FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Zemsta Jedi
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Misje Republiki » Zemsta Jedi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ragnus
Rebel Scum



Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bydgoszcz

 Post Wysłany: Sob 21:00, 21 Mar 2009    Temat postu: Zemsta Jedi

GRACZE: Gilad Pellaeon, Obi-Wan Kenobi, Anakin Skywalkar, Quinlan Vos
GM:: Ragnus

To nie tak miało wszystko wyglądać. Musiał myśleć sobie admirał Pellaeon na mostku nowiutkiego lotniskowca typu Venator o wdzięcznej nazwie Resolute. To nie był jego okręt i nie powinien tu być, ale podczas wojny losy rzucały wszystkimi aktorami po całej scenie w zupełnie niekontrolowany sposób.

Minęły zaledwie trzy tygodnie od udanej inwazji na Agamr, świata który sam skutecznie obronił kilka miesięcy temu przed napaścią sił Konfederacji. Jednakże tamta bitwa była już tylko wspomnieniem i teraz trzeba było się skupić na bieżącym zadaniu. Po upadku rolniczej planety i użyciu straszliwej broni biologicznej Republika znalazła się na kolanach. Kolejne światy zaczęły dostawać się pod jarzmo hrabiego Dooku szybciej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, jednak charyzma Wielkiego Kanclerza nie pozwoliła się poddać. Dwa tygodnie temu na tajnej naradzie w jego biurze postanowiono przeprowadzić silne kontruderzenie, które miało stać się symbolem zwycięstwa. Wspólna akcja Jedi i oficerów na świat będący zarówno celem propagandowym jak i strategicznym. Po burzliwej naradzie w końcu padła nazwa, która budziła po wydarzeniach ostatnich miesięcy tylko obawy i złe skojarzenia. Bezludna planeta na odludziu o wielkim zapleczu militarnym, będąca jedną z najważniejszych baz Separatystów – Hypori. Podczas pierwszej bitwy poniesiono zbyt wiele strat aby móc spokojnie patrzeć na ten świat. Początkowo nikt nie chciał drugi raz powierzyć tego zadania admirałowi z Corelli i główny atak miał poprowadzić zapowiadający się na świetnego dowódcę admirał Wullf Yularen. Zadanie to było aktualnie najwyższej wagi. Zniszczenie możliwości produkcyjnych Hypori oraz zajęcie planety zapewniało ochronę Kamino, w przeciwnym wypadku cały czas należało się liczyć z kolejnym atakiem na strategiczną placówkę Wielkiej Armii Republiki. Dlatego w momencie gdy admirał Yularen został przewieziony trzy dni temu do zakładu epidemiologicznego zdecydowano się wezwać admirała Pellaeona. Miał on poprowadzić 1 grupę uderzeniową 1 Floty Republiki dostarczając jednocześnie na powierzchnię planety odziały klonów pod dowództwem generała Vosa. Właśnie w tej chwili zgodnie z wytycznymi Jedi odpowiednie legiony stacjonujące na Rothanie były transportowane na okręty. Już tylko 4 godziny dzieliło od planowanego wejścia w nadprzestrzeń, przyszedł czas na ostatnią konsultację z dowodzącym drugą grupą.
-------------------------------------------

Kapitan Rex miał za sobą już kilka kampanii. Anakina Skywalkera poznał jeszcze podczas Metalornu przed półroczem, ale wtedy jako porucznik dowodził tylko małym plutonem, a nie jak teraz całą kompania i nie miał okazji spotkać się z nim osobiście. Metalorn był dla wielu jego braci piekłem, ale dobrze zahartował w boju czyniąc 501 najlepszym z najlepszych. Od tego czasu małe odziały tego legionu pojawiały się w całej galaktyce stale rozszerzając swoją sławę. Trafiały im się najtrudniejsze zadania, a nadchodzące nie miało być inne. Rex nie bał się jednakże o życie swoje czy swoich braci. Widział już w akcji komandora Skywalkera i wiedział, że może mu w pełni zaufać. Teraz wręcz z niecierpliwością wyczekiwał spotkania z dawnym towarzyszem broni.

W końcu gdy jego odział, liczący niespełna 150 żołnierzy, znalazł się na pokładzie Venatora Salvator ku zdziwieniu klona podszedł do niego ich nowy bezpośredni dowódca:

- Komandorze Skywalker, to dla mnie zaszczyt znów służyć pod pańskimi rozkazami. – rozpoczął zdejmując hełm. - Po tak długiej przerwie to przyjemność dla mnie znów widzieć komandora.

Obi-Wan Kenobi pomimo wrodzonej skromności był wielkim dowódcą. Jego charyzma, odwaga oraz troska o podwładnych uczyniła z niego jednego z najbardziej lubianych dowódców tej wojny. Pomimo braku udziału w licznych kampaniach, a co za tym idzie braku doświadczenia, już zdążył zyskać szacunek klonów. Dlatego właśnie zamiast walczyć tak jak ostatnio w kokpicie Delty 7 został decyzją samego mistrza Yody przeniesiony na mostek dowodzenia. Miał stać się symbolem owocnej współpracy pomiędzy zakonem Jedi a oficerami Wielkiej Floty Republiki

Zostały ostatnie minuty do ostatniej narady i podsumowania planów. Jego 2. grupa uderzeniowa stacjonująca na Ryloth miała wespół z siłami 1. grupy wystarczyć aby zgnieść siły Konfederacji. Wygrana otwierała drogę do Geonosis, przegrana otwierała drogę do Kamino. Presja była olbrzymia, ale nie było już możliwości odwrotu. Przed dwoma godzinami klucz ARC-170 dokonał zwiadu nad planetę i wynik był bardzo obiecujący. Sama planeta była chroniona głównie przez stacje bojowe typu Golan rozmieszczone blisko stoczni, a nie przez flotę. Niestety jedna z maszyn nie wróciła do bazy na Kamino i nie sposób było przewidzieć co się z nią stało. To powodowało kolejny powód do pośpiechu, jeśli załoga myśliwca dostała się w ręce wroga nie można było czekać aż podczas przesłuchania sondy złamią klonów. Lot odbywał się po zawiłej trasie i nie sposób było ustalić na podstawie pozycji miejsca docelowego, ale sposoby interrogacji bardzo szybko wydobyć pożądane informacje.

Obi-Wan jeszcze raz spojrzał na powierzchnię planety. Podczas ostatniego rajdu okazało się, że większość z fabryk znajduje się głęboko pod ziemią. Uniemożliwiało to przeprowadzenie bombardowania planetarnego i zmuszało do przeprowadzenia desantu. Generał Kenobi musiał wierzyć, że generał Vos wybrał odpowiednie legiony do tego zadania. W końcu to on otrzymał polecenie przygotowania całej inwazji. W jego mocy leżało jakie siły zostaną użyte z pierwszej i drugiej grupy do zdobycia tego pustynnego świata. Podczas ostatniej bitwy większość ciężkiego sprzętu ugrzęzła w piaskach pustyni na północ od głównego kompleksu. W tym miejscu można było przeprowadzić najkrótsze loty kanonierek LAAT z orbity pozostając poza zasięgiem dział obronnych. Zachód i południe zdawały się nie do przejścia ze względu na wysokie góry pozbawione jakichkolwiek szlaków. Jedyne miejsce gdzie można było wyładować ciężki sprzęt nie będąc pod ostrzałem wieżyczek turbolaserowych zamontowanych w okolicy fabryk były skaliste, ale stosunkowo równe tereny na wschód od kompleksu. Jednakże to wydłużało loty w każdą stronę o ponad kwadrans. Nikt do tej pory nie brał też pod uwagę desantu jak najbliżej pozycji wroga. Na Geonosis ta taktyka okazała się skuteczna, choć bardzo krwawa, straty w transportowcach mogły być bardzo duże. W obliczu zagrożenia przez wirus straty w żołnierzach miały być minimalizowane i w początkowej fazie planowania misji takie szastanie zasobami było nie do pomyślenia. Teraz jednak sytuacja uległa pewnej zmianie.

Wojskowi Konfederacji nie wiedzieli o tym, że ich wirus zdążył już stracić na znaczeniu. Tak śmiercionośna odmiana broni masowej miała wielką wadę, która naukowcy na Kamino błyskawicznie dostrzegli. Agresywny wirus wchodził bardzo szybko w reakcję z organizmem nie dając mu żadnych szans na obronę. Jednak dostarczając do organizmu mieszaninę Bacty z Botą organizm stawał się całkowicie odpornym na działanie wirusa błyskawicznie go neutralizując. Niestety lekarstwo nie było perfekcyjne, przede wszystkim nie mogło pomóc zarażonym już klonom. Dawka musiała być dostarczona wcześniej bezpośrednio do krwi co skutkowało zwiększeniem układu odpornościowego. Nie był to jednak jak się okazywało środek idealny i pozbawiony wad. Jego czas działania wynosił tylko około 48 godzin, po upływie dwóch dób corusańskich organizm znów był podatny na śmiercionośne żniwa, a niewielka ilość Boty na rynku pozwoliła do tej pory przygotować po jednej porcji dla 8 legionów, co było niewystarczającą dawką jeśli możliwości transportowe obu grup miały być użyte w 100 procentach. W takiej sytuacji dwa spośród wszystkich legionów nie dostałaby swojej porcji szczepionki.

Mistrzyni Adi Galia oraz rycerz Kev Sei'Cra już czekali obok stołu taktycznego na mostku, razem z niebecnymi padawanami Flynn Kybo, Tap-Nar-Panem, Danyawarra wraz oczywiście ze Skywalkerem mieli prowadzić do walki różne klucze myśliwskie aby zminimalizować teoretyczną przewagę w ilości myśliwców. To właśnie mistrzyni Galia nalegała na jeszcze jedną rozmowę przed zbliżającą się nieubłaganie bitwą.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Sob 21:16, 21 Mar 2009    Temat postu:

Pellaeon kręcił się po mostku. Venator przypadł mu do gustu, jednak liczba okrętów grupy nie budziła aż takiej reakcji na jaką liczyl. Zaledwie pięć okrętów, mimo, że to najlepsze co w tej chwili miała republika, to i tak mało. Ale biało-czerwony Venator był sam w sobie dobrym okrętem. Lepszym niż poprzedni okręt flagowy Pellaeona. Myśli jednak kręciły się wokół zadania. Noi tak dużej liczby jedi. Nigdy nie współpracował więcej niż z dwoma jedi. A teraz dwóch mistrzów, kilku rycerzy i padawanów. Miał nadzieje, że starczy. Oczywiście, że starczy. -myśli kłębiły się w głowie z predkością ostrzału turbolaserów. Ostatnie uderzenie na Hypori nie wypadło po myśli dowodzącego siłami Republiki. No cóż, teraz miało być inaczej.
Mam nadzieje.-pomyślał i ruszył w kierunku windy. Spojrzał na załogę okrętu. W wiekoszości były to klony. Ta sama twarz, ten sam głos. Te same ruchy, gesty, zachowanie. A mimo to każdy był inny. Tak, to nie droidy. Drzwi windy otworzyły się i wcisnął odpowiedni guzik. Sala odpraw, sala taktyczna, czy poprostu pokój narad, jak wielu nazywało to ważne stanowisko na okręcie. Kilka poziomów niżej, znajdowała się bezpiecznie umieszczona pośrodku okrętu. Jednak w czasie bitwy nigdy się z jej nie korzystało. Jednak zwyczaj nakazywał, żeby to własnie stąd przed bitwa odbywać narady. Pokój zapewniał także wszystko co było potrzebne. Dane, wizualizacja, bezpieczne połączenia holo. Wszystko. Złapał za komunikator i wywołał pierszego oficera który znajdował się po drugiej stronie.
-Tu Pellaeon. Poproście Mistrza Vosa, by przyszedł do sali odpraw. Połaczcie mnie także z Mistrzem Kenobim.
-Tak jest,sir.-usłyszał w odpowiedzi.
Winda zjechała na odpowiedni poziom. Drzwi otworzyły się i ruszył w kierunku sali. Po drodze minął Clifa. Od Metalornu chodził, jakiś przygnębiony. Jednak po powrocie Pellaeona oddzyskał dawną radość i pewność siebie. Zasalutował i przyśpieszył. Pellaeon się uśmiechnął.
Po Agamarze Greenlox także poniosła straty. Jej eskadry zostały przetrzebione. Narazie pozostawała bez przydziału ale co jakiś czas wskakiwała do kokpitu ARC i wylatywała razem z klonami. Tak, wojna zmienia ludzi.
W końcu dotarł do drzwi z napisem sala odpraw. Wkroczył pewnym, butnym krokiem. Był zaniepokojony. Miał nadzieje, że Vos już będzie. Tak samo jak połączenie z drugą grupą. Miał dziwne przeczucia. Ale trudno.
Czekał więc tylko na Vosa, i na połączenie. Zastanawiał się co bedzie pierwsze.
-Poruczniku- zwrócił się do oficera ktory znajdował się w sali.-Przygotować dane na temat planety, ostatnie dane z misji zwiadowczej oraz raport poprzedniej bitwy. Wszystko ma być wyświetlone. Także informacje o teoretycznej sile wrogich flot sektorowych. Co mogą mieć w rezerwie. Prosze także sprawdzić czy wywiad nie przechwycił żadnych informacji związanych z Hypori albo z najbliższą okolicą. Może być cokolwiek, choćby wymiana oleju w droidach. Jeśli jest coś czego nie wiem, chcem to wiedzieć ! Zrozumiano ? -odparł.
-Tak jest, sir. -odparł tamten i wział się do roboty.
Podkręcił wąsa. Siły dwóch grup, kilka legionów, to mogło się udać. Musiało. Dla dobra Republiki.
Po chwili na wyświetlaczu pojawił się znak, że udało się nawiązać połączenie z 2 grupą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gilad Pellaeon dnia Sob 22:07, 21 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Sob 22:34, 21 Mar 2009    Temat postu:

Kenobi spokojnie przyglądał się swojemu zgrupowaniu okrętów. Poza jednostką flagową grupy uderzeniowej, czyli Saltator, na którego mostku się znajdował, podlegały mu jeszcze dwa Acclamatory I klasy, jeden Acclamator II klasy i jeden Carrack. Jedi miał poważne wątpliwości czy jest odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu. Nie miał zbyt dużego doświadczenia w dowodzeniu flotą, obawiał się, że w istocie będzie tylko zawadzał bardziej doświadczonym oficerom.

Sięgnął dłonią do pasa. Jego miecz świetlny nadal tam był, wciąż miał ze sobą symbol jedi. Od pewnego czasu zastanawiał się czy Zakon nie stał się już tylko pustym symbolem bez dawnej treści. Nigdy nie był szkolony do bycia generałem, w Świątyni wszyscy odbierali wykształcenie także pod kątem dowodzenia, ale jego nauczyciele nie spodziewali się, że Kenobiemu przyjdzie uczestniczyć w konflikcie na taką skalę. Co tu dużo mówić, sam Kenobi nigdy nie spodziewał się, że przyjdzie mu dowodzić flotą czy armią.

- Generale?- jeden z klonów, ten siedzący przy stanowisku łączności, wyrwał Kenobiego z rozmyślań.
- Tak, żołnierzu?- Obi-Wan zwrócił się w stronę klona obdarzając go zachęcającym uśmiechem.
- Admirał Pellaeon prosi o kontakt. Czy mam go połączyć?- głos łącznościowca właściwie był pozbawiony emocji.
- Tak, nie każmy admirałowi czekać.- Obi-Wan był ciekaw co takiego ma mu do powiedzenia Pellaeon. Miał nadzieję, że współpraca z admirałem przebiegnie pomyślnie, i brak doświadczenia prezentowany przez niego samego, nie przeszkodzi mu być użytecznym dla bardziej zaprawionego w bojach oficera.

Łącznościowiec skinął głową na Obi-Wana na znak, że osiągnięto połączenie.
- Admirale Pellaeon, czym mogę panu służyć?- Kenobi starał się by jego głos brzmiał możliwie uprzejmie i jednocześnie stanowczo. Gdyby był przy nim Anakin, nie przepuściłby okazji do rzucenia ciętego dowcipu odnośnie obecnej sytuacji. Jedi żałował, że nie było przy nim jego padawana.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Sob 22:42, 21 Mar 2009    Temat postu:

Pellaeon uśmiechnął się. Mistrz Kenobi odezwał się.
-Oh, Witaj Mistrzu Kenobi. -machnął ręka. Słowa mistrza jedi lekko zbiły go z tropu. W końcu wiedział wiele o jedi, a padawana obecnego tutaj poznał z jak najlepszej strony podczas bitwy nad Metalornem. Tymczasem Kenobi sprawiał wrażenie osoby która znajduje się na niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. Może to brak kontaktu z oficerami pierwszoliniowymi. Może brakowału mu doświadczenia. Albo pewności siebie. W jedno i drugie Pellaeon nie wierzył.
-Miałem nadzieje, na zapoznanie wszystkich zainteresowanych z obecna sytuacją i planem działania. Niedługo powinien dołączyć do nas mistrz Vos. -przyjrzał się wizerunkowi Kenobiego.
-Czy przypadkiem nie przebywa tam nigdzie komandor Skywalker ? -miał nadzieje, że młodszy jedi także dołączy do odprawy. -Mistrzu Kenobi, mam nadzieje, że nasza pierwsza wspólna akcja będzie przebiegała pomyślnie. I zakończy się sukcesem Republiki.
Lustrował bacznie swojego rozmówce. Widział w nim człowieka, który zamiast walczyć wolałby usiąść do stołu negocjacyjnego i wynegocjonować koniec tej wojny. Sytuacja jednak była całkiem odmienna. Ani jedna, ani druga strona nie miała ochoty na negocjacje.
-Czy pańskie oddziały są gotowe ? I czy ma pan jakieś sugestie albo ciekawe pomysły jedi ? Wiem, że wasze genialne pomysły potrafia odmienić niemożliwe.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gilad Pellaeon dnia Sob 22:48, 21 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Sob 23:19, 21 Mar 2009    Temat postu:

Obi-Wan pozwolił sobie na krótki śmiech.
- Och, gdyby rzeczywiście tak było to teraz admirale siedzielibyśmy przy dobrym posiłku na Coruscant i cieszyli się, że nigdy nie doszło do tej wojny.- Kenobi przestał się uśmiechać kończąc zdanie.

- Z raportu wynika, że nad Hypori nie ma żadnej floty Separatystów? Szczerze mówiąc admirale wygląda mi to niezwykle podejrzanie. Tak jakby Separatyści chcieli byśmy uderzyli na Hypori, może to pułapka a może po prostu chcą nas odciągnąć by uderzyć na Republikę gdy jej siły operacyjne będą zaangażowane w tej operacji. Jedyne co mogę zalecić to ostrożność, wydaje mi się, że warto byłoby przeprowadzać desant naszych grup operacyjnych oddzielnie. Podczas gdy jedna będzie transportować ludzi na powierzchnię, druga grupa powinna być w pozycji do ewentualnego odparcia lub chociaż związania walką przeciwnika. Co pan sądzi o tej sugestii admirale?- podczas całej tej wypowiedzi, Kenobi w typowy dla siebie sposób gładził palcami prawej dłoni swoją brodę.

Zastanawiał się, czego właściwie oczekuje od niego admirał, póki co zapowiadało się na to, że w pierwszej chwili nie natrafią na przeciwnika. Dopiero później mogą pojawić się problemy, jedi wiedział, że nie będą gotowi na wszystko co przyszykowali Separatyści. Miał tylko nadzieję, że w porę zareaguje i odpowie w należyty sposób na ewentualne niespodzianki.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Sob 23:32, 21 Mar 2009    Temat postu:

Admirał poprawił kołnierz.
-Pierwsze co trzeba zrobić to wyelminować te golany. Mamy tu odpowiednią ilość oddziałów wspieranych przed jedi. Dobrze by było je przechwycić. Jeśli rzeczywiście przyjdzie nam odpierać kontraatak lepiej mieć każde możliwe wsparcie. Ważne jest także idealne skordynowanie w czasie. Wolałbym by nasze grupy wyskoczyły w jednym momencie. Niech separatyści myśla, że to zakrojona na szeroką skale operacja. Z doświadczenia wiem, że jeśli po jakimś czasie wyskakuje druga fala zazwyczaj to rezerwy. Naraża się w takim wypadku pierwsza grupe na straty. A na to nie możemy sobie pozwolić. -sięgnął po coś po za zasięgiem holoprojektora. W końcu znalazł i popatrzył na jakieś oznaczenia.
-Z tego co wiemy, a wiemy nie wiele to systemu nie bronią wielkie siły. Ale nie wiemy co mają w sektorze. Powinniśmy natychmiast wysłać do walki wszystko co mamy. W momencie kiedy nasze główne okręty zwiążą siły wroga moglibysmy przygotować się do desantu. Zastanawiałem się nad dwoma możliwościami. Po pierwsze, desant natychmiast kiedy otworzymy ogień. Zalety są proste. Czas. To będzie się bardzo liczyło. Ale niestety straty w czasie lądowania mogą przekroczyć więcej niż dziesięć procent. Może nawet dojść do trzydziestu. A to w obecnej sytuacji nie do pomyślenia. Możemy także poczekać z desantem póki ostatni droid nie zniknie z radaru. Zaleta taka, że wylądują praktycznie bez strat. Gorzej jeśli w międzyczasie przyleci wrogie wsparcie. Dlatego chciałem omówić każdy aspekt operacji zanim się jeszcze zacznie.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Sob 23:57, 21 Mar 2009    Temat postu:

- Całkowicie zgadzam się z tym, że walkę powinny podjąć jednocześnie obydwie grupy uderzeniowe. Natomiast w kwestii desantu myślę, że powinniśmy go rozpocząć dopiero po oczyszczeniu przestrzeni i tak jak mówiłem w fazach. Prowadzenie desantu w trakcie walki może doprowadzić do sytuacji gdy po wprowadzeniu przez wroga nowych sił flota będzie się musiała wycofać i nie będziemy w stanie ani przysłać posiłków siłom na planecie, ani zabrać je ze sobą. Ponadto przeprowadzanie operacji desantowej przy chaosie bitwy kosmicznej może doprowadzić do niepotrzebnego zamieszania i przysporzyć nam kłopotów przerastających korzyści. Mimo to decydujące zdanie w kwestii desantu moim zdaniem należy do mistrza Vosa, w końcu to on ma dowodzić bitwą naziemną. Tak przy okazji, czy wiadomo już, kiedy mistrz Vos do nas dołączy? Jego rada może się okazać nieoceniona.- Obi-Wan przyglądał się admirałowi w oczekiwaniu na rozwianie jego wątpliwości, zarówno w kwestii operacji jak i przybycia mistrza Vosa. Chciał porozmawiać z dawnym przyjacielem, nawet jeśli miała to być tylko rozmowa za pośrednictwem holoprojekcji.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Nie 0:05, 22 Mar 2009    Temat postu:

Pellaeon słuchaj jedi i nabierał wiary. Nie do końca wiedział wiary w co ale lepsze to niż nic. Tak jak przypuszczął Kenobi nie będzie szachować życiem żołnierzy a to najważniejsze. Zgadzał się z nim. Desant należało wysłać kiedy nie będzie żadnego ryzyka. Choć jakieś oddziały powinny wziąść udział w zdobywaniu golanów. Miał taką nadzieje. Skywalker i 501 dokonali tego na Metalornie. Może im tutaj też się powiedzie.
-Zgadzam się. Desant powinien odbywać się fazowo, dodatkowo nasze okręty po rozpędzeniu nieprzyjaciela powinny zając dogodne pozycje defensywne. Mistrz Vos natomiast już powinien tutaj być. Chciałbym także przypomnieć mistrzu Kenobi, że mamy różne odległości do pokonania więc jedna z grup musi rozpocząć misje wcześniej.
Miał wiele obaw jak przed każdą misją ale teraz było w miare. Nienajgorzej. Tak przynajmniej się wydawało. Tylu jedi musiało gwarantować udane zakończenie. Bo jak nie....


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gilad Pellaeon dnia Nie 0:06, 22 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Nie 13:09, 22 Mar 2009    Temat postu:

***

Stuk, Stuk, Stuk. Wysokie buty wywoływały brzęczenie w zetknięciu z metalowym podłożem na pokładzie niszczyciela. Dźwięk ten wyrażał pośpiech.
Anakin Skywalker, wiążąc niesforne i nierówne włosy w krótki, koński ogon z tyłu głowy, biegł korytarzem Venatora z prędkością wygłodzonego Nexu. Płaszcz falował mu przy tym niby rozgrzane powietrze Tatooine.
Zasiedział się przy swoim Lazurowym Aniele i przez to był spóźniony na naradę oficerów. Nie musiał patrzeć na znaki wskazujące mostek flagowca drugiej grupy uderzeniowej floty Ryloth. Po prostu kierował się tam, gdzie wyczuwał największe skupienie irytacji i podenerwowania. Miał nadzieję, że to nie Kenobi był ich źródłem.

***

Przed niespełna trzema miesiącami Hypori okazało się Nemezis dla Republiki. I mimo czasu, który upłynął oraz wyniku tamtej bitwy, Anakin nadal pluł sobie w brodę, że nie wziął w niej udziału. Padawan, którego imienia nawet nie poznał, zastąpił w szeregu miejsce Skywalkera. I zginął razem z trzynastoma innymi Jedi. Paskudna historia. Syn Shmi nie był niczemu winny, nie bezpośrednio- ale niesmak pozostawał.
A teraz, nie wiedzieć czemu, Anakin był bardzo pozytywnie nastawiony do operacji. Obecność licznych członków Zakonu budowała na duchu. Gdy zobaczył po raz pierwszy listę osób przydzielonych do misji odpowiedział krótko: Same sławy.
Quinlan Vos, mistrz słynący ze swych licznych talentów, począwszy od nietuzinkowego stylu świetlnego miecza po zdolności infiltracji, był odpowiedzialny za zwierzchnictwo nad siłami desantowymi. Dowódcami grup uderzeniowych mianowano kolejno byłego Głównodowodzącego Wielkiej Floty Republiki, Pellaeona i samego Obi-Wana, w którego zmysł strategiczny Skywalker wierzył bardziej, od jego posiadacza. Obu mężczyznom chłopak ufał i, prawdę powiedziawszy, ze wszystkich oficerów Republiki nie będących Jedi to właśnie Pellaeona wolał mieć za swoimi plecami. Nawet Palpatine wyrażał się przychylnie o tym człowieku. Od Metalornu minęło już pół roku, jednak pewnych rzeczy się nie zapominało.

***

Stuk, Stuk, Stop. Buty, niby namagnesowane, wryły się w pokład.
- Przybył oddział z pięćset pierwszego, komandorze- słowa zostały poprzedzone przez pisk komunikatora na przegubie dłoni. Wypowiedziała je młoda pracowniczka obsługująca monitoring hangarów, z którą chłopak miał okazję zapoznać się, gdy ukradkiem próbował sprawdzić, czy aby nikt nie dotykał jego Delty. Zgodnie z prośbą Anakina, będącą rzecz jasna poza protokołem, przekazała mu wieści o pięćset pierwszym.
- Dzięki- rzucił podnosząc rękę blisko ust.
Będzie wymówka, stwierdził wesoło w myślach- Pięćset pierwszy jak zawsze w samą porę.
Akurat miał po drodze.

***

- Ja też się cieszę, że Cię widzę, Rex- odpowiedział kilka minut później na przywitanie kapitana. Zgrzał się w biegu, bo choć na pokładzie statku nie było gorąco, miał na sobie dwie warstwy tunik, tabard z syntetycznej skóry i klasyczny płaszcz. By ukryć kropelki potu, które w międzyczasie wystąpiły mu na czoło, założył kaptur. Zapewne właśnie takie sytuacje powodowały plotki o dziwactwach Jedi.
Zaprosił Rexa by ten towarzyszył mu przez pewien czas w drodze na mostek. I jednocześnie był usprawiedliwieniem spóźnienia Anakina.
- Jak Twoi żołnierze przed perspektywą bitwy?- zapytał nie zastanawiając się zbyt nad sensem.
- Dobrze, sir- odpowiedział lakonicznie kapitan.
No tak… czego więcej mógł się spodziewać po klonie? Suche informacje. Pytanie- merytoryczna odpowiedź. Jeśli kapitan myślał, że to wystarczy dla Skywalkera, był w błędzie.
- A jak Twój nastrój?- nie dał za wygraną.
- Jestem spokojny, sir- zapewnił Rex- Brak problemów psychofizycznych. Sto procent wydajności.
Przeszli kawałek korytarza w milczeniu. Klon słyszał szelest płaszcza Anakina, Anakin niemal wyczuwał jednostajnie bijące pod zbroją serce żołnierza.
- Sto procent? A co, jeśli konieczne będzie danie z siebie sto dziesięć procent, Rex?- Padawan pożałował pytania dopiero po uzyskaniu odpowiedzi.
- Wtedy byśmy zginęli, sir.
Rany, on jest sztywniejszy od Windu- brwi Jedi uniosły się w podziwie, jednak kaptur uniemożliwił klonowi zaobserwowanie tego zjawiska.
- Mogę mieć pytanie, sir?- odezwał się niespodziewanie klon.
- Jasne.
- Jak pana nastrój?

Komandor pochylił głowę, a szeroki uśmiech satysfakcji wstępujący na jego oblicze został spointowany niebieskim błyskiem tęczówek.
- Mój?- udał zamyślenie. Widać coś będzie z tego klona, pomyślał.- Nad wyraz dobrze.
- To mi się zgadza, sir.
- Co takiego?
- Wojownik zazwyczaj odczuwa satysfakcję przed aktem zemsty.
- Jakiej zemsty…
- Skywalker urwał i zasępił się.- A, o to Ci chodzi.
- Starcie na Hypori było jednym z najdotklejszych dla Zakonu. Według moich danych największą stratą Jedi od czasu Geonosis.
- Kodeks Jedi zabrania być nam mściwymi-
przytoczył padawan formułkę prosto ze Świątyni.
- To musi być bardzo niepraktyczny Kodeks, sir.
- Żebyś wiedział, kapitanie…
- mruknął Anakin.- Żebyś wiedział.
Nie odzywali się już, gdyż stanęli przed ostatnią grodzią. Klon wcisnął przycisk na konsoli, mechanizmy zasyczały i rozsunęły ciężkie drzwi. Oczom oficerów ukazał się mostek. A widok ten był na tyle imponujący, że Kapitan zdjął hełm by móc wszystko ujrzeć w normalnym spektrum.

***

Anakin kiwnął głową nadgorliwemu służbiście odpowiedzialnemu za bezpieczeństwo i regulaminowe zachowanie na mostku Saltator, który już, już biegł do nowo przybyłych by kazać im się zidentyfikować i móc poinformować przełożonych o ich wizycie.
- Nie trzeba, Mistrz… znaczy Generał Kenobi się nas spodziewał- Skywalker z rozbawieniem obserwował smutek malujący się na obliczu pracownika ochrony.
Nie chcąc przerywać swojemu mentorowi, popłynął zwinnymi krokami do stołu taktycznego, przy którym produkowała się Mistrzyni Adi Galia.
Widząc liczbę Jedi, Rex, udając, że się rozgląda, nachylił się w marszu do Anakina i szepnął.
- Po co wam pięćset pierwszy? Przecież Zakon wysłał własny Legion.
Karcące spojrzenie padawana było raczej wynikiem jego własnych rozterek, niż faktycznej złości na żart kapitana.
- To będzie prawdziwy odwet- Rex podsumował swoje przemyślenia, dając tym samym ostateczny dowód Anakinowi, że jak na klona jest dość niezależny w sposobie rozumowania.
Padawan nie komentował.
Zemsta, pomyślał, skupiając się na tym słowie i słuchając go raz po raz w głowie.
Zemsta Jedi.
- Generale Galia, Generale Kev Sei'Cra, witam. Przepraszam za spóźnienie, omawiałem z Kapitanem Rexem istotne zagadnienia.
Czekając na wykład o jego obowiązkach i na prognozy, raczej rozluźniony, rzucał okiem to na Obi-Wana, to na Rexa, który lawirował gdzieś między niższymi stopniem oficerami. Zastanawiał się też, co przygotował dla niego generał Vos.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anakin Skywalker dnia Nie 13:13, 22 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ragnus
Rebel Scum



Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bydgoszcz

 Post Wysłany: Pon 0:29, 23 Mar 2009    Temat postu:

Po wysłuchaniu admirała i Kenobiego do dyskusji włączyła się mistrzyni Galia:

- Zajęcie Golanów dałoby nam wielkie korzyści podczas ewentualnego kontrataku, ale nie zapominajmy, że priorytetem jest zniszczenie możliwości produkcyjnych Hypori. Utrzymanie planety byłoby tylko cenną dodatkową korzyścią. Wiedząc jak silny jest planetarny garnizon nie wiem czy możemy sobie pozwolić na wysyłanie klonów do zajmowania Golanów. Te stacje są tak olbrzymie, że musielibyśmy wysyłać na każdą 1 bądź 2 bataliony klonów. Musimy spytać się mistrza Vosa czy zmniejszenie sił lądowych o taką ilość jest do przyjęcia. W końcu fabryki Hypori do jeden z największych dostawców Super Battle Droidów i w związku z tym, każdy dostępny żołnierz jest niezbędny. Nie możemy powtórzyć sytuacji z poprzedniej kampanii hyporiańskiej.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Pon 1:40, 23 Mar 2009    Temat postu:

Anakin już miał się wyrwać z własną opinią, kiedy rzadko dochodząca do głosu część jego duszy odpowiedzialna za rozsądek przypomniała, iż w danej chwili byłoby to bezcelowe. Mógł mieć własne zdanie, ale, jeśli miało ono cokolwiek znaczyć, powinno być wypowiedziana dopiero w odpowiednim momencie. Czyli zgodnie z formalnym porządkiem typowych obrad dowodzących Republiki.
Bądź ze mnie dumny, mistrzu, przemknęło mu przez głowę, gdy próbował swoim wzrokiem uchwycić spojrzenie Obi-Wana.
Ostatecznie zdecydował się tylko rozluźnić atmosferę.
- Mistrzyni Adi Galia ma nieco racji. Na pewne straty nie można sobie pozwolić. Ale trzeba się też liczyć z tymi niespodziewanymi. Weźmy takiego Mistrza Vosa. Zyskał status zaginionego w akcji przed rozpoczęciem tejże akcji- Padawan rozejrzał się demonstracyjnie po mostku, niby szukając chowającego się po kątach Quinlana Vosa, licząc zarazem, że zawtóruje mu chociaż cichy śmiech zebranych.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Wto 13:20, 24 Mar 2009    Temat postu:

Wiadomość o nowej roli była dla Quinlana Vosa dużym zaskoczeniem. Gdy mistrz Yoda oznajmił mu, że obejmie dowództwo nad siłami lądowymi, Kiffarczyk zaniemówił, stojąc pośrodku komnaty wysokiej rady Jedi. Doprawdy, niezbadane były ścieżki Mocy. Vos brał już udział w operacjach naziemnych - jeszcze jako padawan był na Qotile, w samym środku największej bitwy Wojny Hiperprzestrzennej Starka. Jednak wszystko przemawiało przeciwko powierzeniu mu dowództwa - od lat działał samodzielnie, wykonując misje o bardziej dyskretnym profilu, czego sztandarowym przykładem był jego ostatni pobyt na Bothawui. Mądrość rady Jedi musiała jednak przerastać możliwości pojmowania Kiffarczyka, dostał on bowiem rangę generała w Wielkiej Armii Republiki. A jego pierwszym zadaniem było poprowadzenie do zwycięstwa armii klonów w powtórce bitwy na Hypori. Jednej z najkrwawszych jak dotąd w tej wojnie.

Vos nie należał jednak do malkontentów. Musiał przyznać, że pewne predyspozycje do nowej roli posiadał. I pomimo niechęci do klonów, rozumiał znaczenie nadchodzącej bitwy i potrzebę zwycięstwa. Sytuacja wojenna wyglądała coraz gorzej dla Republiki i nic dziwnego, że celem zdobycia nowych dowódców sięgano po Jedi, którzy niekoniecznie specjalizowali się w sztuce wojny. Ostatnia bitwa na Hypori zebrała krwawe żniwo wśród Jedi i sił Republiki, ale fabryki droidów na tej planecie były na tyle kluczowe, że najwyższe dowództwo nie rezygnowało z ich zniszczenia.

O admirale Pellaeonie Vos słyszał same superlatywy i to nie tylko w zabarwionych propagandą republikańskich mediach, ale też w raportach wojennych do wglądu Jedi, z którymi się zapoznawał przygotowując się do misji. Wierzył, że jeśli ktoś ma poprowadzić udaną bitwę kosmiczną, to ten oficer nadawał się do tego celu znakomicie. Zwłaszcza kiedy miał połączyć siły ze starym przyjacielem Quinlana - Obi-Wanem Kenobim. Kiffarczyk cieszył się na spotkanie tego Jedi, z którym niegdyś wspólnie trenowali i wiele przeszli. Cieszył się też, że ponownie spotka niezwykle uzdolnionego młodzieńca, którym był Anakin Skywalker, padawan jego przyjaciela.

* * *

Pierwszym zadaniem Vosa przed misją było dobranie legionów, które miał wziąć pod dowodzenie w nadchodzącej bitwie. Z racji na charakter działań i trudne warunki, z którymi armia musiałaby się zmierzyć na powierzchni Hypori, Kiffarczyk postanowił zabrać z Rothany 1. Korpus Liniowy pod dowództwem marszałka A'dena z 3. Legionu, a w ramach grupy z Ryloth wezwać 4. Korpus Mobilny, dowodzony przez marszałka Ge'tala. Mistrz Jedi wierzył, że taki dobór jednostek jest optymalny, biorąc pod uwagę okoliczności. W ramach odwodu w grupie Rothana znalazł się jeszcze 8. Legion, a w grupie Ryloth - 12. Legion.

* * *

Dzwonek do drzwi przerwał medytację Vosa. Znajdował się on w swojej kajucie na pokładzie krążownika "Resolute" klasy Venator. Rozstawione wokół klęczącego Jedi świece pomagały uzyskać atmosferę spokoju, potrzebną do tej czynności, której Vos oddawał się często, ostatnio jeszcze częściej. Potrzebował pełni władz umysłowych i maksymalnej czułości zmysłów Jedi, aby poprowadzić swoje armie do sukcesu na Hypori. Natarczywy dźwięk wyrwał Kiffarczyka skutecznie z okowów medytacji, więc wstał lekko się przeciągając i powiedział "wejść". W drzwiach pojawił się niskiej rangi oficer-klon w mundurze floty Republiki.

- Panie generale, melduję że admirał Pellaeon oczekuje pana na mostku. Holotransmisja z grupą Ryloth powinna być już w tym momencie nawiązana. - powiedział służbiście.
- Dobrze. - odparł Jedi i zakładając swój płaszcz Jedi podążył za klonem, nie wdając się w rozmowę.

W korytarzu prowadzącym do sali odpraw dogonił ich bezpośrednio podlegający Vosowi marszałek A'den. Vos nie zatrzymał się, aby dać szansę klonowi zasalutować, zamiast tego skinął krótko głową nie przerywając marszu. Klon mimo tego zasalutował i ruszył szybkim krokiem, żeby dogonić swojego dowódcę.

- 1. Korpus Liniowy melduje gotowość, panie generale. Wszyscy żołnierze są już na pokładach okrętów, podobnie jak cały sprzęt - wyrzucił z siebie z prędkością turbolasera klon - 8. Legion również zgłasza gotowość do wyruszenia, sir.
- Dobra robota. Jakieś wieści od 4. Korpusu Mobilnego i 12. Legionu? - spytał Jedi, idąc dalej przed siebie.
- W ostatniej transmisji sprzed kilkunastu minut meldowali, że kończą załadunek.

Vos znowu skinął głową, a za chwilę znalazł się przed drzwiami prowadzącymi do sali odpraw. Gdy uchyliły się, ujrzał wiele znajomych twarzy, patrzących w skupieniu na holograficzny obraz planety, nad którą mieli się spotkać. Wchodząc na środek pomieszczenia Kiffarczyk posłał wszystkim zebranym, zarówno osobiście, jak i w postaci hologramu, oszczędne ukłony, witając ich zgodnie z formą.



- Admirale, mistrzowie, padawani... - wymieniał, chyląc lekko czoła. Przy Obi-Wanie zatrzymał na chwilę wzrok i lekko się do niego uśmiechnął - cieszył się widząc starego przyjaciela i wiedząc, że gdyby doszło do desantu, miałby na orbicie osobę, na którą zawsze mógłby liczyć - Wybaczcie za drobne spóźnienie, ale najwidoczniej za późno mnie poinformowano, że już się zbieramy - powiedział, spoglądając lekceważąco w stronę drzwi, gdzie powinien się znajdować klon, który go powiadomił o odprawie, jednak młodego oficera już nie było.
- Na pokład okrętów obu grup postanowiłem zabrać 1. Korpus Liniowy i 8. Legion z Rothany oraz 4. Korpus Mobilny i 12. Legion z Ryloth. Dowodzą nimi odpowiednio marszałek A'den i marszałek Ge'tal - tutaj oba klony, obecny i holograficzny - zasalutowały - Mój wstępny plan obejmuje zaszczepienie ośmiu legionów, z czego 4 z nich to legiony piechoty, dwa artyleryjskie i dwa mobilne. W pierwszym rzucie rozstawimy artylerię w górach, na pewnym podłożu - przeszkody terenowe nie przeszkodzą, bo i tak pociski poruszają się po torze parabolicznym. Natomiast piechota wyląduje w bezpośrednim sąsiedztwie fabryk, najbliżej jak się da bez natknięcia się na zmasowane systemy obronne i w asyście legionów mobilnych ruszą do ataku na uprzednio zmiękczone bombardowaniem zabudowania fabryk. W dalszej fazie oddziały zabezpieczą przejścia do podziemnych kompleksów i założą materiały wybuchowe. Proszę o pytania i uwagi.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Wto 18:25, 24 Mar 2009    Temat postu:

Kenobi odwzajemnił uśmiech Vos'a, w spokoju słuchając planu nowo przybyłego przyjaciela.
- Mistrzu Vos, jeśli dobrze rozumiemy piechota w drugim rzucie ma znaleźć się w tym samym miejscu co poprzedni zrzut?- Obi-Wan uniósł brwi podkreślając zadane przez siebie pytanie.

- Chciałbym również zapytać, czy jednostki odwodowe dokonają desantu w pierwszym i drugim rzucie czy też będą oczekiwać w pogotowiu na orbicie? W takim wypadku kolejne pododdziały mogłyby być zrzucane w zależności od potrzeb przebiegającej walki. Jest jeszcze kwestia tego jak duże siły przeznaczymy do ochrony artylerii, chyba wszyscy wolelibyśmy uniknąć sytuacji w której jakiś zabłąkany oddział wroga przejmie kontrolę nad naszą artylerią i następnie przystąpi do ostrzału naszych własnych wojsk?- Kenobi był pewien, że Vos przemyślał już te sprawy, ale chciał poznać jego rozwiązania i plan co do najdrobniejszych szczegółów, jeżeli podczas desantu miał odpowiednio reagować na zmieniającą się sytuację.

- Pozostaje jeszcze ewentualność z której dokładnym omówieniem czekaliśmy do twojego przybycia, mistrzu Vos. Otóż admirał Pellaeon proponuje by użyć części sił desantowych do abordażu na orbitujące wokół Hypori stacje Golan. Myślę, że ta decyzja należy do Ciebie, jako dowodzącego akcją desantową.- jedi mówił spokojnym miarodajnym głosem, starając się jak najlepiej przedstawić zagadnienie. Wydawałoby się, że Kenobi jest raczej w Świątyni i dyskutuje z innymi jedi o naturze Mocy. Obi-Wan zakończył swój wywód sięgając prawą dłonią do swojej brody i ponownie gładząc ją w typowy dla niego sposób.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Wto 19:46, 24 Mar 2009    Temat postu:

-Mistrz Kenobi ma rację. Zwiad donióśł o conajmniej kilku stacjach. Możemy założyć, że więcej niż trzy. Misja ta jest ważna tylko w jednym przypadku. A nie braliśmy go pod uwage od czasu układania planu. Otóż celem naszym jest zniszczenie wrogich fabryk. Jeśli tylko to jest naszym celem i nic więcej przejęcie golanów jest marnowaniem sił i środków. Noi czasu. Natomiast jeśli po za zniszczeniem wrogich fabryk planujemy zachować kontrolę nad planetą zdobycie tych Golanów stanowi istotny element obrony Hypori. Dlatego chciałbym usłyszeć wasze zdanie na ten temat. Prosze pamiętać, że zdobywając planetę w jakiś sposób zagrozimy Geonosis oraz zabezpieczymy Kamino. Warunkiem jest wtedy jednak zdobycie całego sektora.-Pellaeon czekał na reakcje pozostąłych Jedi.


[off]Vos, pikne zdjecie Shocked [/off]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gilad Pellaeon dnia Wto 19:48, 24 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Czw 20:31, 26 Mar 2009    Temat postu:

Młodzieniec skrzyżował na piersi ręce, myśląc nad czymś intensywnie. Zmierzył Quinlana Vos przeciągłym spojrzeniem ( czy też raczej jego holosylwetkę), najwyraźniej chcąc coś zasugerować.

- Jeśli można, mistrzowie. Nie jest to ode mnie zależne, jednak biorąc pod uwagę ilość zaangażowanych sił: atak na Hypori, zniszczenie fabryk i wycofanie wydaje się być nielogiczne. Pozostawienie tego sektora w domenie Separatystów będzie dalej stwarzało zagrożenie dla Kamino. Oczywiście wszystko zależy od wyniku tej bitwy, jednak, o ile będzie ku temu sposobność, mam nadzieję, że pójdziemy za ciosem. I jak zauważył Admirał Pellaeon, stacje Golan są tu kluczowym punktem w przełamaniu obrony. Wszyscy znamy ich schematy, przecież sami korzystamy z tych maszyn- stacje bojowe sprawdzają się w starciu z okrętami, ale są bardzo podatne na abordaż. Zostały skonstruowane tak, by umożliwić funkcjonalność przy dość małej załodze, są w znacznym stopniu zautomatyzowane, a biorąc pod uwagę ich rozmiary- liczba żołnierzy na ich pokładzie jest standardowo śmiesznie niska. Nie można wykluczyć, że Konfederaci zwiększyli ilość droidów bojowych na stacjach, ale tak czy inaczej, sądzę, że do skutecznego abordażu wystarczy znikomy procent sił desantowych. Mogą tego także spróbować dokonać komandosi wspierani przez Jedi. W tym przypadku skupilibyśmy się na unieszkodliwieniu stacji do czasu rozstrzygnięcia starcia flot.
Problemem jest oczywiście transport żołnierzy na same stacje, a nie ich przejęcie już po dokonaniu abordażu. To tutaj napotyka się największe straty. I to w tym aspekcie trzeba podjąć ostrożną decyzję.
Przejmowanie stacji miałoby większy sens, jeśli desant na planetę zostałby dokonany już po opanowaniu przestrzeni kosmicznej. Szybkie dosłanie załogantów z naszej floty i obsadzenie stanowisk ogniowych stacji bez wątpienia miałoby przełożenie na odparcie ewentualnych posiłków Konfederacji. Tak czy inaczej, przychylam się do propozycji Admirała Pellaeona. Te stacje i tak tam będą, kiedy dolecimy na miejsce. Nawiązanie z nimi wymiany ognia jest bez sensu, skoro istnieją lepsze metody.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ragnus
Rebel Scum



Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bydgoszcz

 Post Wysłany: Czw 23:58, 02 Kwi 2009    Temat postu:

Wszyscy patrzyli na holograficzna mapę sprzed kilku miesięcy na której mistrz Vos zaznaczał miejsca lądowania. Na złowrogiej pustyni do dnia dzisiejszego musiały leżeć kawałki zniszczonych AT-TE czy niepogrzebane ciała klonów, które zginęły w starciu z SBD. Tym razem plan zakładał inne rozwiązanie, wszyscy mieli nadzieję, że okaże się skuteczne.

[link widoczny dla zalogowanych]

Jedyna reprezentantka aktualnej Rady Jedi w tym towarzystwie słuchała w skupieniu rozmów Jedi oraz admirała. Teoretycznie to ona była najwyższa stopniem w całym towarzystwie, ale tym razem miał się zająć tylko prowadzeniem eskadr myśliwców, zostawiając główny ciężar wojny mężczyznom:

- Twój plan mistrzu Vosie wydaje się być bardzo rozsądny. Powinien pozwolić osiągnąć nam szybkie zwycięstwo bez narażania żołnierzy na duże straty. Jestem pod wrażeniem. Miejmy wiarę w Mocy, że uda się nam przeprowadzić go w postaci jak najbardziej zbliżonej do tej. Musimy tylko dokładnie przemyśleć kiedy dokonamy desantu. Wszystkie LAATy z jednego Acclamatora są w stanie przetransportować tylko jeden regiment piechoty, bądź połowę dowolnego innego regimentu. Im wyższa orbita tym loty będą trwały dłużej, a lądowanie całego okrętu też niesie za sobą pewne zagrożenia.

- Co do zdobycia Golanów. Myślę, że powinniśmy mieć wstępny plan gotowy do realizacji, ale w dość płynnej postaci by szybko go modyfikować. Jeśli stracimy za dużo kanonierek w przestrzeni kosmicznej nie będziemy w stanie przeprowadzić desantu i zniszczyć fabryk. Pamiętajmy, że piorytetem jest zniszczenie zaplecza produkcyjnego. Musimy pamiętać Skywalker, że Golany przechodziły z rąk do rąk podczas tej wojny już wiele razy. Jeśli my pozwoliliśmy sobie na zwiększenie załogi to również i Konfederacja mogła to zrobić.

- Chciałabym usłyszeć jakie według Was są warunki niezbędne do rozpoczęcia przejmowania tych stacji, aby nie zagrozić operacji lądowej mistrza Vosa - nerwowy ruch mistrzyni z Corelli na odliczający zegar, skierował mimowolnie pozostałe spojrzenia na malejące liczby. - Mamy jeszcze niecałe dwie godziny na przemyślenie tej kwestii, później księżyc Hypori znajdzie się w niekorzystnym położeniu dla nas i trzeba będzie przełożyć całą operację o 4 dni.

[off]@Vos Jeden kwadracik na mapie to 1km^2. Na takiej powierzchni mieszczą się dwa regimenty piechoty, bądź jeden dowolny inny. Zasięgu nie musisz znać, jak wydasz niewykonalny rozkaz jakiś klon Ci to uświadomi Wink
@Pozostali - dla przypomnienia macie na Acclach I - po 60 LAAT, 40 na Venatorach i 16 na Accla II. Zrzucenie Regimentu piechoty to około 60 LAATów. Cięższa rzecz 120 kanonierek.[/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Quinlan Vos
Mistrz Jedi



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Łódź / Tomaszów Maz.

 Post Wysłany: Pią 13:11, 03 Kwi 2009    Temat postu:

- Nie dokładnie w tym samym miejscu, mistrzu Kenobi, ale pasem lekko okalającym teren fabryk, żeby uniknąć ewentualnego oskrzydlenia. Natomiast jednostki odwodowe pozostaną na orbicie, na wypadek gdyby miały zajmować stacje Golan, co do czego nadal nie jestem przekonany, albo gdyby miały wesprzeć inwazję na powierzchni - Kiffarczyk odetchnął i kontynuował - Do ochrony artylerii zaplanowałem przeznaczyć po batalionie piechoty na legion. Kiedy już piechota atakująca od północnego wschodu wedrze się na teren fabryczny i artyleria będzie musiała zaprzestać bombardowania, osłaniająca ją piechota ruszy z gór w dół, aby wesprzeć szturmujące oddziały i zajść oddział separatystów od tyłu. Na tym etapie nie będziemy już musieli obawiać się o bezpieczeństwo artylerii - gdyby pojawiły się informacje o nowych oddziałach wroga, wtedy będę liczył na wsparcie ogniowe z orbity. Mam nadzieję, że rozwiałem twoje wątpliwości, Obi-Wanie - zakończył Jedi, krzywo się uśmiechając pod adresem przyjaciela.

Następnie Kiffar wysłuchał wypowiedzi mistrzyni Gallii, przyznając jej w myślach rację. Była najbardziej doświadczonym Jedi w tej operacji i dysponowała najmądrzejszą poradą, jak przystało na członkinię wysokiej rady. Gdy skończyła swoją wypowiedź, Kiffarczyk dodał tylko:
- Ze swojej strony mogę powiedzieć, że jeśli będą potrzebne oddziały do zajęcia Golanów, to mogę je wydzielić ze swoich legionów, ale musimy wziąć pod uwagę ograniczony zasób szczepionki. Stacje są prawdopodobnie obsadzone przez droidy, więc istnieje prawdopodobieństwo, że są one też zakażone wirusem.

[off]Nie wiedziałem, że Sepki produkują golemy. Wink Dobra, kończmy to planowanie i jedziemy z atakiem.[/off]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Quinlan Vos dnia Pią 13:12, 03 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Pią 19:57, 03 Kwi 2009    Temat postu:

-Mistrzu Vos, nie znam dokładnie wyników z badań tego wirusa ale czy ryzyko zarażenia jest mniejsze na golanie czy na powierzchni. Domyślamy się, że wróg może użyć jej na powierzchni ale stacjach które mogą być zniszczone to wcale nie jest takie pewne . W dodatku nawet jeśli dokonamy abordażu przez jakiś czas w środku będzie brakować atmosfery. Droidy jej nie potrzebują a nie wiem czy wirus wytrzyma w takiej sytuacji i czy nie zginie poprostu. Po za tym jest jedna ważna kwestia. Jeśli nie zdążymy zniszczyć tych golanów przed przybyciem wrogich okrętów będziemy wzięci w dwa ognie. Dlatego nalegam by przeprowadzić operację która nie tylko wyelminuje je z walki ale zapewni wsparcie. Mam nadzieje, że wszystko przebiegnie po naszej myśli. Jak tylko będziemy gotowi wejdziemy w hiperprzestrzeń.
Pellaeon pokręcił wąsami. Wolał brać udział w bitwie niż planować. Wtedy łatwiej podejmowało się decyzje ze wzgledu na wiedze jaką się dysponuje. Tutaj nie było wiadomo niczego. Miał tylko nadzieje, że jedi równie szybko skończą narade i w końcu ruszą.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Nie 19:40, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Skoro omówiono już co ważniejsze zagadnienia, Anakin zwrócił się bezpośrednio do Adi Galii w sprawie go dotyczącej. Sądził, że reszta padawanów, podobnie jak sam Skywalker, dość zniecierpliwiona w kwestii nadchodzącej bitwy, podzielała jego ciekawość.
- Generale Adi Gallio, rozumiem, że naszym zadaniem jest przerzedzenie konfederackich Sępów? Czy w późniejszym etapie przewidywana jest obecność części z nas, Jedi, także pod rozkazami Generała Vosa? Czy też do końca zostajemy w przestrzeni w celu ochrony okrętów?

[off] Przydałaby się rozpiska albo jakaś ogólnikowa informacja, które maszyny mam prowadzić w dogfightingu. Ewentualnie wytyczne w postaci łopatologicznej: ilość maszyn, typ. Resztę sobie wykombinuję. [/off]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anakin Skywalker dnia Nie 19:44, 05 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Nie 20:55, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Kenobi zmarszczył czoło, wcale nie był do końca przekonany czy zajęcie Golanów a tym samym próba zajęcia samej planety na stałe miała jakikolwiek sens. Hypori miało znaczenie jako największy producent droidów, owszem miała dobrą lokalizację, ale nie na tyle dobrą, żeby podejmować ryzyko związane z jej utrzymaniem.
- Mam pewne wątpliwości co do sensu zajmowania Hypori. Sądzę, że planeta nie jest warta jej utrzymania, naszym celem powinny być głównie fabryki. Co do stacji Golan, ich obsadzenie i utrzymanie przy ewentualnym kontrataku wroga narazi nas na większe koszty niż zyski. Szczerze mówiąc optowałbym za zniszczeniem stacji i skoncentrowaniem się na wykonaniu zadania. Ale jeśli wszyscy zgadzacie się co do decyzji o dążeniu do zajęcia planety, nie będę się sprzeciwiał.- Obi-Wan zmrużył powieki, i spojrzał po pozostałych.

- Co do dokonywania desantu floty jesteśmy zgodni? Najpierw desant pierwszego potem drugiego zgrupowania? Myślę, że można by zejść w wyższe warstwy atmosfery w celu skrócenia czasu lotu kanonierek i pozostałych transportowców- Kenobi zwrócił wzrok w kierunku holograficznego wizerunku Pellaeona- Co pan o tym sądzi admirale?

[off] Nie chciałbym być nadgorliwy ale wydaje mi się, że Kenobi również jest członkiem Rady, przynajmniej tak wnioskuję z poprzednich zebrań Rady. Przepraszam za jakoś posta ale chwilowo jestem odcięty od swojego komputera i jestem zmuszony pisać ad hoc.[/off]

[off] Adia Galia jest jedynym stałym członkiem Rady. Ty, Vos, Tholme i inni bywaliście na RotE w radzie tylko z potrzeby uzupełnień[/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Misje Republiki » Zemsta Jedi
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group