FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Zemsta Jedi
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Misje Republiki » Zemsta Jedi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Pon 9:57, 13 Kwi 2009    Temat postu:

Pellaeon spojrzał na swojego rozmówce.
-Mistrzu Kenobi, nasza taktyka niszczenia wrogich instalacji nie powstrzyma separatystów. Może lekko ich spowolnimi ale nie zatrzymamy. A oni napewno odbuja swoje fabryki. My poniesiemy tylko straty. Całkiem niepotrzebne, gdyż za kilka miesięcy taki rajd trzeba byłoby powtórzyć. Tyle jeśli chodzi o sens zajmowania planety.
Decyzja należy do większości ale o tym możemy decydować po misji. Naturalnie, główne okręty desantowe mogłyby zejść w niższe warstwy jednak chciałbym ażeby główne siły floty nadal pozostawały w przestrzeni. Decyzja co do abordażu golanów powinien podjąć mistrz Vos, ze wzgledu na to, że jego ludzie braliby w tym udział. Można plan przygotować a czy wejdzie w życie, zależałoby co zastaniemy w systemie. To tyle. Naszym głównym celem jest zniszczenie wrogich fabryk. Ale prosze nie zapominać, że jeśli odpuścimy to wróg je odbuduje, i na nic pójdzie śmierć naszych ludzi.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ragnus
Rebel Scum



Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bydgoszcz

 Post Wysłany: Wto 11:40, 14 Kwi 2009    Temat postu:

Najwyższy Generał Jedi, jedna z dwunastu takich osób w całej galaktyce odpowiedziała bez zastanowienia:

- Chciałabym padawanie byśmy mogli uczestniczyć również w akcji naziemnej. Sama nasza obecność mogłaby przyspieszyć działania podczas zdobywania fabryk i tym samym zminimalizować szansę użycia wirusa oraz zmniejszyć straty wśród naszych żołnierzy. Jednakże nie sposób przewidzieć, przed jakimi wyzwaniami zostaniemy postawieni.

Kiedy mistrzyni skończyła mówić do rozmowy dołączył tonem pozbawionym jakichkolwiek emocji marszałek Ge'tal:

- Sir, otrzymałem właśnie meldunek, że wszystkie oddziały są już na swoich miejscach. W każdej chwili możemy rozpoczynać operację.
- Dziękuję dowódco. Proszę wydać rozkaz startu wszystkim maszynom. Połączymy się ponownie nad Hypori. Niech Moc będzie z nami wszystkimi.
- Niech Moc będzie z nami – odpowiedzieli po kolei zebrani na naradzie dowódcy.


Acclamatory powoli, żeby nie powiedzieć wręcz ociężale zaczęły odrywać się od powierzchni planet. Na Ryloth zebrani wokół Twi’lekowi całymi rodzinami podziwiali start tych potężnych desantowców. Najpierw olbrzymie silniki repulsorowe uniosły okręty na wysokość kilkunastu metrów, by następnie przekierować moc do napędu jonowego i przyspieszyć oddalanie się od lądowiska.

Całe rodziny podziwiały start i machały ramionami chcąc dodać otuchy żołnierzom Republiki. Zwłaszcza podziwiali jednego z nich - młodego Skywalkera, który odkrył spisek mogący doprowadzić do zniewolenia ich planety. To głównie z jego powodu całe tłumy wiwatowały pragnąc zapewnić o swoim całkowitym poparciu dla Republiki i życzyć udanych łowów nad niedaleką Hypori.

Start na Rothanie nie był tak okazały. Planeta była zdecydowanie rzadziej zaludniona, większość mieszkańców pracowała w fili KDY budując okręty od wielu pokoleń. Dla nich starty i lądowanie nie były aż tak imponujące, codziennie jakiś okręt odlatywał bądź przylatywał w celu dokonania napraw. Można było odczuwać wręcz chłód i obojętność pochodzącą od pracowników stoczni. Wcześniej Ci ludzi tacy nie byli, ale już dawno nauczyli nie przywiązywać się do nikogo. Był to dla nich środek obronny przed bólem ujawniającym się zawsze podczas śmierci przyjaciół.

Po kilkudziesięciu minutach manewrów obie floty były gotowe do skoku. Różnice w odległościach postanowiono skorygować za pomocą zmniejszania maksymalnej prędkości 1 grupy uderzeniowej o jedną dziesiąta nominalnej wartości. Zegary odliczały już teraz czas do krótkiego dokładnie czterdziestominutowego skoku.

Ten czas niektórzy chcieli spędzić medytując, inni rozmawiając. Większość klonów wolała jednak z namaszczeniem dokonać ostatniego sprawdzenia sprzętu. Rozkładając broń i czyszcząc najdrobniejsze części z pozostałości powstałych podczas spalania gazu Tibaana mieli pewność, że ich dece-piętnastki nie zawiodą podczas wymiany ognia z droidami.

W końcu zegar wskazał zero. Załogi myśliwców przebywały już w hangarach, choć rzadko, który z pilotów siedział już za sterami. Większość zamierzała wspiąć się do kokpitu dopiero na ostatnie 5 minut lotu, by teraz nie męczyć nóg. Teraz preferowali raczej pogadać z braćmi, pośmiać się wraz z nimi i rozładować napięcie przed kolejnym zadaniem. Wiedzieli, że wielu z nich nie spotka się już nigdy więcej, ale żaden nie miał wątpliwości czy postępuje słusznie. Zostali stworzeni dla Republiki, bez niej nigdy by nie zaistnieli. Walcząc mogli spłacić swój dług.

Generał Kenobi i admirał Pellaeon wręcz jednocześnie wydali ten sam okręt:

- Wykonać skok w nadprzestrzeń.
- Tak jest, sir
– obaj usłyszeli w odpowiedzi.

Dwie grupy uderzeniowe 1. Floty Republiki znikły by mknąć ku jednej z najważniejszych planet produkcyjnych Konfederacji. Po 40 minutach nieskazitelnej ciszy na mostku Venatora „Resolute” wybuchł istny harmider przeróżnych meldunków. Ktoś z zewnątrz mógłby uznać sytuację na mostku za całkowity chaos, ale dla Pellaeona to była najsłodsza muzyka. Mógł czuć się jak dyrygent najwspanialszej orkiestry z Mon Calamari. Pomimo teoretycznego zamętu, on czuł perfekcyjną harmonię słysząc kolejne meldunki.

- Trwa podnoszenie tarcz.
- Systemy celownicze w porządku.
- Silniki bez najmniejszych problemów. Możemy w ciągu 2 minut osiągnąć pełną prędkość.
- Komandor Scar jest gotowa do startu w dowolnej chwili.
- Dowódcy Pacyfikatora, Star Defendera, Soloris oraz Beauty meldują, że są gotowi w 100 procentach do walki.
- Wykryliśmy tylko jednego niszczyciela typu Recusant oraz pięć, powtarzam pięć stacji typu Golan. Pomiędzy stacjami krąży nieustalona jeszcze liczba myśliwców różnego typu. Stacje są zawieszone na bardzo niskiej orbicie, musimy wejść w zasięg studni planety aby móc sięgnąć je naszymi torpedami.
- Nie wykrywamy żadnych min kosmicznych, tym razem.


Jednak bardzo często w harmonii trafia się i zła nuta:

- Sir, księżyc jest trochę za blisko pozycji 2 grupy. Jego ferrytowe jądra zniekształca nasze sensory. Nie mamy kontaktu z drugą grupą, skanery pokazują kompletną pustkę. Druga grupa musi wyjść za tarczy satelity byśmy mogli nawiązać łączność.

Temu wszystkiemu lekko zagubiony na mostku przysłuchiwał się Mistrz Vos. Do tej pory nie uczestniczył jeszcze w tak wielkiej kampanii, owszem trening Jedi pomagał mu szybko dostosować się do nowych warunków, ale i tak odczuwał pewien dyskomfort. Zamknął oczy i spróbował uspokoić oddech oddając się medytacji. Rozciągając swoją umiejętność odczuwania starał się odszukać pozostałych Jedi w systemie. Olbrzymie pole magnetyczne pochodzące z księżyca mogło oszukać sensory, ale nie mogło oszukać Mocy. Szukając swych towarzyszy Quinlan poczuł się lekko oszukany, w systemie Hypori w najbliższym sąsiedztwie nie było innego Jedi niż on sam.

7 minut wcześniej. Pokład lotniskowca republikańskiego „Saltator”

W hangarach panowała bardzo zróżnicowana atmosfera. Anakin Skywalker opowiadał jakiś epizod ze swojego dotychczasowego udziału w wojnie wywołując, co i rusz salwę śmiechu swoich podwładnych. Dla niektórych to były tylko klony, zwykłe mięso armatnie. Inaczej ich jednak pojmował uzdolniony komandor, dla niego to byli bracia w boju. Razem z nimi przeżywał każdą chwilę walki, dzięki temu czuł w Mocy promieniujące od nich szczęście, spokój ducha i pewność. Wiedział, że żaden z trzydziestu sześciu pilotów go nie zawiedzie. Klony natomiast wiedziały, że ich dowódca nigdy ich nie zostawi, nie dopuści by ginęli niepotrzebnie. Tym samym jeszcze chętniej chcieli walczyć za Republikę.

Adi Galia lekko na uboczu rozmawiała jeszcze z generałem Sei'Cra oraz kilkoma spośród dowódców eskadr. Od całej tej grupy Skywalker nie czuł może takiego szczęścia i błogości jak od swoich pilotów, ale na pewno wyjątkową determinację i dążenie do sukcesu. Każdy z tamtych dowódców wiedział, że musi dać z siebie wszystko, by dobrze wykonywać wszystkie rozkazy Jedi.

Zupełnie inaczej przedstawiała się sytuacja trójki padawanów. Wszyscy stali razem twarzami do siebie dyskutując półgłosem. Nie mieli jeszcze doświadczenia w walce i starali się uspokoić siebie nawzajem zamiast zacieśnić więź z pilotami. Skywalker wiedział, że tacy dowódcy spisują swoich podwładnych na straty w mgnieniu oka. Byli świetnymi Jedi, dobrze nauczyli się lekcji o braku przywiązania, ale czy takie osoby miały prawo dowodzić żołnierzami jeśli nawet nie uważali ich za równych sobie? Większość z ich pilotów już siedziała w kokpitach w absolutnej ciszy sprawdzając po raz setny procedury przedstartowe. Byli jednak profesjonalistami szkolonymi od lat do tego i z całą pewnością można było założyć, że poradzą sobie podczas tej bitwy nawet jeśli ich bezpośredni dowódcy nie należeli do wybitnych.

Na mostku Obi-Wan żartował sobie razem z kapitanem okrętu spoglądając na zegar odliczający czas. Nagle zupełnie niespodziewanie smugi widoczne przez transplastowe szyby zamieniły się w pojedyncze punkty:
- Czyżbyśmy tak się rwali do walki, że przylecieliśmy za wcześnie – zażartował sobie.
- Nie panie generale – odpowiedział całkowicie poważnie nawigator – wygląda na to..wygląda na to, że źle obliczyłem parametry skoku. Zostaliśmy wyciągnięci przez pole gazowego giganta.

Gdyby to nie był wyszkolony klon Kenobi usłyszałby całą litanię tłumaczeń, czemu tak się stało. Dowiedziałby się, że ta planeta nie ma nawet nazwy tylko numer, a szlak pomiędzy Ryloth i Hypori był tak rzadko uczęszczany, że łatwo było pominąć tego olbrzyma poruszającego się po strasznie rozciągniętej epileptycznej orbicie. Oficer jednak wiedział, że nie ma czasu na takie tłumaczenia. Czuł olbrzymi wstyd, ale czas na rozliczenie przyjdzie kiedy indziej. Teraz musiał najszybciej jak to możliwe wymyślić jakieś rozwiązanie, które pozwoliłoby mu naprawić błąd.

- Sir, dwie możliwości przychodzą mi do głowy. Możemy spróbować skoczyć na tych samych danych ryzykując przeciążenie hipernapędu. Sądzę, że damy radę dolecieć z minimalnym opóźnieniem. Druga możliwość to wykonanie zwrotu i dwóch mikroskoków, wyskoczymy wtedy zamiast na docelowej pozycji w miejscu widocznym na mapie systemu. Ten manewr zabierze nam 20 do 30 minut. Jakie rozkazy generale?

Czasem nawet najpiękniejsza harmonia ma ukryte błędy. Nie widać ich podczas odgrywania muzyki, dopiero podczas wielkiego kulminacyjnego punktu stają się widoczne. Wtedy jest już za późno na korektę, a przedstawienie musi trwać do samego końca.

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Dowódca Floty: Najwyższy Generał Jedi Adi Galia
- 1 grupa uderzeniowa
Miejsce stacjonowania: Rothana
Dowódca grupy: Admirał Pellaeon
Dowódca myśliwców: Komandor Scar
Dowódca wojsk lądowych: Generał Jedi Quinlan Vos
Skład grupy:
-- Acclamator Mk. I: Pacyfikator --- 2xV-19 ---Legiony 1,2 --- poz 2
-- Acclamator Mk. I: Star Defender --- 2xV-19 --- Legiony 3,4 --- poz 2
-- Acclamator Mk. II: Solaris --- 4xV-19 --- 0,5 Legionu 8 --- poz 1
-- Venator: Resolute --- 12xV19 --- 6xARC-170 ---0,5 Legionu 8 --- poz 1
-- Carrack P-Lot: Beuty --- poz 3
---- 1. Korpus Liniowy(Legiony 1-4 )
---- 2. Korpus Ciężki( Legion 8 )

- 2 grupa uderzeniowa
Miejsce stacjonowania: Ryloth
Dowódca grupy: Generał Jedi Obi-Wan Kenobi
Dowódca myśliwców: Najwyższy Generał Jedi Adi Galia
Dowódca skrzydła ARC-170: Generał Jedi Kev Sei'Cra
Dowódcy 3 Eskadr V-19: Komandor Anakin Skywalker Komandor Flynn Kybo, Komandor Tap-Nar-Panem Komandor Danyawarra
Skład grupy:
-- Acclamator Mk. I: Gra'tua Cuun --- 2xV-19 --- Legiony 13,14
-- Acclamator Mk. I: Agrael --- 2xV-19 --- Legiony 15,16
-- Acclamator Mk. II: Chains of Justice --- 0,5 Legionu12
-- Venator: Saltator --- 12xV19 -- 6xARC-170 --- 0,5 Legionu 12
-- Carrack Jon: Maestro
---- 3. Korpus Liniowy (Legion 12 )
---- 4. Korpus Mobilny (Legiony 13-16 )

Czerwona jedynka – pierwotna pozycja
Czerwona dwójka – proponowana pozycja


Post został pochwalony 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Wto 16:24, 14 Kwi 2009    Temat postu:

[off] Założyłem, że Danyawarra to dziewczyna ( ludzkiej rasy).[off/]

Skywalker, nadal się podśmiechując z pointy żartu jednego z pilotów, pozornie przypadkowo ruszył w stronę trójki padawanów. Humor klonów może i był mandaloriański, ale przed bitwą w sam raz na rozluźnienie. Prosty, żołnierski, nie wymagający wielu analiz.
Anakin stanął w ich pobliżu, począł odginać palce i rzucać na głos liczbami.
- Co robisz?- zapytała Danyawarra, a oblicze Kybo, zwykle dość surowe, nabrało jeszcze pochmurniejszego wyrazu. Nie wszyscy w Zakonie lubili Anakina.
- Liczę- odparł młodzieniec, jakby to było oczywiste.- Jest nas czworo, każde z nas ma trzy eskadry. To daje...
- Sto czterdzieści cztery myśliwce- wtrącił niecierpliwie i z nutą sarkazmu Tap-Nar-Pal. Rachunek był jasny.- Skrzydło.- dodał, jakby tłumaczył coś wyjątkowo prostego mało bystrej osobie.
- Tak- zgodził się Anakin- Skrzydło. Sporo, nieprawdaż?
Trójka padawanów spojrzała po sobie porozumiewawczo. W Świątyni mawiano, że uczeń Kenobiego jest dość nietypowy. Najwyraźniej ta " wyjątkowość" miała odrobinę inne podstawy, niż powszechnie sądzono.
- Stu czterdziestu czterech żołnierzy- powtórzył sobie jak jakąś chwytliwą melodię.
- Klonów- sprostował Tap.
- Klonów- Anakin kiwnął głową.
- Coś cię nurtuje, Anakinie?- spytała Danyawarra jako jedyna nie nastawiona buntowniczo, choć również w pewnym stopniu zdystansowana.
- Tylko głośno myślę. Dla mistrzyni Galii- Anakin przewrócił oczami w kierunku Adi Galii- jesteśmy ledwie padawanami. Dla każdego mieszkańca Republiki nie potrafiącego rozróżnić mistrza od ucznia: rycerzami Jedi. Ale dla tych " stu czterdziestu czterech klonów"...
Chłopak zrobił pauzę.
- Komandorami?- dokończyła Danyawarra, unosząc brwi.
- Otóż to. Komandorami mającymi prawo egzekwować największe poświęcenie.
Anakin spoważniał.
- Wielu z nich zginie. Warto im podziękować za wierność z góry. W przestrzeni czasami brakuje na to tchu.
- I dlatego się z nimi bratasz?- upewnił się Flynn Kybo.
- Dziękuję im tak, jak umiem najlepiej.
- I co otrzymujesz w zamian? Klony nie rozumieją naszych nauk. Są maszynami do zabijania.
- Oszczędzam czas- wzruszył ramionami Skywalker.- Ilekroć ktoś zdejmie mi z ogona myśliwiec, mogę się skupić na zlikwidowaniu następnego sępa, bo podziękowałem z góry. Myślicie, że dlaczego droidy mają taki wolny czas reakcji? Dziękują sobie w trakcie walki i przez to są złomowane w szybkim tempie.

***

Nie wiedział, czy im pomógł. Nie chciał też grać roli weterana pouczającego żółtodziobów. Ale mógł przecież zaszczepić innym część swego zapału. I starał się to robić.
Statek stanął. Chociaż, może właściwiej byłoby stwierdzić- " przestał się poruszać z prędkością większą niż światło".
Anakin wiedział, że nastąpiło to o wiele za wcześnie.
" Obi-Wan coś schrzanił na mostku" pomyślał wesoło. Uniósł do ust komunikator i nie przejmując się ani trochę, że może niepotrzebnie zawraca głowę mentorowi, który zapewne ma nawał decyzji do podjęcia, pstryknął włącznik.
- Mistrzu, prosiłem Cię wielokrotnie, byś nie naciskał czerwonego guzika podczas lotu w nadprzestrzeni. Mam nadzieję, że nie włączyłeś autodestrukcji. Ani nie zalałeś kafą pulpitu. Chcesz R2 do napraw?
Dopiero po wyrzuceniu tych słów, padawan coś sobie uświadomił. Druga grupa uderzeniowa zapewne dotarła nad Hypori na czas. A to oznaczało, że Pellaeon rwał sobie wąsy ze stresu. I, że koordynację szlag trafił.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anakin Skywalker dnia Wto 16:29, 14 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Śro 18:55, 15 Kwi 2009    Temat postu:

Kenobi stanął jak wryty, sytuacja nie była ciekawa. Z powodu błędu jego podkomendnego cała operacja mogła się zakończyć klęską. Jedi musiał rozważyć wszystkie konsekwencje swojej decyzji i zrobić to w miarę szybko.
Z jednej strony mogli wykonać manewr i stracić pół godziny. Grupa dotarłaby w całości na miejsce bitwy. Niestety Kenobi wiedział, że te 30 minut i czas jaki potrzebny będzie na dotarcie na miejsce może równie dobrze oznaczać poważne straty pierwszej grupy, ponadto da Separatystom możliwość wezwania pomocy i utrzymania swoich pozycji do czasu jej przybycia. Z drugiej strony przeciążenie silników mogło zakończyć poważnymi stratami grupy "Ryloth", być może okręty nie doleciałyby nawet na miejsce.

Obi-Wan spojrzał najpierw na kapitana okrętu a potem na cały personel na mostku. Zobaczył twarze ludzi gotowych na poświęcenie, wyczekujących jego decyzji.
- Przygotować się do ponownego skoku w nadprzestrzeń na tych samych danych. Nie możemy pozostawić drugiego zgrupowania bez wsparcia na tak długo.- misja była na pierwszym miejscu. Jedi musiał o tym pamiętać.

Mimo wszystko Kenobi poczuł nieprzyjemny ból w żołądku, narażanie siebie nie stanowiło dla niego problemu, jeżeli miało sens, ale narażanie żywotów wszystkich swoich podkomendnych zdecydowanie mu się nie podobało, bez względu na cel.

Kenobi usłyszał głos swojego padawana płynący z komunikatora. Sądząc po tym, co Anakin miał do powiedzenia, uczeń Kenobiego nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Obi-Wan postanowił wykorzystać to, że jego rozmowę słyszy cały mostek i wlać trochę otuchy w serca podwładnych.

- To tylko drobne opóźnienie Anakinie, zaraz znów będziemy w drodze.- jedi zmusił się do tego by jego głos zabrzmiał wesoło a na twarzy pojawił się uśmiech. Wiedział, że padawan natychmiast wyczuje fałsz, za dobrze się znali, ale załoga powinna dać się nabrać.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Śro 0:42, 22 Kwi 2009    Temat postu:

- Ich tam nie ma, admirale - powiedział Jedi, unosząc głowę do góry i mrużąc oczy - Nie wyczuwam obecności Obi-Wana, młodego Skywalkera, ani żadnego innego Jedi.

Reperkusje tego odkrycia były poważne. Oznaczało to jedną z dwóch rzeczy - albo z tego czy innego powodu grupa Ryloth wyskoczyła z hiperprzestrzeni przed czasem z powodu błędu w obliczeniach koordynatów - albo błąd był poważniejszy i okręty rozbiły się o cień masy jakiegoś ciała niebieskiego, które stanęło im na drodze. Jednak to nie był czas ani miejsce na takie rozważania - znajdowali się w środku wrogiego systemu planetarnego, z główną planetą najeżoną orbitalnymi stacjami Golan. A ich celem było wygranie bitwy.

Kiffar otworzył oczy i podszedł do holoprojektora wyświetlającego układ planetarny Hypori i siły bojowe obu stron. Sytuacja nie przedstawiała się zbyt dobrze dla grupy floty republikańskiej. Chyba że pozostaliby poza zasięgiem stacji Golan, ale nie przybyli przecież po to, żeby wisieć w przestrzeni i obserwować wroga. Należało atakować i to bez zwłoki, żeby zdobyć przewagę przed przybyciem posiłków wroga. I zawierzyć Mocy, że sprowadzi jednak grupę Ryloth do systemu Hypori.

- Jestem pewien, że mistrz Kenobi zjawi się. Do tego czasu myślę, że powinniśmy trzymać się pierwotnego planu i kontynuować atak, admirale - głos Vosa zabrzmiał pewniej, niż on sam się czuł. Sytuacja była zaskakująca, ale pamiętał swój trening Jedi i słowa, które mistrz Yoda zwykł powtarzać młodzikom: "Próbowania nie ma. Rób albo nie rób." Jedi przypomniał sobie też kurs pilotażu w świątyni i wszystkie późniejsze loty na różnych myśliwcach i frachtowcach. I swój smukły myśliwiec Delta-7 Aethersprite, którym przybył na pokład Resolute, a który teraz spoczywał w głównym hangarze. Mocy, dopomóż, pomyślał sobie Jedi i odezwał się do admirała Pellaeona.

- Wygląda na to, że przyda się każda osoba zdolna do walki. Za pańskim pozwoleniem, admirale, udam się do hangaru i wspomogę nasze eskadry myśliwców.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Śro 20:32, 22 Kwi 2009    Temat postu:

I znów to samo. Tak było pod agamare, sullustem, metalornem, neimoidia czy teraz. I znów niespodziewany zwrot akcji, niespodzianka czy wręcz przeciwnie, wizja porażki. Pellaeon zdążył się już do tego przyzwyczaić, jednak za każdym razem miał dziwne mrowienie w karku. Standartowo pokręcił wąsem i odwrócił wzrok od wroga. On nie był najważniejszy. Zastanawiał go brak floty Kenobiego.
-Ich tam nie ma, admirale-potwierdził przypuszczenie jedyny jedi w okolicy. -Nie wyczuwam obecności Obi-Wana, młodego Skywalkera, ani żadnego innego Jedi.-co również potwierdził.
Kapitan pokiwał głową, zaplótł ręce z tyłu i podszedł do oficera.
-Dane na temat wroga.
- Pięć stacji Golan, jeden okręt klasy Resucent oraz spora liczba myśliwców.
Po chwili Vos, odezwał się znowu, a jego deklaracja walki w myśliwcu polepszyła samopoczucie kapitana.
-Naturalnie mistrzu Vos. My naturalnie będziemy robić to co zawsze. -odwrócił się plecami do jedi.
-Ustawić kurs na najbliższe dwa golany, doprowadzcie nas wystarczająco blisko byśmy mogli ich poczęstować torpedami. Tylko trzymajcie nas w takim ustawieniu by pozostała trójka nie mogła prowadzić skutecznego ognia.
Spowrotem przenióśł wzrok na mistrza Jedi.
-No cóż, wypuścić myśliwce.
Uśmiechnął się cicho i pomyśla, że każda bitwa zaczyna się tak samo. Od masy problemów. Ale dziekował mocy, że właśnie to dodawało smaczku tej akcji. I każdej innej. [/list]


Eskadry które startują i w nawiasie rezerwy.
Acclamator Mk. I: Pacyfikator --- 2xV-19
Acclamator Mk. I: Star Defender --- 2xV-19 -
Acclamator Mk. II: Solaris --- 2xV-19 (2xV19)
Venator: Resolute --- 8xV19 --- 2xARC-170 (4xV19 4x-ARC170)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gilad Pellaeon dnia Czw 17:55, 23 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ragnus
Rebel Scum



Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bydgoszcz

 Post Wysłany: Sob 15:03, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Sytuacja na mostku była lekko nerwowa. Załoga wydawała się inna od klonów z którymi Kenobi walczył już podczas tej wojny. Każdy wyglądał tak samo, genetycznie praktycznie wszyscy byli tacy sami. Główną różnicą było tylko szkolenie przez jakie przeszli, ale Ci tutaj zdawali się bardziej zestresowani. Zapewnienie o niewielkiej trudności podziałało na nich na całe szczęście bardzo zbawiennie. Kenobi aż poczuł falę ulgi przelewającą się po żołnierzach.

Jednak zanim zdołał dokładnie przemyśleć tę niezwykłość usłyszał od sklonowanego nawigatora:

-Tak jest generale. Przy wyjściu może trochę szarpać, ale obiecuję, że dolecimy w jednym kawałku. Możemy wykonać skok za 1 minutę.

Na mostku znów zapanowało poruszenie. Fala emocji docierała do mistrza Jedi, ale tym razem nie było w niej już śladu zwątpienia. Wyczuwał on tylko determinację, pewność siebie i wiarę w dowódcę. Ciążyła na nim wielka odpowiedzialność i wiedział, że nie może zawieść swoich podwładnych niezależnie od sytuacji przez jaką zostaną postawieni.

Teraz mógł w spokoju przeanalizować swoją załogę. Wcześniej nie zwrócił na to uwagi, ale jego kadra była po prostu młodsza od chociażby komandora Codiego. Kenobi przypomniał sobie cały proces szkolenia żołnierzy jaki ujrzał przeszło rok temu na Kamino. Klony od zarodków do gotowych jednostek. Najstarsze miały wtedy według zegara biologicznego 20 lat, dziś ponad 22. Załoga była inna, ich ciała nie zdążyły jeszcze nabrać męskości. Delikatna skóra, jeszcze nie przywykła do regularnego golenia. Wężsi w ramionach o skromniejszej muskulaturze wyglądali jak młodsze rodzeństwo zaprawionych w bojach klonów. O ile wcześniej Obi-Wan mógł to zrzucić na szkolenie, które przygotowało ich do innej roli teraz już wiedział, że oni po prostu byli młodsi. Ich ciała nie miały więcej niż 16 może 18 lat, a to musiało znaczyć, że zostali stworzeni dopiero 8 czy 9 lat temu.

Podczas tych rozważań pracującym klonom w maszynowniach i pobliżu reaktorom zdawało się, że silnik aż jęknęły z bólu. Sklonowana załoga przechodziła tylko podstawowe szkolenie bojowe, ale ich edukacja była bardziej oparta na mechanice. Przez całe swoje życie studiowali dokładnie budowę różnych typów silników czy uzbrojenia. To czego doświadczyli podczas wchodzenia w nadprzestrzeń. Oczywiście, żaden laik by tego nie usłyszał ani nie zrozumiał co poczuli, ale dla tych klonów szmer pracy urządzeń był tym czym dla Jedi podszepty Mocy.

-------------------------------------------

Pierwsze eskadry powoli startowały i zgłaszały gotowość bojową. Oczekując na konkretny rozkaz na razie tylko ustawiały się w ochronnym parasolu wokół macierzystych jednostek, które ociężale zaczęły przemieszać się na dogodne pozycje aby odpalić torpedy w kierunku Golanów. Jedną z pierwszych, która wyleciała była komandor Scar. Jej skrzydło uczestniczyło w tylu kampaniach, że ciężko było zliczać wszystkie. Jej podopieczni byli asami nad asami, a jednostka uznawana za jedną z najbardziej elitarnych. Przydział do niej był zaszczytem, którego mogli dostąpić tylko najlepsi. Niestety Ci najlepsi dołączali czasem szybciej niż pani komandor mogła sobie tego życzyć. Jako elita byli często rzucani przeciwko przeważającym siłom i nigdy do tej pory nie zawiedli, ale ich straty czasem przerażały.

- Tak jest admirale – odparł kapitan Rezolutnego. – Potrzebujemy około 20 minut by wejść w maksymalny zasięg naszych torped. Z takiej odległości istnieje ryzyko zestrzelenia kilku sztuk, ale na pewno będziemy bezpieczni od ich ciężkich turbolaserów.
- Admirale!
– krzyknął podoficer obsługujący taktyczny skaner bitwy. – Udało się wyodrębnić poszczególne eskadry myśliwców. To tylko 4 eskadry sępów oraz...8 myśliwców typu V-19.
- Co? Nawiązano łączność?
- Nie, nie dysponują nowymi kodami....ta eskadra, a raczej jej resztki to... True Silvers


Przez moment na mostku zapanowała dziwna cisza. Co prawda nikt nie znał pilotów służących pod kapitanem Taanem, ale komandor Scar na początku swojej kariery miała przyjemność spotkać się z nim i przez kilka tygodni razem latać w zmodyfikowanych V-19 posiadających hipernapęd. Czasem wspominała ostatnią misję True Silver na którą nie poleciała z powodu choroby. Zgodnie z raportem porucznika Tabmo, byłego Separatysty, który zmienił front, cała eskadra została zniszczona nad Fondorem w 3 miesiącu wojny, a on sam był jednym ocalałym dzięki pomocy tamtejszemu ruchowi oporu.

- Kolejny kontakt
- Konfederacja? Tak szybko?
- Nie, to druga grupa generała Kenobiego. Nie mamy ich na taktycznym, ze względu na pole magnetyczne księżyca, ale udało nam się nawiązać łączność.


Qinlan właśnie zamykał kabinę swojej Delty-7, gdy poczuł dzięki Mocy przybycie swoich przyjaciół z zakonu. W bezkresnej pustce kosmosu nagle zajaśniały gwiazdy mistrzyni Galii, mistrza Kenobiego oraz chyba najjaśniejsza z nich czyli młodego Skywalkera. Pomimo tak młodego wieku, już był wielkim Jedi i Vos doskonale zdawał sobie z tego spraw
.
- Generale Vos, ma pan pozwolenie na start. Udanego polowania, sir – rozmyślania przerwał mu ł komunikat od oficera obsługi naziemnej.

Tym razem przy wyjściu z nadprzestrzeni zatrzęsło jeszcze bardziej niż kilka minut temu. Dzięki Jednak dzięki Mocy tym razem koordynaty były dużo bliższe oczekiwanym niż przy poprzednich obliczeniach:

- Meldować.
- Zbieramy jeszcze dane Generale...jednak wygląda na to, ze wszystko w porządku
- Sir, komunikat z Chains of Justice. Wyszli trochę za daleko i wyniku tego eksplodował ich główny hipernapęd. Kilkunastu zabitych, kilkudziesięciu rannych. Uszkodzeniu uległ też główny reaktor oraz złącza mocy napędu podświetlnego. Kapitan donosi, że są w stanie lecieć dalej, ale ich maksymalna prędkość została mocno ograniczona.


Jeden problem dopiero co został za plecami, a już rodził się kolejny. Acclamator II dysponował potężną siłą ognia i jego utrata zmniejszała potencjał grupy. Z drugiej strony czy siły pierwszej grupy mogły tak długo walczyć samotnie? Dodatkowo mistrzyni Galia wraz z pozostałymi Jedi na pewno już czekała na pozwolenie opuszczenia hangarów. W każdej chwili Admirał na pewno będzie też próbował nawiązać kontakt Zapowiadały się pracowite minuty.


[link widoczny dla zalogowanych]

Dowódca Floty: Najwyższy Generał Jedi Adi Galia
- 1 grupa uderzeniowa
Miejsce stacjonowania: Rothana
Dowódca grupy: Admirał Pellaeon
Dowódca myśliwców: Komandor Scar
Dowódca wojsk lądowych: Generał Jedi Quinlan Vos
Skład grupy:
-- Acclamator Mk. I: Pacyfikator --- ---Legiony 1,2 --- poz 2
-- Acclamator Mk. I: Star Defender --- --- Legiony 3,4 --- poz 2
-- Acclamator Mk. II: Solaris --- 2xV-19 --- 0,5 Legionu 8 --- poz 1
-- Venator: Resolute --- 4xV19 --- 4xARC-170 ---0,5 Legionu 8 --- poz 1
-- Carrack P-Lot: Beuty --- poz 3
-- 4xV-19 -- poz 2
--10xV-10 2xARC-170 -- poz 1
---- 1. Korpus Liniowy(Legiony 1-4 )
---- 2. Korpus Ciężki( Legion 8 )

- 2 grupa uderzeniowa
Miejsce stacjonowania: Ryloth
Dowódca grupy: Generał Jedi Obi-Wan Kenobi
Dowódca myśliwców: Najwyższy Generał Jedi Adi Galia
Dowódca skrzydła ARC-170: Generał Jedi Kev Sei'Cra
Dowódcy 3 Eskadr V-19: Komandor Anakin Skywalker Komandor Flynn Kybo, Komandor Tap-Nar-Panem Komandor Danyawarra
Skład grupy:
-- Acclamator Mk. I: Gra'tua Cuun --- 2xV-19 --- Legiony 13,14--- poz 6
-- Acclamator Mk. I: Agrael --- 2xV-19 --- Legiony 15,16--- poz 6
-- Acclamator Mk. II: Chains of Justice --- 0,5 Legionu12--- poz 5
-- Venator: Saltator --- 12xV19 -- 6xARC-170 --- 0,5 Legionu 12--- poz 4
-- Carrack Jon: Maestro--- poz 4
---- 3. Korpus Liniowy (Legion 12 )
---- 4. Korpus Mobilny (Legiony 13-16 )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ragnus dnia Sob 15:04, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Sob 17:50, 25 Kwi 2009    Temat postu:

W miejsce pustki nagle znalazło się kilka dobrze wyczuwalnych sygnałów w Mocy - w tym jeden bardzo jasny i znajomy - Obi-Wana, a także drugi, nawet jaśniejszy - młodego Skywalkera. Była to pierwsza dobra wiadomość w tym dniu. Quinlan ożywił się, sprawdził szczelność kabiny, nałożył na czoło aparaturę kontrolną i uruchomił komlink. Od razu otrzymał komunikat od kontroli lotów.

- Generale Vos, ma pan pozwolenie na start. Udanego polowania, sir.

- Zgłaszam gotowość do startu, kontrola. Wszystkie systemy zielone. Kieruję się na wektor alfa-siedemnaście i dołączam do naszych sił myśliwskich - powiedział, włączając repulsory i grzejąc główne silniki. Skierował dziób w górę, w stronę otwartych długich wrót hangaru, wzniósł się jeszcze trochę na repulsorach, po czym szybkim pociągnięciem przepustnicy przeszedł na pełny ciąg silników, wystrzeliwując w przestrzeń kosmiczną niczym polujący jastrzębionietoperz na prądach powietrznych między wieżowcami Coruscant.



Przyjmując pozycję na czele wyłaniającego się z hangarów skrzydła myśliwców, Vos zwrócił uwagę na ekran taktyczny. Odbierane dane były dziwne - Separatyści wystawili przeciw nim oprócz standardowych Sępów osiem maszyn republikańskich. Taki obrót sytuacji był dziwny i konfundujący - mogła to być zagrywka psychologiczna, propagandowa, albo po prostu próba wprowadzenia chaosu w działania floty inwazyjnej. Vos natychmiast włączył komlink.

- Myśliwce, kontrola, zaktualizujcie swoje systemy IFF. Ostatnia rzecz, jakiej potrzebujemy, to strzelanie do swoich, bo pomyliliśmy ich z wrogimi Torrentami - przełączył częstotliwość na tę dostępną tylko dla najwyższego dowództwa operacji - Admirale Pellaeon, oczekujemy pańskich rozkazów. Czy udało już się nawiązać kontakt z drugą częścią floty i skoordynować działania?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Sob 18:03, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Szybciej, szybciej, myślał Skywalker, stukając nerwowo palcami o pulpit myśliwca. Czuł się jak w więzieniu, ograniczony do wnętrza kokpitu Delty. I nie mogąc wystartować.
Poprawił comlink, który za bardzo uciskał mu skroń. Chuchnął w mikrofon, sprawdzając przy okazji poszczególne częstotliwości.
No, szybciej, na Moc.
Kanał prywatny do Obi-Wana, kanał dowódców kluczy, kanał wspólny dla jego trzech eskadr. Działały.
Więc wystarczyło tylko wylecieć z tego parszywego hangaru.
No już.
Spokój Mistrzyni Galli, niby czarna dziura w hangarze chłonąca zdenerwowanie wielu pilotów drażnił go do bólu. Latanie było dla niego pasją, czymś, do czego nie potrafił się zdystansować.
- Powodzenia- szepnął do innych padawanów, choć z emocji zapomniał włączyć komunikator.
Modulowany świergot został przetłumaczony na ekranie.
- Oczywiście, że się im przyda, R2. Nam zresztą też.
Świergot.
- Od kiedy zrobił się z Ciebie taki lizus, przyjacielu?
R2-D2 pisnął, obrażony. Aby jednak nie złościć właściciela, dodał coś spoufalającego.
- Ja też się cieszę, że nie ma z nami Jar-Jara- westchnął Anakin.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Sob 20:44, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Kenobi odetchnął, w końcu byli na miejscu. Sięgnął po Moc, czuł, że mistrz Vos również jest w systemie, najwyraźniej druga grupa nie miała problemów z dotarciem na czas. Humor Obi-Wan'a zepsuł komunikat podany mu przez klona łącznościowca.
- Niech Chain of Justice podadzą dokładne straty i maksymalną prędkość z jaką mogą się poruszać. Ponadto zapytajcie ich, czy potrzebują pomocy.- łącznościowiec błyskawicznie przekazał rozkazy.

Kenobi patrzył na ekran taktyczny, liczba Golanów trochę mu się nie podobała ale wielkość pozostałych sił Separatystów nie wydawała się stanowić problemu. Przyszedł czas na działanie.

- Wszystkie eskadry myśliwskie macie zgodę na start. Wszystkie okręty zgrupowania kierować się na siły wroga. Prędkość 20% prędkości maksymalnej. - jedi rozejrzał się po mostku, klony pomimo swojego młodego wieku szybko zajęły się jego rozkazami, w końcu do tego byli stworzeni i przez lata szkoleni. Kenobi czuł, że się boją, ale teraz zwyczajnie nie mieli czasu na to, żeby zgłębić to uczucie.

- Połączcie mnie z admirałem Pellaeon'em.-
- Tak jest, sir.- łącznościowiec przez kilka sekund wystukiwał odpowiednią kombinację na konsolecie.- Połączenie aktywne sir.

- Admirale przepraszam, za nasze spóźnienie, ale mieliśmy problemy natury technicznej- Kenobi powstrzymał się od spojrzenia na odpowiedzialnego za to klona.- Mam nadzieję, że nie przysporzy to problemów operacji. Ale do rzeczy, Chains of Justice jest poważnie uszkodzony, wciąż czekamy na dokładne dane odnośnie jego możliwości poruszania się, pozostałe jednostki są w pełnej gotowości do walki. Sugeruję, atak z flanek, ponieważ połączenie naszych grup do frontalnego natarcia prawdopodobnie zajmie nam zbyt wiele cennego czasu i tak już zmarnowanego z winy mojego zgrupowania. Co pan o tym sądzi admirale?- Kenobi mówił spokojnym, miarowym głosem, miał nadzieję, że sytuacja grupy Pellaeon'a jest lepsza od jego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Obi-Wan Kenobi dnia Sob 21:31, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Śro 16:29, 29 Kwi 2009    Temat postu:

Pellaeon przyglądał się wszystkiemu spokojnie i daleki był od entuzjazmu. Mimo przybycia drugiej grupy, oraz coraz większej przewagi ich sił nad separatystami. Mimo to czuł się nie swojo. Nie wszystko układało się tak jak należy. Zresztą jak zawsze.
-Do wszystkich, zająć się tymi wrogimi myśliwcami a co naszych torrentów.... nie strzelać chyba, że wrazie zagrożenia. Nie dopuszczać ich w pobliże okrętów, jeśli któryś się zbliży-zestrzelić.
W momencie kiedy chciał porozmawiać na prywatnej linii z mistrzem Vosem, ten wyłapał go pierwszy.
-Jest pan szybszy niż myślałem. -uśmiechnął się Pellaeon na słowa jedi.
-Mistrz Kenobi właśnie jest na linii i zaraz z nim porozmawiam, ale mam prośbe do pana. Chodzi o te V-19. Czy jako jedi, mógłby pan wyczuć co planują, i czy w ogóle za sterami siedzą ludzie. Jeśli nie, prosze natychmiast ich zestrzelić. Nie mogą się zbliżyć do naszego ugropowania. To tyle. Jak tylko dowiem się czegoś więcej natychmiast przekaże. Niech moc będzie z panem. -zerwał połączenie. Podszedł do drugiego komunikatora na którym już Kenobi kończył swoją mowę.
-Nie wszystko możemy przewidzieć na wojnie, mistrzu Jedi.-odparł Pellaeon, próbując powiedzieć, że Obi Wan nie ma za co przepraszać.
-Naturalnie, zaatakujecie drugą cześć zgrupowania nieprzyjaciela. Nie będą mogli wtedy skupić całej uwagi na jednym zespole. A co do "Chains of Justice" niech powoli leci, wy natomiast jak najszybciej włączcie się do walki. Jeśli wróg nadał meldunek o naszym przybyciu, to i tak wymienił tylko naszą grupe. Wiec możliwa odsiecz napewno nie przybędzie tak prędko a tym bardziej nie wyskoczy blisko was.A w tej chwili potrzebujemy jak najszbyciej związać siły wroga. To tyle.
Pellaeon odszedł i skierował się na przód motka. Zaplótł ręce z tyłu i zajął się bitwą.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Czw 21:32, 30 Kwi 2009    Temat postu:

- Cieszę się, że zgadza się pan ze mną co do planu ataku, przekażę myśliwcom z mojego zgrupowania, żeby przystąpiły do jak najszybszego wsparcia w walce z siłami myśliwskimi przeciwnika. Powodzenia admirale. Koniec przekazu.- Kenobi skinął dłonią na łącznościowca dla podkreślenia swoich słów. Nie miał zamiaru dłużej zajmować Pellaeona skoro plan ataku był już jasny. Miał wątpliwości co do pozostawienia z tyłu "Chains of Justice" ale rzeczywiście było to chyba najrozsądniejsze rozwiązanie.

- Do dowódcy "Chains of Justice" utrzymujcie obecną prędkość i zmierzajcie w wyznaczonym kierunku.- Obi-Wan spojrzał na ekran taktyczny, eskadry opuściły już hangary i były gotowe do akcji. Kenobi postanowił, że mimo wszystko nie pozostawi Acclamatora bez żadnego wsparcia myśliwskiego.

- Połączyć mnie z eskadrą komandora Tap-Nar-Pana.- jedi ponownie zwrócił się do łącznościowca, który od przybycia zgrupowania na miejsce miał pełne ręce roboty.
- Tak jest sir. Połączenie aktywne.- klon zdawała się czerpać siłę z wypełniania kolejnych poleceń.
- Komandorze Tap-Nar-Pan pańska eskadra pozostanie przy "Chains of Justice" macie zapewnić im obronę myśliwską.- Obi-Wan przez chwilę zastanawiał się jak ma się zwrócić do Tap-Nar-Pan, czy powinien posłużyć się tytułem padawana czy stopniem wojskowym? Ostatecznie zdecydował się na to drugie, teraz wszyscy byli przede wszystkim żołnierzami.

Jedi nie czekał na odpowiedź, od razu przystąpił do wydawania pozostałych rozkazów.
- Pozostałe okręty, przyśpieszenie 3000 G.- Kenobi zdecydował się, że pomimo braku czasu flota będzie podążać z maksymalnym przyśpieszeniem Venatora, jeśli mieli nawiązać efektywną walkę z wrogiem to nie mogli złamać szyku.

- Połącz mnie z generał Adi Galią.- klon tylko przytaknął.
- Generał Galio proszę skierować podległe sobie siły myśliwskie, z wyjątkiem eskadry komandora Tap-Nar-Pana, do walki z siłami myśliwskimi wroga, sugeruję współpracę z mistrzem Vos'em. Nie sądzę, żebym musiał zalecać unikania nawiązania bezpośredniej walki z stacjami Golan, komuś z takim doświadczeniem?- Obi-Wan uśmiechnął się i nadał ostatniemu wypowiedzianemu przez siebie zdaniu wyraźnie wesołe brzmienie. Wiedział, że mistrzyni Galia nie zawiedzie ani jego, ani Republiki. Jej osiągnięcia jako pilota myśliwskiego i dowódcy były mu aż za dobrze znane.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Pią 12:34, 01 Maj 2009    Temat postu:

- Żartujesz- to nie było pytanie. Nie było to też stwierdzenie. Anakin nie był w stanie zdobyć się nawet na tak prostą czynność jak intonowanie wypowiedzi, kiedy R2 powiadomił go o tym, że myśliwiec nie jest sprawny. Z jego ust po prostu wyleciało słowo nie zabarwione żadnym cieniem mogącym pozwolić na rozszyfrowanie intencji wypowiadającego.
'Bip Bene', zaprzeczył astromech.
- Dopiero co robiłem przegląd!
'Bebepebebend?'
- Oczywiście, że nie zostawiłem pod poszyciem żadnych narzędzi. Nie denerwuj mnie.
'Bepe, bebe?'
Kabina pilota zawrzała od Żywej Mocy. I to nie tylko metaforycznie. Sensory wskazały, że temperatura wzrosła. Tak, jakby gniew chłopaka emanował z niego w postaci energii.
Anakin zlekceważył trójkolorowe słupy wykresów, które rosły informując o tej anomalii. Ostatecznie mógł to być zwykły błąd w odczytach. Miał ważniejsze sprawy.
Przestał też zwracać uwagę na ekran, na którym komputer pokładowy tłumaczył na bieżąco gwizdy, pikania i świsty R2-D2. Spędzał w towarzystwie droidów tyle czasu, że rozumiał większość wypowiedzi w języku binarnym.
- Sprawdź jeszcze raz- polecił, opierając czoło na otwartej dłoni.
' Be drid didi'
- To sprawdź po raz trzeci. Godzinę temu dopływ do komory paliwa działał.
' Dridi'
Odpowiedź astromecha wprawiła go w zrezygnowanie. Jak na złość właśnie otrzymali pozwolenie na start.
Padawan spojrzał w bok przez transparastalową szybę. Uniósł brwi, najwyraźniej dostrzegając coś w odległym punkcie i podążył za intuicją.
- Po prostu zresetuj system.
' Bepedidbebede?'
- Spróbuj załadować wszystko z działającej konfiguracji. W końcu uchodzisz za cyfrowego geniusza wśród astromechów.
Panel Delty zgasł, Anakin został skąpany w gęstym cieniu.
Wraz z ponownym uruchomieniem komputera rozległ się radosny świergot.
' Bedebebebebe!!!'
- Mówiłem, że wszystko w porządku. Musimy po powrocie posiedzieć nad twoją synchronizacją z myśliwcem. Średnio sprawdzasz się w Delcie.
' Babepibe! Tidibetiiiiiiiiiiiiit!'
- Ta. Kiedy już kupię sobie statek, możemy o tym podyskutować.
Młodzieniec wyszczerzył zęby w iście devaroniańskim uśmiechu.
- Nie każmy im czekać.


*****************************************************

Siły podległe Anakinowi podczas walk. Wymienieni również piloci, z którymi Jedi zdążył się zapoznać. Skywalker otrzymuje numer 0 w eskadrze Dralsh.
Eskadry:


Dralshtsad ( man. Jasna grupa ( w znaczeniu „ dobra, profesjonalna”)
Grupa ciesząca się w siłach Republiki swego rodzaju prestiżem. Wyznaczana zazwyczaj do ostrzeliwania większych okrętów.

- Dralsh 1, Kapitan Jetiitat: Najlepszy pilot wszystkich trzech eskadr. Dowódca Dralshtsad. Imię otrzymał przed kilkoma godzinami od Anakina, kiedy entuzjastycznie zareagował na obecność Jedi. ( Jetiitat- „ brat Jedi”). Do tej pory używał numeru.
- Dralsh 3, Hop: Skrzydłowy Kapitana. Często klnie.
- Dralsh 4, Oriverd: wśród innych klonów uchodzi za nieco szalonego. Lubi robić za przynętę podczas dogfightingu.
- Dralsh 11, Vhett: Jego cechą charakterystyczną jest, że goli się tylko wtedy, kiedy otrzymuje taki rozkaz. Przez stale goszczący na obliczu zarost bracia nazwali go w Mando’a „ farmerem”.

Iiviintsad- ( man. Szybka grupa)
Nazwa jest dość ironiczna, ponieważ nie tyle oddaje charakteru działań myśliwców, co fakt, że członkowie tej eskadry zmieniają się chyba najszybciej ze wszystkich w całej Republice. Rzucana bezkompromisowo do samobójczych zadań, nigdy nie zawiodła, ale też w żadnej bitwie nie miała strat mniejszych niż 75% procent. Jedynym członkiem z pierwszego składu jest kapitan Baatidare.

- Iiviin 2, Porucznik T’ad: Żywy dowód na potęgę matematyki. Ma numer drugi, dwukrotnie go zestrzelili, raz zniszczył cztery maszyny dokładnie dwoma strzałami. Nazywają go więc „ dwa”.
- Iiviin 8, Kapitan Baatidare: Małomówny dowódca eskadry. Lubi strzelać i chyba nic więcej. Nie odzywa się w innym celu, niż wydanie rozkazu. Czasami nawet nie odpowiada przełożonym, a jedynie kiwa głową.


Hukaattsad-( man. Grupa Obronna, Grupa tarcza)
Eskadra specjalizująca się swego czasu w ochronie flagowych okrętów.

- Hukaat 1, Kapitan Dha’ad: Dowódca eskadry. Nosi zmodyfikowany, nieprzezroczysty hełm pilota, który ukrywa jego rozległe oparzenia na twarzy.
- Hukaat 7, Luke: Prawdziwy farciarz. Katapultował się sześciokrotnie, zawsze jakoś przetrwał. Jedi się śmieją, że Moc go lubi.
- Hukaat 10: Klon bez imienia, za to powszechnie budzący szacunek. W ostatniej walce uszkodzono mu działka, ale, nie dając za wygraną, strącił przed wycofaniem jeszcze jeden wrogi myśliwiec samym manewrowaniem.

*****************************************************


***

Chłopak z zachwytem obserwował, jak hangar zaczyna się poruszać. Jak jego ściany uciekają wstecz. Oczywiście było to złudzenie, to myśliwiec nabierał prędkości, ale, nie czując żadnego przeciążenia przy stosunkowo małej prędkości startu, każdy, nawet najbardziej doświadczony pilot ulegał temu zjawisku, czasami, tak jak Anakin, kontemplując je z rosnący podnieceniem. Hangar uciekł, Skywalkera otoczyła pustka. Teoretycznie. Bo czymże jest próżnia?
W praktyce kosmobraz nabrał z razu kształtów. Anakin poprowadził maszynę najpierw prostopadle w dół względem wektora lotu niszczyciela, a następnie odbił, już z większą prędkością, by na koniec, obróciwszy maszynę znów do niszczyciela, wracać z wolna, pokazowo. Lazurowy Anioł 2 zawisł nad wylatującymi eskadrami Torrentów, obrócony do nich kokpitem. Anakin, unosząc głowę w górę widział członków swoich trzech eskadr, którzy wzorowo prowadzili maszyny w schematycznym kluczu. Jako dowódca mógł sobie pozwolić na pewną dozę indywidualizmu. Wyczekał, aż jego eskadry wyraźnie się oddzielą od reszty. Anioł sunął z prędkością pozwalającą mu oblatywać klucz, wyłamując się z formacji. Choć, może trafniej byłoby porównać teraz Skywalkera do pieszego dowódcy podczas inspekcji. Zamiast galowych mundurów Jedi podziwiał pancerze V19, zamiast przewieszonej przez ramię broni- działka laserowe zamontowane na skrzydłach.
- Jeden, dwa, trzy...
Skywalkera ciekawiło, czy klony potrafią odczuwać zniecierpliwienie równie intensywne, co zwykli żołnierze. Zwlekał nieco z wywołaniem dowódców eskadr.
-... Trzydzieści sześć- skończył rachunek. Przymknął powieki. Poczuł ukłucie w skroniach. Trudno wytłumaczyć komukolwiek, jak to się dzieje w przypadku Jedi, że potrafią odbierać bodźce inaczej, niż zwykłymi zmysłami. Że ich percepcja jest właściwie ponadzmysłową. To tak, jakby głuchemu od narodzenia próbować przedstawić za pomocą dotyku różnorodność dźwięków. Jakby niewidomemu kazać określić kolor potrawy na podstawie jej smaku. Lub, jak to mawiał pewien artysta... " to tak, jakby tańczyć o architekturze".
Anakin poczuł trzydzieści sześć przyjemnych, wibrujących ukłuć w skroń. Jednocześnie.
Lecąc wzdłuż formacji, na tyle blisko, że piloci mogliby bez problemu dostrzec białe pasy wymalowane na niebieskiej Delcie, zaczął mówić. Włączył częstotliwość dostępną dla wszystkich pilotów, co było rzadziej praktykowane niż zwykły sygnał do dowódców eskadr.

- Mówi Komandor Anakin Skywalker. Wasz dowódca. Nie będę was uczył, jak latać i strzelać. Jesteście po świetnym szkoleniu. Lepszym bez wątpienia od mojego. Standardowo dobieracie się w pary, choć, zapewne, już dawno macie je wyznaczone. Moim rozkazem jest jednak odbiec od typowej procedury uzupełniania luk. Kiedy stracicie skrzydłowego, nie szukacie nowego, również bez pary, w przestrzeni, tylko dołączacie się do najbliższego myśliwca. Nawet, jeśli ma on już swojego skrzydłowego. Zaoszczędzimy czasu. Zaufajcie mi. To też rozkaz.

Anakin wziął wdech i kontynuował spokojnie.

- Od droidów różni was zdolność do improwizowania, intuicja. Poza tym, słyniecie z tego, że potraficie oddać życie by wypełnić rozkaz. Świetnie. Zawsze powtarzam to samo: macie się nie dać zabić. Macie dać z siebie wszystko, ale pamiętając, że wasza śmierć nie będzie sukcesem. Będzie stratą dla Republiki. To kolejny rozkaz.
Jango Fett był świetnym pilotem. Oczekuję, że pozwolicie mi utwierdzić się w tym przekonaniu.
Tam, całkiem niedaleko, ten mały punkcik, to maszyna Adi Galli. Mistrzyni Jedi, wojownika jakich mało i, dla was przede wszystkim, Asa Jedi. Czyli, w skrócie, jednego z najlepszych pilotów wszechczasów. Pamiętajcie o tym, w czyim towarzystwie latacie. Pamiętajcie, czyje wsparcie macie.


Zastanowił się, co powinien dodać.

- Jestem Jedi, jak wiecie. Ale nie włączę mojego miecza w kabinie, więc, jeśli ktoś będzie do mnie strzelał i trafi, moja maszyna eksploduje. A ja z nią. Dlatego liczę na waszą osłonę, tak, jak sam składam polowe ślubowanie dbanie o każdego z was. Zdecydowałem, że w bitwie odłączę się od szyku, nie działam ze skrzydłowym, by mieć większą swobodę. Dowodzę waszymi eskadrami, ale jednocześnie jestem od tego, by wspomagać wasz wysiłek własnym ogniem. Zajmę miejsce w eskadrze Dralshtsad jako siły wspomagania. Będę także koordynował działania wszystkich trzech eskadr.
Chcę mieć z wami stałą łączność. Wszelkie kryzysowe sytuacje, nawet te najbardziej beznadziejne, chcę znać. Mam podzielną uwagę.
Co do taktyki, to kleszcze będą w sam raz. Przynęty tylko wtedy, kiedy sytuacja się nadarzy. Ostrzał czołowy tylko dla tych, którzy widzą cień szansy na przetrwanie takowego. Czyli stanowczo odradzam. Do grania zucha potrzebne są równie zuchwałe osłony, a V19 takich brakuje.


Anakin skończył „ inspekcję”, doleciał na przód formacji i dwoma pięknymi obrotami wpadł koło Kapitana Jetiitata.

- Dralsh 0 dołącza do Dralshtsad. Niech Moc będzie z Wami, towarzysze.

Skupił się na pilotażu, wyczekując bezpośrednich rozkazów przełożonej. Rozpoczął się długi ciąg potwierdzeń odbioru jego wiadomości.

[off] * kosmobraz- uwielbiam ten neologizm. Podpatrzyłem go kiedyś, zdaje się, u BJK. Ale jest stosowany w różnych dziełach SF. Jak dla mnie może śmiało stać się stałym elementem roteowego słownika. [off/]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anakin Skywalker dnia Sob 19:10, 02 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ragnus
Rebel Scum



Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bydgoszcz

 Post Wysłany: Sob 18:31, 02 Maj 2009    Temat postu:

Druga grupa zaczęła przyspieszać do maksymalnej prędkości jaką mógł osiągnąć Venator, aby nie złamać szyku jednostek. Według wstępnych obliczeń siły Kenobiego potrzebowały aż czterdziestu minut by znaleźć się na dogodnej pozycji do użycia ciężkich torped. Dla lecącego ślamazarnie „Chains of Justice” ten czas był nawet jeszcze dłuższy. Znacznie szybciej bezpośrednie zagrożenie dla Golanów mogło nadejść z torped przenoszonych przez ARC dowodzonych przez rycerza Sei'Cra, ale wobec uwagi Kenobiego Adi Galia postanowiła zmienić swoje wcześniejsze założenia.

- Jak sobie życzysz dowódco, proszę tylko o posługiwaniem się w następnych komunikatach moim kodem wywoławczym. Mam tylko nadzieję, że straty jakich unikniemy nie przeprowadzając nalotów na Golany w praktyce nie okażą się większe. Jedi jeden bez odbioru.

Generał Galia była jednym z najbardziej doświadczonych dowódców tej wojny. To, że spędzała przez ostatni rok więcej czasu na froncie, a nie misjach dyplomatycznych czy medytacjach powodowało, że sama stała się już bardziej żołnierzem a nie Jedi. Użyty przez nią kryptonim pozwalał zachować anonimowość, zwłaszcza podczas wykorzystywania ogólnych kanałów, które z uwagi na ilość przesyłanych komunikatów mogły zostać bardzo szybko rozszyfrowane przez Separatystów. Bardziej wymyślny kryptonim niż Jedi nie był konieczny, gdyż Deltami latali tylko i wyłącznie wrażliwi na Moc piloci.

Kolejny komunikat nie był już nadany na ogólnym kanale tylko dla eskadr grupy rylothańskiej:

- Wszyscy słyszeli rozkazy. Do momentu zmiany poleceń nie zbliżamy się nawet w zasięg Golanów, ale staramy się nawiązać walkę z myśliwcami wroga. Zanim nasza grupa doleci do Hypori spróbujmy razem z siłami pierwszej grupy przeprowadzić jakieś ataki zaczepne. Jeśli to będzie możliwe, może uda się nam zaliczyć kilka zestrzeleń bez strat własnych. Jedi dwa, trzy, znaczy się Dralsh 0 oraz Jedi cztery i pięć lecimy w zwartej formacji. Jedi sześć zostajesz przy „Chains of Justice”. Bez odbioru.

Wszystkie siły republikańskie prócz eskadr drugiej grupy powoli niczym figury Dejarrika były rozstawiane na planszy jaką były przestworza Hypori. Ta walka gdyby na nią popatrzeć z dalszej perspektywy nie różniła się wiele od pojedynczej partii holograficznej gry. Każda decyzja teraz miała olbrzymi wpływ na końcowy rezultat, ale żadna nie dawała pewności rozstrzygnięcia i dopiero nadchodzące decyzje miały zdecydować kto zostanie na polu gry z większą ilością cennych figur.

- Sir, wróg nie podjął jeszcze żadnej działalności zaczepnej. Będziemy w zasięgu naszych torped za 5 minut, właśnie wchodzimy w studnię grawitacyjną planety. Wszystkie okręty zgłosiły, że są gotowe do odpalenie pocisków. Jakieś wytyczne czy przekazać by strzelały bez rozkazu? – usłyszał od swojego adiutanta na mostu „Resolute” legendarny już dowódca.

Quinlan próbował zgodnie z wytycznymi wysondować czym tak naprawdę jest 8 Torrentów głęboko w studni planety. Z tej odległości było to wyjątkowo trudne, ale po kilku próbach w końcu mu się udało. Miał już wtedy pewność, że pośród tych wszystkich myśliwców znajduje się coś żywego, nie potrafi określić czy to była rasa ludzka, ale takie uczucia jak gniew, poczucie zdrady, chęć zemsty na pewno nie mogły być wygenerowane przez analityczne mózgi cyfrowe.
- Jedi siedem – jego medytacja została przerwana przez jednego z klonów. – Jedna z V-dziewiętnastek właśnie zestrzeliła sępa. Większość z nich kieruje się w stronę stoczni...kolejne zestrzelenie....ze stoczni wylatują nowe eskadry, poprzednim pewnie skończył się zapas energii. Musiały latać już ponad pół godziny...V-19 rzucają się do ucieczki w kierunku drugiej grupy. Fierfek, przelecieli za blisko Recusanta, stracili jedną maszyną. Przelecieli już...

Teraz Vos nie potrzebował już meldunku sam na swoim komputerze śledził ucieczkę V-19 gonionych już teraz przez prawie pół setki Vulturów. Kolejna maszyna musiała zniknąć w widowiskowej eksplozji trafiona z dział myśliwca Separatystów, gdyż znikła z ekranu systemu namierzającego.

– Nie łamać szyku – pierwsza zareagowała mistrzyni Galia, jej siły były już teraz najbliżej całej potyczki – eskadry pięćdziesiąt jeden dwa, trzy oraz cztery wchodzimy w zasięg Golanów i spróbujemy zestrzelić te ścigające sępy..

Następnie dodała na szerokopasmowym kanale, który był możliwy do usłyszenia w każdym odbiorniku:

– Do eskadry identyfikowanej się jako Truesilver, potwierdźcie swoją tożsamość oraz skierujcie się w stronę okrętów republiki. My zajmiemy się waszym ogonem.

W tym czasie na pokładzie uszkodzonego Acclamatora trwały gorączkowe próby przywrócenia sprawności. Wszystkie zmiany mechaników zostały postawione na nogi by przywrócić maksymalne zasilanie. Dodatkowo większość sklonowanych żołnierzy również starała się pomóc jak tylko mogła w naprawach. Dowódca kontrolował to wszystko na mostku, gdy jeden z techników zakomunikował:

- Kapitanie, jesteśmy namierzani!
- Przez kogo? Później będziemy się zastanawiać, pełna moc tarcz. Radar, spróbujcie zlokalizować to zagrożenie. Pewnie jakiś pilot z nudów...


Zanim dokończył zdanie potężna dawka energii uderzyła w tarcze okrętu. Komandor Tap-Nar-Pan tylko ułamek sekundy wcześniej zobaczył jak promień niosący w sobie więcej energii niż mogły oddać wszystkie działa kilku okrętów wylatuje z powierzchni księżyca i uderza w osłony zamieniając się przy trafieniu w źródło światła jaśniejszego od blasku gwiazd. Na samym okręcie rzadko kto ustał na nogach. Dopiero co alarmy zostały wyłączone po awarii silników a zawyły ponownie.

- Tu „Chains of Justice” – mocny głos, który był daleki od rozpaczy nadawał na ogólnym kanale sił Republikańskich. – Zostaliśmy trafienie przez turbolaser umieszczony na księżycu. Nasze tarcze spadły poniżej 20%. Nie wiemy jaki ta broń ma zasięg, ale jest bardzo wątpliwe byśmy zdołali opuścić pole rażenia. Nasze odziały klonów nie mogą w tej chwili przypuścić desantu, gdyż biorą udział przy naprawach. Nie wytrzymamy więcej niż dwóch trzech strzałów z broni o takiej mocy.

Sytuacja dla grupy Kenobiego stała się dość tragiczna. W zasięgu broni Separatystów prawdopodobnie znajdowało w tej chwili więcej okrętów i każdy mógł zostać po kolei zestrzelony. Wystarczyło je unieruchomić, a potem rozpocząć kanonadę dobijającą. Po raz kolejny jako pierwsza zareagowała mistrzyni z Coruscant:
- Kompania z 501 na pokładzie Saltatora powinna być gotowa do natychmiastowego wyruszenia. Dowódco drugiej grupy, proszę o wydanie odpowiedniego rozkazu i skierowania tych sił do zniszczenia bądź zajęcia tego działa. Dralsh 0 ty i Twoje eskadry będziecie ich osłoną podczas desantu. Niech Moc będzie z Wami.

[off] Rexem w ramach rozrywki i wprawy może tym razem pokierować A’den. Jeśli nie ma ochoty to kompania pozostaje do użytku Skywalkera. Uzgodnijcie to między sobą. Macie wolną rękę do momentu spotkania się przy samej planecie.[/off]

Dowódca Floty: Najwyższy Generał Jedi Adi Galia
- 1 grupa uderzeniowa
Miejsce stacjonowania: Rothana
Dowódca grupy: Admirał Pellaeon
Dowódca myśliwców: Komandor Scar
Dowódca wojsk lądowych: Generał Jedi Quinlan Vos
Skład grupy:
-- Acclamator Mk. I: Pacyfikator --- ---Legiony 1,2 --- poz 2
-- Acclamator Mk. I: Star Defender --- --- Legiony 3,4 --- poz 2
-- Acclamator Mk. II: Solaris --- 2xV-19 --- 0,5 Legionu 8 --- poz 1
-- Venator: Resolute --- 4xV19 --- 4xARC-170 ---0,5 Legionu 8 --- poz 1
-- Carrack P-Lot: Beuty --- poz 3
-- 4xV-19 -- poz 2
--10xV-10 2xARC-170 -- poz 1
---- 1. Korpus Liniowy(Legiony 1-4 )
---- 2. Korpus Ciężki( Legion 8 )

- 2 grupa uderzeniowa
Miejsce stacjonowania: Ryloth
Dowódca grupy: Generał Jedi Obi-Wan Kenobi
Dowódca myśliwców: Najwyższy Generał Jedi Adi Galia
Dowódca skrzydła ARC-170: Generał Jedi Kev Sei'Cra
Dowódcy 3 Eskadr V-19: Komandor Anakin Skywalker, Komandor Tap-Nar-Pan Komandor Danyawarra
Skład grupy:
-- Acclamator Mk. I: Gra'tua Cuun --- --- Legiony 13,14--- poz 5
-- Acclamator Mk. I: Agrael --- --- Legiony 15,16--- poz 5
-- Acclamator Mk. II: Chains of Justice --- 0,5 Legionu12--- Tarcze 20% --- poz 5
-- Venator: Saltator --- --- 0,5 Legionu 12--- poz 4
-- Carrack Jon: Maestro--- poz 4
-- 4xV-19 (Adi – Galia) 3xv19(Komandor Flynn Kybo), 3xv19(Komandor Danyawarra), 3xv19(Komandor SKywalker), 6xARC-170(Kev Sei'Cra) – poz 6
-- 3xv19(Komandor Tap-Nar-Pan) – poz 5
---- 3. Korpus Liniowy (Legion 12 )
---- 4. Korpus Mobilny (Legiony 13-16 )

[off] Sorki, że od razu nie dałem mapy. Nie zauważyłem, że mi gdzieś wcięło[/off]
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ragnus dnia Wto 12:37, 05 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Sob 21:06, 02 Maj 2009    Temat postu:

Pellaeon kręcił się nerwowo po mostku. Sytuacja z eskadra V-19 cały czas nie dawała mu spokoju. Ale w tej chwili miał ważniejsze zadania.
-Przekazać do okrętów naszej grupy by otworzyły ogień w tym samym momencie. Pierwsza salwa musimy byc skordynowana natomiast potem strzelać bez rozkazu. Jeże...- po chwili zobaczył lekkie mignięcie daleko. Prawdopodbnie gdzieś w okolicach drugiej grupy.
-Przekazać natychmiast.
Szybkim krokiem podszedł do operatora konsoli który otrzymał meldunek z "Chains of Justucice".
Meldunek był jednoznaczny. Przeklęci separatyści sprawili niespodziankę. Jedną za dużo.
Połączcie mnie z grupą Kenobiego.
-Kanał otwarty.
Pellaeon chwycił mikrofon.
-Mistrzu Kenobi, musicie zrobić co konieczne by nie stracić żadnego okrętu. Potrzebujemy wszystkich. Róbcie co konieczne, macie wolną drogę. Bez odbioru.
Wstał i spojrzał na ikonki przedstawiające pozostałe myśliwce w hangarach. Nadał było ich sporo, w szczególności ARC-170. Zastanawiał się nad ich użyciem i wzmocnieniem grupy mistrza Jedi ale wstrzymał się. Jeśli Obi Wan przybędzie jeszcze później to możliwe, że będzie liczył się każdy człowiek.
Spowrotem wrócił na środek mostka i zaczął wykrzykiwać całą resztę rozkazów. Miał jedynie nadzieje, że mistrzowie Vos i Kenobi, poradzą sobie.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Nie 19:14, 03 Maj 2009    Temat postu:

Kenobi stanął jak wryty, ta misja zdecydowanie nie przebiegała po jego myśli. Obecność na księżycu turbolasera na tyle silnego, że w jednym strzale zniwelował tarcze "Chains of Justice" do 20% wywołała ogromne zdziwienie Obi-Wan'a. Nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, że tak silne turbolasery istnieją. Jedynym pocieszeniem mogło być to, że najwyraźniej działo potrzebowało dłuższej chwili na oddanie strzału, skoro dopiero teraz zgrupowanie zostało zaatakowane.
- Niech 501 natychmiast przygotuje się i jak najszybciej rozpocznie desant.- Kenobi zwrócił się do kapitana okrętu, pomysł z desantem nie wydawał mu się zbyt dobry, w kontekście zapewnienia bezpieczeństwa "Chains of Justice", ale jeśli na miejsce przybędą posiłki Separatystów to kontrola nad turbolaserem mogła okazać się poważną przewagą taktyczną. Niestety oznaczało to osłabienie desantu na planetę, jedi mógł mieć tylko nadzieję, że w ostatecznym rozrachunku nie doprowadzi to do klęski całej operacji.

Kenobi przez kilka sekund wpatrywał się w ekran taktyczny. Wiedział jaki musi wydać następny rozkaz, ale miał poważne wątpliwości. Nie wiedział jaką ochronę przeciwlotniczą ma baza Separatystów na księżycu, ale czuł, że w inny sposób nie jest w stanie przeszkodzić w wystrzeleniu kolejnej salwy.
- Spróbujcie przeskanować powierzchnię planety, musimy znać dokładną lokalizację tego turbolasera.- jedi znów starał się by jego głos brzmiał spokojnie, gdy zwracał się do klona siedzącego przy stanowisku skanerów. Kenobi skinął na łącznościowca by ten znów otworzył kanał ogólny sił republikańskich
- Jedi sześć twoja eskadra ma natychmiast wejść w atmosferę księżyca i podjąć próbę zniwelowania możliwości bojowych turbolasera. Jak tylko będzie to możliwe prześlemy wam dokładne dane o pozycji celu. Nie zwlekajcie. "Chains of Justice" przygotujcie się do ewakuacji zbędnego personelu, czy jesteście do tego zdolni?- tyle mógł zrobić dla drugiego co do siły okrętu w swoim zgrupowaniu. Kenobi pluł sobie w brodę, że nie jest w stanie przesuwać krążowników mocą, bo wydawało się, że tylko to pozwoliłoby mu na skuteczne odratowanie Acclamatora.

- Do pozostałych jednostek, wasze rozkazy pozostają w mocy.
Pozostałe okręty wydawały się być bezpieczne, następny strzał z turbolasera raczej na pewno był przeznaczony dla "Chains of Justice". Separatyści raczej nie porzucali raz złapanej zdobyczy.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Nie 22:15, 03 Maj 2009    Temat postu:

- Przyjąłem- zakomunikował krótko uczeń Jedi w odpowiedzi dla Mistrzyni Galli.
Otworzył kanał do dowódców eskadr.
- Dralshtsad, Iiviintsad, Hukaattsad, zawracamy. Naszym zadaniem jest osłanianie desantu z Saltatora na księżyc. Przygotować się do zmiany szyku.
- Tak, jest- trzej dowódcy odpowiedzieli, jak zawsze, w tej samej kolejności. Sekundę później przekazali rozkazy pilotom. Anakin ze zdumieniem stwierdził, że bez problemu da się wyróżnić bezemocjonalny ton Kapitana Baatidare, nieco zachrypnięty głos Kapitana Dha’ada i dośc entuzjastyczny komunikat Kapitana Jetiitata. Najwyraźniej, im dłużej przebywało się z klonami, tym więcej szczegółów stawało się wyrazistymi.
Lazurowy Anioł 2 zakołysał się to w jedną, to w drugą stronę, jakby nabierał rozpędu do zatoczenia szerokiego półokręgu i tym samym zmiany zwrotu. Wyskoczył z szyku, wirując, zwolnił, czekając na trzy eskadry klonów, które powtórzyły manewr w nieco mniej dystyngowany sposób, biorąc pod uwagę zwrotność torrentów w stosunku do Delt. Kiedy chmara myśliwców była już na jego ogonie, Skywalker rzucił tęsknym spojrzeniem na ekran taktyczny, na którym maszyny prowadzone przez Generał Gallię zbliżały się do Golanów.
- Plan wstępny: Iiviintsad ściąga ogień obrony punktowej, jeśli działo na księżycu jest w taką wyposażone. Hukaattsad dzielone na dwie grupy. Jedna osłania Dralshtsad, druga trzyma się bliżej sił desantowych z Saltatora. Nie wiemy, czy czekają na nas jakieś wrogie myśliwce, ale, jeśli tak będzie, zmodyfikujemy plan. Dralshtsad, nastawiamy się na działania bardziej ofensywne. Nie żałujcie przycisków spustowych. Pamiętajcie, że priorytetem nadal jest osłona desantu. Jeśli któryś rozwali działo sam, to go zestrzelę bez skrupułów. Generał Kenobi pewnie będzie chciał je przejąć. Zwiększyć prędkość.
- Przyjąłem.
- Przyjąłem.

- Kapitanie Baatidare- skonfudowany milczeniem klona Anakin uniósł brwi- Czy coś niejasne?
Klon w odpowiedzi potwierdził przyjęcie rozkazu trzaskiem komunikatora.
On naprawdę nie lubi dużo gadać, pomyślał Skywalker dość rozbawiony.
Zbliżając się do Venatora, Komandor nadał przekaz na paśmie ogólnym, licząc, że zostanie przekierowanym bezpośrednio do osoby dowodzącej desantem. W końcu od czegoś Ci łącznościowce na mostku byli.
- Tu Dralsh 0, jesteśmy gotowi do zapewnienia wam ochrony.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Nie 22:27, 10 Maj 2009    Temat postu:

Mistrz Vos cierpliwie wysłuchał komunikatu klona, po czym przeszedł częstotliwość dowódczą i wywołał Pacyfikatora.

- Pacyfikator, tu Jedi Siedem. Od grupy Torrentów wyczuwam sprzeczne sygnały... - przerwał, jakby zbierając myśli - piloci tej grupy są zdecydowanie istotami żywymi. Emanuje od nich gniew, chęć zemsty i uczucie zdrady. Widać, że prowadzą bój z separatystami, ale zalecam maksymalną ostrożność, dopóki nie ustalimy ich intencji - powiedział, kładąc nacisk na ostatnią część zdania. Myśliwce separatystów były produkowane masowo i nie byłoby wielką stratą poświęcić nawet kilkadziesiąt, żeby wprowadzić za linie wroga eskadrę Torrentów, tam, gdzie mogła narobić najwięcej szkód. Uczucie zdrady wcale nie musiało być skierowane przeciwko separatystom.

Jedi, manewrując bez niepotrzebnej gwałtowności, ustawił swój myśliwiec Delta-7 w formacji z V-19 Torrentami i ARC-170 z grupy Rothana, które obierały kurs na orbitę Hypori. Jednak gdy pojawiła się informacja o supersilnym turbolaserze na powierzchni księżyca, Vos natychmiast ożywił się i przełączył MFD w kokpicie swojego myśliwca na widok taktyczny. Sytuacja przedstawiała się źle - jeden z Acclamatorów drugiej grupy przyjął tylko jeden strzał i stracił prawie całe tarcze. Grupa druga podjęła działania, aby zneutralizować to zagrożenie, ale Kiffarski Jedi nie mógł się pozbyć dziwnego uczucia, że na dnie jego żołądka spoczywa ciemna, zimna masa. Przeprowadzając ćwiczenie relaksujące Jedi i głęboko oddychając, pstryknął komlinkiem, aby wejść na częstotliwość eskadr myśliwców pierwszej grupy.

- Eskadra Nożyc, Eskadra Lanc, tu Jedi Siedem - wywołał eskadry odpowiednio Torrentów i ARC - Ustawcie się w formację za mną. Kierujemy się w stronę tego księżyca, żeby wspomóc grupę drugą w szturmie na turbolaser separatystów. Nożyce, waszym zadaniem będzie osłanianie Lanc. Lance, wy przeprowadzicie bombardowanie - obrał kurs na księżyc i ustawił przepustnicę na ciąg dający szybkość nieco większą, niż maksymalna szybkość ARCów - Ci z was którzy zostają w tyle, przenieście część zasilania z uzbrojenia i tarcz do napędu. Jeśli przybędziemy za późno, to równie dobrze możemy nie przybywać.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Tap-Nar-Pal
Padawan



Dołączył: 05 Maj 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Wto 7:09, 12 Maj 2009    Temat postu:

W tej chwili Tap-Nar-Pal zauważył działo które uderzyło w tarczę statku "Chains of Justice" a także usłyszał rozkaz. Wziął komunikator i powiedział do innych

- Lecimy na tamten księżyc. Musimy zniszczyć działo.

- Zrozumiano - powiedziały klony z mojego oddziału chórem. Wyciszył się i spojrzał na księżyc na którym umieszczone było działo.

- No to do dzieła. Formujemy klucz. Ruszać się! – powiedział uformował szyk klucza z klonami.

Wykonał beczkę w powietrzu chcąc sprawdzić czy trzyma się jeszcze w formie. Leciał w kierunku księżyca z maksymalną prędkością.

- Mam nadzieje że damy radę. - powiedział do towarzyszy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tap-Nar-Pal dnia Wto 18:44, 12 Maj 2009, w całości zmieniany 3 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ragnus
Rebel Scum



Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bydgoszcz

 Post Wysłany: Czw 1:33, 14 Maj 2009    Temat postu:

Kanonierki z 501 opuszczały już pokład Venatora, gdy Obi-Wan słuchał meldunków z Acclamatora swojej grupy. Co prawda udało się odzyskać dodatkowe 30% mocy silników oraz rozpocząć manewr obrotu, ale szanse na ucieczkę z pola rażenia były nikłe. Dowódca zameldował, że rozpoczyna ewakuację wszystkich członków załogi nie zaangażowanych w naprawy. Nie dopowiedział jednak, że to było raptem 10% wszystkich klonów na pokładzie.

Latający praktycznie w kółko Anakin zobaczył na swoim radarze nadciągające 4 LAATy. W miejscu spotkania czekały na nich cierpliwie eskadry Tapa, by razem udać się w poszukiwaniu potężnej broni Separatystów.

Po kilkunastu minutach manewrów pierwsza grupa w końcu znalazła się w maksymalnym zasięgu wyrzutni swoich olbrzymich torped. Wszystkie były już uzbrojone, a cel został starannie wyznaczony artylerzystom. Pozostało tylko wydać rozkaz i w 16 wyrzutniach miał zostań uruchomiony zapłon silników tych prawdziwych potworów. Na znak dany przez admirała oficer łącznościowy przekazał pozwolenie dalej i zaczęło się 5 sekundowe odliczanie. Po tym jak zegary na Pacyfikatorze, Star Defenderze, Solaris oraz Resolute wskazały zero wszystkie pociski jednocześnie ruszyły na spotkanie swojego nieuniknionego przeznaczenia.

Zaprojektowane do siania zagłady już niejednokrotnie udowodniły swoją przydatność w tej wojnie. Pellaeon nie mógłby choćby chciał zliczyć ileż to już razy widział wystrzelenie tych pocisków we wrogie okręty. Celne trafienia umożliwiały wręcz rozrywanie Munificentów czy Recusantów chirurgicznymi pociągnięciami. Z Golanami sprawa wygląda trochę inaczej, zwarta konstrukcja zmuszała do uderzenia przynajmniej kilkunastoma rakietami zanim stacja zostałaby zniszczona. Owszem można było liczyć na łut szczęścia i przeciążenie którego z reaktorów, ale to zdarzało się wyjątkowo rzadko. Technicy od razu po opuszczeniu wyrzutni zaczęli przygotowywać się do załadowania następnego pocisku. Z tego co słyszeli ponoć na jednym Acclamatorze udało się załadować powtórnie wyrzutnię w rekordowo szybkim czasie 18 minut. Pomimo, że był to nieformalny rekord to i tak mobilizował do szybkiej pracy.

Gdy tylko pociski minęły unoszące się bezczynnie myśliwce miały czystą drogę ku swemu celu. Oczywiście Separatyści ani myśleli czekać bezczynnie aż dopadnie ich potężna salwa. Wystrzelona z takiej odległości nie narażała okrętów na ostrzał, ale same pociski już tak. W połowie drogi momentalnie pojawiła się prawdziwa zapora z turbolaserowego ognia. Dwa z wystrzelonych pocisków zostały przez nią permanentnie zatrzymane, teraz niemożliwością było postawienie drugiej tak ścisłej zapory, ale obrońcy mieli w zanadrzu jeszcze swoje wyrzutnie z których postanowili skorzystać. Lecące w równym szyku torpedy Republikan niosły olbrzymią moc destrukcji w sobie, ale równocześnie stanowiły łatwy cel dla artylerzystów przeciwnika. Z pomocą swoich 5 torped udało im się zestrzelić 2 kolejne przyjmując na siebie raptem 12.

- Status celu?
- Poważne uszkodzenia, znaczna część broni nie działa, albo oni chcą byśmy tak myśleli. Ruszamy na kolejnego Golana czy dobijamy tego. Według naszych wyliczeń potrzebujemy koło 8-12 celnych trafień by go rozerwać doszczętnie.


Lecący w kierunku księżyca Vos nie mógł tego wszystkiego widzieć. Bardziej skupiał się na tym by jak najszybciej dolecieć do potężnego działa nim będzie za późno i druga grupa zostanie rozniesiona na strzępy. W tym samym czasie grupa nad księżycem zdążył się zebrać i zaczęła poszukiwania celu zgodnie z wytycznymi, które otrzymali z Saltatora. Schodząc coraz niżej i niżej nagle lecący na samym przedzie Anakin dziwnie się poczuł. Jego wzrok stracił ostrość widzenia. Zamiast widzieć szarą barwę widział wszystko w odcieniu szkarłatu, przetarł oczy lewą, prawdziwą ręką i ze zdumieniem zauważył, że jest ona opancerzona. To jednak go nie przeraziło. Jego całe ciało zdawało się spokojne jak nigdy, umysł jakby nigdy wcześniej nie był tak pewny tego co robi. Miał pewność, że tuż obok niego czekają bezwzględnie posłuszni żołnierze odziani w białe zbroje, gotowi nawet za cenę własnego życia zapewnić pokój galaktyce. Przez następną sekundę Skywalkerowi mignęły jakaś planeta, jakaś bitwa w kosmosie, jakiś bar oraz jakieś miasto. Wszędzie tam towarzyszyli mu biali żołnierze. Wystarczyło by tylko się pojawił, a wszelkie zamieszki cichły. Cięcie jego miecza kończyło każdą wojnę i bunt. Widział siebie jako orędownika pokoju, którego bali się wszyscy nikczemnicy przeciwni prawu, a szanowali Ci niesprzeciwiający się prawowitej władzy. Każdy wokół wiedział kim jest oraz to, że dobrze służy uporządkowanej galaktyce. Wizja została gwałtownie przerwana przez Jetiitata:

- Dralsh 0...dowódco....komandorze Skywalker!
- ..tak?
- 4 eskadry Sępów wyruszyły nam na spotkanie. Kontakt za 30 sekund. Rozkazy?


Dokładnie 30 sekund wcześniej Adi Galia i jej klony zbliżyły się do uciekających V-19. Mistrzyni otrzymała przekaz z Resolute z wiadomością od Quinlana, ale teraz i tak nie mogła nic zrobić. Nie musiała też nic robić, gdyż absolutnie nic się nie stało. Uciekające Torrenty nie otworzyły ognia, nie wystrzeliły żadnych pocisków zezwalając natomiast Republikanom otwarcie ognia do nadciągających Vulturów. Pomimo sporej odległości sklonowani piloci wiedzieli już z licznych doświadczeń jak powinni ostrzelać przeciwka. Jednak celne trafienia nie zakończyły się zniszczeniami:

- Na żółć Huttów! Te sępy mają osłony! Unik!

W tym samym momencie ulepszone sępy rozpoczęły ostrzał zaliczając cztery proste zestrzelenia, a w paśmie komunikacyjnym wszyscy pozostali usłyszeli ponury głos:

- Witaj ponownie o potężna członkini rady, a może powinienem powiedzieć żegnaj mistrzyni.
- Mistrz Bulq.


Tylko tyle zdołała wyszeptać córka polityków z Corelii nim zdradziecka seria z Torrenta uszkodziła jej antenę nadawczą. Mistrzyni Jedi nie zamierzała jednak poddawać się tak łatwo w tej walce, w końcu nie na darmo uchodziło za jednego z najlepszych pilotów do zakonu. Nikt inny tak dobrze nie znał Delt jak ona. Sama testowała je od samego początku i to zgodnie z jej uwagami były na przestrzeni tych wszystkich ostatnich lat modyfikowane.

Odziały klonów szybko otrząsnęły się zarówno ze spotkania z nowym typem myśliwca jak i z pozbawiania łączności z dowódcą rozpoczynając to co umieli najlepiej. Pozostając w ścisłej formacji pomagali sobie nawzajem prowadząc niemalże wyrównaną walkę. Musieli jednak zwracać uwagę na 6 krążących pomiędzy nimi V-19, które wprowadzały bardzo dużo zamieszania w ich szykach. To wszystko składało się na to, że wróg uzyskał przewagę, którą bardzo powoli, ale nieustannie powiększał. Na 3 zestrzelonych klonów Republika odpowiadała tylko dwoma celnymi trafieniami, a z takim stosunkiem nie mieli możliwości wygrania tej potyczki.

Jakby w oderwaniu od tego wszystkiego toczył się zażarty pojedynek obu wrażliwych na Moc osób. Adi czuła teraz płonącą nienawiść. Już po pierwszym rozeznaniu wiedziała, że łatwiej jest oswoić Rancora niż nawrócić współtwórcę Vaapadu na Jasną stronę. To dało jej siły i determinację do walki. Szalone manewry obu pilotów były niemożliwe do wykonania dla większości śmiertelników, ale dla tej pary były raczej rozgrzewką przed finałem. Oba myśliwce splecione ze sobą mistyczną więzią bardziej przypominały taniec z Mon Calamari aniżeli morderczą walkę na śmieć i życie. Co i rusz pojedyncze wiązki laserowe przelatywały obok maszyny przeciwnika w tym istnym oku cyklonu pomiędzy pozostałymi myśliwcami zajętymi sobą. Galia nie wiedziała, jakie rozkazy swoim myśliwcom wydał Sora, ale na pewno nie wykorzystywał ich do walki przeciwko niej. W wyniku tego ten pojedynek przypominał bardzo szermierczy popis. Mistrzowie Shien również w kokpicie myśliwców stosowali filozofie tej szkoły walki. Styl lotu Weequaya był jednak naznaczony przez Vaapad. Bardziej dziki i zanurzony w Ciemnej Stronie był trudniejszy do zanalizowania niż perfekcyjny, płynny ruch wywodzących się z harmonijnego opanowania piątej formy przez Coruscankę. Klony nawet gdyby nie były zajęte walką z Sępami i tak by nie były w stanie śledzić tego zapierającego dech w piersiach pokazu sztuki pilotażu.

- Z Golanów starują nowe eskadry – Obi-Wan usłyszał raport od swojego Bothańskiego druha– 5...10...15...wszystkie kierują się w stronę.....

Kev Się’Cra nie dokończył zdania. To co chciał powiedzieć nie miało już teraz sensu. Mógł użyć oczywiście innych słów by zdanie było ciągle poprawne, ale nie mógł zmusić ust do wyartykułowania choćby jednej sylaby. Światło jakim płonęła Galia zgasło momentalnie zastąpione przez niczym nie skrywany już teraz mrok Sory. Wszyscy Jedi w systemie odczuli olbrzymią pustkę po tak dotkliwej stracie. Najmocniej to jednak odczuł Anakin zbliżający się ku Vulturom. Po przeżyciach i zespoleniu z Mocą podczas ostatnich kilku minut teraz czuł jeszcze większą pustkę niż gdy stracił ramię na Geonosis.

Nawet kolejny strzał z księżycowego działa nie zrobił na nim takiego wrażania. Perfekcyjnie wycelowany bolt pomknął tuż obok jego pozycji zaliczając drugie trafienie w „Chains of Justice” i rozrywając kadłub majestatycznej jednostki. Teraz jej dowódca nie miał innego wyboru jak zarządzić pełną ewakuację. Stopione i poskręcane części jego okrętu i tak wypluwały co chwila ze swoich wnętrzności zwłoki członków załogi, którzy kilka chwil wcześniej próbowali uporać się z usterkami.

Do będącego w ciężkim szoku po wydarzeniach ostatniej minuty Kenobiego podszedł dowódca Saltatora i zakomunikował:

- Sir, straciliśmy z radarów mistrzynię Adi Galię, zgodnie z hierarchią dowodzenia jest Pan teraz najstarszym oficerem biorącym w tej bitwie. Jakie rozkazy? Proszę przede wszystkim zacząć od myśliwców...Sir? Coś nie w porządku?

[link widoczny dla zalogowanych]

[off]Anakin i Pal, możecie opisać początek walki i plany na resztę pojedynku. Zapiszcie sobie po parę zestrzeleń na konta, pamiętajcie o stratach własnych. Ja dokończę zgodnie z tym jak zaplanujecie.[/off]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ragnus dnia Czw 13:23, 14 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Misje Republiki » Zemsta Jedi
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group