FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Z dawna oczekiwana odsiecz - Neimoidia, bitwa kosmiczna
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Z dawna oczekiwana odsiecz - Neimoidia, bitwa kosmiczna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Śro 23:44, 14 Gru 2005    Temat postu: Z dawna oczekiwana odsiecz - Neimoidia, bitwa kosmiczna

Gracze: Trel Lanis, Jan Dodonna, Gilad Pellaeon, Telemachus Rhade
GM: Toth


Wszystkie przygotowania zmierzały ku końcowi. Rozkaz admirała Dodonny postawił wszystkich na nogi. Mimo, że ekipy remontowe pracowały od dawna, to dopiero teraz praca ruszyła pełną parą. W ciągu niedługiego czasu jaki im dano, zdołaly dokonać wszystkich kosmetycznych napraw. Statki były gotowe do nieuniknionego starcia z Separatystami.
Kiedy mechanicy i technicy skończyli, maszyny zapełniły się załogą. Wszyscy zajęli swoje stanowiska i oczekiwali dalszych poleceń. Po nadejściu takowych miała rozpocząć się cała operacja.

Głównodowodzący siłami Republiki z mostka Acclamatora Typu I "Guardian", obserwował ruchy okrętów. Każdy z nich, po zajęciu pozycji do skoku nadprzestrzennego miał przesłać komunikat. Jak dotąd tylko trzy okręty zwlekały z odpowiedzią. Najpewniej zapinano wszystko na ostatni guzik. W końcu nikt nie chciał, żeby w kulminacyjnym momencie bitwy, o zwycięstwie bądź przegranej zaważył głupi szczegół?

Za fotelem admirała stał odziany w długą brązową szatę osobnik, który miał stanowić jeden z ważniejszych warunków wygranej Republiki - młody Padawan Jedi, Trel Lanis, posiadający pewną niezwykle przydatną umiejętność...

Niecały kwadrans później, oficer łącznościowy na "Guardianie" poinformował Dodonnę o otrzymaniu ostatniego meldunku. Ten, nakazał przesłać dokładne koordynaty punktu zbornego, na pokład każdego okrętu biorącego udział w operacji. Wybrano miejsce niedaleko przed Neimoidą. Tam mieli dokręcić ostatnie śrubki swego planu i wyruszyć z odsieczą uwięzionej armii klonów.

Za fotelem admirała stał odziany w długą brązową szatę osobnik, który miał stanowić jeden z ważniejszych warunków wygranej Republiki - młody Padawan Jedi, Trel Lanis, posiadający pewną niezwykle przydatną umiejętność...

Na sygnał, wszystkie okręty, po kolei, znikały w nadprzestrzeni. Jako, że system Neimoidia znajdował się niesamowicie blisko systemu Kuat, podróż trwała ledwie chwilę. Republikańska flota, po niecałej godzinie, wyskoczyła z hiperprzestrzeni, ze stosowną sobie dokładnością i glorią. Potężne maszyny zawisły w przestrzeni, ciesząc się ostatnimi chwilami spokoju przed kosmicznym starciem. Dowództwo dokonywało ostatecznej narady...


Stan Sił:
--> Grupa 1.

- Acclamator typu II "Eternity of Pain" - Komandor Telemachus Rhade
- dwa Acclamatory typu II

--> Grupa 2.

- Acclamator typu I "Guardian" - Admirał Jan Dodonna
- 5 Acclamatorów typu I

--> Grupa 3.

- Acclamator typu I "Prosecutor" - Kapitan Gilad Pellaeon
- 5 Acclamatorów typu I

--> Grupa 4.

- 5 Acclamatorów typu I

Na każdym statku znajduje się jedna eskadra myśliców V-19 Torrent

Okręty nie zabrały ze sobą wojsk lądowych


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Jan Dodonna
Admirał WFR



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Commenor

 Post Wysłany: Czw 0:19, 15 Gru 2005    Temat postu:

A więc wracali...

Dodonna stał dumnie wyprostowany na mostku "Guardiana" i obeserwował manewry floty przygotowującej się do drugiego i ostatniego skoku. Choć wyglądał na spokojnego to jednak wewnątrz czuł ciągły niepokój. Wróg wiedział, że wrócą... musiał sie tego domyślać. Co przygotował na ta okazję?

- Połączenie. - powiedział krótko admirał.
- Tak jest, admirale. - obsada mostka dokładnie wiedziała o co mu chodzi więc nie musiał marnowac słów. Szybko nawiązano połaczenie z pozostałymi dowódcami.

- Mam nadzieję, że wszyscy znaja plan ale jeszcze raz powtórze. Grupy 2 i 3 wskakuja do systemu korzystając z dwóch sasiednich wektorów. Tarcze i systemy uzbrojenia mają byc gotowe natychmiast bo możemy natrafić na szczelna obronę. Natychmiast lokalizujemy położenie Munificientów i wysyłamy koordynaty wyjścia dla grupy 1, która dopada do nich i związuje walką. Podstawa to współpraca, prowadzic koncentryczny ogien z kilku jednostek naraz i systematycznie eliminowac kolejnych przeciwników. Mysliwce startuja zaraz po wyjściu i tworza osłone przeciw mniejszym jednostka wroga. Jeśli to możliwe uzywaja pocisków by osłabić osłony okrętów. W razie konieczności wysyłamy wezwanie do grupy 4. Działamy zespołowo więc niech nikt nie próbuje szarżować w środek formacji wroga... wyjątkiem jest grupa 1, unieszkodliwienie ciężkich dział fregat to priorytet. Prawdopodobnie ci, którzy ostrzeliwuja naszych na powierzchni przerwa swe działania i zaatakuja nas ale jesli nie to zostawić ich na koniec i najpierw wykończyć resztę. Jeśli wszystko jest zrozumiałe to za 3 minuty skacza grupy 2 i 3.
Nie odwracając wzroku Dodonna zwrócił się do stojącej obok niego postaci.
- Mam nadzieję, że jesteś gotów chłopcze. Od tego jak sie spiszesz może zależeć życie wielu istot z tych okrętów... albo i los całej bitwy. Jesli jest coś co powinieniem wiedzieć o twoich zdolnościach to najlepiej powiedz to teraz zebym nie miał niespodzianek w środku starcia.
Dopiero teraz admirał odwrócił sie i spojrzał w oczy padawana Lanisa.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Czw 0:33, 15 Gru 2005    Temat postu:

Pellaeon caly czas siedzial na krzesle kapitanskim, obseruwjac ostatnie przygotowania do ataku.
-Wszystkie okety gotowe ? -zapytal technika.
-Wszystki zglaszaja gotowosc. -odparl technik.
-Zawiadomic Admirala ze grupa trzecia jest gotowa i czeka na rozkaz - szybko odpowiedzial kapitan.

Zwrocil uwage na okrety z grupy pierwszej. Zaledwie trzy acclamatory,mimo iz w wersji drugiej mogly stanowic latwy kasek jesli jego grupa oraz Dodonny nie zapewniom im wsparcia.

-Poruczniku przejmujecie dowodzenie. -skierowal te zdanie w kiernku porucznika Clifa. Ten oniemienial. - Ja ide do pilotow. Porozmawiam i jesli nie wroce kiedy admiral wyda rozkaz pan go wykona.
-Tak jest.-Clif wyprostowal sie i zwrocil sie do najblizszego oficera -Raport na temat ostantich uszkodzen.

Rozmowy na mostku zaczely przybierac na sile.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Trel Lanis
Gość







 Post Wysłany: Czw 13:11, 15 Gru 2005    Temat postu:

Lanis stał spokojny i wyprostowany obok admirała. Nigdy nie był na mostku Acclamatora, co najwyżej widział je z daleka, zaciekawiła go więc praca wszystkich tych osób, systemów i układów, jakich w owej chwili wysiłki musiały być maksymalnie skupione. Wyraźnie czuł emocje załogi - podniecenie, nerwy, a w przypadku admirała zimną determinację.
Czuł się zainspirowany tym wszystkim, więc mimowolnie wsłuchał się w rozkazy, jakie wydaje dowódca floty Republiki.
Cytat:
-powiedz to teraz zebym nie miał niespodzianek w środku starcia.

Dopiero teraz poczuł, jakby wyrwał się z transu, zrobił lekki gwałtowny ruch głową, jakby się ocknął.
- Tak admirale. Wolałbym przed całym zajściem trochę... pomedytować.
To swego rodzaju "odpoczynek".
Chciałbym, abym przed samą bitewną medytacją był "wypoczęty" i przygotowany. Powinieneś jeszcze wiedzieć Admirale, że nie jestem tak wprawiony w tą sztukę. Nie możesz wiele wymagać.

Po czym również spojrzał w oczy admirała.
 Powrót do góry »
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Czw 18:28, 15 Gru 2005    Temat postu:

Komandor Rhade stał na mostku "Eternity of Pain" nowiutkiego Acclamatora Mk.II ,wkońcu republika dostała okręt wojenny z prawdziwego zdarzenia, tym razem może stawać w szranki jak równy z równym z fregatami klanu bankowego które do tej pory były istną nemezis republikańskiej floty. Mostek okrętu zmienił się, dodano nowe stanowiska altyleryjskie, powiększyło się stanowisko kontroli pokładowego kontyngentu myśliwskiego, wszystko to by okręt spełniał swoje zadanie, monenklatura została zmienona, teraz to nie był już szturmowy okręt desantowy a gwiezdna fregata. Ciężej opancerzony i z prawie podwojoną ilościa bateri turbolaserów w stosunku do wersji Mk.I "Eternity of Pain" i jego siostrzane jednostki "Shield of Republic" i "Sword of Republic" stanowiły "tajną broń" zgrupowania admirała Doddony, separatyści prawdopodobnie nie wiedzieli o tych trzech okrętach i o ich możliwościach więc kiedy wejdą do walki wiążąc wroga walką burta w burtę droidki powinny być niezle zaskoczone.
Doglądajac formacji przed ostatnim skokiem Telemachus wydawał ostatnie dyrektywy podległym dowódcom.
- Pamiętajcie musimy trzymać Munifki burta w burte i niepozwolic im wyjść na czystą pozycje do użycia ciężkich turbolaserów, jeżeli jednak będą one znajdowac się w środku formacji przeciwnika mam nadzieje że admirał da nam namiar do ataku na tył formacji wroga, powinno to złamać ich szyk bojowy, wtedy wykończymy je jednego po drugim.
Holograficzne sylwetki skineły głowami na znak potwierdzenia.
- Co do dowódców eskadr, mamy łącznie 36 maszyn, teoretycznie gros sił wroga powinien wiązać walką nasze okręty z pozostałych grup co daje nam mozliwość bezkarnego grasowania wśród formacji nieprzyjaciela. Jak tylko wejdziemy na pole bitwy wszystkie eskadry mają natychmiast startować i skryc się za okrętami, jeżeli nie bedzie przeciwskazań eskadry z "Sword of Republic" i "Shield of Republic" uderzą na wroga a eskadra z "Eternity of Pain" pozostanie w odwodzie.
Kolejne kiwniecia.
- Panowie owocnych łowów i niech bogowie wojny będą dzisiaj dla nas łaskawi
Komandor skończył naradę i holograficzne postacie znikneły a dowódca jego eskadry pokłądowej zasalutował i wyszedł z mostku. Rhade podszedł do konsoli łączności i zwrócił sie do oficera odpowiadajacego za stanowisko.
- Wysłać na "Guardiana" widomość o gotowości grupy i ze czekamy na namiar. A i prosze dodać.. dobrych łowów.
Wiadomość została wysłana i Telemachus podszedł do pancernego iluminatora mostku.... nareście wracają i tym razem z wielką pałą by wybic separatystom z obwodów mysli o pokonaniu floty republiki.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Jan Dodonna
Admirał WFR



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Commenor

 Post Wysłany: Czw 18:54, 15 Gru 2005    Temat postu:

- Za trzy minuty skaczemy, nie masz wiele czasu ale wykorzystaj go jak najlepiej. - Dodonna podszedł do ustawionego w centralnej części mostka fotela i usiadł w nim. Dotknięcie kilku przycisków na wbudowanych panelach sprawiło, że po chwili otoczyły go hologramy przedstawiające stan "Guardiana" i ogolne dane o pozostałych okrętach floty.
- Wracamy by dokończyć to co zaczęliśmy, przygotować się - powiedział głośno gdy na tarczy chronometru odliczającego czas do skoku liczby coraz bardziej zbliżały sie do stanu 00:00:00.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Sob 17:19, 17 Gru 2005    Temat postu:

Piloci udali się do hangarów, artylerzyści zajęli swoje pozycje. Wszyscy mieli być gotowi, tak aby tuż po przybyciu na Neimoidię, rozpocząć skoordynowany atak. W ten sposób dowództwo republikańskiej floty, zamierzało rozgromić flotę przeciwnika. Gdyby się to udało, Republika zyskałaby niesamowitą przewagę. Możliwe, nawet że możnaby było zakończyć wojnę w ciągu paru tygodni. Oczywiście o ile nie zaszłoby nic niespodziewanego, o ile Separatyści nie przygotowali żadnej niespodzianki. A to było wielce prawdopodobne...

Okręty obrały swój ostateczny kurs. Podzieliły się na cztery grupy, z czego druga i trzecia miały uderzyć jako pierwsze. Potężne maszyny zwróciły się w odpowiednim kierunku, po czym wisiały w przestrzeni oczekując na znak do skoku. Kiedy chronomertr sięgnął zera zespoły dowodzone przez Admirała Dodonnę i Kapitana Pellaeona weszły w nadprzestrzeń.

Przelot przez błękitny tunel hiperprzestrzeni był krótki, jako, że dystans był niewielki. Wszyscy trwali w napięciu - czy flota Separatystów była tak liczna jak ostatnio? Może szczęście się uśmiechnęło i zniknęła z systemu, a może przybyły nowe siły i jest to ostatni dzień dzielnych żołnierzy Republiki? Tego nikt nie mógł przewidzieć, ale jedno było pewne - niebawem wszyscy poznają swój los.

Długie niebieskie smugi wróciły do swej pierwotnej postaci, zmieniły się w białe punkciki. Grupy 2 i 3 wyszły z nadprzestrzeni. Na mostku "Guardiana" zawrzało.

- Admirale! Mamy kontakt wzrokowy z 3 okrętami klasy Lucrehulk, 3 klasy Recusant oraz z dwoma stacjami bojowymi Golan 2. Ponadto sensory pokazują, że w przestrzeni znajdują się jeszcze 2 okręty klasy Munificient i co najmniej 3 kolejne Lucrehulki. - Przed głównodowodzącym pojawiła się mapa przestrzeni wokół planety. Kolejno poczęły się na niej pojawiać obiekty, będące odwzorowaniem statków, zarówno republikańskich jak i wroga.
- Lucrehulki znajdują się na północny zachód stąd, Recusanty naprzód od nas a Munificienty na północny wschód. Stacje obrony planetarnej lokują się gdzieś pomiędzy wrogimi okrętami. -

W międzyczasie z hangarów Acclamatorów wysypały się eskadry myśliwców. Sformowały szyki i rozpoczęły oblatywać swe macierzyste jednostki. Szykowały się do ataku, na razie wypatrując wrogich myśliwców.

- Sir, straciliśmy wszelką łączność. Separatyści zakłócają nasze systemy komunikacyjne. Nie możemy powiadomić Komandora Rhade'a o sytuacji! Co robić? - Zwrócił się do admirała jeden z oficerów łącznościowych.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Sob 17:48, 17 Gru 2005    Temat postu:

Pellaeon zdazyl wrocic na mostek kiedy jego grupa wykonala skok. Nie spodziewal sie wielkich trudnosci. Plan Dodonny wydal sie prawie doskonaly. Przekleci separatysci dostana lanie. Usmiech z jego twarzy zniknal kiedy jego grupa wyskoczyla z nadprzestrzeni.
- Cooo ?? - jego oblicze zmienilo sie autoamtycznie.
Odwrocil glowe do Clifa ale ten juz zaczal skladac raport.
- Sir. Blokuja nas. Nie ma mozliwosci nawiazania kontaktu z grupami pierwsza i czwarta.
-A co z grupa Dodonny ?-Kapitan robil dobra mine do zlej gry. Staral sie panowac nad nerwami.
-Nasi technicy robia co w ich mocy ale narazie nie ma mowy o nawiazaniu lacznosci. Moze na ''Guardianie'' cos wymysla.
Pellaeon pokiwal glowa. Moze cos tam wymysla.
-Czy mysliwce wystartowaly ?
-Tak jest,sir-oficer spojrzal na pole bitwy i na pozostale okrety z grupy trzeciej- Pozostale okrety rowniez wysylaja mysliwce
-No coz. Trzymamy sie planu. Postarajcie sie jakos sformowac formacje
- A jak mam powiadomic pozostale okrety ? -Clif wydawal sie bezsilny
-Prosze mnie zaskoczyc poruczniku. Zrobcie mi nie spodzianke.
Clif patrzyl na przelozonego, i tylko pokiwl glowa. Zaskoczyc go- ten to potrafi czlowieka doprowadzic do szalu. Porucznik odszedl w kierunku konsoli. Sam nie wiedzial co ma zrobic ale uznal ze przynajmniej uda ze cos robi.
Pellaeon natomiast stal na srodku mostka i obserwowal okrety wroga.
- Juz raz przegralismy tutaj. Jesli znow przegramy nigdy wiecej nie wroce do tego systemu -powiedzial sam do siebie Pellaeon i zaczal wydac rozkazy.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Jan Dodonna
Admirał WFR



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Commenor

 Post Wysłany: Sob 18:42, 17 Gru 2005    Temat postu:

- Zagłuszają? Dobrze... - Dodonna nie wyglądał ani na zaskoczonego ani na zaniepokojonego -na dłuższą metę zaszkodzi to im bardziej niz nam. Uruchomić systemy łączności kierunkowej. - zarządził. Zagluszanie standardowych systemów łączności nie było niczym niezwykłym ale mimo to okręty znajdujące się blisko siebie mogły się porozumiewać wysyłając miedzy sobą. Co prawda jeżeli na trasie sygnału znajdował się wrogi statek to łączność była niemożliwa ale jeżeli flota pozostanie w szyku to z utrudnieniem ale da się...
- Przygotować nadajnik nadprzestrzenny, skalibrować go tak by wysał skoncentrowany impuls w kierunku okrętów 1 i 4 grupy. Obie maja natychmiast skakać, Rhade w pobliże Munifów, czwórka tak by wyjść miedzy nami a Lucrehulkami. Zeby sygnał się przebił dajcie mu odpowiednia moc z generatorów. - tak czy siak trzeba bylo na te kilka sekund wylaczyc czesc tarcz by mozna bylo wyslac sygnal wiec z uzyskaniem odpowiedniej mocy nie powinno byc problemu. Sygnal powienien pokonac zaklucenia. Na wszelki wypadek jednak...
- Załadować jeden z nadajników do kapsuły, nagrac wiadomość i wysałać w przestrzeń poza obszar objęty zakłucaniem. - ten sposób był dłuższy ale nie wiele... no i dawał jeszcze większe szanse.

- Niech pozostałe okręty utrzymują szyk zgodny z prowadzącym. Obrać kurs na Recusanty. Przygotuj się chłopcze, będę ci mowił w jakich rejonach masz skoncentrować swe zdolnośći... - dpiero na koniec admirał zwrócił sie do padawana.

Sytuacja może byla skomplikowana przez ten problem z wezwaniem Rhade'a ale zagluszanie dzialalo w obie strony - rowniez separatysci nie mogli skutecznie koordynowac swych dzialan co w przypadku armii opartej na droidach bylo duzo bardziej bolesne.

- Admirale, brakuje jednego Municienta i trzech Recusantow w porownaniu do sil przed ktorymi sie wycofywalismy...
- Rozumiem... gdyby Separatysci probowali przerwac zagluszanie, uruchomić nasze. Zobaczymy czy powiedzenie "kto blasterem wojuje ten od blastera ginie" jest prawdziwe..."


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Sob 20:12, 17 Gru 2005    Temat postu:

Pellaeon zobaczyl ze okrety z grupy Dodonny zaczel juz dzialac. Jego grupa rowniez zaczela sie formowac. Dzieki temu ze przed bitwa starannie przygotowano plan i jeszcze staranniej przedstawiono go wszystkim dowodca orketow, grup to wiedzieli jak dzialac.
-Wzmocnic prawoburtowe tarcze - Kapitan wydawal rozkazy i zapomnial o poczatkowej slabosci. Byl w swoim zywiole. Jego okret szedl posrodku formacji. Mysliwce ktore dawno wysatrtowaly, stanowily ochrone przed wrogimi mysliwcami. Jedyna slaboscia bylo to, ze tylko jedna eskadra przypadala na jedne okret. Pellaeon nadal nie wiedzial co porabia Dodonna ale byl gotow zalozyc sie ze juz dawno cos wymyslil.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Trel Lanis
Gość







 Post Wysłany: Sob 21:58, 17 Gru 2005    Temat postu:

Lanis pierwszy raz z bliska obserwował działania w czasie prawdziwej kosmicznej bitwy. Teraz jednak starał się odizolować od rosnącego podniecenia podwładnych Admirała Dodonny. Bez słowa usiadł na podłodze krzyżując nogi. To była jego ulubiona pozycja, jeżeli chodziło o bitewną medytację - nie męczyła tak bardzo ciała, bo jeżeli chodzi o umysł - on po każdej medytacji bitewnej był całkowicie wycieńczony i wypompowany. Czasem nawet zdarzało mu się nie zachować przytomności po ogromnym czasie i wysiłku w tym włożonym, ale nie chciał zawracać tym detalem i tak już zapracowanej głowy Admirała. Stwierdził, że w razie czego i tak to zrozumie. Podczas procesu izolowania się i przygotowania umysłu, jakby z oddali usłyszał dowódcę. Ze spokojnym głosem odpowiedział:
-Tak... Wskaż mi cel. .
Jego własny głos również dobiegał z oddali.
Przez moc zaczął najpierw dodawać otuchy ludziom na mostku, w którym sam się znajdował, potem objął niemal cały statek. Dodawał im odwagi przez moc. Doskonale wiedział jakie uczucia dominują przed i po bitewnej medytacji wśród żołnierzy. Objął bitewną medytacją narazie tylko ten okręt i postanawiał nie forsować się. Było to formą rozgrzewki, do momentu, w którym nie usłyszy rozkazu kapitana.

[edit - zamiast pisać krótkiego posta]
Lanis posłusznie rozkazom skierował swoje wysiłki w szczególny sposób do żołnierzy sterujących altylerią. Postanowił jednak, że w dalszym ciągu nie będzie się forsował, tą chwilą będzie pierwszy strzał tego okrętu. Wtedy to rozpocznie się prawdziwa bitwa.


Ostatnio zmieniony przez Trel Lanis dnia Nie 18:04, 18 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Jan Dodonna
Admirał WFR



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Commenor

 Post Wysłany: Nie 11:14, 18 Gru 2005    Temat postu:

Gdy okręty zbliżały się do wroga Dodonna zaczął wydawać kolejne rozkazy.
- Kontrola ognia, okręślić położenie kluczowych systemów wrogiego okrętu i gdy będzie w zasięgu rozpoczać skoncentrowany ostrzał z turbolaserów, głowie generatory tarcz i systemy uzbrojenia. Dziala laserowe nich obiorą na cel stanowiska kontroli ognia i zasypia je ciaglymi strzalami nawet jezeli trzebaby zmniejszyc moc wyjsciowa, rozbijajac sie o tarcze zakluca prace skanerow wroga i nie pozwola mu dobrze koordynowac swojego ostrzalu... beda slepi.
Kiedy tarcze padna im w jakims sektorze wypuscic w to miejsce salwe pociskow.

Padawanie Lanis, skup sie by pomoc naszym altylerzystom skuteczniej koncentrowac ogien, chce by kilka statkow naraz ostrzeliwalo te same punkty by szybko i skutecznie zniszczyc te okrety.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Czw 23:03, 22 Gru 2005    Temat postu:

Oficerowie łącznościowi na okręcie admirała pracowali pełną parą. Dzięki rzadko spotykanej metodzie, mieli szansę na skontaktowanie się z grupą komandora Rhade'a i przesłania jej koordynatów wrogich okrętów. Cała zebrana republkańska grupa uderzeniowa, przy obecnym stosunku sił, miałaby sporą przewagę nad przeciwnikiem. Oprócz tego, wróg nie miał pojęcia o tajnej broni Republiki, jaką był młody padawan. Co prawda jego umiejętnościom wiele brakowało do talentów mistrza Oppo Rancisisa, ale były wystarczające aby zwiększyć skuteczność operacji pobliskich okrętów.

Grupa druga, powoli ruszyła w kierunku Recusantów. Starała się zachowywać szyk. Tylko dzięki jego zachowaniu mieli minimalną szansę na utrzymanie łączności pomiędzy okrętami. Udało im się nawiązać kontakt pomiędzy maszynami, jednak pomimo paru prób, nadal nie mogli wysłać wiadomości do grupy 1 i 4. Wedle rozkazu, Acclamatory Dodonny otworzyły ogień w kierunku statków Gildii Kupieckiej. Te od razu rozpoczęły kontr-ostrzał. Jeden z oficerów zwrócił się do admirała.

- Sir, zauważyliśmy dziwną rzecz. Okręty wroga powoli wycofują się w kierunku planety. Wykonują bardzo nieznaczne ruchy, ale jednak. Czy wpływa to na nasze rozkazy?-

W międzyczasie z wrogich okrętów wysypały się roje myśliwców. Te jednak, wbrew oczekiwaniom, nie zaatakowały, tylko podobnie jak maszyny republikańskie, sformowały szyki i poczęły oblatywać statki.

Kapitan Pellaeon obserwował zaistniałą sytuację. Kiedy odlatywali z Kuat, wszystko wydawało się być zapięte na ostatni guzik. Jak zwykle jednak, wojenna rzeczywistość okazała się o wiele gorsza. Nagle pojawił się przed nim raport oficerów, nieustannie pracujących nad rozwiązaniem problemu komunikacji.

-Sir, łączność wróciła. Admirał nakazał komunikowanie się za pomocą łączności kierunkowej. Okręty utrzymane w szyku, będą w stanie na bieżąco wymieniać informacje. Oczywiście, o ile nic nie znajdzie się pomiędzy nimi.-
Teraz Pellaeon mógł skontaktować się z głównodowodzącym i ustalić działanie.

Na okrętach grup 1 i 4 zaczął panować niepokój. Pierwsze pionierskie grupy miały przesłać pozycje wrgoich jednostek, natychmiast po wyjściu z nadprzestrzeni. Każdy wiedział, że musiało stać się coś nieprzewidzianego. Jedyną osobą, która była uprawniona do podjęcia ewentualnych decyzji, był komandor Rhade. Od niego zależało, czy podejmie ryzyko i wyda rozkaz skoku, czy poczeka na wiadomości od admirała...

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Jan Dodonna
Admirał WFR



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Commenor

 Post Wysłany: Pon 15:06, 26 Gru 2005    Temat postu:

- Wycofują się? Ciekawe... Skanery, pełen monitoring głownych wektrów wejsciowych, powiadomic mnie natychmiast gdy wykryjecie jakies anomalie. - Dodonna zastanawiał się czy wróg po prostu próbuje zyskać na czasie i ukryć sie między platformami czy czeka na posiłki. Podejrzewał to drugie. Póki co trzeba było jednak wykorzystać fakt, że Recusanty ustawiły się rufa do sił republikańskich a pozostałe okręty jakoś nie spieszyły się z odsieczą.
- Utrzymywać szyk i kontynuować ostrzał wroga, skupić ogień na silnikach wroga. Lanis, pomoż altylerzystom, chce by unieruchomili te Recusanty jak najszybciej. Chwilowo nie moga nam wiele zrobić bo większość artylerii maja na dzibie i burtach a nie na rufie. - Dodonna szybko sprawdził aktualna sytuacje na wyświetlaczach. - Meldować jesli Munificienty będą ustawiać się na pozycjach strzeleckich, uważać na platformy... chce wiedzieć jeśli któryś z okrętów znajdzie się zbyt blisko, narazie nie chce wiązać ich ogniem póki nie jest to nizbędne.

- Łaczność! Co z tym sygnałem do Rhade'a?
- Admirał wiedział, że komandor tak czy inaczej wykona skok jeśli szybko nie dostanie widadomości ale wołał by wyskoczył dokładnie tam gdzie był potrzebny a nie w losowym miejscu.
- Czy jesteśmy w stanie namierzyć źródło zakłucania sygnałów?
Dodonna zamyślił sie chwilę. Czy Separatyści naprawdę byli tak glupi by zagluszać sami siebie w momencie gdy byli o wiele bardziej uzależnieni od sprawnego przesyłania sygnałow?
- Sekcja czujników, czy wykrywacie jakieś anomalie o zmiennym charakterze mogące stanowić coś w rodzaju sposobu przekazywania sygnało mimo zakluceń łaczności? Cokolwiek? - pomysł był nietypowy ale... trzeba sprawdzić.
Admirał przeglądal w myslach wszystkie możliwości rozwoju akcji jakie tylko był w stanie wymyślić. Może... przypomniała mu sie poprzednia bitwa o Neimodie i atak mysliwcow-samobojcow.
- Niech w wyrzutniach wszystkich okrętów czekają gotowe torpedy z głowicami jonizacyjnymi... - wydał kolejny rozkaz. Gdyby planowali powtórzyć tamtą sztuczkę trzeba coś dla nich przygotować. Przeciw formacji mysliwców-droidów nic nie będzie tak skuteczne jak silny impuls EMP.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Wto 23:29, 03 Sty 2006    Temat postu:

Pellaeon niecierpliwie wyczekiwal na moment kiedy bitwa zacznie sie na serio. Spojrzal na grupe Dodonny i obserowal jej powolne zblizanie sie do wroga. Jego grupa rowniez powoli zblizala sie do wroga ale w przypadku jego grupy odlegosc byla ciut wieksza.
-Udalo sie porozumiec z Admiralem Dodonna - odparl technik
-Wspaniale. Zapytajcie sie czy rozkazy nadal pozostaja te same.
-Tak jest


Kapitan wstal i zaczal sie zastanawiac czy los tej misji zalezy od Dodonny czy od tego Padawana. W koncu nadeszla wiadomosc od Admirala.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Nie 19:51, 08 Sty 2006    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Okręty drugiej grupy, leciały w kierunku Recusantów w podwójnym szyku kurtynowym. Wymiana ognia trwała nieustannie, ale dopiero po zajęciu pozycji, burta w burtę, można było rozpocząć dokładny ostrzał. Stacje Golan były zbyt daleko, aby móc dosięgnąć republikańskich okrętów... przynajmniej na razie. Jeśli to co przypuszczał admirał, było prawdą, to niebawem będą mieli nowe zmartwienie na głowie. Trzeba było jednak skupić się na teraźniejszości.

Na mapie holograficznej bitwy pojawił się nowy pionek. Dotarły separatystyczne posiłki z planety. Tym co najbardziej zdziwiło oficerów, był fakt, że była to tylko jedna eskadra myśliwców Nantex. Mogła to być rozpaczliwa próba, wcielenia do bitwy wszystkiego co mieli, ale mógł to być także zwiastun czegoś większego...
Z chwilą gdy Nantexy wyszły z atmosfery, reszta wrogich myśliwców ruszyła w kierunku Torrentów. Rój "Sępów" został rzucony na republikanskie maszyny. Deszcz blasterowych pocisków przeszył czerń kosmosu. Zaczęło się.

Kolosy Republiki zajęły pozycje. Rozpoczęto ostrzał wyznaczonych miejsc. Artyleria na Acclamatorach, wspomagana przez Padawana Lanisa, ostrzelała silniki okrętów Gildii Kupieckiej. Aby jednak unieruchomić molochy, potrzeba było więcej czasu. Recusanty natomiast skoncentrowały się na jednym okręcie, konkretnie "Brightstar".

- Sir, Munificienty na pozycjach strzeleckich. Otworzyły ogień z dział jonowych. - Powiadomił Dodonnę zgodnie z rozkazem, jeden z oficerów. Następny postanowił odpowiedzieć na pytanie admirała. Tym razem był to łącznościowiec.

- Sir, wrogie okręty porozumiewają się tajemniczą odmianą cybernetycznego języka. Pracujemy nad jego rozpracowaniem. Na razie bez efektów. - Tłumaczył - Nadal nie możemy wysłać sygnału do Komandora Rhade'a. -

Grupa Pellaeona również zmierzała w stronę Recusantów. Tyle, że znalazła się w o wiele gorszej sytuacji od okrętów Dodonny, albowiem stała się celem ostrzału Munificientów. Ostrzał z dział jonowych unieruchomił jednego z Acclamatorów, "Freedom".

Powodzenie bitwy zależało od tego czy Komandor Rhade i okręty grupy pierwszej dołączą do bitwy i zwiążą w walce Munificienty. Wszysycy republikańscy żołnierze obawiali się też, przybycia posiłków Separatystów. Gdyby takie się pojawiły, szala zwycięstwa przechyliła by się zapewne na stronę wroga...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Toth dnia Nie 22:46, 08 Sty 2006, w całości zmieniany 3 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Nie 20:16, 08 Sty 2006    Temat postu:

Komandor Rhade niecierpliwie oczekiwał sygnału od admirała Doddony. Trwało to już stanowczo zbyt długo.
- Panie Hakha ?
Jak zawsze obecny za plecami swego dowódcy pierwszy oficer monitorował wszelką aktywność na mostku.
- Nadal nic sir.
Okręty pozostałych grup powinny nadać przynajmniej swój status, mimo to nadal panowała cisza w eterze. Komandor z każdą chwila niepokoił się coraz bardziej. Wkońcu uznał że czas działać.
- Panie Hakha, wektor skoku nad współrzędnymi wyjścia grupy admirała. Wysokość ..... 10 kilometrów. Powiadomoć okręty 4 grupy że jeżeli nie otrzymają od nas wiadomości po 10 minutach mają skakać do systemu na wektorze - 5 kilometrów na lewą burtę od naszego wektora.
Pierwszy przyłożył palec do umieszczonego na uchu systemu komunikacyjnego i zaczął wydawać odpowiednie rozkazy, obsada mostku jakby ożywiła się mając wkońcu coś do roboty.
- Sir. inicjacja hipeprzestrzeni za minutę i dwadzieścia sekund. Dodatkowe rozkazy ?
Rhade odwrócił się do Hakhi.
- Stanowiska ogniowe pełna gotowość, sekunde po wyjściu chce wiedzieć o pozycji każdego statku w systemie. Myśliwce niech czekają w gotowości.
- Ay ay sir.
Komandor spowrotem zwrócił się ku iluminatorom mostka by ujrzeć jak gwiazdy rozciagają się w nieskonczoność. Trzy okręty przyspieszyły i znikneły w hipeprzestrzeni by po krótkim locie wyjść w sytemie Neimodi.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Jan Dodonna
Admirał WFR



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Commenor

 Post Wysłany: Pon 11:32, 09 Sty 2006    Temat postu:

- Pierwsza trójka [ta z lewej], skupić ogień na celu numer 1 [Recusant pierwszy od lewej]. Druga trójka, ostrzelać cel numer dwa [srodkowy Recusant]. Przekazac grupie trzeciej, ze ostatniego zostawiamy im. - artylerzyści natychmiast skupili sie na wyznaczonych celach zasypujac wrogie okrety licznymi strzalami. Podczas gdy turbolasery skupialy sie na likwidacji tarcz i najwazniejszych podsystemow wroga, lżejsze lasery zasypywaly nieprzerwanym choc slabszym ogniem stacje kierowania ogniem. Zaklucenia, ktore powstawaly gdy energia strzalow byla pochlaniania przez tarcze Recusantow miala za zadanie utrudnic celowanie przeciwnikowi.
- Niech Brighstar zmniejszy prędkość i zostanie bardziej w tyle zwiekszajac dystans dzielacy go od Recusantow. - jezeli separatysci ciagle beda go ostrzeliwywac to beda musieli prowadzic ogien z wiekszej odleglosci co da im gorsze rezultaty podczas gdy reszta naszych okretow bedzie juz przy nich, jezeli skupia sie na innym to Brighstar bedzie mial czas zregenerowac tarcze.
Od lewej zblizaly sie jednak myslwice.
- Baterie bakburtowe, przygotować się do zamkniecia formacji wrogich mysliwcow w pierscieniu ognia. Wyrzutnie torped, na moj znak odpalic torpedy EMP w srodek pierscienia, prosto w grupe mysliwcow wroga. Razem z wystrzeleniem pociskow artyleria ma zaczac strzelac zaciesniajac pierscien ognia. - w ten sposob mysliwce wroga albo natkna sie na torpedy albo robiac unik beda musialy przebic sie przez pierscien strzalow.
- Lanis, skup sie na mysliwcach, wstrzymaj ich atak póki nie przetrzebimy ich naszymi dzialami i torpedami, dopiero potem nich zwiaza je walka. Niech jedna eskadra z naszej i jedna z grupy Pellaeona zaatakują Munificienty. Nie zdzialaja wiele ale powinny utrudnić im prowadzenie skutrecznego ognia przeciw grupie trzeciej.
- Łączność, gdy będziecie coś wiedzieć o tym jezyku stosowanym przez wroga chce natychmiastowy raport - Admiral pomyslal przez chwile, czyzby stosowali jakiś kod, ktory nakladaja na sygnal zaklucajacy i w ten sposob udaje sie im przekazywac wiadomosci?
- Natychmiast rozpocząć nasze własne zagluszanie ale... z losowo zmienna amplitudą. - nam juz to bardziej nie zaszkodzi, sygnały kierunkowe i tak sie przebija. Gdyby jednak teoria Dodonny okazala sie choć częsciwo prawdziwa to zmienne natęzenie sygnałów zakłucających powinno uniemożliwić przekazywanie sygnałów tym dziwnym językiem, którego używali.
Admirał cały czas obserwował odległość na jaką zbliżyły się myśliwce wroga.
- Bakburta, odpalić torpedy... teraz! Postawić pierścien ognia.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Trel Lanis
Gość







 Post Wysłany: Pon 15:36, 09 Sty 2006    Temat postu:

Lanis posłusznie i dokładnie wypełniał każde polecenie swojego dowódcy. Już od pewnego czasu używał wszystkich swoich możliwości. Przemawiał poprzez moc do swoich celów. Przy tym zupełnie nie wiedział co dzieje się w okół niego, a im bardziej się koncentrował, tym jakby bardziej z oddali słyszał swoje rozkazy. Nie chciał przesadzić. Wiedział, że jeżeli będzie robił to ponad swoje siły, może zbyt szybko stracić przytomność, a tego nie chciał.
Wciąż miał w pamięci słowa Jana Dodonny:
-"Dziś od ciebie zależy wiele żyć..." - ta myśl służyła mu wiernie, by wykorzystał swoje maksimum, jednocześnie nie przesadzając - to była jego motywacja.
Jego umysł został całkowicie zajęty i również po paru chwilach nasilał się ból głowy. Gdyby tylko nie ten ból...
Nie był zbytnio wyćwiczony w tej sztuce, nie na tyle, aby ominąć wszystko i długotrwale prowadzić bitewną medytację.
Pierwszy raz pożałował, że za bardzo skupił się na treningu fechtunku, teraz kiedy to właśnie od niego zależy, czy zginą ludzie.
-Niech to. Zdam się jednak na moc... Niech to właśnie ona będzie moim przewodnikiem.
Nasilił jeszcze nieco swoje starania. Wszystko, byleby tylko nie zginęli przez niego, żeby to nie była jego sprawka. Chciał dalej mieć czyste sumienie - nie znosił poczucia winy.
 Powrót do góry »
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Pon 22:45, 06 Lut 2006    Temat postu:

Wedle rozkazu, "Brightstar" rozpoczął procedurę wycofywania się, zyskując osłonę swych potężnych ziomków. Acclamatory pierwszej grupy, obsypywały ogniem, potężne separatystyczne okręty. Te jednak uparcie nękały usuwający się w tył okręt. Mimo, iż ostrzał z większej odległości stał się mniej celny, to sytuacja republikańskiego statku, stała się poważna. Moc osłon z każdą chwilą malała.

Tymczasem torpedy EMP wystrzeliły. Razem z nimi ogień otworzyła artyleria. Plan wydawał się być idealny. Wykorzystanie tej zabójczej dla droidów broni, mogło przechylić szalę bitwy na stronę Republiki. Było tylko jedno "ale". Pociski, które właśnie pomknęły ku wrogim maszynom, były zarazem pierwszymi jak i ostatnimi. Wszak nie załadowano więcej, podczas pobytu na Kuat. Wszyscy mieli jednak nadzieję, że to wystarczy.
I rzeczywiście, taktyka ta okazała się skuteczna. Choć nie do końca tak, jak to zakładał Admirał Dodonna. Co prawda torpedy wyleciały w powietrze tuż przed rojem separatystycznych myśliwców, uwalniając potężny ładunek elektromagnetyczny a ostrzał był wyjątkowo zsynchronizowany. Dwie eskadry Sępów zostały rozbite w drobny mak. Reszta jednak, wykonując niewyobrażalne manewry, uniknęły tragicznego losu. Teraz jednak do gry wkroczyły dotąd spokojne Torrenty...

W międzyczasie dwie eskadry V 19-ek odłączyły się od reszty i ruszyły w kierunku Munificientów. Ktoś mógłby się zastanowić co tyle myśliwców, może zrobić takim kolosom. Same, może i były bezbronne. Ale ze wsparciem trzech Acclamatorów typu II, które właśnie wyszły z nadprzestrzeni, mogły zdziałać cuda.

Wtem, na wkroczył niepozorny pancerny transportowiec, z wielką prędkością zbliżający się do jednego z republikańskich okrętów...
A Separatystyczne kolosy cały czas wycofywały się za Stacje Golan...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Z dawna oczekiwana odsiecz - Neimoidia, bitwa kosmiczna
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group