FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
"S'jet"
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » "S'jet"
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Śro 20:59, 02 Lis 2005    Temat postu: "S'jet"

GRACZE: Cody, Aiden Taan, Tabmo C'zwar
GM: GR0s


Pokład Alderańskiej Fregaty wojennej różnił się od typowych pokładów jednostek WAR. Fregata nie była przyozdobiona, zbędnymi malowidłami, czy rzeźbami, jednak już sam kształt i…harmonia we wnętrzu jednostki, sprawiał dziwne wrażenie. Wrażenie, że nie stąpało się po jednostce wojennej, lecz po…czymś więcej. Fregata tworzyła wokół siebie aurę majestatu i elegancji. Nie bez powodu była uważana za najpiękniejszy okręt wojenny, choć piękno to tylko jedna z zalet tej jednostki. Jak na swoją wielkość była znakomicie uzbrojona.

Komandor Cody poruszał się szybko korytarzami w kierunku pokoju odpraw gdzie został wezwany. Jego jednostka została przeniesiona na fregatę kilkanaście minut temu i obecnie załoga Alderaańska, starała się umieścić gdzie tylko można było. Fregata była jedyną większą jednostką wojskową dostępną na orbicie Coruscant, odkąd toczyła się zażarta bitwa o Neimoidię. Tak samo regiment Codiego, był jedyną większą jednostką, jaka była dostępna w stolicy.

Przed wejściem do sali, stało dwóch żołnierzy alderaańskich, ubranych w długie płaszcze. Ciężko było coś powiedzieć o tych wojownikach. Byli ochotnikami, wywodzącymi się z jednej z bardziej pacyfistycznych planet w Galaktyce, nawet klony to wiedziały. Wyglądali, na zdyscyplinowanych i oddanych, ale wojna, to nie spokojne równiny ich planety, to pot i krew, a klony doskonale o tym wiedziały.

Codiego przepuszczono bez problemów do niewielkiej Sali odpraw. Pomieszczenie było małe, ale dobrze zagospodarowane, siedzenia z tyłu pomieszczenia i niewielki rzutnik z przodu. W Sali było kilku oficerów z fregaty: dowódca kapitan Jos Celchu, jego zastępca porucznik Raal Panter. Plus kilku innych oficerów fregaty. Ponadto Cody widział kilku ze swoich oficerów, między innymi zastępcę.

Kapitan Celchu wyszedł przed rzutnik i przemówił, gdy tylko dostrzegł, że wszyscy są gotowi.
- Witam wszystkich zebranych. Przed nami dość ciężkie zadanie, które dostaliśmy od samego mistrza Yody. To również on przeprowadzi dzisiejszą odprawę. Ale na razie musimy poczekać na odprawę. Komandorze Cody, witamy w imieniu „Another Chanse” na pokładzie pana i pańskich…ludzi. Mam nadzieje, że już zakończono transport ludzi i lekkiego sprzętu. Jeżeli ma pan jakieś pytania to proszę zadać je teraz, nim zacznie się odprawa. Niestety proszę mi wybaczyć, ale wcześniej nie byłem wstanie samemu sprawdzić jak się udał załadunek.
Kapitan uśmiechnął się szczerze do Codiego. Był to człowiek postawny i…szczery. Miał krótkie blond włosy i dość zapewne dla kobiet przystojna twarz. Był po 30, ubrany w standardowy mundur floty Alderaańskiej. Zwracając się do Codiego wydawał się otwarty i koleżeński, przynajmniej tyle widać było po twarzy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brasidas dnia Pon 20:52, 12 Gru 2005, w całości zmieniany 4 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Cody
Gość







 Post Wysłany: Czw 0:13, 03 Lis 2005    Temat postu:

Cody Zdawał sobie sprawę że jego żołnierze już rozlokowali się na pokładzie fregaty. Wystarczyła mu spojrzenie na zastępcę, Kapitan CC -8350 znany także jako Bosco jeżeli on tu był to znaczy ze załadunek przebiegł sprawnie. Oprócz Bosca na odprawę przyszło jeszce dwóch dowodców kompanii szturmowych 9 i 13 oraz Sierżant odpowiedzialny za zaopatrzenie batalionu.

W pierwszej kolejności Cody zwrócił się do kapitana Fregaty Josa Celchu
- Dziekujemy za przyjęcie na pokład wybaczy Pan odbiorę tylko raport z załadunku.
Następnie spojrzał s w stronę sierżanka Bricka i zapytał:
-sierżancie jak przebiegł załadunek sprzętu i zakwaterowanie żołnierzy,
- Wszystko gotowe Komandorze, jest trochę ciasno ale jesteśmy gotowi do walki. Nie mogliśmy jednak wziąć ciężkiego sprzętu a zatem będziemy musieli poradzić sobie bez walkerów

Codyego to nie zmartwiło był szkolony do walki w każdych warunkach i każdymi siłami, Po prostu przeciwnik bęzie się dłużej bronił.
-Dziękuję sierżancie.
Cody przeniósł wzrok na dowódcę fregaty i stojących oficerów
-Dziękuję że zechcieli panowie poczekać, Oczywiście załadunek wojska przebiegł bez komplikacji. Bedzie nam tu nieco ciasno ale z całą pewnośćią poradzimy sobie
Wskazując po kolei przedstawił swych oficerów
- Mój zastępca kapitan Bosco - wskazał na stojącaago bez hełmu oficera wygladajacego zupełnie tak samo jak dwóch pozostałych oficerów i sierżant. Uśmiechnął się lekko widząć pewnne zakłopotanie i wyjaśnił - Czerwone naszywki i Bosco na pancerzu niestety muszą panom starczyć. My klony jesteśmy do siebie bardzo podobni.
Była to prawda różnice miedzy Klonami przypominały różnicę pomiędzy bliźniakami, a to mogło stwarzać pewien problem.
-Pozostali oficerowie to Sierżant Brick oraz dowódcy kompanii. Sa tu aby przekazać rozkazy wiec nie muszą sie panowie nimi przejmować. Kapitanowie CL - 4684 i CL - 4675.
Cody podszedł do który zrobił na nim pozytywne wrażenie fachowca.
-Jeżeli nie ma zadnych zastrzeżeń to możemy rozpocząć odprawę chciałbym jak najszybciej rozpocząć misję

[off] Huston mamy problem Stopien Codyego nie zgadza sie ze stopniami oficerów zgodnie z encyklopedią kapitan dowodził kompanią a zatem Cody powinien być Clone Commanderem (major?) Trzeba to jakoś rozwiazać

Już rozwiązane [/off]
 Powrót do góry »
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Nie 13:23, 06 Lis 2005    Temat postu:

Kapitan Celchu skinął przywitawczo wszytkim wymienionym oficerom, mówiąc:
- Znakomicie, jak mówiłem witamy na "Another Chanse", mam nadziję, że będzie nam się służyło dobrze.
Zacznijmy odprwę, mam wiadomość, że połączenie jest już gotowe. Proszę o zgaszenie światła.
Światło zgasło, a przed siedzącymi ofoicerami włączył się przekaźnik holograficzny, który wyświetlił Mistrza Yodę, przywódcę Zakonu i głównodowodzącego WARu.
Stary Mistrz spojrzał się po zebranych opierając się na lasce. Cody widział jednego z najsłynniejszych wojownikó w Galaktyce, poraz pierwszy w życiu.


- Wtam Mistrzu Yodo.- Celchu powiedział.
- Za powitanie kapitnie Celchu dziękuję. I ja wszystkich zebranych na "Another Chanse" witam. Zadanie dla was mam. Misję ciężkią i wymagającą. Jak dobrze wiecie Fondor padł. Bohaterska walka jego obrońców, sił by Separatystom się przeciwsatwić, nie posiadali. Okupacja tej wolnej planety, Zaczęła się. Statek z ambasadarem Fondoru, na Coruscant ostatnio przybył. Z obleganej planety uciekł, dzięki eskadry Truesilver pomocy. Ambasador, w walce Republiki pomóc pragnie. Nas o nowym prototypie okrętu nas poinformował. Statek średniej kategori, do szybkich ataków znakomity. Od Rankorów silniejszy i do flót Acclamatorów pasujący. Na Fondorze jedyna wersja sie znajduje. Ukryta. Tajemna stocznia pod powierzchnią, zamknięta została. Tam prototyp "S'jet" na przyszłość oczekuje.

Yoda przerwał na chwilę. Zakaszlał i wziął łyk jakiegoś trunku.
- Zadaniem waszym, dotrzeć na Fondor i zdobyć "S'jet" będzie. Okręt kluczowy dla naszego zwycięstwa okazać sie może. Dlatego was na Fondor wysyłąm. Niewielki okręt jak "Another Chanse" szanse na prześlignięcie posiada. Natomiast oddział kapitana Cody, naziemne wsparcie zapewni i okręt opanować pomoże. Misja jest ciężka i niebezspieczną jest. Ale wierze, że wy podołać jej zdołacie. Do wsparcia Eskadrę Truesilver będziecie mieli, która na Fondorze nadal przebywa. Nim do szczegółów przejdę, pytania panowie jakieś posiadacie?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Cody
Gość







 Post Wysłany: Nie 14:10, 06 Lis 2005    Temat postu:

Cody zdał sobie sprawę z powagi sytuacji, oddział piechoty liniowej miał odwalac robotę komandosów. Spojrzał na poważne twarze oficerów "Another Chanse". Również jego podwładni wydawali się być lekko zaskoczeni takim obrotem sprawy. Bosco, zazwyczaj rwący się do walki i mający problemy z powstrzymaniem się od radośći na widok jakiejkolwiek okazji do znisczenia dowolnego celu, stał wyprostowany jak struna, Natomiast Brick mamrotał coś po cichu. Pewnie oblicza nasze szanse na przeżycie pomyśłał Cody. Dwaj pozostali oficerowie Po prostu przyjeli wieści jako zwykły rozkaz i nie wykazywali żadnych objawów zdenerwowania. Pezez głowę przemnkęła niczym błyskawica myśl, że on takze powinien tak zareagować widać Kamoinianie nie byli doskonali.

Cody był jednak oficerem klonów i wiedział że musi wykonać rozkaz nawet za cenę życia swoich ludzi. Przerwał zatem niezręczne milczenie.
- Witaj Mistrzu Yoda. Ja i mój oddział zrobimy wszystko aby wykonać zadanie, oczywiście jeżeli zostaniemy dostarczeni na powierzchnię planety - tu spojrzał na kapitana współczując mu w jego trudnym zadaniu prześlizgnięcia się przez blokadę.
Następnie zwrócił się już bezpośrednio do Yody uznając go za głównego koordynatora całej operacji.
- Mam kilka dodatkowych pytań Mistrzu - Cody nie wyglądał na ztremowanego, ale wewnątrz czuł spoczywającą na nim odpowiedzialność
- Mistrzu czy w posiadaniu WARu są jakieś dokładne plany ukrytej stoczni, znajomość ich umożliwiłaby zaplanowanie akcji jeszcze podczas lotu. Ponadto jeżeli jest to możliwe prosiłbym wywiad o przesłanie ostatnich informacji o siłach Separatystów stacjonujących na planecie Fondor.
Cody zastanawiał się jeszczę przez chwilę po czym dodał
- Czy do obsługi statku "S'jet" będzie potrzebna specjalna załoga którą musimy ochraniać czy wystarczą zwykłe umiejętnośći moich pilotów klonów? I czy istnieje możliwość ewakuacji po wykonaniu misji?
To by było wszystko Jeżeli chodzi o pytania na tym etapie przygotowań Mistrzu

Cody ukłonił Spojrzał pytająco na Kapitana Celchu zchęcając go wzrokirm do wyrażenia swoich pytań i sugestii.
 Powrót do góry »
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Pon 21:36, 07 Lis 2005    Temat postu:

Mistrz Yoda skinął na kapitana Celchu, a on włączył wyświetlacz holograficzny. Przed zebranymi pojawiła się mapa Fondoru. Mistrz Yoda zaczął odpowiadać na zadane przez Codiegio pytania:
- Planów tajnej stoczni nie posiadamy, ale ambasador przed akcją obiecał nam je przekazać. Podobnie z informacjami jest. Dane są stare, z czasów ambasadora statku z Fondoru ucieczki.
Oto one:


[link widoczny dla zalogowanych]

- Jak widać flota Separatystów jedną ze stoczni okrążyły, to tam resztka floty Kondory się schroniła. Dwie fregaty, do ostrzału powierzchni planety wysłano, a jedną do „Last Hope” pościgu. Fondor padł, to wiadomość pewna. Dlatego ustawienie floty zapewne nieaktualne jest. Składu Separatystów floty całego też nie znamy, z tego co ambasador mówi, nad Fodorem znajdowały się: 5-8 fregat Munificient, Lucrehulków podobna liczba, 2-5 niszczycieli Recusant i ok. 10 eskadr myśliwców. Siły w droidach również przypuszczalna znamy: 50-80 tysięcy.

- Sprawę z niedokładności danych sobie zdaję. Ale nowsze informacje dostępne w sektorze G4 będą. Tam z eskadrą porucznika Aidena się spotkacie, który nad Fondorem obecnie się znajduje i informacje zbiera. Kapitanie Celchu gdy tylko ich spotkacie, chwilę wytchnienia i odpoczynku pilotom dajcie, maszyny zatankujcie i naprawcie. Porucznika myśliwce w hipernapęd są zaopatrzone i pomocne w waszej misji będą.

- Co do kolejnego pytania, to z celami waszej jednostki są związane. Pierwszym, stoczni i okrętu zabezpieczenie jest. Drugim, techników i projektantów z niewoli uwolnienie. 3. Wszelkie wsparcie i ochronę „Another chanse” zapewnienie.
Okręt kapitana Celchu, przez obronę prześlizgnie się i w wyznaczonej przez ambasadora lokacji wylądujecie. Tam partyzantów spotkacie. Oni informacji o projektantach wam przekażą. Wielu z tych techników najważniejsze funkcje okrętu obsługiwać będą, a twoi piloci Komandorze, z resztą sobie poradzą. „S’jet” potężnym i gotowym do walki okrętem jest, ucieczka nim i „Another chanse” udać się powinna.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brasidas dnia Pon 20:55, 12 Gru 2005, w całości zmieniany 2 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Cody
Gość







 Post Wysłany: Pon 23:11, 07 Lis 2005    Temat postu:

Cody wydawał się nieco zmartwiony otrzymanymi informacjami. Nie składał jednak broni 40:1 niezła przewaga, brak cieżkiego sprzętu oznacza żę misję należy wykonać tak cicho jak tylko się da. Zdawał sobie jednak sprawę że dysponuje doskonałymi zołnierzami najlepszymi jakich mógł mieć w tej sytuacji. Spojrzał na poważną twarz kapitana Celchu i przebiegł wzrokiem po twarzach oficerów. Wszyscy zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji.

- Mistrzu Yoda doceniam wysiłek włozony w zebranie informacji, niestety nie są one zbyt pomyślne. Prześlizgnięcie się przez obronę i wyladowanie na planecie zostawiam Kapitanowi Celchu - Tu Cody ukłonił się lekko - natomiast po wyladowaniu prosze o przekazanie mi dowództwa nad całością sił. „Another chanse” zapewni nam osłonę i wsparcie ogniowe w przypadku wykrycia jeżeli uda się go uniknąć akcja będzie znacznie łatwiejsza.

Cody podszedł do hologramu przedstawiającego sytuację taktyczną i przez chwilę przyglądał mu się ważąc słowa.
- Powinniśmy przygotować się do wyruszenia do punktu zbiorczego w sektorze G4. Może nowe informacje rzucą trochę światła na sytuację na lądzie. A przez czas podróży postaram się przygotować kilka wariantów operacji dzieki czemu będziemy mogli wybrać najlepszy z nich.
Cody spojrzał na swoich oficerów i powiedział
-Waszym zadaniem jest poinformować ludzi że mają przygotowac się na walkę. Wreszcie ruszymy do akcji 212 Szturmowy znowu pokaże ile jest wart.

- Sierżancie Brick prosze zwrócić szczególną uwagę na ekwipunek żołnierzy wszystko ma działac mają miec dodatkowy zapas amunicjii oraz dodatkowe granaty. Proszę zwrócić także uwagę na Wyrzutnie rakiet. i niech pan skompletuje swoją drużyę weteranami z Genoisis. Będziecie pełnić funcję mojej ochrony.

Cody doskonale zdawał sobie sprawę że ta przemowa była niepotrzebna Brick był najlepszym podoficerem jakiego miał i pełnił funkcję zaopatrzeniwca dlatego zę potrafił naprawić niemal wszystki i myślał nieszablonowo w przeciwieństwie do wiekszości podoficerów klonów.
- tak jest Komandorze służbiście zameldował Bricks - Wszystko będzie idealnie gotowe.

Na koniec Cody zwrócił się do Bosco
-będziemy musieli omówić kwestie taktyczne podczas podróży mamy za mało danych żeby ułożyć plan musimy zatem przygotować się na najgorsze.
Bosco zareagował prawidłowo, dokładnie tak jak Cody oczekiwał. Z szerokim uśmiechem oswiadczył
- Komandorze W fabryce robotów też było cięzko i co przebiliśmy się jednym Gunshipem po prostu rozniesiemy te droidy Sir
Cody odpowiedział uśmiechem i zwrócił się ponownie do Yody i oficerów z załogi „Another chanse”

- żołnierze otrzymali pierwsze rozkazy, jeżeli nie ma pan dodatkowych pytań kapitanie Celchu sugeruję objąć kurs na miejsce zgrupowania i w trakcie podóży opracować plany przedarcia się na planetę. W punkcie zbornym uaktualnimy informację i wybierzemy najlepsze rozwiazania. Z obecnie posiadanych inforamcji nie ma sensu układać sztywnego planu.
A zatem Mistrzu panowie moja rola tymczasowo skończona możemy zatem zakończyć odprawę.

[off] ech te błędy [/off]
 Powrót do góry »
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Wto 20:57, 08 Lis 2005    Temat postu:

„Another Chanse” skoczyła w hiperprzestrzeń obierając kurs na sektor G4, gdzie ma nastąpić spotkanie z eskadrą Truesilver. Tymczasem Bosco, Trick i inni podoficerowie zajmowali się przygotowaniem ekwipunku. Na pokładzie Fregaty, w hangarach udało pomieścić isę 12 kanonierek, co było kompletnym cudem. Maszyny musiały wylatywać ostrożnie, w ściśle określonej kolejności, ale zawsze to umożliwiało wysłanie 360 żołnierzy w inne miejsce, bez ruszania fregaty. Ponadto LAAT miały niezłą siłę rażenia i były znakomitym szybkim wsparciem. Kloy też były poupychane wszędzie, tak samo jak ekwipunek, który z braku miejsca często leżał na korytarzach.

Po kilku godzinach lotu do kajuty zajmowanej przez Codiergo wszedł kapitan Celchu.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam, za jakieś dwie godziny będziemy w sektorze G4. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać na porucznika Taana. Boję się wykrycia, chociaż sektor G4 daje niezłe możliwości ukrycia się. Proszę przekazać swoim ludziom, że jak będziemy na miejscu, to na czas oczekiwania skryjemy się w polu asteroid i dlatego czasami może zatrząść statkiem. Ostrzegam, ponieważ nie chcę ofiar już jeszcze przed akcją.

Kapitan Celchu uśmiechnął się lekko, w przeciwieństwie do innych ludzi nie widać było po nim by czuł jakiegoś dyskomfort rozmawiając z klonem.
- Aha. Jak pojawi się Truesilver, będą musieli oni wylądować na fregacie, odpocząć trochę i będziemy musieli zając się myśliwcami. Ale jak zapewne wiesz komandorze w hangarze już panuje nieludzki tłok. Dlatego chciałbym prosić by wyznaczył pan 12 pilotów, którzy opuszczą hangary i zrobią miejsca dla Truesilver. Jeżeli misja ma się powieść to chłopaki Taana muszą być w formie. Wiem, że LAAT nie jest okrętem do próżni. Ale kilka godzin w postoju sobie powinny poradzić.

Kapitan zrobił miejsce a do pomieszczenia wszedł jeden Alderaańczyk Niósł ze sobą…zbroję klonów ARC. Wzmocniona i o wiele lepsza od standardowej, jaką nosiło większość żołnierzy-klonów. Zarezerwowana tylko dla najlepszych. Oficer, który przyniósł zbroję położył ją na koi i wyszedł. Kapitan Celchu uśmiechnął się znowu:
- To…pamiątka po…przyjacielu. Poprzedniemu właścicielowi służyła dobrze. Chciałem ją zatrzymać, ale… ma pan ten sam błysk w oku co…mój były druh. Ponadto sądzę, że przyda się bardziej w boju niż rdzewiejąc w mojej kajucie. Mam nadzieję, że się podoba i że przyjmuje Komandor, ten…mały prezent.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brasidas dnia Pon 20:54, 12 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Cody
Gość







 Post Wysłany: Wto 22:44, 08 Lis 2005    Temat postu:

Cody poczuł się zaszczycony hojnym darem kapitana Celchu.
-Bardzo dziękuję kapitanie. To dla mnie wielkie wyróżnienie móc nosić tą zbroję jeszcze raz bardzo dziękuję.

Cody spojrzał na wspaniały pancerz ARC tropera. Nie nosił on żadnych widocznych uszkodzeń czy śladów walki ale z całą pewnością był używany. Świadczyły o tym drobne zadrapania na jego powierzchni. Zaraz rozkaże Bricksowi zająć się nabytkiem. Chwile później zrealizował swój zamysł.
włączył Comlink i powiedział
- Bricks masz zgłosić się do mojej kabiny za 5 minut
- tak jest sir
odpowiedział sierżant.

Następnie Cody zwrócił się ponownie do Kapitana Celchu
- Wybaczy pan ale nie mogę się odwdzięczyć za ten wspaniały dar. Mogę tylko zaoferować swą przyjaźń kapitanie.
Cody uśmiechnął się przyjaźnie po czym kontynuował.
-oczywiście pańska prośba zostanie spełniona same Kanonierki nie będą miały problemu z pobytem w próżni a miejsce dla 12 ludzi z całą pewnością się znajdzie wydam sierżantowi Bricksowi odpowiednie rozkazy. W ostateczności kajuta jest w stanie pomieścić Kilka osób. Zatem zbiorę w niej oficerów. Zwolni to kilka pomieszczeń dla pilotów a mi ułatwi pracę. Chwila niewygody nikomu jeszcze nie zaszkodziła.

Cody był w zdecydowanie dobrym nastroju im bliżej akcji tym bardziej ujawniał sie w nim rasowy dowódca.
- Wydałem już wstępne rozkazy Jedno z pomieszczeń będzie wykorzystywane jako sala treningowa. ponieważ i tak jest ciasno więc żołnierze będą mieli ograniczone możliwości poruszania się. Dlatego też z chęcią będą ćwiczyć walkę w budynkach oraz szturmowanie pomieszczeń. Trochę ruchu im nie zaszkodzi a przygotuje ich do misji.
Ponadto wydałem rozkaz aby piloci LAAT ćwiczyli w symulatorze loty na minimalnej wysokości. Tu akurat nie będzie problemu bo jest ich tylko 12 i ćwiczą na zmiany.


Cody myślał jeszcze przez chwile
- Sądzę ze dzięki odpowiedniej organizacji i uda się nam uniknąć nadmiernych problemów.

Do drzwi kabiny ktoś zastukał. Był to sierżant Bricks przyszedł i zameldował swe przybycie. Cody Przywitał sierżanta i wskazał na leżący pancerz
- Prezent od kapitana Celchu trzeba będzie dodać nasze oznaczenia
Bricks nie czekał na polecenie podszedł szybkim krokiem do pancerza i powiedział
- Pancerz Klonów ARC... Wspaniała rzecz wzmacniane płyty są w stanie odbić promień z Blastera co prawda nie wytrzymają dłuższego ostrzału ale z pewnością pojedyncze trafienie mu nie zaszkodzi. Ogrzewanie lub chłodzenie zbroi, zaawansowane siłowniki mogące podwoić siłę przez około minutę oraz dodatkowe systemy zasilania. Bricks podniósł pancerz jedną ręką A to wszystko lekkie jak zwykłe ubranie - wspaniała technologia. Zobaczmy hełm. Dodatkowe wyposażenie we wzmacniacz zmysłów wzroku, słuchu i węchu. Tą ostatnią funkcję radzę wyłączać Komandorze. Ponadto zaawansowany system celowniczy namierzający kilka celów jednocześnie i taktyczny holoprojektor. Comlink o zwiększonym zasięgu i udoskonalone filtry. W tej zbroi może się pan wybrać na spacer w próżni i wrócić po godzinie. Doskonałe zabezpieczenia i możliwości walki naprawdę wspaniałe cacko.

Cody przerwał oczarowanemu sierżantowi. Wiedział ze ten mógłby jeszcze zachwycać się zbroją godzinami.
- Chcę żeby była gotowa przed akcją uzupełniona, naładowana i odpowiednio oznaczona. Dzięki uprzejmości Kapitana zadebiutuje ona w naszej misji, A teraz powróćmy do właściwego tematu.

Cody wydał sierżantowi rozkazy dotyczące ponownego rozlokowania sprzętu i żołnierzy poczym wywołał Przez Comlink Swego zastępcę który właśnie trenował oddział w szturmowaniu budynków.
- Po skończonych ćwiczeniach weźmiesz swoje rzeczy i przeniesiesz się do mojej kwatery, dowódczy 5 i 9 kompanii też mają dołączyć reszta niech zajmie jedną kwaterę zwalniamy miejsce dla pilotów. Jak będą nowe dane ustalimy prowizoryczny plan działania.

Cody podszedł do Kapitana Celchu
- mam nadzieję że to pana satysfakcjonuje, pozostaje nam tylko czekać na rozkaz do ataku. Musze sprawdzić wykonanie mych poleceń i pokazać się żołnierzom zechce mi pan towarzyszyć Kapitanie.
 Powrót do góry »
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Śro 21:58, 09 Lis 2005    Temat postu:

Kapitan Celchu powiedział uśmiechając się,
- Oczywiście z chęcią zobaczę pańskich ludzi w akcji, nawet symulowanych. Chć zapewne za kilka, kilkanaście godzin będę mógł być świadkiem kunsztu wojennego pańskiego regimentu Komandorze Cody. Choć widziałem już w walce klo…przepraszam, staram się tego słowa unikać. Wielu uważa…was, za coś w rodzaju roboty, ale ja…cóż ze mną jest trochę inaczej.

- Możliwe że to przez poprzedniego właściciela tej zbroi. Choć muszę pana poinformować, że to nie debiut tego pancerza. Ale mniejsza z tym. Mam nadzieję że podoba się „another chanse” dość…niezwykły okręt prawda.


Kapitan Celchu znowu się lekko uśmiechnął. Nagle zatrzymał go pierwszy oficer, który przekazał datapad z meldunkiem. Celchu przyjrzał się mu i powiedział komandorowi.
- Znakomicie za 5 godzin będziemy w Sektorze G4. Ale zanim skoczyliśmy niestety nadal nie było wieści od porucznika Taana. Hmm zobaczymy, jakie będą wieści jak opuścimy hiperprzestzreń. Mam nadzieje, że Truesilver dadzą znać, że żyją, inaczej nasza misja będzie o wiele cięższa. Na szczęście ucieczka będzie trochę łatwiejsza. Przeanalizowałem dane o tym „S’jet. Dość ciekawa i…potężna maszyna, teraz się nie dziwię czemu jest tak ważna i czemu ryzykuje się inny okręt ponad 2000 żołnierzy by ja wydobyć.

Kapitan wyświetlił na datapadzie informacje i podał urządzenie Codiemu. Na ekranie widac było zdjęcie i opis ciężkiej fregaty uderzeniowej „S’jet”:

Dane:
Uzbrojenie
: 8x2 RF lekkich turbolaserów z systemem rapid shot, (przegrzewa się po kilku strzałach, trzeba czekać na chłodzenie), 12x8 baterii działek przechwytujących, 12 wyrzutni "Icefire" , 2 tunele minowe ok. 60 min , z 10 dział jonowych ..2 Eskadry myśliwskie 3 promy
Napęd: Napędzany silnikiem o potęznej mocy, nigdy nie przyspieszac do pełnej prędkości bez pochłaniaczy, prędkość i zwrotnośc przewyższa jednostki wroga klasy Munificent. Hipernapęd dorównuje prędkością Victory.
Opis: Pochyłość pancernego poszycia sprawia że tarcza lepiej pokrywa okręt daje to znaczne wzmocnienie ochrony. Główną bronią zasięgową są "Icefire" torpedy przeciwokrętowe dalekiego zasięgu - 12 wyrzutni 8 dziobowych i 4 rufowe, Prawdopodobnie tylko 8 trafień będzie potrzebnych do wyeliminowania jednostki klasy Munificent.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brasidas dnia Pon 20:56, 12 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Cody
Gość







 Post Wysłany: Czw 13:31, 10 Lis 2005    Temat postu:

Cody przyjął datapad od kapitana i z ciekawością zaczął studiować jego zawartość. Był ciekawy dla jakiego statku republika ryzykuje życie jego i jego żołnierzy. Widok okrętu robił wrażenie a im więcej danych Cody czytał tym bardziej rozumiał dlaczego wysłano cały batalion. Ten Okręt nie może wpaść w ręce separatystów.

- Siła ognia tego okrętu powinna znacznie ułatwić nam ucieczkę kapitanie. trening i przeszkolenie pomogą nam wykonać misję. Ciekawi mnie dokładana lokalizacja stoczni. Możemy tylko mieć nadzieje, że ukryto ją gdzieś na uboczu w niedostępnym terenie . w przeciwnym wypadku separatyści mogą nas uprzedzić.
Cody nie wydawał się być zmartwiony, spokój i opanowanie kapitana Celchu udzielały się wszystkim na pokładzie. Skończył czytać dane z datapadu i wrócił do przerwanej rozmowy z kapitanem.
-Pozostaje nam zatem przygotowywać się i czekać na porucznika Taana. Z jego pomocą lądowanie powinno być stosunkowo łatwe. powrót będzie znacznie trudniejszy.
Cody przypomniał sobie o czymś co usłyszał jeszcze na Crouscant.
-Jeszcze jedna sprawa kapitanie doszły mnie pogłoski że porucznik Taan nie przepada za klonami. Lepiej żeby nie wpływało to na jego możliwości współpracy.
 Powrót do góry »
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Sob 16:48, 12 Lis 2005    Temat postu:

- Szczerze nie znam porucznika Taana i ciężko mi mówić, jaki ma stosunek do klonów, ale chyba w jego jednostce jest dwóch ten zwiad to pierwsza ich misja. Wolę nie dywagować, spotkamy porucznika będziemy wiedzieć. Na razie idźmy zobaczyć pańskich ludzi.

*******

Po kilku godzinach na okręcie zawył alarm.
- Przygotować się do wyjścia z hiperprzestrzeni. Cały personel na stanowiska bojowe. Zabezpieczyć grodzie, okręt pełna gotowość bojowa. Wyjście z hiperprzestrzeni za jedną minutę.

Cody był na mostku „Another Chanse”, stał obok siedzącego i wydającego rozkazy kapitana Celchu. Mostek fregaty był dość spory, wypełniony był terminalami i stanowiskami, zajmowanymi przez pracujących Alderaańczyków.
- Okręt w gotowości bojowej kapitanie, załoga na stanowiskach, jesteśmy gotowi do natychmiastowej walki.
Celchu spojrzał się na Codiego i powiedział:
- Można mnie nazwać panikarzem, prawdopodobnie w sektorze nie napotkamy wroga, ale wolę być gotowy. Nie chcę wpaść w pułapkę na pierwszej misji tego okrętu w WAR, źle by to wyglądało w senacie – mówiąc ostatnie słowa Kapitan i jego zastępca lekko się zaśmiali.

Po chwili gwiazdy się rozmyły i wróciły do normy, okręt wyszedł w sektorze G4.
- Sensory, raport - powiedział spokojnie Celchu
- Tak jest kapitanie, nie wykrywamy żadnego wroga. G4 wydaje się być czysty.
- Wydaje poruczniku?
- Sektor podzielony jest na dwie części, oddzielony dość szerokim pasmem asteroid. Sensory nie wykrywają niczego, ale nie możemy założyć, że w polu lub bezpośrednio za nim niczego nie ma.
- Rozumiem, łączność częstotliwość Truesilver.


Po chwili łącznościowiec zakomunikował gotowość kapitan Celchu zaczął nadawać:
- "Tu Fregata Alderaańska „Another Chanse” do porucznika Taana, czy nas słyszycie. Jesteśmy Jesteśmy punkcie tranzytowym. Odbiór."
Cechy czekając na odpowiedź, jeżeli oczywiście jakaś nastąpi, zwrócił głowę w kierunku Codiego.
- Niech pańscy piloci już szykują się do zwolnienia hangaru. Chcę by Truesilver mogło natychmiast wylądować jak tylko się pokażą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brasidas dnia Pon 21:08, 12 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Cody
Gość







 Post Wysłany: Sob 18:39, 12 Lis 2005    Temat postu:

Cody stał na mostku obok kapitana Celchu i obserwował jak ten sprawnie dowodzi okrętem. Po krótkiej serii komend okręt był gotowy do wyjścia z nadprzestrzeni.

Celchu zwrócił głowę w kierunku Codiego.
- Niech pańscy piloci już szykują się do zwolnienia hangaru. Chcę by Truesilver mogło natychmiast wylądować jak tylko się pokażą.
Cody spojrzał na kapitana po czym uaktywnił Comlink na nadgarstku.
- Bosco rozkaż pilotom przebazowanie gunshipów z hangaru na zaczepy magnetyczne fregaty potem niech powrócą na pokład. I odpoczywają będą mieli sporo roboty.
- Tak jest Komandorze, rozpoczynamy przebazowanie.
Cody wysłuchał krótkiej odpowiedzi i zzadowaoleniem stwierdził że wszystko jest w najlepszym porządku.
- Kapitanie Celchu opreacja rozpoczęta za 10 minut hangar będzie gotowy na przyjęcie pilotów i maszyn z eskadry Truesilver.
Rozkazałem również zwolnić moim żołnierzom pomieszczenia dla pilotów a zatem będą mogli wypocząć w przyzwoitych warunkach.


Comlink na nadgarstku Cody`ego odezwał się ponownie
- Tu Bosco operacja zakończona Gunshipy zamocowane piloci na pokładzie, hangar jest wolny 8,5 minuty Sir
Cody potwierdził otrzymanie raportu i zameldował kapitanowi wykonanie rozkazu.
- hangar oczyszczony teraz czekamy ju tylko na pilotów porucznika Taana.
 Powrót do góry »
Aiden Taan
Gość







 Post Wysłany: Sob 20:05, 12 Lis 2005    Temat postu:

Aiden bardzo chciał się przespać. Czuł zmęczenie, a samo nie myślenie o nim, problemu nie rozwiązywało. Mięśnie nóg dawały mu już się we znaki. Po raz kolejny mężczyzna zaczął się zastanawiać czy nie jest na to za stary. Niestety choć bardzo tego pragnął nie mógł sobie pozwolić na sen. Nie wiadomo czy "Profit" poleci za nimi. Znając swoje szczęście to mógł spokojnie przewidzieć, że wpadnie do systemu zaraz za nimi. Tym razem jednak, z czystym sumieniem będzie mógł wykorzystać wszystkie rakiety do zajęcia się biedną fregatką. Ta myśl poprawiła mu troche humor. Uśmiechnięty, choć piekielnie zmęczony, patrzył jak pokładowy chronometr odlicza czas podróży...


Po niecałych trzydziestu minutach komputer pokładowy zapikał na znak, że podróż dobiega końca. Odliczanie doszło do zera i Truesilver 1 powrócił do normalnych przestworzy. Sektor G4... znowu. Dane z sensorów pokazały, że system był pusty. Przynajmniej ta część systemu, pole asteroid skutecznie zasłaniało wszystko co działo się po drugiej stronie. Reszta eskadry pojawiła się w sektorze tuż za pierwszym myśliwcem i piloci zgłosili gotowość. Przez chwilę Aiden wątpił, czy Yoda nie pomylił się co do posiłków, choć oczywiście zostawał jeszcze pas asteroid i to co było za nim. Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane, gdy nagle ożywił się pokładowy komunikator.

-"Tu Fregata Alderaańska „Another Chanse” do porucznika Taana, czy nas słyszycie. Jesteśmy Jesteśmy punkcie tranzytowym. Odbiór."-
-"Mówi porucznik Taan, Truesilver Squadron. Witamy w G4 "Another Chance". Jesteśmy po drugiej stronie pasa asteroid, ale już do was lecimy. Przesyłam dane zebrane z systemu Fondor. Mam nadzieję, że znajdzie się dla moich pilotów kawałek podłogi i coś pod głowę. Jesteśmy już piekielnie zmęczeni. Porucznik Taan bez odbioru."- dowódca przęłączył się na częstotliwość eskadry -"No dobra panowie, pora na mały bieg z przeszkodami. Pierwszy po drugiej stronie stawia pozostałym kolejkę w mesie."- Aiden powiedział to celowo, chwila zmieszania pozostałych pilotów dała mu czas na obranie kursu i przyśpieszenie, reszta rzuciła się do pościgu. -"Oczywiście to ostatni stawia"- sprostował Aiden uśmiechając się do siebie. "Chyba jednak nie jestem tak stary" skwitował.

Aż do granicy pola asteroid prowadził Aiden, ale w samym polu wszystko uległo zmianie. Nie było ono zbyt gęste, ale wymagało od pilotów koncentracji i skupienia zarówno na pilotażu jak i sensorach. Okruchy raz po raz odbijały się od tarcz myśliwców, a większe kawałki skały były omijane. W pasie świetnie radził sobie Rhycen i to on pierwszy wyleciał po przeciwnej stronie. Tuż za nim był Aiden, oba klony i dopiero reszta eksadry. To co zobaczyli po przeciwnej stronie ich przeraziło. Grupa bojowa, którą spodziewali się tu zastać prezentowała się "niezbyt okazale" - jedna fregata. W jej pobliżu krążyło kilka kanonierek.

-"Wygląda na to, że czeka nas jeszcze sporo roboty."- zmartwił się Rhycen.
-"Mogłem się domyślić. To już trzeci raz jak pakują nas do szamba i oczekują, że znajdziemy tam perły. E chu ta"- zaklął Aiden.
-"Może dowództwo liczy, że tak bardzo rozbawimy separatystów, że się poddadzą?"- próbował zażartować Ixidro, Truesilver 12.
-"Szkoda słów."- mruknął dowódca i nawiązał połączenie z "Another Chance".

-"Tu porucznik Taan. Przybyliśmy."- rzucił od niechcenia i czekał na dalsze rozkazy. "Mam nadzieję, że dadzą nam się przespać przed "szturmem" na Fondor."
 Powrót do góry »
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Pon 12:29, 14 Lis 2005    Temat postu:

Celchu słysząc odpowiedź Codiego uśmiechnął się.
- Znakomicie, widzę, że opowieści o waszej sk…
- Kapitanie mamy połączenie
– powiedział szybko jeden z łącznościowców – Przekazuję:

„Mówi porucznik Taan, Truesilver Squadron. Witamy w G4 "Another Chance". Jesteśmy po drugiej stronie pasa asteroid, ale już do was lecimy. Przesyłam dane zebrane z systemu Fondor. Mam nadzieję, że znajdzie się dla moich pilotów kawałek podłogi i coś pod głowę. Jesteśmy już piekielnie zmęczeni. Porucznik Taan bez odbioru”

- Witamy poruczniku Taan, hangar jest wolny i gotowy do waszego przylotu. A i kawałek podłogi też się znajdzie, proszę się nie martwić. Do zobaczenia na pokładzie poruczniku „Another Chanse” out.
Calchu zwracając się do zastępcy:- pierwszy przejmujesz mostek, proszę się zająć opracowywaniem planów na odprawę. My z Komandorem udamy się do hangaru przywitać naszych gości.

********

Eskadra Truesilver zbliżyła się do fregaty alderaańskiej „Another Chanse” Okręty tego typu były uważane za najpiękniejsze okręty wojenne. W przeszłości jednostki konsularne, teraz okręty wojenne. Silne uzbrojenie jak na 250 metrowy okręt i duża pojemność, sprawiały, że alderaańskei fregaty były jednymi z lepszych małych jednostek szturmowych. W przestrzeni było 12 kanonierek, które przycumowały do poszycia okrętu.

Truesilver wlecieli do hangaru, który uporządkowany był gotowy do lądowania myśliwców. Gdy tylko maszyny wylądowały i piloci zmęczeni „wyczłapali” się ze swych kokpitów, mechanicy natychmiast przystąpili do pracy, naprawiając i tankując Torrenty.

Do pilotów podeszło dwóch oficerów. Jeden ubrany w alderaański mundur wojskowy o dystynkcjach kapitana, a drugi w zbroi klonów o kolorach, świadczących chyba o stopniu komandora. Kapitan skłonił się lekko i wyciągnął rękę.
- Jestem kapitan Celchu, dowódca „Another Chanse”, to komandor Cody dowódca regimentu klonów, z którym będziemy współpracować. Witam na okręcie. Zdaję sobie sprawę, że jesteście wyczerpani i głodni. Gorące prysznice i ciepłe posiłki już czekają, ale jak oczywiście wolicie poruczniku Taan, to Komandor już kazał przygotować ciepłe łóżka, czyż nie Komandorze?
Celchu mówił spokojnym i przyjacielskim tonem, po ostatnich słowach uśmiechnął się lekko.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brasidas dnia Pon 20:58, 12 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Cody
Gość







 Post Wysłany: Pon 14:25, 14 Lis 2005    Temat postu:

Cody poszedł z kapitanem Celchu powitać porucznika Taana. Był ciekaw kim jest człowiek który bedzie pomagał mu w misji. Podobno w jego eskadrze latały klony piloci, Ale słyszał też parę niepochlebych informacji na jego temat. Cody był przedewszystkim żołnierzem i nie wpływało to na jego ocenę sytuacji.

Gdy dotarli do hangaru piloci właśnie opuszczali swe maszyny wyglądali na wycieńczonych. Kapitan podszedł do grupki pilotów Kapitan skłonił się lekko i wyciągnął rękę.
- Jestem kapitan Celchu, dowódca „Another Chanse”, to komandor Cody dowódca regimentu klonów, z którym będziemy współpracować. Witam na okręcie. Zdaję sobie sprawę, że jesteście wyczerpani i głodni. Gorące prysznice i ciepłe posiłki już czekają, ale jak oczywiście wolicie poruczniku Taan, to Komandor już kazał przygotować ciepłe łóżka, czyż nie Komandorze?
Celchu mówił spokojnym i przyjacielskim tonem, po ostatnich słowach uśmiechnął się lekko.
Cody zasalutował pilotom i również wyciągnął dłoń w stronę porucznika Taana.
- Witam poruczniku - powiedział swobodnym tonem - moi ludzie przygotowali dla pańskich pilotów kwatery, nie jest to może luksus ale i tak powinno być wam wygodnie, wszystkim zależy na tym żebyście byli wypoczęci. Zanim dojdziecie będzie już na was czekał ciepły posiłek.
pozwoliłem sobie zatrudnić pańskich kucharzy Kapitanie
- Cody uśmiechnął się przepraszająco do Kapitana Celchu Następnie spojżał na zmęczoną twarz porucznika Taana,
- sugeruję odłożyć odprawę o kilka godzin, aż pan i pańscy ludzie odpoczną, Chyba ze ma Pan poruczniku odmienne zdanie.
 Powrót do góry »
Aiden Taan
Gość







 Post Wysłany: Czw 14:05, 17 Lis 2005    Temat postu:

Końcówka lotu była spokojna. Hangar czekał gotowy na przyjęcie eskadry. Okręt był wypełniony po brzegi więc żeby zmieścić myśliwce Truesilver, poderwano kilka kanonierek. Nie wróżyło to najlepiej długości i jakości odpoczynku. Nawyki z RHN i swobody najemnika nadal brały górę nad regulaminami i służbą dla WAR. Starych, a szczególnie tych przyjemnych, nawyków trudno się pozbyć.

Po uzyskaniu pozwolenia na lądowanie piloci złożyli płaty do pozycji spoczynkowej i przygotowywali się do lądowania. Aiden puścił Rhycen'a jako pierwszego a sam zatoczył szeroką pętlę i ustawił się na końcu kolejki. Piloci lądowali kolejno według numerów w eskadrze. Dla postronnego obserwatora mogło się to wydawać zwykłą uprzejmością ze strony dowódcy, a także chęcią by piloci szybciej zeszli na pokład. Jednak była to tylko połowa prawdy. Druga prezentowała się tak, że ostatni lądujący zajmuje miejsce najbliżej wylotu z hangaru, w związku z czym startuje jako pierwszy. Jest to szczególnie widoczne na mniejszych okrętach, a takim z pewnością jest "Another Chance".

Gdy Truesilver 1 wleciał do hangaru, ten był już niemal pełny. Rhycen i kilku pozostałych pilotów zdąrzyło się już wygramolić ze swoich maszyn. Aiden przesłał moc do repulsorów i powoli opuścił maszynę na pokład. Otworzył owiewkę kabiny i odrazu pożałował, że nie wylądował gdzieś na powierzchnii planety. Bardzo chciałbym odetchnąć świeżym powietrzem. Zamiast tego powitał go zapach maszyn i woń różnych smarów - jak to w hangarze. Pilot odpiął pasy i stanął na fotelu. Zastanawiał się przez chwilę, czy zabrać ze sobą swój pas, ale stwierdził, że nie będzie mu tu potrzebny. Zszedł po podstawionej drabince na płyty pokładu. Dopiero teraz poczuł, jak wielkiemu wysiłkowi zostały poddane jego nogi, które niemal odmówiły posłuszeństwa. Szybko się pozbierał i przywołał do siebie stojącego niedaleko mechanika.

-"Słuchaj no, nie życzę sobie żadnych przeglądów, zmian, napraw ani modyfikacji bez mojej wiedzy, zgody i obecności w hangarze."- powiedział lekko uniesionym głosem -"Przekaż to szefowi. Uzupełnijcie rakiety, zapas gazu tibanna i paliwo. Przyda się także wymiana filtrów powietrza. Reszta ma zostać nieruszona, zrozumiałeś?"- w odpowiedzi mechanik pokiwał głową i sięgnął po komunikator, zapewne po to żeby przekazać dyspozycje Aiden'a szefowi mechaników. Aiden'a nie interesowało co pomyśli sobie mechanik. To były jego myśliwce, a na dodatek prototypy, dlatego to on, a nie kto inny ustalał zasady. W między czasie Rhycen podszedł do dowódcy i stanął za jego plecami.

-"Musisz to robić za każdym razem?"- zapytał
-"Jak widać."- mruknął Aiden i wzruszył ramionami.
-"Przyszedł komitet powitalny."- dodał zastępca i wskazał kciukiem gdzieś za siebie
-"Nie możemy pozwolić im czekać."- rzucił z przekąsem i skierował się w stronę dowódcy okrętu i towarzyszącemu mu klonowi. Rhycen szedł tuż za nim.

Spotkali się mniej więcej w połowie drogi. Do pilotów podeszło dwóch oficerów. Jeden ubrany w alderaański mundur wojskowy o dystynkcjach kapitana, a drugi w zbroi klonów o kolorach, świadczących chyba o stopniu komandora. Kapitan skłonił się lekko i wyciągnął rękę. Aiden uścisnął ją lekko zaskoczony. "Żadnego salutowania? Już gościa lubię" pomyślał.
-"Jestem kapitan Celchu, dowódca „Another Chanse”, to komandor Cody dowódca regimentu klonów, z którym będziemy współpracować. Witam na okręcie. Zdaję sobie sprawę, że jesteście wyczerpani i głodni. Gorące prysznice i ciepłe posiłki już czekają, ale jak oczywiście wolicie poruczniku Taan, to Komandor już kazał przygotować ciepłe łóżka, czyż nie Komandorze?"- Celchu mówił spokojnym i przyjacielskim tonem, po ostatnich słowach uśmiechnął się lekko. Cody zasalutował pilotom i również wyciągnął dłoń w stronę porucznika Taana. Aiden odpowiedział salutem, po czym uścisnął dłoń Komandora.
-"Witam poruczniku"- powiedział klon swobodnym tonem -"Moi ludzie przygotowali dla pańskich pilotów kwatery, nie jest to może luksus ale i tak powinno być wam wygodnie, wszystkim zależy na tym żebyście byli wypoczęci. Zanim dojdziecie będzie już na was czekał ciepły posiłek.
pozwoliłem sobie zatrudnić pańskich kucharzy Kapitanie"-
Cody uśmiechnął się przepraszająco do Kapitana Cehu Następnie spojżał na zmęczoną twarz porucznika Taana -"sugeruję odłożyć odprawę o kilka godzin, aż pan i pańscy ludzie odpoczną, Chyba ze ma Pan poruczniku odmienne zdanie."- Aiden zastanawiał się chwilę nad słowami obu oficerów. Kiwnął głową.
-"Dziękuję za gościnę. Sugeruję rozpocząć odprawę natychmiast, chyba, że będzie Panom przeszkadzał mój przepocony kombinezon. Wezmę tylko coś ciepłego do jedzenia i możemy zaczynać. Rhyce, to znaczy Podporucznik Rhycen, wraz z resztą eskadry uda się na spoczynek. Mam zwyczaj powtarzać odprawy w hangarze, tuż przed lotem, więc obecność moich pilotów nie będzie konieczna. Dłużej odpoczną."- wyjaśnił, ale po chwili zaczął żałować tych słów. Był potwornie zmęczony i jedyne czego pragnął w tej chwili to solidna kilkunastogodzinna drzemka. Obowiązki były jednak ważniejsze, dlatego postanowił nie okazywać zmęczenia i błysnął wymuszonym uśmiechem. Tak naprawdę to był potwornie ciekaw, po co wysłali tu samotną fregatę. Z pewnością bowiem nie były to siły mające odbic Fondor z rąk Separatystów.
 Powrót do góry »
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Sob 13:00, 19 Lis 2005    Temat postu:

Kapitan Celchu skinął głową i powiedział:
- Oczywiście poruczniku Taan, jak sobie życzysz.
Cóż proszę tędy, najpierw odwiedzimy pańskie kwatery, gdzie jak zagwarantował Komandor Cody są gorące posiłki, a potem pójdziemy od razu do Sali odpraw.


Grupka ruszyła korytarzami fregaty. Całe wnętrze było eleganckie i dziwne. Stąpając po pokładzie Alderaańskiego okrętu czuło się pewien majestat i piękno, mimo iż okręt był wojenny i pozbawiony rzeźb malowideł, które bez wątpienia kiedyś na nim się znajdowały.
Okręt był bardzo zatłoczony, pełen klonów Codiego i sprzętu, na który nie było miejsca w pomieszczeniach. Zdecydowanie fregata nie była przystosowana do przewozu tak dużej ilości ludzi i wyposażenia, ale jednak jakoś sobie radziła.

Po kilku minutach piloci, Celchu i Cody stanęli przed wejściem do niewielkiego pomieszczenia. W środku znajdowało się 6 dwupiętrowych łóżek, i dość sporu stół zastawiony jeszcze parującym jedzeniem. Kapitan Celchu wskazując na drzwi obok rzekł:
- Tam natomiast znajdują się prysznice. Proszę śmiało poruczniku Taan wziąć coś do spożycia, i ruszamy do Sali odpraw.


Po kilku kolejnych chwilach Taan z dwójką pozostałych oficerów była miejscu. Pomieszczenie było małe, ale dobrze zagospodarowane, siedzenia z tyłu pomieszczenia i niewielki rzutnik z przodu. Sala była obecnie pusta. Celchu pokazał ręką by zajęto miejsca i podszedł do holograficznego wyświetlacza. Wcisnął pojawiła się zaktualizowana przez informacje zebrane przez Aidena mapa Fondoru.
- Hmmm z tego, co zanotowały sensory z pańskiego myśliwca poruczniku wynika, że system opustoszał i znajduje się w nim jeden uszkodzony Munificent i jeden LH, reszta floty Separatystów opuściła system. Ciekawe.

Dopiero w tym momencie kapitan Celchu uzmysłowił sobie, że Aiden nie był wtajemniczony w ogólny zarys misji.
- Hmm ja pójdę może sprawdzić czy końcu dostaliśmy informacje o położeniu i wyglądzie bazy, także miejscu spotkania. Komandorze byłbym wdzięczny, gdybyś wprowadził porucznika w sytuację.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brasidas dnia Pon 20:57, 12 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Cody
Gość







 Post Wysłany: Sob 14:12, 19 Lis 2005    Temat postu:

Cody wszedł do pustej jeszcze sali odpraw. Rozejrzał się dokładnie tym razem pomieszczenie wydawało się znacznie większe niż poprzednio.
- Hmm ja pójdę może sprawdzić czy końcu dostaliśmy informacje o położeniu i wyglądzie bazy, także miejscu spotkania. Komandorze byłbym wdzięczny, gdybyś wprowadził porucznika w sytuację.- Głos kapitana Celchu przypomniał mu o celu spotkania.
Oczywiście za chwilę wprowadzę porucznika w szczegóły misji. - Thin spojrzał na zmęczonego pilota. Mając nadzieję że posiłek wpłynął korzystnie na jego zdolności logicznego myślenia. Podczas szkolenia wielokrotnie powtarzano że wyczerpanie jest największym wrogiem żołnierza. - Proszę jeszcze chwilę poczekać poruczniku. - Cody uniósł comlink wbudowany w nadgarstek i powiedział - Kapitanie Bosco odprawa za 10 minut.
- Tak jest- dobiegł głos z komunikatora.
Cody opuścił rękę i zwrócił się do porucznika.
- Głównym zadaniem misji jest odbicie prototypu okrętu o nazwie S`jet. Jest to potężnie uzbrojona jednostka. Moim zadaniem jest odbicie i uwolnienie Załogi okrętu oraz opanowanie i zabezpieczenie terenu wokół tajnej stoczni w której znajduje się prototyp. Ponieważ na planecie znajdowały się duże siły nieprzyjaciela wysłano cały batalion. -
Komandor Cody spojrzał na porucznika Aidena. by sprawdzić czy ten jeszcze go słucha. Po czym przeszedł do dalszej części wprowadzenia.
- Pańskim zadaniem jest zapewnienie nam osłony i umożliwienie wysadzenia desantu, Zapewne po opanowaniu stoczni siły Separatystów zostaną postawione w stan gotowośći zatem ucieczka może stanowić pewien problem. Chyba ze okręt S`jet okaże się w pełni sprawny. Wówczas moglibyśmy pokusić się o odbicie planety - Cody lekko się uśmiechnął - Nasze zadania są bardzo proste, Jednak ich wykonani może stwarzać pewne trudności. Wszystko zależy od najnowszych danych wywiadowczych które jak sądzę lada moment zostaną dostarczone.
Cody skończył przemowę i uśmiechnął się do porucznika Taana
Jeżeli nie ma pan pytań to możemy zaczekać na Bosko i Kapitana Celchu z danymi wywiadowczymi. - Cody spojrzał na nadgarstek - Bosco będzie za 2 minuty.
 Powrót do góry »
Aiden Taan
Gość







 Post Wysłany: Sob 19:26, 19 Lis 2005    Temat postu:

Kapitan Celchu skinął głową i powiedział:
-"Oczywiście poruczniku Taan, jak sobie życzysz. Cóż proszę tędy, najpierw odwiedzimy pańskie kwatery, gdzie jak zagwarantował Komandor Cody są gorące posiłki, a potem pójdziemy od razu do Sali odpraw."- Aiden słysząc te słowa był wdzięczny Kapitanowi. W końcu mógł się nie zgodzić na postawiony przez Porucznika warunek, widząc w jakim jest stanie. Tak się na szczęście nie stało. Grupa ruszyła korytarzami Alderaańskiej fregaty do sali przygotowanej przez oddział Codiego. Piloci szli w milczeniu. Z początku dziwiła ilość klonów i sprzętu, upchniętego gdzie się tylko dało, później Aiden poprostu przestał zwracać na to uwagę. Patrzył przed siebie dbając tylko o to, żeby nie włóczyć nogami i uważać żeby na nikogo nie wpaść. Przystanął na chwilkę, ziewnął i zaczął maszerować dalej. Mimo iż droga nie była długa, pilotom wydawało się, że idą całą wieczność.

Gdy po kilku minutach dotarli na miejsce, Kapitan pokazał im pomieszczenie, które dla nich przygotowano. Ciepłe jedzenie na stole, wciąż parowało zachęcając ciekawym zapachem. Łóżka ustawione w rządku, kusiły by się na nich położyć i zapomnieć o całej galaktyce. Kapitan wskazał drzwi obok.
-"Tam natomiast znajdują się prysznice. Proszę śmiało poruczniku Taan wziąć coś do spożycia, i ruszamy do Sali odpraw."- gdy tylko padły te słowa ośmiu pilotów wparowało do pomieszczenia. Część rzuciła się na ciepłe jedzenie, a pozostali dobiegli do łóżek. Wykorzystali wolne miejsca na dole i padli poprostu, nawet nie nakrywajac się kocami. Usnęli niemal natychmiast. Aiden przyglądał się scenie i nie wierzył jak ruchliwi przez moment stali się jego ludzie. Rhycen rzucił sie bez słowa na jedzenie i nie przejmując się niczym jadł samymi palcami. Aiden pokiwał głową i uśmiechnął się na widok tego co wyczyniał jego przyjaciel. Zanim sam wszedł do pomieszczenia zobaczył jeszcze, że para pilotów-klonów udaje się najpierw pod prysznice. "I słusznie" pomyślał podchodząc do stołu. Rozejrzał się za czymś co nadawało się "na wynos", zgarnął talerzyk z jakimś mięsiwem, kubek stymkafu i sztućce. Wyszedł na korytarz, gdzie czekał już Kapitan i Komandor. Bez słowa ruszyli dalej.

Pare chwil później Aiden siedział już w niewielkiej sali odpraw. Postawił kubek na ziemi i zajął się pałaszowaniem ciepłego posiłku. Z każdym kęsem czuł jak wracają mu siły. Wiedział, że to tylko chwilowe wrażenie, ale na szczęście miał jeszcze stymkaf, który działał znacznie skuteczniej. Pociągnął łyka z kubka i spojrzał na Kapitana, który rozpoczął właśnie odprawę.

-"Hmmm z tego, co zanotowały sensory z pańskiego myśliwca poruczniku wynika, że system opustoszał i znajduje się w nim jeden uszkodzony Munificent i jeden LH, reszta floty Separatystów opuściła system. Ciekawe."- zrobił krótką pauze -"Hmm ja pójdę może sprawdzić czy końcu dostaliśmy informacje o położeniu i wyglądzie bazy, także miejscu spotkania. Komandorze byłbym wdzięczny, gdybyś wprowadził porucznika w sytuację."- Aiden zaczął się zastanawiać o jakiej bazie mówił Kapitan, ale szybko przestał zawracać sobie tym głowę. Wrócił do szamania. Po chwili przerwy związanej z rozmową przez komunikator, Cody zastosował się do polecenia Kapitana.

-"Głównym zadaniem misji jest odbicie prototypu okrętu o nazwie S`jet. Jest to potężnie uzbrojona jednostka. Moim zadaniem jest odbicie i uwolnienie Załogi okrętu oraz opanowanie i zabezpieczenie terenu wokół tajnej stoczni w której znajduje się prototyp. Ponieważ na planecie znajdowały się duże siły nieprzyjaciela wysłano cały batalion."- Wzmianka o prototypie wzmogła na moment ciekawość Aiden'a i jego apetyt. Teraz gdy zaczęło się dziać coś ważnego zmęczenie przeszło. -"Pańskim zadaniem jest zapewnienie nam osłony i umożliwienie wysadzenia desantu, Zapewne po opanowaniu stoczni siły Separatystów zostaną postawione w stan gotowośći zatem ucieczka może stanowić pewien problem. Chyba ze okręt S`jet okaże się w pełni sprawny. Wówczas moglibyśmy pokusić się o odbicie planety. Nasze zadania są bardzo proste, Jednak ich wykonani może stwarzać pewne trudności. Wszystko zależy od najnowszych danych wywiadowczych które jak sądzę lada moment zostaną dostarczone."- Wszysto stało się nagle bardzo jasne. Nasuwało się pytanie, czy Separatyści wiedzieli o tym prototypie i czy "Another Chance" miało niebawem wpaść w zasadzkę. Może to co zobaczył Aiden, było tylko pozorowanym odwrotem, mającym na celu skuszenie fregaty do pojawienia się w systemie. Tym bardziej, że obecność Truesilvers nie pozostała niezauważona. Pilot podrapał się po głowie. -"Jeżeli nie ma pan pytań to możemy zaczekać na Bosko i Kapitana Celchu z danymi wywiadowczymi."- Aiden pokiwał tylko głową i sięgnął ponownie po kubek. Ze swoimy spostrzerzeniami zaczeka, aż w sali odpraw pojawi się Kapitan.
 Powrót do góry »
GR0s
Game Master



Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z twojego koszmaru

 Post Wysłany: Pią 19:19, 25 Lis 2005    Temat postu:

Zapadła chwila głuchego milczenia, cisza była aż tak dojmująca że aż uszy bolały. Obaj oficerowie czekając na kapitana zajęli się własnymi myślami.


... minęło kilka minut ...


Kapitan Celchu wkroczył do sali z dość niewyraźną miną. Usadowił się wygodnie w fotelu po czym przemówił.
- Panowie, mamy kilka nowych informacji. Całkiem sporo nawet. Amasador Fondoru przekazał sporo informacji na temat stoczni i hangaru gdzie okręt jest trzymany. Wprawdzie jest kilka niejasności, a i same plany nie są nowe więc możemy się spodziewać zmian w stosunku do nich ale i tak wygląda to nieźle.
Ale to nie wszystko. Ruch oporu, dość skromny muszę przyznać, przekazał informacje o wojskach Separatystów pozostałych na planecie i na orbicie. W dodatku także mamy sporo informacji z innych źródeł
- w tym momencie kapitan spojrzał bezpośrednio na dowódcę dywizjonu TrueSilver i uśmiechnął się szeroko - Pojmany przzez pana jeniec też udzielił kilku informacji ale zracji tego, że od czasu jego pojmanie upłynęło troche czasu to informacje te mogły stracic na wartości. Tak więc, z tego co donoszą to na planecie pozostało jeszcze jakieś 40-60 tysięcy droidów bojowych, w tym może być 2 tysiace Super Droidów. Co się zaś tyczy floty Separatystów to prawdopodobnie mają tam trzy eskadry myśliwców: 2 Vultyre, 1 nantex. O tylu nam przynajmniej wiadomo. Z okręrów wojennych to są tam 1 LH i 1 Munificent.
Dane te potwierdzają nasze wcześniejsze dane ale nie powinniśmy wierzyc ślepo w te dane. Musimy być gotowi na niespodzianki, w końcu dane mogą być nawet mocno niedokładne.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » "S'jet"
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group