FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
W krainie Cieni
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Skończone misje » W krainie Cieni
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Wto 20:22, 23 Sty 2007    Temat postu:

Rhade wracał obolały z zaimprowizowanej sali treningowej. Tym razem postanowił wykorzystać do ćwiczeń swoje najnowsze nabytki, MagnaGwardzistów, cóż jednej rzeczy nie wziął pod uwagę, siły. Zaawansowane układy motoryczne droidów dawały im wręcz niesamowitą siłę nacisku i moc, gdyby chciały potrafiły bez większych problemów wyrwać człowiekowi serce. I były szybkie, przerażająco szybkie, Telemachus nawet nie przypuszczał że maszyna jest w stanie nie tylko sprostać istocie organicznej w walce wręcz ale nawet być wstanie ją pokonać. Musiał zredagować swoje poglądy kiedy droid wykonał na nim wręcz podręcznikową dźwignię i posłał go przez całą sale w powietrze. Lot zatrzymał się dopiero na ścianie, co po części było głównym powodem bólu kapitana. Problem leżał też w tym że droidy nie miały czułych punktów, każdy organiczny ma szereg wrażliwych miejsc na swoim ciele, oczy, uczy, splot słoneczny i temu podobne. Maszyna nie miała niczego takiego, uderzenie które spowodowało by paraliż ręki u człowieka nie robiło najmniejszego wrażenia na MagnaGawrdziście a mogło dodatkowo zaowocować połamanie sobie palców. Maszyny przynajmniej nie szydziły, no jeszcze nie szydziły, Sijumi mówił że szybko się uczą i po jakimś czasie nabiorą czegoś na kształt poczucia humoru. Dowcipkujący droid, chyba świat się kończył.
Dzień ten nie stronił od niespodzianek, kolejną zafundował mu Zim który z uśmiechem jakby wygrał loterie galaktyczną wyszedł naprzeciw swemu dowódcy.
- Dzieńdobry, chłopcze.
- A jaki tam dobry bosmanie.
- A dobry, dobry … choć coś ci pokaże.
- Zim ja to chyba pierw do ambulatorium sprawdzić czy nic nie połamałem.
- A to się dobrze składa bo tam chciałem cię zaprowadzić.
- Doktor znalazł jakiś fascynujący okaz bakterii u tego kuglarza ?
- Gdzie tam, chłopaczek sobie leży w pojemniczku cichutko i spokojnie, chodzi o co innego. No idziemy chłopcze.
Mówiąc to bosman klepnął dosyć mocno Rhadego w plecy, skutkiem był wytrzeszcz oczu kapitana i zaciśnięte z bólu zęby. Kilkanaście minut później obaj wmaszerowali do ambulatorium, w sumie to Zim wmaszerował a Telemachus się dowlekł.
- Doktorze, umarłem i jestem w piekle … dobij mnie.
- No, no kapitanie Rhade, nie po to spędziłem sześć lat w akademii by dobijać za byle skaleczenie.
- Skaleczenie, dobre … ja fruwałem jak ten jastrzębio nietoperz.
- To w pana stylu.
- Stylu może, ale nie naturze.
Zim lekko zniecierpliwiony pociągnął mężczyznę za rękę na której wykonano dźwignie. Rhademu aż oczy zaszły łzami.
- Zim !!! ja ci za to pod kilem przeciągnąć każę !
- Ten okręt niema kila chłopcze.
- To go każe do diabła zbudować !
- Potem … patrz.
Mówiąc to bosman wskazał na pojemnik wypełniony bactą, wewnątrz unosiła się sylwetka człowieka. Trochę trwało niczym rozpoznał twarz osoby.
- Pułkownik Mako ?
- We własnej osobie.
- Ale … ?
- Co on tu robi ?
- No.
- Leżał sponiewierany w jednej z cel, na ostatnim oddechu nawet powiem. Musieli nim nieźle potrząsnąć.
- Czemu wcześniej nie powiedzieliście nic ?
- Po pierwsze nie byliśmy pewni że to on, po drugie nie było wiadomo czy przeżyje. Ale to twardy dziadek jak widać.
- Kiedy dojdzie do siebie ?
Do obu mężczyzn podszedł doktor.
- Kilka dni w bacie, około dwóch miesięcy rekonwalescencji i będzie jak nowy.
Mówiąc to wykonał zastrzyk ze środkiem rozluźniającym w przedramię kapitana.
- To powinno złagodzić ból, jutro będzie pan jak nowy.
- Dziękuje doktorze.
Kilka minut potem znaleźli się obaj z Zimem na korytarzu zmierzając do pomieszczenia kartograficznego.
- Jak sądzicie bosmanie, kto ich tak urządził ?
- Niewiem, ten szczeniak nosi ślady czegoś w rodzaju palnika plazmowego. Chyba ktoś go potraktował tą zabawka co to nią się tak chwalą.
- Mieczem świetlnym ?
- Taaaa, tak chyba nazywali tą latarkę.
- Starł się z innym jedi ?
- Bladego pojęcia chłopcze, podobno jest trochę takich jak on latających po galaktyce z mordem w oczach.
- Ci … Sith ?
- Jak zwał tak zwał, ostatni raz to nasi przodkowie z nimi walczyli ale od kilku tysięcy lat nie było o nich wiadomości. Albo się wytłukli albo … cholera wie co.
- Kuglarze, same z nim kłopoty.
- Trudno się nie zgodzić.
Przejechali windą kilka poziomów w górę by znaleźć się na pokładzie w którego jednej z sal mieściła się baza kartograficzna.
- Będziemy tak siedzieć i nic nie robić czekając na odpowiedz rady ?
- Nie, zbyt długo by to trwało a teraz czas to dla nas pieniądz.
- Więc zostawiamy tu Rogera by oczekiwał odpowiedzi a sami przeskoczymy pod jeden z punktów tranzytowych i będziemy oczekiwać łupu ?
- Taki jest mniej więcej plan.
Śluza rozsunęła się na boku ukazując oczom oby mężczyzn dosyć spore pomieszczenie z dużym holoprojektorem po środku. Przez godzinę oglądali mapy astronawigacyjne szukając odpowiednich punktów odskokowych i ustalając miejsca zbiórek. „Shas’o Kais” miał udać się na łowy a frachtowiec pozostać na miejscu wyczekując na jego powrót.

I tak oto w przeciągu niedługiego czasu korweta odcumowała od ogromnego okrętu i obierając wyznaczony kurs skoczyła w hiperprzestrzeń.

Powrót do realnej przestrzeni nastąpił na obrzeżach niezamieszkałego systemu czerwonego karła. Pasywny system skanowania nie ujawnił żadnej obecności a przynajmniej emisji elektronicznej, systemy aktywne dały jednak minimalnie inny odczyt.
- Sir, nie jestem pewien ale coś tu jest, prawie na granicy naszych czujników.
- Gdzie dokładnie ?
- Tutaj w kwadracie C-34/67 … znikoma ślad jonowy.
- Może to kilwater jakiegoś statku ?
- Kilwater by się rozpraszał a ten pozostawia ciągły ślad, bardzo nikły ale jednak.
Rhade podniósł głowę znad konsoli sensorycznej.
- Ster !
- Sir ?
- Kurs na potencjalny kilwater w kwadracie C-34/67.
- Aye, aye sir. Ster ! kurs 2-4-6 na 34/67 ! oba silniki pół naprzód.
Sternicy jak echo powtórzyli za bosmanem.
- Ster 2-4-6 na 34/67 ! oba pół naprzód.
Dysze podwójnych jednostek napędowych okrętu pojaśniały emisją strumienia odrzutu wprawiając masę statku w ruch przyspieszając z każdą chwilą. Na razie potencjalny cel omiatały tylko wiązki pasywnego nasłuchu, statek kierował się dziobem ku nieznanemu kontaktowi zasłaniając poświatę ze swoich silników kadłubem. Po godzinie lotu kapitan zaryzykował aktywny skan otoczenia. Tym razem czujniki dostarczyły bardziej szczegółowych danych pozwalających już na w miarę wyraźną projekcję holograficzną. Z tyłu mostka pojawił się kształt nieznanego obiektu, był to z pewnością statek.
- Brak sygnatury energetycznej, brak oznak życia, brak jakichkolwiek emisji elektronicznych. Statek widmo.
Rzeczywiście okręt był pochylony pod dziwnym kątem i raczej dryfował niż leciał w jakimś kierunku.
- Ster, podejść do pojazdu … powoli.
- Aye, aye sir.
- Przejść na stan gotowości bojowej, unieść tarcze, nie chce wpaść w jakąś paskudną pułapkę.
W korytarzach „Shas’o Kais” rozległy się brzęczyki alarmowe wzywające załogę na stanowiska bojowe. Jak jeden każdy oderwał się od dotychczasowych zajęć i popędził na swoje stanowisko. Me był to alarm bojowy więc ludzie nie spieszyli się tak bardzo, ale mimo to znaleźli się na wyznaczonych pozycjach w przedziale regulaminowego czasu.
Korweta zbliżała się do statku widmo ostrożnie na wszelki wypadek mierząc do niego z turbolaserów gotowych na jedno skinienie kapitana zalać przeciwnika ogniem. Nadal jednak panowała cisza.
- Panie Sijumi, aktywnymi proszę.
Silny pokładowy zestaw czujników posłał ponad pięć megawatów energii na obiekt dokładnie go „opukując”. Najciekawsze było to że komputer pokładowy nie mógł rozpoznać konstrukcji. Holograficzna projekcja jednak nie dawała złudzeń jednej a może nawet dwóm osobom. Zim z zaciekaniem wpatrywał się w ulotny kształt.
- Chłopcze, ja znam tego ducha … ty zresztą też.
- Znam ?
- Przypatrz mu się dokładnie.
Telemachus wpatrywał się w projekcję, po chwili olśniło go.
- Niemożliwe.
- Niemożliwe a jednak.
- Zim, miałby teraz przynajmniej trzy i pół tysiąca lat.
- Wygląda na takiego.
- Nie to niemożliwe …
- Zaraz sprawdzimy, przyglądajcie mu się zaraz wrócę.
Bosman na prędce opuścił mostek, po kilkunastu minutach wrócił z niewielkim nośnikiem informacji.
- A to co ?
- Podręcznik historii chłopcze.
Mówiąc to wcisnął nośnik do gniazda, komputer potwierdził połączenie i poprosił o wytyczne. Zim wstukał tylko – porównanie danych. Przez ekran monitora zaczęły przemykać setki różnych sylwetek z tak dużą prędkością że zlewały się w jedno. Po chwili obraz zatrzymał się a komputer wyświetlił informacje – znaleziono podobieństwo.
Na bocznym monitorze wyświetliła się niemal identyczna sylwetka statku jak napotkanego okrętu widmo.
- Corelliańska korweta model GN-2. Czas służby brak dokładnych danych, określany jako 3 i pół tysiąca lat od obecnej daty. Okres Wojen Mandaloriańskich. …. Czy podać specyfikację techniczną ?
Zim zatrzymał przekaz danych i spojrzał na Rhadego.
- A niech mnie gundark dziabnie bosmanie … mamy tu prawdziwy artefakt.
- Dosłownie chłopcze, istny rarytas. Tylko co z nim zrobimy ?
- A co możemy zrobić … zdobędziemy abordażem.
- A opór stawią nam duchy i szkielety ?
- Może pan wziąć krucyfiks bosmanie.
- Bardzo śmieszne, wiesz że ten statek jest grobem i nie powinniśmy go naruszać.
- To zbyt istotne znalezisko Zim by go ot tak zostawić, zobaczymy co mają a potem zdecydujemy co dalej.
Jak powiedział tak zrobił, na ten lot w hangarze „Shas’o Kais” stał prom z przylgą magnetyczną i uniwersalnym rękawem cumowniczym. Był on na wyposażeniu „Wesołego Rogera” jako jeden z wielu elementów poprawnego funkcjonowania frachtowca. Wliczało się w to też całkiem pokaźnych rozmiarów flota małych jednostek inspekcyjnych, naprawczych i wahadłowców. Jako że nie mieli zamiaru jeszcze nikogo atakować a jedynie się rozejrzeć nie zabrali ze sobą holowników nadprzestrzennych.
Okręt zatrzymał się obok GN-2 w odpowiedniej odległości utrzymując tarcze na minimalnej mocy oraz jedną baterie turbolaserów natychmiast gotową do strzału w razie zagrożenia.
W promie przebywało razem z Telemachusem pięć osób, Zim, pilot i dwóch komandosów z blasterami. Wszyscy w kombinezonach próżniowych co sprawiało że w niewielkim pojeździe było trochę tłoczno.
Prom podleciał blisko kadłuba większej jednostki i zapalił mocne reflektory oświetlają pokaleczony kadłub. Na całej długości widać było dużą ilość śladów po trafieniu mikrometeorytów a nawet parę większych kraterów. Czas nie oszczędził poszycia korwety i mocno ją poznaczył, jednak nie na tyle by statek był w jakimś większym stopniu uszkodzony. Wyglądało na to że żaden z meteorytów nie przebił zewnętrznego poszycia. Rozwiązanie tajemniczego kilwatera było dosyć proste, tuż między spojeniem bocznego pylona silnika z kadłubem widniała spora dziura w której wydobywało się szczątkowe promieniowanie. Na oko właśnie w tym miejscu mieścił się reaktor okrętu, zapewne z niego wyciekało paliwo przez tysiące lat mikroskopijnym strumieniem w końcu napromieniowywując ten obszar kadłuba. Oględziny drugiej burty przyniosły znacznie ciekawsze rezultaty. Tak mniej więcej od śródokręcia do dziobu biegła strefa gęstego przebicia kadłuba. Dziesiątki a może nawet setki mniejszych i większych otworów znaczyło całe poszycie.
- Cholera, co ich tak urządziło ?
- Wygląda na to że wpadli w rój meteorytów albo w ogon komety.
- Jak sito, wątpię by nawet wiedzieli co się stało. Na tej długości kadłub został przebity niemal w każdym sektorze co uniemożliwiło izolacje uszkodzonych sekcji. Rozhermetyzowało okręt i zabiło wszystkich na pokładzie.
- Paskudna śmierć, znam kilka lepszych sposobów na zejście z tego padołu.
- Jak my wszyscy bosmanie, poszukaj portu dokowego i przyczep się do niego.
Rhade poklepał pilota po ramieniu wskazując górną półsferę statku. Ostrożnie manewrując wokół wraku znaleźli wreścię śluzę wyglądającą na nieuszkodzoną. Przylgi chwyciły poszycia unieruchamiając prom a rękaw cumowniczy wysunął się z dołu by połączyć z włazem korwety. Trzeba było podłączyć zasilanie promu by mechanizm śluzy zaskoczył, cisza jaka ich przywitała potwierdziła to czego byli niemal pewni od początku oględzin. Na pokładzie nie było nawet odrobiny atmosfery. Kiedy przeszli przez rękaw do dołu zciągneła ich w dół grawitacja, a raczej jej brak na pokładzie statku. Dzięki magnetycznym butom mogli bez problemu utrzymać pozycje horyzontalną wczepieni w płyty pokładu. Ciemność korytarzy rozświetliły latarki skafandrów, okręt nie nosił śladów walki wewnątrz ani nazewnątrz. Wszędzie panowała grobowa cisza i spokój, dopiero za pierwszym zakrętem ludzi Rhadego przywitał zmunifikowany trup jednego z załogantów wiszący przy jednej ze ścian. Był to widok spodziewany i na tyle zaskakujący że jeden z komandosów mało nie przerobił mumii na zwłoki dziurkowane strzałem z blastera.
- Szlak by to …
- No spokojnie, ja wiem że nie na co dzień zwiedzamy statki widmo ale nie ma potrzeby strzelania do wszystkiego co się rusza, lub w tym przypadku nie rusza od dawna.
- Przepraszam sir, ten statek przyprawia mnie o ciarki.
- Jak to wrak sprzed tysięcy lat, staraj się jednak trzymać nerwy na wodzy. Wystarczy dziur już w tym kadłubie.
Idąc przez korytarze mijali kolejne lewitujące zwłoki zmumifikowane przez upływający czas. Załoga nawet nie miała czasu zamknąć grodzi bo większość z nich była otwarta, ułatwiało to znacznie przemieszczanie się.
- Zim weź jednego człowieka i idź w kierunku rufy, my pójdziemy na dziób.
- Dobra, utrzymujmy stale łączność, tak na wszelki wypadek.
Rhade kiwną głową w hełmie i ruszył w kierunku mostka okrętu. Mijali kolejne wrota, niektóre z nich musieli otwierać przy pomocy przenośnego źródła energii, uchylały się zazwyczaj tylko na tyle by przepuścić jedną osobę a potem się zacinały, co jak co miały już swoje lata. Mostek był w lepszym stanie niż kapitan przypuszczał, zero przebić poszycia, właz był zamknięty a mimo to wszyscy z obsady nie żyli. Większość była nadal przypięta pasami do swoich stanowisk, część jednak z nich wyrwana.
- Rozejrzymy się może coś znajdziemy…. Zim ?
- Słucham ?
- Co u was ?
- Jesteśmy już chyba blisko maszynowni ale czeka nas jeszcze trochę drogi, dwie śluzy były zamknięte na amen wiec musieliśmy iść na około.
- Jak dojdziecie daj znać.
- Sie wie …
Mężczyzna zaczął rozglądać się po mostku szukając jakichkolwiek wskazówek co do pochodzenia jednostki.
- Panie kapitanie …
Człowiek z którym Rhade wszedł na mostek chyba coś znalazł.
- Ten symbol, nie jest chyba republikański ?
Mężczyzna pokazywał na znak tuż nad wejście na mostek. Rzeczywiście nie był to symbol Republiki, ten symbol nosiły okręty renegatów którzy pod wojnie z Mandalorianami wykorzystując osłabienie Republiki zaatakowali ją.
- Nie, to nie ich symbol … pewnie to jeden z renegackich okrętów.
Komandos zapewne nie wiele wiedział na ten temat, dyplomatycznie potaknął ze zrozumieniem i ponownie zaczął się rozglądać. Rhade podszedł do jednej z konsol i odsunął ciało spoczywające przy niej, zauważył przy tym coś dziwnego. Klatka piersiowa była dziwnie zapadnięta, czaszka też jakby pogruchotana, to nie jest typowy objaw rozhermetyzowania. Sprawdził jeszcze dwa ciała by potwierdzić swoja teorię, wtedy też odezwał się Zim.
- Jesteśmy w maszynowni, zgadnij co się stało z pochłaniaczami inercyjnymi ?
- Spalone …
- … niby skąd to wiesz ?!
- Obsada mostka ma zmiażdżone kości.
- Cholera, wpadli na nieoznakowaną kometę albo asteroidę. Z hyperprzestrzeni wyciągnął ich jej cień grawitacyjny i spaliło przy tym pochłaniacze, dostali takie przeciążenie że połamało ich jak zapałki.
- Przypadek jeden na liczby z bardzo wieloma zerami, mieli pecha jak diabli.
- Propo maszynowni, reaktor pusty. Całe paliwo wyciekło dawno temu, pozatym jest przestrzelina w głównej komorze.
- Nawet gdyby ktoś przeżył nic by nie zrobili ?
- Wątpię, biedne republikańskie sukinkoty.
- Chyba nie republikańskie Zim, na mostku jest emblemat renegatów.
- O proszę, to zmienia postać rzeczy. Mimo to żal mi ich, głupia śmierć.
- Ano głupia, przejdź dolnymi pokładami do śluzy, wracamy na nasz okręt.
Nic więcej tu nie wskórają, ściągną tu „Wesołego Rogera” i zaprowadzą relikt na Rahab, to nie lada znalezisko. Kiedy Rhade był już przy samej śluzie połączył się z nim bosman.
- Chłopcze przejdź się do ładowni tej krypy.
- W celu ?
- Niespodzianka.
Mężczyzna wiedziony ciekawością powlókł się przez martwe korytarze za jednym z zakrętów czekał na niego komandos, towarzysz Zima.
- Tą drabinką na dół kapitanie, zaoszczędzi pan kawał drogi.
- Dzięki.
Rzeczywiście opadanie w warunkach zerowej grawitacji było szybkim środkiem transportu. Kiedy buty dotknęły pokładu magnesy zapewniły stabilność, w oddali było widać światło latarki skafandra bosmana. Kiedy Telemachus podszedł do mężczyzny ten uśmiechając się od ucha do ucha wprowadził go do jakiegoś pomieszczenia przez uchylone wrota. To co tam zastał skwitował przeciągły gwizdem wyrażającym zdumienie. Na stelażach wisiało kilkanaście myśliwców, Rhade pamiętał je z dzieciństwa kiedy sklejał ich modele, to były niesławne Sith fightery. Cała ładownia wyglądała na nienaruszoną a same maszyny nadal prezentowały się nienagannie.
- No, no, niezłe znalezisko.
- Antyki, ale za to jakie …
- Nie wiedziałem że te statki mogą przenosić myśliwce.
- Nie widzę wrót hangarowych, więc te maszyny to chyba tylko ładunek.
- Dobrze zachowany …no nic kończy się nam czas, wracamy na prom.
Kilkanaście minut później znaleźli się na pokładzie promu który kierował się ku ”Shas’o Kais”. Jak tylko wylądują kapitan każe nadać wiadomość do ”Wesołego Rogera” by ten przeskoczył do tego miejsca i zaczął operację odzysku antycznego statku.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Nie 16:52, 04 Lut 2007    Temat postu:

Relikt z czasów Wojen Mandaloriańskich wisiał zacumowany do burty „Wesołego Rogera”, wokół niego kręciła się chmara pojazdów inspekcyjnych zazwyczaj używanych do kontroli poszycia ogromnego frachtowca. Łatały co się dało i wzmacniały dodatkowymi paletami cały kadłub by była możliwość wprowadzenia zdobyczy w hiperprzestrzeń. I tak zostanie to wykonane przy pomocy holowników, nikt by nie zaryzykował odpalenia nieaktywnych od tysiącleci silników statku, a tym bardziej skoku bez pochłaniaczy inercyjnych. Dane z centralnego komputera były powoli zgrywane do jednostek deszyfrujących „Shas’o Kais” celem ich odczytania, co łatwe nie było biorąc pod uwagę że tego języka ani kodowania nie używano od długiego czasu. Z ładowni zdobyczy wyciągnięto 12 Sith fighterów które teraz umieszczone w jednej z ładowni frachtowca przechodziły przegląd, właściwie to próbowały przejść przegląd. Rhade sam dosyć zainteresowany tym znaleziskiem zaszedł do pomieszczenia by wypytać mechaników co i jak.
- Panie kapitanie, to są obiekty muzealne. Materiał z jakich zostały wykonane jest trochę dziwny ale wytrzymałość ma poniżej dzisiejszych norm. To co nazywali uzbrojeniem nie zrobiło by krzywdy ślizgaczowi a ten napęd … zgrozo.
- Co z nim ?
- W tym problem że nie wiemy, to jakiś dziwny rodzaj napędu jonowego. Słyszałem że Sienar zrobił tego rodzaju napęd i wypuścił go w serii jakiś małych maszyn ale nic pozatym nie wiem. A to jest jakaś hybryda, niby ma kilka części mi znanych ale reszta jest jakaś z kosmosu.
- Kosmosu ?
- Przenośnia taka sir.
- Domyśliłem się … więc co z nimi nie tak ? niedziałają ?
- Ależ skąd, Fuki !!!
Mechanik krzyknął do jednego ze swoich ludzi grzebiącego w kabinie jednego z myśliwców.
- Co ?!
- Odpal silnik …
Po chwili dało się słyszeć odgłos zapłonu, z wysoko tonowym piskiem silnik obudził się do życia.
- Działają jak ta lala, ale niech mnie cholera weźmie jak …
- Ponad trzy tysiące lat i nadal działa ?
- Trudno zepsuć coś co ma mniej części ruchomych niż cegła sir.
- Nadają się do czegoś ?
- No polatać nimi można, przy kilku bajerach nawet powalczyć ale nie radziłbym. Ja bym je do muzeum oddał albo kolekcjonerom sprzedał.
- Dziękuję, pracujcie nadal.

Znalezisko odciągnęło uwagę Telemachusa od ich oryginalnego zadania jakim było wyszukiwanie miejsc odskoku po atakach na nieprzyjaciela. A kolejna wiadomość jeszcze bardziej opóźniła to zadanie. Przed odlotem z punktu w którym przebywał ”Wesoły Roger” podał namiar na swoją pozycje szyfrowanym pasmem na Rahab by utrzymać stałą łączność, teraz przez ten kanał przyszła pojedyncza wiadomość.
- Szef wraca.
Prosta informacja która oznaczała że czas wrócić na Rahab i spotkać się z osobą która grała główne skrzypce w tej operacji.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Nie 16:53, 04 Lut 2007    Temat postu:

Relikt z czasów Wojen Mandaloriańskich wisiał zacumowany do burty „Wesołego Rogera”, wokół niego kręciła się chmara pojazdów inspekcyjnych zazwyczaj używanych do kontroli poszycia ogromnego frachtowca. Łatały co się dało i wzmacniały dodatkowymi paletami cały kadłub by była możliwość wprowadzenia zdobyczy w hiperprzestrzeń. I tak zostanie to wykonane przy pomocy holowników, nikt by nie zaryzykował odpalenia nieaktywnych od tysiącleci silników statku, a tym bardziej skoku bez pochłaniaczy inercyjnych. Dane z centralnego komputera były powoli zgrywane do jednostek deszyfrujących „Shas’o Kais” celem ich odczytania, co łatwe nie było biorąc pod uwagę że tego języka ani kodowania nie używano od długiego czasu. Z ładowni zdobyczy wyciągnięto 12 Sith fighterów które teraz umieszczone w jednej z ładowni frachtowca przechodziły przegląd, właściwie to próbowały przejść przegląd. Rhade sam dosyć zainteresowany tym znaleziskiem zaszedł do pomieszczenia by wypytać mechaników co i jak.
- Panie kapitanie, to są obiekty muzealne. Materiał z jakich zostały wykonane jest trochę dziwny ale wytrzymałość ma poniżej dzisiejszych norm. To co nazywali uzbrojeniem nie zrobiło by krzywdy ślizgaczowi a ten napęd … zgrozo.
- Co z nim ?
- W tym problem że nie wiemy, to jakiś dziwny rodzaj napędu jonowego. Słyszałem że Sienar zrobił tego rodzaju napęd i wypuścił go w serii jakiś małych maszyn ale nic pozatym nie wiem. A to jest jakaś hybryda, niby ma kilka części mi znanych ale reszta jest jakaś z kosmosu.
- Kosmosu ?
- Przenośnia taka sir.
- Domyśliłem się … więc co z nimi nie tak ? niedziałają ?
- Ależ skąd, Fuki !!!
Mechanik krzyknął do jednego ze swoich ludzi grzebiącego w kabinie jednego z myśliwców.
- Co ?!
- Odpal silnik …
Po chwili dało się słyszeć odgłos zapłonu, z wysoko tonowym piskiem silnik obudził się do życia.
- Działają jak ta lala, ale niech mnie cholera weźmie jak …
- Ponad trzy tysiące lat i nadal działa ?
- Trudno zepsuć coś co ma mniej części ruchomych niż cegła sir.
- Nadają się do czegoś ?
- No polatać nimi można, przy kilku bajerach nawet powalczyć ale nie radziłbym. Ja bym je do muzeum oddał albo kolekcjonerom sprzedał.
- Dziękuję, pracujcie nadal.

Znalezisko odciągnęło uwagę Telemachusa od ich oryginalnego zadania jakim było wyszukiwanie miejsc odskoku po atakach na nieprzyjaciela. A kolejna wiadomość jeszcze bardziej opóźniła to zadanie. Przed odlotem z punktu w którym przebywał ”Wesoły Roger” podał namiar na swoją pozycje szyfrowanym pasmem na Rahab by utrzymać stałą łączność, teraz przez ten kanał przyszła pojedyncza wiadomość.
- Szef wraca.
Prosta informacja która oznaczała że czas wrócić na Rahab i spotkać się z osobą która grała główne skrzypce w tej operacji.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Śro 17:15, 14 Lut 2007    Temat postu:

- 3..2..1.. wyjście.
Tunel skończył się nagle jak ucięty nożem, gwiazdy powróciły do swojej postaci a głęboki błękit ustąpił miejsca czerni przestrzeni kosmicznej. "Shas'o Kais" opuścił hiperprzestrzeń tuż na granicy Rahabu, elektroniczne uszy i oczy zlustrowały otoczenie szukając jakiegokolwiek zagrożenia. Nic takiego jednak nie było, pas asteroid oświetlany odległym niebieskim karłem był spokojny.
- Ekran czysty sir. Brak wrogich kontaktów ...
- Dobrze, nadać do kontroli lotów że jesteśmy na granicy systemu i prosimy o wektor podejścia do czerwonej drogi.
Czerwona droga, tak teraz nazywano najdłuższy i jedyny bezpieczny korytarz do wnętrza ciągle zmieniającego się pola asteroid. Po kilku minutach kod identyfikacyjny korwety został potwierdzony a do jej banków nawigacyjnych popłynęła struga danych. Minęło kilka godzin niczym "Shas'o Kais" wreście przycumował do "nadbrzeża" jednej z dalszych asteroid w obszarze stoczni. Załoga miała czas rozprostować kości na większej przestrzeni a mechanicy w spokoju popracować nad okrętem który wymagał ciągłej troski. Przez węzeł informacyjny popłynęła wiadomość do barona Vissana że okręt zacumował a jego kapitan właśnie zszedł z pokładu.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Czw 0:11, 15 Lut 2007    Temat postu:

Było po dziesiątej umownego czasu Rahabu.

Zimny prysznic przyniósł Vissanowi krótkotrwałą ulgę po nieprzespanej nocy. Problemy z bezsennością ostatnio się nasiliły. Cóż, przynajmniej baron miał teraz więcej czasu do wykorzystania.

Wiadomość o przybyciu Rhadego pojawiła się w samą porę.

Vissan ubrał się w podobny do wczorajszego mundur, przypiął blaster który otrzymał jeszcze na Dantooine (oczywiście przeczyszczony i załądowany) i wziąwszy eskortę udał się na pokład doków. Ze zdziwieniem zauważył że ochroniarzom towarzyszą uzbrojone roboty B-1 - widocznie mechanicy szybko uporali się z ich oprogramowaniem - a w newralgicznych miejscach rozstawiono pojedyńcze droideki.

Baron przybył na pokład hangarowy - tam dowiedział się gdzie zadokowano Shas'o'kais. Uprzedzając Rhadego zabrał jednostkę kurierską z pilotem i polecił skierować się do odpowiedniej asteroidy. Miał nadzieję zobaczyć co Telemachus zrobił z prototypem Melchiaha.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Sob 21:53, 17 Lut 2007    Temat postu:

Szef doku stał przy nabrzeżu z notatnikiem i odhaczał kolejne pozycje na liście elementów wynoszonych z okrętu
- Dwa spalone kondensatory przepływu ... są.
Na grawipalecie wyjechały z ładowni niewielkie cylindryczne przedmioty.
- Pojedyncza cewka skupiająca autoblastera ... jest.
Kolejny element opuszczał pokład korwety, lista była długa. Tu trochę tego, tam sztuka tamtego i tak leciało, jak zawsze kiedy okręt zawijał do portu opróżniano jego ładownie i pakowano wszystko co nowe z powrotem.
Kapitan stał nieopodal z identyczną listą, dodatkowo miał pełen spis zaopatrzenia do pobrania. Konsultował to z głównym zaopatrzeniowcem statku, dobrze było wiedzieć co się wiezie. Do rozmawiających podszedł człowiek w stroju mechanika stoczni.
- Panie kapitanie, miałem przekazać że baron tu leci.
- Dziękuje, jest tu jakieś ustronne pomieszczenie ?
- Jest panie kapitanie, pokuj kierownika instalacji. Poziom wyżej, o tam gdzie te okna ...
Mężczyzna wskazał palcem kilka okien pod samym sufitem z których był widok zapewne na wszystkie "nadbrzeża".
- Yhym, proszę przekazać kontroli że zaczekam tam na barona.
Kilkanaście minut później Rhade nalewał sobie wody do szklanki w pomieszczeniu kierownika. Stanął ze szkłem przed oknami i wpatrywał się przez nie w cały widoczny obszar czekając na barona.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Śro 16:37, 21 Lut 2007    Temat postu:

Baron w eskorcie wszedł do pomieszczenia.

Był to najwyraźniej pokój kierownika stacji, a w odwracającym się właśnie mężczyźnie pod oknem Vissan poznał Telemachusa Rhade.
- Witaj, Telemachusie. - Powiedział baron. - W końcu udało mi się wydostać z Dantooine. Ochrona, zostawcie nas. - Polecił.

Ludzie barona wyszli a ten kontynuował.
- Załatwiłem parę istotnych spraw, ale ty też podobno nie próżnowałeś, więc chętnie usłyszę jak ci się przydał FAV.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Wto 18:20, 27 Lut 2007    Temat postu:

Były już komandor zbierał się do odpowiedzi kiedy przez otwarte drzwi wychylił się Verpin w zatłuszczonym kombinezonie.
-Baronie, baronie trzy grupy okrętów wyszły z nadprzestrzeni i zamknęły drogi wlotowe do Rahabu. Zbieramy jeszcze odczyty, ale to spora eskadra. Od czterech minut wywołują administrację Rahabu. Nie odpowiadaliśmy, ale wiadomość jest dosyć czytelna… Domagają się oddania im de Borgii. Grożą, że inaczej wezmą stacje głodem…
Obcy był wyraźnie podekscytowany cała sytuacją, starał się mówić dalej składnie, ale słowa basica mieszały mu się z rodzimym dialektem skutecznie uniemożliwiając jakikolwiek kontakt. Na szczęście na dużym ściennym ekranie pojawił się odczyt skanerów.

Kilka dużych okrętów unosiło się na podejściach do szlaków wytyczonych w stronę serca pasa asteroid. Szare kilkusetmetrowe kadłuby drednotów ustawione burtą w stronę wylotów skutecznie odstraszały każdy cywilny statek. Musiało się to negatywnie odbić na stanie skarbca Rahabu, a co gorsza mogło się źle skończyć dla jego załogi, bowiem nie dało się utrzymać w nieskończoność stałego stopnia zaopatrzenia przez jedyny niezablokowany, tajny, tunel.

Automatycznie wygaszono wszystkie światła w tunelach czyniąc je niemożliwymi do przebycia dla najeźdźcy, ale opóźniając też ruchy własnych jednostek.

[link widoczny dla zalogowanych]

Poruszanie się tunelem I-III zabiera dwa razy tyle czasu co po czystym hexie, poruszanie się tunelem „Tajnym” zabiera trzy razy tyle czasu i odbiera mu tajność.

Grupa „Tunel I”
-Duży okręt, prawdopodobnie Rendili Dreadnought Heavy Cruiser -100/100/100/100 (Osłony/pancerz/silniki/uzbrojenie)
-Korweta Marauder I - 100/100/100/100
-Korweta Marauder II - 100/100/100/100
-3 eskadry nierozpoznane-wstępnie określone jako Cloakshape
-Prawdopodobnie Lekki Niszczyciel Recusant

Grupa „Tunel II”
-Krążownik RDHC I – 100/100/100/100
-Korweta Marauder III - 100/100/100/100
-Korweta Marauder IV - 100/100/100/100
-Eskadra myśliwców Cloakshape – 100%
-Eskadra Myśliwców Cloakshape – 100%
-Prawdopodobnie jeszcze 2 eskadry myśliwców/podejrzewane Cloakshapy

Grupa „Tunel III”
-Krążownik RDHC II - 100/100/100/100
-Krążownik RDHC III - 100/100/100/100
-Korweta Marauder V - 100/100/100/100
-Korweta Marauder VI - 100/100/100/100
-Korweta Marauder VII - 100/100/100/100
-Eskadra myśliwców Cloakshape – 100%
-Eskadra Myśliwców Cloakshape – 100%
-Prawdopodobnie jeszcze 5 eskadr myśliwców Cloakshape



Siły Rahabu
- Krążownik RDHC „Wyśniona Burza” - 100/100/100/100
- Fregata Uderzeniowa Sephiroth "Rozdarcie Piekieł" - 100/100/100/100
- Fregata Uderzeniowa Sephiroth "Młot Koszmarów" - 100/100/100/100
- Fregata Uderzeniowa Sephiroth "Łamacz Ducha" - 100/100/100/100
- Korweta uderzeniowa FAV "Zdolny ogień" - 100/100/100/100
- Kanonierka klasy Zephon "Deszczowy Tancerz" - 100/100/100/100

- eskadra myśliwców Centaur 1st "Vipers" – 100%
- eskadra myśliwców Centaur 2nd "Cobras" – 100%
- eskadra myśliwców Manticore 3rd "Stallions" – 100%
- eskadra myśliwców Manticore 4th "Barracudas" – 100%
- eskadra testowa myśliwców Scorpion 5th "Chargers" - 50%


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Śro 17:33, 28 Lut 2007    Temat postu:

Spokojna przystań, widać poczucie humoru wszechświata potrafi ujawnić się w najmniej spodziewanym momencie. Baron Vissan nagrabił sobie w półświatku i teraz zapewne Rhade będzie musiał posprzątać cały ten bałagan. W każdej instalacji stoczni rozwyły się syreny alarmowe, zaciekawieni pracownicy spoglądali na ekrany informacyjne. Przemykały przez nie wiadomości o zagrożeniu, na pierw zainteresowanych twarzach widać było coraz to liczniejsze znaki niepokoju. Wszystkie okręty i struktury obronne postawiono w stan najwyższej gotowości. Okręty ze znakami Rahabu odcumowały od nadbrzeży i udały się do wiele lat temu wyznaczonych obszarów oczekiwań.
Bocznymi korytarzami w asyście eskorty, osłaniani przed wścibskimi oczyma kapitan Rhade i baron Vissan zmierzali do centrali głównej asteroidy stoczni. To tutaj otoczeni przez ogromne ekrany i projekcje holograficzne mieli wgląd w całą sytuację oraz mogli planować posunięcia ich skromnych sił. Obsługę centrum stanowili specjalnie dobrani bezgranicznie lojalni ludzie którzy nie pisną słowa na temat obecności ex-komandora Wielkiej Floty Republiki. Telemachus prowadził też ze sobą swoich własnych ludzi, zdał wcześniej dowództwo nad "Shas'o Kais" bosmanowi Zimowi który miał dopilnować ładunku zaopatrzenia i wyprowadzić okręt z doku. Za kapitanem postępował młody porucznik Sijumi a obok niego nowoprzybyły kapitan z Tartarusa który pokątnymi sposobami został zwerbowany przez działających na planecie przyjaciołach bosmana Zima. Został zarekomendowany jako dobry taktyk i lojalny syn swojej nacji.
Centrala była obszernym pomieszczeniem wyposażonym w różne urządzenia służące odbieraniu i katalogowaniu napływających informacji. Na jednym z ogromnych ekranów widniało graficzne przedstawienie całego systemu. Na innym obszar wylotowy ze stoczni z zaznaczonymi nieznanymi okrętami. Baron Vissan udał się na bok wydać zalecenia dla cywilnych władz stoczni, Rhade razem ze swoimi ludźmi podszedł do starszego człowieka w mundurze sił bezpieczeństwa Rahabu. Szarże świadczyły o tym że jest najwyższym stopniem człowiekiem w tym pomieszczeniu. Na widok nadchodzących wyprostował się i spojrzał w oczy Telemachusowi, wiedział że teraz przechodzi pod jego komendę ale nie miał zamiaru zachowywać się jak potulny piesek. W końcu to była jego piaskownica i jego grabki.
- Szef ochrony Yira.
- Miło mi poznać, porucznik Sijumi, kapitan Mancuso
Mężczyzna przedstawił swoich towarzyszy umyślnie pomijając swoje nazwisko.
- Jak rozumiem ma pan przejąć dowództwo ?
- Zgadza się, jednak prosiłbym o możliwie jak największą współprace. Zna pan znacznie lepiej teren niż ja czy moi ludzie.
- Oczywiście ... czego pan w chwili obecnej potrzebuje ?
- Informacji, chce dokładnie wiedzieć co oni robią. Czy wysyłają patrole myśliwskie, czy manewrują, całkowity nasłuch ich częstotliwości oraz możliwa identyfikacja wszystkich wrogich jednostek.
- To da się zrobić, jednak trochę potrwa.
- Mamy czas, proszę zebrać te informacje ... porucznik Sijumi panu pomoże. Ja w tym czasie przyjże się mapie.
Rhade pochylił się nad holoprojekcją ukazującą wyjścia z obszaru stoczni i zaczął opracowywać w głowie wstępne założenia planu jak uprzykrzyć życie napastnikom.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Czw 13:48, 01 Mar 2007    Temat postu:

Zebranie informacji trochę trwało, czas ten Rhade spożytkował na omawianie planu z kapitanem Mancuso. Przy dosyć skromnych środkach jakimi dysponowali opracowanie skutecznego planu operacyjnego wymagało nie lada wytężonej pracy. Dane spływały powoli tworząc w miarę klarowny obraz sytuacji.
- Dziwne, zachowują się bardziej jak wyszkolona formacja niż zbieranina piratów i oprychów.
- Niewielu piratów w tej galaktyce ma drednoty Tom.
- Tym bardziej dziwne że akurat znaleźli się tutaj.
- Problemem ich pochodzenia zajmiemy się później, po tym jak ich pogonimy.
- Optymistyczne założenie.
- Tego akurat mamy pod dostatkiem.
Przed obu oficerów podsunięto kolejny raport o aktywności przeciwnika.
- Wykonują częste rotacje, 30 minut patrolu i wymiana.
- Dosyć szybko się zmieniają, to daje nam ... około 12 patroli dziennie. Szybko zarzną tak pilotów, przynajmniej tych z pierwszej grupy.
- Bardziej martwi mnie ilość maszyn w drugiej i trzeciej grupie.
- Tamci będą bardziej wypoczęci, racja ... więc logicznym było by uderzenie na pierwszą grupę.
Mancuso nacisnął kilka przycisków i na stole przed nimi pojawił się dwuwymiarowy obraz sił blokujących wysuniętych najbardziej na północ.
- Pilnują najszerszego i najkrótszego tunelu sporymi siłami. Najwęższy obsadzili tylko niewielkimi, co i tak w sumie jest aż nadto.
- Drednot i dwie korwety do społu z dwiema eskadrami ... wystarczy żeby zblokować nas. Dred tamtędy nie przeleci a fregaty są za słabe by przebić się przez ten kordon.
- Możemy wykorzystać myśliwce.
- Nawet musimy, trzeba też rozmieścić pozostałe siły.
- Proponuje południowy korytarz zablokować naszym dredem wspieranym przez kanonierkę. Czerwoną drogę numer jeden obsadzić dwiema fregatami a północną trasę jedną.
- W porządku to da nam pewną elastyczność działania a przy okazji obsadzimy wszystkie wyloty. Teraz trzeba zająć się planem jak upuścić im trochę krwi.
- Tego akurat jeszcze nie ogarnąłem.
- Nie szkodzi, ja ogarnąłem.
Rhade powiększył północny sektor mapy.
- Wezmę "Shas'o Kais" i eskadrę Manticor. Przemkniemy się tajnym tunelem na zewnątrz pasa, tam wykręcimy równolegle do granicy i przemykając się tuż przy asteroidach wyjdziemy z zasięgu ich stacji namiarowych. Skoczymy w hiperprzestrzeń na chwile i wyjdziemy w jednym z pustych systemów niedaleko Rahabu. Tam poczekamy na "Wesołego Rogera", będzie on stanowił naszą bazę wypadową na tą akcję. Kiedy wykonamy to zadanie wykonamy szybki przeskok z powrotem do Rahabu wychodząc tuż za tym statkiem na tyłach formacji blokującej numer jeden. Spróbujemy go wyłączyć z walki ostrzałem torped i pocisków z korwety i Manticor. Teoretycznie jednostki pierwszej grupy wykonają zwrot by iść na pomoc zaatakowanemu, w tedy z tunelu wyskoczy druga eskadra Manticor w eskorcie Centaurów i wykonają szybki przelot w kierunku jednego z Marauderów. Ponownie salwy pocisków z Manticor grają tu dużą rolę, pełen ładunek w przestrzeń i wracają na pełnym pędzie do tunelu. Gdyby chcieli za nimi polecieć systemy obronne i znajdująca się w głębi fregata powinna ich do tego zniechęcić.
- Yhym, a co z zaopatrzeniem. Będziecie mogli zabrać tylko po jednym zestawie pocisków na myśliwiec co czyni waszą wycieczkę jednorazowym skokiem.
- Do ładowni "Shas'o Kais" zapakujemy ile wlezie pocisków. Powinno wystarczyć na jeszcze dwa ataki. Potem może spróbuje się przemknąć z powrotem do Rahabu by uzupełnić zapasy. zobaczymy jak rozwinie się sytuacja.
- Więc mamy plan działania ?
- Mamy ...
Kolejne godziny zeszły na wydawaniu odpowiednich rozkazów i poleceń. Kiedy wszystkie jednostki otrzymały plan działania Telemachus mógł spokojnie zasiąść w fotelu kapitańskim na pokładzie korwety. Do jej kadłubów przyczepiła się cała eskadra Manticor, miały korzystać z rozbudowanego systemu maskowania statku by niepostrzeżenie razem z nim wymknąć się z oblężonego obszaru. Rhade miał swoje też powody by walczyć, nie tylko powinność do swojego gospodarza. Gdzieś w głębi stoczni w odosobnionym doku właśnie montowano dwa ogromne silniki do kadłuba jego przyszłego okrętu. Silniki których koszt jednostkowy był większy od kosztu zakupu drednota, ta inwestycja była bardzo cenna dla kapitana a jej utrata nie do pomyślenia.
Kapitan Mancuso, pełniący teraz rolę pierwszego oficera Rhadego stał obok niego oczekując na polecenia.
- Pierwszy ?
- Tak sir ?
- Zaczynamy.
- Aye aye sir. Ster kurs na oznaczony tunel, 2/3 naprzód, po wejściu w tunel wyciszyć okręt.
- Aye, aye ... kurs wyznaczony, 2/3 naprzód.
Zaczynało się preludium do pierwszej bitwy o Rahab.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Sob 16:22, 03 Mar 2007    Temat postu:

[Wróciłem i zabieramy się za ten syf]

Baron Vissan biegał jak oszalały z jednego krańca stacji na drugi, wydając odpowiednie zalecenia. Osobiście nie uważał zabicia Borggi za błąd - bo napewno nie mogło to sprowadzić na niego tak potężnej floty, przeważającej liczebnością nawet jego własną. Na szczęście miał Rhadego, i z tego, co dowiedział się wchodząc do pomieszczenia kontroli na stacji centralnej - Rhade miał już swój plan.

Co więcej, wdrażał go w życie - kiedy baron powrócił do ośrodka dowodzenia Telemachus zdążył już zabrać FAV-a. Vissan szybko zainicjował połączenie:
- Dowodzisz obroną, więc wszystko będzie wedle twojego planu. Wydałem rozkaz gotowości do ewakuacji, ta cała flota pachnie mi separatystami. Generalnie mamy przejebane jak bąki, ale dopóki zapasy są nienaruszone, jesteśmy gotowi na długie oblężenie. Obawiam się że pozostanie nam prośba o odsiecz z WFR... Póki co zdaję się na twoich ludzi i Ciebie, spróbuję skombinować jakieś oświadczenie.

Flota barona, choć zaawansowana techicznie, nie mogła się rozmnożyć. Na jego korzyść działał natomiast teren, oraz pomoc jednego z najlepszych taktyków w galaktyce... Pozostawało zdać się na Telemachusa Rhade i mieć nadzieję, że decyzja o udzieleniu mu pomocy była kolejnym przejawem szczęśliwego instynktu barona.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Sob 17:40, 03 Mar 2007    Temat postu:

FAV sunął cichutko przecinając martwą pustkę wszechświata. Ciemny tunel był praktycznie niemożliwy do przebycia dla niewprawnego nawigatora. Mancuso stał z zegarkiem i nanosił kolejne poprawki zgodnie z opracowanym co do sekundy planem przejścia. Początkowa prędkość 2/3 nie była możliwa do utrzymania i korweta posuwała się żółwim tempem w stronę wolnej od odłamków skalnych strefy skoków. Na szczęście przeciwnik nie miał pojęcia o tej drodze awaryjnej i ryzyko jego spotkania przy takim ograniczeniu możliwości okrętu była mniej niż minimalna.
Przyczepione do kadłuba myśliwce drżały od rytmicznych wstrząsów wywoływanych pracującymi silnikami, które pracowały na granicy bezpieczeństwa ryzykując zatarcie. Jednak nagle przed szybami mostka ukazały się ostatnie trzy odłamki oznaczające koniec tunelu.
"Shas'o Kais" gwałtownie przyspieszył utrzymując jednak niską edycję szumów, trzymając się równocześnie poza zasięgiem urządzeń nasłuchowych przeciwnika. Malutka korweta powoli przygotowywała się do opuszczenia przestrzeni Rahabu. Nawigatorom wystarczyły ułamki sekund by wprowadzić okręt w świetlisty korytarz na miejsce spotkania z „Wesołym Rogerem”

***

Coś dla Vissana

Wszyscy mieszkańcy Rahabu wydawali się niezwykle podekscytowani cała niecodzienną sytuacją. Nie tego się spodziewali, mimo wszystko osłona jaką dawały asteroidy zapewniała przynajmniej poczucie bezpieczeństwa i ratowała stację przed pogrążeniem się w panice. Nagle ciężką ciszę jaka zawisła nad skrzydłem administracyjnym przeszyła całkiem bliska kanonada. Widocznie przeciwnik zdołał umieścić na stacji swoich ludzi, którzy czekali na ten właśnie moment. Obawy pogłębiał meldunek, który wpłynął od jednego z ochroniarzy barona.
-Baronie, mamy zzzzlem. Dwuzzzzztu ludzi i obzzch. Próbzzzją dostać sizzz do składzzzw. Robzzz co mozzzemy.
Nagle przerywana transmisja ustała całkowicie, a trzeszczące odgłosy płynące z głośnika zastąpił jednostajny szum.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Sob 21:06, 03 Mar 2007    Temat postu:

Vissan ze zdumieniem wsłuchał się w przerywaną transmisję.

Umieszczenie podstawionych ludzi na Rahabie ocierało się o rzecz niemożliwą - baron zawsze uważał swoich pracowników za absolutnie lojalnych.

Jedyną okazję mieli wtedy, gdy władca Rahabu przebywał na Dantooine. I choć teraz praktycznie funkcje zarządcy pełnił Bel-Khan, to Vissan nadal musiał robić to co do niego należało. Teraz jednak był znacznie poważniejszy problem. Vissan niewiele się zastanawiając wyciągnął z kabury blaster który nosił od feralnych wydarzeń podczas misji dyplomatycznej. Zarepetował pistolet i rozejrzał się po mostku. Zaalarmowana zachowaniem barona ochrona również sięgnęła po broń. Załogę centrum kontroli stanowili jednak zaufani pracownicy z dużym stażem, dla których zdrada byłaby nie do pomyślenia.

Baron zaczął komenderować:
- Sprawdzić mi na stacji wszystkich zatrudnionych w ciągu ostatnich miesięcy, nie wiem jak to zrobicie, nie interesuje mnie to. Zebrać grupę uderzeniową z najwierniejszych członków ochrony, zabezpieczyć mostek!

Uaktywniono wszystkie systemy obronne, co więcej, do akcji ruszyły zdobyczne droidy. Wszelkie mniejsze grupy przeciwników nie miały najmnejszych szans - przy systemie obrony, droidach, a także wiernych ochroniarzach.

- Baronie, mamy źródło transmisji! - Powiedział jeden z łącznościowców. - Skrzydło magazynowe, czujniki wskazują obecność co najmniej kilkudziesięciu przeciwników, systemy obronne zostały sabotowane.
- Zebrać ochronę, musimy się tam przedrzeć. Przede wszystkim użyjcie droidów - to pewny środek, nie mogły być przeprogramowane przez wroga w tak krótkim czasie. I gdzie do cholery jest...
- Urwał nagle baron, gdy jakby na zawołanie, Bel-Khan wbiegł do pomieszczenia, a za nim kilku członków ochrony. Drzwi zabezpieczyło kilkanaście uzbrojonych droidów B-1, tymczasem Bel-Khan podbiegł do Barona.

- Wiem już jaka jest sytuacja, stacja jest bezpieczna z wyjątkiem magazynów. Wysłałem juz polecenia by zabezpieczyć stocznie na podobną ewentualność, gdzie dowódca obrony? - Bel-Khan miał na myśli Rhadego.
- Zabrał FAV-a na podjazd, obrona przestrzenna jest pod jego komendą, tobie pozostaje zająć się sytuacją tutaj... Zresztą... I tak teraz ty tu rządzisz. Ja postaram sie załatwić pomoc, będziemy jej potrzebować.

Baron ruszył w kierunku drzwi.
- Idziecie ze mną, zabierzcie kilka droidów - Rzucił trzem ochroniarzom. Ci podążyli za baronem, który za pierwszy cel obrał swój apartament - tam zabezpieczył wszystkie terminale komputerowe zawierające najważniejsze dane, i postarał się na wszelki wypadek o broń do walki wręcz. Z braku lepszej, a na pewno silniejszej alternatywy zabrał jeden z mieczy wibrocieplnych - może w końcu ta niedokońca praktyczna broń miała mu się na coś przydać. Zawiesił ostrze przy pasie, tymczasem jeden z ochroniarzy dostarczył mu kamizelkę pancerną z lekkich stopów, którą baron dla własnego bezpieczeństwa czymprędzej założył. Wychodząc zabezpieczył apartament pancerną grodzią na zamek aktywowany wzorem siatkówki.

Następnie udał się do hangarów. Vissan spojrzał na swojego Vampira, sprowadzonego już z kanonierki. Sturmvogel był jeszcze nieukończony, więc tylko myśliwiec barona nadawał się do wypełnienia planu barona.
- Dacie rade zamontować na nim urządzenie nadawcze mocy tych stosowanych na dużych okrętach? - Zapytał szefa mechaników.
- Nie bardzo jest gdzie, szefie.
- A kosztem uzbrojenia?
- Możemy zdemontować wyrzutnie rakiet i jakoś tam upchnąć całą aparaturę, ale to zajmie co najmniej kilka godzin, zwłaszcza teraz, gdy większość ludzi myśli jak ocalić tyłek.
- Cenie twoją szczerość. Wezwijcie mnie na gotowe.


Baron ruszył z powrotem na swoje stanowisko w centrum kontroli... Choć teraz nie wiele miał do roboty. Jego zadaniem bylo udać się po odsiecz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vissan dnia Pon 18:07, 05 Mar 2007, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Nie 10:48, 04 Mar 2007    Temat postu:

[off]Ja mam jedno pytanie, skąd wziałeś dwustu ludzi? może dwunastu, dwudziestu? Nie chciałem ci tak utrudniać życia, ale jak sam wolisz ich tylu to nie widzę problemu Wink[/off]

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Pon 18:08, 05 Mar 2007    Temat postu:

[off] No racja, za bardzo się zasugerowałem, edit zrobiony, czekamy w sumie na mod posta [/off]

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Sob 10:12, 10 Mar 2007    Temat postu:

Baron Vissan

Centrum kontroli na bieżąco obserowało kolejne wydarzenia. Moment odlotu FAV-a był niemal świętowany przez wszystkie istoty tworzące obsadę centrum. Po chwili odezwał się interkom barona.
-Szefie, mamy drobny problem. Silniki Vampira zżerają za dużo energii. Jeśli podłączymy stację nadawczą prędkość spadnie i to wyraźnie. Będą mogli do ciebie walić jak w kuper Mynocka. Obawiam się, że może to być groźne jeśli ktoś go wykryje.
Chwilę później aktywowała się druga linia połączenia.
-Baronie, poradziliśmy sobie z przeciwnikiem na stacji. Wyłączyliśmy hermetyzację zajmowanej przez nich części. Minutę temu ustały stukania. Sytuacja wygląda na opanowaną. Straciliśmy tylko niewielką część zapasów.
Czyli świat przestawał się rysować w tak czarnych barwach.

[off]Rhade dostaniesz psot jak dasz ten o który prosiłem Smile[/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Nie 1:25, 11 Mar 2007    Temat postu:

Baron jakby ze znudzeniem wpatrywał się w jakiś odległy punkt za iluminatorem.

Być może śledził rozstawienie okrętów jakie zalecił Rhade, mógł też oceniać szanse w walce z agresorem. Ale Vissan po prostu w znudzeniu wpatrywał się w stateczne ruchy orbitujących asteroid. Czekanie nie było dla niego. Mając Rhadego i jego ludzi w przestrzeni, oraz Bel-Khana i ochronę na stacji, był niepotrzebny w centrum dowodzenia. Baron taki już był - być może majątku nie zbił rzetelną pracą, ani znajomością ekonomi, lecz raczej znajomościami w półświatku i poprzez instynktowne decyzje, ale nie robiło mu to większej różnicy. Ryzyko - zwłaszcza ostatnio, choć podejmowane rozsądnie - nadawało sens jego życiu. Tu nie chodziło już o zysk, bo gdyby baron postanowił sprzedać wszystko w cholerę to miały problem z wydaniem oszczędności do emerytury. Młodemu mężczyźnie chodziło po prostu o cel - cel, który musi mieć każdy, by nie zwariować przed trzydziestką...

Rozmyślania przerwały dwie wiadomości - co do myśliwca - z tym problemem można sobie było poradzić. Co do stacji - ludzie barona znowu spisali się na medal. Co więcej, morale wzrosło, jednak jak w każdym oblężeniu będzie ono spadać.
~ Póki Rhade nie wróci, muszę coś wymyślić. Inaczej równie dobrze mógłbym odlecieć w cholerę i zostawić sprawy samym sobie. - Pomyślał.
- Łączność, wiadomość do mechaników. - Rzucił Vissan. - Odebrałem meldunek o Vampirze. Podłączcie systemy przekaźnicze do obwodu, ale nie na stałe, dzięki temu moc stracę tylko na czas transmisji. Jedno z gniazd wyrzutni rakiet zamieńcie mi na strumieniowy przekaźnik kierunkowy - będzie trudniejszy do wykrycia, a będę mógł nadawać przez okręty Rh... przez okręty które przeprowadzają dywersję. Koniec końców zawsze zostaną mi blastery, a w razie co mogę wyłączyć transmiter i rzucić moc na silniki.

Kolejny przekaz poszedł do załóg ochrony - baron gratulował swoim ludziom i upewniał się że nic podobnego się nie przydarzy. Pozostała jeszcze jedna dyspozycja.
- Kontrola, sprawdzcie co zostało z ładunków bezpieczeństwa na asteroidach. Niepokoi mnie koncentracja nieprzyjaciela przy tunelach, zwłaszcza najkrótszym. Musicie być gotowi na wysadzenie tych przejść, jeśli potrzeba, dyskretnie wyślijcie tam jednostkę obsługi. I niech myśliwce będą w stanie gotowości, drednoty ani marudery nie przelecą tunelów zbyt szybko, ale martwię się o te cloakshape'y. Póki co nie odpowiadać na żadne transmisje z ich strony. Meldować o wszystkim.

Baron ujawnił swoje zniecierpliwienie wyciągając blaster i podrzucając go kilka razy w dłoni, obracając w locie, by następnie umieszczając palec w kabłąku wokół spustu, zacząć kręcić bronią.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Nie 18:45, 11 Mar 2007    Temat postu:

Skok był krótki, korweta niedługo po wejściu w hiperprzestrzeń wyszła z niej po środku niczego. Czujniki omiotły cały obszar do granicy swojego zasięgu szukając jakiejkolwiek niespodzianki czy śladu, nic nie znalazły. Tym samym ”Shas’o Kais” znalazł się w bezpiecznej odległości od oblężonego Rahabu, zgodnie z planem nadał szyfrowaną wiadomość do ”Wesołego Rogera” by ten natychmiast stawił się w tym punkcie. Od kadłuba jednostki odczepiły się też Manticory teraz leniwie zataczające kręgi wokół okrętu, ich piloci mieli już za sobą kilka godzin siedzenia w ciasnych kabinach z niewielkimi możliwościami ruchu. To oni z największym utęsknieniem oczekiwali przybycia frachtowca w którego przepastnych hangarach mogli wylądować i rozprostować kości. Musieli czekać jeszcze pół godziny niczym ”Wesoły Roger” wszedł do systemu, jak tylko potwierdzono IFF wszystkie myśliwce bombardujące pomknęły w jego kierunku. FAV sam udał się w kierunku ogromnego statku, po kilkunastu minutach bezpiecznie rozpoczął procedurę dokowania i połączył się elastycznym korytarzem z ”Wesołym Rogerem”. Pełniący obowiązki dowódcy jednostki starszy porucznik Tamir oczekiwał Rhadego na głównym pokładzie hangarowym, tam też przedstawiono mu obecną sytuację. Zapoznawszy się z realiami oficer wydał natychmiast rozkaz by automaty niezwłocznie przystąpiły do wyładunku zapasu pocisków z ładowni korwety. Kiedy Telemachus prowadził rozmowę z porucznikiem Tamirem obok lądowały ostatnie Manticory, jak tylko ustawiały się na wyznaczonych miejscach postojowych zautomatyzowana obsługa pokładu podstawiała prowizoryczne drabinki po których schodzili piloci. Część z nich przeciągała się i wykonywała kilka najprostszych ćwiczeń by rozruszać mięśnie, ci o słabszych pęcherzach szybkim krokiem zmierzali do toalet by pozbyć się balastu. Kiedy wszystkie czynności przygotowawcze zostały zakończone Rhade zwołał odprawę dla pilotów i oficerów okrętów w jednej z sal frachtowca.
- Witam panów i panie w ten piękny poranek.
O dziwo w eskadrze Manticor służyły trzy kobiety, coś na co Telemachus by sobie nigdy nie pozwolił.
- Naszym celem jest okręt z tyłu pierwszego zgrupowania nieprzyjaciela.
Na ekranie który kiedyś służył do wyświetlania reklam pojawiła się wizualna prezentacja stanu jaki miał miejsce przed odlotem FAVa z systemu.
- Wedle danych przez ten okręt przechodzi duża ilość transmisji, do tego jego położenie z tyłu może oznaczać że jest to jednostka dowodzenia lub komunikacji. Tak czy siak stanowi to potencjalnie bardzo istotny cel i stoi wysoko na liście obiektów do zniszczenia.
Jeden z pilotów podniósł rękę do góry dając znać że chce o coś zapytać, kapitan wskazał na niego dając przyzwolenie.
- Jaką ma eskortę ?
- Przypisano mu eskadrę Cloackshapów, rotacja następowała co jakieś dwie godziny. Wątpię by utrzymali ten stan, wykończą pilotów bardzo szybko.
- Tak właściwie to co to za okręt ?
- Brak nam danych, rozmiarom odpowiada trochę lekkiemu niszczycielowi konfederatów ale szczerze wątpię by któryś z nich był w okolicy.
- A co z jednostkami z grup blokujących ? kiedy zaatakujemy zapewne pójdą na odsiecz.
- Na to liczymy, to akcja hit-and-run. Nie mam zamiaru wiązać się w większe starcie … jeżeli uda nam się odciągnąć te okręty od wylotu korytarza wasi towarzysze z korpusu myśliwskiego Rahabu uderzą na nich z tyłu.
- Czyli mamy doskoczyć, walić ze wszystkiego co mamy i wiać ?
- Dokładnie.
- Mi się ten plan podoba …
- Połowa Manticor jest właśnie uzbrajana w torpedy protonowe. Dowódca eskadry wybrał stosownych pilotów do tego zadania.
Rhade kiwnął głową w kierunku niskiego człowieka obdarowanego przez naturę krzaczastymi brwiami. Ten przeszedł przez salę i stanął przed zgromadzonymi.
- Pierwszy i drugi klucz mają za zadanie ostrzelać cel torpedami koncentrując się na newralgicznych punktach. Kiedy uzyskamy dane z czujników bliskiego zasięgu „Shas’o Kais” zidentyfikuje cel i poda nam wektor ataku. Idziemy ostro i w rozproszonym szyku, macie ciągle manewrować po zmiennych orbitach tak by ich komputery balistyczne zwariowały próbując wyznaczyć strefy ostrzału. Klucze trzeci i czwarty wasze zadanie to zapewnienie nam osłony. Wasze maszyny są właśnie uzbrajane w pociski wstrząsowe, ich salwy mają przerobić Cloacki na kosmiczny pył. To co wam zostanie odpalcie w okręt i uciekajcie do punktów skoku na pełnym gazie. Korweta będzie starać się zapewnić wam osłonę ogniową ale i tak macie wydusić z silników maksimum mocy … jeden przelot, pełna salwa i uciekacie, zrozumiano ?!
- Tak jest !
Telemachus ponownie stanął przed zgromadzonymi.
- „Shas’o Kais” pozostanie w rejonie walki do momentu aż wszystkie maszyny skoczą w hiperprzestrzeń. Sami będziemy grzać ze wszystkich luf więc lepiej trzymajcie się poza naszą strefą ostrzału by nie spotkała was przykra niespodzianka. To wszystko, rozejść się.
W godzinne później korweta oraz Manticory w szyku bojowym odliczały ostatnie sekundy do przeskoku. Wszyscy wiedzieli co mają robić, póki nie zagrają działa nie wiadomo będzie czy plan był dobry.


Punkty wyjścia wyznaczone przez Navcom.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Nie 20:04, 11 Mar 2007    Temat postu:

Jeden z ochroniarzy barona uśmiechnął się kwaśno, widział co taka zabawa z blasterem mogła zrobić jeśli miało się pecha, czy tez nie miało się szczęścia.. Jakoś tak mówił ten bezręki muun na Nar Shadaa. Jeden zły ruch i bum, Bolt leciał nie tam gdzie trzeba, i nie pomagało zabezpieczenie…

Vissan zdecydowanie nie chciał czekać, pomysł wezwania jakiejkolwiek pomocy był ryzykowny jak zwiedzanie w pojedynkę gniazda rancorów lub ustawiania randki z wampami. Ale Rahab sam nie mógł się obronić.
-Baronie, myśliwiec jest gotowy. Może pan startować kiedy zechce.
Bel Khan też słyszał komunikat. Podszedł powoli do Nissana i położył mu rękę na ramieniu.
-Nie sądzę, żeby wylot w tej sytuacji był rozsądny. Powinieneś wysłać któregoś z pilotów, ryzykujesz za dużo.
Urwał widzą spojrzenie barona i zaciętą minę.
-Przynajmniej weź jakąś eskortę. Skorpiony pilnują tamtego wyjścia. Mogą zapewnić ci wsparcie.
Zdecydowanie scena zaczynała się robić łzawa, zbyt łzawa… Z trudnej sytuacji barona wyciągnęła paląca się kontrolka…. Rhade wrócił do systemu i zaczynał realizację planu.

Myśliwiec powoli wyjeżdżał podwieszony pod ogromną suwnicę. Dopiero odłączony wąż cysterny powoli chował się w swoim gnieździe. Przeróbki wyraźnie psuły linię myśliwca, jednak nie miał on zachwycić komisji Akademii Sztuk Pięknych, tylko wypełnić bardzo konkretne zadanie. Drzwi hangaru powoli rozsuwały się pozwalając maszynie wydostać się w przestrzeń otaczającą stację, w jego naturalne środowisko.

****

Okręt Rhadego faktycznie właśnie powrócił do przestrzeni Rahabu. Korweta rwała ile pary w silnikach by dorwać się do swojego celu. Przed szybami mostka unosił się długi kadłub lekkiego niszczyciela klasy Recusant. Zastanawiające było skąd ten okręt wziął się w grupie zebranej przez przestępczego lorda… Czas na refleksję powinien jednak nadejść później. Teraz FAV musiał stawić czoła rosnącemu na sile ostrzałowi tylnych stanowisk strzeleckich i tych turbolaserów, które zdołały go złapać w pole rażenia. Niezbyt groźny ostrzał maskował jednak coś znacznie gorszego…. Recusant ustawiał się do przyjęcia przeciwnika pełną salwą burtowa. Sądząc z ruchu jaki zapanował na wszystkich częstotliwościach, komuś zaczynały puszczać nerwy… Po chwili w stronę jednostek Rahabu ruszyły trzy eskadry myśliwców i dwie korwety. Drednoty wciąż utrzymywały stanowiska razem z resztą myśliwców i fregat. Trochę to komplikowało sytuacje ruszających do ataku myśliwców, które właśnie wchodziły w kręte korytarze wyznaczone wśród asteroid.

Na mostku korwety panowało podniecenie. Bitwa na większa skalę zawsze wywołuje pewien ekstatyczny stopień podniecenia wśród zawodowych wojskowych.
-Szefie, to jednak Recusant. Obraca się tak szybko jak tylko może. Będziemy w zasięgu jego ognia za sześć minut. Niedobrze.
Nie trzeba było tego zauważać, pełna burtowa Recusanta mogłaby być zabójcza nawet dla tak doskonałej jednostki jak FAV.
-Wszystkie okręty noszą nieznane nam oznaczenia i używają jednego kodu wywoławczego. Na mój gust stanowią cześć jakieś dużej eskadry pirackiej. Jednak nigdy wcześniej nie mieliśmy tyczności z nimi.
Zastanawiający był Recusant…. Nie wszystko było tak jak należy.

[link widoczny dla zalogowanych]

Atakowana Grupa:
-Prawdopodobnie Lekki Niszczyciel Recusant
-Korweta Marauder I - 100/100/100/100
-Korweta Marauder III - 100/100/100/100
-1 Eskadra Cloakshape na miejscu
-1 Eskadra Cloakshape zdążająca z grupy Tunel I
-2 Eskadry Cloakshape zdążające z grupy Tunel II

Grupa „Tunel I”
-Duży okręt, prawdopodobnie Rendili Dreadnought Heavy Cruiser -100/100/100/100 (Osłony/pancerz/silniki/uzbrojenie)
-Korweta Marauder II - 100/100/100/100
-1 eskadry nierozpoznane-wstępnie określone jako Cloakshape

Grupa „Tunel II”
-Krążownik RDHC I – 100/100/100/100
-Korweta Marauder IV - 100/100/100/100
-Eskadra myśliwców Cloakshape – 100%
-Eskadra Myśliwców Cloakshape – 100%

Grupa „Tunel III”
-Krążownik RDHC II - 100/100/100/100
-Krążownik RDHC III - 100/100/100/100
-Korweta Marauder V - 100/100/100/100
-Korweta Marauder VI - 100/100/100/100
-Korweta Marauder VII - 100/100/100/100
-Eskadra myśliwców Cloakshape – 100%
-Eskadra Myśliwców Cloakshape – 100%
-Prawdopodobnie jeszcze 5 eskadr myśliwców Cloakshape


Siły Rahabu
- Krążownik RDHC „Wyśniona Burza” - 100/100/100/100
- Fregata Uderzeniowa Sephiroth "Rozdarcie Piekieł" - 100/100/100/100
- Fregata Uderzeniowa Sephiroth "Młot Koszmarów" - 100/100/100/100
- Fregata Uderzeniowa Sephiroth "Łamacz Ducha" - 100/100/100/100
- Korweta uderzeniowa FAV "Zdolny ogień" - 100/100/100/100
- Kanonierka klasy Zephon "Deszczowy Tancerz" - 100/100/100/100

- eskadra myśliwców Centaur 1st "Vipers" – 100%
- eskadra myśliwców Centaur 2nd "Cobras" – 100%
- eskadra myśliwców Manticore 3rd "Stallions" – 100%
- eskadra myśliwców Manticore 4th "Barracudas" – 100%
- eskadra testowa myśliwców Scorpion 5th "Chargers" - 50%


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Pon 0:58, 12 Mar 2007    Temat postu:

Wciąz z wolna obracając bronią baron spoglądał na przerywane zakłóceniami asteroid dane napływające z miejsca gdzie wskoczył Rhade.
Vissan mógł tylko zaufać zdolnościom byłego komandora i zrobić to co planował. Bezpośrednia transmisja od barona wywrze na pewno większy efekt na wszelkich siłach Republiki w okolicy, a jeśli przylecieć mają także inne, prywatne siły, to tylko głos samego Vissana może je do tego skłonić. Rhade zapewne nie pochwaliłby takiego ryzyka, jednak nie on tu dowodzi.

Bel-Khan zwrócił się do barona:
- Przy tej przewadze wroga FAV ma niewielkie szanse.
- Nie możemy wysłać mu pomocy, jeśli sam dowódca tego nie zaplanował. Pozatym wysyłanie naszych sił przez korytarze mija się z celem, póki co mamy korzystną sytuację do obrony. Upewnij się, że wejścia są zaminowane. Teraz, gdy nasz przyjaciel wkroczył do akcji, ja mam swoją szansę.


Vissan szybko zakręcił blasterem i wsunął go do kabury.

Kilka minut później był już na pokładzie hangarowym. W kilku słowach objaśnił wszystko z mechanikami, i nie czekając, tak jak stał, wskoczył do kabiny, by po chwili przemierzać już przestrzeń systemu Rahab.

Kilka kontrolek podawało nietypowe wskazania, systemy uzbrojenia informowały o krytycznej awarii wyrzutni rakiet, najwyraźniej mechanicy zapomnieli odłączyć diagnostykę. Autoblastery były jednak sprawne, a systemy nadawcze gotowe. Vissan przerzucił całą moc na silniki i wzmocnił nieco tarcze. Kierował się na tajny tunel...

Vampire mknął między większymi asteroidami, na razie rozrzuconymi w miarę luźno. Szybko pokazał się jeden z Sephirothów, a kawałek dalej krązyły w patrolu Scorpiony.

- Mówi dowódca z Vampire'a Leech-1. - Rzucił baron przez komunikator. Wszyscy piloci wiedzieli, że ten kod jest zarezerwowany tylko dla władcy systemu. - Potrzebuję dwóch najlepszych pilotów z eskadry Chargers.
- Tu dowódca Chargers, ja i czwórka jesteśmy gotowi.
- Ok, piloci, zobaczymy w końcu na co naprawdę stać Scorpiony. Ciasny szyk i za mną!

Vissan wzmocnił osłony i z dwoma myśliwcami eskorty zanurkował w kierunku tajnego tunelu. Lecąc zwrotnymi myśliwcami mogli pokonać go bardzo szybko, nie opierając się na komputerze nawigacyjnym, lecz podejmując ryzyko slalomu z dużą prędkością między asteroidami. Vissan włożył czarny hełm z wyświetlaczem przeziernym...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Skończone misje » W krainie Cieni
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group