FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Nie ma istoty, nie ma problemu.....
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Opowiadania » Nie ma istoty, nie ma problemu.....
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Wto 16:40, 03 Sty 2006    Temat postu: Nie ma istoty, nie ma problemu.....

Wybuchła Wojna Klonów, konflikt który skąpał we krwi i ogniu większość przestrzeni galaktyki, Konfederacja Niepodległych Systemów prowadzona przez charyzmatycznego Hrabiego Dooku staneła w szranki z Republiką Galaktyczną.
Jednak wojna nie składa się z samych chwalebnych bitew i błyskotliwych kampani, wojna to najczęściej liczne potyczki i starcia niekiedy zapomniane przez historyków, niekiedy ukryte specjalnie.

Starą gwiazdę okrążała samotna planeta, właściwie wymarła skałą z nikłymi śladami życia. Takich systemów jest niezliczona ilość, puste, zapomniane o niewartych wspomnieniu zasobach, gdyby nie symbolizujące je kropki na galaktycznych mapach nikt by o nich nawet nie wiedział. I dlatego są one wymarzonymi miejscami dla kryjówek. Piraci, kryminaliści czy inne zainteresowane osoby doceniają izolacje takich miejsc i skrzętnie z nich korzystają . Federacja Handlowa też zauwarzyła korzyści płynące z izolacji takich systemów i kilkunastu załorzyła niewielkie placówki o różnym przeznaczeniu.
System samotnej planety miał kodową nazwę UTQ674-I-72201 i jako taki był znany tylko komputerom kartograficznym oraz Federacji Handlowej, na planecie znajdowała się stacja przekaźnikowa wzmacniająca sygnał kierowany kodowym pasmem na Munilist. Oczywiście jako placówka "tajna" stacja dysponowała własną obroną jednak jej głównym zadaniem nie było rzucanie się w oczy. Zadanie to jednak nie udało się , lokalizacja stacji była znana wywiadowi republiki i nadszedł czas by cos z tym zrobić....

Cienka atmosfera i odległość od słońca sprawiały że planeta wiecznie pokryta była śniegiem i lodem, szczątkowa rośliność która zaadoptowała się do warunków produkowała wystarczającą ilość tlenu by można było żyć na powierzchni bez skafandrów próżniowych, ale też za mało żeby obejść się bez masek tlenowych. Pozatym wyjątkowo nieprzyjemna temperatura sprawiała że nikt przy zdrowych zmysłach nie zapuszczał się w teren poza bazą.

- I co ?
Przytłumiony szept dobiegł do sierżanta Matari. Żołnierz nie odejmując od oczu lornetki przez którą obserwował teren bazy odpowiedział.
- Jajco, a jak myślisz .. taki ziąb że nawet droidów by pewnie nie wysłali na zewnątrz.
Temperatura spadła do minus 60 stopni i grupce komandosów zaczynało to powoli doskwierać. A dla dwóch żołnierzy leżących na pagurku oddalonym o jakiś kilometr od bazy i wystawionych na podmuchy lodowatego wiatru było to nie do zniesienia. Jednak co jakis czas należało sprawdzić czy coś dzieje się w bazie więc wychodzili dwójkami na ten przeklęty pagórek i obserwowali.
Dziesięcio osobowa grupa komandosów wylądowała na planecie przeszło tydzień temu z zadaniem inflitracji placówki Federacji i zdobycia kodów transmisyjnych. Zadanie należy do tych cichych i wymagajacych dyskrecji więc nie przysłano tu bataliony piechoty tylko małą grupkę do zadań specjalnych, dobraną specjalnie do tego celu.
W przeciągu tego tygodnia, oddziała zbudował prowizoryczne schronienie, ustawił detektor rejstrujący sygnały sensorów stacji i codziennie obserwował posterunek czekając na moment kiedy detektor będzie mógł skutecznie zmylić odczyty systemu obronnego stacji.
Tylko że Matari i jego towarzysz mieli wszystkie te problemy głęboko w powarzaniu i jedyne o czym myśleli to jak najszybciej zleźć z tej przerosnietej gałki śniegu.
Obaj ostroznie zsuneli się do tyłu gdzie zgarbieni uruchomili plecaki z antygravem i poszybowali tuż nad ziemią w kierunku schronienia. Po paru minutach przemarznieci i głodni wylądowali na niewielkiej skale, obok nich wychylił się z jamy w śniegu jeden z komandosów i wpuścił obu żołnierzy do środka. Schronienei było prowizoryczne ale skuteczne, wytopiona w śniegu tuż przy skałach jama dawała całkiem solide schronienie i przedewszytkim nie wyrużniałą się z otoczenia. Mimo że ściany pokrywał lód wewnątrz było dosyć ciepło w porównaniu z warunkami na zewnątrz, komandosi gnieździli na niewielkiej przestrzeni, większość spała, wyjatkiem był wartownik o imieniu Trax i operator detektora, młody chłopak Jast. Matari otrzepał się ze śniegu, odłożył plecak i podszedł do Jasta...
- I jak chłopcze ? te twoje magiczne pudełko łapei coś ?
Chłopak odwrócił się z urażoną mina do sierżanta.
- To nie magiczne pudełko a wysokiej klasy specjalistyczny sprzęt do detekcji i rozszyfrowywania częstotliwości stref bezpeiczeństwa.
Matari leko westchnął..
- Łapie coś czy nie ?
- Narazie .... nie.
- No widzisz wystarczyły dwa słowa a ty odrazu wykład uniwersytecki robisz.
Do czasu dostrojenia się urządzenia nie mieli co ryzykować podejścia do bazy, system bezpieczeństwa wykryłby ich i wszczął alarm, a tego zrobic nie może. I poto taszczyli ze sobą tą skrzynkę by ogłupiła system bezpieczeństwa ale to potrwa, trzeba znaleźć odpowiednią częstotliwość i tak dalej i tak dalej, kupe tego technicznego bełkotu. Jak narazie siedzą i odmrażają sobie zadki na tej lodówce a maszynka tylko radośnie pika... jakby naigrywała się z żołnierzy.
Może jutro cos wkońcu zaskoczy, Matari powtarza to sobie już od sześciu dni..ale kto wie.

CDN...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Sob 19:41, 14 Sty 2006    Temat postu:

- Sierżancie.....
Odległy głos powoli docierał do świadomości Matari.
- Sierżancie ... !!!
Do głosu dołączyło szturchanie, człowiek szybko zaczął "startować" , kolejnym etapem budzenia byłoby pewnie spoliczkowanie. A tego żołnierz wolał uniknąc, mrużąc oczy wycharczał.
- Czego ?!
Pochylał się nadnim jeden z komandosów, Ulde..tak miał na imię Ulde.
- Maszynka rozszyfrowała częstotliwość strefy bezpieczeństwa.
Matari po tych słowach był już prawie całkowicie rozbudzony i zaczął nielicząć zimna odczuwać coś na kształt zadowolenia.
- No najwyższy czas.
Otrzepując się ze śniegu sierżant ruszył ku miejsca zajmowanego przez Jasta, chłopak siedział z irytującym uśmiechem i głaskał tą pieruńska skrzynkę.
- Jast może chcesz zostać z nią sam na sam ?
Chłopak pochamował się w umizgach ale uśmiech nadal mu nie zchodził z twarzy.
- Nietrzeba sierżancie, ale należy jej się troche czułości, wkońcu wykonała kawał roboty.
- Kawał Jast to my tu czasu siedzimy.
Chłopak zwrócił się ku urządzeniu i zaczął pieszczotliwie do niego przemawiać.
- No..no..no ten pan się tylko z tobą drażni.
Matari zaczął czuć zdenerwowanie.
- Jast !!! na mózg ci padło !? .... nie świruj tylko gadaj co wiesz.
- Sierżant to zawsze taki zasadniczy. System zabepieczeń perymetru został roszyfrowany. W skrócie możemy podejść do samych dźwi bazy niewykryci.
Dobra informacja uspokoiła Matari bo był już na skraju załamania nerwowego, Jast nieustanie popychał go do granic wytrzymałości.
Bez słowa żołnierz odwrócił się i podniesionym głosem oznajmił.
- Czas na zabawę panowie, zbierać klamoty idziemy złomować.

W przeciągu godziny grupa komandosów w pełnym rynsztunku bojowym mkneła nad śniegiem w kierunku placówki Federacji Handlowej, rozdzieliwszy się na 3 grupy żołnierze udali się na wcześniej upatrzone stanowiska. Matari razem z 3 ludzmi pomknął ku głównemu kompleksowi bazy, całość wyglądała jak wkopany w zmiemię cylinder z licznymi antenami na dachu, paroma oknami i wzmocnionymi wrotami. Przed wrotami znajdowało się sporej wielkości lądowisko zakryte w tej chwili śniegiem. Po pełnych napięcia minutach komandosi dolecieli do ściany budowli niewykryci. Matari wyłączył antygrav i spokojnie osiadł na podłorzu Oparty plecami o ścianę połączył się z drugą grupą znajdującą się na jednym z małych wzniesień na wprost bramy.
- Skałą tu Lód ... walcie !
Na pagórku błysneło, w kierunku bramy z ogromną prędkością pędził pocisk przeciwpancerny wystrzelony z przenośnej wyrzutni.
Mineło mniej niż sekunda kiedy głowica przebiła się przez wrota i wpadła do środka, kolejna sekunda i drugi ładunek eksplodował wyrzucajac siłą podmuch jedno ze skrzydeł bramy na zewnątrz. Matari sprężył się , ścisnął mocniej broń i ruszył mówiąc jednocześnie do komunikatora.
- Zatańczmy...

CDN:


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Pią 23:46, 03 Lut 2006    Temat postu:

Pojęcie arktyczne piekło jest poniekąd dziwne. Piekło jest gorące a arktyka to zazwyczaj zimno więc dlaczego łączy się te dwa przeciwstawne wyrazy. Matari przez może nanosekunde rozpatrywał ten zawiły problem filozoficzny, ten dosyć dziwny temat nasunął mu się kiedy krótko po wejściu do placówki federacji zauważył rannego mechanika. Choć nie słowo ranny jest niedokładne, no w sumie może i dokładne wkońcu Matari niebył lekarzem. Jak dla niego istota której głowa znajduje się dobre pare metrów od resztu ciała jest martwa to zdolny lekarz by ją pewnie przyszył, przynitował, przyspawał ( niepotrzebne skreślić ). Ciekawe jak to by wyglądało. Kolejną doze rozmyślań sierżanta brutalnie przerwał bolt laserowy mijający go o włos.
Kiedy grupka republikan wdarła się do kompleksu jego obsada był szczerze zaskoczona. Droidy stały nieruchomo pod ścianami a nieliczni technicy leżeli albo martwi albo w szoku. Jednak w centrum kontroli siedział ktoś kto miał łeb na karku, o ile takową część ciałą posiadał. Te z droidów które nadawały się do użytku po eksplozji uruchomiło swoje karabinki i otworzyło ogień, dosyć niecelny ale jednak niebezpieczny. Matari i jego towarzysze z grupy szturmowej szybko parli do przodu odstrzeliwując się droidom jak tylko się dało. Żołnierz połączył się w biegu z Jastem.
- Jast !!! uruchom swoje zwoje mózgowe i zakłuć częstotliwość droidów !!!
Przez słuchawke komlinka na uchu sierżanta zabrzmiała przytłumiona odpowiedz.
- Próbuje szefie, próbuje nadajnik jest mocny niewiem czy dam rade.
Matari skulił się kiedy nad jego głową strzał z blastera oderwał kawałek permbetony i sypnął odkruchami.
- To próbuj.
Mężczyzna kolejnym zrywem ruszył ku grodzi która miała go zaprowadzic do sali kontrolnej, zaraz został jednak przyduszony do ziemi przez ostrzał. Nagle droidy jakby zawachały się , kilka opuściło broń ale zaraz znowu ją poderwało. Wyglądało tak jakby maszyny były zdezorjętowane. Żołnierz nie czekał aż im się odwidzi tej szopki i skoczył w kierunku grodzi, na szczęście żaden z droidów nie strzelił kiedy człowiek był nato najbardziej narażony. Obaj towarzysze Matariego nie czekali na zwrot sytuacji tylko szybkimi strzałami w biegu wyeliminowali droidy z akcji. Już razem trójka ruszyła w głąb korytarza, nieniepokojeni dotarli do wrót za którymi znajdowała się sala kontrolna. Jeden z komandosów, Ulde podszedł cicho do dzwi i zaczął zakładać ładunek penetrujący. Po chwili skończył i odskoczył do ściany, po drugiej stronie dzwi stał Matari i drugi z komandosów. Ulde nacisnął detonator i rozgrzana struga energi wystrzliła przez dzwi topiąc zamek i powodując zwarcie w czego efekcie wejście staneło otworem.
Komandosi wrzucili do środka granaty oślepiające, kiedy te wybuchły obaj wskoczyli do środka, ich automaty były nastawione na ogień ciągły .....


CDN:


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Opowiadania » Nie ma istoty, nie ma problemu.....
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group