FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Cena zwycięstwa - Neimoidia
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Cena zwycięstwa - Neimoidia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Wto 17:26, 23 Maj 2006    Temat postu:

Hakha był oburzony zachowaniem Jedi, sierść zjeżyła mu się na karku i wyszczerzył kły.
- Jak on śmiał ...
- Spokojnie pierwszy, nie jest tego wart.
- Sir. obraził kapitana okrętu na którym się znajdował, gdyby był z mojej rasy zostałby zabity na miejscu.
- A wiesz ile papierkowej roboty by nam wtedy doszło, nie wspominając o czyszczeniu pokładu ?
Pierwszy oficer nadal był wzburzony ale trochę się uspokoił.
- Panie Hakha, niedługo udam się do kwatery głównej na Coruscant. Przejmie pan dowództwo okrętem.
Istota o twarzy wilka zasalutowała i odeszła zając się swoimi sprawami, tymczasem komandor sam skierował się do jednego z hangarów gdzie oczekiwał na niego wahadłowiec.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Mace Windu
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Haruun Kal

 Post Wysłany: Wto 19:06, 23 Maj 2006    Temat postu:

Drzwi kwatery jedi otworzyły się. Windu wszedł do pomieszczenia w którym siedział jego padawan.

- Hanharr, uczymy się całe życie- Wchodząc spokojnie mówił. Ruszył w strone krzesła na którym później usiadł. Jego twarz nie zdradzała emocji, uczeń równierz nic nie czuł.

- Cokolwiek by się stało, czy zobaczyłbyś wiele śmierci, śmierć moją czy innego członka zakonu.Nie zapominaj że nie jesteś żołnierzem ani bestia - jesteś rycerzem jedi.- Mace patrzył głęboko w oczy swojemu uczniowi.

- Otacza nas wojna. Istoty cywilizowane zamieniają się w bestie niszczące miliony istnień. My, jedi, stoimy na straży pokoju i cywilizacji ! Cokolwiek by się stało nie pozwól, czy to rebeliantom czy separatystom na niszczenie niewinnego życia !

Hanharr czuł że jego mistrzem chciałby miotać emocje ale on na to nie pozwalał. Jednak wyczuwał jego ból jaki przeżywał.

-Mistrz Halcyon porwany, tysiące klonów poniosło śmierć, miliony Neimoidian zostało zamordowanych bez skrupułów. A republikańscy oficerowie czują się bez winy. Nie bądź bestią Hanharr, doceniaj wartość wszystkiego co żyje.

To była rozmowa między dwoma jedi. Rozmowa o wojnie i o jej konsekwencjach. Nauka o odpowiedzialności. Windu milczał.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Wto 20:06, 23 Maj 2006    Temat postu:

Kilkanascie godzin pozniej, niz pierwotnie planowano uszkodzony ''Prosecutor'' wchodzil do jednego z wielu wolnych dokow. Zdobyczna fregata rowniez. Mimo to stocznie oczekiwaly na powrot glownych sil Dodonny i Rhadego.
Pellaeon obserowal kilka holownikow, ktore doprowadzily ich zdobycz na dok testowy. Kapitan do konca nie znal raportu na temat uszkodzen ale na pierwszy rzut oka widac bylo, ze nie jest az tak zle. Pewnie w niedlugim czasie Rhade badz Dodonna wykorzystaja ja do jakies ciekawej misji. Pellaeon od razu przyszla na mysl nastepna misja typua Broken Arrow.
Po krotkiej drzemce obszedl wlasny okret. Jency CISu zostali oddani zandarmeri oraz sila obrony Kaut. Co do rannych skierowali sie na barki i okrety medyczne ktore znajdowaly sie na orbicie. Glowne centra medyczne byly przygotowane na glowne sily.
Sir, powinien pan to obejrzec. - niespodziewanie Clif wszedl do sali odpraw kiedy kapitan akurat zamierzal przejsc do nastepnego sektora statku.
-Co takiego ?- odparl.
Clif wlaczyl odbiornik i pojawily sie reportaze na temat Neimoidi.
-O
Tymczasem pokazano powierzchnie ktora praktycznie przestala byc cywilizowana. Wiekszosc miast zostala zrownana z ziemia a ludnosc cywilna hmm, jej populacja nagle skurczyla sie.
-Pewnie politycy marza o glowie Rhadego podanej na tacy ?
-Politycy raczej ucisza sprawe i wychwala go jako bohatera, ale ..... jedi pewnie nie puszcza tego w niepamiec.
- Jedi mysla tylko o sobie, zeby byc dobrym do konca, ale o Republice to juz zapominaja. - Pellaeon zaragowal tak jak zaragowac powinien kazdy wojskowy. Poparl swojego przelozonego.
-Tak sir, ale co z nami ? - Clif zdjal juz swoj opatrunek, a na czole pozostala mala blizna.
-Nie wiem co planuje sztab ale wiem, ze inicjatywy latwo nie oddamy-nie dodal ze narazie ja stracili-Ale my mamy inne zadanie.
-Sir ?- Clif zglupial.-Polaczymy sie z flota ?
-Nie sadze. Narazie zaczekamy na oficialne rozkazy-przerwal zeby mlody poruczniak mial mozliwosc domyslic sie samemu co ich czeka.-Narazie przygotuj mi raport o stanie okretu, i poszukac paletajacych sie bez sensu klonow, moga nam sie przydac. Chcialbym miec przynajmniej kilka kompani na okrecie wiec zobacz co da sie zrobic.
-Tak jest,sir ! -spojrzal sie w mape galaktyki ktora akurat sie pojawila. Jeden z jej sektorow przyblizyj sie nieznacznie. - A co pan bedzie robic sir ?
-Jak to co ? Rozmowie sie z Coruscant .


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ryco Stern
Podpułkownik



Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Coruscant

 Post Wysłany: Wto 20:53, 23 Maj 2006    Temat postu:

Stern skorzystał z gościny i przydzielono mu jedna z kajut. Nie była może okazała, ale w porównaniu z warunkami na polu bitwy była dla żołnierza niczym cztero gwiazdkowy hotel. Po krótkiej drzemce Major zabrał się za sprawdzanie stanu osobowego podległego mu wojska. Straty były duże, choć spodziewał się większych. Kręcąc głową zastanawial się:

- Pogarda w oczach jedi jakbym zupełnie to ja był winny śmierci tych neimoidian. Owszem skrupuły to wazna rzecz, ale w momencie kiedy jedi znalazłby się sam tam pośród tych neimoidian idę o zakład, że większość szczególnie tych o radykalnych poglądach poderżnęłaby mu gardło. Na dodatek śmie mówić, że niewinni. Owszem dzieci niewinne , na pewno zginęło ich wiele. ale dorośli ci którzy wybrali Nute Gunraya i pozostawili go przy stanowisku po incydencie na Naboo nie byli bez winy. Dobrze wiedzieli na co go stać. Na dodatek nie poniesli zasłużonej kary za tysiące istot które zginęły na Naboo w czasie ich inwazji. I jakoś oni nie protestowali.

Stern kontynuował swe przemyślenia:

- Pogarda w oczach tego jedi..... i pogarda dla Rhadego, on poprostu wykonał rozkaz pomimo, że może nie był najtrafniejszy. Celem była infrastruktura produkcyjno-wydobywcza a nie cywile, o tym zapomniał! Znam Rhadego odrobine i wiem, że to człowiek w swym fachu najlepszy, skłonny do poświęeń,przyjacielski i potrafiący odróżnić dobro od zła.Pomimo , że stanowczy i często nieprzenikniony wręcz chłodny w obejściu wnętrze miał dobre. Na pewno nei bestia za jaką uznawał go napewno jedi.

Stern został nagle powiadomiony przez Hicksa o wiadomościach z holonetu:

- Na pewno będziesz chciał na to spojrzeć, nie przysporzy nam to sympatyków, a jak wrócimy pytaniami zasypią nas nie tylko oficjele i wojskowi, ale i dziennikarze...

- Taa Hicks wiem niczego innego nie można było sie spodziewać dzięki.Masz podeślę ci liste strat. Zdecyduj kogo awansować na sierżantów. Po tych stratach awanse to konieczność.

- Zaraz się za to zabiore odezwe się jak będe miał liste lub kolejne wspaniałe wiadomości.


Sfrustrowany major zaczął formułowac treść listu kondolencyjnego dla rodzin poległych. Kiedy skonczył odłożył datapad i położył się w koi zasypiając. Na datapadzie widniała treść.



Dowództwo 1 powietrznodesantowej formacji Auxilla WAR "Stern's Roughnecks"

Od Majora Ryco Sterna głównodowodzącego

Droga Pani ...... oraz Panie........ z głębokim smutkiem pragnę poinformować iż państwa syn poległ w bitwie na planecie Neimoidii. Jest mi niezmiernie przykro z tego powodu. Wiem , że me słowa nie ukoją państwa bólu bez względu na to co powiem.Jednak czuję się zobowiązany napisać ten list. Państwa syn był w pełni poświęcony oddziałowi i kolezeński względem towarzyszy broni. Wierzył w idee koegzystencji w galaktyce lecz był zdeterminowanym młodym człowiekiem, który walczył w imię tych ideałów. Moim żołnierskim obowiązkiem jest dziękować, za to iż państwa syn złożył swe życie na ołtarzu wolności. Pozostanie on w naszych sercach i pamięci, pozostaną o nim ciepłe wspomnienia. Nie wypada długo opłakiwac wypada byc dumnym, że tacy ludzie istnieli. Honorem było dla mnie dowodzić tymi ludźmi w walce. Starałem się jak mogłem, aby zachować zycie moich żołnierzy w tym panstwa syna, tymbardziej czuję się jakbym zawiódł. Z wyrazami szacunku i bólu.

Major Stern

Odpowiednie ceremonie pogrzebowe odbędą się w głównej bazie jednostki "Stern's Roughnecks", o dokładnym terminie zostaną państwo poinformowani jak tylko dotrzemy na miejsce rpzeznaczenia.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Hanharr
Padawan



Dołączył: 22 Sie 2005
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Kashyyyk

 Post Wysłany: Czw 20:34, 25 Maj 2006    Temat postu:

Odkąd Hanharr znalazł się bezpiecznie na pokładzie statku, który miał ewakuować ich z planety, nie mógł znaleźć sobie miejsca. Z początku przemierzał zupełnie bez celu pokład, mijając żołnierzy wykonujących swoje obowiązki. Potem "podziwiał" przez iluminator bombardowanie planety, nie było mu żal, patrzył na całe zajście bez emocji. Taka była wojna, bez sensu i pełna okrucieństwa, taka była, jest i będzie. Wooki stał i patrzył, przyglądał się całej operacji tak jakby oglądał dość nudny holofilm...przynajmniej tak wyglądało to z boku, bo teraz był całkowicie pochłonięty tym co działo się w jego głowie. Nie mógł w żaden sposób przestać myśleć, o tym co stało się na planecie. Słowa, które tam usłyszał kołatały mu się pod czaszką, wracając jak bumerang. Miał przed sobą potwierdzenie jak okrutna potrafi być Republika, przykład na to co wojna robi z tych "dobrych" walczących o ład i porządek w Galaktyce. Och tak, potężna i miłosierna republika zamienia w popiół planetę...i ludzi na niej mieszkających. Próbował to sobie jakoś tłumaczyć...ale nie było żadnego wytłumaczenie. Czyżby Sora miał rację?- nie mógł się pogodzić z tym co widział, a właściwie z tym, że Bulq mówił prawdę. Oto prawdziwe oblicze Republiki! A on walczył za nią, inni żołnierze ginęli, oddawali życie za swoje ideały...niepotrzebnie, wszystkimi ideałami można było sobie teraz podetrzeć tyłek. A on sam tam na planecie...uciekł z podkulonym ogonem, próbował użyć podstępu...zdradził sam siebie... jedno krótkie spotkanie, a zmieniło w nim tak wiele. Jedi odszedł od "okienka" powolnym krokiem i powłócząc nogami człapał do kajuty, którą przydzielono jemu i Mistrzowi. Wszystko legło w gruzach...wszystko w co wierzył i czym się kierował zostało zdeptane...sam to zdeptał. Nie jest już taki sam jak przed ta bitwą, nigdy nie będzie. Doszedłszy do celu usiadł na małej stojącej w kacie skrzynce. Nie było najwygodniej ale nic go to nie obchodziło. Zawiódł najpierw ten mały oddział, którym dowodził, zawiódł tym samym wszystkie wojska, potem zawiódł sam siebie. Nic mu się nie udawało...ale to była tylko jego wina. Jak chciałby dotrzeć na Coruscant, do Świątyni, być już w jej murach, tak dobrze znanych, tam mógłby w spokoju pomyśleć nad wszystkim, uporządkować to sobie w głowie. Tak, to by było najlepsze-pomyślał i nagle poczuł się strasznie zmęczony, nie spał już od...nie był tego nawet w stanie policzyć. Głowa opadła mu bezwładnie na pierś i zasnął natychmiast. Nie spal jednak długo, obudził się szybko, wyrwany z drzemki...sam nie wiedział właściwie przez co. Nie czuł się wypoczęty...wcale, ba czuł się nawet bardziej zmęczony niż wcześniej. Nie dane mu było jednak ponownie rzucić się w objecie kojącego snu. Do komnaty wszedł Mace Windu. Padawan od razu zobaczył, że czarnoskóry Jedi ma mu coś do przekazania. Mimo wszystko skupił się i słuchał, by odpowiedzieć wreszcie:
-Postaram się z całych sił. Ale...czy my nie jesteśmy już Rycerzami Jedi tylko z nazwy? Ta woja zmienia wszytko. Nawet nas...Jeśli to się nie skończy przestaniemy być Strażnikami Pokoju, staniemy się...a może już się staliśmy?...żołnierzami...może nie takimi zwykłymi ale jednak.-Wooki zamilkł, ale nie było to wszystko co miał do powiedzenia, musiał wyrzucić z siebie to co leżało mu na sercu-Podczas tej walki z Sorą Bulqiem, o której Ci mówiłem Mistrzu...mówiłem ,że uciekłem siE do podstępu, jest mi wstyd, nie powinienem był tego robić, a jednak zrobiłem...a co najgorsze uciekłem. To nie powinno był się tak skończyć...-Jedi oparł ciążąc mu głowę na łapach, teraz ciążyła mu nie tylko ze zmęczenia, czuł potworny ciężar tego wszystkiego...nie miał już sił...Wszystko poszło cholernie nie tak jak powinno- pomyślał,-Ja...ja nie wiem czy wciąż wierze w Republikę na tyle by jej dalej służyć...nie wiem czy wierzę w siebie na tyle, by wciąż podążać tą droga, którą obrałem.- zakończył i spojrzał na Windu wzorkiem w którym pobłyskiwało...wręcz świeciło bezgraniczne zagubienie i niepewności.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Mace Windu
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Haruun Kal

 Post Wysłany: Czw 21:26, 25 Maj 2006    Temat postu:

Mace słuchał uważnie tego co mówił mu padawan. Młody Wookie miał dużo racji.

- Jesteś bardzo mądry Hanharr. Jeśli dalej będziesz kroczył tą ścieszką będziesz wielkim jedi. - Przerwał wyrażając wielki szacunek jakim darzył swojego ucznia.

-Także mnie to boli. To że rycerze staną się pionkami w rękach republiki. Lecz jeżeli będziemy zachowywać swoją tożsamość - istoty pokoju, dobra i sprawiedliwości - nie zmienimy się. W istocie - jedi zginęło wielu - i to nie tylko Ci co zostali zabici. Zginęły ideały które podtrzymują naszą egzystencje w tym świecie. Wielu jedi już jest tylko żołnierzami na służbie republiki. Zaczynają być oficerami - zapominając o swoim powołaniu.

Czarnoskóry jedi pozwolił sobie na chwilę przerwy. Wziął głęboki oddech i pogrążył się w kilko sekundowej zadumie. Pomyślał o tych wszystkich jedi którzy zapomnieli o miłosierdziu, sprawiedliwości, dobroci, pokoju i szacunku do wszystkiego co żyje. Ale miał nadzieje że wojna szybko się skończy. Zakon przebędzie swoją "rehabilotacje". Ta wojna już wiele nauczyła, a co dopiero będzie miała do nauczenia jeszcze.

- Co do Twojej zasadzki. Sora już nie jest jedi. Przestał być nim wraz ze swym pierwszym kłamstwem. Nie wierz mu. To wszystko gra - chcą Cię bo jesteś jedi. Sora już kilkarotnie próbował zwerbować któregoś nas na swoją strone. Czasem tak jest że nawet my, mistrzowie, stosujemy formy oszustwa ku wyższym celom - ale trzeba pamiętać żeby to nie było codziennością i aby to stosować jedynie w ostateczności. Aha i pamiętaj. Czy to separatyści czy republikanie - to politycy i żołnierze. Mają inne cele i środki. To niedokońca nasza wojna. My szukamy sitha a przy okazji pomagamy republice. Porozmawiamy o tym jak będziemy w domu. Chodzmy spać. Niech tylko ktoś spróbuje nas obudzić przed Courscant

Choć nie było widać uśmiechu na twarzy mistrza, padawan poczuł ciepło w jego słowach i nutke humoru. Mace wykonał wszystkie czynności przed pójściem spać i połorzył się do łóżka.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Nie 22:18, 28 Maj 2006    Temat postu:

Pellaeon podkrecil wasa jak to mial w zwyczaju. Usiadl na fotelu i spokojnie przyjrzal sie sali odpraw. Po za nim, Clifem i sierzantem klonow nie bylo nikogo. Kiedy uznal moment za odpowiedni skinal glowa i Clif przemowil.
-Sierzancie pan i panscy ludzie beda nam towarzyszyc. -juz wczesniej uzgodniono najwazniejszcze rzeczy.-Wierzymy ze sprostaja zadaniu.
Klon, specialnie na ta misje namalowal czerwone paski na zbroi zeby sie od rozniac od reszty. Jego kompani postapili podobnie. W dodatku piekny lekki zielony kolor, oznaczenie sierzanta, dodawal my powagi. Po widocznych oznaczeniach widac bylo, ze bral udzial w kampaniach na Genosis oraz na powierzchni Neimoidii. Byl jednym z niewielu ktorzy przezyli obie bitwy. Byl weteranem.
-Sir, moi ludzie poradza sobie z kazdym zadaniem. - odparl zwiezle.
Pellaeon zawsze w rozmowie z klonami staral sie zachecac ich do dluzszych zdan zeby wykazali jakies ludzkie cechy.
-Dobrze sierzancie..... - zatrzymal sie rozmyslalac nad czyms co dopiero teraz mu przyszlo do glowy.
-CT-98/C, kapitanie-przypomnial mu klon.
-Tak sierzancie. Wiem ale myslalem nad czyms innym. Od tej pory bedziesz Chax. -spojrzal na twarz klona na ktorej dostrzegl zdumienie.- Naturalnie jesli wam nie przeszkadza.
-Nie przeszkadza, sir. Jesli pan pozwoli przygotuje ludzi.
Pellaeon usmiechnal sie i skinal glowa. Klon zalozyl helm i odszedl. Kapitan siedzial kilka minut w ciszy zanim sie odezwal.
-Clif ta misja zapowiada sie coraz ciekawej. - zwrocil sie do mlodego porucznika.
-Tak, sir. Czy mamy juz ruszac ?
Kapitan wstal i spojrzal jeszcze raz na pusta sale.
-Tak, juz czas. Czas najwyzszy.
Skierowali sie ku ladowisku gdzie oczekiwal na nich oddzial klonow. Oznaczeni tak samo, w czerwone paski, tupneli noga i wskoczyli na poklad. Pellaeon i Clif rowniez znalezli sie na pokladzie i usadowili sie wygodnie. Wkrotce zaczeli rozmowe na temat ich przyszych zadan.
Tymczasem wahadlowiec wystartowal. Cel podruzy znalo niewielu.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Wto 21:35, 30 Maj 2006    Temat postu:

Coś się kończy ale też coś sie zaczyna...
Przyszło zapewne wielu żołnierzom na pokładach Krążowników, zgodnie z wytycznymi większość załóg i korpusu wojskowego miała udać się na planete, tymczasem statki czekały na remont.
Zapewne wielu z oficerów czuło ulge, że wrócili cało z niebezpiecznej misji, ciekawość gdzie też los, sztab czy kanclerz ich rzuci, jak i przerażenie. Na myśl o raportach i papierkowej robocie, którą mieli niedługo wykonać.

koniec.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Cena zwycięstwa - Neimoidia
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group