FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
W paszczy szaleństwa.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Jedi » W paszczy szaleństwa.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wasylij
Game Master



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Szczecin

 Post Wysłany: Wto 16:23, 18 Paź 2005    Temat postu:

Toydarianin jedynie wzruszył ramionami i wręczył Quinlanowi łańcuch obroży niewolnicy.

-<Nasz klient, nasz pan. Jest twoja przybyszu.>

Vos wręczył w chciwe łapska handlarza żądane kredyty, po czym zabrał kobietę ze sobą. Cała trójka następnie udała się w pobliską, pustawą uliczkę, zostawiając targowisko za sobą.

Na miejscu Vos rozejrzał się po otoczeniu, by stwierdzić, czy nie było tam jakiś ciekawskich istot. Po stwierdzeniu, że są sami, spojrzał się na swój "zakup". Kobieta była być może niegdyś pociągająca, jednak ostatnie dni musiały odcisnąć na niej swoje piętno. Jej oczy były przekrwione od łez, a ciało nosiło oznaki pobicia.

Kobieta uniosła nieśmiało wzrok na obu mistrzów Jedi i drżącym głosem powiedziała:

-Proszę...nie róbcie mi...krzywdy.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Wto 16:30, 18 Paź 2005    Temat postu:

- Spokojnie, nie czeka cię z naszej strony żadna krzywda. Jesteśmy Jedi. Wiemy, co się stało z Acheronem. Chcemy, żebyś nam powiedziała jak najwięcej o tamtym zdarzeniu i wszystkim, co działo się później. Im więcej będziemy mieli informacji, tym łatwiej będzie nam uwolnić resztę załogi i ukarać winnych. Rozumiesz?

Kątem oka spojrzał na Nautolanina i rzucił:

- Miej oko na okolicę, mistrzu Fisto. Musimy działać szybko i cicho.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
wasylij
Game Master



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Szczecin

 Post Wysłany: Śro 13:03, 19 Paź 2005    Temat postu:

Kobieta dopiero po chwili zrozumiała znaczenie słów mistrza Vosa. Uniosła załzawione oczy w jego kierunku, po czym na jej twarzy zagościł uśmiech nadzieji.

-Jedi?...Dzięki niech będą Mocy...Co, co się stało z Acheronem?

Kobieta spuściła wzrok i zaczęła mówić smutnym głosem.

-Nazywm się Arii Tante, jestem...byłam podoficerem technicznym na Acheronie. Lecieliśmy z pasażerami- wolnymi osadnikami na Tatooine. Kiedy zaatakowali nas piraci...wszystko potoczyło się tak szybko. Nie wiele pamiętam z samego ataku, ale...Obudziłam się z resztą załogi i pasażerów na pokładzie ich statku. Byliśmy trzymani w klatkach jak zwierzęta...Wielu umarło podczas podróży, piraci wyżywali się na nas i bili.

Nie pamiątam jak długo to trwało, jednak później trafiliśmy tutaj...na Nar-Shaddaa. Byliśmy trzymani w lochach u jakiegoś Hutta. To było straszne. Niektórzy z nas nie przeżyli pierwszych godzin, zostali rzuceni na pożarcie jakiejś bestii, której nawet nie widdzieliśmy...słyszeliśmy tylko krzyki umierających...Jednak najgorszy był ten Faleen...przychodził niekiedy do lochów tylko po to, by nas torturować...zabijać...pamiętam do teraz jego obłąkańczy śmiech...

Później zaczęto nas rozdielać i sprzedawać jako niewolników. Ja trafiłam do tej gnidy, Fatzy, od którego mnie kupiliście...

Proszę pomóżcie innym.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Śro 19:35, 19 Paź 2005    Temat postu:

Fakty wyglądały podobnie, jak Vos przypuszczał. Właściwie mógł się domyślić takiego obrotu sprawy. Jeśli kiedyś Republika wypleni niewolnictwo, to Kiffar będzie pierwszą osobą, która wystawi pomnik Kanclerzowi.

Wrócił myślą do spraw biężących i spojrzał załogantce prosto w oczy.

- Musimy dojść do pracodawcy Fatzy, Arii. Powiedz nam, gdzie cię przetrzymywano. Czy jesteś w stanie trafić do tych lochów, albo chociaż mniej-więcej wskazać drogę? Jest dla nas bardzo ważne, aby dotrzeć do niejakiego Garundy Hutta. - nie przestawał patrzeć jej wnikliwie w zaropiałe od łez oczy.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
wasylij
Game Master



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Szczecin

 Post Wysłany: Śro 20:13, 19 Paź 2005    Temat postu:

Arii przytaknęła i otarła łzy z twarzy.

-Chyba, chyba będę mogła was tam zaprowadzić. To może troche potrwać.

Mistrz Vos skinął jej głową. Wkońcu cała trójka udała się w kierunku postoju międzysektorowych taksówek. Na lądowisku rojącym się aż od tych repulsorowych p[ojazdów, znaleźli istotę, która za garść kredytów zaprosiła ich na pokład.

Taksówkarz odpalił silniki i uniósł pojazd w powietrze, by po chwili poszybować w kierunku sktora rodiańskiego.

Po dłuższym locie, pasażerowie opuścili speeder na jednym z lądowisk. W okolicy śmierdziało jeszcze gorzej niż w poprzedniej dzielnicy. Jako,że to miejsce znajdowało się również niżej, było tutaj znacznie ciemniej, a po uliczkach przechadzała się mniejsza liczba osób.

Arii przez długi czas krążyła po uliczkach sektora. Cały czas była wystraszona, jednak zdawało się, że chęć pomocy swoim przyjaciołom i nagły przypływ nadzieji, spowodowały, że parła niestrudzenie nadrzód.

Po kilku godzinach, zatrzymali się przed gigantycznym budynkiem. Przypominał on wielkie betonowe jajo, położone pomiędzy ogromnymi wieżowcami. Zawieszone one było nad przepaścią i zamocowane do pobliskich budynków przy pomocy sieci różnego rodzaju pomostów i rur wentylacyjnych.

-To tutaj...rozpoznałabym ten smród wszędzie.- Powiedziała Arii i odruchowo wtuliła się w szatę stojącego za nią mistrza Fisto.

Quinlan mierzył całe otoczenie wzrokiem. Wyglądało na to, że do środka mogła prowadzić więcej niż jedna droga.

Liczne tunele odprowadzające ścieki mogły pozwolić dostać się tam niezauważenie, jednak nie dość, że nie były zbyt luksusowe, to nigdy nie wiadomo, jakie ściekowe stworzenia mogły się tam czaić...

Różne kładki i stelarze przerzucone nad przepaścią mogły stanowić drogę dla kogoś zręcznego. Jednak jedna pomyłka oznaczała tam upadek w objęcia śmierci...

Główne wejście było pomostem, prowadzącym do głównej gigantycznej bramy, jednak oczywiście nie było szans, żeby pozostać niezauważonym, idąc tamtą drogą...

Na jednym z wyższych poziomów, znajdowalo się lądowisko na którym wciążlądowały jakieś małe barki-speedery, wożące chyba zaopatrzenie. Gdyby zdołać przejąć jedną z tych barek...

[off] Vos, czy wiesz jak długo nie będzie Fisto. Bo wolałbym zaczekać, jeśli miałby się pokazać niedługo...Wkońcu to już prawie finał.[/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Śro 20:36, 19 Paź 2005    Temat postu:

[off]Fisto jest codziennie na gg, ale nie wiem czemu nic nie postuje. Teraz zaczekam i dam mu się wykazać. Razz[/off]

[off]EDIT WASYLIJ: Ok to zaczekamy do jutra.[/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Kit Fisto
Mistrz Jedi



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Glee Anselm

 Post Wysłany: Czw 16:31, 20 Paź 2005    Temat postu:

Ej, no to jak cchecie odemnie posta to niech Vos pisze. Juz tak sie przyzwyczaiłem do tego że mi przypomina że nawet nie sprawdzam ^^


Mistrz Fisto rozejrzał się powoli. Widać było że myślał. Myślał o tym jaki jest zmeczony. Nie odpoczywałm od tak dawna. Odwiedził dzisiątki najgorszych miejsc. Śmierdzących, niebezpiecznych, wrogich. Na kilku planetach. Poznał największe szumowiny galaktyki, zwalczał Ciemną Stronę w innym mistrzu Jedi. Walczył, latał, ścigał się. Był zmęczony. Potwornie. A teraz stał - już tak blisko, i jednocześnie tak daleko. Tyle trudów musi jeszcze podjąć. Mistrz Fisto poklepał byłą niewolniczkę po ramieniu. Zastanawiał się nad najlepszym wjeściem do bazy. Barka wydawała się najrozsądniejsza. Wejście frontem było heroiczne ale zbyt niebezpieczne, przejście nad urbanizacyjną przepaścią podobnie. Mistrz Fisto odprowadził wzrokiem jeden ze speederów.
-Musimy przejąć tą barkę, Mistrzu.
[i]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
wasylij
Game Master



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Szczecin

 Post Wysłany: Pon 12:25, 24 Paź 2005    Temat postu:

Mistrzowie Jedi spojrzeli na podróżujące do pałacu barki powietrzne. Lądowały one na jednym z najwyższych pokładach hangarowych i tam były rozładowywane z ładunku. Barki wydawały się nadlatywać z półnonego kierunku. Zapewne podążanie do ich źródła nie byłoby większym problemem. Także, sądząc po ich wielkości i ilości różnych skrzyń które przewoziły, można było przypuszczać, że ukrycie się na nich nie byloby kłopotliwe.

Jedi zaczęli iść za śladem barek. Arii zostając w tyle stanęła i powiedziała:

-Chyba na niewiele mogę się wam tam przydać prawda? Zostanę tutaj i poczekam...nie mogę tam wrócić. Proszę postarajcie się ich uratować!!

Mistrzowie przytaknęli i szybko zniknęli w ciemnych zaułkach. Po dłuższym czasie i wszpinaczce po różnych poziomach, pełnych obszarpanych mieszkańców sektora, wkońcu znaleźli się na wysokości, która pozwalała im patrzeć na przelatujące nieco poniżej barki.

Startowały one z małego lądowiska położonego nieopodal stojących Jedi. Na tym lądowisku widać było kilkunastu Rodian pakujących ładunki na kolejne pojazdy i lecących nimi w kierunku siedziby Garundy...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Pon 16:12, 24 Paź 2005    Temat postu:

Vos wyszedł z kryjówki i zdecydowanym krokiem ruszył w stronę pilnujących lądowiska Rodian. Nie wahał się co robić - wiedział, że jest niemal u kresu misji i musi działać zdecydowanie. Przekonał się też, że nie miał za bardzo co liczyć na mistrza Fisto, który wolał raczej pięć razy pomyśleć i dopiero robić, zamiast działać od razu z pomyślunkiem. Stłumił w sobie przypływ negatywnych emocji i zorientował się, że stał już niemal twarzą w twarz z Rodianami, a paru z nich mierzyło do niego z blastera. Lekko poruszając ręką i wkładając w swoje słowa perswazję Mocy powiedział:

- Na dzisiaj macie wolne. Bardzo pragniecie iść do kantyny.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
wasylij
Game Master



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Szczecin

 Post Wysłany: Wto 16:49, 25 Paź 2005    Temat postu:

-<Eee...Dsisiaj mamy wolne chłopaki. Chodźmy do kantyny.>- Powiedział jeden z Rodian, tępo patrząc się na Vosa.

Po chwili wszyscy rzucili swoje zajęcia i udali się w stronę wyjścia z lądowiska. Widząc, że droga jest wolna, Jedi podeszli szybko do jednej z załadowanych barek i wskoczyli do środka. Pomiędzy wiloma skrzynkami było dostatecznie dużo zakamarków w których można się było schować. Jedi uświadomili sobie również, że barka jest automatyczna. Prowadzący ją droid, po chwili uruchomił silniki i wystartował.

Barka poruszała się szybko pomiędzy wysokimi budynkami i pośród całego tłumu latających wszędzie speederów. Po około półgodzinnej drodze, latający transport pojawił się nad siedzibą Garundy.

Poniżej widać było stojące na płycie hangarowej rzędy speederów i stosy skrzynek. Były tam też droidy podnośniki, wyładowywujące pakunki z innych barek i kilku techników w brudnych, pomarańczowych strojach.

Kiedy barka wylądowała, Jedi opuścili ją po cichu i zaczeli się przekradać w stronę jednego z licznych wyjść z hangaru. Gdy weszli wkońcu na korytarze, mogli już śmiało wtopić się w chodzące po nich istoty.

W metalowych ścianach fortecy Garundy musiało przebywać jeszcze więcej rzezimieszków i degeneratów, niż u samego Jabby. Niekiedy widać było też uzbrojonych strażników, jednak nic nie wskazywało na to, żeby przejmowali się dwójką Jedi, jeśli ci nie zachowywaliby się podejrzanie.

Dziwne uczucie trafiło mistrzów wkrótce po przybyciu do tego miejsca. Moc wskazywała na bliską obecność kogoś wyczulonego na jej oddziaływanie. Osoba ta błyszczała jakąś mroczną energią i dziwnym, złowieszczym szaleństwem. Tak jakby poprez Moc, rozlegał się potępieńczy chichot...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Kit Fisto
Mistrz Jedi



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Glee Anselm

 Post Wysłany: Wto 22:21, 25 Paź 2005    Temat postu:

Mistrz Fisto zmarszczył czoło wyczuwając negatywną energię... W takim tłumie istot, na tej planecie przebicie się tak wyraźnie świadzczyło o potedze tego kto ją emitował. Kolajna sprawa do zbadania. Mistrz Jedi zczałs ei zastanawiać co dalej. Są już w tym pałacu. Muszą znaleźć zakładników z Acherona i też wszsytkich innych jeśli jacyś są, znaleźć i zrobić coś z Garundą Huttem, zbadać źródło zaburzeń w Mocy. Fisto spojrzał spokojnie na Vosa.
-Ładna akcja, tam na lądowisku. Prosta i skuteczna. -uśmiechnął się - jakieś pomysł co robimy dalej i w jakiej kolejności?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Wto 23:12, 25 Paź 2005    Temat postu:

- Myślę, że powinniśmy znaleźć jakiś cichy kącik i nie budząc podejrzeń wysondować otoczenie. A przynajmniej jeden z nas musi to zrobić, żeby określić, gdzie znajduje się to ognisko Ciemnej Strony. Pamiętajmy, mistrzu Fisto, o naszym głównym celu - odnalezieniu Gamy Kotha. Uwolnienie załogi Acherona i cała reszta to zadania drugorzędne. - zasępił się i dodał - Jeśli o mnie chodzi, to nie chcę podejmować próby wykrycia Kotha. Jak wiesz, po tym ostatnim... incydencie... mój osąd może być skrzywiony. Stańmy w którymś z zaciemnionych fragmentów korytarza. Ja będę pilnował, czy nie ściągamy zbytnio uwagi.

Vos ruszył w stronę mrocznego kąta. Wcale nie czuliby się tam lepiej, ale dawał on odpowiednią odległość od jarzeniówek oświetleniowych, które świeciły mniej niż połową mocy, co jeszcze bardziej podkreślało naturę tego miejsca. Zaczął dyskretnie, ale uważnie rozglądać się dookoła, żeby upewnić się, czy ktoś nie robi tego samego, ale w ich stronę.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Kit Fisto
Mistrz Jedi



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Glee Anselm

 Post Wysłany: Śro 16:16, 26 Paź 2005    Temat postu:

Mistrzowi Fisto nie podobało się nastawienie Vosa, takie jakieś minimalistyczne. Fisto zawsze obstawał za tym że Jedi powinni wpadać, załatwiać złych, ratować dobrych, zbierać podzięki od księżniczek i śnić się w nocnych koszmarach gangsterom. Coż, widać Vos był bardziej życiowy. Nautolianin podązył za towarzyszem, usiadł po turacku kładać ręce na kolanach i zamknął oczy. Skupił się i zaczął nasłuchiwać szeptów mocy dookoła niego. Przebijał się przez gąszcze pulsującyh i skręcających się wstęg świecących tak charakterystycznym blaskiem fantastycznym. Życie wokól niego w normalnym świecie tak szare, mroczne wręcz, tutaj pulskowało, szalało, ogłuszało jak wodospad. Kit Fisto szukał igły w stogu siana.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
wasylij
Game Master



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Szczecin

 Post Wysłany: Śro 17:50, 26 Paź 2005    Temat postu:

Kit Fisto posłał umysł poza swoje ciało i rozpłynął się w prądach Mocy, które płynęły poprzez wszystkie żywe istoty w fortecy Garundy.

Jego postrzeganie najpierw natrafiło na całą masę różnego rodzaju istot wokół. Zajęte swoimi interesami i ciemnymi sprawkami, wysyłały sygnały chciwości i cwaniactwa. Pod tą warstwą znajdowały się nieprzebrane pokłady bólu, rozpaczy i wołań o pomoc, nadchodzące od strony wielkiej ilości więźniów. Wyglądało na to, że byli oni stłoczeni w najniższych partiach fortecy, trzymani niczym zwierzęta w lochach i klatkach.

W umyśle mistrza Jedi coraz bardziej krystalizowała się sytuacja. Nagle odnalazł źródło mrocznej energii, którą już wcześniej odkryli razem z Quinlanem.

Dochdziło ono z centralnej części pałacu. Także stamtąd dochodziły sygnały ludzkich emocji, które mogły oznaczać tylko jedno: odbywała się tam jakaś walka.

Kit pozwolił swoim myślom znów powrócić do ciała. Wiedział już, gdzie musieli się udać. Mistrz Jedi wstał i po krótkim wyjaśnieniu Vosowi, tego co widział, obaj udali się w kierunku centralnej części fortecy.

Po kilkunasto minutowej podróży dotarli do miejsca, z którego dobiegały ogłuszające okrzyki i odgłosy braw. Po ominięciu dwóch strażników, stojących przy wejściu, wkroczyli do ogromnej komnaty, która okazała się...areną.

Wokół kolistego placu walk znajdowały się loże wypełnione po brzegi wiwatującymi istotamii. Poniżej widać było leżące na metalowej podłodze, poszarpane ciała ludzkie, które właśnie w tej chwili, maltretowało jakieś wielkie zwierzę. Jedi rozpoznali w nim wyrośniętego gada z Kashyyyku- Katarna. Jego pysk nurzał się w krwi zabitych przez niego ludzi.

Po przeciwnej stronie sali, Jedi zauważyli wielką lożę, w której widać bylo otoczonego uzbrojonymi strażnikami Hutta. Siedział niczym wielki, opasły robal na złotym siedzisku i śmiał się basowym, harczącym głosem.

Obok niego stał osobnik, który niechybnie był źródłem zakłócenia w Mocy. Dało się od niego czuć złowrogą, pokręconą aurę. Był to Faleen o łuskowanej, brązowej skórze. Jego ostre zęby szczerzyły się w uśmiechu, a rozbiegane, dziwne oczy wpatrywały się z zafascynowaniem na makabryczny spektakl poniżej. Miał na sobie brązową szatę Jedi, jednak była ona wytarta...i poplamiona zaschniętą krwią, jakby w parodii tego, co niegdyś sobą reprezentowała. Gama Koth. To napewno był on, mistrzowi poznawali go z hologramów, a także ze swoich zamazanych wspomnień, kiedy widywali go jeszcze w Świątyni...

Nagle rozległ się głos, płynący z głośników, położonych wokół sali:

-Drogie dżentelistoty! Wygląda na to, że nasz ulubiony morderca pod wami, jest nadal głodny. Co powiecie, żebyśmy jeszcze raz go nakarmili?!

Na sali rozległy się okrzyki i wiwaty. Jedi spostrzegli jak na ścianie areny otwierają się okratowane drzwi i wybiegają stamtąd, poganiani batami ludzie. Była to grupka sześciu osób, które z przerażeniem stanęły naprzeciw syczącego katarna. Mistrzowie zauważyli też coś w znajomego w strzępkach ich ubrań. Byli to załoganci "Acherona"...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Śro 20:05, 26 Paź 2005    Temat postu:

- Broń załogę Acherona- rzucił krótko Vos do Fista i przykucnął. Jednym susem poszybował nad widownią i, pomagając sobie Mocą, miękko wylądował na arenie między katarnem a skazańcami. Wyprostował się i zmierzył wzrokiem bestię. Wcisnął przełącznik klingi miecza i jego twarz zalało zielone światło ostrza, które trzymał w wysokiej gardzie. Wyglądał, jakby czekał na ruch drapieżnika.

Po chwili zmienił postawę i wziął szeroki zamach mieczem - i cisnął go prosto w rozwartą paszczę bestii. Cały czas skupiał ułamek uwagi na tym, co dzieje się dookoła niego, aby nic nie mogło go zaskoczyć. Kątem oka zerknął w stronę mrocznej loży.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Kit Fisto
Mistrz Jedi



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Glee Anselm

 Post Wysłany: Śro 20:32, 26 Paź 2005    Temat postu:

Fisto ruchem szybkim jak myśl skoczył za Vosem. Wylądował w cięzkim od krwi piachu nie powstrzymując grymasu obrzydzenia dla ludzi ktrzy oglądali tutejsze wydarzenia dla rozrywki. W jego oczach odbijała się zielona klinga. Ruszył w strone ludzi z "Acherona" i poganiaczy wysyłających ich na pewną śmierć. Poruszał się szybciej niż jakikolwiek człowiek był w stanie. Widział strach i zdziwienie na twarzy poganiaczy. Wysyłał ich uderzeniami mocy na ściany w które uderzenia odbierały przytomność i wyciskały powietrze z płuc. Oszczędnymi cięciami poprzedzonymi fintami i furkoczącyi piruetami zadawał śmierć. Zasłuzyli - powtarzał sobie w duchu. Moment na zastanawianie się czy zasługują już minął. Teraz przyszedł czas na walkę. Odruchy. Poszerzył percepcję. Czuł zapachy -śmierci strachu i potu. Tłum ogłuszał. Obserwował działania Vosa, był gotów na każdy atak.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
wasylij
Game Master



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Szczecin

 Post Wysłany: Śro 22:14, 26 Paź 2005    Temat postu:

Miecz świetlny Quinlana wbił się głęboko między zębiska gadziej bestii, zabijając ją na miejscu. Powietrze rozdarł ryk bólu i przedśmiertny syk katarna, który zwalił się na ziemię z hukiem. Miecz przycięgnięty Mocą, powrócił do rąk Vosa, gdy ten rzucił okiem za siebie.

Kit Fisto posłał kolejnego poganiacza na najbliższą ścianę. Zwalisty mężczyzna z sapnięciem osunął się po tym uderzeniu na ziemię i zastygł bez ruchu. Ostatnich dwóch napastników nadbiegło z lewej strony na Nautolanina, zamachując się na niego pałkami ogłusającymi. Fisto wystarczyły dwa szybkie ruchy, by pozbawić ich rąk. Poganiacze z wyciem padli na ziemie, zwijając się z bólu. Kit odwrócił się i podszedł do Quinlana, wiedząc, że niebezpieczeństwo grożące załodze "Acherona", zostało zażegnane.

Na sali zapanowała cisza. Dziesiątki istot zebranych w lożach rozglądało się nerwowo, pewnie zastanawiając się, czy nie są przypadkiem świadkami dalszej części przedstawienia.

Ciszę przerwał basowy głos Garundy, dobiegający z jego loży. Hutt patrzył się na mistrzów Jedi z góry, wymachując małymi rączkami.

-<Jedi w moim domu?! Parszywe gnidy, co to ma znaczyć? Nieważne, nie chcę nawet tego słuchać. Przerwaliście mi rozrywkę i za to zdechniecie na arenie!!>

Nagle na metalową posadzkę areny zaczeli wskakiwać uzbrojeni ochroniarze Hutta. Pojawili się z dwóch stron mistrzów Jedi i wyciągając blastery i wibroostrza, gotowali się do ataku. Powoli podchodzili pod Jedi. Oąmiu po jednej i tyle samo po drugiej. W powietrzu uniósł się głośny rechot Garundy, któremu zaczeły akompaniować okrzyki i skandowania od strony, nagle ożywionej widowni, która najwidoczniej jednak dostała swoją dalszą część przedstawienia...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Śro 23:51, 26 Paź 2005    Temat postu:

Quinlan rozejrzał się, widząc beznadziejnie przeważające siły wroga. Beznadziejnie dla zwykłych wojowników, ale tylko niewygodnie dla Jedi. Od momentu skoku na arenę wiedział, że nie ma już miejsca na negocjacje - trzeba prać. Spojrzał w oczy mistrza Fisto i bezgłośnie dał znak, że muszą współdziałać. Stanął plecami do Nautolanina w odległości niecałego metra i uniósł miecz na wysokość pasa.

- Słyszałem, że Kenobi i Windu nieźle sobie radzili w ten sposób na Geonosis - rzucił i lekko się uśmiechnął. Zaraz jednak wrócił myślami do chwili bieżącej i zaczął mierzyć wzrokiem nadciągających bandziorów Garundy. Był gotów odbijać blasterowe błyskawice i kosić tych, którzy odważą się podejść za blisko. Osiągnął wyższy stopień skupienia, pozwolił, aby Moc przez niego przepływała niehamowanym strumieniem i czekał...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Kit Fisto
Mistrz Jedi



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Glee Anselm

 Post Wysłany: Czw 19:33, 27 Paź 2005    Temat postu:

Mistrz Fisto wykręcił efektownego i bzyczącego młyńca mieczem przyjmując pozycję w której był gotowy na każdy atak. Prawa stopa lekko wysunięta w tył, miecz trzymany oburącz obok twarzy. Czuł ciepło bijące od niego. Rozumiał że przy takim stosunku sił muszą aksymalnie wykorzystać przewagę broni i swoje nadludzkie umiejętności. A i tak nie bedzie łatwo. Dwójka Jedi stała z włączonymi zielonymi mieczami w bezruchu obserwując ruchy przeciwników. Fisto zwracał uwagę na to jak stawiają kroki, jakie mają bronie, jak je trzymają. Obrót spraw był nienajlepszy. Siłowe rozwiązania jak te zawsze powinny być używane w ostateczności.
Jeśli to nie jest ostateczność, to co nią jest?
Mimo to sprobował.
-Poddajcie się, rzućcie broń a będziecie mogli uciec!


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
wasylij
Game Master



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Szczecin

 Post Wysłany: Śro 19:03, 02 Lis 2005    Temat postu:

Jedyną reakcją, jaką Kit Fisto zobaczył na swoje wołanie były strzały z blasterów. W stronę Jedi posypały się nagle blasterowe smugi ze wszystkich stron.

Mistrzowie przyparli do siebie plecami i rozpoczęłi obronę. Klingi mieczy świetlnych zawirowały w powietrzu i zatańczyły ze swoimi właścicielami. Jedi odbijali strzały z pełnym skupieniem, pozwalając, by Moc prowadziła ich ciałami i posyłała laserowe błyskawice we wszystkie kierunki.

Najemnicy Garundy nie spuszczali palców ze spustów, jednak raz po raz, któryś z nich padał od odbitego strzału. Jedi uwijali się jak w ukropie, a ich ruchy były prawie nie do uchwycenia dla ludzkiego oka.

Po dłuższej chwili atak najemników załamał się. Prawie połowa z nich zginęła na podłodze areny. Jednak Jedi także byli już zmęczeni walką. W tym momencie pozostali napastnicy, widząc że ich dotychczasowa taktyka jest bardziej mordercza dla nich samych, niż dla ich wroga, rzucili się do ataku, wyciągając wibroostrza i pałki ogłuszające.

W tym samym czasie loże wokół areny pustoszały. Spanikiowani nagłym przegięciem się szali na stronę Jedi, szybko opuszczali pomieszczenie.

Sam Garunda także się wycofywał. Mistrzowie dojrzeli spośród bitewnej zawieruchy, jak opasły robal daje znak swoim pozostałym ochroniarzom i odpełzywuje w jeden z korytarzy. Zaraz za nim widać było Gamę Kotha, który jeszcze przez chwilę szczerzył się głupio w stronę Jedi, po czym dołączył do swojego obślizgłego towarzysza w ciemnym korytarzu...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Jedi » W paszczy szaleństwa.
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group