FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Holocron
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Jedi » Holocron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dass Jennir
Rycerz Jedi



Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Taris

 Post Wysłany: Sob 22:15, 21 Kwi 2007    Temat postu:

Jedi wlepił oczy w piramidkę. Zastanawiał się nad sensem słów, które do niego docierały. Koniec wojny... Pragnął zakończenia tego konfliktu. Chciał by pokój zapanował w galaktyce. Chciał by istoty w całym wszechświecie były szczęśliwe. Holocron tego nie zagwarantuje. Został stworzony przez człowieka, który podobny konflikt sam rozpoczął. A jednak, może Jennirowi uda się wykorzystać tę wiedzę w dobrym celu?
Nie... Niebieskooki jedi usłyszał odpowiedź w swoim umyśle. Zdawało mu się, że głos brzmieniem przypominał głos mistrza Trebora... mistrza Yody... mistrza Cin Dralliga... a nawet Tremayne'a. To nie jest droga, którą chciałby podążyć. Nienawiści nie zniszczy się dominacją. Gniewu nie uśmierzy się charyzmą. Strachu nie wyciszy się potęgą. To nie jest droga jedi. Może powinien zniszczyć to narzędzie korupcji? Być może tak należało postąpić, ale ta decyzja nie należała do niego. Należała do całego Zakonu.
Jedi wstał, przeszedł kilka kroków i podniósł holocron. Ignorował wszystko co mogło dochodzić z wnętrza. Wsadził holocron do kieszeni i ruszył w stronę świątyni zdecydowanym krokiem.
Dłoń nieco mu doskwierała, dlatego przywołał moc by uśmierzyć ból i przyśpieszyć regenerację. Spróbował nawiązać kontakt z Tremayne'm. Jennir wysłał telepatycznie towarzyszowi, krótką wiadomość.
- Mam.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Sob 22:24, 21 Kwi 2007    Temat postu:

Jennir uświadomił sobie, że właśnie zdał jeden z trudniejszych testów w swoim życiu. Był mistrzem Jedi,teraz był tego bardziej pewien niż kiedykolwiek. Wysłał telepatyczny impuls wrócił do Jennira. Tremayne był poddenerwowany, nie odpowiedział mu w żaden składny sposób, chyba dlatego że był zaangażowany w walkę. O ile Jennir poprawnie odczytał jego wzorzec w Mocy sam został lekko ranny. W pełni jednak kontrolował swoje emocje i prowadził walkę po swojej myśli, przynajmniej na razie. Kto mógłby wiedzieć z kim przyszło mu się mierzyć. Obecność Ciemnej Strony Mocy lekko zmalała, jednak nadał można było wyczuć wrogą obecność. Nie chodziło tutaj o holokron. TO chyba przeciwnik Tremayne'a.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Dass Jennir
Rycerz Jedi



Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Taris

 Post Wysłany: Sob 22:29, 21 Kwi 2007    Temat postu:

Jennir poczuł jak dopiero co uciszony niepokój znów do niego wraca. Spojrzał na dłoń, rana zaczynała się goić. Moc mogła dokonać cudów z ciałem człowieka. A teraz potrzebował jeszcze jednego cudu. Mocno chwycił rękojeść miecza i zaczął biec do miejsca, gdzie czuł obecność Tremayne'a i jego przeciwniczki. Znów poddał mocy swoje ciało. W lesie ponownie pojawił się zielony drapieźnik o białej grzywie.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
BJK
Game Master



Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Londyn

 Post Wysłany: Wto 21:28, 15 Maj 2007    Temat postu:

Ciemny kryształ holocronu zdawał się pulsować ukrytą potęgą. Mimo niewielkiej wagi ciążył w kieszeni Jedi niczym olbrzymi głaz. Jennir cały czas słyszał w swej głowie podstępny szept zła zamkniętego w tej piramidce:

- Nie wiesz z kim walczysz. Twoim prawdziwym wrogiem nie jest istota z którą mierzy się twój towarzysz, ta namiastka rycerza czy też mistrza Jedi. Twoim wrogiem są ogłupiające zasady Zakonu! Ograniczają Cię!

Krótkotrwała przerwa w świdrującym, niskim głosie, tak jakby duch Sitha musiał się namyślić, nie trwała długo.

- Nie ma emocji, jest spokój. Czy emocje są złe? Czy WSZYSTKIE emocje są złe? Miłość? Troska o spokój drugiej osoby, na której nam zależy? Albo troska o miliardy istot zamieszkujących Galaktykę, a które są narażone na rany i śmierć przez tą wojnę? Moja wiedza pozwoli Ci zakończyć ten konflikt! Jeśli tylko się na nią otworzysz. Uruchom holocron, zaczerpnij z tych nieprzebranych bogactw mądrości. Sam zdecydujesz czego użyjesz. To będzie Twój wybór!

Dass skupiony na bronieniu się przed mrocznymi myślami Exara Kuna i równoczesnym leczeniu zranionej dłoni nie wyczuł nowego zagrożenia. Dopóki nie było za późno.
Ostre pazury wbiły się pod tunikę i rozdarły skórę oraz mięśnie na plecach, tuż przy lewej łopatce. Ciężar ciała atakującego stworzenia przewrócił rycerza na ziemię. Upadając zobaczył w niewielkiej odległości wykrot pod korzeniami sporego drzewa, a w nim dwa niewielkie kociaki. I wszystko stało się jasne – podszedł zbyt blisko siedliska jakiegoś drapieżnika. Jennir słyszał nad sobą warknięcia i wiedział, że ma tylko sekundy na reakcję. Inaczej całe poświęcenie włożone w misję zda się kotu na obiad…


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Dass Jennir
Rycerz Jedi



Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Taris

 Post Wysłany: Wto 21:41, 15 Maj 2007    Temat postu:

Bez specjalnego namysłu sięgnął po miecz świetlny. Włączył klingę w ułamkach sekundy i posłał pchnięcie za siebie. Przez chwile zastanawiał się nad tym, co się stanie jeśli zabije matkę kociąt. Tym ruchem skazuje aż trzy, w gruncie niczemu niewinne istoty, na śmierć. Niestety nie miał wyboru. Wpłynięcie na umysł zwierzęcia byłoby zbyt czasochłonne. Musiał ocalić holokron przed wpadnięciem w niepowołane ręce, już zbyt wiele istot straciło życie z jego powodu. Poza tym, dlaczego ma się tym teraz martwić, skoro niewiadomo kto wyjdzie żyw z tego starcia? Na twarzy Jennira pojawił się już tylko grymas niezadowolenia.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
BJK
Game Master



Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Londyn

 Post Wysłany: Czw 4:46, 17 Maj 2007    Temat postu:

Cios na oślep w kota, który wylądował mu na plecach było w zasadzie jedynym możliwym działaniem młodego Jedi. Dzięki Mocy widział trajektorię pchnięcia i wiedział, że jest to pchnięcie śmiertelne. Nagle w jego myśli wdarł się niepohamowany śmiech mrocznego Lorda Sith i kotowate stworzenie oderwało się od jego pleców, a następnie, w kompletnie nienaturalny sposób lecąc, wylądowało kilka metrów od niego, unikając pewnej zagłady od energicznego ostrza. Kompletnie zaskoczony Jennir zauważył, że zwierzę wygląda na lekko zdezorientowane swoją sytuacją. Ale po sekundzie jakby się opanowało i spojrzało czarnymi źrenicami na rycerza. Źrenicami, które zaczęły zmieniać kolor. Najpierw przykryła je blada mgiełka, która po chwili zaczęła się nabierać intensywności, aż stała się krwistoczerwoną, błyszczącą źrenicą opanowanego przez Ciemną Stronę stworzenia. I znowu białowłosy wojownik usłyszał głos Exara Kuna, tym razem niekuszący i miękki jak wcześniej, lecz okrutny i zimny, niczym katowski miecz spadający na głowę skazańca:

– Nie przyjąłeś potęgi i wiedzy, którą ci ofiarowałem. Teraz zginiesz śmiercią niegodną Jedi. Te pazury rozszarpią twoje ciało.

Kot z cichym, aczkolwiek groźnie brzmiącym rykiem rzucił się ponownie na rycerza, zręcznie unikając kolejnych dwóch cięć świetlnego miecza. W jego ruchach widać było obecność czegoś nie-zwierzęcego, ludzkiego.
Dass bardziej mentalnie niż fizycznie odczuł ugryzienie stworzenia w ranną dłoń. Oprócz ostrych jak brzytwa zębów, w jego ciało wbiła się Ciemna Strona, raniąc go dotkliwiej niż wszystko, co dotychczas przeżył. Mimo bólu Jennir uświadamiał sobie, że musi się zmierzyć z duchem wojownika, do walki z którym przed wiekami Zakon wysłał setki rycerzy Jedi. A teraz był sam…


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Dass Jennir
Rycerz Jedi



Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Taris

 Post Wysłany: Czw 17:39, 17 Maj 2007    Temat postu:

Jasnowłosy jedi musiał znaleźć w sobie nową siłę. Głos Kuna grzmiał w jego głowie, Jennir wciąż słyszał "Teraz zginiesz...". Nieświadomie duch lorda sith podsunął niebieskookiemu rozwiązanie. Do głosu Kuna doszedł głos mistrza Colemana: "Nie ma śmierci... Jest tylko moc...". Nawet jeśli umrze tu i teraz to pozostanie jedi, Kun nie wywoła w nim strachu. Odegnał ból i strach, przywołał resztki spokoju jakie jeszcze mu pozostały mimo tych wszystkich przeżyć.
Jennir podniósł prawą dłoń, w której trzymał miecz i ciął w szyję opętanego zwierza, mając cichą nadzieję, że dziki kot nie zrezygnuje z rozszarpywania jego obolałej lewej ręki.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Czw 18:07, 24 Maj 2007    Temat postu:

determinacja JEdi pomimo narastającej obecności Ciemnej Strony Mocy była wielka. Uderzenie mieczem było skuteczne, bo przecież niemal nic nie jest w stanie oprzeć się potędze świetlistej klingi członka Zakonu. Jennir usłyszał krótki skowyt i poczuł ulgę. Jednak sekundę potem dłoń eksplodowała potwornym bólem. Bestia niemal urwała mu dłoń, która teraz przypominała krwawy strzęp. Jedi musiał oprzeć się o jakieś drzewo, nie spojrzał nawet na martwe drzewo, ból wyparł z jego głowy wszelkie inne troski. Nawet tą, że gdzieś w lesie trwała walka Tremayne'a z mrocznym Jedi. Jennir spazmatycznie łapał powietrze starając się usokoić oddech i raz jeszcze wykorzystać Moc do przynajmniej prowizorycznego zaleczenia obrażeń. Z pewnością nie obejdzie się z bez bacty, a może nawet i wymiany dłoni. Cyborgizacja była kiepskim rozwiązaniem dla każdego, a dla Jedi już w szczególności. Była jednak najtańszym i najszybszym rozwiązaniem. Ludzi rzadko wysilali się, żeby wyhodować sobie dłoń z własnych komórek. Cóż, technologia była wszechobecna. Nawet niektórzy Jedi korzystali z niej w nadmiarze. Moc powoli wypełniała Jennira, pozwała mu skoncentrować się na pokonaniu bólu, wypierałą to uczucie z umysłu, zastępując je błogostanem zespolenia ze źródłem potęgi Jedi. Po kilku minutach Jedi był gotowy do drogi. Nie oznaczało to, że dłoń była sprawna, nic podobnego. O ile ból ustał niemal całkowicie, to większość uszkodzeń pozostała niezaleczona. Brak czasu i bezpiecznego miejsca warunkował przyspieszony cykl regeneracji. Na szczęście teraz Jedi mógł ruszyć dalej. Niemal na granicy świadomości Jennnir usłyszał lodowaty głos:

- To jeszcze nie koniec...nie łudź się, że mi umkniesz....


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Dass Jennir
Rycerz Jedi



Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Taris

 Post Wysłany: Sob 23:12, 26 Maj 2007    Temat postu:

Mimo licznych obrażeń i towarzyszącego im bólu, Jennir nie przestawał logicznie myśleć. Niebieskooki jedi oderwał kawałek zielonej tuniki i obwiązał nim dokładnie ranę, w ten sposób mógł poświęcić więcej siły na samo gojenie rany, upływ krwii tamował prowizoryczny bandaż.
Dass przypiął miecz z powrotem do pasa i ruszył w drogę. Tym razem zrezygnował z wyczerpującego biegu, na rzecz przyśpieszonego marszu. W głowie kołatały się liczne myśli. Co się stanie z kociętami? Dlaczego musiał zabić Virgorda? Czy nie lepiej byłoby po prostu zniszczyć holokron tu i teraz, żeby nie wyrządził więcej szkód? Było to jakieś rozwiązanie ale Jennir był jedynie rycerzem, musiał dostosować się do rozkazów rady.
Blondyn odgonił wątpliwości i skoncentrował się na sprawie towarzysza. Tremayne mógł potrzebować jego pomocy.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Nie 10:42, 27 Maj 2007    Temat postu:

Tremayne z pewnością rozpoczął już walkę. Jedi czuł wrzące emocje Ciemnego Jedi, powierzchnia Mocy aż drżała od zmarszczek, które odciskał na niej adwersarz Tremayne'a. Z drugiej strony wyczuł też pewność siebie i determinację. To był jego towarzysz. Oby jednak pewność siebie nie przerodziła się w arogancję. Lekceważenie przeciwnika nigdy nie było najmądrzejszym posunięciem. Z drugiej strony wyznawcy Ciemnej Strony Mocy oddają się szałowi, a wtedy nie sposób kontrolować swoich działań. Popełnia się błędy. Być może Tremayne wiedział co robi. Wraz ze zbliżaniem się do walczących, Jennir zwrócił uwagę, że potęga Ciemnej Strony gęstnieje...Czyżby holokron był na tyle aktywny, że samą swoją obecnością wzmacniał Ciemnego Jedi? Czy w takim razie mądrze było biec na ratunek Tremaynowi, który z pewnością jest w stanie poradzić sobie z jednym Mrocznym Jedi? Zupełnie jakby w odpowiedzi na rodzące się wątpliwości, Jennir usłyszał gdzieś na granicy świadomości głos:

- Zostawisz przyjaciela na pastwę niechybnej śmierci? Takim Jedi jesteś? Czy może raczej podłym zdrajcą, który chce uciec z holokronem i wykorzystać zgromadzoną w nim wiedzę?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Dass Jennir
Rycerz Jedi



Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Taris

 Post Wysłany: Nie 15:57, 27 Maj 2007    Temat postu:

Decyzja była trudna ale Jennir wiedział, że duch Kuna go podpuszcza. Lekkomyślną i gwałtowną decyzją mógłby pogrzebać całą galaktykę. Sięgnął mocą w kierunku towarzysza i zadał mu proste pytanie.
-Poradzisz sobie?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Nie 17:06, 27 Maj 2007    Temat postu:

Jennir odebrał tylko szczątki myśli Tremayne'a. Jednak to co udało mu się odczytać było jasne:

- Zabierz holokron! Wywieź go z planety! Jak najdalej! W razie potrzeby zniszcz go!

Komunikat był jasny. Teraz pozostało działać.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Dass Jennir
Rycerz Jedi



Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Taris

 Post Wysłany: Pon 20:40, 28 Maj 2007    Temat postu:

Jennir bez słowa rzucił się biegiem w kierunku lądowiska. Czuł narastającą potęgę ciemnej strony. Nie miał wyboru, musiał pozostawić towarzysza na pastwę losu. Zadanie było ważniejsze od życia ich obu.
Zmęczenie odbierało resztki sił rannemu jedi. Dass sięgnął po moc, korzystanie z niej w obecnej sytuacji było co raz trudniejsze. Jasnowłosemu jedi wydawało się, że próbuje wybrać z bagna resztki czystej wody.
Zacisnął dłoń na rękojeści miecza, chłodny metal dodał mu otuchy. Musi wykonać zadanie. Tu i teraz, nie ma niczego ważniejszego.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Śro 17:20, 30 Maj 2007    Temat postu:

Szczęśliwie dla Jennira i całej misji mroczny Jedi był zaangażowany w walkę z Tremaynem. W przeciwnym razie wywiezienie holokronu mogłoby być trudne. Droga powrotna nie była łatwiejsza niż ta w głąb lasu. Jennir przedzierał się przez gęste zarośla i tylko dzięki Mocy nie skończył w jakimś wykrocie czy na kamienistym zboczu wzgórza. Bieg trwał dobre kilkanaście minut, ale w końcu Jedi przekroczył ten sam kamienny mur, który pokonał w pogoni za oszalałym padawanem. W okręgu Świątyni panował ruch. Pracownicy AgriCorpsu kręcili się po okolicy z blasterami, czekając na wieści od przybyszy z Coruscant. Widząc nadbiegającego Jennira, jeden z pracowników AgriCorpsu usiłował go zatrzymać.

- Hej stój! Co się dzieje? Gdzie Virgord?!

Jennir zatrzymał się zdyszany i niemal padł na kolana. Musiał złapać za ramię pytającego.

- Mistrzu, jesteś ranny!

Oczywiste spostrzeżenie poparte bylo faktami. Jennir słaniał się na nogach!


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Dass Jennir
Rycerz Jedi



Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Taris

 Post Wysłany: Sob 18:54, 02 Cze 2007    Temat postu:

- Słuchajcie panowie. Virgord nie żyje, musiałem go unieszkodliwić, nie było innego wyboru.- Jennir z zgrozą słuchał własnych słów. "Unieszkodliwić" w taki sposób mówił o pozbawieniu kogoś życia. Czy postąpił słusznie? Teraz nie było czasu na te rozmyślania, trzeba było działać.
- Mistrz Tremayne toczy walkę z mrocznym jedi w głębi lasu. Muszę zabrać holocron z planety. Wy czekajcie tu na mistrza Tremayne'a i przekażcie mu, że wziąłem jego statek i kieruję się na Coruscant. Zrozumieliście?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Nie 11:15, 03 Cze 2007    Temat postu:

Zszokowani członkowie AgriCorpsu chyba niebyli przygotowani na taka ilość ponurych wieści.

- W lesie jest mroczny jedi?! Nie możesz nas zostawić na jego pastwę! Nie jesteśmy silni w Mocy, nie damy sobie rady! Zajmujemy się tutaj badaniami biologicznymi i eksperymentalnymi uprawami. Wysłaliśmy już komunikat o tym co się tutaj wydarzyło, ale pomoc nie nadejdzie prędko!Co jeżeli Tremayne zawiedzie? Poza tym czy możesz zostawić przyjaciela, kiedy ten walczy ze śmiertelnym wrogiem Zakonu?


Inny z padawanów wykrzyknął zza pleców kolegi:

- Zaprogramuj statek i wyślij go na Coruscant, ale nie zostawiaj nas!

Zdalny pilot była jakimś rozwiązaniem, a padawanowie zwrócili Jennirowi uwagę na możliwość klęski Tremayne'a. Czy mógłby wziąć na siebie odpowiedzialność za rzeź kilkudziesięciu niewinnych ludzi.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Dass Jennir
Rycerz Jedi



Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Taris

 Post Wysłany: Nie 11:54, 03 Cze 2007    Temat postu:

Jennira uderzyły argumenty zebranych. Niestety nie były wystarczające. Mroczny jedi nie był zagrożeniem dla tych ludzi. Nie mieli niczego czego pragnąłby adept ciemnej strony. Wysłanie statku z holokronem mogło wydawać się dobrym rozwiązaniem, na pierwszy rzut oka. Nie wiadomo było czy w przestrzeni nie czekają towarzysze mrocznego jedi. Gdyby tak było bez problemu przejęliby holokron, nie mówiąc już o statku. W tej chwili życie Jennira czy Tremayne'a nie miało znaczenia. Ważny był holokron, gdyby został utracony przyczyniłby się do śmierci milionów istot. Jennir nie był gotowy, żeby wziąć na siebie odpowiedzialność za życie Tremayne'a ale nie mógł też wziąć odpowiedzialności za śmierć tylu innych istot. Musiał wybrać mniejsze zło.
Dass sięgnął po moc aby uspokoić zebranych.
- Ten mroczny jedi nie jest tu po was. Chce tylko holokronu, kiedy odlecę podąży za mną. Muszę dopilnować tego, żeby holokron trafił na Coruscant. Ani ja, ani mistrz Tremayne nie jesteśmy ważni. Ten przedmiot musi znaleźć się w świątyni.- białowłosy jedi włożył w te słowa tyle perswazji na ile było go stać, miał tylko nadzieję, że to wystarczy.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Pon 17:37, 04 Cze 2007    Temat postu:

NA twarzach naukowców AgriCorps malowało się przerażenie:

- Ależ to loteria - wykrzyknął jeden - albo nas zostawi w spokoju, albo z samej nienawiści do Zakonu wybije nas do nogi! Skąd ta pewność, że mroczny jedi zostawi nas w spokoju? Oni są szaleni! Zabije twojego towarzysza a potem wymorduje wszystkich w placówce. Zobacz jakiego spustoszenia Ciemna Strona dokonała do tej pory! Mistrz Torami i jego uczeń zabici, Virgord nie żyje, gdzieś w lesie kolejny Jedi może zaraz stracić życie, a Ty chcesz uciekać? !

Kolego rozhisteryzowanego badacza chwycił go pod łokciem:

- Daj spokój Herl! Mistrz Jennir mówi logicznie. Napewno gdzieś kiedyś czytałeś czym jest holokron. Może i jesteśmy biologami, ale wszyscy zostaliśmy wychowani w świątyni Jedi. Jako zastępca kierownika placówki zarządzam ewakuację. Nie zostaniemy tutaj, niebezpieczeństwo śmierci kolejnych osób jest za wielkie. Niech wszyscy pracownicy jak najszybciej zamkną laboratoria i zbiorą się na lądowisku. Lecimy na Coruscant razem z Mistrzem Jennirem.

Mężczyzna wywołany jako Herl przeczesał ręką włosy i nieco uspokojony spojrzał na kolegę:

- Dobrze, dobrze. Trzeba zabrać ciała mistrza Toramiego i Elgana.


Herl ruszył w stronę zabudowań bazy wydając polecenia do słuchawki komunikatora. Wkrótce na lądowisku zapanował spory ruch. Z pól i dalej położonych szklarni zaczęli przylatywać lub przyjeżdżać członkowie AgriCorpsu. Jedni na grawicyklach, inni na airspeedarach, a znowu niektórzy na kołowych łazikach. Większość tego sprzętu zapakowano do corelliańskiego transportowca stojącego na lądowisku. Maszyna była duża i pochodziła z serii MF-300, które niedawno zasłynęły z wojskowej wersji SF-75.

Jennir nie mógł czekać. Naukowcy poradzą sobie bez niego, a niebezpieczeństwo było daleko - w lesie. Jedi wyczuwał obecność Tremayne'a, ciągle przytomnego i walczącego. Był lekko ranny, ale do tej pory nie ustąpił pola mrocznemu jedi. Wywiezienie holokronu z planety z pewnością osłabi oddziaływanie ducha...no właśnie, tak na prawdę nie wiadomo było z czym Jedi mieli do czynienia? Niemniej jednak siła Ciemnej Strony z pewnością osłabnie po odlocie holokronu. Jennir wszedł na pokład "Star Stalkera" i szybko przeszedł na niewielki mostek statku pościgowego Tremaynea. Chwilę zajęło mu uruchomienie systemów nieznanego mu pojazdu. Wreszcie podniósł maszynę, która ze znaczną prędkością wzbiła się w niebo. Po kilku minutach nerwowego lotu przez gęstniejącą warstwę chmur, Jennir znalazł się próżni kosmosu. Światło księżyca zalało kabinę statku. Jedi musiał osłonić oczy przed niezapowiedzianym blaskiem. Po chwili filtry zaciemniły szyby, tak, że ledwie cząstka światła przedostawała się do środka. Kiedy Jennir spojrzał przed siebie, zobaczył odbicie własnej twarzy. Z przerażeniem stwierdził, że jego skóra marszczy się i szarzeje. Włosy zaczynają błyskawicznie siwieć i odsłaniać skórę czaszki. Pod oczyma pojawiły się worki obwisłej skóry, same gałki zaczęły krwawić, po czym wypadły...Zapanowała ciemność. Jedi poczuł ostry, dławiący bół w gardle. Zupełnie jakby ktoś za pomocą metalowej sondy do karmienia ptaków, wtłaczał mu do ust kilogramy piasku i kamieni...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Dass Jennir
Rycerz Jedi



Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Taris

 Post Wysłany: Wto 21:26, 05 Cze 2007    Temat postu:

Kun... Duch starożytnego lorda był potężniejszy niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrażać. Jennir był zwykłym rycerzem, nie miał szans w starciu z taką potęgą. Najgorsze było to, że zdawał sobie z tego sprawę. Nadzieja powoli odlatywała z przeżywającego agonię ciała.
Mrok i śmierć wysysały z jedi nie tylko siły witalne ale i zasady jakimi się kierował. Było mu wszystko jedno. Nie ważne czy mrok skryje galaktykę. "Nic nie jest ważne." pomyślał Dass.
To wystarczyło. Zdał sobie sprawę z tego co robi. Ulegał potędze ciemnej strony, stawał się jej zabawką. Robił dokładnie to, czego oczekiwał od niego Kun.
Nie, nie umrze, a przynajmniej nie w taki sposób. Będzie walczył, jest to winny wszystkim tym, którzy tak wiele mu dali ale przede wszystkim jest to winny samemu sobie.
Powoli nadzieja wyparła z serca jedi ciemność. Rycerz sięgnąl po moc. Nie po to aby przeżyć, nie po to aby przywrócić sobie pewność, wreszcie nie po to aby wykonać zadanie. Zrobił to, bo tak należało zrobić. Będzie walczył do końca i jeśli moc zechce, połączy się z nią tu i teraz.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Czw 20:40, 07 Cze 2007    Temat postu:

Na fotelu pilota statku pościgowego Tremayne'a siedział bez życia długowłosy mężczyzna. Ciszę przerywały ciche odgłosy pracy maszyny. Silniki dudniły głucho i miarowo, a jednostka powoli oddalała się z planety. Jennir przez kilka sekund miał przed oczyma taki obraz, po czym w szoku, krztusząc się i kaszląc wrócił do rzeczywistości. Piekący ból w gardle przypominał o straszliwej wizji. Jedi pomyślał, że właśnie tak czuje się ktoś, komu wciśnięto do gardła włączoną spawarkę...Choć może porównanie nie było adekwatne, w końcu po kilku kolejnych minutach mógł oddychać w miarę normalnie. Jennir złowił swoje odbicie w przedniej szybie. Wszystko wyglądało normalnie, skóra nie odpadała mu z twarzy. Wizja, choć koszmarna, była tylko wizją, a on zdołał utrzymać łączność ze światłem, odrzucić rozpacz wywołaną cierpieniem. Zdał test! Najgorszy z jakim do tej pory się spotkał. CIemna Strona choć potężna, nie skłoniła go do porzucenia wyznawanych wartości i poddania się zwątpieniu.

Maszyneria statku, nieświadoma doniosłości zdarzenia, które przed minutami rozegrała się na pokładzie, przypominała o sobie piskami, blaskiem świateł różnych ekranów, konsol i przełączników. Na okrągłym wyświetlaczu ponad drążkiem sterowniczym jarzyło się graficzne wyobrażenie planety-miasta Coruscant. Komputer wyświetlał pytanie dotyczące kursu. Jennir musiał podjąć decyzję. Powrót do Świątyni był logiczny.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Jedi » Holocron
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group