FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Holocron
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Jedi » Holocron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dass Jennir
Rycerz Jedi



Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Taris

 Post Wysłany: Pią 16:10, 08 Cze 2007    Temat postu:

Powrót do świątyni wydawał się nie tylko logicznym ale i jedynym wyjściem. Jennir był osłabiony zarówno fizycznie jak i psychicznie, nie był pewien ile jeszcze wytrzyma z holocronem. Tylko na Coruscant znajdowali się jedi mogący sobie poradzić z mocą Kuna. Jennir mógł jeszcze próbować zabezpieczyć holocron w którymś z licznych praexum znajdujących się na takich planetach jak Alderaan ale niosło to z sobą ryzyko kolejnych ofiar i nowych mrocznych jedi.
Niebieskooki jedi bez słowa wstukał odpowiedź dla komputera pokładowego: Coruscant.
Nie wiedział ile potrwa podróż ale miał nadzieję, że jak najkrócej.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Pią 20:04, 08 Cze 2007    Temat postu:

Obrażenia i wyczerpanie psychiczne w końcu wzięły górę. Jennir zdążył jedynie zobaczyć tworzący się wokół statku tunel nadprzestrzenny, po czym stracił przytomność. Zapadł się w pustkę. Jedi nic nie czuł, nie miał świadomości i z odtrętwienia wyrwał go dopiero intensywny, przeraźliwie głośne wycie syreny alarmowej. Jennir z trudnością otworzył oczy. Zanim zorientował się co się dzieje minęła chwila. Okazało się, że statek zbliżał się do planety i należało wyprowadzić go z nadprzestrzeni. Nic dziwnego, że nie zaprogramował prawidłowo nawigacji. W jego stanie było to zrozumiałe. Mężczyzna z wyraźnym wysiłkiem zabrał się za wprowadzanie prawidłowych komend. Kiedy wreszcie nadszedł czas, pociągnął za właściwą dźwignię i gwiazdy znowu były świetlistymi punktami. Przed statkiem pojawiła się rozjarzona niczym klejnot galaktyczna stolica - Coruscant. Niemal natychmiast kontrola lotu namierzyła sygnał "Star Stalkera" i jako okrętowi Jedi przyznała priorytetowy korytarz wprost do Świątyni. Droga wydawała się prosta. Kiedy wszystko wydawało się już tylko drobną formalnością Jennir usłyszał jadowity szept:

"Obiecałem ci śmierć, zamierzam dotrzymać słowa błaźnie"

Sekundę potem sterownia statku wybuchła deszczem iskier! Konsolety stanęły w ogniu. Warczący odgłos elektryczności przebijał jednak huk silników, które nagle zaczęły tracić stabilność. CO więcej kontrolki, które jeszcze nie wybuchły wskazywały na rozpoczęcie procesu zapłonu hipernapędu. Jennir musiał coś zrobić, inaczej nie tylko lokator holokronu stanie się bezcielesną zjawą...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Dass Jennir
Rycerz Jedi



Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Taris

 Post Wysłany: Sob 10:16, 09 Cze 2007    Temat postu:

Jennir rzucił się w wir walki o przetrwanie. W myślach zobaczył jak kula ognia spada wprost na niewinnych mieszkańców Coruscant. Musiał zatrzymać ten proces za wszelką cenę. Miotał się od jednej konsolety do drugiej anulując polecenia wydawane przez ducha Kuna. Mimo to nie dawał rady, nie nadążał z cofaniem wszystkich poleceń. Zdał się na moc. Używał jej by wstukiwać polecenia do pozostałych konsolet. Moc miała swoje zalety, oddalony na metr od iskrzących konsolet jedi mógł nadal ich używać. Teraz rozumiał dlaczego mistrz Yoda tak krzywo patrzył na jego zaniedbania w rozwijaniu telekinezy.
Mimo wysiłków niebieskookiego jedi statek żył własnym życiem.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Faeton
Game Master



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


 Post Wysłany: Sob 12:31, 09 Cze 2007    Temat postu:

Praca Jennira wydawała się iść na marne. Raz ugaszony pożar wybuchał w innej części statku ze zdwojoną siłą. Po samych dźwiękach wydawanych przez statek, można byłoby uznać, że zaraz się rozpadnie. Dodatkowo dało się wyczuć złośliwą obecność skupionej wrogiej woli, która nie ustępowała w swych wysiłkach, żeby doprowadzić "Star Stalkera" do katastrofy. Ten plan mógł się powieść, tym bardziej, że Jennir znalazł się już na regionem planety, gdzie wznosiła się Świątynia Jedi. Rzeczywiście, po kolejnych kilku minutach wypełnionych próbami ratowania spadającego statku, mistrz Jedi ujrzał majestatyczny zigurat. Wyniosła budowla wznosiła się ponad okoliczna zabudowania. Była dosyć oczywistym celem dla przepełnionego nienawiścią ducha, czy cokolwiek nawiedzało holokron. Cztery strzeliste wieże, uzupełniające konstrukcje Świątyni przybliżały się w zabójczym tempie. Jennir mógł sobie wyobrazić, że gapie na dole, i rycerze na tarasach świątyni, mogli obserwować spektakularny widok okrętu spowitego kłębami dymu, zmierzającego ku nieuchronnej zagładzie. Zderzenie z pewnością byłoby śmiertelne dla Jedi na pokładzie statku.

Kiedy Jennir zaczynał już tracić nadzieję na uratowanie poczuł, że obecność Ciemnej Strony gwałtownie się kurczy. De facto mógłby przysiąść, że jego duszę zalało światło i kojąca obecność Jasnej Strony. Czuł wsparcie przynajmniej kilku potężnych Jedi. Cóż, jego prześladowca nie wziął pod uwagę jednego - atakując Świątynię, należy spodziewać się odpowiedzi jej obrońców. Teraz opanowanie statku było formalnością. Trzeba było jednak działać szybko - inaczej zapowiedź katastrofy mogłaby pozostać w mocy. "Star Stalker" przeciął powietrze nad ogrodami Świątyni, leciał na tyle nisko, że uciął kilka wierzchołków drzew. Kilku przechadzających się tutaj Jedi musiało paść i przylgnąć do ziemi, inaczej podzieliliby los roślin. Statek dotknął wreszcie ziemi, a raczej wbił się w nią łoskotem. Orał trawniki przez dobre kilkadziesiąt metrów aż zatrzymał się wytyczając za sobą długą i szeroką bruzdę. Niemal natychmiast pojawili się Jedi, w tym uzdrowiciele. Jennir nieszczęśliwie uderzył głową w konsolę i rozciętym czołem próbował wydostać się z rozbitej kabiny. Statek był zniszczony. Tremayne z pewnością nie będzie zadowolony! Na szczęście holokron został dowieziony na Coruscant. To było najważniejsze. Jedi przecisnął się do włazu wyjściowego, ten jednak był uszkodzony. Ościeżnica okrągłych wrót była zgięta i zablokowała wrota. Ze znacznym trudem przecisnął się do włazu awaryjnego na spodzie kadłuba. Było to wyjście techniczne i nie pozostawiało wiele miejsca dla przechodzącego, co stanowiło spory kłopot dla kontuzjowanego Jennira. Na szczęście okazało się, że ten właz był sprawny. Membranowe drzwi rozsunęły się w odpowiedniej chwili. Pożar, który wybuchł we wnętrzu statku z pewnością pochłonąłby Jennira. Kilku Jedi uniosło go za pomocą Mocy i postawiło na trawie daleko od płonącego wraku. Mistrz poznał wśród ratowników wielu znajomych - Tarmo Swint - pochodzący z Malastare Gran, Emrina Demin-Kov z Kuat, czy ubrany w błękitną koszulkę bez ramion, muskularny Brentan Quelt. Chwilę potem Jennir stracił na chwilę przytomnośc, aby za kilka sekund ocnkąć się w objęciach uzdrowiciela. Dwudziestokilkuletniego człowieka nie znanego mu z imienia. Mężczyzna przyglądał mu się z zatroskaniem. Jego rany wydawały się poważne, szczególnie dłoń, raz zmiażdżona uderzeniem zaimprowizowanej maczugi Virgorda, a potem przez szczęki dzikiego kota. Rozbite czoło i liczne pozostałe kontuzje dopełniały obrazu rozpaczy, który teraz stanowił Jedi. Mdlejąc i na przemian odzyskując przytomność, Jennir usłyszał zaniepokojony męski głos :

"Co z Tremaynem? Gdzie jest Tremayne?!"

Inny głos odpowiedział, chyba Quelta:

"Uspokój się Sarta, "Star Stalker" płonie, nie możesz nic zrobić"


Odpowiedź była dosyć gwałtowna:

"Jestem spokojny" gniewnie syknął Jedi. "Wyczułbym śmierć Tremayne'a."

Znowu Quelt:

" Przeszukujemy okolice. Jeżeli mistrz Tremayne zdołał się ewakuować z pewnością go znajdziemy"

Chwila ciszy

Jennir zdołał wydusić z siebie:

"Mam go! Przywiozłem bezpiecznie...zabezpie...Holo..."

Nie zdołał dokończyć. Był zbyt wyczerpany. Nagle pojawił się Agen Colar i płynnym ruchem podniósł z trawy piramidkę, która właśnie wypadła Jennirowi z dłoni. Zabrak schował przedmiot do torby z czarnej skóry. Uśmiechnął się do Jennira i zanim ten zemdlał na dobre powiedział:

"Dobra robota mistrzu, teraz zajmiemy się twoim zdrowiem".


Mistrz Colar zaczął wydawać polecenia, a chwilę potem Jennir zemdlał na dobre.

Świat znowu nabrał realnych kształtów. Dass Jennir powoli uniósł ciężkie powieki. Na początku widział mniej więcej oślepiającą plamę białego światła, która z czasem nasyciła się innymi barwami. Po kolejnej minucie jedi zorientował się, że leży na łóżku w przestronnej sali o błękitnych ścianach. Pokój był dobrze urządzony, ustawiono w nim kilka rzeźb - alegorii zdrowia oraz wygodnych mebli do siedzenia. Oprócz łózka, które zajmował Jennir kilka pozostałych było pustych. Na stojaku obok posłania znajdował się aparat, który najwyraźniej monitorował funkcje życiowe pacjenta. To pewnie to urządzenie zaalarmowało droida medycznego, który po chwili nieco sztywno wkroczył do sali.

"Mistrzu Jennir! Obudził się pan! Doskonale! Proces leczenia i rehabilitacji pana, był wielkim wyzwaniem! Pańscy zwierzchnicy zostali właśnie poinformowani o pańskim powrocie do świadomości. Zapewne już ktoś tu schodzi."

Rzeczywistość potwierdziła zapowiedź robota. Po kilku chwilach przy łóżku Jennira stanął nikt inny tylko mistrz Agen Colar, ten sam, który kierował akcją ratunkową w ogrodach Świątyni.

"Nareszcie! Już traciliśmy nadzieję. To niesamowite, ale mimo kilku kuracji w bakcie, Twoje rany, mistrzu Jennir nie chciały się zasklepić . i dłoń. Na szczęście obrażenia wreszcie zaczęły się goić ak pewnie domyślasz się kłopoty z pomyślnym i szybkim zakończeniem kuracji mają związek z przedmiotem, kóry przywiozłeś...ale zanim przejdziemy do tego, pewnie chciałbyś dowiedzieć się jak długo tutaj leżysz...cóż - dwa tygodnie!"

Colar przysunął sobie stojący obok fotel i kontynuował

"Holokron - po wstępnych badaniach Rada stwierdziła, że sam fakt dowiezienia go na Coruscant jest wielkim sukcesem. Wiemy już co nieco na temat kulisów całej sprawy. Kilkadziesiąt godzin po Twoim przylocie wylądował frachtowiec z członkami AgriCorpsu. Był z nimi Tremayne. Przedstawił nam dokładny raport. Obydwaj zasługujecie na pochwałę. Wypełniliście misję, mimo, że klęska byłą blisko. Nikt nie przewidywał, że będziecie musieli borykać się z takim niebezpieczeństwem. Zginał mistrz Torami, jego uczeń i padawan Virgord...cena była wysoka, niemniej jednak sprawa została zamknięta"

Kiedy mistrz Colar kończył mówić, za jego plecami bezgłosnie pojawił się Tremayne. Stał przez chwilę wpatrując się w rekonwalescenta.
Usmiechając się powiedział:

"Cóż mistrzu Jennir, chyba faktycznie udało nam się wypełnić misję. Zgodzę się z Colarem...cena była wysoka, jednak to zawsze będzie nam przypominać jakie niebezpieczeństwo kryje się po Ciemnej Stronie...Torami był moim serdecznym przyjacielem, jego morderstwo strasznie mnie zabolało. Tym bardziej cieszę się, że holokron nie wyrządzi już nikomu krzywdy. Przynajmniej tak długo jak pozostanie tutaj."

Zabrak nawiązał do ostatniej myśli Tremayne'a:

"Nie chcę nawet myśleć co mogłoby stać się gdyby holokron dostał się w ręce Dooku. Zawarta w nim wiedza ma ogromną wartość, dzięki wam będzie bezpiecznie spoczywała w naszym skarbcu. Prawdopodobnie nie podejmiemy badań artefaktu, kontakt z nim jest wyczerpujący nawet dla najbardziej doświadczonych mistrzów. Jeżeli chodzi o moje zdanie, to należałoby go zniszczyć, ale to już decyzja Rady. Cóż, zostawiam was. Mam nadzieję, że szybko wrócisz do zdrowia Jennira"


Mistrz wyszedł. Wszystko skończyło się dobrze, choć Jennir przypłacił wyprawę licznymi obrażeniami. Niemniej potencjalnie zabójczy przedmiot znalazł się pod pieczą najlepszych potencjalnych strażników- Jedi. Galaktyka mogła spać nieco spokojniej. O ile spokojny sen w dobie Wojny Klonów był w ogóle możliwy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Faeton dnia Sob 16:11, 17 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Jedi » Holocron
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
Strona 5 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group