FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Ostrze wbite w serce
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Ostrze wbite w serce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kev Sei'cra
Rycerz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bothawui

 Post Wysłany: Śro 21:36, 25 Paź 2006    Temat postu:

-Panowie... wtrącił pojednawczym tonem Kev, łypiąc spode łba na Shryne'a. -Oczywiście, jeżeli Separatyści potraktowali sprawę poważnie i chcą zmiażdżyć Kamino - niewiele tam wskóramy dostępnymi nam środkami. Na razie jednak - podkreślam, na razie - mamy do czynienia tylko z sabotażem. Skupmy się na tym zadaniu... i nie traktujmy strategów WAR jak kompletnych idiotów. Na pewno zdają sobie sprawę z zagrożenia równie dobrze jak my i kiedy tylko to możliwe - wyślą posiłki.
Bothanin przeniósł spojrzenie na Thisspiasianina i dodał, błyskając w uśmiechu ostrymi zębami: -Mimo wszystko mistrzu, gdybyś zechciał powiedzieć nam kiedy będziemy mogli spodziewać się posiłków uniknęlibyśmy dalszej, dość bezsensownej dyskusji.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Roan Shryne
Gość







 Post Wysłany: Czw 11:30, 26 Paź 2006    Temat postu:

Roan przestał zwracać uwagę na pilota. Nie miał żadnych interesujących propozycji, a Mistrz Jedi stał teraz przed trudnym zadaniem. Musiał przekonać resztę, że ma rację. W końcu podróż Acclamatorem faktycznie byłaby znacznie szybsza, niż Deltami. Sabotażystą martwić się będzie później... znacznie później. Miał tylko nadzieję, że w kluczowym momencie Moc go nie zawiedzie...

Tknięty nagłym przeczuciem, Roan podszedł do konsoli, z której wcześniej korzystał Oppo. Skinął tamtemu głową w niemej prośbie o pozwolenie i zabrał się do szukania. Potrzebował jednego statku.

Już po chwili w powietrzu pokazało się holo Acclamatora, a pod nim jego dane:

Nazwa: „Sun Warrior”
Klasa: Acclamator I
Miejsce Stacjonowania: Kuat


Poniżej wyświetliły się nazwy jeszcze dwóch okrętów - „Lakshmi” i „Tatsumi”.

Roan odwrócił się do pozostałych, pozwalając sobie na lekki uśmiech.

-"Wygląda na to, że „Sun Warrior” jest wolny. Brak jednego Acclamatora nad Kuat nie powinien stanowić specjalnego problemu, ani osłabiać możliwości obronnych tamtejszych stoczni. Nam zaś będzie znacznie szybciej, co zwiększa szanse na schwytanie sabotażysty. Noi podwoimy możliwości obronne Kamino"- westchnął, odwróciwszy się do Thisspiasianina -"Przynajmniej do czasu przybycia posiłków."-


[off]Rozwala mnie to. Następnym razem proszę o misje w czasach Geonosis.[/off]
 Powrót do góry »
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Czw 22:52, 26 Paź 2006    Temat postu:

Rancisis postanowił nie przerywać zebranym, a wysłuchać wszystkiego co mają do powiedzenia. Wskutek błędnej interpretacji słów stratega doszło do serii nieporozumień, których efektem była nie lada kłótnia pomiędzy Jedi a republikańskim oficerem.

- Przede wszystkim, mówiąc „oddziały” na myśli miałem zastępy klonów, których jak wszyscy wiedzą, na Kamino jest dostatek, a co za tym idzie, nie ma sensu wysyłanie dodakowych legionów powolnymi transportowcami. Chodziło mi raczej o dodatkowe okręty jakie mogłyby odeprzeć atak wrogiej floty. - Oppo przegonił Roana ponownie przejmując kontrolę nad projektorem. Tym razem pojawiła się wielka mapa Galaktyki, a tuż obok każdej planety przynależącej do Republiki, indeks stacjonujących na nich jednostek.

- Jak słusznie zauważył Mistrz Shryne, możemy wykorzystać Acclamatora Mk.1 znajdującego się na Kuat. Niestety inne okręty obecne w tym systemie są w trakcie remontu, po uczestnictwie w bitwie o Neimoidię. - Jedi wcisnął jeden z przycisków odpowiedniego panelu a miejsca, o których mówiono, połączone zostały białymi liniami.

- Myśliwcami udacie się na Kuat, które tak czy inaczej jest po drodze do systemu Kamino. Tam czekać na Was będzie „Sun Warrior” wraz z dwoma eskardami Torrentów. To powinno wystarczyć do przybycia większych posiłków. Należy też pamiętać o pomocy ze strony samych mieszkańców planety, którzy bądź co bądź, posiadają własną armię i system obrony planetarnej, w tym tarcze wokół miast o których wspomniano oraz stację Golan I na orbicie. – Postanowił Thisspiasianin wskazując kolejno swym długim palcem trzy punkty na holoprojekcji. Po chwili zwrócił się do Bothanina, pragnąc odpowiedzieć na jego pytanie.

- Myślę, że posiłki powinny dotrzeć najdalej w ciągu dwudziestu czterech godzin od Waszego przybycia. Musicie do tego czasu, za wszelką cenę, utrzymać planetę i nie doprowadzić do zniszczenia kompleksów klonujących. Zakładając rzecz jasna, że Separatyści planują większą operację. Pierwszym zadaniem Waszej drużyny jest zlokalizowanie i pozbycie się intruzów, co mam nadzieję, uczynicie w jak najszybszym czasie. - Sędziwy taktyk zmarszczył brwi, zakasłał i rozejrzał się po sali. Miał nadzieję, że jego umysł stratego ogarnął wszystkie kwestie i wątpliwości dotyczące całej operacji. Czas naglił, każda mijająca minuta mogła przechylić szalę zwycięstwa na stronę którejś z frakcji.
- Coś jeszcze? - Zapytał krótko licząc, że o niczym nie zapomniał.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Kev Sei'cra
Rycerz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bothawui

 Post Wysłany: Czw 23:11, 26 Paź 2006    Temat postu:

-Teraz to brzmi o wiele lepiej oświadczył Kev, błyskając w uśmiechu ostrymi zębami. Zastrzygł uszami. -Chyba rozstrzygnąłeś wszystkie nasze wątpliwości, mistrzu dodał, zerkając na pozostałych zebranych w sali.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Wto 22:17, 31 Paź 2006    Temat postu:

Sędziwy mistrz z braku reakcji ze strony zgromadzonych zdołał wykoncypować, że nikt nie ma już żadnych sugestii czy wątpliwości. Wyłączył więc projektor holograficzny, po czym zwrócił się do obecnych.

- Skoro wszystko jasne, to czym prędzej udajcie się do swoich myśliwców. Czekają już w hangarach, a uprzedzając Twe pytanie mistrzu Kenobi, tak, otrzymasz nową maszynę. „Sun Warrior” czeka już na Kuat, a gdyby zaszły nagle jakieś niespodziewane wydarzenia, zostaniecie o nich natychmiast powiadomeni tuż po przybyciu do systemu. - Rzekł, kłaniając się lekko w symbolicznym geście. Miał nadzieję, że zespół zdoła dotrzeć na Kuat przed ewentualnym uderzeniem floty Separatatystów. Ba, w zasadzie od tego zależał sukces całej operacji. Przecież aby w ogóle myśleć o odparciu przeciwnika, na orbicie musiały znaleźć się co najmniej dwa gotowe do walki okręty...

- Niech Moc będzie z Wami. - Dodał na koniec, po czym opuścił pomieszczenie kierując się w sobie tylko znanym kierunku...

[off]Teraz opiszcie sobie dokładnie jak wyglądają Wasze ostatnie przygotowania przed wyprawą, wejście do myśliwców jak i sam lot na Kuat. Niech Wasze posty kończą się tuż przed dotarciem do matecznika KDY. Razz[/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Kev Sei'cra
Rycerz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bothawui

 Post Wysłany: Śro 0:28, 01 Lis 2006    Temat postu:

-Mistrzowie, panie poruczniku... Kev skinął głową zebranym po czym opuścił salę.
Kamino!
Idąc na odprawę wiedział, że może zostać skierowany na każdą planetę Galatkyki... A mimo to cel misji zaskoczył go. Zadania również. Oczywiście, spodziewał się walki... Ale starcie z - najprawdopodobniej - wojownikiem Ciemnej Strony oraz - znowu "najprawdopodobniej" - bitwa!? W dodatku o Kamino, trzon republikańskiej produkcji wojennej.
Separatyści chcieli zadać cios w samo serce Republiki.
I to on miał go odparować. To było przytłaczające.
Oczywiście, nie miał być sam, ale... właśnie. Jego towarzysze. Mistrz Kenobi był uzdolnionym, doświadczonym Jedi. Kev nie wiedział co sądzić o mistrzu Shryne. Na odprawie wydawał się... niemal arogancki. Wątpliwe, by zdołał ułożyć swoje stosunki z porucznikiem Solo.
Który, swoją drogą, swoim spóźnieniem i dalszą postawą też nie wywarł dobrego wrażenia na zgromadzonych.
Bothanin wyszczerzył zęby w uśmiechu. O tak, misja zapowiadała się na ciekawą.

Spakował się w pośpiechu, borąc tylko najbardziej potrzebne rzeczy. Z żalem pozostawił róg kloo na swoim miejscu - w mysliwcu nie było miejsca by grać a wątpił, by podczas przelotu z Kuat czy już na Kamino znalazł na to wystarczająco wiele czasu.
Kiedy opuszczał swoją komnatę jego spojrzenie padło na hologram matki. Po krótkim wahaniu wrzucił go do jednej z kieszeni kurtki.

-Wszystkie systemy sprawne mruknął, sprawdzając po kolei wyświetlacze. Zasunął owiewkę. Przyglądał się startującym myśliwcom mistrzów Shryne'a i Kenobiego po czym - gdy przyszła na niego pora - uruchomił silniki i wyprowadził pojazd z hangaru. Chwilę potem zadarł dziób statku i wystrzelił ku niebu. Zanim wleciał w chmury rzucił przez ramię ostatnie spojrzenie Świątyni.
Na orbicie manewrował pomiędzy skyhookami i gęstym ruchem przylatujących i odlatujących statków aż wreszcie znalazł się w pobliżu pierścieni nadprzestrzennych. Kiedy tylko wyrwał się spomiędzy innych statków wykręcił kilka szybkich beczek, rozkoszując się lotem. Zaraz potem zwolnił, precyzyjnie manewrując by połączyć się z pierścieniem. Poczekał, aż pozostali zrobią to samo.
R4 piknął informując o obliczeniu koordynatów skoku.
-Do zobaczenia na miejscu rzucił do pozostałych na bezpiecznym kanale i pchnął do oporu dźwignię hipernapędu.
Gwiazdy dookoła zamieniły się w świetliste smugi.
Kev upewnił się jak mógł że podróż przebiegnie bez zakłóceń zanim się zrelaksował.
-Arfour? - wywołał droida. -Wiesz, co robić dodał. R4 piknął twierdząco. Bothanin załadował mu kiedyś do pamięci kilkadziesiąt swoich ulubionych utworów. Z głośnika interkomu popłynęły pierwsze takty Tears of Aquanna. Kev założył ręce za głowę i odchylił się w fotelu tak mocno jak tylko mógł.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Roan Shryne
Gość







 Post Wysłany: Śro 13:45, 01 Lis 2006    Temat postu:

Nie było nic do dodania, więc Roan postanowił zachować milczenie. Zdawał sobie sprawę, że jego wcześniejsza tyrada mogła zostać źle odebrana, ale teraz nic już nie mógł na to poradzić. Przeszłości sie nie zmieni.

Nie mówiąc nic, Mistrz Jedi opuścił pomieszczenie i skierował się do swojej komnaty. Było to najbardziej znienawidzone przez Roana miejsce w całej galaktyce. Miejsce, w którym sypiał i medytował. Miejsce, w którym miewał swoje koszmary.

Uzupełniwszy ekwipunek o dodatkowe kapsułki z żywnością, ogniwa energetyczne oraz urządzenie do oddychania pod wodą, Roan opuścił pomieszczenie. Przez moment rozważał jeszcze pomysł podejścia do okna. Widok panoramy miasta zawsze działał na niego uspokajająco, ale Roan zdecydował jednak przeciw marnowaniu czasu. Zdawał sobie sprawę, że to i tak nic nie da. Nie tym razem.

Hangar wydawał się być pusty i wyludniony. W okresie "przedwojennym" park maszyn Jedi był imponujący. Maszyny startowały i lądowały niemal nieprzerwanym strumieniem. Teraz... prawie wszyscy brali udział w walkach.

Roan podszedł do swojej Delty. Jego droid R4 przygotował ją do lotu wcześniej, więc wystarczyło się tylko usadowić w myśliwcu i poprosić o zgodę na start. Chwile później doświadczony Jedi mógł w końcu podziwiać swoją panoramę miasta. Tak jak przypuszczał, nie przyniosła ukojenia. Może z powodu irytacji, którą odczuwał zawsze wtedy, gdy był zmuszony pilotować statek kosmiczny.

Po dokonaniu skoku w nadprzestrzeń Roan schował ręce w rękawy swojej szaty i przymknął oczy, koncentrując się na Mocy. Zanużył się w jej strumieniu, starając się znaleźć ukojenie i spokój. Zdawał sobie sprawę, że gdzieś na horyzoncie czai się burza. Ta sama, którą przeżywał już setki razy. Tym razem też nadchodziła...
 Powrót do góry »
Brian Solo
Porucznik Republiki



Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Korelia / Wastelands ;]

 Post Wysłany: Czw 19:38, 02 Lis 2006    Temat postu:

No, wreszcie się skończyło biadolenie - pomyślał sarkastycznie Brian wstając ze swojego miejsca. Ruszył pewnym krokiem tą samą trasą, którą trafił do sali odpraw, kierując się na płytę lądowiska, gdzie powinien czekać na niego republikański myśliwiec.

Świątynia była jakby innym, odrębnym wręcz światem, miejscem, gdzie aura spokoju była prawie namacalna. Trwała wojna, ale świątynia budziła wrażenie bezpieczeństwa i spokoju, jak żadne inne widziane w ostatnich kilku tygodniach przez porucznika miejsce. W sumie czego mógł się bać Jedi, władając taką potęgą, jaką jest Moc. Oczywiście pytanie czysto retoryczne, na które setki odpowiedzi nasuwają się zaraz po jego wypowiedzeniu... A szkoda.

Torrent naturalnie pozostał w tym samym miejscu. Brian wdrapał się do kokpitu myśliwca, usadawiając się w fotelu. Kilkoma pstryknięciami na konsoli uruchomił silniki i przygotował ją do startu. Delikatne wibracje maszyny zostały wytłumione przez fotel pilota, a owiewka kabiny zatrzasnęła się, hermetycznie oddzielając porucznika od zewnętrznego świata. Wyświetlacze na konsoli potwierdziły gotowość myśliwca do lotu. Brian chwycił stery, odrywając Torrenta od powierzchni lądowiska. Już po chwili opuszczał dolne warstwy atmosfery Coruscant.

Gwieździste niebo. Solo przywykł do tego widoku dzięki wielu misjom i walkom, które w dużym stopniu przyczyniły się do kariery republikanina. W próżni kosmosu czuł się pewnie, wierzył, że jego umiejętności po raz kolejny wyprowadzą go z tarapatów zwycięskką ręką. Teraz, kiedy komputer wyznaczył koordynaty skoku, również o tym pamiętał.

Gwiazdy ustąpiły miejsca świetlistym smugom.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Pon 18:57, 06 Lis 2006    Temat postu:

Obi-Wan skłonił głowę.

- Z Tobą też Mistrzu Rancis -

Wszedł z salii udał się w kiedunku swojej komnaty. Po wejściu od razu zabał wszystkie potrzebne rzeczy. Zamknął oczy chwile pomedytował...

Opuścił komnate i ruszył prosto do hangaru. Nie był ostatni, brakowało jeszcze Kev'a. Cóż wsiadł...Od razu to poczuł, wspomnienia uderzyły w niego niczym miecz świetlny Sith'a, myśliwiec - Anakin, przypomniał sobie znowu, martwił się o niego. Mam nadzieje że nic mu nie jest pomyślał Kenobi, po czym od razu chciał o tym zapomnieć. Nie mógł pozwolić by myśli przyćmiły mu umysł, lecz przyszło kolejne wspomnienie, dawne, śmierć Mistrza Qui-Gon'a, można powiedzić że stracił Ojca, a teraz jest bliski utraty syna... Obi-Wan szybko odgonił myśli skupił się, uruchomił silniki i wystartował z hangaru, kierował się prosto do pierścienia, gdy już dotarł podłączył się.

-R4, lecimy na Kuat, ustaw kurs - Robot piknął tylko na znak potwierdzenia.
Nie nawidze latać pomyślał Mistrz, po czym przesunął dźwignie hipernapędu.
-Zdrzemne sie troche, jak dotrzemy na miejsce, albo w razie ataku obudź mnie- Po tych słowach Obi-Wan zamknął oczy i zasnął. Potrzebował odpoczynku przed misją...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Pią 0:21, 17 Lis 2006    Temat postu:

Opuściwszy salę Thisspiasianin skierował się w stronę swych komnat. Chwila wahania sprawiła jednak, że postanowił na moment zatrzymać się aby podelektować się kojącym widokiem panoramy miasta. Włochaty mistrz stanął przy jednym z wielkich okien na korytarzu i począł wpatrywać się w statki na horyzoncie...

Każda aerotaksówka, każda ciężarówka, każda śmieciarka odgrywa swą określoną rolę w ruchu powietrznym. Tak samo każdy żołnierz na polu bitwy jest częścią całej maszyny wojennej. Jednostka ma wpływ na całość, od całości zależy jednostka. Wszystko jest ze sobą połączone a każdy ruch powoduje kolejny. Wszystko jest częścią Mocy, Moc jest we wszystkim.

Lot był długi a ze względu na środek transportu jakim dysponowali uczestnicy misji, także niezbyt wygodny. Podczas gdy mięśnie pozostawały nieruchome a holowizji nie było pod ręką, sen wydawał się być jedynym sensownym zajęciem. Z jakim to entuzjazmem spotkało się wielogodzinne wyczekiwanie wyjścia z błękitnego tunelu nadprzestrzennego...

Maszyny w odstępie pięciu minut pojawiły się w systemie. Oczom ich pilotów ukazały się gigantyczne stocznie orbitalne, z których owo miejsce słynęło. Szkielety nowych okrętów były umocowane do olbrzymich platform, podczas gdy istniejące jednostki będące w trakcie remontu, znajdowały się w dokach w innej części kosmicznego kompleksu.

Na pokład każdego z myśliwców, które dopiero co przybyły na Kuat wysłano wiadomość.
- Witam, tutaj Terrinald Screed, kapitan „Sun Warriora”. Jesteśmy gotowi do drogi, czekamy tylko na Wasze przybycie. Podejdźcie do lądowania przy podanych współrzędnych. - Holograficzna sylwetka oficera oświadczyła krótko co miała a astromechy otrzymały po chwili określone koordynaty.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Kev Sei'cra
Rycerz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bothawui

 Post Wysłany: Pią 1:09, 17 Lis 2006    Temat postu:

-Zrozumiałem potwierdził odebranie przekazu Kev. -Arfour, mamy te współrzędne? Świetnie rzucił gdy usłyszał twierdzące piknięcie droida. Wdusił przycisk odłączający myśliwiec od pierścienia nadprzestrzennego po czym ujął stery w kosmate ręce i skierował dziób pojazdu ku podanym koordynatom. Lecąc przyglądał sięimponującym stoczniom i mnogości statków. Dotąd słynne instalacje Kuat widział tylko na hologramach.
Nie minęło wiele czasu i już osadzał myśliwiec w hangarze. Zostawił wyłączenie systemów R4 a sam odsunął owiewkę i wyskoczył z pojazdu. Przeciągnął się z lubością po czym rozejrzał uważnie.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brian Solo
Porucznik Republiki



Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Korelia / Wastelands ;]

 Post Wysłany: Pią 18:01, 17 Lis 2006    Temat postu:

- Potwierdzam - odpowiedział pilot na wezwanie, wprowadzając otrzymane koordynaty.

Kuat, chluba i potęga gwiezdnych stoczni. Godny przeciwnik dla koreliańskich projektów. Stocznia. Brian czuł się jak w domu.

Torrent gładko wylądował, a z jego wnętrza wysiadł republikański porucznik, stając obok swojej maszyny.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Pią 23:21, 17 Lis 2006    Temat postu:

~Anakin pojedynkuje się z jakimś mrocznym jedi. Walczą. W pewnym momencie Anakin otrzymuje śmiertelne uderzenie, pada jednocząc się z Mocą~

-Anakinie, nie!- Mistrz jedi krzyknął, tym samym nagle przerywając sen i zrywając się z długiej drzemki. Robot piknął zaskoczony.

-Nie nic, R4- Powiedział Obi-Wan podpierając się za głowe. Poczuł śmierć swego padawana, jego zjednoczenie się z Mocą było niemal namacalne dla Mistrza. ~Dlaczego... Powinienem był go powstrzymać, przed wlotem do tego hangaru, dlaczego tego nie przewidziałem...~ W tym momencie myśliwiec wyszedł z prędkości nadświetlnej. Jego oczom ukazały się wielkie stocznie Republiki, znajdujące się na planecie Cuat, jednakże Mistrz Jedi nie zwracał na to zbytniej uwagi, rozmyślał teraz inną sprawe...

- Witam, tutaj Terrinald Screed, kapitan „Sun Warriora”. Jesteśmy gotowi do drogi, czekamy tylko na Wasze przybycie. Podejdźcie do lądowania przy podanych współrzędnych. -

- Przyjąłem - R4 podchodzimy do lądowania, odłączył pierścień po czym skierował myśliwiec według podanych współrzędnych. Po chwili jego myśliwiec spoczął na platformie stoczni. Mistrz Jedi opuścił myśliwiec i rozglądnął się szukając statków które mieli przejąć.

Obi, on Cię zaprosił na pokład statku a nie do stoczni. Wink


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Nie 20:19, 19 Lis 2006    Temat postu:

Hangar nie różnił się niczym od setek mu podobnych na innych Acclamatorach, stanowiących w końcu trzon republikańskiej floty. Ściany z transparastali podtrzymywały wysoki strop a wlot do środka chroniony był polem siłowym o niebieskiej poświacie. Powierzchnia pomieszczenia była wystarczająco dużo aby pomieścić kilka eskadr Torrentów i wystarczająco dużo zapasów w postaci amunicji i dodatkowych części. Wszędzie dokoła kręcili się mechanicy upewniający się co do nieskazitelnego stanu wszystkich maszyn. W końcu od niezawodności jednego elementu mógł zależeć sukces całej operacji.

Kiedy ostatni z oczekiwanych myśliwców znalazł się na miejscu, a jego pasażer dołączył do reszty stojących na płycie lądowiska, do hangaru przybył kapitan Screed we własnej osobie w asyście dwóch klonów. Zlokalizował swych gości po czym niezwłocznie ruszył w ich stronę. Nim do nich dotarł, zdążył ich uważnie zlustrować wzrokiem. Jego szczególną uwagę, nie wiedzieć czemu, przykuł tajemniczy Bothanin w szacie Jedi...

- Witam Państwa na pokładzie „Sun Warriora”, jednego z nielicznych okrętów, który zdołał ujść z nad Neimoidii bez jednej ryski ani zmiany kadry oficerskiej. Zdążyłem się już wcześniej przedstawić, jestem Kapitan Terrinald Screed i dowodzę tym statkiem. Dobrze Was w końcu widzieć. - Rzekł, pozwalając sobie na żart dotyczący czystek w Wielkiej Flocie Republiki po masakrze planety i problemach z nią związanych.

- Jeżeli nie macie floty z kapelusza ani żadnych innych propozycji, to możemy lecieć. Żołnierze pokażą Wam kwatery, w których możecie odpocząć oczekując na zakończenie nadprzestrzennej podróży. - Dodał oczekując na ewentualne uwagi przybyszów. Kto wie, może rzeczywiście dysponowali armadą w postaci zaginionej Floty Katańskiej?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Kev Sei'cra
Rycerz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bothawui

 Post Wysłany: Pon 1:05, 20 Lis 2006    Temat postu:

-Obawiam się, że musimy poradzić sobie z tym, co mamy, kapitanie odparł Kev, uśmiechając się fałszywie. Nie spodobał mu się dowcip Screeda dotyczący Neimoidii. -Jestem rycerz Sei'cra. Moi dzielni towarzysze to mistrz Kenobi, mistrz Shryne i porucznik Solo dodał, wskazując po kolei na kazdego z trójki mężczyzn. -Sądzę, że w najlepszym interesie wszystkich zainteresowanych będzie, jeśli wyruszymy niezwłocznie oznajmił.
Na koniec, z błyskiem w oku zapytał: -Mogę zapytać jaką rolę odegrał pański okręt nad Neimoidią?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Pon 1:45, 20 Lis 2006    Temat postu:

Screed jakimś cudem przewidział, że to właśnie ów Bothanin wykaże się największą komunikatywnością. Nie kazał mu długo czekać na odpowiedź. Wszak wiedza o wydarzeniach na Neimoidii nie była utajniona, przeciwnie, po zbombardowaniu planety dziennikarskie dążenia do odkrycia całej prawdy zaowocowały wyjściem na światło dzienne praktycznie każdej garści informacji na temat przebiegu całej operacji. Dlaczego więc kapitan miałby coś ukrywać, skoro i tak wszystko można było dokładnie sprawdzić?

- Mój okręt należał do grupy kapitana a obecnie komandora Pellaeona. Możnaby rzec, że nie braliśmy większego udziału w walkach, jako, że „Sun Warrior” znajdował się z tyłu szyku bojowego. Raptem wymieniliśmy parę salw z majączącymi w oddali jednostkami wroga. - Rzekł a wspomnienia wymalowały na jego twarzy istną faerię emocji. Na początku zagościł na niej uśmiech, gdyż Terrinald przypomniał sobie chwilę republikańskiego tryumfu, moment, w którym usłyszeli, że Separatyści biorą nogi za pas i uciekają z systemu.

- I to właśnie ocaliło nas, a może przede wszystkim mnie, przed zesłaniem na jakaś odludną planetę w roli przedstawiciela Republiki. - Chwilę później jednak szczęście zniknęło, ustępując miejsca przygnębieniu, które przerodziło się na końcu w złość. Oficer nie mógł odżałować niebywale, w jego mniemaniu, głupiej decyzji o pozbawieniu stanowisk Jana Dodonny i Telemachusa Rhade’ego. Byli to według niego najwybitniejsi stratedzy, którzy ze słów natychmiast przechodzili do czynów. W wojnie nie ma miejsca na litość, wróg również jej nie okaże. Dlaczego więc sam kanclerz poparł wniosek pacyfistów o ich odwołanie? Odpowiedzi na to pytanie Screed nie znał.

- Macie jeszcze jakieś pytania czy panowie w białych zbrojach mogą zabrać Was do przydzielonych pomieszczeń? - Zapytał na końcu ogłaszając wszem i wobec swą niechęć do klonów w każdej postaci – czy to w armii czy we flocie.

Kev, zagadaj mnie kiedyś na GG, musimy o czymś porozmawiać. Wink


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brian Solo
Porucznik Republiki



Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Korelia / Wastelands ;]

 Post Wysłany: Pon 19:06, 20 Lis 2006    Temat postu:

[off] Roan, ty to naprawdę jesteś nieszczęśliwym człowiekiem.

P.S: Sam to zauważyłem.

Cieszę się, że chociaż ja potrafię poprawić Ci humor. [/off]

Porucznik skinął lekko głową, kiedy bothanin wymienił jego imię i nazwisko. Kapitan Screed wywarł na nim dziwne wrażenie. Brian lubił sarkazm, ale w wykonaniu kapitana przekraczało to już granice dobrego smaku, zwłaszcza, że dotyczyło śmierci wielu istot. Również widoczne zachowanie w stosunku do żołnierzy-klonów było niepokojące. Gdyby nie oni, Republika nie miałaby tak dużych szans na wygranie wojny i mimo że byli klonami, to jednak byli też ludźmi. Genetycznie inni, ale ludźmi i człowiek na stanowisku kapitana powinien chociaż ukrywać swoją niechęć do nich.

Cóż, pan kapitan jest ekscentrykiem - pomyślał sarkastycznie, obserwując z założonymi rękoma Screed'a.

- Oczywiście - odparł Brian, dając do zrozumienia, że nie potrzebuje w tej chwili niczego, poza chwilą spokoju przed lądowaniem na Kamino.
Jak znał życie Brian, informacje o dotarciu na miejsce i inne informacje wychodzące podczas podróży jeszcze bezzwłocznie usłyszą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brian Solo dnia Śro 20:38, 22 Lis 2006, w całości zmieniany 2 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Kev Sei'cra
Rycerz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bothawui

 Post Wysłany: Pon 20:03, 20 Lis 2006    Temat postu:

[off] Question Roan, zapewniam, że zawsze jestem bardzo krytyczny w stosunku do tekstu który wychodzi spod mojej ręki ale jedyny twój zarzut z jakim mogę się zgodzić to brak duperela znaczy myślnika. Odnośnie reszty mogę tylko zasugerować byś czytał uważnie i ze zrozumieniem Rolling Eyes [/off]

-Powiedziałbym, że całkowicie zaspokoił pan moją ciekawość - odparł Kev. -Przynajmniej na razie. Wezmę tylko kilka rzeczy z myśliwca i będę gotowy - dodał.
Po tych słowach Bothanin wszedł na skrzydło pojazdu i zajrzał do kabiny. Zebrał datapad i datakarty które przeglądał w trakcie lotu i wrzucił je do torby w której znajdowała się reszta jego rzeczy.
-Pewnie jakiś mechanik się tobą zajmie - oznajmił zagnieżdżonemu w myśliwcu na stałe droidowi. -Kimkolwiek on będzie jestem pewien, że zrobi to lepiej ode mnie. - Trzeba przyznać, że pośród różnorodnych talentów Keva zdecydowanie nie było smykałki do mechaniki, co Arfour zdążył już kiedyś wyrazić ostrym piskiem gdy Bothanin zdecydował się zabrać za przegląd Delty.

Po chwili Jedi stał ponownie przed kapitanem, kiwnięciem głowy dając znać, że jest już gotów.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Roan Shryne
Gość







 Post Wysłany: Nie 15:59, 26 Lis 2006    Temat postu:

[off]Chodzi o to Kev, że (w tym konkretnym przypadku) przedstawiłeś nas wszystkich... o ile trudno to podciągnąć pod godmodding o tyla ograniczasz mi możliwość pisania posta. Zamiast przeprowadzenia rozmowy po swojemu, lub choćby celowym spóźnieniu się na spotkanie z Kapitanem, mam TWOJĄ wersję wydarzeń. PBFy rządzą się własnymi, dość specyficznymi prawami, staraj się nie wpychać przed orkiestrę, psując tym samym frajde innym. Rolling Eyes [off]


Skraj świadomości. Dziwny, powtarzający się dźwięk. Coś jakby... pikanie.

Umysł zaspanego Roana zapracował dopiero po kilku chwilach, identyfikując dźwięk jako piski robota R4. Mistrz Jedi przetarł oczy i ziewnął. Czuł się bardziej zmęczony niż gdy zasypiał. Podróż na Kuat właśnie dobiegała końca.
-"Dzięki R4."- mruknął, rozciągając mięśnie karku. Spanie na siedząco nigdy nie działało zbyt dobrze na człowieka, tym bardziej w wieku trzydziestu siedmiu lat.
R4 wydał serię dźwięków, przetłumaczoną przez komputer pokładowy.
"Zbliżamy się do Kuat. Rozpoczynam sekwencję wyjścia z nadprzestrzeni."
Roan skwitował to kiwnięciem głową. Gdy skończyło się odliczanie, myśliwiec znalazł się w normalnej przestrzeni. W samym środku kosmicznego ula. Niestety, dla stałego bywalca Coruscant, widok stoczni orbitalnych na Kuat i wszystkich statków, nie sprawiał specjalnego wrażenia.

-"Potwierdzam przyjęcie współrzędnych."- padła odpowiedź na wiadomość odebraną z pokładu „Sun Warriora”. Roan chciał dodać coś jeszcze, ale niezbyt się orientował w wojskowym żargonie. Wzruszył ramionami i ustawił myśliwiec na właściwym kursie, zostawiając z tyłu odczepiony pierścień hipernapędu. Dopiero teraz dotarł do niego fakt, że podczas podróży spał spokojnie. Zmarszczył czoło, zastanawiając się nad tym faktem. Wyraźnie czuł, że znowu będzie miał koszmary. Miał je co noc, od bitwy o Geonosis. Tym razem jednak nie nadeszły. Będzie musiał przemyśleć to dokładniej przed snem.

Roan skoncentrował się na podejściu do lądowania.


Po wylądowaniu, Mistrz Jedi odpiął się z ochronnej uprzęży i otworzył owiewkę. Zapachy unoszące się w powietrzu były nieznośne, choć typowe dla każdego, często używanego hangaru.
-"R4 dokończ procedury i wyłącz się."-
Astromech wydał krótki dźwięk, potwierdzając otrzymanie komendy. Nie tracąc czasu na rozglądanie się po hangarze, Roan podszedł do Keva. Kapitan Screed właśnie się zbliżał... razem z dwoma klonami w roli eskorty. "Czyżby ktoś tu nie ufał Jedi?" zastanawiał się Roan przyglądając się Kapitanowi.

Roan zdziwił się, gdy Bothański Rycerz Jedi, postanowił przedstawić wszystkich nowoprzybyłych. Jeszcze większe zdziwienie wzbudziło w nim pytanie Keva, o jakże drażliwą sprawę Neimoidii. Postanowił jednak nie ingerować w tę rozmowę, czekając co się wydarzy. Wtrącił się dopiero wtedy, gdy gospodarz zaproponował, że klony odprowadzą ich do kwater.

-"Dziękuję, ale spałem podczas podróży. Nie mam też żadnych bagaży, które chciałbym odstawić na kwatery."- dodał rozkładając szeroko ręce. -"Zamiast tego wolałbym raczej udać się na mostek. Z Panem oczywiście."-

Zamierzał wykorzystać czas, na rozmowę z Kapitanem. Szczególnie interesował go temat Kamino i pomysłów, które miał Screed, odnośnie obrony jednej z ważniejszych placówek Republiki.
 Powrót do góry »
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Pon 21:08, 27 Lis 2006    Temat postu:

Screed był zadowolony. Już pierwsze minuty obcowania z tajemniczymi goścmi przyniosły korzyści. Kapitan zdołał w ciągu tak krótkiego czasu wyrobić sobie zdanie o każdym z uczestników zbliżającej się misji. A odpowiednie rozpoznanie, było podstawą sukcesu operacji. Wiedział już czego się spodziewać i oczekiwać...

Kev Sei’cra, dociekliwy, bystry, trzeźwo myślący. Bothanin znał cel swej misji, wiedział co aktualnie jest najważniejsze i dlaczego szybkość działania ma wielkie znaczenie.
Z Roanem Shryne było podobnie – to człowiek konkretny, rozsądny i bezpośredni. Nie miał zamiaru trwonić czasu, wolał poświęcić go w celu udoskonalenia planu obrony odległej planety klonerów.

O Mistrzu Obi-Wanie słyszał bardzo wiele. W ciągu zaledwie paru miesięcy, Jedi zdołał odnieść wiele zwycięstw, słynął ze swego sprytu i talentu. Tym razem jednak nie zwracał na siebie większej uwagi. Screed natychmiast skojarzył fakty. Tuż przed przybyciem wysłanników z Coruscant, jak co dzień, przeglądał wszystkie informacyjne kanały HoloNetu. Doszły go pogłoski o śmierci padawana nauczanego przez Kenobiego. Wszystko wskazywało na to, że to właśnie traumatyczne przeżycie po stracie przyjaciela tak wpłynęło na jego osobę. Pozostawało mieć tylko nadzieję, że żałoba minie, albo przynajmniej ustąpi miejsca świadomości tego jakie znaczenie dla Republiki miałaby ewentualna utrata Kamino.

Na koniec pozostawał jedyna osoba, przysłana przez zwierzchników z góry, która nie była użytkownikiem Mocy. Brian Solo... czyżby kapitan słyszał już to nazwisko? Możliwe...
Oficer również nie należał do rozmownych, oczekiwał raczej na rozwój wydarzeń i pewnie nie mógł doczekać się walki. Jak przystało na prawdziwego żołnierza...

Screed po chwili wyrwał się z zamyślenia. Wszyscy byli gotowi i wypoczęci, a zatem można było bezpośrednio udać się na mostek. We flocie krążyły żarty, że członków Zakonu lepiej tam nie zapraszać, ale mimo to dowódca okrętu postanowił zaryzykować.

- Doskonale. A zatem proszę za mną, mamy wiele spraw do omówienia, a czasu wbrew pozorom niewiele.- Oświadczył krótko kapitan i nie czekając na przybyszów, ruszył w stronę wyjścia z hangaru. Klony niczym cień, nie odstępowały go na krok. Jeżeli goście nie chcieli szukać drogi na własną rękę, to nie pozostawało im nic innego jak czym prędzej podążyć za gospodarzem...

[off]Daję Wam możliwość opisania całej drogi na mostek. Zakładamy, że szczęśliwie tam dotarliście, bez żadnych poważniejszych obrażeń. Wink To ostatnie chwile przed rzezią więc możecie sobie jeszcze pokontemplować i wszystko przemyśleć. Przemyślenia postaci mile widziane. Very Happy [/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Ostrze wbite w serce
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group