FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Kantyna "Khe Shan" Dantooine
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Kantyna » Kantyna "Khe Shan" Dantooine
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Nie 21:06, 22 Sty 2006    Temat postu: Kantyna "Khe Shan" Dantooine

Dantooine, planeta pokryta stepami i łagodnymi pastwiskami. Ostoja spokoju zdaleka od wielkich spraw światów środka i wszędobylskiej administracji. Żyją tu spokojni osadnicy w oddalonych od siebie domostwach.
W niewielkiej dolinie stoi nieduży budynek, obok zakopane w ziemi cylindryczne lądowiska połączone korytarzami z głównym budynkiem. Wszystko skryte pod ziemią , przejscia wygladaja jak okopy jednak ładnie wykończone i pokryte brązowym piaskowcem sprawiają miłe wrażenie.
Głowny budynek ma równierz cylindryczny kształt, dwa poziomy z otwartą przestrzenią pośrodu zapewniają swobode poruszania się. Ciepło i wygoda do społu z obfitym menu sprawiają że można spokojnie wypocząć w tym odludnym miejscu.
Obok głównego pomieszczenia znajduje się jeszcze jedno, bynajmniej nie mniejsze, to arena na której bywalcy mogą sprawdzic swoje umiejętności walki i rozładować napiecie mijajacych dni. Jest to ekskluzywny lokal i tylko dla stałych członków jest wejscie.

Głównymi bywalcami i załorzycielami są:
Generał Visper.
Komandor Cody.
Komandor Rhade.

[ Słuchać uważnie , a nawet czytać ( co kto woli i umie ) kantyna to spokojne miejsce, nielicząc areny Wink . Gadać możecie, jeść możecie ścigać sie podami też możecie. Ale jak chcecie sie tłuc to walicie na arene i okładacie się czym kto ma. symulatory do bitew też mamy. Do dzieła panowie Very Happy ]

P.S. Jedi mówimy stanowcze NIE.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Telemachus Rhade dnia Pon 19:15, 23 Sty 2006, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Nie 21:17, 22 Sty 2006    Temat postu:

Zostawiwszy swój jacht na lądowisku nieopodal, baron Vissan pewnym krokiem ruszył do lokalu.
Zajął stolik w możliwie wygodnym miejscu i oczekiwał kelnerki.
Przywitała go urodziwa Bothanka:
- Witam, czego sobie pan życzy?
Baron mógł tylko zastanawiać się, co bothanka robi jako kelnerka w
miejscu takim jak to, głowę miał jednak wypełnioną innymi myślami
dotyczącymi kelnerki...
- Hmm... Zjadłbym jakiś dobry obiad, powiedzmy, że zdam się na szefa
kuchni.
- Powiedział.
- Życzy pan sobie drinka w międzyczasie? - Spytała kelnerka.
- Nie, dziękuje, nie piję. Prosiłbym za to ithoriańską herbatę, z dodatkiem liści korzeniokrzewu.
Bothanka przyjęła zamowienie i zostawiła Vissana oczekującego na posiłek.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Cody
Gość







 Post Wysłany: Nie 21:21, 22 Sty 2006    Temat postu:

Cody wszedł spokojnie do nowej i pachnnącej jescze farbą i jakimś dziwnym zielem kantyny. tak obrazy wojowników na ścianach biegającyc z antyczną bronią zołnierze. Taak W tym miejscu można było nieomal poczu zapach pola bitwy. Nie licząc dziwnego zapachu ziela.

Rozglądając się Komandor spostrzegł grupkę ubranych na zielono ludzi Palących owo tajemnicze ziele. Do jego uszu dobiegały strzępki ich rozmów...
-i wtedy wyleciał na mine... Mu flaki......
- cały chełm mi zapackał..... A potem ta laska....


Tak to było dziwne miejsce ale pełne znajomych. Cody zauważył Komandora Rhadea I podszedł do niego przedzierając się przez gęsty dym unoszący się wokół żołnierzy.

- Khe khe... Witam komandorze

Cody patrzył na oficera i wiedział ze coś jest nie tak.... Nie wiedział tylko co. Hę Na cholere mu skrzydła?? Za plecami Komandora Rhade były wielkie białe skrzydła. Cody widział każde pojedyńcze pióro....

-Jak zdrowie komandorze. Piękna okolica tylko trochę pustynna prawda. Cody zagaił rozmowę próbując nie patrzyc na skrzydła.
 Powrót do góry »
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Nie 21:21, 22 Sty 2006    Temat postu:

Czarny statek kurierski SFS podszedł do lądowania nad jednym z lądowisk. Panele energetyczne złorzyły się do środka a podwozie z sykiem wysuneło sięna miejsce. Delikatne przyziemienie i niewielki okręt osiadł na podłorzu, po chwili tylnia rampa opuściła się i zszedł po niej postawny człowiek, ubrany po cywilnemu jednak miarowy krok zdradzał jego wojskowe przyzywczajenia. Drodi serwisowy podszedł do mężczyzny.
- Komandorze Rhade witamy ponownie. Czy mam zajac się statkiem ?
Komandor Telemachus Rhade oficer Wielkiej Floty Republiki spojrzał na droida i usmiechnął się.
- Tak DC5A, sprawdz podwozie i podłącz pod generator budynku.
- Już sietym zajmuje komandorze , życze miłego pobytu.
- Dziękuje DC5A.
Rhade spokojnie pomaszerował przez korytarz w kierunku głównej budowli. Po paru minutach był już wewnątrz, zamówił ithoriańską herbatę i skierował się ku miejsc na pierwszym pietrze. Usiadł przy oknie z którego rozciągał się widok na bezkresne stepy planety, niewieli droid podleciał do jego stolika i postawił kubek z gorącym napojem. Komandor wziął go do ręki, pociagnął łyk i zaczął przeglądać datapad z holowiadomosciami.
Po chwili podszedł do niego komandor Cody. Telemachus wysłuchał powitania i sam odparł.
- Rzeczewiscie widok niezgorszy komandorze, co pana dzis sprowadza na Dantooine ?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Cody
Gość







 Post Wysłany: Nie 21:39, 22 Sty 2006    Temat postu:

No cóż - Skrzydła na szczęście zniknęły, Cody podejrzewał że ich pojawienie się miało bezpośredni związek z dymem. - Zostałem wypuszczony na krótki urlop i postanowiłem udac się w jakieś ciepłe okolice. Niestety nie przewidziałem że są aż tak ciepłe.

Cody z radościa witąl działanie klimatyzacji i wyłączył zamontowany w pancerzu system chłodzący.

W sumie ładne miejsce. Zje pan coś komandorze? słyszałem ze mają tu wspaniałe steki z Nerfa.
 Powrót do góry »
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Nie 21:44, 22 Sty 2006    Temat postu:

- Czemu nie komandorze, rzeczewiście szef kuchni przyządza znakomite steki z nerfa , do tego peiczoen na rożnie na prawdziwym ogniu a nie na paleniskach energetycznych.
Rhade przywoła jedną z kelnerek.
- Poprosimy o dwa steki z nerfa, i jakiś dobry sos.
Telemachus zwrócił się do Codiego.
- Jak wypieczony ma byc dla cibie bo ja biore dobrze wypieczonego..a i jeszcze jakis trunek chcesz ?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Cody
Gość







 Post Wysłany: Nie 21:52, 22 Sty 2006    Temat postu:

Krwisty i do tego, coś do popicia może Piwo z Daobagh Podobno mają tam niezłe plantacje. - Cody przysiadł się i zrelaksował - Tak wreszcie chwila wytchnienia po długim dniu cięzkiej pracy. Nic tylko strzelanie do separatystów toż to się robi nudne.

Podczas oczekiwania na stek Cody obejrzał resztę kantyny. Przedziwne maszyny bojowe przedstawione na rysunkach intrygowały Klona.

- A pan komandorze Co Cię tu sprowadza, na tę rozpaloną planetę.
 Powrót do góry »
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Nie 22:01, 22 Sty 2006    Temat postu:

- Mam urlop komandorze, zreszto jestem tu stałym bywalcem. To spokojne miejsce, dobrze karmią a i czasami mozna komuś przyłozyć na arenie. Dobre miejsce do odpoczynku po trudach walki... oho a oto i nasze zamówienie.
Kelnerka z pomocą latającego droida niosła zamówione dana, na autentycznym drewnianym stole wylądowały dwa duże talerze i kufel piwa dla Codiego. Po środku postawiono naczynie z sosem. Rhade polał swój prawie czarny stek sosem, zaciagnął się aromatem i zwrócił do siedzącego obok.
- No smaczengo ....


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Nie 23:14, 22 Sty 2006    Temat postu:

Słysząc rozmowę dwóch mężczyzn niedaleko jego stolika Vissan obrócił się w ich stronę.
- Wreszcie ktoś na poziomie - Pomyślał.
- Można się przysiąść, panowie? - Zapytał


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Nie 23:19, 22 Sty 2006    Temat postu:

Telemachus przerwał konsumcje steku , otarł usta z sosu serwetką i zmierzył wzrokiem nieznajomego. Niby obcy i o ciekawym wygladzie ale nie wygladał groźnie. Komandor wskazał reką krzesło przed sobą.
- Prosze bardzo, panie ?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Nie 23:28, 22 Sty 2006    Temat postu:

- Vissan. Po prostu Vissan - Przedstawił się nieznajomy.
Podał ręce komandorowi, oraz klonowi siedzącemu obok niego, zaczęli
wymieniać krótkie, dżentelmeńskie uprzejmości, kiedy do stolika
zajmowanego przed chwilą przez barona podeszła kelnerka z tacą. Vissan
zaczepił ja, prosząc by podała napój tam, gdzie teraz siedział.
- Szef kuchni proponuje stek z nerfa - Dodała.
Vissan zgodził się, mając nadzieję, że potrafią go tu dobrze przyrządzić.
- Notabene, co zamówiliście, panowie? - Spytał.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Nie 23:33, 22 Sty 2006    Temat postu:

Telemachus uśmiechnął się.
- Notabene własnie stek z nerfa panie Vissan, doprawdy polecam. Szef kuchni to magik jeśli chodzi o pieczyste z rusztu.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Deren Molodh
Przemysłowiec - lobbysta



Dołączył: 11 Lis 2005
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Nie 23:46, 22 Sty 2006    Temat postu:

"Szmaragdowy Świt" zmodyfikowany krążownik konsularny Derena Molodha wszedł w amosfere nieco zbyt ostro jak na gust młodego corelliańskiego biznesmena.

-Jed do cholery! Chyba nie chcesz nas zabić! Na Sithów, zakilnam Cię! Bądź ostrożniejszy.

-Deren stary, nie panikuj, nie raz wchodziliśmy a atmosferę z większymi sensacjami niż teraz, doprawdy to prezesowanie nie służy Cie. Chyba już zapominasz co to znaczy mieć na ogonie kilka wrogich myśliwców strzelających do Ciebie czymś zdecydowanie odmiennym od Ghormańskiego budyniu!

-Przestań! Może Ciebie to bawiło, zresztą wiem, że i Ty przywitałeś z radością powrót do domu. Bądźmy szczerzy, różnie nam sie powodziło przez tych osiem lat, ale nie wmówisz mi, że wieczna tułaczka, przenosiny co kilka miesięcy z jednego systemu do drugiego, pościgi za dłuznikami i ucieczki przed wierzycielami, piratami, przemytnikami czy władzami to coś o czym marzy normalny człowiek!

-Ech, pomyśleć, że zwykłe lądowanie może tak podnieść ciśnienie...nieważne Deren, niedługo siądziemy wygodnie w kantynie o krórej mówił Frei, mam nadzieje, że się nie mylił co do jej jakości. Myślę, że odpoczynek przyadłby się nam obu...

-Racja, widać już lądowisko...Obudzę Dashę.


Molodh wyszedł z kabiny, pozostawiając w niej Jeda i drugiego pilota, a raczej pilotkę - Alanahę Mansell. Przystojna kobieta wyraźnie konkurowała z Jeredem o stanowisko pierwszego pilota i nie przegapiła żadnej okazji, żeby udowodnić swoją wyższość w pilotażu. Prawda jednak była taka, że nadmiar ambicji nie rekompensował niedoświadczenia.

Corellianin zjechał windą na dolny pokład krążownika i poszedł do kabiny kapitana, która zajmował ze swoją seksowną towarzyszką. Wszedł do środka i nie zapalając światła skierował się w kierunku łóżka na którym spała Dasha Liya. Kto by pomyślał, że kobieta, która miała go skompromitować i doprowadzić do jego ruiny będzie dzielić z nim łoże...Molodh położył się obok śpiącej kobiety i szepnął jej do ucha:

-Dasha, jesteśmy, zaraz wylądujemy. Może wstaniesz i rozejrzymy się po planecie? Z drugiej jednak strony możemy zostać tutaj i spędzić czas w inny sposób...

-Naprawdę? Gdybym Ci pozwoliła nie wyszedłbyś z kabiny przez okrągły tydzień jaki wygospodarowaliśmy sobie na ten wypad! Nie ma mowy leniu!
Ostatnie słowa kobieta wypowiedziała śmiejąc się wesoło.

-Eeeeech, niech Ci będzie, choć uważam, że tydzień to zdecydowanie za mało, żeby nacieszyć się i urlopem i Tobą, sam nie wiem czym bardziej. Deren zachichotał prawiąc ten sympatycznie złośliwy komentarz.

-Osz Ty! Dasha gwałtownie wstała i zepchnęła Molodha z łóżka. Zapaliła światło i oczom mężczyzny ukazała się seksowna blondynka w uroczo potarganymi włosami opadającymi na ramiona, w kusej, perłowej bluzeczce na ramionczka i figach. Kobieta poszła do łazienki rzucając Molodhowi zalotne spojrzenie:

-Zaczekaj chwilę, nie zejdę na planetę w takim stanie, mimo, że to jakaś dziura nie chcę wyglądać jak samica Wookiego podczas godów...

Molodh uśmiechnął się zawadiacko i powedział:

-Kochanie, dla mnie wyglądasz jeszcze lepiej.

Zza wpół dokmniętych drzwi Dasha nie omieszkała się odgryźć:

-oj, bo się doigrasz Molodh, uważaj! Mam na Ciebie jeszcze kilka haków.

-No już dobrze, dobrze, pośpiesz się tylko. Jed posadził maszynę.


Kilka chwil potem grupa ludzi zeszła na lądowisko kompleksu w którym znajdowałą się kantyna. Deren Molodh, szczupły, wysoki mężczyzna ubrany w czarną corelliańską skórzaną kurtkę, Dasha Liya w dopasowanych białych spodniach i lekkiej kremowej tunice, Jered Ketrell, nieco niższy i pucułowaty od Molodha oraz Alanah Mansell, piekna kobieta o ciemnej skórze i długich czarnych włosach upiętych z tyłu głowy. Obie pary zatopione w swobodnej rozmowie przeplatanej żartami i zabawnymi docinkami weszły do zachwalanej przez Freia Mornana - szefa służby bezpieczeństwa Molodh Ind. knajpki...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Nie 23:46, 22 Sty 2006    Temat postu:

- Hmmm... nie jadam ich zbyt często, mało kto potrafi je przyrządzić
tak, by mięso było kruche, a jednocześnie nie pozbawione smaku... -

Odrzekł.
- Chyba jednak mogę zdać się na pana osąd, sądząc po aromatach z
pańskiego talerza... Swoją drogą może odpuścimy sobie te formułki i
przejdziemy na "ty"?
- Zaproponował.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Generał Visper
Gość







 Post Wysłany: Nie 23:50, 22 Sty 2006    Temat postu:

Z Sheathipeda wyszła wielka postać w towarzystwie dwóch zakapturzonych osób, natychmiast po wyjściu owa postać machneła do nich ręką znacząco by zostali i pilnowali pojazdu. Postać szła dalej korytarzem do wielkiej budowli, strażnicy pilnujący wejścia natychmiast rozpoznali przybysza.
-Generale Visper witamy ponownie... nie nietrzeba pokazywać karty członkowskiej może pan wejść
-Dziękuję Dax, coś nowego się działo?
strażnik uśmiechnął się chytrze i odparł
-Jeszcze nikt niezdołał pobić pańskiego rekordu w symulatorze do bitew
-Szkoda więc tylko dzisiaj sobie posiedze.
Generał poszedł dalej do korytarza, zamienił pare słów ze swoim kontaktem, zauważył kogoś znajomego i ruszył dalej do niego, aż doszedł do stołu.
-Panie Komandorze Rhade... pan też tu uczęszcza? moge się przysiąść?
 Powrót do góry »
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Nie 23:58, 22 Sty 2006    Temat postu:

Rhade pokiwał głową do Vissana. Wkoncu co mu zalerzy, przyjaciół niegdy mało.
- Niech i tak będzie, Telemachus.
Oficer wyciągnął ręke do mężczyzny, po chwili dobiegł go znajomy metaliczny głos.
- Panie Komandorze Rhade... pan też tu uczęszcza? moge się przysiąść?
- Generał Visper, prosze prosze i pan tutaj. Zaiste elitarny klub.
Telemachus usmiechną się zawadiacko ale bez ironi.
- Niech pan siada, co pana przygnało na Dantooine ? czyżby urlop ?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Generał Visper
Gość







 Post Wysłany: Pon 0:06, 23 Sty 2006    Temat postu:

Visper krótko witając się z każdym przy stoliku i siadając odparł.
-O tak, to zadziwiające jak niekompetętna kadra może wykończyć nawet najbardziej cierpliwe osoby.
Generał rozejrzał się dookoła i odparł.
-A rzeczywiście klub jest naprawde elitarny... a z całą pewnością napewno elitarny w stosunku do "statku miłości" o którym tyle złego słyszałem... podobno straszny klub.
 Powrót do góry »
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Pon 0:07, 23 Sty 2006    Temat postu:

Grupa dżentelmenów zaczynała się powiększać, ucieszyło to Vissana,
gdyż dawno nie miał okazji przebywać w inteligentym i rozmownym
towarzystwie.
- Nazywam się Vissan - Powiedział, wyciągając ręke do Vispera.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Generał Visper
Gość







 Post Wysłany: Pon 0:14, 23 Sty 2006    Temat postu:

Visper widząc wysuniętą rękę w jego kierunku, wysunął swoją witając się z rozmówcą.
-Generał Visper-odparł, mówiąc to bardzo uważnie się przyglądał tej osobie którą niemógł zakwalifikować do żadnych mu znanych ras, choć przypominał człowieka.
-Czym się zajmujesz Vissanie?-zapytał z rosnącą ciekawością.
 Powrót do góry »
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Pon 0:21, 23 Sty 2006    Temat postu:

- Jestem... Prywatnym przedsiębiorcą, stocznie, te sprawy...
- Odpowiedział. - Wracając do tematu, wreszcie znalazlem miejsce w
którym można zjeśc obiad nie siadając na jakiejś obściskującej się parze
- Rzucił z przekąsem. - W tak zwanym "statku miłości" nie
bywałem, lecz wiem o co chodzi... Takie miejsca niepokojąco szybko
zdobywają popularnośc...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Kantyna » Kantyna "Khe Shan" Dantooine
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 1 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group