienimy nieco szyk. Speedery dalej są podzielone na flanki. Na przód wysuwają się za to Saber Tanki, trochę za nimi Juggernauty. Piechota niech się rozbije na mniejsze, luźne grupy. Nie chcę, by jeden celny strzał pozbawił nas głównej siły natarcia. Maszyny typu AT wmieszają się w oddziały klonów. Zróbcie też trochę miejsca na AT-TE. Pora pokazać, że też wiemy, co to wielka siła ognia.
Właściwie decyzja była ryzykowna. Choć AT- TE dysponowały najcięższym pancerzem, były zarazem z jakiegoś powodu jedną z najchętniej ostrzeliwanych przez Separatystów jednostek.
No.. może poza Jedi, oczywiście.
Anakinowi to pochlebiało.

Czterysta metrów pod ostrzałem było niezbyt mądrą drogą, ale właściwie jedyną możliwą.
- Appo, razem z kanonierkami zlecisz im prosto na blaszane głowy. Kiedy już dotrzemy na miejsce, LAAT rozpoczną wysadzanie jednostek przy wtórze ich wspaniałego ognia ciągłego Lasera. Najcięższe jednostki skupiają ostrzał na samym generatorze.

Klon robiący obecnie chłopakowi za towarzysza, czy może raczej „szofera”, kiwnął głową i chwycił układ sterowniczy speedera.
74- Z ruszył ponownie, na razie wolno.
Padawan wciąż miał w głowie hasło „Jedi nie mogą być zastąpieni”. Cóż…czyżby jeszcze do tej pory nikt nie wpadł na pomysł, by klonować Jedi?
Trzasnął komunikator. To już ostatni rozkaz.
- Siły rezerwowe wkraczają, gdy będziemy pewni, że Separatyści nie znajdą w naszym szyku luki. Jeśli się przebiją, to tak, jakbyśmy musieli zaczynać wszystko od nowa. Osobiście w to nie wierzę, raczej nie dysponują wystarczającymi siłami, ale na wszelki wypadek, ktoś musi tego pilnować.

- Wszyscy mogą być zastąpieni, komandorze Appo. Bez odbioru.


Anakin postukał żołnierza w tył hełmu.
- Dołącz do flanki, którą zgubiłeś. Potem wysuniemy się na przód.

- I trzymaj kciuki, by nikt nas po drodze nie załatwił-
dodał już tylko do siebie.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Wto 18:19, 24 Kwi 2007    Temat postu:

Luźna tyraliera klonów posuwała się po wypalone ziemi niczyjej. Białe sylwetki żołnierzy były świetnie widoczne na spopielonym podłożu, jednak po przejściu czołgów nic nie było w stanie zagrozić posuwającym się oddziałom, opór został dosłownie wbity w ziemię. Co rusz widać było resztki poharatanych droidów bojowych i stanowiska obronnych. Smętnie wzniesione lufy spalonych działek wystawały z wieżyczek jako swoiste memento mori.
Tymczasem komandor Skywalker pędził na złamanie karku prowadząc grupę speederów prosto na ostatnią linię okopów Separatystów. Luźne grupki droidów cofały się w popłochu jednak wirujące błękitne ostrze siało wśród nich prawdziwe spustoszenie. Wydawać by się mogło, że nic nie da rady zatrzymać sił Republiki, kiedy jeden celny strzał poderwał wątłą konstrukcję 74-Z kilka metrów w górę i z ogromna siłą cisnął nim w ziemię. Klon wiozący komandora leżał bez ruchu w pyle drogi, a na białej zbroi pojawiły się krwiste wykwity. W komunikatorze zatrzeszczało spóźnione ostrzeżenie.
-Komandorze… Zniszczyliśmy generator, ale drozdy i oddziały organiczne próbują przebić się do dżungli na pańskim odcinku. Będziemy za…
Reszta komunikatu nie dotarła do adresata. Ceny strzał SBD zamienił komunikator w kawałki krzemowych ułamków, obrywając kilka trzy palce z nowej protezy ręki. Republikańskie speedery wyhamowały, a żołnierze sprawnie zajęli pozycje obronne. Grupa piętnastu SBD wspierana przez kilka dziesiątek B-1 szła ławą prosto na pozycję republikan zasypując ich ogniem.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Wto 22:58, 24 Kwi 2007    Temat postu:

- Znowu!- jęknął Anakin, spoglądając na zniszczoną dłoń.
Zdenerwował się nie na żarty. Pamiętał ten stan. Pamiętał go z Tatooine. Nic nie mogło zahamować jego pasji. Żadne durne szkolenie. Jedyną osobą, która pomogłaby mu się opanować był Obi- Wan. Ale mistrza brakowało w okolicy.
Z uszkodzenia przeniósł wzrok na ciało klona.
Cząsteczki powietrza zadrgały niebezpiecznie. Moc zabulgotała.
Obrócił się do oddziału.
Zacisnął pięść lewej dłoni. Do bólu.
- Zsiadać!- warknął do klonów. Ta krótka komenda kosztowała go wiele wysiłku. W jednej chwili z rezolutnego młodzieńca zamienił się w dowódcę. Dzika ochota by poprowadzić szaleńczą szarżę na droidy przegrała z ostatnimi zgliszczami rozsądku jaźni Skywalker’a.
Wiedział, że najlepiej byłoby się wycofać. Siły, jakie nadciągały z naprzeciwka raczej nie mogły zaważyć o wyniku bitwy. Przynajmniej tak sądził.
Ale był zły.
Musiał zaspokoić swoją ambicję.
- Zająć pozycję. Rozbić się. Pierwszy cel: SBD.
Z rosnącym podnieceniem przyglądał się perfekcyjnym działaniom klonów. Kopie Jango były jak jeden organizm.
Musiał zmusić droidy do spowolnienia marszu. Może nawet do zatrzymania. W ten sposób zyska czas, przybędą posiłki, sam nie będzie musiał uciekać, pofolguje wreszcie temu, co coraz bardziej narastało w jego duszy.
- Niech ktoś skontaktuje się z resztą wojska.- spojrzał na pierwszego lepszego żołnierza- Chcę mieć tutaj zaraz naszą rezerwę. Bądź jakiekolwiek posiłki.
Miał wrażenie, że sam zaraz rozwali wszystkie roboty. Jednak dodatkowe siły bez wątpienia się przydadzą. Bezrozumne maszyny zbliżały się złowieszczo. Padawan nie pragnął w tej chwili niczego, tylko starcia. Już. Teraz.
Energetyczny bolt przemknął tuz koło jego głowy. Jedyną reakcją ze strony Anakina było skrzywienie warg.
Zbliżył do twarzy klingę.
- Strzelać bez rozkazu!


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Pon 16:00, 30 Kwi 2007    Temat postu:

Klinga warczała cichutko parując kolejne strzały padające ze strony coraz mniejszej grupki droidów. Jeden z nich był wyjątkowo upierdliwy, obrał za cel padawana i zasypywał go gradem ognia nie zważając na swoich kompanów. Jeden z ciosów trafił w rękojeść miecza. Ostrze zniknęło bezgłośnie pozostawiając oszołomionego lekko Anakina praktycznie bezbronnego wobec nadciągających droidów. Od niechybnej śmierci uratowało go to, ze drozdy zostały wzniecone w ziemię przez rozpędzony Turbo czołg. Klony w geście triumfu zaczęły potrząsać bronią, jednak Anakin wyczuwał, ze to jeszcze nie koniec…. Faktycznie, jeden z organicznych żołnierzy podkradł się korzystając z zamieszania za Skywalkera i z paskudnie wyglądającym, zakrzywionym wibroostrzem rzucił się na niego od tyłu.

Sorry za długość, matura za pasem


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Wto 20:31, 01 Maj 2007    Temat postu:

Pech jak widać prześladował młodego Skywalkera krok w krok.

Coś go ukłuło. Zamknął oczy.
Wykonał półobrót. Zobaczył. Wróg był zdecydowanie zbyt szybki. W dodatku miał przewagę zaskoczenia.
Odruchowo zasłonił się dłonią, niemal bez woli zmuszając cząsteczki Mocy, by odrzuciły napastnika jak najdalej. Gest absolutnie nie był wynikiem opanowanej próby samoobrony, ale instynktownym wykorzystaniem swych możliwości.
Przez chwilę czuł się zdezorientowany. Na dobrą sprawę- nie wiedział, czy otrzymał jakiś cios, czy to tylko żywa Moc wysłała mu pewien impuls.
Wiedział, że litości nie będzie. Wibroostrze błysnęło.
Dość zabawna myśl kazała Skywalkerowi stwierdzić, że jesli przeżyje, zapewne posłuży się ową bronią.

[off] no..nie wiem, co tu mogę jeszcze dodać bez god. [off/].


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Nie 13:32, 06 Maj 2007    Temat postu:

Ostrze przeszło kilka cali od ramienia młodego Jedi. Ten mógł tylko unikać ostrza czekając na pomoc swoich żołnierzy. Nagle coś uderzyło go w głowę. Odruchowo spojrzał w górę. Nad nim unosiła się chmara kanonierek załadowanych klonami, które dobijały nieliczne drozdy jakie jeszcze pozostały na placu boju. Jednak jedna z kanonierek odłączyła się od grupy i kołowała dokładnie nad młodym padawanem. Skywalker mógł bez trudu rozpoznać charakterystyczną malutką sylwetkę opartą o drewnianą laskę. Kontur Mistrza Yody odcinał się od błękitnego nieba i białych jak śnieg zbroi klonów. Przeciwnik również zaskoczony całym zajściem otrząsnął się pierwszy. Błyszczące ostrze przeminęło nad głową Aniana skracając jego warkocz o dobre 8 centymetrów. Anakin padając na ziemię zauważył przedmiot, który go uderzył… niezwykle mały miecz świetlny. W myślach usłyszał głos Yody.
-Nie strać go, jest ze mną od kilku setek lat…

Możesz draba załatwić, potem Yoda będzie miał do ciebie sprawę, toteż skieruj się na lądowisko z którego wyruszyłeś.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Nie 16:51, 06 Maj 2007    Temat postu:

Skywalker gwałtownym gestem chwycił miecz małego mistrza. Obrócił się na plecy i ledwo sparował zdradzieckie cięcie. Klinga wibroostrza wraz z zielonym laserem zbliżały się z wolna ku jego twarzy. Poczuł gorąco miecza. W nozdrza uderzył zapach spalenizny. Był już słaby, dość zmęczony po bitwie. Wspomógł się siłą sztucznej dłoni, odepchnął wrogie ostrze. Wstał dość niespiesznie.
Smuga zielonej energii była raczej krótka. Przystosowana swą długością specjalnie dla Yody. Prawdopodobnie miała wmontowany regulator, jednak Anakin nie dysponował wystarczającym czasem by to sprawdzić.
Teraz, dużo pewniejszy siebie, sam ruszył do ataku. Uderzył raz, drugi. Bardzo mocno. Całość wyglądała jak walka z dzieckiem. Separatysta mógł jedynie parować ciosy, następnie powracać do początkowej gardy. Nie był przeciętniakiem, jak początkowo ocenił go Padawan, ale w bezpośrednim starciu z Jedi nie posiadał dużych szans.
Anakin dał się zaskoczyć raz jeszcze. Być może była to wina długości klingi. Być może przecenił swoje zdolności. Niezależnie od powodu, w efekcie chłód metalu naznaczył ciało chłopaka na biodrze. Dość płytko. Niegroźnie. Wystarczająco, by poruszyć temperament młodzieńca.
Skywalker odepchnął przeciwnika do tyłu.
Klony rozprawiły się w międzyczasie z siłami Separatystów. Część stała w asyście, obserwowali pojedynek.
- Walka skończona- powiedział bezbarwnym głosem Anakin.
Drab z zaciętą miną po raz kolejny chwycił wibroostrze.
- Skończona- powtórzył uczeń Jedi.
Separatysta najwyraźniej tak nie uważał. Jakby nie patrzeć- nie miał kompletnie nic do stracenia.
Klony wycelowały karabiny.
- Poddaj się.- prawie poprosił Anakin.- Przegrałeś.
Tego, co zdarzyło się później, Skywalker wolałby nie pamiętać.
Wyłączył miecz. Drapieżnym wzrokiem zatrzymał mężczyznę w miejscu. Uniósł niedbale dłoń. Widział, jak energia promieniuje z jego ręki. Naprawdę czuł każdą drobną cząstkę niesklasyfikowanej dotąd siły. Dostrzegł również niewidzialną dla innych obręcz, zacieśniającą się na gardle wroga.
Klony, nawet, jeśli poczuły się nieco zdezorientowane, nie dały po sobie niczego poznać. Po prostu dalej celowały z karabinów we wroga. Czekały na ewentualny rozkaz.
Ja to robię?, spytał się w myślach Anakin. W głębi duszy czuł niemalże… satysfakcję? Gniew, jaki odczuwał w stosunku do głupoty człowieka stającego przed nim dawał mu pełne skupienie. Pozwalał, mimo wyczerpania, na ciągnięcie sił z Mocy.
- Tak bardzo chcesz ginąć?- ktoś, kogo Anakin nie znał, wypowiedział te słowa jego własnymi ustami.
Ujrzał swe palce w szponiastym geście, zamykające się powoli w pięść. Nie chciał tego, a zarazem pragnął całą duszą.
Charknięcie Separatysty wyrwało go z transu.
Mężczyzna padł na kolana, trzymając się oburącz za gardło.
Na wszystkie Słońca! Omal go nie zabił…
Rozluźnił dłoń. Zerwał swój kontakt z otoczeniem za pośrednictwem Mocy. Przez chwilę nie czuł nic. Był bezbronny, prawie osłabiony.
- Komandorze Skywalker?- spytał zniekształconym przez hełm głosem klon stojący najbliżej Jedi.
Dlaczego tu nie ma Obi- Wana?, pomyślał z goryczą Anakin.
- To wróg Republiki.
Nie dodał nic więcej. Odwrócił się plecami, by nie patrzeć.
Jęki i strzały wwierciły się w jego jaźń brutalnym gwałtem.
***

Walki na dobra sprawę dobiegły końca. Chyba wygrali…

***

Anakin, siedząc w kanonierce, spoglądał z nienawiścią na dłoń. Nie na tę mechaniczną, uszkodzoną po raz kolejny. Ta stratę jakoś przeżył. Widać taka jego dola, by ciągle być okaleczanym.
Spoglądał na lewą dłoń, teraz bez ruchu spoczywającej na kolanie, wcześniej zaciśniętej w gniewnym impulsie. Żołnierze- klony, siedzący obok, mieli spojrzenia wbite przed siebie. Nie rozmawiali. Nie żartowali. Nawet nie wymieniali się spostrzeżeniami dotyczącymi bitwy.
Anakin poczuł się bardzo samotny.

***

Chciał się zaśmiać, odczepiając broń małego mistrza od pasa. Miniaturowy miecz świetlny naprawdę mógł wyglądać komicznie. Anakin niewiele raz miał okazję podziwiać, jak Yoda robi użytek ze swej klingi. Pragnął móc dokładnie przeanalizować technikę przewodniczącego Rady…

***

Yoda czekał na niego na lądowisku. Stał, oparty na swej lasce, z miną nie dającą nic po sobie poznać.
Wysiadając z kanonierki, Skywalker odruchowo zarzucił głową, by przełożyć swój warkoczyk za plecy. Po chwili się zorientował, że stracił symbol Padawana.
Może to jakiś znak?

***

- Mistrzu…- skłonił się z szacunkiem, wyciągnął na obu dłoniach miecz świetlny.- Dziękuję…


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Czw 18:07, 10 Maj 2007    Temat postu:

Yoda miał wyraźnie niezadowolone spojrzenie… Jakby coś mu się nie podobało w młodym padawanie.
-Ryzykowny twój manewr był..mhmm…niepotrzebne ryzyko to było. Miecz swój znowu straciłeś, a emocjami kierować się zacząłeś. Niedobrze czynisz, w pychę popadasz, a ta do ciemnej strony jest ścieżką. Z działań wojennych powinienem cię wyłączyć…Ale na twój udział kanclerz nalega. Błędną decyzję podejmuje on. Ty na Coruscant wrócisz. Tam się z kanclerzem spotkasz i przed radą staniesz. Wiele do postanowienie mamy w sprawie twojej.

Mission completed. W Coruscant daj post o przelocie i zamelduj się w komnatach kanclerza.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Odzyskac Nadzieję
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group