FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Infiltracja. (Neimoidia)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Infiltracja. (Neimoidia)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ryco Stern
Podpułkownik



Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Coruscant

 Post Wysłany: Sob 18:10, 29 Paź 2005    Temat postu:

Stern przygladał się platformie mniej wiecej po lewej stronie centrum. Po wstępnych oględzinach stwierdził, że mozliwe byłoby wspięcie się po niej i poprzez nią dostanie się w okolice neimoidian.

- Wy dwaj postarajcie się osłaniać mnie kiedy będę wspinal sie na platformę! Pokładam moje życie w waszych rękach, nie zawiedźcie mnie..

Stern przygotował linkę z kotwiczką i zarzucił ja na platformę, rozpoczynając powolne wspinanie się. Tak bardzo chciał aby to wszystko się juz skończyło. wydawało mu się , że całą wieczność jest na tej stacji. Był jednak na tyle zdeterminowany , aby dociągnąć sprawę do końca.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
GR0s
Game Master



Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z twojego koszmaru

 Post Wysłany: Pon 13:24, 31 Paź 2005    Temat postu:

Nejaa Halcyon

Kiedy tylko pierwszy wybuch i następująca po nim kanonada żołnierzy Halcyona dołączyła do ogólnej kanonady w pomieszczeniu, Jedi z szybkością błyskawicy i zręcznościa pantery ruszył wykonać swoją cześć planu.
Plan zadziałał doskonale, neimoidiańscy strzelcy natychmiast zwrócili uwagę na nowego wroga i rozpoczęli ostrzał szybu co dało Halcyon'owi potrzebny czas by dopaść dowódcę. Niestety po chwili zorientował się, że jego chłopcy przesadzili z ostrzeliwaniem przeciwnika gdyż to zwróciło uwagę droideków, których niewielka liczba wybrała sobie drogę tuż obok kryjówki Halcyona by dołączyć do neimoidian.
Sytuacja wydawała się beznadziejna a rychłe ujawnienie Jedi nieuchronne.
W tej chwili Halcyon zauważył ruch w okolicach windy, w której zaciekle bronili się ludzie Sterna, najwyraźniej coś zaczęło tam się dziać.


Ryco Stern

Kiedy Stern zaczął się wspinać na platformę, wśród neimoidian zapadła konsternacja. Na moment większość ognia z broni obrońców stacji ucichła, tylko droideki wciąż i wciąż z uporem robota prowadziły walkę. Po chwili jednak poczęli ponownie strzelać, tym razem większość z nich obrała sobie za cel odważnego kapitana.
Przez głowę Sterna przemknęła myśl, że był to wyjątkowo beznadziejny pomysł, jednak zaraz znikł a odważny kapitan kontynuował swą wspinczkę za nic sobie robiąc ostrzał jaki się na nim skupił. Był całkowicie pochłonięty wspinaczką, jednak kątem oka dostrzegł, że wśród dowództwa stacji nastąpił jakiś konflikt jednak został szybko zażegnany zastrzeleniem przed dowódcę mającego wątpliwości podwładnego.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ryco Stern
Podpułkownik



Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Coruscant

 Post Wysłany: Pon 19:40, 31 Paź 2005    Temat postu:

Stern z całych sił pragnął juz znaleźć się na platformie, za bezpieczna osłoną. Jednak był dopiero w połowie drogi. Przez myśl przemknął mu pomysł . Jeśli ci neimoidianie rozumieją basic można spróbować.

- Hej wy tam , widac wasz dowódca nie ceni waszego życia. Przedłużanie walki jest bezsensem , zauważcie , że i tak wygramy walke pomimo ciężkich strat. Zakładam się , że chcecie żyć , my także , więc jedyną tutaj kwestią są straty. Dowódca, który własnoręcznie zabija bezmyślnie podwładnego to zwierze. Zastanówcie się czy warto umierać za niego lub za tą stacje?

Stern tak zaabsorbował się przemówieniem , że nie zauważył , że już prawie sięgał platformy. W głowie kołatała mu myśl:

- Czy oni to zrozumieli? Czy oni to USŁYSZELI???


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Nejaa Halcyon
Mistrz Jedi



Dołączył: 10 Wrz 2005
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Czw 22:50, 03 Lis 2005    Temat postu:

Nejaa nie widział sposobu, by uniknąć wykrycia. Mógł chociaż zaskoczyć wroga... Sięgnął po moc, starając się uczynić swe ruchy możliwie najszybszymi. W momencie, gdy rozległa się oznaczająca koniec jednego z droideków eksplozja uruchomił swój miecz świetlny i tnąc na lewo i prawo, ruszył ku dowódcy. Jeśli tylko zdoła wpaść między tłoczących się w środku pomieszczenia Neimoidian, droidy nie będą mogły do niego strzelać, gdyż raniłyby swoich...

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
GR0s
Game Master



Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z twojego koszmaru

 Post Wysłany: Sob 10:23, 05 Lis 2005    Temat postu:

Ryco Stern

Kiedy tylko Stern przemówił wielu dotąd strzelających neimoidian przestało wstrzymało ogień blasterów i wsłuchało się w przemowę kapitana. Na wzmainkę o własnoręcznym zabiciu podwładnego kilka głów odwróciło się w kierunku dowódcy stacji i ciała leżącego u jego stóp.
Stern widział, że również wśród wyższych oficerów nastąpiło poruszenie ale kilka słów rzuconych przez dowódcę uspokoiło sytuację, przynajmniej w jego otoczeniu. Reszta neimoidian wyglądała tak jakby straciła serce do walki, ich strzały były niecelne i szkodziły mniej niż poprzednio, co równie dobrze mogło być skutkiem zdyscyplinowania żołnierzy Republiki i zaczynającego się rozprężenia w szeregach wrogów ale Stern czuł że tak nie było.
W tym samym czasię kiedy dokonytwał tych obserwacji zauważył charakterystyczny rozbłysk miecza świetlnego i wiedział już, że to jedi ruszył do akcji.
[i]- Trzeba mu jakoś pomóc - [i]szepnął do siebie w zamyśleniu.

Nejaa Halcyon

Szybki ruch Jedi nie został zrazu zauważony gdyż w tej samej chwili, kiedy Najaa ruszył Stern zakończył przemowę i neimoidianie byli lekko zdezorientowani.
Kiedy tylko neimoidianie raz jeszcze zaczęli wymieniać ogień z żołnierzami Halcyona, ten dotarł do droideków i starł się nimi. Nie skupiał jednak się na walczeniu z nimi i ich niszczeniu starał się tylko je unieruchamiać by dostać się dalej, aż do dowódcy.
Kiedy wpadł pomiędzy neimoidian to nie musiał nawet bronić się przed nimi ani przedzierać pomiędzy nimi gdyż rozstępowali się przed nim a nawet uciekali. Po chwili był tuż przed grupą oficerów, w środku której był dowódca, jednak ci neimidianie nie byli bliscy paniki.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ryco Stern
Podpułkownik



Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Coruscant

 Post Wysłany: Śro 10:00, 09 Lis 2005    Temat postu:

- Nie strzelać do biernych neimoidian, skupic ogień na droidekach!

Stern wiedział, że to ostatnia faza walki, złamane morale wroga, a raczej przejaw racjonalności było kluczem do tej bitwy. Pozostawała jeszcze kwestia grupy dowodzenia. Nie wyglądali na takich, którzy maja zamiar się poddać nawet w obliczu mistrza jedi. Stern wiedział , że trzeba pomóc Halcyonowi.

- Jak tylko skoncze tą cholerną wspinaczke i pod warunkiem, że przeżyje, sproboje przedostac sie do Halcyona, w miare możliwości dawajcie mi osłone przed droidekami!!

W głowie sterna zakwitł obraz , w którym to stara się ze swym wibroostrzem przebić do dowódcy. Zamysłem było wsparcie mistrza jedi. Jak będzie to wyglądało na prawdę, niedlugo się przekona.
Kapitan zaczynał odczuwać fatyge. Mięśnie i nadgarstki były szaleńczo naprężone. Miał wrażenie, że zaraz się coś stanie. Jednak maniakalny upór w dążeniu do celu nie pozwalał mu przestać.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Nejaa Halcyon
Mistrz Jedi



Dołączył: 10 Wrz 2005
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Śro 13:20, 09 Lis 2005    Temat postu:

Neimoidiańscy oficerowie bynajmniej nie wyglądali na przestraszonych. Fatalnie. No ale warto przynajmniej spróbować. Nejaa podbiegł do dowódcy i wycelował w jego kierunku miecz, równocześnie starając się ustawić tak, by oficerowie zasłaniali go przed ewentualnymi strzałami.
-Natychmiast poddajcie się i dezaktywujcie droidy. Tylko w ten sposób możecie ocalić siebie i resztę załogi.-Halcyon wypowiedział te słowa na tyle głośno, żeby każdy Neimoidianin w pomieszczeniu go usłyszał. Może załoga okaże się mniej odważna od swoich dowódców?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
GR0s
Game Master



Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z twojego koszmaru

 Post Wysłany: Śro 19:55, 09 Lis 2005    Temat postu:

Nejaa Halcyon

Klinga miecza świetlnego zalśniła srebrem kiedy Jedi trzymał miecz przed neimoidiańskim dowódcą, ten miał doskonały widok na laserowe ostrze gdyż znajdowało się tuż przed jego oczami. Po chwili podniósł nieco wzrok i spojrzał w oczy Mistrza Jedi a ten odpowiedział niewzruszonym, czystym spojrzeniem. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem i zaden nie zwracał uwagi na otoczenie.
W tym czasie neimoidianie poszli w rozsypkę widząc swego dowódcę w takiej sytuacji. Jedynie zgrzyt metalu i serwomotorów droideków oraz ogień prowadzony z blasterów robotów był słyszalny po stronie obrońców oraz odgłosy republikańskiej broni po stronie atakujących.

Po dłuższej chwili, która wydawała sie wiecznościa, dowódca opuścił wzrok i skurczył się w sobie, po czym powiedział wyraźnie chociaż cicho we wspólnym.
- Poddajemy się


Ryco Stern

Kapitan dojrzał kątem oka jak Jedi ruchem szybkim jak błyskawica sunie w kierunku dowódcy neimoidian i kieruje w kierunku jego głowy swój miecz swietlny. Wstrzymal na chwilę oddech, jakby w oczekiwaniu na śmierć neimoidianina, mimo że w głębi serca wiedział że Jedi nie zabije go.

Z trudem oderwał wzeok od tego widowiska i rozejrzał się po całym centrum. Jedyna walka jaka trwała to ataki droideków i zaciekła obrona żołnierzy republikańskich. Nawet już nie obrona bo pozbawione wsparcia neimoidian roboty po raz drugi zaczęły się cofać pod zmasowanym ostrzałem jego ludzi a ich straty wzrosły gwałtownie. Neimoidian nie można już było brać pod uwagę, byli złamani i widać to było gołym okiem.

Spojrzał jeszcze raz w kierunku Halcyona i zobaczył jak neimoidianin porusza ustami a po chwili ujrzał, że oficerowie rzucają broń na ziemie a za ich przykładem idzie reszta neimoidian.


RAZEM

Jeszcze przez moment trwała wymiana ognia pomiedzy droidekami a republikanami. Po chwili droideki przerwały swe działania i znieruchomiały. Trochę dłużej trwało zanim żołnierze Sterna przerwali ostrzał, ale i oni wkrótce uspokoili się.

Stern zszedł ze ściany i podszedł do Halcyona, żołnierze republikańscy wydostali się z szybu i wind, zaczęli przenosić rannych i poległych na środek sali.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ryco Stern
Podpułkownik



Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Coruscant

 Post Wysłany: Pią 13:18, 11 Lis 2005    Temat postu:

- Mistrzu Jedi , dziękuje za pomoc w imieniu mego oddziału i w imieniu Republiki. Bez pana nasze straty byłyby o wiele większe.

Stern przywołał techników i od razu rozkazał rozpoczęcie przejmowania systemów stacji. Kazał zwrócić uwage na stan tarcz i podładować baterie turbolaserów na ewentualność pomocy flocie. Kapitan odszedł na ubocze i odwrócił się od wszystkich , chwycił się za nadgarstek i mocno go trzymał , aby opanować nieustanne drżenie. Drżenie to nie było spowodowane wspinaczką ale strachem, który dopiero teraz go ogarnął.
Nagle wiedziony odruchem podbiegł do komunikatora i nadał na częstotliwości republikańskiej transmisje o powodzeniu misji.

- Tu kapitan Stern , uwaga misja zakończona sukcesem, przejeliśmy stacje golan II. Okolice stacji powinny być sugerowanym punktem dojścia na powierzchnie planety. Odbiór!

Stern powoli osunął sie obok ściany i usiadł patrząc na rezultaty bitwy i zastanawiając się ile jeszcze takich walk go czeka...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Nejaa Halcyon
Mistrz Jedi



Dołączył: 10 Wrz 2005
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Pią 19:28, 11 Lis 2005    Temat postu:

Nejaa mierzył wzrokiem dowódcę stacji. Po chwili Neimoidianin skapitulował. Halcyon nie mógł powstrzymać westchnienia ulgi. Jeśli zechciałby walczyć dalej sytuacja otoczonego jedi stałaby się naprawdę nieciekawa.
Po kilkunastu sekundach droidy znieruchomiały. Nejaa poczekał jednak z opuszczeniem ostrza do momentu, gdy komandosi wzieli wszystkich obrońców pod eskortę.
Dopiero wtedy jedi oparł się ciężko o ściane. Nie ma to jak dobra rozróba, ale walna bitwa to jednak nie to samo co polowanie z Hornem na bandytów. Za duży tłok.
Jego rozmyślania przerwał Stern:
-Mistrzu Jedi , dziękuje za pomoc w imieniu mego oddziału i w imieniu Republiki. Bez pana nasze straty byłyby o wiele większe.
-Dziękuje, kapitanie. Współpraca z panem była prawdziwą przyjemnością. Gdyby planował pan kolejną taką rozróbę, proszę koniecznie mnie zaprosić.-
jedi pozwolił sobie na uśmiech-Byłbym wdzięczny, gdyby połączył mnie pan z mistrzem Yodą, gdy tylko flota przekaże panu rozkazy. Być może ma dla mnie jakieś polecenia.
Po tych słowach Nejaa skierował się ku rannym. Nie znał się zbyt dobrze na uzdrawianiu, ale może zdoła komuś pomóc...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
GR0s
Game Master



Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z twojego koszmaru

 Post Wysłany: Pon 14:26, 14 Lis 2005    Temat postu:

Gdy Stern wysłał swój meldunek to w odpowiedzi otrzymał tylko serie trzasków. Od razu zrozumiał, że uderzenie zagłuszające aparaturę nadoawczo-odbiorczą stacji było silniejsze niż zakładał i dokonało większych zniszczeń w elektronice niż oczekiwał. Rozkazał więc specjalistom w swej jednostce za wszelką cenę nawiązać połączenie z dowództwem.
Podczas gdy mistrz jedi Neja Halcyon leczył rannych żołnierzy a kapitan Stern wysłuchiwał raportów o przebiegu opanowywania kolejnych, opustoszałych już, poziomów stacji Golan II, wyznaczeni żołnierze próbowali przywrócić łączność z dowództwem. W pewnej chwili udało im się widocznie gdyż komunikator Sterna nagle ożył i zamiast trzasków kapitan usłyszał czysty głos.
< ... tki kapitana Sterna, prosze o natychmiastowy meldunek i raport. ...>
Po złożeniu obydwóch głośnik komunikatora ożył ponownie i nieznany głos kontynuował.
< ... proszę pozostać na stanowiskach, raport natychmiast przekażę komandorowi Rhade i Mistrzowi Windu. Proszę czekać na dalsze rozkazy i do czasu ich otrzymania wstrzymać się od zakłucania ciszy w eterze ...>


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
wasylij
Game Master



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Szczecin

 Post Wysłany: Wto 16:46, 15 Lis 2005    Temat postu:

Do kapitana Sterna doszedł następujący komunikat:

-Tutaj admirał Dodonna do wszystkich okrętów Republiki. Nie mamy żadnych szans w starciu z tymi siłami. Rozkazuję zaprzestania desantu i natychmiastowy odwrót w hiperprzestrzeń. Ma sie on odbyć zgodnie z przynależnością do gup szturmowych. Komandorze Rhade, pan skacze pierwszy. Musimy zostawić naszych żołnierzy, nie ma czasu, by ich ewakuować...Ale wrócimy po nich. Panowie, kurs na Kuat. Zdobędziemy tam posiłki, przeorganizujemy się i przeprowadzimy kontratak!

Kapitanie Stern, musi pan zostać na stacji Golan i spróbować przeczekać do naszego powrotu. Ta stacja przyda nam się w kontrataku. Wrócimy po was, ma pan moje słowo. Powodzenia!


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
wasylij
Game Master



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Szczecin

 Post Wysłany: Śro 22:12, 16 Lis 2005    Temat postu:

Meldunki nadpływające z orbity były coraz bardziej chaotyczne i zatrważające. Wyglądało na to, że admirał Dodonna został ranny, a jego miejsce jako głównodowodzącego zajął Telemachus Rhade.

Do Sterna dotarła wiadomość:

-Kapitanie tu komandor Rhade, przejełem dowódctwo .... niemacie najmniejszych szans na Golanie ... ustawic automatyke na ogień dowolny i właczcie samozniszczenie. Pakujcie sie do promów stacji i uciekajcie ..jak dacie rade na którys z naszych okrętów jezeli nie dołączcie do oddziałów na powierzchni... powodzenia.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Nejaa Halcyon
Mistrz Jedi



Dołączył: 10 Wrz 2005
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Czw 23:28, 17 Lis 2005    Temat postu:

Skończywszy pomagać rannym Nejaa usiadł i pogrążył się w myślach o swoich najbliższych. Nie widział ich już tak dawno...
Pieprzona wojna.
Nagle rozległ się głos admirała Dodonny. Po nim nastąpiła lawina chaotycznych meldunków zakończonych rozkazem komandora Rhade'a. Telemachus miał racje, ta flota rozniesie Golana w pięć minut. I lepiej żeby nas tu wtedy nie było. Jedi podszedł do Sterna:
-Kapitanie, myśle że komandor ma rację. Powinniśmy natychmiast opuścić stację. Jest nas za mało, żeby nasza ewentualna pomoc miała znaczenie dla klonów. A jeśli się pospieszymy mamy szanse odlecieć wraz z flotą.-jedi zawiesił głos. Nie chciał na głos powiedzieć tego, co chodziło mu po głowie: mistrz Windu i jego żołnierze nie mają szans. Nie warto ginąć wraz z nimi.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ryco Stern
Podpułkownik



Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Coruscant

 Post Wysłany: Sob 13:09, 19 Lis 2005    Temat postu:

Stern stał osłupiały i nie mógł się pozbierać. Czyżby wywiad zawiódł na całej linii? Czyżby poświęcenie jego żołnierzy miało pójść na marne? Wiedziony nagłym impulsem wrzasnął do komunikatora:

- Wycofujemy się do hangarów , wszyscy. Zabrać rannych. Technicy ustawić stacje , aby otwierała ogien do każdego statku separatystów, który znajdzie się w jej zasięgu. Ustawcie też moduł samozniszczenia na 15 minut.

Po chwili odwrócił się w kierunku neimoidian i rzekł poważnym tonem:

- Jesli nie chcecie dokonać tu swoich żywotów będziemy musieli współpracować. Wasza flota, nie będzie miała litości nawet dla was. Zreszta co ja wam będe tłumaczył na pewno znacie tą procedure aż za dobrze.

Po chwili zerknął na jedi i pokręcił głową:

- Nie mamy szansy dołączyć do floty, statek nie da rady. Musimy ratować się ladowaniem na powierzchni planety. Chyba, ze w hangarze jest jakiś neimoidanski statek , który pozwoli nam na szybka ucieczke.....

Żołnierze rozpoczynali marsz a raczej bieg w kierunku hangarów. znacznie wolniej poruszali się wojacy przenoszący rannych. Neeja i Stern zamykali cały pochód , również pomagając nieść rannych. Zegar tykał , zniszczenie stacji było nieuchronne. Stern patrzył wcześniej na neimoidian i widział, że oni też to rozumieją. I tak oto doszło do precedensu, odwrót w towarzystwie wroga.


[off] Pokierowałem zachowaniem Halcyona za zgodą jego samego , więc prosze o wyrozumiałośc Gros, pozdrawiam. P.S. przewidujecie jeszcze jakies niespodzianki?:/ [off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
GR0s
Game Master



Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z twojego koszmaru

 Post Wysłany: Sob 18:41, 19 Lis 2005    Temat postu:

Jeszcze nie przebrzmiał głos Sterna a już żołnierze rozpoczęli wycofywanie się do hangarów a wraz z nimi neimoidianie. Niektórzy z ludzi Sterna patrzyli krzywo na dotychczasowych wrogów wycofujących się z nimi do hangarów ale żaden z nich nie okazał nic więcej poza błyskaniem oczami w ich strone i wykrzywianiem się.
Niektóre korytarze były ciasne a windy nie mieściły tylu ludzi ilu chcięliby dowódcy więc żołnierze chcąc niechcąc podzielili się na szereg grupek.
Po kilku minutach pierwsza grupka żołnierzy dotarła do hangaru, który jednak był niemal opustoszały. Stały w nim tylko dwie jednostki, obie były w dobrym stanie chociaż z zewnątrz nie oznaczały się urodą. Można było nawet stwierdzić, że były zapuszczone i to delikatnie mówiąc.
Mijały kolejne minuty a żołnierzy i neimoidian wciąż przybywało. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że nawet gdyby upchnęli się ciasno to nie wszyscy się zmieszczą. Zołnierze łypali groźnie na neimoidian a niektórzy z nich nie mniej groźnie zerkali na żołnierzy. Czas uciekał.
Kiedy minjała 11 minuta do hangaru dotarły ostatnie grupki, a wraz z nimi Stern i Halcyon. Wtedy podoficerowie wyjaśnili im w czym rzecz i zamilkli oczekując na rozkazy.



[off] Ok. P.S. to własnie dodaje calego smaczku grze a poza tym to nie do końca zależy od GM'ow. Nie my podejmujemy decyzje o wycofaniu sie czy o wysłaniu posiłków [/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ryco Stern
Podpułkownik



Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Coruscant

 Post Wysłany: Sob 20:13, 19 Lis 2005    Temat postu:

Stern spojrzał z desperacją w strone mistrza jedi. Wiedział, że każda decyzja która podejmie będzie kiepska. Bez względu na to czy ocali własnych ludzi czy neimoidian, będzie borykał się z tym do końca swych dni. Czyli całkiem niedługo. Czas był towarem deficytowym, a w hangarze panował okropny tłok. Czy są tu jakieś kapsuły ratunkowe? Czy istnieje możliwość uratowania wszystkich? Dlaczego tak wielką odpowiedzialnościa został obdarzony młody kapitan republiki?
Stern zwrócił się do neimoidian:

- Wiecie już , że nie zdołamy pomieścić wszystkich , jedyne rozwiazaie to odwrócenie procesu autodestrukcji o ile to możliwe. Nie ukrywam , że cholernie się boje , ale jeśli będzie trzeba zostane na pokładzie stacji, zeby ratować choćby jednego z moich podwładnych.

Kapitan czuł jak łzy cisną mu się do oczu , nie mógł nic na to poradzić. cieszył się w głębi ducha, że jego twarz zasłonięta jest przez hełm. starał się mówić normalnie jednak część żołnierzy wyczuła jego prawdziwy stan.
Część podkomendnych wyraziła swą kompletną lojalnośc i pragneła zostać wraz ze swym dowódcą. Aczkolwiek niektórzy byli niezdecydowani. Stern nie winił ich za to, ale tymbardziej było mu cięzko podjąć jakąkolwiek decyzje.
Nagle doznał olśnienia. sąsiedni hangar, jednostka, która przybyli.
- Ladować się na pokłady tych statków reszta za mną do hangaru w którym wylądowaliśmy. Na pewno się pomieścimy.

Czas uciekał nieubłaganie , nie było mowy o jakichkolwiek dalszych opóznieniach. Żołnierze rzucili się do macierzystego hangaru. Nikt nic juz nie mówił . Każy wiedział, że nie ma na to czasu.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
GR0s
Game Master



Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z twojego koszmaru

 Post Wysłany: Nie 20:35, 20 Lis 2005    Temat postu:

Nagły pomysł, na który wpadł Stern olśnił go samego. Jednakże po euforii genialnego pomysłu przyszła refleksja i niepewność czy faktycznie ten statek dalej tam jest. W końcu neimoidianie mieli się ewakuować i nie było gwarancji czy w drugim hagarze ta jednostka w dalszym ciągu jest.
Jednak nie buło czasu na rozmyślania. Stern, Halcyon i pozostali gnali do drugiego hangaru.
Kiedy czas niemal się skończył wpadli do hangaru, w którym uprzednio zacumowali zaczynając tą misję. Statek był ! Stern odtechnął z ulgą i nakazawszy załadować się na pokład sam też, jako jeden z ostatnich, wszedł na pokład.
Do autodestrukcji pozostały sekundy gdy Stern rozkazał wszystkim statkom odcumowanie. Kiedy znależli się w przestrzeni to ostatnie Acclamatory własnie niknęły w hiperprzestrzeni. Bez dwóch zdań jedynym kierunkiem, który gwarantował przetrwanie była powierzchnia planety. Nikt jednakże tego nie powiedział wprost, nie musiał.
Stern nagle zorientował się, że piętnaście minut, na które był nastawiony czas do autodestrukcji stacji już minął.
Trzy okręty skierowały się ku planecie kiedy statkiem, na którym byli Halcyon i Stern targnął nagły wstrząs. Pilot krzyknął głośno.

- Sir ! Stacja ostrzeliwuje nas ! Jeden z okrętów dostał !


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ryco Stern
Podpułkownik



Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Coruscant

 Post Wysłany: Nie 21:27, 20 Lis 2005    Temat postu:

- Rozpocząć uniki, inaczej nie mamy szans, módlmy sie, aby tylko turbolasery do nas strzelały. Nawiązać połączenie z uszkodzoną jednostką niech zameldują o swym stanie. O ile się nie myle , stacja powinna wybuchnąć dokładnie za chwile.

Stern był zdeterminowany nie stracić już ani jednego żołnierza. Wiedział, że teraz nie ma na to wpływu, ale w głębi duszy liczył, że los sie do nich uśmiechnie. Dodatkowo był rozgoryczony, że porzucono ich na pastwę wroga. Wiedział , że flota nie miała innego wyjścia, jednakże część jego osoby potraktowała to osobiście. Trudno mu było pogodzić się, że on i jego oddział uznany został za "dopuszczalny do straty". Halcyon siedział obok niego i jego mina nie wróżyła niczego dobrego. Twarz jedi promieniowała lekkim niepokojem, a może poprostu Stern nadinterpretował, może było to tylko zmęczenie. Jednakże Halcyon wydawał się nieobecny. Kapitan spoglądał przez iluminator na zbliżającą się szybko powierzchnię planety.
Tymczasem stacja golan II powinna już była wyparować, dlatego kapitan rozkazał , aby umieszczono jej podgąd na jednym z holoprojektorów. Stern niecierpliwie oczekiwał na wybuch stacji, targany to na lewo , to na prawo wstrzasami spowodowanymi manewrami pilotów.

- Cholera wybuchaj, wybuchaj, czas najwyższy!


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
GR0s
Game Master



Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z twojego koszmaru

 Post Wysłany: Wto 14:28, 22 Lis 2005    Temat postu:

Stern wpatrywał się w monitor z uwagą i zaciskawszy zęby obserwował stację. Sekundy wlokły sie powoli a Golan II nie przerywał ostrzału. Na szczęscie był on niecelny i w dodatku sporadyczny. Poza jedynym celnym strzałem w jednostkę sąsiednią republikanie nie otrzymali kolejnych strat.
W tym momencie podszedł do niego oficer łącznikowy i zameldował.
- Sir, otrzymaliśmy wiadomość z trafionej jednostki. Wszystkie systemy wciąż sprawne. Można to określić mianem cudu przy bezpośrednim trafieniu. Niestety na kadłubie są pęknięcia, wylądowć jeszcze zdołają ale kolejny celny strzał będzie tragiczny w skutkach.
Planeta zbliżała się powoli a stacja nie tylko nie przerywała ostrzału ale nawet nie wyglądało na to, żeby miała wybuchnąć. Stern zerknął na zegarek i stwierdził, że minęły dwie minuty od przewidywanego czasu wybuchu. W tym momencie stracił całą nadzieję na zniszczenie stacji. Poczuł rozgoryczenie.
W pewnym momencie zaczęło trząść statkiem i Stern zrozumiał, że zaczynają wchodzić w atmosferę planety więc chwycił się mocno by nim nie miotnęło.
Po kilkudziesięciu sekundach pilot ryknął.
- Trzymać się ! Zaraz lądujemy ... będzie twardo.
Po chwili statkiem rzuciło tak mocno, że kilku żołnierzy, którzy nie zdołali się przypiąć rzuciło na ścianę. Sam Stern poczuł jak jego ramiona o mało co nie wyrwały się ze stawów.
Usłyszał ciepły głos pilota.
Sir, pozostałe jednostki również wylądowały bezpiecznie


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Infiltracja. (Neimoidia)
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group