FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Na własny rachunek
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Skończone misje » Na własny rachunek
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Czw 10:12, 06 Lip 2006    Temat postu: Na własny rachunek

GRACZE: Jan Dodonna
GM:: Featon


Senat Galaktycznej Republiki

Panie admirale,

W związku z toczącym się w pańskiej sprawie postępowaniem przed Senatem, stawi się Pan na Coruscant w celu udzielenia wyjaśnień dotyczących pańskich działań na Neimoidii. Proszę opuścić Kuat niezwłocznie i dotrzeć na Coruscant najprosztą drogą, bez zbędnych przystanków. Zobowiązujemy Pana do przybycia nieuzbrojonym promem na teren Senatu.

Doman Beruss,

przewodniczący Senackiej Komisji Śledczej ds. Działań Floty nad Neimoidią


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Jan Dodonna
Admirał WFR



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Commenor

 Post Wysłany: Czw 12:15, 06 Lip 2006    Temat postu:

Kapitan Orellion Krey, pierwszy oficer na Fist of the Republic szybkim krokiem przemierzał korytarze okrętu. Wreszcie zatrzymał się przed drzwiami do kwatery Dodonny i wprowadził odpowiedni kod. Ktoś niedoinformowany pewnie zdziwiłby się widząc w środku admirała Dodonne, ale nie Krey.
- Jakieś wiadomości?
- Tak, admirale
- oficer podał Janowi datakartę, a ten bez słowa wsunął ją do czytnika.
- Wiadomość była zaadresowała do pana, admirale.
- Tak... nadeszła pora. Wszystko gotowe?
- Co do mostka, maszynowni i ochrony nie ma co sie martwić, reszta sekcji też jest w większości z nami. Odesłałem też tych kilku nowych na przepustkę.
- Bardzo dobrze. Nadszedł już czas, nie możemy dłużej czekać.

Krey tylko skinął głową i razem opuścili kwaterę zmierzając na mostek. Idąc tam Pierwszy nakazał przez komunikator by przekazano kontroli lotów informacje o planowanym odlocie. Dodonna skolei ciagle zastanawiał się czy dobrze robi. Czy miał jednak wybór? Takiej wojny nie da się wygrać miłymi usmiechami polityków. Gdy wreszcie dotarli na mostek wyraźnie dało się wyczuć napięcie. Tutaj większość wiedziała czego sie spodziewać.
- Admirale, kontrola robi jakieś problemy... nie chca dać pozwolenia. - odezwał się oficer łączności.
- Przekażcie im kopię tej wiadomości... tylko wcześniej usuńcie zdanie o nieuzbrojonym promie. - powiedział poając datakartę oficerowi. Spodziewał sie takiego obrotu sprawy. po ucieczce Rhadego wszyscy pewnie obawiali sie, że zrobi to samo. On jednak chciał zaziałać inaczej. Kilka minut później oficer łacznosci odezwał się znopwu.
- Mamy pozwolenie na opuszczenie orbity, korytarz A-693 wolny.
Chwile póxniej na rozkaz Dodonny okręt oficjalnie dowodzony przez Kreya oddałał sie od Kuatańskich stoczni.
- Uruchomić interkom pokładowy, chce by słyszano mnie na pokładzie całego okrętu... już? Bardzo dobrze...

Uwaga załogo, mówi admirał Dodonna. Jak zapewne wiecie od początku tej wojny w senacie trwały burzliwe dyskusje co do tego tak powinno się ja prowadzić. Wielu uważa, że polega ona tylko na wysyłaniu żołnierzy i czekaniu na informacje kto wygrał daną bitwę, ni zdaja sobie sprawy jak to jest być tam wśród ognia dział i eksplozji gdzie wszystko ogranicza się do tego by zabić jak najwięcej przeciwników nim oni zabija ciebie. Uważają, że wojne da się prowadzić w sposób humanitarny... mówia tak bo nigdy nie widzieli umierających żołnierzy. Wreszcie oskarżają mnie o zniszczenie fabryk przez co ucierpiały miliony cywilów na Neimodii. Ja wiem jednak, że dzięki temu za kilka miesięcy naprzeciw Republikańskich żołnierzy nie pojawią się droidy produkowane w tamtych zakładach. Senat jednak w większości nie zgodziłó się z moim stanowiskiem uznając, że najprawdopodobniej dopuściłem się ludobójstwa. W tej chwili specjalna komisja bada to zajście i nakazuje mi powrót na Coruscant. Ci jednak, którzy sądzą, że to właśnie robimy są w błedzie. Bo w Republice są też ci, ktorzy wiedzą jak wygląda wojna i że nie jest to zabawa. Wiedzą, że albo ginie przeciwnik, albo my. Póki oni istnieja jests zansa, ze Republika nie zginie pod naporem bezwzglednych maszyn wroga.
Ja też chce walczyć. Chce ciągle walczyć dla Republiki nawet jeśli ona tego nie chce. Dlatego też z pomocą tego okrętu mam zamiar robić to na własną rekę. Potrzebuje jednak was. Znacie moje racje, wielu z was służyło juz pod moimi rozkazami. Ostrzegam też, że ci, którzy pójda za mną prawdopodobnie zostana uznani za dezerterów i będą ścigani tak prze Republikę jak i Separatystów. Może po wojnie, jeśli Republika wygra i zobaczy co robiliśmy przynajmniej wam zostana odpuszczone winy jednak i tu nie ma pewności. Teraz jednak daje wam mozliwoć walki. Walki za wasze światy i waszych bliskich. Mozliwośc walki na naszych warunkach kiedy to my bedziemy zwyciężać.
Macie więc kilknanascie minut nim okręt bedzie gotów do skoku. Droga do kapsuł ratunkowych jest wolna. Decyzja nalezy do was.
- i to było tyle. Na mostku zapadła na chwile martwa cisza.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Pią 8:26, 07 Lip 2006    Temat postu:

Chwilę po tym jak od kadłuba admiralskiego krążownika zaczęły odłączać się pierwsze kapsuły ratunkowe z tymi spośród członków załogi, którzy nie chcieli brać udziału w antyrepublikańskim buncie, na mostek dotarł krótki i stanowczy komunikat:

- Tutaj Dowództwo Obrony Planetarnej Kuat, First of the Republic – proszę wyłączyć wszystkie silniki i przygotować się na przyjęcie oddziału żandarmerii. Skontaktowaliśmy się z Coruscant w celu weryfikacji wezwania, które przedstawił admirał Dodonna. Senat wyraźnie nakazał admirałowi przybycie do stolicy nieuzbrojonym promem! Okręt pozostanie na orbicie Kuat, a admirał przetransportowany na przesłuchanie pod strażą. Wszelki opór zostanie potraktowany z całą surowością. Panie admirale, proszę wyłączyć silniki i przygotować się do oddania się w nasze ręce!

Słowa oficera z Dowództwa zostały potwierdzone odczytami sensorów. W pościg ruszyły dwa Procuratory, a Mandator uruchamiał działa. Niebezpieczeństwo było jak najbardziej realne, tym bardziej, że z planety poderwały się trzy eskadry myśliwców. Czy ta rejterada była na pewno dobrym pomysłem? Tak z pewnością pomyślał niejeden z załogantów mostka…


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Jan Dodonna
Admirał WFR



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Commenor

 Post Wysłany: Pią 12:16, 07 Lip 2006    Temat postu:

- Pełna moc silników, tarcze w góre, ale póki co połowa mocy... uzbrojenie... przygotowac tylko działa jonowe - nowozainstalowane poteżne generatory zaczęły pracować na pełnej mocy. Okręt mimo uruchomienia częsci systemów bojowych nie tracił predkości.
- Spokojnie... zmiana kursu 10 stopni na sterburtę... jesteśmy szybsi i zwrotniejsi wiec nie damy sie łatwo złapać. Sensory, monitorować aktywnośc uzbrojenia mandatora i procuratorów. Gdyby próbowali nas dorwać na maksymalnym zasięgu dać pełną moc na tarcze. Nawigacja, przygotujcie się d o wprowadzenia koordynatów skoku.
Dodonna wyglądał na spokojnego, ale wewnatrz był cały spięty. Ta załoga mu ufała... Nie mógł teraz ich zawieść.
- Kontrola ognia, przypominam - tylko działa jonowe. nie jesteśmy wrogami Republiki


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Pią 14:42, 07 Lip 2006    Temat postu:

Z chwilą wydania rozkazów admirał był pewien lojalności swoich ludzi. Jednak chwilę później nadszedł meldunek, który tę pewność nieco nadszarpnął:

- Panie admirale – zaczął jeden z oficerów mostka, przyciskając jedną ręką słuchawki zestawu komunikacyjnego i wpatrując się w ekran swojego stanowiska – chyba na pokładzie doszło do walki. Porucznik Merrin z żandarmerii podniósł bunt i z grupą kilkudziesięciu uzbrojonych żandarmów zmierza w kierunku maszynowni…Padły strzały, nie mam na razie żadnych informacji o zabitych czy rannych…


Admirał w osłupieniu wysłuchał meldunku, tego jeszcze brakowało, walki na pokładzie, chaos i może utrata siłowni. Oficer kontynuował sprawozdanie:

- Mam kolejne złe wieści, druga grupa, chyba pod dowództwem bosmana Trista ruszyła w kierunku zapasowego mostka…Chyba mamy do czynienia z sabotażem. Co robimy sir?

Zanim Dodonna zdołał odpowiedzieć na mostek nadeszło połączenie z osobistego komunikatora porucznika Merrina:

-Admirale, proszę przerwać to szaleństwo, nie jesteśmy bandą najemników, nie będziemy walczyć przeciwko Republice lub wbrew jej interesom. Proszę mi wierzyć, niezmiernie pana szanuję, jednak wobec pańskich działań nie pozostaje mi nic innego jak przejąć dowodzenie. Proszę natychmiast wyłączyć silniki, albo zrobię to ja i moi ludzie!

Połączenie urwało się, tymczasem napływały doniesienia o ruchach republikańskich jednostek. Nadeszło kolejne połączenie, tym razem z republikańskiego drednota Iron Fist:

-Tutaj kapitan Oromo z Iron Fist, panie admirale otrzymałem polecenie powstrzymania pańskiej jednostki przed opuszczeniem rejonu Kuat. Nie wiem co się dzieje, ale otrzymałem wyraźne polecenie. Proszę o powstrzymanie się od wszelkich działań do wyjaśnienia tej sytuacji. Proszę przemyśleć swoją akcję, jak pan wie to co w tej chwili pan robi dosyć mocno ociera się o bezprawie, złamanie regulaminu i nie licuje z oficerskim honorem. Apeluję: proszę zastosować się do poleceń dowództwa, w przeciwnym razie będę zmuszony otworzyć ogień. Wysyłam moje myśliwce, będą pana eskortować z powrotem na orbitę.

Sytuacja zaczęła się klarować, jednak obraz, który się wyłaniał z pewnością nie zadowalał Dodonny.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Jan Dodonna
Admirał WFR



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Commenor

 Post Wysłany: Pią 15:22, 07 Lip 2006    Temat postu:

Na twarzy Dodonny dostrzec można było smutek gdy słyszał kolejne raporty.
- Opuścić grodzie... odzielić maszynownie i mostek zapasowy tak by nikt sie do niej nie dostał. Włączyć interkom...

Poruczniku Merrin... Bosmanie Trist... Rozumiem wasze obawy jednak powtarzam, nigdy nie miałem zamiaru walczyć przeciw republice. Wybierałem was osobiście do tej załogi gdyż wierzyłem, że i wy należycie do takich ludzi. Republika jednak nie godzi się na pewne metody walk co może doprowadzić do tego, że nigdy nie wygra tej wojny. Ja chcę walczyć... walczyć z separatystami.
Jak powiedziałem droga do kapsuł ratunkowych jest otwarta. Nie chce was do niczego smuszać i mam nadzieje, że na pokładzie nie dojdzie do rozlewu niczyjej krwi. Jesli jednak ciagle uważacie, że jestem zagrożeniem dla Republiki to o ile ktoś zostanie ze mna, nie pozwole wam mi przeszkodzić.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Śro 14:50, 12 Lip 2006    Temat postu:

Porucznik Merrin biegnąc ze swoim oddziałem w stronę maszynowni krążownika, wysłuchał apelu admirała. Zandarmi co rusz musieli kryć się przed ostrzałem prowadzonym w ich stronę przez członków załogi wiernych Dodonnie. Mimo stosunkowo skromnych sił jakimi rozporządzał porucznik, jego oddział pokonał już większą część trasy z kwater żandarmerii do pomieszczeń maszynowni. Atutem Merrina była determinacja i doskonałe wyszkolenie jego ludzi. Żandarmii byli w większości, tak jak admirał, Commenorczykami, co więcej fanatycznie przywiązanymi do Republiki i jej zasad. Samo oskarżenie ich admirała przez Senat o zbrodnie ludobójstwa wydało im się z początku niesprawiedliwe i krzywdzące. Merrin jednak, tak jak jego ludzie wiedział kto jest ich zwierzchnikiem i komu są winni lojalność. Dodonna był wspaniałym dowódcą i strategiem, lecz równie jak trudne do zniesienia dla jego rodaków były skierowane przeciwko niemu oskarżenia, tak samo, a nawet bardziej nie do zniesienia okazał się admiralski bunt przeciwko Republice. Porucznik Merrin podjął decyzję – trzeba działać. Żołnierze oddziału żandarmerii co rusz chowali się za zakrętami korytarza i ostrzeliwali pozycje cofających się załogantów Dodonny. Co jakiś czas żandarmii rozstawiali miny, tak aby ewentualny pościg nie mógł ich dosięgnąć.
W razie konieczności odwrotu Merrin zamierzał skorzystać z szalup ratunkowych przeznaczonych dla obsady maszynowni i rufowych stanowisk ogniowych. Jedno było pewne, Dodonnę trzeba powstrzymać, w przeciwnym razie splami nie tylko swój honor ale i Republiki jak i Commenoru.

-Ludzie zbliżamy się, przygotować się na ciężką przeprawę! Broń na ogłuszanie, nie chcemy zbędnych trupów. Merrin dodał ciszej szeptem – Oby i oni tak myśleli…

Drużyna Merrina wpadła do szerokiego przedsionka prowadzącego do maszynowni. Ku rozpaczy oficera wielkie pancerne grodzie do przedziały siłowni były zamknięte…To znacznie utrudni całą przeprawę. Żołnierze pochowali się za wszystkim co mogło zapewnić jakąkolwiek ochronę przed wrogim ostrzałem, i faktycznie, wkrótce ludzie wierni Dodonnie, zaczęli ostrzeliwać oddział Merrina. Załoga maszynowni była poinformowana o akcji Merrina, który w tej chwili przeklinał sam siebie za to, że nie dopilnował wyłączenia kamer wewnętrznych okrętu. Marynarze wierni admirałowi zbudowali na drodze do zatrzaśniętych grodzi maszynowni prowizoryczne barykady, zza których się ostrzeliwali. Ku zaskoczeniu Merrina broń zwolenników Dodonny również była ustawiona na ogłuszanie. W tej sytuacji nikt nie miał szans na wygraną! Biorąc pod uwagę położenie obu stron w przedsionku maszynowni szykował się pat! Merrin nie mógł sobie pozwolić na marnowanie czasu, lada moment ci z maszynowni mogli dostać posiłki, w końcu większość załogi stała po stronie Dodonny.

- Granaty ogłuszające – Merrin usiłował przekrzyczeć kanonadę – ale już! Pomimo przeraźliwego hałasu żandarmeria wykonała rozkaz swojego dowódcy. Po chwili w stronę obrońców maszynowni poleciały granaty. Po kilku sekundach nastąpił wybuch i spory huk. Ostrzał ze strony maszynowni momentalnie ustał. Merrin ostrożnie wyjrzał zza metalowej skrzyni za którą się schronił. Dym po detonacji szybko został rozproszony dzięki dobrej wentylacji okrętu. Obrońcy maszynowni leżeli nieprzytomni rozciągnięci po podłodze i na zbudowanych przez siebie barykadach.

-Nie ma czasu, do roboty, przesuńcie nieprzytomnych i usuńcie te skrzynie. Ludzie Merrina natychmiast zabrali się do pracy. Po kilku minutach praca została ukończona. Nie przybliżało to jednak Merrina do zajęcia maszynowni, której broniły ciężkie wrota.

- Alms, do mnie! Do porucznika podbiegł młody chłopak ze stopniem chorążego.
- Ile mamy materiałów wybuchowych, starczy na dobranie się do tych w środku.
- W żadnym wypadku panie poruczniku, żeby rozpruć te drzwi musielibyśmy mieć dwa razy tyle, lub przeciwpancerne działo laserowe…
- Fatalnie, do cholery! Niedobrze! Widlow! Spróbuj rozebrać zamek! Musimy jakoś zatrzymać ten okręt!

Wywołany członek oddziału Merrina z rozpaczą odpowiedział:
- Panie poruczniku, nie mam stosownych narzędzi i sprzętu, co więcej grodzie zostały zablokowane z mostka!
-Aaaargh….źle, bardzo źle…


Merrin przeczesał ręką włosy, rozluźnił ciasny kołnierzyk munduru i połączył się z bosmanem Tristem prowadzącym drugą grupę lojalistów:

- Trist, jak wam idzie? My jesteśmy przed maszynownią, ale nie możemy się tam dostać, Dodonna zatrzasnął grodzie! Jeżeli nie zdobędziecie zapasowego mostka, nie mamy co śnić o otworzeniu drogi do maszynowni!
-Eeech, u nas niewiele lepiej, jesteśmy ostrzeliwani, ale chyba zaskoczyliśmy załogę, zbliżamy się do rezerwowego mostka, boje się jednak, że i ten zostanie zablokowany, a prawie nie mamy już ładunków, nie mówiąc już o palnikach laserowych!

Merrin oprócz głosu Trista słyszał wybuchy ładunków laserowych, najwyraźniej Trist miał przeprawę równie ciężką co on przed chwilą.
- Na Sithów, już po nas, tutaj też zamknięte! Do diaska, nie mamy teraz wielu opcji! Poruczniku bez ładunków lub specjalistycznego sprzętu nie damy rady!

Merrin zaklął pod nosem…nic nie układało się tak jak powinno:

- Do licha…Trudno, nie przebijemy grodzi głowami. Pakujemy się i odlatujemy na Kuat. Ale zostawimy Dodonnie małą niespodziankę. Nie możemy dobrać się do silników, reaktora ani zapasowego mostka, ale możemy uszkodzić linie przesyłu energii. Trist, wycofując się załóżcie ładunki na przekaźniki mocy na mostek i turbolaserów, my zrobimy to samo tutaj. Wykonać!
- Tak jest panie poruczniku, zostało nam jednak niewiele ładunków, co nieco jednak im napsujemy krwi! Bez odbioru.


Połączenie zostało przerwane i Merrin nie mając nadziei zażądał od Widlowa meldunku:

-No i co? Dasz radę?
- Przykro mi poruczniku, gdybym miał sprzęt może bym coś zdziałał, ale gołymi rękoma..
- Trudno, zrobimy inaczej.
Merrin zwrócił się do całego oddziału:
-Wycofujemy się, ale przed odlotem zostawimy Dodonnie mały prezent. Założyć ładunki na linie przesyłowe energii i jeszcze jedno…wysadzić hydrauliczny system tych wrót, jeżeli my nie możemy wejść do środka oni nie wyjdą na zewnątrz. Do roboty!

Żołnierze szybko wykonywali polecone im zadania. Oddział zdjął w drodze do szalup ratunkowych dziesiątki paneli dostępu minując różne urządzenia okrętu, w tym urządzenia przesyłu. Naprawa uszkodzeń potrwa długo, szkody może przeszkodzą Dodonnie w odlocie. W chwili w której Merrin, Trist i ich ludzie odbijali w kapsułach od drednota Dodonny, wewnątrz stalowego kolosa rozpoczęła się seria wybuchów zlokalizowana na rufie i śródokręcia okrętu.

Tymczasem na mostku oficer, który poinformował Dodonnę o buncie zakomunikował kolejne złe wieści:

- Eee…Panie admirale, mieliśmy jakieś wybuchy na śródokręciu i rufie. To robota Merrina i Trista…Załoga maszynowni nie może otworzyć grodzi…Coś nie tak z systemem hydraulicznym. Buntownicy uciekli kapsułami i właśnie wchodzą w atmosferę Kuat, ale zostawili dużo szkód…

Oficer nie dokończył bo nagle na mostku zapanowały ciemności. Sekundy potem pomieszczenie zostało zalane czerwonym światłem. Włączyły się rezerwowe generatory mostka.

- Panie admirale, nie mamy mocy! Przekaźnik nie działają! Nie mamy połączenia z reaktorem i głównymi generatorami, nie możemy dokonać skoku bez mocy…Nie mamy sensorów! Wyświetlam na ekranie ostatnie położenie Iron Fist i Prokuratorów.

Na ekranie pojawił się schematyczny opis przestrzeni wokół Kuat. Trzy okręty z planety były niebezpiecznie blisko. Sytuacja stała się dramatyczna. Dodonna musiał coś wymyślić w przeciwnym razie First of the Republic zostanie uwięziony!


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Jan Dodonna
Admirał WFR



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Commenor

 Post Wysłany: Śro 18:14, 26 Lip 2006    Temat postu:

- Spokój! - donośny i stanowczy głos Dodonny rozległ się na mostku. On sam wodził wzrokiem po obsadzie mostka zatrzymując się na moment przy każdym załogancie. Mimo, że nie mieli dużo czasu to pewność bijąca z jego oczu działała dziwnie uspokajająco.
- Bez paniki, to okręt wojenny a nie frachtowiec, który można unieruchomić kilkoma ładunkami wybuchowymi. Ten sabotarz nie powinien nam przeszkodzić tak bardzo jak się wydaje. Natychmiast uruchomić awaryjne linie przesyłowe. Niemieli szans uszkodzić wszystkich, gdyby posiadali tyle materiałów wybuchowych to bez problemu zdobyliby mostek i maszynownie. Linie przesyłowe biegną zresztą przez cały przekrój poprzeczny okrętu... gdyby próbowali wysadzić nawet wszystkie to w tej chwili bylibyśmy nie jednym statkiem ale dwiema połówkami. - załoga natychmiast zabrała się do roboty. W końcu Dodonna widział co mówil, ten okręt miał być jego statkiem dowodzenia i znał go bardzo dobrze.
- Odetnijcie uszkodzone rejony i wyślijcie tam techników. - dodał admirał nadzorując działania swych podwładnych.
- Ci, którzy nas nie rozumieją, nie powstrzymają nas przed podjęciem walki z wrogami Republiki.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Czw 17:52, 27 Lip 2006    Temat postu:

Bunt Merrina i Trista miał jedną poważną zaletę - odsiał wątpiących i niezdecydowanych od otwarcie wrogich członków załogi, którzy teraz zapewne bezpiecznie lądowali na Kuat. O ile bunt żandarmów był problematyczny i potencjalnie groźny, to nie zgasił całkowicie nadziei na ucieczkę z Kuat. Ci spośród załogantów, którzy pozostali wierni admirałowi, wykonywali swoje zadania z wielkim poświęceniem, niejednokrotnie narażając własne zdrowie i życie. Wycofujący się buntownicy dokonali wielu zniszczeń, których usuniecie mimo starań personelu technicznego nie było łatwe i nie mogło nastąpić tak szybko jakby sobie tego życzył admirał Dodonna. Po kilkunastu minutach nerwowych prac na wielu pokładach okrętu, na mostku na nowo rozbłysły ekrany i konsole sterowania. Po mostku rozległy się wiwaty i brawa. Teraz wszystko wydawało się uratowane, jednak wraz z powrotem mocy i przywróceniem okrętowi częściowej sprawności, admirał i jego załoga uwiadomili sobie problematyczność swojego położenia. Tych kilkanaście minut, które Merrin i Trist zdołali wyszarpnąć Dodonnie wystarczyło, aby :Iron Fist" zajął dogodne pozycje do rozpoczęcia ostrzału, a dwa Procuratory niebezpiecznie podeszły na odległość strzału torpedą długodystansową do rufy admiralskiego drednoghta. Kilka minut po ponownym uruchomieniu mostka nadszedł komunikat od dowódcy "Iron Fist":

- Panie admirale, ponawiam wezwanie do powrotu na orbitę Kuat i poddania się grupie żandarmów, którzy odtransportują pana na Coruscant. Pragnę zwrócić uwagę, że z minuty na minutę pogarsza pan swoje i tak już nie najlepsze położenie. Tak jak mówiłem moje myśliwce odprowadzą pański okręt pod moim nadzorem na orbitę. Jeżeli natychmiast nie podporządkuje się pan temu poleceniu, będziemy zmuszeni otworzyć ogień. Bardzo chciałbym tego uniknąć, lecz wobec dalszej niesubordynacji nie będę miał wyboru. Daje panu minutę na zmianę kursu. Bez odbioru"

Zanim Dodonna zdążył cos powiedzieć jeden z jego oficerów powiedział:

- Panie admirale, myśliwce, cala eskadra, narazie nie strzelają. Co robimy, sir?
- Panie admirale
- zaczął oficer z sekcji inżynieryjnej - mamy hipernapęd, niestety nie możemy narazie przywrócić stabilności przesyłu energii, możemy skakać, ale "Iron Fist" jest na naszej drodze. Jeżeli spróbujemy to poślemy do Sithow i nas i ich. Co więcej przy skokach energii generator hipernapędu może eksplodować w hiperprzestrzeni

[off] Spokojnie Faeton nadal ma twoją misję, poprostu jest w angli i prosił by wkleić jego posta. Wink [/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Jan Dodonna
Admirał WFR



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Commenor

 Post Wysłany: Pią 10:49, 04 Sie 2006    Temat postu:

Po przywróceniu zasilania Dodonna nie tracił czasu tylko odrazu zaczął zaznajamiać się z aktualną sytuacją. Robił to szybko ale dokładnie zwacając uwagę na szczegóły, panika była niewskazana. Sytuacja troche sie pogorszyła, ale coż - żaden plan nie jest idealny i trzeba było przewidzieć podobny obrót sprawy. Ale admirał nie miał czasu mysleć o tym co mógł zrobić wcześniej, ważne było teraz.
- Stanowiska dział jonowych namierzyć mysliwce, nie strzelać dopóki nie dam znaku, obrona punktowa - uważajcie na ewentualne torpedy, nie strzelać jednak do mysliwców. Republika nie jest naszym wrogiem. - na ostatnie słowa położył wyjątkowy nacisk.
Pozostał jeszcze problem Iron Fista. Na szczęście kapitan okretu ustawił się tak, że z łatwościa można było minąć go od rufy i nie narażać się na zbytni sotrzał.
- Silniki pełna moc! Kurs 5 stopni na sterburte! Tarcze pełna moc, działa jonowe ognia! - padły szybkie rozmowy.
- Wchodzimy w hiperprzestrzeń gdy tylko będzie mozna...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Śro 3:04, 09 Sie 2006    Temat postu:

Działa jonowe okrętu admirała Dodonny rozpoczęły ostrzał republikanskich mysliwcow. Zaskoczeni piloci niewielkich statkow zostali w wiekszosci wylaczeni z akcji po ledwie kilku sekundach, jednak czesc z nich zdolala ujsc spod linnii ognia i rozpoczela serie manewrow. Szesc mysliwcow przegrupowalo sie i odpalilo torpedy protonowe w system napedu admiralskiego drednota, ktory w nieoczekiwany sposob rozpoczal akcje ofensywna przeciwko silom Republiki. Sila uderzenia torped zostala w wiekszosci pochlonieta przez tarcze poteznego krazownika, jednak mimo to atak skomasowany w jednym punkcie okretu solidnie nim wstrzasnal. W momencie wybuchu pociskow "First of the Republic" rozpoczal manewr wymijania zdezorientowanego "Iron Fista", ktory jednak nie stanowil dla niego jedynej przeszkody do wolnosci. Oto bowiem scigajace Dodonne Procuratory wypuscily pociski dalekiego zasiegu, ktore mimo znacznej odleglosci oddzielajace powolne krazowniki floty obronnej Kuat od znacznie szybszego okretu admirala, doscigaly drednota. W momencie w ktory sternik okretu admirala uruchamial hipernaped, pociski Procuratorow wybuchly tuz przy rufie drednota. Okretem wstrzasnela potezna eksplozja i okret trzesac sie wskoczyl w bezpieczny tunel swiatla.

- Admirale! Udalo sie! Jestesmy w hiperprzestrzeni - zakomunikowal rozradowany sternik.
- Nie wiem jakim cudem, ale udalo nam sie! Hipernaped zdaje sie...o cholera! Pole hipernapedu sie zapada! Musze wyprowadzic okret z hiperprzestrzeni, inaczej stracimy glowny hipernaped. Admirale, nie mam wyjscia.

Sytuacja faktycznie pozostawiala wiele do zyczenia. Hipernaped pozostal niestabiliny, a ostatnie eksplozja najwyrazniej nie przyczynila sie do poprawy jego funkcjonowania. Dodonna nie mial wielkiego wyboru i ledwie kilka minut po rozpoczeciu podrozy w bezpiecznej hiperprzestrzeni musial powrocic do zwyklej pustki kosmosu. Jednak szczesliwie dla niego obrona Kuat wcale nie musiala wiedziec o tym fakcie. Dowodca "Iron Fist" i oficerowie Republiki na Kuat zapewne zakladali, ze Dodonna zmierza na drugi koniec Galaktyki.

- Admirale, wracamy do normalnej przestrzeni
- zakomunikowal pierwszy oficer. Jego slowa wkrotce znalazly potrwierdzenie w faktach. Dlugie linnie skurczyly sie do poszczegolnych punktow gwiazd. Po mostku rozlegl sie pomruk zawodu i niezadowolenia.

- Panie admirale, mozemy uzyc zapasowego hipernapedu, ten wydaje sie pozostawac sprawny, Co prawda bedziemy wolniejsi od Banthy, ale napewno szybsi od Procuratorow. Podczas lotu w hiperprzestrzeni doplinowalbym naprawy glownego napedu i wtedy moglibysmy przeskoczyc na podstawowa jednostke.
-Tak, tylko jaki cel obrac? Glosno zastanowil sie pierwszy oficer. Zdaje sie, ze jestesmy teraz zbiegami...Admirale, gdzie lecimy?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Jan Dodonna
Admirał WFR



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Commenor

 Post Wysłany: Śro 10:24, 09 Sie 2006    Temat postu:

- Na czas naprawy przejdziemy na zapasowy hipernapęd, przed skokiem połaczyć się jeszcze z przekaźnikiem holonetu... mam pewną wiadomość która zainteresuje kanclerza i przedstawicieli senatu... - Dodona usmiechnął się mimowolnie. Jednak się udało. Wkrótce z Fist of the Republic wysłano dwie wiadomości. Pierwsza, dośc krótka skierowana była do Telemachusa Rhadego. Druga, o wiele dłuższa, do władz Republiki w osobie kanclerza Palplpatine'a:



Do Wielkiego Kanclerza

Wiadomość o moim odlocie z Kuat zapewne dotarła już do władz Republiki choć i jak sądzę wywołała ogromną panikę w niektórych kręgach i złość w innych. Z przykrością stwierdzić muszę, że nie miałem innego wyboru widząc jak Republika chce prowadzić tą wojnę. W pierwszej kolejności chce zaznaczyć, że mimo wszystko to Separatyści ciągle pozostają mym wrogiem i jeśli nie zostaniemy zmuszeni Fist of the Republic nie zwróci się przeciw Republice. Boleje w tym momencie nad faktem, że moje odejście może wśród opinii publicznej odbić się negatywnie. W holonecie zapewne pojawią się informacje typu „nieudolna flota pozwala umknąć szaleńcowi z okrętem wojennym” lub podobne. Dlatego też oferuję wam pomoc. Pewnie konserwatyści uznają to za szantaż, ale proszę o przemyślenie mojej propozycji.
Za pośrednictwem holonetu prześle władzom republiki jakieś oświadczenie, jakie będziecie chcieli. Powiedzmy, że przyznam się do błędu nad Neimodią i wyrażę skruchę. Do tego powiem, że mimo wszystko dalej chce walczyć więc za zgodą władz, co potwierdzicie, zostałem skierowany do podrzędnej służby konwojowej lub coś podobnego, gdzie nie będę się rzucał w oczy. Wszystko by walczyć za Republikę. Unikniecie w ten sposób kompromitacji, która w tej chwili raczej nie jest wam na rękę. Z przykrością muszę jednak powiedzieć, że nic za darmo.
W zamian proszę o niepodejmowanie (i wstrzymanie już podjętych) działań przeciw mnie, mojej załodze, ich rodzinom i wszystkiemu co się z tym łączy. Żadnych zwolnień dobrych oficerów, którzy jakoby mogliby z nami współpracować, żadnych represji wobec bliskich, żadnego wstrzymywania wypłat czy blokowania kont. Chce też zapewnienie, że po ewentualnym zakończeniu wojny również nie będziemy ścigani.
Co chyba jasne, nie życzę sobie żadnego pościgu ani próby infiltracji.
Oczywiście umowa to umowa i zerwanie jej przez jedną ze stron automatycznie zwolni drugą z konieczności dochowania warunków. Zaatakowani będziemy się bronić.
Jeśli Republika zgadza się na przedstawione warunki chciałbym z przekazem (szczegóły połączenia na końcu wiadomości) otrzymać nagrane wystąpienie kanclerza do mnie i do załogi, w którym zapewnia o tym o co proszę.

Admirał Jan Dodonna



Wreszcie mozna było skakać.
- Obrać kurs w pobliże grupy asteroid Roche, technicy niech zajmą sie uszkodzeniami. - rozkazy natychmiast zostały spełnione.
- Czas na kilka słów do ząłogi... - mruknał wreszcie gdy okret osiagnął znowu prędkośc nadświelną.

- Załogo... jestem z was dumny. Mamy teraz troche czasu na wylizanie ran jakie zadały nam w dobrej wierze siły obronne Kuat jednak potem... potem nadejdzie czas naszego działania. Okret zwany Pięścią Republiki pokaże, że nie nadarmo takie miano nosi. Czas skopać kilka separatystycznych tyłków!
Szczególnie ostatnie słowa Dodonny tak na mostku jak i na innych pokładach przywitane zostały głośna owacją. Admirał wiedział, że ma dobrych ludzi i dobry okręt. Teraz trzeba było to wykorzystać. Roche lezało niedaleko kilku światów wspierających Konfederację, a że siły główne Separatystów krązyły teraz pewnie w okolicach Eriadu to chodzące tu konwoje napewno nie były dobrze chronione. Po naprawieniu uszkodzeń można było się zaczaić na jakąś zwierzynę.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Jan Dodonna
Admirał WFR



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Commenor

 Post Wysłany: Pią 11:04, 25 Sie 2006    Temat postu:

Gdzieś w okolicy asteroid Roche z nadprzestrzeni wyłoniła sie poteżna sylwetka okretu wojennego.

- Połączcie się z najbliższą stacją holonetu... sprawdzcie czy są jakieś odpowiedzi.
- Tak jest, admirale... jest odpowiedz od komandora... już sprawdzam co z kanclerzem...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Czw 17:36, 07 Wrz 2006    Temat postu:

Po wyjściu okrętu Dodonny z hiperprzestrzeni, łączność natychmiast zaczęła się zajmować wszystkimi wiadomościami holonetowymi, jakie mogłyby być skierowane do byłego Admirała. Po kilku minutach wyczekiwania oficer niemal wykrzyknął w podnieceniu:

- Priorytetowa wiadomość do Admirała z biura Kanclerza. Przełączam na terminal kapitański.

Po chwili na terminalu pojawiła się tekstowa wiadomość do Admirała Dodonna.

„Witam Admirale

Dobrze Pana usłyszeć w tak bardzo smutnych czasach, jakie nastały. Bardzo mi przykro z sytuacji, jaka się wytworzyła w Republice. Mimo wielkiego poważania dla Zakonu Jedi, czasami ciężko zrozumieć naszych wielkich sojuszników. Ale Republika, by już nie istniała, bez wielkiego poświecenia i pomocy, jaką udzielił naszej armii Zakon. Jak również bez Pańskiego poświecenia Admirale i Pńskich ludzi. Niestety muszę odmówić Pańskiej propozycji. Jedi wyrazili się jasno. Jedynie, gdy ich poczucie sprawiedliwości zostanie zaspokojone, będzie można myśleć o dalszej przyszłości Republiki, boję się, że takie opóźnienie może mieć fatalne skutki. Ale często tak jest, kiedy Jedi, mimo jak najwspanialszych intencji, nie umieją zrozumieć pewnych poświęceń, jakie muszą być podjęte. Mimo iż obie strony chcą jak najlepiej, bardzo ciężko tutaj dojść do jakiegokolwiek consensusu. Smutna sytuacja, gdy bohaterowie Republiki nie umieją współdziałać w wyniku odmiennych punktów widzenia na prowadzenie wojny. Ale też, cieżko tutaj kogokolwiek winić, ponieważ mimo stereotypowości obie strony mają w mniejszym lub większym stopniu rację.

Przykro mi panie Admirale, że ta sytuacja doprowadziła do obecnej, zaiste wielce smutnej i niepewnej dla nas wszystkich. Wierzę w pańskie intencje jak również komandora Rhada i sądzę, że mogę zaproponować pewną… kontrofertę. Widzi pan, niestety nie mogę sprzeciwić się Jedi. Są wielkimi sojusznikami, mimo iż mogę uważać, że czasami za często mieszają się w politykę, która raczej nie jest ich obiektem ekspertyzy. Mistrz Yoda jest głównodowodzącym i nawet ja nie mogę mu odmówić kilku sensownych racji, jak również nie będę wstanie zapobiec próbom waszego schwytania. Nie tylko Jedi tego pragną. Duża część społeczeństwa jest również cieczko zrozumieć nowoczesność wojny. Tym niemniej mogę lekko dopomóc. Republika jest obecnie na krawędzi zniszczenia, flota niestety wiele straciła, w wyniku całego tego nieporozumienia i obawiam się, że nowy głównodowodzący WFR i jego zastępca, nie będą wstanie ponieść brzemienia wystarczająco skutecznie.

Ta sytuacja prawdopodobnie zakończy się usztywnieniem tradycyjnych sposobów prowadzenia walk, usztywni nasze możliwości i jednocześnie ta sytuacja pokazała miejsca, gdzie jesteśmy bezsilni. Jednak w całej rozpaczy można dostrzec również pewne… korzyści. Będąc poza limitami, jakie narzuca na nas głównodowodzący, może pan skuteczniej niż kiedykolwiek dopomóc Wielkiej Armii Republiki. Uczynić to co potrzeba, prowadząc nowoczesną wojnę tam gdzie będzie ona potrzebna.

Oczywiście zrobię wszystko by rodzinom ludzi, którzy pozostali przy panu nic się nie stanie. Nie jesteśmy tyranami i nawet Zakon jest daleki od jakichkolwiek tak bezdusznych posunięć. Mimo odmiennego zdania, powinniśmy mieć wiarę w naszych sojuszników. Co do płac, niestety oficjalne źródła muszą zostać wstrzymane. Takie wymogi i prawo, któremu również ja podlegam. Jednakże jesteście wiernymi żołnierzami Republiki i ja jako kanclerz po prostu nie mógłbym uciec przed sumieniem, nie pomagając wam jak tylko mogę w potrzebie. Zwłaszcza, że waszym zamiarem nie jest zwrócenie się przeciw waszemu domowi, lecz walka z jego wrogami. Sądzę, że będę w stanie zapewnić wam wszelkie wsparcie, jakie będzie potrzebne, WSZELKIE wsparcie admirale.

Rozumiem, że wszelkie następne posunięcia muszą zostać dobrze przemyślane. Kiedy Admirał podejmie decyzję, proszę się zgłosić na załączonych kodach i kanale. Uczynię wszystko by dopomóc Republice w tej tragicznej sytuacji.

PS. Proszę na siebie uważać Admirale. Cała pańska sytuacja przypomina mi smutne polowanie Kolcowców Ithoriańskich. Wystrzeliwują kolce, które wbijają się w tył przeciwnika, one z kolei produkują specyficzny zapach, dzięki któremu myśliwy może ich namierzyć. Niech moc będzie z wami Admirale. "


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Wto 20:30, 10 Paź 2006    Temat postu:



...Panie admirale, przepraszam...eee...panie admirale?
Dowodca sekcji lacznosci niepewny czy dowodca drednota uslyszal jego slowa odkaszlnal i powtorzyl - przepraszam admirale, ale mamy przekaz, jest adresowany
bezposrednio do pana, biorac pod uwage nasze polozenie to raczej cos waznego.


Dodonna wyrwany z zamyslenia, oderwal wzrok od pustej przestrzeni widocznej przez iluminatory mostka jego okretu i pospiesznie odpowiedzial
- oczywiscie poruczniku, dajcie go na wizje. Oficer spogladajac na jeden z monitorow odrzekl - Obawiam sie panie admirale, ze
mamy tylko tekst.
Dodonna nieco zaskoczony spojrzal na porucznika - tekst? Coz, to chyba nie pozostawia nam wielu opcji, na ekran
poruczniku. Zobaczymy o co chodzi.

Szef sekcji komunikacji skinal glowa i krotko odrzekl:
-Tak jest panie admirale.
Po chwili na jednym z glownych ekranow pojawil sie tekst:

Do admirała Jana Dodonny,

Zakladamy, ze podtrzymuje Pan chec walki z Konfederacja Niepodleglych Systemow. Jestesmy w stanie wesprzec Pana w tej walce. Nie otrzyma Pan zadnej oficjalnej, jak i nieoficjalnej pomocy ze strony Republiki lub jakiejkolwiek sposrod jej instytucji. Mimo to otrzyma Pan mozliwosc wzbogacenia swojego arsenalu i skierowania dodatkowych sil przeciwko Separatystom. Jezeli Panski zamiar dotyczacy walki z nimi pozostaje w mocy, uda sie Pan na planete Esganiir. Koordynaty tego swiata przekazujemy razem z tym komunikatem. Planeta o ktorej mowa jest w chwili obecnej pograzona w zacieklej wojnie domowej. Do chwili obecnej
roszczenia do tytulu oficjalnego rzadu planety zlozylo szesc roznych gabinetow. W wyniku dzialan wojennych, ktore trwaja juz od siedmiu lat, wszystkie strony konfliktu znajduja sie w stanie znacznego wyczerpania. Powstala sytuacja uczynila Esganiir schronienieniem dla rozmaitych grup przestepczych. Slabe rzedy poszczegolnych frakcji utracily kontrole nad wieloma sferami zycia planety, stwarzając próżnię, która szybko została wypełniona. W chwili obecnej oprócz sześciu różnych rządów na Esganiir funkcjonuje co najmniej dwanaście silnych syndykatów zbrodni, z których każdy dysponuje wlasnymi silami zdolnymi chronić działalność polegającą na produkcji i handlu bronią i narkotykami. Poważną plagą Esganiir stały się porwania dla okupu, co również stanowi poażne źródło utrzymania dla
przestępczych lordów. Jednak z naszej perspektywy najistotniejsza jest grupa kierowana przez Kayratha Raalla, pirata i szmuglera rozporządzającego flotyllą szesnastu zmodyfikowanych krążowników konsularnych produkcji CEC. Z pewnością Pan Admirał pamięta okręty, które wchodziły w skład "Floty Republiki" niesławnego "generała" Ranulpha Tarkina, w końcu pełnił Pan służbę na jednym z nich, oto z jakimi jednostkami mamy do czynienia. Rall próbuje rozgrywać poszczególne frakcje polityczne przeciwko sobie, użyczając im swoich okrętów jako "legalnej" floty Esganiir. Wierzymy, że pirat o którym mowa zamierza doprowadzić do sytuacji w której sam obwoła się prawowitym szefem rządu i zechce przejąc kontrolę nad planetą,jak i całym systemem. Sytuacja ta byłaby nieporządana ani dla mieszkańców Esganiir, który pod władzą Raalla z pewnością stałby się jeszcze lepiej prosperującym imperium zbrodni, ale przede wszystkim dla Republiki. Niepewny kurs planety wpływa na wzrost niestabilności i nieporządanych zjawisk w regionie, związanych przede wszystkim z przestępczymi działaniami grup skupionych na Esganiir. Dodając, że system Esgaria, którego stolicą jest Esganir leży na pograniczu Terytorium Huttów, wydaje nam się, że potencjalne powiększenie strefy wpływów Huttów lub ich ewentualny sojusz z Raallem wpłynąłby jeszcze bardziej destruktywnie na ten sektor Galaktyki.

Stawiamy przed Panem następujące zadanie: pomoże Pan przywrócić porządek na planecie rozbijając działające tam kartele przestępcze.
Może Pan potraktować tę akcję jako część odkupienia win, jak i okazję do udowodnienia, że nie jest Pan potwotem i zależy mu na stabilności i pomyślności Galaktyki. Sytuacja dla działań, które Pan podejmie jest sprzyjająca, bowiem obecnie na Esganiir wyłoniła się grupa trzech silnych frakcji, które zjednoczone chcą zakończyć niszczący konflikt i przywrócić planetę do Galaktycznej społeczności. Koalicja tworzona przez Sojusz Demokratyczny, Ligę Zjednoczonego Esganiir i Konfederację Patriotyczną dysponują znacznymi siłami naziemnymi, jednak przeszkodą w odbudowie jedności planetarnej jest właśnie Raall i jego sojusznicy z nieformalnej Rady, jak nazywają siebie liderzy świata przestępczego. Dysponują oni znaczną siła w okrętach (przede wszystkim krążowniki Raalla) i myśliwcach. Ewentualne przywrócenie rządów prawa na Esganiir zakończyłoby ich lukratywne interesy, czemu Ci ludzie są zdecydowni zapobiec. Pańską nagrodą będą okręty Raalla, które zablokuje Pan w układzie i zdobędzie, a następnie skieruje przeciwko wyznaczonym obiektom Konfederacji. W celu skoordynowania działań z przedstawicielem Koalicji Jedności Narodowej Esganiir i przeprowadzenia ewentualnych napraw pańskiego okrętu, jak i uzupełnienia braków w sprzęcie i zapasach uda się Pan do wyznaczonego miejsca w przestrzeni, gdzie spotka się Pan z okrętem zaopatrzeniowym. Proszę pamiętać, że zostaje Panu zaoferowana unikalna szansa naprawy nadszarpniętej reputacji, proszę zatem pamiętać, że nie powinien Pan swoimi pochopnymi działaniami narazić jej na unicestwienie. Proszę postępować
zgodnie z przekazanymi instrukcjami i w żadnym wypadku nie dociekać źródła przekazu tego komunikatu, tożsamości i pochodzenia okrętu
zaopatrzeniowego z którym się Pan spotka. To samo życzenie odnosi się do personelu okrętu jak i sił, które w razie potrzeby zapewnią Panu wsparcie na i nad Esganiir.

KONIEC KOMUNIKATU


Kilku oficerów i załogantów pełniących służbę na mostku jeszcze przez chwilę wpatrywało się w litery tekstu po czym niepewnie spojrzeli po sobie wymieniając zaskoczone spojrzenia.

- Panie admirale
, odezwał się ten sam oficer, który wcześniej zakomunikował nadejście wiadomości - do informacji faktycznie załączono pełen zestaw koordynatów. Czy rozpocząć przeszukiwanie naszych baz danych odności Esganiir i przygotować obliczenia skoku do punktu spotkania z tym okrętem zaopatrzeniowym?

Na twarzy Dodonny, mimo jego bogatego doświadczenia dowódczego, można było odczytać ślady zdziwienia nawet zdumienia. Co prawda Najwyższy Kanclerz w swoim ostatnim przekazie zawarł słowa zrozumienia, nawet zachęty do kontynuowania walki z Separatystami, ale admirał nie spodziewał się takiego obrotu wydarzeń.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Jan Dodonna
Admirał WFR



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Commenor

 Post Wysłany: Pią 18:42, 13 Paź 2006    Temat postu:

Dodnna zdziwił się wyraźnie gdy usłyszał o przekazie, ale prawdziwym zaskoczeniem okazała sie dopiero jej treść. Czytając kolejne fragmenty czasem po dwa razy nie bardzo wiedział co o tym wszystkim myśleć. Kanclerz i ludzie, którzy za to odpowiadali najwyraźniej chcieli zrobić z niego prywatnego chłopca na posyłki.
Naprawa nadszarpniętej reputacji? Taaak... i co jeszcze? Jeśli chcieli zagrac na jego honorze to ktoś tu się przeliczył. W momencie ucieczki z Kuat coś takiego jak honor przestawało się liczyć, tak samo jak opinia jaką ktokolwiek o nim miał. Liczyło się by robić co trzeba a w tym wypadku chodziło o walkę z Separatystami.
Z drugiej strony propozycja była całkiem ciekawa. Mozliwość zdobycia kilku okrętów i pozytywne nastawienie do siebie rządku planety gdzie potem można było się zaopatrywać nie było takim znowu niczym.

- Znajdźcie mi wszystko co możecie o tej planecie... chce mieć potwierdzenie możliwie dużej liczby faktów z tej wiadomości. - rzucił cicho. Jego twarz pozostawała jednak ciagle skupiona.
Pozostawała kwestia spotkania z tym okrętem zaopatrzeniowym. Z jednej strony w obecnej chwili parę rzeczy by mu się przydało, zwłaszcza wyposażenie dla zespołów abordażowych, ale... kontakt oznaczał wystawienie się. W czasie przeładunku bez problemu mozna było umieścić na pokładzie jakieś systemy naprowadzający. Nawet jesli zalezało im na jego usługach to coś takiego nie było takie znowu nieprawdopodobne.
- Niech sekcja nawigacyjna sprawdzi te koordynaty spotkania, a nastepnie znajdą miejsce nie dalej niż godzinę drogi od tego punktu. To nasz cel. - zakomendował przymykając oczy.
- Sprawdzić też stan promów... mozliwe, że się przydadzą. - w koncu łatwiej sprawdzić pod kątem pluskw mały wahadłowiec niż 600-metrowy pancernik.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Pią 20:05, 13 Paź 2006    Temat postu:

Dodonna nie musiał gługo czekać na żądane informacje. Najdalej po kilkudziesięciu standardowych minutach zameldował się szef sekcji technicznej z datapadem. Oficer w randze porucznika miał niewyraźną minę i chyba też niezbyt bogate wiadomości na temat planety.

-eee, no cóż panie admirale, obawiam się, że nasze banki pamięci nie dają się porównać do biblioteki Senatu. Mam tylko jakieś podstawowe dane...nie jest tego dużo. Dodatkowo nic co stałoby w sprzeczności z przesłanym nam komunikatem. Zatem Esganiir to faktycznie stolica układu Esgaria na pograniczu Terytorium Huttów, najbliższą jej planetą jest jeden z huttyjskich światów-rezydencjonalnych Huttushan. Huttowie od dawna mieli chrapkę na tę planetę, ale do niedawna musieli obejść się smakiem, bo planeta posiadała dosyć silny i prężny rząd, który zazdrośnie strzegł swych granic. Esgaria oprócz Esganiir posiada cztery gazowe olbrzymy, z których każdy posiada od kilku do kilkudziesięciu księżyców różnej wielkości, w tym jeden zdatny do zamieszkania w środkowej fazie terraformacji. Obecnie posiada atmosferę zdolną do podtrzymania mimalnej wegetacji roślinnej. Jednak w skutek załamania rządu centralnego niemal wszystkie prace zostały wstrzymane...Oficer nacisnął kilka przycisków na datapadzie, przewinął kilka linijek tekstu, jego zdaniem nieistotnych i podjął na nowo: - dodatkowo system zawiera trzy niewielkie skaliste planety, bez atmosfery, niezdolne do podtrzymania biologicznego życie w najbardziej powszechnej odmianie. Każda z tych planet i część z ich sześciu księżyców posiada bogate złoża mineralne. Przed upadkiem, centrowy rząd Esganiir na czele którego stał premier Adryen Sheged prowadził poprzez kilka państwowych koncernów operacje górnicze na każdym z tych światów. Po wybuchu kryzysu rządowego i parlamentarnego siedem lat temu doszło do wybuchu wojny domowej i powstania konkurencyjnego gabinetu "odnowy narodowej" kierowanego przez głównego rywala politycznego Shegeda, była minister gospodarki Miniam Vlad. Pani minister przeciągnęła na swoją stronę, wyrzuconego kilka miesięcy wcześniej z wojska, byłego szefa sztabu generał Vylekiego, który zapewnił jej poparcie swoich poplecznikó w mundurach.

Oficer przerwał na chwilę i spoglądając na admirała powiedział:

-Tego naprawde jest niewiele panie admirale, z tego co zdołałem znaleźć to potem oba rządy podzieliły się raz jeszcze, a na czele jednego z nich stanął sam Vyleki, który wcześniej zamordował swoją byłą sojuszniczkę panią Vlad i próbował przeprowadzić zamachna Shegeda, ten jednak uszedł z życiem, chwilę potem musiał stawić czoła zarzutom własnego zaplecza politycznego, wedle którego obchodził się z rebeliantami nazbyt delikatnie. Jego winą była chęć rozwiązania kryzysu metodami pokojowymi...cóż, moim zdaniem komuś na Esganiir ostro zagrzało się pod czaszką...ale to ekhm, moja prywatna opinia.

Proszę wróćić do Esganiir poruczniku i chwilowo darować nam swoje wywody- nieco poirytowany rzucił Dodonna.

- Oczywiście panie admirale, przerpaszam. Nieco speszony oficer ponownie zaczął przeczesywać dane zgromadzone na datapadzie.
-Tak jak mówiłem, większość posiadanych przez nas informacji jest zgodna z tymi z komunikatu, który otrzymaliśmy. Koniec końców kolejne koalicje lokalnych przestępców, aferzystów, hochsztaplerów i różnych mętów z pod ciemnej gwiazdy powołało kilka innych rządów czy też pseudogabinetów. W szczytowym momencie zamieszania na Esganiir naliczono dwadzieścia osiem ośrodków mieniących się mianem legalnego rządu...to chyba jakiś galaktyczny regord - porucznik dodał nieco ciszej pod nosem....Cóż, z niegdyś całkiem sprawnej floty, wedle danych naszego komputera i informacji znalezionych w holonecie, pozostało ledwie killka fregat w stanie rozkładu, może z tuzin w miarę zdatnych korwet i to wszystko...

Oficer dowodzący sekcją komunikacji wtrącił:

-masz coś na temat Ralla? Tego pirata?


Porucznik skinał głową i odpowiedział:

- Tak, ale niewiele, kilka sprawozdań z procesów jeszcze przed upadkiem planetarnego rządu przed siedmioma laty. Rall był szmuglerem i szeffem niewielkiej siatki przemytniczej. Potajemnie przed służbami celnymi wywoził z systemu cenne surowce i minerały, głównie pracował dla Huttów z pobliskiego Huttuszan. Po wybuchu wojny domowej Rall wybił się na jednego z głównych szefów podziemia, przemycając bróń dla kilku stron naraz, oczywiście dopóki rząd Shegeda jeszcze jako tako panował nad granicami systemu, potem nie musiał trudnić się już przemytem, bo bezczelnie ignorował lub rozstrzeliwał patrolowce rządu. Po emigracji Shegeda do Republiki, bodajże na Coruscant, Rall stał się poążadanym sojusznikiem dla walczących stron, bo zawsze dostarczał to czego od niego żądano. Jeżeli ktoś zapomniał zapłacić najczęściej mógł spodziewać się ciosu nożem w plecy i tak też najczęściej było. Sam Rall rozbił kilka spośród wspomnianych przeze mnie dwudziestu paru rządów. Większość z nich to po prawdzie grupki rozwrzeszczanych politykierów, pięć razy gorszych niż w naszym własnym Senacie, ale cóż...Powiem szczerze, ten Rall ma łeb na karku. W jednej ze swoich akcji ukradł kilka okrętów należących do jednej z flot rządowych, tych samych, które teraz my mamy przejąć...Jego główna baza znajduje się w koszarach byłej armii Esganiir w stolicy planety Fehrvar. To tam w ukrytych pod ziemią hangarach stacjonują jego krążowniki. Baza to spora instalacja z niezłą tarczą, bunkrami i obroną przeciwlotniczą, prawdę mówiąc to forteca.

Oficer raz jeszcze zaczął manipulować trzymanym przez siebie urządzeniem i zmierzając do końca dodał:

-Znalazłem też kilka informacji na temat tej koalicji jedności narodowej o której wspominał adresowany do pana admirale przekaz. Ludzie wchodzący w jej skład wydają się być ucziciw. Na czele koalicyjnego gabinetu stoi były minister spraw zagranicznych Shegeda, pani Ava Miyake, ciesząca się powszechnym szacunkiem, no może nie szacunkiem szumowin pokroju Ralla czy pobliskich Huttów, profesor uniwersytetu w Fehrvar. Zdołała doprowadzić do porozumienia z generałem Frittem, jednym z byłych zastępców Vylekiego, który przez większość spośród tych siedmiu lat wojny domowej starał się pozostać neutralny i żelazną pieścią rządził terraformowanym księżycem o którym wspomniałem. Sam księżyc nazywa się Maklet i jak już powiedziałem jest dosyć ubogi. Właściwie to zimna kamienista pustynia z kilkoma jałowymi stepami porośniętymi rachityczną trawą. Niewiele tam też bogactw mineralnych, stąd też Fritt mógł cieszyć się względnym spokojem niepokojony przez resztę konkurentów do tytułu szefa "jedynego prawdziwie legalnego rządu". I to by było na tyle, czy mogę jeszcze jakoś pomóc admirale?

Porucznik wyprężył się w postawie zasadniczej czekając na dalsze instrukcje.

Strapiony Dodonna odpowiedział:

-ech, skoro nie może nam pan już nic więcej powiedzieć....Co z tymi danymi dotyczącymi koordynatów? Dodonna wyraźnie skierował pytanie do nawigatora okrętu. Wysoki, piegowaty kapitan odrzekł:

- NAsze laboratorium astrometryczne ustaliło, że przekazane nam koordynaty prowadzą do kulistego skupiska asteroidów kilka lat świetlnych od systemu Esgaria. To zgrupowanie to zapewne pozostałości po jakieś wytrąconej z orbity i zniszczonej planety...Ale mieliśmy za mało czasu na dokładniejsze oględziny tego obiektu. Najbliższym dużym ciałem niebieski jest biały karzeł i potrójna gwiazda, nic co dawałoby szansę na jakąkolwiek zamieszkaną planetę.

Oficer stuknął obcasami i zakończył meldunek. Inny załogant, tym razem kolejny porucznik, o ile Dodonna dobrze sobie przypominał jeden z członków personelu hangaru wtrącił:

- Jeżeli można admirale, porucznik Smickey, nasze promy są wporządku. Nie zostały uszkodzone podczas odlotu z Kuat i są gotowe na pańskie rozkazy.

Oficerowie mostka wpatrywali się w Dodonne w oczekiwaniu na rokazy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Faeton dnia Nie 18:11, 10 Gru 2006, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Jan Dodonna
Admirał WFR



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Commenor

 Post Wysłany: Sob 13:13, 28 Paź 2006    Temat postu:

Gdy Dodonna zaznajomił się ze wszystkimi dostepnymi informacjami przez chwilę spoglądał w miczelniu przez dziobowe iluminatory zastanawiając się nad całą sytuacją.
- Dobra robota, poruczniku. - powiedział wreszcie cichio - Prosze jeszcze zostać...
- Sekcja nawigacyjna, wprowadzić otrzymane koordynaty i ustalić najszybszy bezpieczny szlak. Wprowadzić tez odrazu poprawkę, która pozwoli nam wyjść ułamek sekundy wcześniej. Dajcie mi znać gdy będziemy gotowi do skoku.
Załoga bez szemrania zabrała sie za wypełnianie polecenia.
- Poruczniku... jako, że zaznajomił się pan juz z sytuacją Esganiir, poleci pan razem z promami po zaopatrzenie na pokład tamtego statku, który ma nas oczekiwać. Wiadomość mówiła o koordynacji działań... będę utrzymywał kontakt z pokładu Fista, ale chce tam mieć kogoś z głową na karku. Ufam, że pan dobrze wywiaże sie z zadania. - popatrzył znacząco na podwładnego poczym zostawiwszy go tam gdzie stał sam podszedł do stanowiska kontroli ognia. Jego obsługa wyglądała na zdenerwowanych nie wiedząc czego oczekiwać.
- Wyciagnijcie z baz danych informacje dotyczące budowy i rozmieszczenia poszczególnych systemów na krażownikach konsularnych CEC... skonsultujcie się w razie potrzeby z sekcja techniczna i niech pomogą wam wyznaczyć gdzie najlepsze miejsca na skupienie ostrzału. Te dane maja trafic do wszystkich operatorów uzbrojenia. Jeśli będzie czas przeprowadźcie też kilka symulacji.
- Tak jest, admirale!
- Bardzo dobrze, informowac mnie o postepach.[i]
Po chwili nawigacyjna zameldowała gotowość do skoku. Dodonna usiadł w fotelu dowodzenia i po chwili milczenia wydał rozkaz. Świetlne smugi zamigotały gdy Fist of the Republic wszedł w hiperprzestrzeń zmierzając na spotkanie...
Dodonna zastanawiał się czy o wszystkim pomyślał. Wczesniejsze wyjście z nadprzestrzeni umożliwi wczesniejsze zapoznanie się z sytuacją z troche większej odległości. Tarcze cząsteczkowe powinny skutecznie ochronić kadłub przed ewentualnymi nadajnikami rorzuconymi w przestrzeni, a wysłanie promów zamiast cumowania burta w burtę zapobiegnie możliwości podłożenia czegokolwiek na pokładzie... Same promy szybko się potem sprawdzi.
[i] - Oby Moc nam sprzyjała...
- mruknał cicho.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Sob 13:21, 04 Lis 2006    Temat postu:

Laboratorium atrometryczne i sekcja nawigacji szybko opracowały bezpieczną trasę przelotu. Dowódca nawigatorów po czterech godzinach stuknął obcasami przed admirałem:

-Dowódco, oto szlak naszej podróży. W chwili wypowiadania ostatniego słowa, jakby na komendę na dużym ekranie na wprost stanowiska dowodzenia pojawił się obraz zaplanowanego przelotu.
-Jak pan widzi dobraliśmy szlak, dzięki któremu powinniśmy ominąć posterunki Republiki i znane nam placówki Separatystów. Z dala od głównych szlaków hiperprzetrzennych, będziemy musieli wykonać kilka skoków, ale to żaden problem. Powinniśmy dotrzeć do miejsca spotkania w ciągu dwóch dni. Po powrocie do zwykłej przestrzeni a w razie niebezpieczeństwa zaplanowałem kilka alternatywnych tras ucieczki. Każda w innym kierunku Galaktyki. Jeżeli to pułapka, to wierzę, że zdołamy umknąć i zmylić pościg. Pierwsza trasa wiedzie w kierunku planety Tatooine, kolejna na terytorium Huttów, w okolice zamkniętej kolonii górniczej Herkh-Merap, następna doprowadzi nas do bezpiecznego schronienia na jednym z księżyców gazowego giganta Menkauru opododal Gammorr jeszcze ostatnia zaprowadzi nas do corelliańskiej kolonii rolniczej na planecie Ptrall Minor. Wszystkie wymienione przeze mnie światy są pozbawione sił republikańskich bądź separatystycznych, będziemy tam bezpieczni i będziemy mogli pobrać zaopatrzenie. Szczególnie korzystna jest ta corelliańska kolonia, jej mieszkańcy szczerze nienawidzą separatystów. To fanatycy przywiązani do zasad Republiki, ich kanon wartości opiera się na posuniętym do granic absyurdu kulcie corelliańskiej niezależności i indywidualizmu, z którymi to wartościami utożsamiają Republikę...wierzę, że w razie kłopotów ci ludzie nam pomogą.

Szef działu astronawigacyjnego odmeldował się i odszedł, chwile potem okręt wszedł w hiperprzestrzeń a miejsce nawigatora zajął kolejny oficer - szef sekcji taktycznej - kapitan Boise. Atletycznie zbudowany trzydziestolatek o przenikliwych niebieskich oczach i krótko przystrzyżonych jasnych włosach sprawiał wrażenie człowieka zdecydowanego, jednak przyjacielskiego i skorego do żartów. Tym razem jednak sytuacja była niezwykle poważna:

- Panie admirale, CEC proponuje co najmniej kilka najpopularniejszych wariantów modyfikacji klasycznego krążownika konsularnego. Nie mamy informacji na temat okrętów Ralla, jednak najpopurniejsze warianty smodyfikowanego uzbrojenia to dwa podwójne turbolasery uzupełniane przez od trzech do sześciu działek laserowych, przeznaczonych do zwalczania myśliwców. Mowa tutaj zarówno o podwójnych działkach jak i poczwórnych, z produkcji których Korellianie słyną. Do tego należy doliczyć wyrzutnie torped protonowych, często o znacznych ładunkach. Cóż admirale, poradzimy sobie bez problemu z kilkoma takimi okrętami, jednak dobrze koordynowany atak kilkunastu jednostek tego typu może nas wpędzić w kłopoty. Miejmy nadzieję, że mamy do czynienia z niezdyscyplinowanym piratem, który tak naprawdę nie ma pojęcia o taktyce wojskowej, jednak przekazane nam informacje świadczą, że jednak może stanowić problem. Oczywiście nie wiemy w jakim stanie są te okręty, jednak uważam, że nie należy lekceważyć zagrożenia jakie mogą stanowić, bo z pewnością należy je traktować jako zagrożenie, bardzo realne. Panie admirale.

Oficer skinał głową i odmeldował się jak jego poprzednik. Admirał analizował dostarczone mu informacje. Podróż zapowiadała się na długą, zatem admirał miał czas na przemyślenia.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Jan Dodonna
Admirał WFR



Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Commenor

 Post Wysłany: Wto 15:52, 14 Lis 2006    Temat postu:

Dodonna był zadowolony ze swej załogi. Obawiał się wcześniej, że część załogi może podupaść na duchu po ucieczce z Kuat i tym samym obniżyć swój potencjał bojowy, ale okazało się, że po raz kolejny dość dobrze dobrał ludzi (i nieludzi też).
- Kapitanie Boise, rozumiem pańskie obawy i sam je podzielam. Mimo wszystko choć zróżnicowane pod względem uzbrojenia to jednak w kwestii większości podstawowych systemów nie różnią się zwykle zbyt wiele. Systemy zasilania i generatory tarcz nawet jeśli różne to montowane są mniej więcej w tych samych miejscach. Nam zależy na zdobyciu choć kilku takich jednostek więc potrzebne będą precyzyjne trafienia mające na celu jedynie unieruchomienie okrętu. Chciałbym by każdy artylerzysta dokładnie wiedział w co ma celować. Na jakiś czas każdy z nich będzie musiał się zamienić w chirurga pracującego w ogniu bitwy.
Dodonna pozwolił kapitanowi odejść by ten zajął się przygotowaniami.
- Nie ma co dawać na siebie czekać. Przygotować się do skoku według wyznaczonej sekwencji współrzędnych.
Na mostku zapanowało chwilowo większe poruszenie, ale po kilku chwilach masywny okręt mknął już w nadprzestrzeni. Jeszcze przez jakieś pół godziny admirał zapoznawał się z uzyskanymi danymi, ale wreszcie udał się do swych kwater by odpocząć. Nakazał oczywiście wczesniej by zawiadomiono go kiedy będą się zbliżali do pierwszego punktu zmiany kursu. Może to i głupie, ale wolał osobiście nadzorować wyjścia z nadprzestrzeni. Nigdy nie było sie pewnym na co się trafi.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Skończone misje » Na własny rachunek
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group