FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Pustynna burza
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Jedi » Pustynna burza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Sob 20:44, 08 Gru 2007    Temat postu:

Skywalker bez konkretniejszego wyrazu twarzy przyjrzał się maszynom. Pięć sztuk FC-20. Cztery całkiem nieźle utrzymane, tylko jedna budziła wątpliwości Anakina.
Przez chwilę zdawało się, że zapomniał o pozostałych Jedi. Zupełnie, jak gdyby się wyłączył. Przykucnął przy najbliższym speederze. Cóż, maszyna wydawała się sprawna.
Jeżeli wszystkie działają- rzucił, nie odwracając się do reszty- to dotarcie do Lessu będzie jak spacer.

Anakin tym razem nie pozwolił sobie na pośpiech. Obejrzał uważnie każdą sztukę, zajrzał pod spód, pobieżnie sprawdził stery. Oczywiście, takie oględziny nie dawały gwarancji, iż pojazdy nie były kolejną pułapką.

- O dziwo, wszystko wygląda dobrze- stwierdził istotnie zaskoczony młodzieniec.- To trochę podejrzane. Zupełnie, jak gdyby ktoś nam zrobił prezent.

Chłopak wstał z kolan, nie zwracając najmniejszej uwagi na fakt, że się pobrudził.
Ciekawe, w jakim celu ktoś mógł wykorzystywać te maszyny? I kto? Jacyś przestępcy? A może naprawdę ktoś chciał ułatwić przybyłym Jedi sprawę? To by znaczyło, że przeciwnicy Dooku na Ryloth również nie są bezczynni. Ewentualnie, mógł to być jeszcze zwykły przypadek.
Właściwie... jaka to różnica?
Kikut ręki dał o sobie znać kłującym bólem.
Czyżby? Ostrzeżenie?

- Dodatkowe pół godziny nas chyba nie zbawi, mistrzu- Anakin zwrócił się do Sirrusa.- A ja chciałbym, za twoją zgodą, pozwolić sobie na dokładne przeszukanie.

Gdyby się okazało, że coś jest nie w porządku, zawsze były jeszcze części od modelu 22-B, które chłopak dostrzegł w kącie. Złożenie całego pojazdu wymagałoby narzędzi, nie mniej pozostawała możliwość improwizacji.
Czas gonił, Anakin zabrał się do pracy.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Alkrond
Game Master



Dołączył: 04 Gru 2007
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Nie 21:23, 09 Gru 2007    Temat postu:

Wszyscy patrzyli w milczeniu na pracującego padawana. Mistrz Sirrus wydawał się być ostoją cierpliwości, co innego można było powiedzieć o mistrzu Jennirze i Arranie. Obaj dotarli tu przed resztą grupy i wyraźnie zbrzydł im hangar. Mistrz Arrana sprawiał wrażenie zaniepokojonego a Jennir wyraźnie się nudził. Pozostali Jedi sprawiali wrażenie obojętnych.

FC-20 nie był w najlepszym stanie ale nadawał się do podróży i do Lessu powinien pozostać w jednym kawałku. Aubrie wbiła swój wzrok w Anakina jej mina wyrażała myśl "Co on widzi w tej stercie złomu?".

Anakin mógł być pewny sprawności speederów. Jennir musiał to wyczytać z jego twarzy i dlatego zanim padawan zdążył cokolwiek powiedzieć zwrócił się do niego.
- Możemy już ruszać Skywalkerze?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Pon 18:33, 10 Gru 2007    Temat postu:

Anakin wpatrywał się w dziewczynę jak oczarowany. Jej mina przypomniała mu kogoś...
Chłopak drgnął, pokręcił głową.
- Tak, oczywiście- rzucił spóźnioną odpowiedź.

***

Niedługo później mknęli w stronę Lessu. Anakin nie musiał się martwić o nawigację, pojazdem kierował Jastus, a chłopak jedynie robił za pasażera. FC-20 nie były przystosowane do podobnych zabiegów, toteż grupa musiała ograniczyć się do średniej prędkości speederów.
Prawdę powiedziawszy, dla Skywalkera ta podróż była katorgą. I to z kilku powodów. Nie dość, że nie mógł kierować pojazdem, to jeszcze musiał znosić zdecydowanie większą bliskość ogromnego mistrza, niż zwykł tolerować. Farr po prostu go gniótł.
Anakin przyjął nieco wygodniejszą pozę, dość delikatnie dał do zrozumienia swemu nowemu mentorowi, że powinni się dzielić przestrzenią pojazdu i westchnął głośno.
Na Moc... niech już dotrą na miejsce.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Alkrond
Game Master



Dołączył: 04 Gru 2007
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Śro 17:23, 12 Gru 2007    Temat postu:

Mistrz Farr zdawał się rozumieć o co chodzi Skywalkerowi. Przesunął się nieco, żeby dać padawanowi nieco więcej miejsca.

- Nieco tu ciasno, co Skywalkerze? Byłeś już kiedyś z wizytą na Ryloth?- Farr próbował nawiązać chociaż nić porozumienia z Anakinem. Obaj musieli zdawać sobie sprawę z tego co ich czeka, i z potrzeby polegania na sobie.

W tym czasie mistrz Sirrus nieco przyśpieszył, to samo zrobiła reszta grupy. Po chwili ryk silników spróbował przekrzyczeć Jennir
- Przyśpieszmy jeszcze trochę, do Lessu już tylko 30 kilometrów!- na okrzyk Jennira najszybciej zareagował Arrana wysuwając się na sam początek trójkątnego szyku w jakim lecieli jedi.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Czw 23:18, 13 Gru 2007    Temat postu:

Anakin postanowił ułatwić wreszcie Jastusowi sprawę. Zapewne obaj nie prosili o swoje " przydziały". Obaj mogli mieć na słuszność tego wyboru różne zdania. Prawda była taka, że Skywalker nie był w stanie znieść długoterminowej miny mentorskiej innego Jedi, jak tylko Kenobiego.
Wojna zmieniła stosunki Obi- Wana i Anakina w dziewięćdziesięciu procentach. Widywali się rzadko, by nie powiedzieć: wcale. Najpierw padawan zginął, zniknął na dłuższy okres, doznając w międzyczasie porażki, z którą nigdy się nie pogodzi. Później powstały plotki o śmierci Obi- Wana. W wyniku końcowym Skywalker wciąż był oficjalnie uznany za zmarłego, Obi Wan zaś uczynił coś, czego nikt w Zakonie nie był w stanie zrozumieć, a młody Ani w szczególności. Porzucił swego wychowanka. Wyparł się go, zostawił na pastwę losu, nie powiedział nawet ciepłego słowa.
Oczywiśćie... były obowiązki. Żaden Jedi się nie nudził. Ale istniały przecież holoprojektory. Krótkie " Witaj, chłopcze, jak się masz? Słyszałem, że nie żyjesz..." uspokoiłoby duszę Anakina. Tymczasem nic. Kompletnie. Jedyny dowód na to, że Kenobi jeszcze żył to zebranie Rady, w której uczestniczył w postaci elektronicznej na sądzie Sory. Anakin wiedział, że nigdy już nie odzyskają ze sobą kontaktu. Owszem, zapewne będą się widywać, może również dokończą szkolenie. Ale przyjaciółmi chyba przestali być. Chyba... Czy można w ciągu kilku tygodni zniszczyć coś, co było budowane przez dziesięć lat?
Tak czy inaczej...
Jeśli Zakon przetrwa tę wojnę, jeśli wyjdzie z niej zwycięsko, to i tak coś straci.

- Nie, nie miałem okazji- stwierdził krótko Anakin, modulując głos tak, by być słyszanym przez Farra. Ton mimowolnie wyszedł dość opryskliwy. Może to już najwyższa pora wyjść spod skrzydeł mistrzów?
Tylko, że do tego potrzeba dowodów swej dojrzałości.
Cóż... będą i dowody.
Gdy tak skakał myślami po różnych wątkach, udało mu się wreszcie znaleźć temat mogący być zarazem ciekawy i dający okazję do poprowadzenia dialogu.
- Mistrzu Farr? Czy znałeś Qui- Gona Jinna?

Lepiej, aby padła odpowiedź pozytywna. Inaczej uczeń i mistrz szybko skończą próby stworzenia więzi.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Alkrond
Game Master



Dołączył: 04 Gru 2007
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Sob 14:41, 15 Gru 2007    Temat postu:

- Miałem kiedyś okazję, Qui-Gon był fascynującym jedi. Pełnym życia i wiecznie szukającym własnej drogi, jednocześnie wydawało się, że cały czas podąża w dobrym kierunku, pomimo licznych sprzeciwów wobec rady. Myślę, że to w dużej mierze wpływ jego mistrza zadecydował o takim a nie innym stosunku do rady. A ty co o tym sądzisz Skywalkerze?- odpowiedź Farra była co najmniej tajemnicza, nie mówił wiele a jednak skłonił Skywalkera do zastanowienia. Czy bycie uczniem Dooku miało rzeczywiście tak kapitalne znaczenie dla ukształtowania mistrza Jinna? Jeśli tak, to pośrednio Anakin wiele zawdzięczał człowiekowi, którego teraz ściga.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alkrond dnia Sob 14:41, 15 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Sob 22:50, 15 Gru 2007    Temat postu:

- Młodzi Padawani mają taki żart, że po otrzymaniu tytułu rycerza nie jest już się sobą, lecz dwoma osobami. Połową siebie i połową mistrza. To trochę jak przekazywanie puli genów przez rodziców potomstwu.
Niektórzy, z Dooku na czele, sądzą, że Mistrz Jin stanąłby po stronie swego nauczyciela. Qui- Gon nie zasiadał w Radzie właśnie przez swój indywidualizm. Nazywano go nawet jednym z tych " szarych".
A mimo jego braku pokory teraz, wiele lat po śmierci jest wciąż wspominany. Jest uważany za wzorzec. Dooku wyszkolił Qui- Gona
- sposępniał Skywalker. - A gdyby nie nacisk ucznia tego ostatniego, nigdy nie zostałbym Jedi. Za pomocą tej szalonej logiki można łatwo dojść do wniosku, że jestem tym kim jestem dzięki Dooku. Pośrednio, oczywiście. Lecz wszystkie nasze domysły psuje jedna postać. Ogniwo, dzielące mnie od Qui- Gona i jego mistrza. Obi Wan Kenobi.

Anakin zamilkł na sekundę czy dwie, wziął wdech.
- Obi Wan był tym, który dopełnił swojego obowiązku. Dopełnił w pełnym rozumieniu tego słowa. Przekonasz się, mistrzu, że Twój przydział jest już tylko formalnością.- wypalił nagle Skywalker- Nie możesz być moim mentorem, bo był nim Obi- Wan. Skoro przestał, stałem się rycerzem. Nawet, jeśli Rada tego nie zatwierdziła, nawet jeśli nigdy tego nie zatwierdzi, czuję, że nim jestem.
Czyż fakt, że jestem gotów sprzeciwić się memu " dziadkowi" nie jest tego wystarczającym dowodem?-
Anakin uśmiechnął się do swych myśli. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, być może pokaże się z tej lepszej strony i wreszcie znajdzie kogoś, kto złoży wniosek o mianowanie go rycerzem. Być może już znalazł. Oczywiście, nie prowadził tej rozmowy tylko w tym celu. Wszystkie jego słowa były istotnie odzwierciedleniem poglądów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anakin Skywalker dnia Sob 22:51, 15 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Alkrond
Game Master



Dołączył: 04 Gru 2007
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Pon 17:35, 17 Gru 2007    Temat postu:

- Nie jestem o tym do końca przekonany Anakinie. Pewnie niedługo obaj dowiemy się czy to co mówisz jest prawdą.- Farr skinął głową przed siebie- To chyba Lessu.

Anakin dostrzegł na horyzoncie miasto. Z początku małe zamki z piasku, wraz z zbliżającymi się do nich speederami, urosły do rozmiarów ogromnego miasta wykutego w skale. Cały szyk jedi zwolnił by przystosować się do miejskiego ruchu. Tłumy twi'leków i przedstawicieli innych ras przemieszczało się ulicami miasta. Skywalker dojrzał w tłumie zadowolonego z siebie devaronianina ciągnącego za smycz przywiązaną do gardła czerwonej twi'lekanki. Oczy twi'lekanki poczerwieniały od długiego płaczu a policzki były wilgotne pomimo wysokiej temperatury i suchego wiatru Ryloth. Planeta przypominała trochę dawny dom Skywalkera. Niewolnictwo i piasek były wszechobecne. W głowie Skywalkera rozbrzmiały dawno niesłyszane słowa, które sam kiedyś wypowiedział "Miałem sen, że zostałem jedi... wróciłem i wyzwoliłem wszystkich niewolników." co się stało z tym snem?

Na czoło szyku wysunął się Jennir, znał dobrze Ryloth więc jego przewodnictwo na drogach Lessu było oczywiste. Po chwili dotarli do pałacu Rady Rządzącej. Przed budynkiem stało kilku gwardzistów. Jedi zsiedli z ścigaczy a Skywalker w końcu uwolnił się od ciężaru mistrza Farra. Niebiesko skóry jedi odwrócił się do młodego padawana.

- Nie wiem jak ty, padawanie, ale ja nie znam się na rozmowach z politykami. Dlatego lepiej zostawmy dyskusję mistrzowi Sirrusowi i siedźmy cicho, co ty na to Skywalkerze?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Wto 11:29, 18 Gru 2007    Temat postu:

Chłopak podniósł wzrok ze swych stóp na mistrza.
- Znam jednego czy dwóch, z którymi się dogaduję- Skywalkerowi stanęły przed oczami obrazy kanclerza i Padme.- Ale jeśli chodzi o ogół, również nigdy nie byłem w tym dobry. Najchętniej, przyznam, wybrałbym się na spacer po mieście.
Zachowywał typowy wyraz twarzy, raz czy dwa nawet uśmiechnął się kącikiem ust.
Lecz w głębi duszy czuł smutek.
Nie potrafił zrozumieć tego, co zobaczył.
Tamten Devaronianin przecież poniżał żywą istotę. Ot tak, bezkarnie. Grupa Jedi chyba wcale nie zauważyła zajścia.
Jak to możliwe, by Republika przez tyle stuleci nie zdołała jeszcze rozwiązać problemu niewolnictwa? Dlaczego Jedi wciąż pozwalają na coś podobnego?
Priorytety? Niemoc? Zwykła ignorancja...
Skywalker złożył sobie kiedyś obietnicę. I wciąż ma zamiar dotrzymać słowa.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Alkrond
Game Master



Dołączył: 04 Gru 2007
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Sob 21:49, 22 Gru 2007    Temat postu:

- To chyba nie będzie możliwe, przynajmniej na razie. Myślę, ze po spotkaniu z Radą będziemy mieć wiele do omówienia.- Farr spojrzał w kierunku pałacu. Z głównej bramy wyłonił się szaroskóry wysoki twi'lek w towarzystwie dwóch innych czerwonoskórych twi'leków uzbrojonych w ciężkie karabiny blasterowe. Lider podszedł do mistrza Sirrusa i lekko się skłonił.

- Witamy na Ryloth mistrzu Sirrusie. Nazywam się Lyn Vao i jestem szefem służb bezpieczeństwa Rady i całego Ryloth. Sądząc po sposobie waszego przybycia mieliście pewne problemy przy lądowaniu?- twi'lek nie okazywał żadnych emocji, moc również nie pozwalała na wykrycie czegokolwiek. Vao był profesjonalistą interesowała go tylko jego praca, a nawet ona nie mogła wzbudzić w nim niczego innego poza zimnym spojrzeniem fachowca.
- Dokonano zamachu bombowego. Powiedziano nam, że nikt nie będzie wiedział o naszym przybyciu poza koniecznym personelem i Radą?- mistrz Sirrus od razu przeszedł do rzeczy, Skywalker nie spodziewał się tego po nim ale widać najważniejsze dla dowódcy grupy jedi było wyjaśnienie kwestii dotyczących ich bezpieczeństwa.
- To niepokojąca wieść, natychmiast ją zbadamy a teraz zapraszam na spotkanie z Radą. Radny Secura i inni nie mogą się doczekać spotkania z gośćmi.- Lyn nie dał po sobie nic poznać. Obrócił się na pięcie razem z swoimi przybocznymi i skierował się do głównej bramy. Mistrz Sirrus ruszył za nim razem z pozostałymi jedi.

Pokonywali kolejne korytarze oddzielone od siebie potężnymi grodziami i kilkuosobowymi oddziałami strażników. Skywalkera uderzyło piękno mozaik zdobiących posadzki i sufit. Przedstawiały sceny z historii Lessu i samego Ryloth, Anakin mógł dojrzeć wojny, traktaty, wynalazki, aż w końcu spotkanie z pierwszymi zwiadowcami Republiki i otwarcie Ryloth na galaktykę. Ściany zdobiły płaskorzeźby wyobrażające głównie motywy przyrodnicze z takich światów jak Kashyyyk czy Naboo. Przyroda, a raczej jej brak łączyły Tatooine i Ryloth. Tak samo niewolnictwo i przepaść między biedą i bogactwem. Pałac nie przypominał ulic wśród których stał, tak jak domy huttów i innych bogaczy kontrolujących Tatooine nie przypominały domu Skywalkera. Złe wspomnienia wracały a odpór dawały im tylko i wyłącznie wyobrażenia kwiatów z Naboo. Planety, którą Anakin miał nadzieję nazwać kiedyś domem.

Rozmyślania przerwał dźwięk otwieranej kolejnej grodzi, jak się okazało ostatniej. Jedi weszli do niewielkiej sali ale pięknie zdobionej sali. Przed przybyszami siedzieli członkowie Rady Ryloth, pięć nie foteli, a tronów. Każdy z nich uważał, że to on i jego klan są najważniejsi, nawet ich siedzenia to wyrażały. Zjednoczyć mogło ich tylko jedno- zagrożenie dla ich władzy. Na widok jedi z miejsca podniósł się Lon Secura.

- Rada wita reprezentantów Zakonu Jedi na Ryloth. Mam nadzieję, że mieliście wszyscy dobrą podróż?- Secura był uprzejmy, ale widać było, że pragnie przejść do sedna tak samo jak inni członkowie Rady Ryloth, nerwowo kręcący się na swoich tronach.
- Niezupełnie radny Securo. Wydaje się, że siły popierające Konfederację już wiedzą o naszej obecności i przygotowały odpowiednie powitanie.- mistrz Sirrus spokojnie zmierzył wzrokiem każdego radnego z osobna.
- Jeśli pozwolicie radni, chcielibyśmy jak najszybciej przystąpić do oceny sytuacji i podjęcia odpowiednich działań, zanim sytuacja stanie się krytyczna.- Jennir wydawał się nieco oziębły w stosunku do Rady, być może miał podobne przemyślenia co Skywalker i nie podobał mu się porządek panujący na planecie, a może po prostu chciał jak najszybciej przystąpić do działania.
- Spokojnie jedi, nie ma co się spieszyć hrabia Dooku jest sam na Ryloth i trochę czasu zajmie mu zebranie zwolenników.- szary twi'lek siedzący najdalej na prawo ziewnął po wypowiedzeniu tego zdania, jakby omawiane tu sprawy absolutnie go nie obchodziły.
- Z całym szacunkiem, ale secesjoniści już działają. To, że odważyli się nas zaatakować jest tego najlepszym dowodem.- Roblio Darté okazał lekką irytację postawą radnego i wymienił znaczące spojrzenie z Koffi Araną.
- Jedi mają rację Rh'ajahu Fennie, zagrożenie jest znaczące.- Secura zmierzył szarego twi'leka wzrokiem a pozostali radni pokiwali głowami. Fenn wzruszył ramionami i wbił wzrok w sufit, jakby uznając, że rozmowa go nie dotyczy. Secura kontynuował- Pułkownik Vao udzieli wam wszelkiej potrzebnej pomocy, a także wskaże kwaterunek. Jeśli będziecie chcieli się z nami skontaktować to Vao nas o tym poinformuję. To wszystko.

Wydawało się, że Jennir chce coś powiedzieć ale Sirrus uciszył go wzrokiem. Wysłannicy Zakonu ukłonili się i wyszli z pokoju. Gdy tylko gródź zamknęła się za plecami wychodzącej jako ostatnia Aubrie, Sirrus zwrócił się do Lyna Vao.
- Chcielibyśmy z mistrzem Aranem i mistrzem Darté obejrzeć wrak statku Dooku.- Sirrus patrzył badawczo na reakcję twi'leka
- Oczywiście mistrzu Sirrusie, moi ludzie pokażą panu to miejsce, czy to wszystko?-
-[i] Niezupełnie pułkowniku Vao, chciałbym wraz z mistrze Farrem i padawanami obejrzeć wszystkie informacje jakimi dysponujecie na temat grup popierających KNS i przestępczości zorganizowanej zajmującej się sprzedażą broni i materiałów wybuchowych.
- Jennir nie próżnował i chyba miał już plan działania.
- Zaraz przyprowadzę odpowiednich przewodników i pomocników.- pułkownik Vao nie wydawał się przejęty zaangażowaniem jedi, pomaszerował w głąb korytarza pozostawiając jedi samym sobie.

Dass Jennir podszedł do Skywalkera i skinął na niego głową.
- Jak ci się podoba Ryloth, padawanie?- w głosie Jennira słychać było ślad ironii, wyczuł wrażenia Anakina.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Nie 13:09, 30 Gru 2007    Temat postu:

- Twi Lekanki są miłe, uśmiechają się i cieszą oko. Mógłbym tu zamieszkać- skwitował krótko chłopak. Najwyraźniej nie miał ochoty na dzielenie się przemyśleniami. Zbyt wiele rzeczy jeszcze nie poukładało mu się w głowie, by mógł na głos wyrażać swoją opinię.
Nie podobał mu się szary radny, nie podobał mu się nawet Lyn Vao. Nie podobała mu się również informacja, iż Dooku jest na planecie sam. Oznaczało to, że mieli do czynienia albo z kłamstwem, albo, w najlepszym wypadku, z ignorantami. Anakin nie potrafił sobie jakoś wyobrazić Lorda Sithów chowającego się samotnie po kątach. To po prostu nie pasowało do hrabiego. No i jak zauważył Darte: skoro ich wróg jest sam, to kto strzelał?
Dooku bez wątpienia ma już popleczników, a ci jakimś sposobem uśpili czujność Rady Ryloth.
Skywalker stwierdził, że jego tok rozumowania zaczyna przypominać paranoika.
Cóż, jeśli pomoże mu to przeżyć... Co w tym złego.
Czyżby istotnie aż tak bał się ciemnej strony? Czy samego konfliktu? Czy może powodem nowej twarzy Anakina był tylko jeden, podstarzały, brodaty mężczyzna o niezwykłej mocy?
Hrabia Dooku...
Anakin, obserwując dzieła sztuki, chyba nie potrafił ich docenić. Owszem, były w jego oczach piękne. Chłopak rozumiał nawet wysiłek, jaki musiał zostać w nie włożony. Ale... to nie miało prawie żadnego zastosowania.
Dla Skywalkera prawdziwym przejawem talentu była umiejętność skonstruowania dobrze funkcjonującego miecza. Może był w jakimś stopniu pragmatykiem? Jeszcze nie do końca wypranym z ideałów, ale dość mocno stąpającym po ziemi młodzieńcem z jasno postawionymi celami...?
Pomysł Jennira by sprawdzić potencjalnych popleczników Konfederacji był istotnie dobry. Od tego należało zacząć. Statek, jak sądził Anakin, nie przyniesie nic. No... może najwyżej kogoś zabije. I tyle. Ale o tym już rozmawiali podczas podróży. Anakin postanowił nie roztrząsać po raz ponowny tej kwestii.
By dojść do przywódcy insektów trzeba znaleźć rój.
Ciekawe tylko, jak Jennir to sobie teraz wyobraża?
Będą nachodzić kolejnych członków różnych przestępczych syndykatów i grzecznie pytać, czy ktoś może wie, gdzie jest lider KNS?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anakin Skywalker dnia Nie 13:10, 30 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Alkrond
Game Master



Dołączył: 04 Gru 2007
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Sob 21:04, 05 Sty 2008    Temat postu:

Niebieskooki jedi wydawał się nie być usatysfakcjonowany odpowiedzią Anakina. Wpatrywał się w młodego padawana dziwnym badawczym spojrzeniem. Po chwili do Sirrusa, Arrana i Darté podeszło trzech umundurowanych twi'leków i powiodło w głąb korytarzy pałacu.

- Czy coś Cię trapi chłopcze? Oczywiście poza tym, że wpadliśmy w pułapkę, znajdujemy się na planecie, której większość mieszkańców sprzyja KNS, a my mamy złapać lorda sith?- pod koniec odpowiedzi kąciki ust Dassa lekko się uniosły, mogło się wydawać, że jedi próbuje się uśmiechnąć ale świadomość sytuacji w jakiej się znaleźli w dużej mierze mu przeszkadza.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Czw 16:26, 10 Sty 2008    Temat postu:

- Trapi to chyba zbyt mocne słowo. Po prostu trochę się pogubiłem.
Istotnie, Anakin nie nadążał za biegiem zdarzeń, choć przecież nie działo się nic specjalnie dramatycznego. Doszedł do wniosku, że jakoś nie potrafi się scalić z resztą grupy. Mistrzowie zdawali się czytać sobie w myślach, posyłali sobie porozumiewawcze spojrzenia, Dass w ogóle okazał się indywidualistą o bystrym umyśle, któremu w dodatku brak podobnego kontaktu z resztą nie przeszkadza, a Aubrie trzymała się tylko swojego mentora.
Anakin miał wrażenie, że jego odizolowanie nie wynika jedynie z charakteru. Był zupełnie inny pod każdym względem. Mistrzowie albo skupiali się na Mocy do bólu, albo działali poprzez wyuczenie. Chłopak odbierał to tak, jak gdyby każde zdanie starszego Jedi wynikało tylko z doświadczenia, było powtarzane po raz wtóry, zaś zmieniały się jedynie okoliczności. Czyżby na tym właśnie polegała dojrzałość prawdziwego rycerza? Wąska granica między uczniem a Jedi byłaby po prostu sposobem postrzegania świata?
Z chęcią pogłębiłby się w rzece myśli, jakie nagle nań spłynęły, ale nie mógł. Przynajmniej nie w obecnej chwili.
- Chyba właśnie zostałeś moim dowódcą, Dass?- chłopak już sam nie miał pojęcia, czy plan działania ułożony podczas podróży wciąż jest aktualny, ale przecież mógł jeszcze sobie nieco pożartować.- Od czego zaczynamy, szefie?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Alkrond
Game Master



Dołączył: 04 Gru 2007
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Nie 10:32, 13 Sty 2008    Temat postu:

- Najpierw dowiemy się możliwie najwięcej od służb Ryloth a potem zasięgniemy języka u moich prywatnych źródeł. Separatyści prawdopodobnie przygotują zamach stanu albo wojnę domową, potrzebują więc broni. Znam na tej planecie kilka osób, które mogą wiedzieć coś więcej niż nawet najlepiej poinformowani oficerowie. Pozostaje jeszcze pytanie, jaką drogą buntownicy mogą dokonać zamachu. Nie wiem czy znasz system panujący na Ryloth, Anakinie?- Jennir nie czekając na odpowiedź kontynuował- Otóż, po śmierci któregoś z członków Rady Ryloth, wszyscy członkowie odchodzą do Jasnych Krain, w praktyce oznacza to śmierć, jest to oczywiście świetny sposób na destabilizację planety. Dlatego sądzę, że odbędą się zamachy na członków Rady.
- W takim razie będziemy musieli zapewnić im dodatkową ochronę, czyż nie?- mistrz Farr najwyraźniej cały czas przysłuchiwał się rozmowie prowadzonej przez podległego mu padawana i rycerza jedi.
- Tak to wygląda mistrzu Farr, aczkolwiek wydaje mi się, że wpierw powinniśmy zdobyć odpowiednie informacje, poza tym obecność pozostałych mistrzów będzie niezbędna przy zapewnieniu ochrony członkom Rady. Czy macie jeszcze jakieś pytania ?- Dass spojrzał znacząco najpierw na nieodzywającą się Aubrie, a potem na Anakina.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Pon 16:45, 14 Sty 2008    Temat postu:

- Trochę trudno będzie pilnować każdego Radnego z osobna- Anakin wydął odruchowo wargi, co oznaczało zwątpienie. Galaktyka rządziła się dziwnymi prawami, jeśli chodzi o ważne osobistości. Z jednej strony odpowiedni nakład środków mógł w teorii zapewnić udany zamach dosłownie na każdego. Przy tym, co oferowały technologiczne gadżety...
Z drugiej, co dziwne, taki na przykład Kanclerz Palpatine... niby zjawiał się w senacie, czy innych, dość publicznych miejscach, a jak dotąd cieszył się dobrym zdrowiem.

- Nie mówiąc już tym, że oni zwyczajnie nie będą zbyt skłonni...- Anakin nie zwracał się ani do Farra, ani do Dassa. Ot, wygłaszał na głos przemyślenia- Nie będą skłonni... abyśmy stale zapewniali im bezpieczeństwo. Zwłaszcza podczas obrad. Pomyślą, że mamy zamiar ingerować w podejmowane decyzje, albo że Republika chce siłą, to znaczy, za naszą pomocą, nas: Jedi- poprawił się Anakin- włączyć Ryloth w otwartą wojnę z Separatystami.
Racje przedstawione przez Jennira były trafne, ale w młodzieńcu wciąż paliła się szalona chęć, aby zrobić to, ( i tylko to) po co w ogóle tu przyleciał.
Chęć by spotkać Dooku.
Musiał ją odłożyć na samo dno świadomości. Jeśli przydzielą mu zadanie ochrony też nie będzie najgorzej. Zwłaszcza, jeśli, ( choć Anakin wstydził się przed samym sobą, że podobna rzecz chodzi mu po głowie), dojdzie do zamachu.
Może być ciekawie...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Alkrond
Game Master



Dołączył: 04 Gru 2007
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Śro 19:54, 16 Sty 2008    Temat postu:

- Nie musimy uczestniczyć w obradach, żeby ich chronić. Takie założenie to bzdura. Jesteśmy jedi, czyż nie? Mamy inne metody.- dotychczas cicha Aubrie odezwała się. Na jej twarzy malowało się zdumienie a przede wszystkim lekkie rozbawienie tezą Anakina.
- Aubrie ma rację Anakinie, ale nie debatujmy nad tym teraz. Decyzję podejmiemy gdy nadejdzie właściwy czas.- Jennir wydawał się być zaskoczony reakcją Aubrie ale nadal starał się pełnić rolę przywódcy, a w tej sytuacji nawet rozjemcy.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Pon 18:22, 21 Sty 2008    Temat postu:

Skywalker otworzył usta...
Najpierw chciał wygłosić mowę na temat różnicy w fizjologii między dwoma ( podstawowymi) płciami występującymi w rasie ludzkiej i wynikającymi z tychże różnic interpretacjami słów.
Zrezygnował.
Później, a wręcz w tej samej sekundzie, przyszło mu do głowy rzucić tylko swobodny żart, który pozwoli zebranym się uśmiechnąć, bądź pokręcić głowami nad brakiem powagi Anakina.
Zrezygnował.
Stał więc tak chwilę z otwartymi ustami, w końcu się zasępił.

- To co robimy?- zapytał butnie- Rozumiem, że moglibyśmy sobie usiąść i pomedytować, ale... hmm...- jakby to im powiedzieć, aby nie odebrali tak, iż się mu nudzi?
- Nudzi mi się.


[off] spostrzeżenie: samopoczucie gracza wpływa na jakość oraz długość postów, a nawet na samą ich treść.
Alk(u)rondzie... pchnij nieco akcję Razz [off/]

[off] PS: Proszę ^^ [off/]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anakin Skywalker dnia Pon 18:24, 21 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Alkrond
Game Master



Dołączył: 04 Gru 2007
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Śro 19:39, 23 Sty 2008    Temat postu:

Zanim którykolwiek z pozostałych jedi zdążył odpowiedzieć na żartobliwą wypowiedź Skywalkera, do zebranych powrócił pułkownik Vao. Anakin zdążył tylko dostrzec uniesione kąciki ust Jennira, zmarszczone czoło Aubrie i przymrużone oczy Farra. Mogło się zdawać, że przybycie twi'leka to prawdziwe wybawienie dla padawana.

- Mistrz Sirrus i inni są już w drodze do wraku, jeśli chodzi o informacje o które prosiłeś Dassie Jennirze, to czekają na was w naszym pokoju konferencyjnym. Proszę za mną.- Vao zignorował otwierające się do zadania pytania usta Jennira i powiódł czwórkę adeptów mocy korytarzami pałacu.

Dass najwyraźniej zrezygnował z zadania pytania i szedł krok w krok za pułkownikiem. Skywalker dostrzegł, że korytarze, którymi podążali różnią się od wcześniejszych. Liczba fresków i płaskorzeźb stopniowo malała. Nawet niebieski dywan, po jakim wcześniej maszerowali jedi, ustąpił miejsca kamiennej posadzce. Najwyraźniej byli w części pałacu służącej innym celom niż reprezentatywne. Lyn Vao zatrzymał się przed durastalową grodzią i położył dłoń na czytniku. Błysnęło krótkie czerwone światło i drzwi rozsunęły się w dwie strony. Twi'lek wmaszerował bez słowa do pomieszczenia a Jennir i Aubrie zaraz za nim. Farr przez chwilę się wahał, obserwował czytnik dłoni po czym zaprosił gestem Anakina do środka.

Oczom jedi ukazała się niewielka sala, na środku której stał drewniany stół w kolorze hebanu. Obok stołu stało siedem krzeseł. Vao skinął głową na jedi i zajął miejsce na szczycie stołu.

- Jeśli chodzi o grupy popierające KNS. To spotkaliśmy się z kilkoma zorganizowanymi akcjami, takimi jak manifestacje czy pobicie bardziej znanych stronników Republiki. Jednak ostatnio co raz częściej dochodzi do starć między zwolennikami KNS-u a służbami porządkowymi. Oczywiście manifestanci nie maszerują pod hasłami "Niech żyje Dooku" czy "Śmierć kanclerzowi".- sarkazm Lyna był zdecydowanie zauważalny, pytaniem pozostawało to czy Vao wyraża swoją frustrację na służby porządkowe, rząd Ryloth, Republikę czy jedi.-[i] Manifestanci żądają odłączenia Ryloth od Republiki, zniesienia niewolnictwa, jak to nazywają "nieograniczonego handlu z wszystkimi światami galaktyki" i "zajęcia przez twi'lekków należnego im miejsca w galaktyce". Jak dotąd nie znamy ani nazwy organizacji koordynującej te działania, ani jej przywódcy, ale podejrzewamy, że może być nim ten osobnik.

Dopiero teraz Anakin dostrzegł wyświetlacz hologramów na środku stołu. Niebieskie światło ukształtowało się w wizerunek dojrzałego twi'leka, po odcieniu światła Skywalker mógł założyć, że skóra przedstawianej im osoby jest szara.

- Kh'aris Fenn, już nie raz próbował zdobyć władzę na Ryloth. Jednak w wyniku działań jedi udało się powstrzymać intrygi jego i jego ojca- Vao lekko ukłonił się, w taki sposób jakby chciał powiedzieć jedi "dziękuję".
- Oczywiście nie mamy stuprocentowej pewności, ale wydaje się, że związki Fenna z Konfederacją są wystarczającym powodem do podejrzewania go o te działania. Jeśli nie ma żadnych pytań, to przejdę do opisu znanych nam organizacji przestępczych mogących odpowiadać za przemyt broni i materiałów wybuchowych?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Anakin Skywalker
Padawan



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/5


 Post Wysłany: Wto 11:15, 29 Sty 2008    Temat postu:

Anakin nie potrafił przekonać wyobraźni, by dała mu święty spokój.
Widział wrak, do którego zbliżają się mistrzowie. Widział zarys Dooku w cieniu, a twarde, arystokratyczne rysy hrabiego wyrażały jedynie rozbawienie.
Widział możliwe sposoby, w jakie Dooku pozbywa się Sirrusa... a nie były one zbyt ciekawe.
Co do samego Fenna... podejrzenia wydawały się słuszne.
- Związki z Konfederacją? Jakie związki, konkretnie?- Chłopakiem chyba bardziej kierowała ciekawość oraz chęć zapytania o cokolwiek, aniżeli profesjonalizm.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Alkrond
Game Master



Dołączył: 04 Gru 2007
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Wto 20:28, 19 Lut 2008    Temat postu:

- Przypuszczamy, że za Fenn'em i jego ostatnimi akcjami na Ryloth może stać właśnie hrabia Dooku. Fenn jeszcze przed swoim wygnaniem nawoływał do reform na Ryloth, jednak z czasem do jego żądań doszło również zajęcie przez Twi'lekk'ów należnego im w galaktyce miejsca i porzucenia Republiki.- Skywalker wyczuł lekkie drżenie w głosie Lyn'a gdy ten wspomniał o reformach, czy mogło chodzić o zniesienie niewolnictwa? Rozmyślania Skywalker'a przerwał Farr.
- Wiecie coś o innych powiązaniach Fenn'a?
- Jestem pewien, że poza kontaktami w świecie przestępczym, Kh'aris dysponuję siatką agentów wśród służb Ryloth, od administracji poprzez policję do służb bezpieczeństwa. Jego klan zawsze był siłą z którą mógł mierzyć się tylko klan Secura. Ostatnio stracili na znaczeniu, ale jak sami widzicie kuzyn Fenn'a wciąż zajmuje miejsce w radzie, szczerze mówiąc staramy się go w miarę delikatnie obserwować.- jak na wagę wypowiedzianych przez siebie słów Vao wydawał się oazą spokoju.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Jedi » Pustynna burza
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group