FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
W krainie Cieni
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Skończone misje » W krainie Cieni
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gilad Pellaeon
Admirał WFR



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corelia

 Post Wysłany: Sob 22:01, 04 Lis 2006    Temat postu: W krainie Cieni

GRACZE: Telemachus Rhade
GM: Woland
Podróż w nadprzestrzeni była dość nudna. W szczególności jak się podróżuje samemu, a właśnie w takiej sytuacji znajdował się najpopularniejszy renegat Wielkiej Armii Republiki.
Ex-Komandor Rhade poprawił się wygodniej w fotelu i przyglądał się odczytom.
Choć był poszukiwany, wiele sobie z tego nie robił. Wiedział bowiem, że we flocie pozostają przyjaźni mu oficerowie jak Pellaeon i Tarkin. Oni podzielali jego pogląd walki, choć byli bardziej posłuszni radzie jedi niż on. Jedi.. na samą myśl o nich robiło mu się nie dobrze.
-Przez nich nigdy tej wojny nie wygramy … -mruknął do siebie. Choć był sam nie przeszkadzało mu to. Wręcz przeciwnie, lubił wygłaszać komentarze na temat jedi kiedy nikogo nie ma w pobliżu.
Westchnął cicho i wrócił do sprawdzania reszty odczytów. Już niedługo w końcu będzie mieć coś do roboty a nie ciągła ucieczka.
Chciał walczyć ale ci z rady odebrali mu szansę. Więc będzie robić to na własną rękę.
Podobało mu się to, że reguły tego były takie jakie sam sobie postawi.
Brzęczek alarmowy, który zwykle informuje o wyjściu z nadprzestrzeni, nagle zapiszczał.
Rahab, oddalony od strefy wojny. Choć niedaleko znajdowała się planeta należąca do konfederacji, to działania wojenne w stylu Eriadu bądź Neimoidi nie miały tu miejsca. Jeszcze nie miały.
Wyskoczył z nadprzestrzeni i z oddali mógł ujrzeć pas asteroid.
-No to się zaczęło. -chwycił za stery i skierował statek przed siebie.
Chyba nikt go nie zauważył gdyż nie został wywołany. Zmieniło się to szybko kiedy spojrzał na sensory.
Dwa myśliwce, nieznanego typu leciały ku niemu.
-Myślałem, że komitet powitalny będzie większy. -mruknął rozbawiony.
Przełączył komunikator na kanał otwarty i co dziwne usłyszał rozmowę pilotów.
-Amatorzy. -westchnął.
-Patrz, znowu ktoś wleciał.-powiedział pierwszy.
-Ty lepiej patrz jak lecisz bo w asteroidę się zaraz wpieprzysz.
-Oh siedź cicho bo nie dam ci dziś żadnych szans w sabacca. -wzburzył się pierwszy pilot.
-Popatrz, popatrz. A ja myślałem, że to ja zawsze ja dawałem Ci. -wybuchnął śmiechem drugi.
-Dobra, zostawmy to na później. Zajmijmy się tym co wleciał.
-Niech ci będzie. Zaraz go wywołamy i …. o na świecącą moc. -cisza zapadła choć było słychać walenie ręką w hełm. –Ekhem… nieznany statek, tu myśliwce z obrony Rahabu, klucz purpurowy. Przedstaw się proszę.
-Tu statek kurierski FX-223. Mam pilną dostawę. Powinni mnie oczekiwać.
-Hmm, nic mi o tym nie wiadomo. Poczekaj chwilę musze sprawdzić.
-Oh, nigdzie się stąd nie ruszam. -mruknął bardziej rozbawiony niż zirytowany ex-komandor.
Po kilku chwilach znów się odezwał pilot myśliwca.
-Owszem oczekują pana. Przesyłam wektor wejścia. Powodzenia i miłego dnia.
Po chwili w głośnikach zaszumiało. Oznaczało to, że obaj piloci tym razem regulaminowo powrócili na zastrzeżony kanał.
Telemachus Rhade, uśmiechnął się.
-Czeka mnie dużo pracy.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Pon 16:30, 06 Lis 2006    Temat postu:

Rahab, ogromne pole asteroid, pozostałość po kataklizmie który zamienił wszystkie planety układu w jedno wielkie skupisko zawieszonych w przestrzeni skał. Upiorna poświata niebieskiego słońca nadawała okolicy złowieszczy wygląd, w pewnym sensie było nawet piękne, jednak też śmiertelnie niebezpieczne. Pole asteroid jak każde inne znajdowało się w ciągłym ruchu, większe skały utrzymywały zazwyczaj stałe położenie, mniejsze kawałki jednak miały chaotyczne trasy często rozbijając się o swoich większych braci. Wątpliwe by ktokolwiek zechciał w tym miejscu mieszkać, mimo to Rahab był skolonizowany.
Przed wielu laty na jednej z asteroid powstała niewielka kolonia, z czasem rozrosłą się ona do całkiem pokaźnych rozmiarów stając się samowystarczalnym konglomeratem stoczniowym. Nie do końca, żywność mimo że hodowana w pewnej ilości kopuł nie wystarczała dla zaspokajania apetytów pracujących tu istot, tak więc do systemu przylatywały regularnie transporty z zaopatrzeniem, dzięki nim jedzenia było zawsze pod dostatkiem.
Całym kompleksem zarządzał aktualnie baron Vissan, człowiek energiczny o rozbudowanych kontaktach i wizji. Pod jego przewodnictwem stocznia Oroboros funkcjonowała na wysokim poziomie a produkcja choć jeszcze nieliczna stała na bardzo wysokim poziomie. Konstruktorzy i inżynierowie pracujący w kompleksie zyskali już miano innowatorów w kwestii budownictwa okrętowego. Statki z Rababu charakteryzowały się dbałością wykonania, niezawodnością i dosłownie każdym rodzajem modyfikacji jaką sobie zażyczy kupiec. Co rusz powstawały plany nowych jednostek bądź ich modyfikacji, większość nie ujrzała światła dziennego ale co poniektóre stały na pochylniach stoczni.

Telemachus poznał barona jeszcze na Coruscant, tuż po zakończeniu Kampanii Neimodiańskiej. Spotkanie przebiegło w przyjaznej atmosferze mimo drażliwiej sytuacji jaka miała wtedy miejsce w Republice. Większość senatorów żyjących w swoich urojeniach produkowała się nad zniszczeniem wizerunku Wielkiej Floty Republiki, nad narzuceniem jej nierealnych wymagań … wszystko to by wypaść dobrze w holonecie albo by sprostać wymaganiom postawionych przez osoby które opłacały je od dawna. Tajemnicą bowiem nie jest że większość senatorów była skorumpowana i łasa na pieniądze, a za odpowiednią sumę sprzedali by nawet swoje matki o samej Republice nie wspominając.
Baron Vissan należał do stronnictwa militarystów, grupy senatorów która popierała działania mające na celu skuteczne prowadzenie wojny i wygranie jej w jak najszybszym czasie. Niestety mimo zażartej walki w budynku senatu gdzie nie przebierano w słowach, skorumpowana grupa tych niby pacyfistów wspieranych przez zakon jedi wygrała spór. Zmusiło to Rhadego do złożenia rezygnacji ze służby w WFR i planowanego powrotu na swoją ojczysta planetę Tartarus. Podniecona hołota nazywająca się senatorami w swoich małych rozumkach pragnęła kozłów ofiarnych, a były komandor floty nie miał zamiaru być jednym z nich. Przy pomocy senatorki i reprezentantki barona udało mu się w miarę spokojnie opuścić planetę i udać się na spotkanie z jej pracodawcą przebywającym aktualnie na misji dyplomatycznej.

Kiedy po szybkim przelocie znalazł się w końcu na pokładzie okrętu należącego do floty obronnej Rahabu spotkał się z Vissanem. W wyniku interesującej rozmowy Telemachus przyjął ofertę pomocy i pracy dla barona. Uzyskał zapewnienie że wszystko czym dysponuje mężczyzna będzie też do jego dyspozycji, oczywiście w granicach zdrowego rozsądki. W zamian Rhade miał służyć mu swoim doświadczeniem i zdolnościami w nadchodzącej rozprawie z Konfederacją i to w momencie kiedy Republika chyliła się ku upadkowi kierowana przez niekompetentnych jedi. Podróż na Rahab trwała znacznie szybciej niż można by przypuszczać i teraz statek kurierski jakim leciał ex-komandor znalazł się u kresu swojej trasy.

Wiedzieli że przylatuje, oczywiście nie znali jego tożsamości, tylko wąskie grono osób zostało o tym powiadomionych, pewnych osób. Ostrożność w ostatnich dniach stała się jakby hobby Telemachusa, wolał wszystko sprawdzić dwukrotnie i nie ryzykować bez powodu, jego życie stało się jakby znacznie cenniejsze. Nie chodzi tu o śmiechu wartą nagrodę jaką wystawili za jego głowę, chodziło tu po prostu o to że miał wiele do zrobienia a czasu coraz mniej . W tej chwili skupił się jednak na sterach.
Kompleks stoczniowy umiejscowiony był głęboko w pasie asteroid na jednej z większych skał w całym regionie. Prowadziły do niego różne drogi, wszystkie regularnie oczyszczane i znakowane dla bezpiecznego ruchu tranzytowego. Lecąc przez te „tunele” spokojnie rozglądał się dookoła, gdzieś między tymi skałami znajdowały się baterie turbolaserów systemu obrony pozycyjnej. Z tego co Telemachus wiedział było ich tragicznie mało, stanowczo za mało by powstrzymać pełnoskalowe natarcie floty Konfederatów. Leciał już blisko godzinę dokonując zwrotów zgodnie z oznakowaniem, gdyby wyłączyć znaczniki prawdopodobnie każdy większy okręt po chwili wtaranił by się na którąś ze skał, bez szczególnych kłopotów przemieszczać mogły się tylko niewielkie jednostki. Dla nich wystarczył odczyt sensorów określający trasę, były na tyle małe i zwrotne że szybko mogły dokonywać korekty kursu. Zapewne w razie ataku kontrola przestrzeni Rahabu tak by uczyniła, przy dobrym wykorzystaniu położenia i środków można by było się skutecznie bronić, to w sumie też jest zadaniem Rhadego, wzmocnić perymetr obrony systemu.
Nie było jednak tak źle, lecąc przez korytarz mężczyzna dostrzegł z prawej strony pewien oczyszczony z odłamków obszar, stał tam masywny ciężki krążownik typu „Dreadnought”, wokół niego kręciła się cała masa małych jednostek. Najwyraźniej okręt pobierał teraz zaopatrzenie i przygotowywał się do patrolu, z nieoficjalnych plotek wynikało że baron Vissan kazał zmodyfikować krążownik co zwiększyło jego zdolności bojowe. Drednoty były aktualnie najciężej uzbrojonymi i seryjnie produkowanymi okrętami w galaktyce, siła salwy burtowej ciężkiego krążownika niosła ze sobą tyle destruktywnej energii że mało jaka jednostka była w stanie dłużej wytrzymać taki ostrzał. Gdyby ustawić okręt w jednej z wnęk obok trasy między asteroidami można by pojedynczym okrętem szachować nawet duże zgrupowanie potencjalnego agresora.
Sygnał z kontroli lotu nakazał zatrzymanie się przed kolejnym zwrotem. Za „zakrętu” wysunął się powoli ogromny kontenerowiec, ostrożnie posuwając się do przodu minął mikroskopijny stateczek kurierski. Zapewne przewoził on rude wydobytą z bogatych w nią asteroid systemu, mógł też przenosić już przetworzony urobek w postaci sztab metalu pochodzących bezpośrednio z hut stoczni. Stocznie Oroboros zużywały tylko pewien procent wydobytych materiałów, resztę Rahab z powodzeniem eksportował a w czasie zawieruchy wojennej kupców na ten materiał nie brakowało.
Kiedy ogromna jednostka minęła pojazd Telemachusa kontrola udzieliła pozwolenia na kontynuowanie lotu. Przez kolejne minuty mały kurier minął kilka mniejszych frachtowców i stateczków obsługi stoczni wykonujących swoją pracę. W końcu bezpieczny tor zakończył się i oczom Rhadego ukazała się ogromna asteroida, na jej powierzchni świeciło mnóstwo światełek. Gołym okiem można było dostrzec różne kopuły i instalacje wystające ze skalnej bryły, o wiele więcej kryło się pod skorupą gdzie w sztucznych jaskiniach znajdowało się tętniące życiem miasto.
- FX-223 tu Charger jeden, odbiór.
Przez głośnik popłynęło wezwanie.
- Tu FX-223, słucham ?
- Spójrz w prawą stronę.
Telemachus wyjrzał przez iluminator kabiny i skierował swój wzrok na prawo. Leciał tam mały myśliwiec z charakterystycznymi trzema pseudo skrzydłami na końcach których znajdowały się działka laserowe. Mężczyzna rozpoznawał tą sylwetkę, podczas krótkiego pobytu na Coruscant miał przyjemność pobieżnie zapoznać się z testami porównywawczymi
prototypu myśliwca z stajni RFS i tej maszyny. W pamięci poszukał jej nazwy, Scorpion.
- FX-223 leć za mną.
Pilot myśliwca wydał polecenie, w jego głośnie nie było wrogości czy arogancji często cechującej myśliwców. Głos był spokojny i jakby trochę znudzony. Rhade nie miała zamiaru się kłócić, posłusznie zmniejszył ciąg i pozwolił by myśliwiec wysunął się bardziej do przodu. Kierowali się do części asteroidy gdzie panował najmniejszy ruch, instalację się tam wznoszące wyglądały na nieczęsto używane, a na pewno rzadko odwiedzane.
- FX-223 spójrz w lewo na godzinne drugą.
Telemachus musiał się trochę skulić by dojrzeć przez w sumie niewielkie iluminatory to na co nakazał mu pilot myśliwca spojrzeć. Na tle martwych konstrukcji zabłysnęły nagle cztery światełka pozycyjne oświetlające niewielkie wrota.
- To twój cel, Charger jeden bez odbioru.
Myśliwiec przyspieszył i wszedł w ostry zakręt na prawą burtę, momentalnie znikając z pola widzenia ex-komandora. Niebyło właściwie innego wyjścia jak skierować kuriera ku oświetlonym wrotom. Ostrożnie manewrując zbliżył się do swego celu, po chwili skrzydła masywnych przesłon zaczęły się rozsuwać na boki ukazując wnętrze niewielkiego hangaru. Całość chroniło pole izolacyjne niedopuszczające do ucieczki atmosfery w kosmos. Nadal spokojnie mężczyzna wprowadził stateczek do środka, jak tylko jego rufa przekroczyła barierę wrota zaczęły zamykać się za nim. Kurier osiadł na pokładzie, Rhade wiedziony wieloletnim przyzwyczajeniem wykonał wszystkie przepisowe procedury, wyłączył silnik, odłączył zasilanie od systemów napędowych, przełączył komputer na stan czuwania i ostatecznie otworzył właz kuriera.
Nazewnątrz czekał już komitet powitalny, skromny co prawda ale zupełnie wystarczający. Wysoki człowiek o ciemnej karnacji stał nieruchomo z miną pokerzysty przyglądając się wysiadającemu z kuriera mężczyźnie. Miał na sobie cywilne ubranie w raczej ciemnych barwach, jednak było widać że pod tym wszystkim skryte jest wysportowane ciało. Można było to poznać po samej postawie człowieka, miał on albo za sobą lata służby wojskowej albo nałożył na siebie rygorystyczny trening fizyczny. Obok niego stała podobna istota, niższa jednak o prawie głowę od partnera, przez ramie przewieszony miał płaszcz. Pierwszy odezwał się wyższy osobnik.
- Witamy na Rahabie.

CDN…


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Sob 23:33, 11 Lis 2006    Temat postu:

Rhade kiwnął tylko głową w odpowiedzi. Mniejszy z witających podszedł do oficera i podał mu płaszcz.
- Wymogi bezpieczeństwa, rozumie pan. Nie chcemy by poboczne osoby wiedziały o pańskiej obecności w tym systemie.
- Oczywiście.
Narzuciwszy na siebie płaszcz naciągnął na głowę kaptur. W tym momencie jedyne co było widać z jego twarzy to usta i broda, dla pewności szczelnie okrył się by spod materiału nie było widać munduru.
- Dla pańskiej wiadomości, nazywam się Tumorl i zostałem poinstruowany by udzielić panu wszelkiej pomocy podczas nieobecności zastępcy barona, pana Bel-Khana,
- A gdzie on teraz przebywa ?
- Udał się w sprawach niecierpiących zwłoki poza system.
- Mam rozumieć że kiedy powróci zechce się zemną spotkać ?
- Zapewne, zostanie pan o tym szybko powiadomiony, jak tylko wróci.
- Dobrze, niech pan, panie Tumorl prowadzi.
Mężczyzna ruszył ku wyjściu z hangaru, za nim postępował Telemachus, skromną kolumnę zamykał na razie „bezimienny” mniejszy człowiek. Wyszli na korytarza, był on chyba mało uczęszczany, co druga z jarzeniówek oświetlała trasę. Szli tak dobrych kilka minut nie napotykając żywej duszy, w końcu wyszli na znacznie szerszy i bardziej uczęszczany korytarz. Idąc nim dotarli do ogromnej promenady, jej przeszklona ściana dawała sposobność do podziwiana wnętrza asteroidy centralnej. Została tu wykuta ogromna sztuczna jaskinia w której bez problemu zmieścił by się krążownik typu „Procurator”. Tarasy pokryte zielenią zajmowały tam wiele miejsca, było to najwyraźniej serce całej instalacji, to tutaj ludzie przychodzili odpocząć i zabawić się po pracy. Z sufitu wystawał swego rodzaju wiszący budynek, zapewne tam mieściły się kwatery kierownictwa Oroboros. Widok z balkonów tam umieszczonych musiał być niesamowity, samo istnienie tego miasta wewnątrz asteroidy było niesamowite. To dzieło było na pewno jednym z większych osiągnięć inżynierii, tarasy łączyły się ze sobą, na różnych poziomach znajdowały się parki, sklepy i lokale rozrywkowe. Po całej jaskini latały niewielkie speedery, z tego co Rhade zauważył były to głównie maszyny zaopatrzeniowe roznoszące towary, większe pojazdy komunikacyjne i jednostki ochrony. Baron jak widać dbał o bezpieczeństwo swoich pracowników. Idąc promenadą minęli dwa patrole ochrony, dwuosobowe składające się głownie z ludzi. Wyglądali oni na kompetentnych, świadczyć o tym mogło samo ich wyposażenie, nie nosili blasterów tylko paralizatory. Ludzie schodzili im z drogi, ale bez trwogi na twarzach, w ich postawach widać było szacunek dla członków ochrony. Oni sami nie mieli typowych dla ochroniarzy w takich miejscach aroganckich min, szli spokojnie czujnie rozglądając się po okolicy, to wiele o nich świadczyło. Telemachus by zorganizować na nowo obronę Rahabu musiał polegać na rzetelnych ludziach, a pierwsze wrażenie jakie odniósł pozwalało wysnuć przypuszczenie że z takimi będzie miał do czynienia.
Szli tak kilkanaście dobrych minut by dotrzeć w końcu do pilnowanej przez strażnika windy. Ten spojrzał tylko na przewodników Rhadego i bez pytania wstukał kilka komend na konsoli umieszczonej w ścianie. Po chwili drzwi windy rozsunęły się i trójka mężczyzn weszła do środka, na całe szczęście nie byłą to jedna z wind umieszczonych standardowo w miastach, miały one nieprzyjemną skłonność do odtwarzania dosyć miernej jakości muzyki. Teoretycznie miało to na celu relaks pasażerów, w większości przypadków jednak dawało odwrotny do zamierzonego efekt. Trudno określić ilość pięter jakich pokonali ale była ona albo niewielka albo ta winda przemieszczała się szybciej niż można by przypuszczać. Kiedy drzwi rozsunęły się na boku weszli do niedużego pomieszczenia. Ściany były pozbawione wszelkich ozdób i pokrywała je szara farba, jedynym elementem odcinającym się od ogólnej surowości wnętrza była niewielka konsola. Mieściła się ona obok solidnych wrót, teraz zamkniętych, było to jedyna możliwa droga gdyż oprócz tych dwóch elementów nic więcej nie znajdowało się w pomieszczeniu.
Tumorl podszedł do konsoli i stanął nieruchomo. Z głośników odezwał się syntetyczny głos.
- Kontrola tożsamości … proszę podać swoje ID.
Człowiek wyciągnął z kieszeni niewielką kartę identyfikacyjną i wsunął ją do czytnika, pochylił się przy tym i spojrzał w niewielką kamerę umieszczoną tuż nad konsolą. Stał tak przez kilka sekund aż komputer ponownie odezwał się.
- Identyfikacja potwierdzona.
Zaraz za Tumolrem przez taką samą procedurę przeszedł jego mniejszy towarzysz. Rhade za to dostał swoją kartę ID, na razie tymczasową z czasem jednak miał uzyskać stały dostęp do wszelkich sekcji posiadłości barona. Komputer potwierdził identyfikację wszystkich osób i ciężkie pancerne wrota rozsunęły się na boki, cała trójka ruszył przez nie stąpając przez długi korytarz.
- Przechodzimy teraz do sekcji doków przeznaczonych dla sił obrony systemowej.
Telemachus nie odzywał się ani słowem od momentu opuszczenia hangaru w którym wylądował. Tumorl co jakiś czas opisywał gdzie się znajdują, podawał przy tym istotne ale skromne informacje. Kluczyli wśród korytarzy i różnych sal mijając personel tej sekcji asteroidy, w końcu po podróży windą znaleźli się we właściwym miejscu.
W sztucznie wydrążonej jaskini spoczywał eksperymentalny okręt FAV, zacumowany do „nadbrzeża” unosił się spokojnie w przestrzeni. Statek w tym momencie był obsadzony tylko szkieletową załogą, około pięćdziesięciu ludzi przebywało teraz na jego pokładzie i w okolicy. Stanowiło to niecałą 1/4 całej załogi potrzebnej do obsługi pojazdu. Niewiele źródeł światła było widocznych na kadłubie, okręt wydawał się jakby martwy, albo oczekujący na coś. Może tym „czymś” był Rhade ?, okręt bez kapitana jest jak istota bez duszy, oficer nigdy nie był osoba religijną, ale każdy marynarz zna legendy o statkach które rozpadały się po tym jak ginął ich kapitan. Przy śluzie stał pojedynczy strażnik, spojrzał tylko na przybyłych i bez słowa zszedł im z drogi. Kiedy przeszli przez rękaw cumowniczy i weszli na pokład Telemachus mało nie rozbił sobie głowy o niską gródź. Dane nie kłamały, FAV był ciasnym statkiem, poprzecinanym licznymi szczelnymi przedziałami. Rhade nie był szczególnie wysokim mężczyzną ale i tak musiał zginać się w pół przechodząc przez ciasne łączniki sekcji. Tumorl prowadził ich na górny pokład, kilka drabin i korytarzy później dotarli przed drzwi z napisem Kapitan, wszyscy weszli do środka.
- To będzie pańska tymczasowa kwatera, nie jest może zbyt duża ale powinna chyba wystarczyć.
Rzeczywiście, kajuta kapitańska była niewielka i skromna. Składała się z trzech a właściwie dwóch pomieszczeń. Po wejściu człowiek znajdował się w pokoju 4 metry na 4, było w nim biurko, spory fotel, regał z różnymi datapadami i niewielki stolik. Po prawej znajdowały się drzwi, za nimi mieściła się mikroskopijna łazienka z prysznicem. Po lewej za przepierzeniem znajdowała się koja, w porównaniu ze standardowymi kojami załogi ta była całkiem spora.
- Dziękuję, w zupełności wystarczy.
- Gdyby chciał pan coś zjeść, Cook został poinformowany że na statku jest gość i potrzeba wydać posiłek. Na obiad przyniesie panu coś ciepłego, resztę posiłków niestety na razie będą stanowić racje pokładowe.
- Niema potrzeby by się tak kłopotać, racje w zupełności wystarczą. Mimo to dziękuje za ciepły posiłek, przyda się.
- Ma pan może jakieś szczególne życzenia ?
- O ile to możliwe chciałbym dostać specyfikacje okrętów i sił obrony systemu. Oraz dostęp do danych z R&D.
- To pierwsze nie będzie stanowić problemu, może pan korzystać z konsoli kapitańskiej. Uruchomimy odpowiednią linie, co do drugiej sprawy, cóż taki przesył informacji mógłby zwrócić czyjąś uwagę.
- Rozumiem, jednak nalegałbym na uzyskanie dostępu do tych danych.
- Nie zrobi to różnicy panu jeżeli dostarczymy te dane w postaci odręcznej na datapadach i innych nośnikach ?
- Nie.
- Dobrze więc, postaramy się załatwić tą sprawę jak najszybciej. Jak mniemam chciałby pan odpocząć ?
- Prysznic i kilka godzin snu nie zawadzą.
- Zostawiamy więc pana, proszę ograniczyć na razie swoje spacery. Nie chcemy by został pan zauważony przez nieuprawniony personel.
Rhade zaczął rozglądać się po kajucie, kiwnął tylko potwierdzająco głową. Jego przewodnicy opuścili pomieszczenie, drzwi z sykiem zasunęły się za nimi.
Mężczyzna przeciągnął się, jego mięsnie i stawy trochę zesztywniały podczas długiej podróży. Zdjął i rzucił bluzę mundurową na krzesło, zdjął buty i spodnie, starym nawykiem wykonał kilka ćwiczeń rozciągających. Po małym zestawie rozciągaczy poszedł pod prysznic, ciepła woda zmyła z niego pot i trudy ostatnich dni, relaks na jaki od pewnego czasu nie mógł sobie pozwolić. Kąpiel soniczna to jednak nie to samo co kąpiel w wodzie. Wyszedł z łazienki wycierając mokre włosy, z ręcznikiem wiszącym na głowie stanął przed iluminatorem, z tego miejsca widział tylko kilka gwiazd. Okręt stał w skalnej wnęce, sam obraz przestrzeni był zasłaniany po części przez ściany wnęki a po części przez przemieszczające się w oddali asteroidy. Stał tak przez kilkanaście minut rozmyślając, właściwie o niczym ważnym, kiedy człowiek ma same ważne sprawy brak mu czasu by pomyśleć o tych błahych. Po tym czasie wrócił do łazienki i odłożył mokry ręcznik, odświeżony położył się spać na twardej koji. Na okrętach WFR koje oficerów są znacznie miększe, w pewnym sensie brakowało mu tych twardych materaców do których przyzwyczaił się w akademii. Sen przyszedł szybko, pozbawiony był jednak snów.

CDN…


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Śro 18:14, 22 Lis 2006    Temat postu:

Prawie osiem godzin, tyle spał. Długo, zakładając że zazwyczaj spał sześć godzin, organizm Rhadego był rozregulowany podróżą jaką odbył. Usiadł na skraju koji i przetarł oczy, leniwym krokiem powoli udał się do łazienki gdzie wziął prysznic. Kiedy wyszedł z kabiny i wycierając się ręcznikiem spojrzał na zegarek, była godzina 5.20 czasu Rahabu. Przez godzinę wykonywał serie ćwiczeń których konieczność dla zachowania formy wpojono mu jeszcze w czasach akademii. Po ćwiczeniach ubrał się w mundur i wyszedł na korytarz, z tego co pamiętał kambuz powinien znajdować się dwa poziomy niżej w kierunku rufy. Trochę trwało niczym do niego dotarł ale taka przechadzka po prawie pustym okręcie pozwalała na lepsze jego poznanie. Kambuz był jednym z większych pomieszczeń na statku, oczywiście był pusty a większość świateł pogaszonych ale Telemachus zauważył posiłek na tacy stojący pod przezroczystym przykryciem, jego przewodnik nie kłamał, rzeczywiście cook przygotował posiłek. Nic nadzwyczajnego, gulasz z kawałkami mięsa i krakersy, to i tak więcej niż jadł przez ostatnie dni. Wstawił całą potrawę do podgrzewacza i sam zaczął buszować po lodówkach, ku zadowoleniu Rhadego udało się znaleźć butelkę soku i trochę, co go dosyć zaskoczyło lodów. Podgrzewacz wydał z siebie wysoki dźwięk dając znać że potrawa osiągnęła już pożądaną temperaturę. Mężczyzna postawił wszystko na stoliku i wyciągnął tace z urządzenia, zrobił to bardzo szybko bo tak samo jak gulasz zagrzała się, przeniósł ją na stolik i postawił na nim, jak tylko to uczynił zaczął pocierać o siebie palce i chuchać w nie by je schłodzić. Bez rozmyślań czy zastanawiania się nad problemami dni jutrzejszych zasiadł do posiłku, przez chwile naszły go wspomnienia z dzieciństwa, zapewne lody miały z tym coś wspólnego. Trzeba przyznać że cook znał się na swojej robocie, Telemachus zjadł wszystko ze smakiem popijając sokiem, na deser skonsumował lody. Kiedy skończył posiłek zaniósł wszystko do zmywarki i ją uruchomił, czekając aż zakończy swoją pracę pokręcił się jeszcze po kuchni, miał w tym konkretny cel. W końcu w jednej z szuflad znalazł opakowanie herbaty, nastawił pospiesznie wodę i wyszperał solidnej wielkości kubek. Kiedy zmywarka skończył czyścić naczynia wyciągnął je i postawił obok, poczekał jeszcze chwilę i zalał herbatę wrzątkiem. Zadowolony z parującym kubkiem naparu w dłoni ruszył w drogę powrotną. Kiedy wchodził do kajuty kapitańskiej powitał go głos.
- Dzieńdobry.
Rhade stanowczo nie lubił takich niespodzianek ale zachował zimna krew, jedynym symptomem zaskoczenia było chwilowe przystanięcie na progu.
- Dzieńdobry panie Tumorl, pan w ogóle nie sypia ?
- Tylko wtedy kiedy mam czas.
Tumorl uśmiechając się stał po środku pomieszczenia, za nim na biurku leżał stos datapadów i zwyczajnych papierów.
- Jak się spało ?
- Dobrze, koja jest całkiem wygodna.
- To dobrze, jak sądzę był pan w kambuzie, posiłek smakował ?
- Tak, proszę przekazać słowa uznania cookowi.
- Nieomieszkam.
Oficer przeszedł do zawalonego dokumentami biurka i postawił na jednym z nielicznych wolnych miejsc kubek, kątem oka zauważył świeże ubrania leżące na koji. Tumorl pospieszył w odpowiedzią na niewypowiedziane pytanie.
- Świeże ubrania, powinny pasować.
- Cywilne …
- Uznałem że paradowanie w mundurze sił obronnych Tartarusa było by nierozważne.
Racja, na razie Rhade musi stać się anonimową postacią.
- Tu są informacje o które pan prosił.
Mężczyzna wskazał na biurko.
- Podłączyliśmy też niezależną linie do konsoli.
- Dziękuje.
Tumorl ukłonił się lekko.
- Owocnego zgłębiania lektury. Koło godziny 13 czasu Rababu cook przyniesie obiad do kambuzu. A po 16 jeżeli będzie miał pan ochotę chciałbym by zobaczył pan zbrojownie.
- Z chęcią.
Mężczyzna uśmiechnął się raz jeszcze i wyszedł z kajuty. Telemachus usiadł w fotelu i zarzucił nogi na niewielki skrawek wolnej przestrzeni tuż przy rogu biurka. Upił trochę gorącej herbaty i wziął pierwszy z góry datapad.
Całość materiałów z jakimi się zapoznawał była dosyć interesująca, pierwsze dane jakie zaczął przeglądać dotyczyły działu konstrukcyjnego Oroboros. Można było spokojnie stwierdzić że był to wyjątkowo płodny dział, ilość projektów zaskoczyła Rhadego. Niespodziewał się po w sumie niewielkiej stoczni takiej kreatywności, konstrukcje i rozwiązania nad jakimi pracowali inżynierowe firmy były w większości innowacyjne. Sporo też poświęcono pracom nad usprawnieniem już istniejących konstrukcji.
Co jakiś czas przy szczególnie interesujących mężczyznę projektach pojawiało się to samo nazwisko, Malik Egac. Oficer przewertował kilka dokumentów i datapadów, nazwisko inżyniera pojawiało się zawsze tam gdzie chodziło o projekty szybkich jednostek bojowych. Okręt na którym się aktualnie Telemachus znajdował też w dużej mierze został zaprojektowany przez Egaca, takiej osoby Rhade właśnie potrzebował. Wyszukał wszystkie materiały jakie dotyczyły dzieł inżyniera i zaczął je uważnie przeglądać.
Malik był wyznawcą szkoły „szybkości”, wszystkie jego konstrukcje odznaczały się wysoką prędkością i jak na swoje wymiary wręcz fenomenalną zwrotnością. Większość projektów przedstawiała nieduże jednostki, nie większe niż 400 metrów, pozwalało to umieszczać na nich przerośnięte jednostki napędowe i rozbudowane systemy silników manewrowych. Przez blisko pięć godzin mężczyzna zagłębiał się w dostarczonych informacjach czasami przeglądając je po kilkakroć. Krótko po 16 odłożył czytany datapad na koje i biorąc niestety pusty kubek po herbacie ruszył do kambuzu. Tak jak Tumorl mówił, jeszcze ciepły obiad stał na stoliku, tym razem było to jakieś mięso z ryżem. Rhade nigdy nie przepadał szczególnie za ryżem ale w takiej sytuacji nie wybrzydzał, popijając świeżo zaparzoną herbatą skonsumował posiłek. Kiedy wracał do kajuty natknął się na człowieka który należał obok Tumorla do komitetu powitalnego, nie znał jednak jego imienia. Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu, w końcu nieznajomy zaczął.
- Jestem Brax, zbrojmistrz. O ile jest to możliwe chciałbym od razu pokazać panu zbrojownie, potem mogę nie mieć czasu.
I bezimienny przestał być bezimiennym.
- Dobrze, przyda mi się niewielki spacer.
Brax nie odpowiedział, po prostu ruszył korytarzem w głąb statku. Rhade bez słowa wzruszył ramionami i podążył za zbrojmistrzem. Kierowali się ku rufie, na jednym ze środkowych pokładów znajdowało się odizolowane pomieszczenie, w nim rozmieszczone były liczne stojaki i półki przeznaczone na przechowywanie broni. Teraz jednak były one puste a jedynymi elementami dodatkowymi były trzy ogromne skrzynie stojące po środku.
- Kazałem tutaj przenieść najbardziej interesujące rzeczy.
Człowiek podszedł do jednej ze skrzyń i otworzył ją, Rhade stał tuż za nim. Wewnątrz znajdowały się karabinki blasterowe, Brax wyciągnął jeden i podał Telemachusowi.

- Palestro's Wholesale Firearms model UT-209. Magazynek na 500 strzałów, szybkostrzelność 620 strzałów na minutę, skuteczny zasięg 200 metrów. Rozkładana kolba, uchwyt pod lufą, kolimator montowany seryjnie. Mała broń przeznaczona do walki w pomieszczeniach i na pokładach statków.
Rhade słuchając Braxa rozłożył składaną kolbę i opierając na niej policzek Karabinek był dobrze wyważony a rozmieszczenie uchwytów zapewniała łatwość obsługi. Całość wydawała się dosyć toporna ale w akademii nauczył się że takie najprostsze konstrukcję są zazwyczaj niezawodne. Złożył kolbę i oddał broń zbrojmistrzowi, ten schował ją do skrzyni i zamknął ją. Przeszedł do kolejnej tym razem większej. Kiedy uniósł wieko oczom Telemachusa ukazał się widok dosyć oryginalny.

- Rusznice laserowe.
- Tak, bardzo trudno je zdobyć. Pozatym są na większości planet zakazane.
Rusznica laserowa była chyba najpotężniejszą bronią ręczną w galaktyce, no może wyłączając ręczne wyrzutnie pocisków. Rusznica mimo niedużej szybkostrzelności i dużej konsumpcji energii dysponowała przerażającą siłą, z odległości kilometra potrafiła przebić pancerz czołgu. Istota organiczna trafiona takim strzałem była rozrywana na strzępy, nic dziwnego że broń ta była zakazana na większości planet. Swoją drogą była zakazana na całym terytorium Republiki.
- Skąd ?
- Togoria.
- Cena ?
- Dużo, nawet bardzo dużo.
- Ile ich kupiliście.
- Dwadzieścia sztuk, tyle było, tyle kupiliśmy.
Brax wyciągnął rusznice i podał ją Rhademu. Broń nie była lekka, gdyby chciał ja trzymać jedną ręką po krótkim czasie by musiał ją opuścić. Długość też wykluczała skuteczne jej użycie w ciasnych pomieszczeniach, ale na otwartym terenie, cokolwiek co znalazło by się w odległości kilometra od strzelca mogło by się uznać za trupa.

CDN...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Pon 18:17, 27 Lis 2006    Temat postu:

Kolejne dni mijały na zapoznawaniu się z materiałami dostarczanymi nieprzerwanym strumieniem do kabiny kapitańskiej. Rhade wychodził z niej tylko do kambuzu po ciepły posiłek który uczynna dusza zawsze zostawiała na stole. W ciągu trzech dni przewertował tak dużą ilość danych że sam sobie dziwił się że niczego nie zapomina. Najważniejszym spotkaniem jakie odbył w przeciągu tych dni była wizyta inżyniera Malika Egaca. Kiedy ten mężczyzna wszedł w towarzystwie Tumorla do kajuty Telemachus był mocno zaskoczony. Malik miał nie więcej niż 22 lata, jeżeli w tym wieku był już uznanym konstruktorem to musiał być niezwykle utalentowaną osobą. Kiedy Rhade wytłumaczył mu jaki chciałby statek skonstruować Egac zapadł w swego rodzaju trans, nie odzywał się tylko spoglądał gdzieś w dal zbierając części układanki i układając je w pożądany schemat w swojej głowie. Kiedy wreście ocknął się wziął pióro świetlne i zaczął kreślić zarys statku na swoim datapadzie, po kilku minutach względnie wierny wizji byłego oficera kształt pojawił się na ekranie.

Tumorl nie był ani pilotem ani znawcą sztuki stoczniowców więc zaczął zadawać pytania.
- Po co te skrzydła, przecież w przestrzeni niema potrzeby posiadania powierzchni nośnej ?
Odpowiedziami zajmował się Egac.
- Powierzchnie nośne są zarazem powierzchniami sterowymi. Dzięki nim statek operując w atmosferze będzie miała o wiele lepsze własności. Dodatkowo taka konstrukcja wywiera efekt psychologiczny, cały statek wygląda jak powietrzny drapieżnik a wiele ras ma przed nimi zakorzeniony głęboko strach.
Malik podłączył datapad do niewielkiego holoemitera, w powietrzu pojawił się zarys statku.
- Ale główny powód to rozmieszczenie uzbrojenia. Działa jakie zażyczył sobie tu obecny generują ogromne ilości ciepła, mogą ulec uszkodzeniu i w najgorszym wypadku eksplodować. Jeżeli by to nastąpiło, zniszczeniu ulegnie część skrzydła a kadłub pozostanie nietknięty.
- Jeżeli ta broń jest tak niebezpieczna, po co ją montować ?
- Własnym nożem też można się skaleczyć Sagtusie.
Po raz pierwszy Rhade usłyszał imię Tumorla, najwyraźniej Malik był w przyjacielskich stosunkach z nim.
- Śmieszne Malik …
- Już tłumacze. Broń jaką wybrał nasz klient to szybkostrzelne turbolasery, technologia nadal niechętnie używana. Wymagają one troskliwego nadzoru i wysoce wydajnego systemu chłodzenia. Ich zapotrzebowanie na energię jest niestety wysokie, co prowadzi do tego że mało kto używa tej broni.
- Więc po co je montować ?
- W zamian za te wady działa odwdzięczają się fenomenalną siłą ognia. Jaka jest szybkostrzelność standardowego średniego turbolasera ?
- Przy sprawnej obsłudze ….
Mężczyzna zamyślił się obliczając coś w głowie. Rhade znał odpowiedz ale siedział bez słowa tylko obserwując.
- Strzał co 10 sekund jeżeli wszystko działa w 100%
- W ciągu 10 sekund ten turbolaser oddaje 10 strzałów.
Gwizd zaskoczenia pomieszanego z uznaniem wydobył się z ust Tumorla.
- Co sekundę.
- Tak, potrafi on zalać niewielki obszar intensywnym ciągłym ogniem, mało co jest w stanie to wytrzymać. Niestety, potrzebuje do tego bardzo wydajnego systemu chłodzenia.
Malik wydał kilka komend holoprojektorowi przez swój datapad i obraz statku zatrzymał się, następnie powiększył się widok broni umieszczonej na końcu skrzydła.
- Jakiś czas temu dostaliśmy schematy tego działa w ramach wymiany z RFS. Ich inżynierowie mieli spore problemy z zaprojektowaniem wydajnego systemu chłodzenia, w efekcie prace nad tym projektem zostały wstrzymane. My podeszliśmy do tego problemu z zupełnie innego kierunku, pamiętasz Sagtusie „Wielobarwnego Tuku”.
- Ten statek górniczy ?
- Tak, jakie trzy lata temu przechodził u nas naprawy i modyfikacje. Jego szyper zamontował ogromny palnik plazmowy do odcinania kawałków asteroid które potem chciał obrabiać już poza pasem.
- Pamiętam, facet wydał na niego kupę kasy a jak doszło co do czego to kosztowna zabaweczka nie zadziałała.
- Nie zadziałała bo przy odpaleniu palnika następował taki wzrost temperatury że komputer od razu go odcinał.
- Pamiętam jak sobie ten szyper pluł w brodę i klął na czym świat stoi za ten zakup.
- Baron poprosił nas byśmy spróbowali rozwiązać ten problem, no i udało nam się. Nie będę was zanudzał szczegółami ale to było tak proste że nikt na to nie wpadł. W efekcie szyper „Wielobarwnego Tuku” odleciał od nas zadowolony jakby odkrył asteroidę ze złota.
- Tak, od tamtej pory ten górnik przylatuje co pół roku na przegląd i robi go tylko u nas.
- Wilk syty i owca cała … w ten sam sposób zintegrowaliśmy system chłodzenia z działem od RFS. Chodzi bez zarzutu, trzeba obchodzić się z nim jak z małym dzieckiem i pilnować wszelkich skoków temperatury ale broń jest w pełni sprawna.
- Ciekawe, tylko w to będzie uzbrojony ten statek ?
- Nie, niepodważalnym faktem jest to że te dwa działa będą siały spustoszenie. Jednak ograniczenie się tylko do nich było by nierozmyślne.
Tym razem Egac powiększył dziób jednostki.
- W tym miejscu będzie znajdować się wyrzutnia torped protonowych.
- Jedna ? nie za mało jak na tej wielkości statek ?
- Jedna … ale to nie jest zwyczajna wyrzutnia. Ta to model Arakyd na torpedy Shillelagh Mk.VI.
- A co w nich takiego niesamowitego ?
- Każda ma moc 50 kiloton. Choć jest możliwość odpalenia torpedy Shillelagh Mk.X. o mocy 150 kiloton.
- Niezła moc.
- Nie na darmo nazywają ją „Pogromcą Statków”.
Komunikator Tumorla zapiszczał dając znać że nadeszła do niego informacja. Mężczyzna wyciągnął urządzenie z kieszeni i odsłuchał nagranie, kiedy to zrobił z powrotem schował je do kieszeni.
- Przepraszam, kontynuuj …
- Z tej wyrzutni można też odpalić torpedę Shillelagh Mk.VI-J. z ładunkiem jonizacyjnym. W sam raz do eliminowania celu bez konieczności jego niszczenia.
W końcu Rhade postanowił wtrącić się do rozmowy.
- Jak szybko statek by zszedł z pochylni gdyby teraz zacząć jego budowę ?
- Jeżeli ludzi będą pracować na 3 zmiany … to w ciągu … hmm… 3 dni.
Tumorl był niemniej zaskoczony niż Rhade.
- Ile ?!
- 3 dni …
- Tak szybko ?
- Oczywiście, każdy podzespół jaki pan sobie zażyczył znajduje się w naszych magazynach. Szkielet złożymy z części jakich używamy do budowy naszych super Marauderów, poszycie i płyty pancerne z materiałów zgromadzonych do budowy Tureli. Mamy wszystko co trzeba, wystarczy to tylko ze sobą połączyć.
- Ale 3 dni, to bardzo szybko.
- Nie przeczę, ale mamy doświadczenie w tego rodzaju konstrukcjach. Pozatym to niewielki statek.
Telemachus mimo zapewnień inżyniera nie mógł wyjść z podziwu.
- 3 dni, niesamowite …
- Żeby utrzymać ten termin zabiorę się od razu do pracy … za kilka godzin podeśle panu rozpiske ogólną statku. Jeżeli chciałby pan coś zmienić proszę mi zaraz po tym dać znać.
- Oczywiście, dziękuję panie Egac.
Rhade wstał i uścisnął rękę konstruktorowi.
- Niema za co, to moja praca.
Kiedy młody człowiek opuścił kajutę odezwał się Tumorl.
- Będziemy chyba bić rekord … to swoją drogą. Dostałem wiadomość że zastępca barona Vissana wraca jutro rano czasu Rahabu. Zapewne będzie chciał się z panem spotkać.
- Dobrze, będę gotowy.
Kiedy były oficer Republiki został sam zasiadł ponownie do lektury. Tym razem skupiając się na poznaniu systemu obrony całej instalacji stoczniowej. Po kilku godzinach tak jak obiecał inżynier nadeszły przez datapad szczegółowe dane statku.

Wymiary
- Długość: 172,5 metra.
- Rozpiętość: 170,2 metra.

Masa:
- 230.000 ton.

Załoga:
- 37 osoby.

Wyposażenie elektroniczne:
- Wielozakresowy system skanujący działający o obrębie 360%.
- Systemy kierowania ogniem Carbanti AT/3
- Autonomiczny komputer artyleryjski sprzężony z system namierzania Carbanti "Eagle Eye"
- Centralny rdzeń komputera .
- Komunikator dalekiego zasięgu z zmiennym pasmem szyfrującym.
- Navicomp ze standardową kartograficzna bazą danych.
- Zestaw zagłuszający odczyt sensoryczny i komunikacje.
- Układ maskowania ECM.

Napęd:
- 1 silnik napędu głównego I-85GE26
- 10 Silników manewrowe Kaduari MAX-G

Zasilanie:
- Centralny reaktor GRCK-122
- 2 Reaktory pomocnicze DCG Unit A8

Uzbrojenie:
- 2 Szybkostrzelne średnie turbolasery Selenia-Marconi QSL-5ST na końcówkach skrzydeł.
- 1 Dziobowa wyrzutnia torped protonowych Arakyd Shillelagh Mk.VI/ Mk.VI-J/Mk.X
- 3 Podwójne wieżyczki z działkami laserowymi obrony plot.

Systemy obronne:
- Kadłub wykonany ze wzmacnianej durastali.
- Poszycie z pancernej durastali pokrytej pancerzem E-web Molodh Ind.
- Generator Tarczy KDY "Guardian" ACM-6.0.
- Interceptor Grid Mk.I

CDN ...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Pon 14:34, 04 Gru 2006    Temat postu:

Kolejnego dnia z rana Rhade został zaprowadzony do biura jakie zajmował zastępca barona Vissana cyborg Bel Khan. Kiedy mężczyzna tylko przekroczył próg administrator powstał z fotela i wyszedł mu z powitaniem naprzeciw.
- Komandorze Rhade.
Powiedział wyciągając przed siebie rękę którą Telemachus uścisnął.
- Były komandorze, powróciłem do stopnia kapitana.
- Oczywiście, proszę usiąść.
Obaj zajęli fotele po obu strona dużego biurka.
- Proszę wybaczyć że nie powitałem pana osobiście ale ważne sprawy zmusiły mnie do opuszczenia Rahabu.
- Nieszkodzi, pańscy ludzie zajęli się mną w należyty sposób.
- Miło mi to słyszeć, życzy pan sobie coś do picia ?
- Nie, dziękuje.
- Dobrze, przejdźmy więc do konkretów.
Khan przerzucił kilka papierów na biurku i zaczął mówić.
- Proszę sprostować jeżeli popełnię gdzieś błąd. Pańska „umowa” z baronem sprowadza się do jego pełnego wsparcia w zamian za pomoc w modernizacji systemu obronnego instalacji oraz uzyskaniu procentu z towarów które mamy nadzieje licznie uda nam się „wyzwolić” z transportów i magazynów Konfederacji.
- Zgadza się.
- Do tego celu potrzebuje pan okręt, z tego co widziałem złożył pan zapotrzebowanie w dziale konstrukcyjnym na taką jednostkę.
Rhade kiwnął głową potwierdzając.
- Niestety mam dla pana złe wieści. Wedle przeprowadzonych symulacji naprężenia kadłuba jakie będą występować w tym projekcie mogą mieć katastrofalne skutki. Na początku wszelkie założenia okazywały się wyjątkowo obiecujące, jednak to dosyć egzotyczna konstrukcja i nastręcza dużych kłopotów. Wyszło to dopiero po dokładnych badaniach, przykro mi kapitanie ale realizacja pańskiego zamówienia może się znacznie opóźnić póki inżynierowie nie znajdą rozwiązań na te problemy.
- Rozumiem, są problemy którym mimo chęci nie da się tak od ręki przezwyciężyć.
- W tym przypadku proponuje by objął pan dowództwo nad statkiem na pokładzie którego pan przebywa.
- FAV ?
- Hmmm… tak, tak go potocznie nazywają.
- Właściwie okręt by się nadawał do działań jakie mam zamiar prowadzić.
- Niestety, tu też występuje jeden problem.
Telemachus mimo wrodzonego sceptycyzmu czuł się lekko zniechęcony tymi problemami.
- Statek nie ma załogi. Nie mamy aktualnie możliwości obsadzić go w pełni, pilnuje go tylko załoga szkieletowa a jedyne stanowisko jakie jest w pełni obsadzone to maszynownia.
- Czyli, we własnym zakresie musze zdobyć załogę ?.
- Tak.
- Mam w tej galaktyce jeszcze kilku przyjaciół.
- Więcej niż by pan się spodziewał kapitanie. Po ostatnich wydarzeniach morale we flocie podupadło, Świadomie czy nieświadomi senat narobił sobie wielu wrogów wśród kadry oficerskiej i zwykłych żołnierzy za zaszczucie pana i admirała Dodonny.
- Jest aż tak źle ?
- Nieoficjalnie, jeszcze gorzej.
Khan wstał z fotela i podszedł do stolika z trunkami, nalał sobie karafkę błękitnego napoju i wrócił na fotel popijając trunek małymi łykami.
- Wielu wymienia cicho uwagi że cała ta nagonka była intrygą Jedi, szczególnie w świetle tego że po odsunięciu was od władzy nowym głównodowodzącym został Mistrz Windu.
Rhade pamiętał tego człowieka, arogancki i bezczelny Jedi którego rozkazy jakby wykonał skończyły by się zagładą jego okrętów nad Neimodią.
- Akcja nad Eriadu skończyła się stratą kilku okrętów przy zadaniu znikomych strat wrogowi. To jeszcze mocniej podkopało wiarę ludzi w swoje dowództwo. Zaczęły krążyć plotki że gdyby pan i admirał zostali na swoich stanowiskach nigdy by do tego nie doszło. Morale zaczęło naprawdę upadać.
- Nie odnieśli jakiegokolwiek zwycięstwa ?
- Niestety, żadnego. Można powiedzieć że gwoździem do trumny był powrót okrętów wysłanych nad Mon Calamari.
- Dwa Acclamatory jak pamiętam.
- To co wróciło niewiele przypominało Acclamatory. Oba okręty ledwo dowlekły się do bazy, jeden musiał zostać przyholowany.
- Co się tam stało ?
- Dane zostały utajnione ale różne źródła mówią że oba okręty pod dowództwem Jedi wpadły w pułapkę Konfederacji. Dwa nieznane mi okręty zaatakowały je i zmasakrowały w pojedynku artyleryjskim. Jedi zamiast się wycofać prowadzili atak za atakiem czego jedynym efektem była strata wszystkich maszyn i ciężkie uszkodzenia obu Acclamatorów. Proszę mi wierzyć, w momencie kiedy potrzebowano jakiegokolwiek sukcesu zakon dostarcza taki cios w morale że jeżeli w najbliższym czasie Wielka Flota Republiki nie uzyska jakiegoś znacznego zwycięstwa morale posypie się niepowrotnie.
- Windu nadal dowodzi ?
- Nie, został odsunięty od stanowiska. Jego miejsce zajął gubernator Tarkin.
- Nie miałem możliwości z nim rozmawiać, ale to energiczny człowiek, powinien coś zdziałać.
- Już nie, w wyniku zamachu bombowego leży w śpiączce.
- Atak Konfederacji ?
- Zapewne, ale niezadowolenie z działań zakonu zaczyna trafiać na coraz podatniejszy grunt. Rodzi się coraz więcej teorii spiskowych w których główną role grają właśnie Jedi.
- Nie jest dobrze.
- Nie jest kapitanie Rhade, nie jest. Aktualnie flotą dowodzi Gileand Pellaeon.
- Walczyłem z nim nad Neimodią. Nie błyszczy może zdolnościami ale lepiej by to stanowisko zajmował oficer a nie cywil.
- Z niepotwierdzonych na razie pogłosek flota prowadzi jakąś operację w dwóch miejscach. Nasze źródła mówią o wylocie znacznych sił na kierunku Maleastre i mniejszej grupy na Fondor. Brak nam dokładniejszych danych.
- To co macie to i tak sporo.
- Mamy rozległe kontakty, nasi dostawcy traktują informacje jak każdy inny towar. To co chcesz wiedzieć zależy od tego ile zapłacisz.
- Czy to pewne informacje ?
- Zazwyczaj w 90%.
- Niezły wynik.
- Wracając jednak do tematu. Skąd weźmie pan załogę ? jeżeli wolno oczywiście zapytać.
- Najciemniej pod latarnią panie Khan.
Cyborg wpatrywał się przez chwilę w Rhadego, uśmiechnął się lekko ze zrozumieniem.
- Tartarus.
- Dokładnie. Jurysdykcja Republiki tam nie sięga a zniknięcie grupki ludzi przy cichym poparciu rządu nie będzie problemem.
- Czy senat nie będzie miał obiekcji do braku współpracy ze strony pańskiego rządu w zadaniu schwytania pana kapitanie ?
- Proszę mi wierzyć. Obywatele Tartarusa nie są skorumpowani jak senat i nie płaszczą się przed Jedi. Dla nich to co zrobiłem jest zemstą za to co uczynili nam Neimodianie. Senat może się trochę oburzyć ale nic więcej, Tartarus leży w strategicznym miejscu i stanowi bazę treningową Auxilli, nie stać ich na stratę tej planety. To jedyna baza w tym rejonie galaktyki.
- A ja chyba nawet wiem jak dostarczyć tych ludzi na Rahab.
- Zamieniam się w słuch.
- Po pańskim spotkaniu na Coruscant z baronem prosił on byśmy nawiązali stosunki handlowe z pańskim światem. Dwa dni temu jak mnie pamięć nie myli wyruszył masowiec z ładunkiem rudy kupiony po bardzo promocyjnej cenie. Powinien właśnie stać w porcie i rozładowywać swój ładunek, będzie wracał pusty …
Telemachus zrozumiał o co chodziło Bel Khanowi.
- Teoretycznie pusty …
- Oczywiście, nikt nie zauważy że przewiezie grupę istot z powrotem na Rahab. Podróż bez ładunku zajmie mu tylko jeden dzień.
- Wyśmienity plan, najszybciej jak tylko się da wyśle do stosownych ludzi informacje.
- Więc nie zatrzymuje pana. Ponownie przykro mi z powodu niemożności spełnienia przedstawionego nam zamówienia.
- Nie pańska wina.
Mężczyzna miał już wstać ale naszła go pewna myśl.
- Może jednak da się coś zrobić. Malik Egac pracuje ostatnio nad technologią „niewidzialnych” okrętów.
- Zgadza się, od jakiegoś czasu prowadzi te badania.
- Czy mógłbym dostać dane dotyczące tego projektu ?
- Poinformuje Egaca o takim zapotrzebowaniu.
- Dziękuje. Postaram się zawiadomić teraz moich ludzi.
- Oczywiście, powodzenia kapitanie.
- Dziękuje za poświecenie mi swego czasu.
Rhade w pośpiechu opuścił biuro. Kiedy tylko dotarł do swojej kajuty na pokładzie okręty nadał zaszyfrowaną informacje do swego starego przyjaciela i w pewnym sensie mentora. Ten człowiek cieszył się dużym szacunkiem na Tartatusie, nie było wątpliwości że sprosta zadaniu.

Kiedy dzień później Telemachus wszedł do jednego z pobocznych hangarów czekał na niego równo ustawiony trójszereg żołnierzy. W pomieszczeniu rozległ się głęboki rozkazujący głos.
- Baczność !
Wszyscy jak jeden wyprostowali się i z hukiem tupnęli o pokład. Z boku szeregu wyszedł uśmiechając się około 40 letni mężczyzna.

Bosman Aesir Zim, potocznie nazywany szefem. Ten człowiek służył przez dwadzieścia lat z ojcem Telemachusa i razem przeżyli niejedno, był też częstym gościem w domostwie rodu Rhade. Aesir często bawił się z młodym Telem i często pomagał mu kiedy ten studiował w akademii. Był tak samo mentorem jak i przyjacielem.
- Spocznij.
Padła komenda. Rhade podszedł do bosmana.
- Miałeś zebrać załogę a nie pchać się tu staruszku.
- Też się cieszę że cię widzę smarkaczu.
Telemachus uśmiechnął się szeroko i padł w objęcia przyjaciela serdecznie poklepując się po plecach. Po przywitaniu przeszedł na środek hangaru i zwrócił się do zebranych.
- To że jesteście tutaj świadczy to tym że szef was szanuje i uważa że się nadajecie. Jeżeli któryś z was ma jakiekolwiek wątpliwości niech wystąpi, nie poniesie żadnej za to odpowiedzialności.
Żołnierze stali jednak nieporuszeni.
- Dobrze. Dziękuję wam za to że przybyliście, ten człowiek zaprowadzi was na statek. Zapoznajcie się z nim szybko, dziś ruszamy na łowy.
Przez szeregi przeszedł pomruk zadowolenia. Nadal karnie w trójkach ruszyli ku wejściu, wskazany przez Rhadego człowiek poprowadził ich przez korytarze na pokład FAVa.
- Nieźle się zaplątałeś chłopcze.
Aesir zwrócił się do Telemachusa kiedy zostali sami w hangarze.
- Kroczymy ścieżkami jakie wyznaczył nam los.
- Nie powinienem cię uczyć tego przysłowia.
Mężczyzna uśmiechnął się.
- Obróć bron wroga przeciwko niemu samemu a zaskoczenie będzie pewne.
- Tak, tak … będziesz mi teraz cytował mnie samego.
- Twoje rady zawsze są warte cytowania.
- Powinienem cię znowu sprać na macie.
- Może potem … teraz mamy robotę.
- My mamy robotę, a ja mam przesyłkę.
Zim pokazał niewielką czarną teczkę którą zostawił obok swojego worka. Została ona otworzona dopiero w kajucie kapitańskiej, wewnątrz znajdowało się coś co Rhade zamówił dawno temu.

Ta broń nosiła imię „Lawgiver” i była jednym z najbardziej wyrafinowanych narzędzi do zabijania jakie powstało. Jej egzotyka opierała się głownie na sposobie działania, w przeciwieństwie do popularnych blasterów ten pistolet wystrzeliwał ładunki wykorzystując minimalny chemiczny ładunek miotający i szynę elektromagnetyczną do nadania pociskowi wielokrotnej prędkości dźwięku. W każdym magazynku znajdowało się dwieście strzałkowych pocisków, dzieliły się one na zwykłe pociski, pociski przeciwpancerne do przebijania pancerzy i pociski ze specjalnym trudnotopliwym rdzeniem tzw: „pogromcy jedi”. Taki pocisk potrafił przelecieć przez miecz świetlny utrzymując jeszcze na tyle energię kinetyczną i kształt by być realnym zagrożeniem dla życia. Pod lufą znajdował się mini granatnik na pociski przeciwpancerne, kwasowe, zapalające i każdy inny rodzaj głowicy jaki można było znaleźć. Magazynek mieścił 5 granatów. Bron mogła strzelać w trybie pojedynczym, trzy pociskowym lub pełnym automacie, zmiana amunicji czy trybu zachodziła po przełączeniu odpowiedniego przełącznika lub komendy głosowej. Sam pistolet był zabezpieczony czytnikiem DNA do społu z wszczepianym pod skórę nadajnikiem. Gdyby za uchwyt złapał ktoś nieuprawniony broń poraziła by go wyładowaniem elektrycznym w większości zabijającym nieostrożnego delikwenta.
Rhade skwitował to tylko jednym zdaniem.
- A to nawet nie są moje urodziny.

Trzy godziny później stał na mostku FAVa. Pod stopami czuł delikatną wibrację bliźniaczych silników okrętu, wokół niego krzątała się nowa załoga jednostki. Mimo tego że ten statek był dla nich nowością szybko zaaklimatyzowali się, konstrukcja mimo nowości nadal spełniała wymogi surowego rozplanowania typowego dla pojazdów o przeznaczeniu militarnym. Stanowiska były standardowe i nie było problemu z ich obsługą. Jedyna część załogi Rahabu stanowili mechanicy czuwający nad całą sekcją inżynieryjną statku.
- Sir. Zaopatrzenie pobrane, oba holowniki w hangarze. Okręt gotowy do odcumowania.
Bosman zacytował stary poemat którego początek niknie w mrokach dziejów.
-"Cannon to the right of them, Cannon to the left of them, Cannon in front of them, Volley'd and thunder'd."
Stojacy obok Rhade dokończył.
-"Storm'd at with shot and shell, Boldly they rode and well, Into the Jaws of Death, Into the mouth of hell... Rode the six hundred."
Uśmiechnął się i wydał komendę.
- Odcumować, jedna piąta naprzód …
Okręt który od tej pory miał pozostać bezimienny opuścił powoli dok kierując się ku jednemu z bocznych korytarzy wyjściowych z umieszczonej głęboko w polu asteroid stoczni. Po kilku godzinach osiągnął czysty punkt skoku i zniknął w hiperprzestrzenni kierując się ku punktowi gdzie według danych swój punkt tranzytowy miały transportowce zmierzające nad Metalron.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Wto 19:43, 05 Gru 2006    Temat postu:

Ktoś kiedyś powiedział, że nie ma nic piękniejszego niż gotowy do walki okręt wojenny. Prawdziwe dzieło sztuki, efekt zespolenia wysiłków geniuszu i rąk ludzkich, zbudowany tylko po to by niszczyć i zabijać. Kapitan Rhade wiedział czym jest wojna, pokazał to już kilka razy, za ostatnie działania nie zyskał jednak należnego uznania, nie… ściągnął na siebie gniew Zakonui Jedi, najbardziej paradoksalnej instytucji galaktyki, wojowników broniących pokoju. FAV, dar barona Vissana, władcy małego systemu Rahab, a zarazem dzieło jego projektantów szedł na pełnej mocy silników podświetlnych w stronę małego pasa asteroid, gdzie znajdował się jeden z wielu punktów na drodze okrętów i statków konfederacji zmierzających na Metalorn. W kilka minut po małym korsarskim okręcie w rejonie asteroid pojawiły się jednostki konwoju zmierzającego z Neiomoidii. 4 transportowe Hardcell i frachtowiec Lucrehulk były eskortowane przez Niszczyciel Gildii Kupieckiej. Recusant prowadził ostrożnie jednostki przez wąskie gardło pomiędzy dużą lodową bryłą i asteroidami na druga stronę do strefy skoków. Jeden z podoficerów na mostku spisywał szybko dane z czytnika.
-Panie kapitanie, chyba nas na razie nie wykryli.
Rhade tylko skinął mu głową, część załogantów uśmiechała się lekko, pierwsza część operacji wydawała się uwieńczona sukcesem. Po chwili jednak przyszła wiadomość z Recusanta. Jakiś wysoki Neimoidianin z długa blizną na prawej stronie twarzy domagał się połączenia z kapitanem.
-Mówi dowódca Niszczyciela Konfederacji Niepodległych Systemów Glory, podaj swoją nazwę i określ swoje zamiary, albo zostaniesz zniszczony.
Stanowczość całkowicie niespotykana u przedstawicieli jego rasy biła z oczu kapitana separatystycznego okrętu. Dodatkowo sensory FAV-a wyłapały oznaki wypuszczania myśliwców typu Vultur. Był to więc jeden ze zmodyfikowanych w ostatnim czasie okrętów, które za cenę dalszego osłabienia konstrukcji otrzymały małe hangary mieszczące dwie eskadry myśliwców. Po chwili okręt posuwał się do przodu na pełnej prędkości otoczony przez małe sylwetki droidów. Glory powoli wykręcał, aby obejść bryłę lodu od strony przeciwnej do frachtowców i zaangażować w razie czego FAV-a na, na tyle długo by konwój mógł uciec w hiperprzestrzeń. FAV-a wciąż szedł kursem jakim wyszedł z hiperprzestrzeni, czyli dokładnym wektorem ataku w stronę niszczyciela.

[link widoczny dla zalogowanych]

FAV- Osłony 100, pancerz 100, uzbrojenie 100, silniki 100

Recusant Glory- Osłony 100, pancerz 100, uzbrojenie 100, silniki 100
2 eskadry Vultur Droidów –pełne stany
Hardcell 1 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Hardcell 2 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Hardcell 3 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Hardcell 4 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Lucrehulk - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Wto 21:19, 05 Gru 2006    Temat postu:

Na mostku okrętu panowało niewidzialne ale stanowczo wyczuwalne podniecenie. Nic niezwykłego biorąc pod uwagę to że niedługo mogło dojść do walki. Kapitan zwrócił się do człowieka w stopniu porucznika obsługującego konsole sensoryczną.
- Poruczniku …. ?
- Sijumi sir.
- Poruczniku Sijumi, jakim cudem ten koszmar stoczniowców wykrył mój okręt ?
Młody oficer lekko zdenerwowanym głosem odparł.
- FAV ma niesprawdzone systemy, nie wszystkie są poprawnie skalibrowane. Prawdopodobnie nasze ECM wariuje od interferencji z pola asteroid i tego kawałka lodu na prawej burcie. Systemy nie są skonfigurowane, to nowy okręt nie brał udziału jeszcze w walce … obiecuje że następnym razem dowiedzą się o nas dopiero jak wystrzelimy.
- Trzymam za słowo poruczniku.
Stojący obok Rhadego Zim pochylił się i ściszonym głosem powiedział do ucha kapitana.
- O ile będzie ten następny raz.
- Twój optymizm jest powalający.
- Prawda ? … co im chłopcze odpowiemy, o ile odpowiemy ?
Telemachus oparł łokcie o oparcie fotela kapitańskiego i złączył ze sobą palce obmyślając plan działania. Trwało to tylko minutę ale wystarczyło by zarys kierunku działania pojawił się w umyśle mężczyzny.
- Siatka taktyczna.
Na dużym monitorze umieszczonym z przodu mostka pojawiła się hexoidalna siatka z naniesionymi danymi pochodzącymi z odczytów sensorów okrętu. Komputer na bieżąco obliczał prędkość i kurs obiektów znajdujących się na siatce.
- Ster, 45 stopni na prawą burtę, jedna trzecia mocy silników. Wprowadźcie nas w chmurę szczątków z tej lodowej asteroidy.
- Ay, ay …
Bosman powtórzył po chwili dokładnie rozkaz obu sternikom zasiadającym w pseudo fotelach, właściwie bardziej w nich leżeli niż siedzieli dzierżąc stery i przepustnice ciągu.
- Panie Zim, czas chyba na wasze popisy aktorskie.
- Czyli ?
- Wmówcie tej żabie że jesteśmy tu z polecenia Tambora i muszą się z nami spotkać za tym kawałkiem lodu.
- A jak mam to niby zrobić ?
Rhade uśmiechnął się do swego mentora.
- Improwizuj.
Zim wzniósł oczy do góry i westchnął, przeszedł jednak na bok do konsoli łączności.
- Dajcie mi połączenie z tą pluskwą, tylko fonia.
- Tak jest … kanał otwarty.
- „Glory” tu okręt patrolowy … „Wesoły Roger”. Jesteśmy tu z polecenia przewodniczącego Tambora, otrzymał informacje jakoby na pokładzie jednego z frachtowców znajdował się szpieg jedi.
Zim zmyślał jak prawdziwy gracz w sabacca zerkając ukradkiem co rusz na Rhadego. Ten tylko uśmiechając się pokazywał uniesiony do góry kciuk.
- Mamy wam przekazać wszystkie informacje i specjalnego wysłannika przewodniczącego który ma wam pomóc w poszukiwaniach. Dostaliśmy polecenie poinstruowania was byście zastopowali konwój na czas przeszukania okrętów.
Zim dobrze pogrywał, celował w szeroko znane zamiłowanie Neimodian do wszelkich spisków i knowań. Pozatym złapania szpiega jedi podniosło by notowania kapitana Resuscanta o kilkanaście punktów w górę.
- By nie ujawniać naszej obecności prosimy o spotkanie za tą lodową asteroidą w celu transferu danych i przedstawiciela przewodniczącego. Nasz okręt zaraz wejdzie w cień asteroidy i nadawanie informacji nie będzie możliwe, prosimy o szybkie przybycie.
Zim machnął ręką przy szyi dając znać do przerwania transmisji. Rhade nadal się uśmiechając delikatnie bił przez chwile brawo, stary wyga samemu uśmiechając się pochylił się w teatralnym ukłonie.
- Myślisz chłopcze że to łykną ?
- Może tak, a może nie … panie Sijumi.
- Tak sir. ?
- Co z ich łącznością ?
- Póki nie wyjdą z zasięgu interferencji z pola asteroid maja tylko bliski zasięg, nic ponad jeden parsek. Nas też teraz nie wywołają, siedzimy już prawie w cieniu asteroidy.
- Więc nie wezwą pomocy ani nie potwierdzą naszej tożsamości.
- Tel .. mogą tu wysłać Sępy by rozeznały sytuacje.
- Mogą, ale nic nie zdziałają, droidy mają za mały zasięg i czułość sensorów by nas wymacać w tej chmurze szczątków. Zresztą pewnie cześć z nich powpadała by na jakieś większe kawałki lodu a to dosyć delikatne pojazdy.
- Więc albo nas zignoruje albo sam tu przyleci.
- Albo to, albo to, może też zabrać ze sobą Sępy jak i je zostawić przy konwoju. Czym dłużej są w przestrzeni tym lepiej, mogą w niej przebywać nie więcej niż trzydzieści parę minut, potem muszą zatankować.
- Mogą to zrobić z Lucerhulka.
- Wątpię, to wersja transportowa, niema portów do tankowania myśliwców.
- Jeżeli to już przyleci, to co my zrobimy ?
- Kiedy wykryjemy jak Resuscant wychodzi za asteroidy oblecimy ją dokoła i wyskoczymy na pełnej mocy w kierunku frachtowców. Grawitacja tej bryły lodu nam pomoże nabrać prędkości.
- Trochę tego lodu obije nam się po tarczach.
- Wiem …kontrola tarczy !.
Z jednej z bocznych konsol odezwał się głos oficera nadzorującego działanie pola siłowego chroniącego okręt.
- Sir. !
- Przekażcie energie z rezerwy energetycznej na tarcze kiedy zaczniemy podejście do konwoju.
- Tak jest …
Rezerwa zawsze była trzymana skumulowana by w razie potrzeby zasilić dodatkową mocą któryś z systemów statku bez obciążania reaktora. Pozwoli im zachować pełen potencjał tarczy kiedy wyjdą z chmury lodowych szczątków.
- Więc na razie czekamy ?
- Ano czekamy panie Zim.

[link widoczny dla zalogowanych]

Legenda.
- Zielona linia = kierunek kursu FAVa.
- A = punkt do którego się aktualnie kieruje.
- B = trasa jaką obierze na konwój po uzyskaniu potwierdzenia obrazu Resuscanta.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Śro 9:48, 06 Gru 2006    Temat postu:

FAV zwolnił wytrącając nadmierną prędkość równocześnie wykręcając pod kątem ostrym na prawą burtę. Okręt wręcz położył się na burcie wykonując niezwykle ciasny wiraż, udana jednostka charakteryzowała się niezwykłą jak na okręt tej klasy zwrotnością, pasującą bardziej do myśliwców.

Sama batalia konwojowa wchodziła w swoje pierwsze stadium, duży okręt separatystów z towarzyszącymi mu myśliwcami zbliżał się na pełnej prędkości. Kiedy tylko wysunął swój dziób zza lodowej asteroidy na pokład korsarskiego okrętu wpłynęła wiadomość, będąca chyba spóźnioną odpowiedzią na pierwszy przekaz.
-Radny Tambor nie używa jednostek nieznanej Konfederacji produkcji, gdybyście reprezentowali go faktycznie, bylibyście jedną z fregat Praesidente. Podaj swój prawdziwy cel, albo otwieram ogień.
Jakby na poparcie tej groźby, Recusant wyhamował swój pęd i na pełnej mocy silników manewrowych zaczął ustawiać się dziobem w kierunku FAV-a, trzymając równocześnie obie eskadry blisko siebie. Kapitan Rhade miał szczęście do odważnych Neimoidian, najpierw w czasie bitwy nad Neimoidią, teraz ten…

W tym samym czasie na mostku FAV-a porucznik Sijumi obserwował odczyty z ekranów głównego komputera okrętu.
-Kapitanie, Recusant aktywował tarcze, a sensory wykryły ładowanie dziobowych dział. Za minutę będą gotowi do pierwszego strzału.

Rhade nie wiedział co dzieje się z frachtowcami, jednak to co udawało się wykryć przez chmurę lodu i szczątków wskazywało, że zatrzymały się czekając na wynik bitwy nie ryzykując spotkania z tajemniczym okrętem w tunelu pomiędzy asteroidami. Jednak ich kapitanowie nie wiedzieli co dzieje się za asteroidą, nawet nadajniki niszczyciela nie były w stanie przebić zakłóceń.


[link widoczny dla zalogowanych]

FAV- Osłony 100, pancerz 100, uzbrojenie 100, silniki 100

Recusant Glory- Osłony 100, pancerz 100, uzbrojenie 100, silniki 100
2 eskadry Vultur Droidów –pełne stany

Brak informacji aktualnych
Hardcell 1 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Hardcell 2 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Hardcell 3 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Hardcell 4 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Lucrehulk - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Śro 16:58, 06 Gru 2006    Temat postu:

- Nie wszystko poszło zgodnie z planem …
- Nie wszystko, ale jednak niszczyciel jest tam gdzie chcieliśmy by był.
Neimodianin był ostrożny, nic nadzwyczajnego jego rasa miała opinie wręcz paranoidalnej. Nie powstrzymało go to jednak przez opuszczeniem konwoju i skierowaniem się do podanego przez Zima miejsca. Chcąc czy niechcąc kapitan Resuscanta postąpiła tak jak oczekiwano.
- Panie Sijumi co z naszym ECM ?
- Zaczyna działać jak należy, przeciwnik wykrył naszą emisję energii i wie że gdzieś tu jesteśmy ale niema dokładnego namiaru.
- A co z naszym namiarem ?
- Kiedy niszczyciel włączył swoje skanery rozświetlił się na naszych celownikach jak choinka w dzień Kurh’an.
- Pstrykniemy go w nos chłopcze ?
Bosman jak zawsze był chętny by przestrzelić lufy dział, szczególnie jeżeli wiązało się to z postrzelaniem do wroga.
- Ma twardy nosek szefie. Dostanie klapsa w zadek.
Rhade wiedział że Resuscant dysponuje niezłą siłą ognia w przedniej półsferze, jednak czym dalej od dziobu tym było coraz słabiej. W końcu gdzieś koło połowy długości kadłuba zaczynała się martwa strefa ostrzału ciężkiej artylerii okrętu, pozostawały tylko lekkie działka służące do obrony przed myśliwcami. A FAV nie był myśliwcem.
- Ster, kurs zgodnie z wcześniejszymi wytycznymi 3/4 naprzód.
- Ay, ay sir … 3/4 naprzód, kierunek 2-4-6 na 7-3.
Obaj sternicy posłusznie obrócili swoje przyrządy by ustawić okręt w podany kierunek i przesunęli przepustnice znacznie do przodu.
- Szefie, zostawcie bobaska. Niech mają czemu się przyglądać.
Na rozkaz Rhadego, Zim dał znać do wyrzucenia z hangaru jednego z hiperprzestrzennych holowników. Miał on nadawać podobny sygnał co FAV i imitować jego sygnaturę silników, był to dosyć prowizoryczny pozorator ale w chmurze szczątków ciężko było odróżnić oba sygnały. Z działającym już ECM okręt powinien niepostrzeżenie wejść na kurs wokół lodowej asteroidy i nabierając prędkości wyjść na tył Resuscanta.
- Nadal walimy na konwój czy spróbujemy z tym tutaj ?
Telemachus musiał wybrać między zaskoczonym okrętem wojennym a frachtowcami. Jeżeli atak się powiedzie istnieje możliwość że eskortująca konwój jednostka zostanie szybko wyłączona z walki a w tedy będzie mógł się zając frachtowcami.
- Na razie trzymamy się kursu, jeżeli niszczyciel nadal będzie tam gdzie przewidujemy. W tedy go przywitamy w należyty sposób. Jak nie, spróbujemy wykończyć jak najwięcej z frachtowców.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Śro 18:26, 06 Gru 2006    Temat postu:

Załoga wykonywała polecanie kapitana z wprawą, bliskość zagrożenia, a może co ważniejsze przeciwnika, którego większość ludzi na pokładzie FAV-a nienawidziła, dodawała im skrzydeł.

Bosman pokrzykiwał na załogantów, którzy starali się zepchnąć zablokowany na pochylni hangaru holownik poza pokąd okrętu.
-Pospieszcie się na wy huttyjskie pomioty, co to ma być? Zachowujecie się jakby ten cholerny holownik był z porcelany, z krzyża go, równo.
Jakby na zawołanie holownik lekko drgnął, a pomieszczenie przeszył dźwięk metalu trącego o metal. Spod rolek wózka hangarowego trysnęły iskry, jednak przesuwał się milimetr po milimetrze w stronę otwartych wrót. W końcu udało się przebyć trudniejszy odcinek i wszyscy dosłownie polecieli za nim boleśnie lądując na stalowej podłodze. Mały holownik dalej już samodzielnie opuścił hangar, aby już po chwili zaistnieć na ekranach wykrywaczy elektronicznych. Dwa echa o niezwykle zbliżonych sygnaturach szumów prawie pokrywały się. Jedno jednak bladło z każdą mijającą sekundą by ostatecznie rozpłynąć się w zakłóceniach tła wywoływanych przez łatające odłamki lodu.

Jednak załoga Recusanta tez musiała zanotować to czasowe rozdwojenie bowiem potężne działa dziobowe położyły ogień na największą bryłę lodu za którą krył się do tej pory FAV. Lód rozprysnął się na wszystkie strony topiąc się równocześnie od niezwykłego gorąca jakie towarzyszyło boltom. Wirujące odłamki co chwila uderzały w okręt, który musiał zwolnić, aby mieć jakąkolwiek szanse na ich uniknięcie. Co gorsza jeden z nich musiał wyłączyć z gry holownik, który zamilkł pozwalając separatystom na skupienie się na namierzaniu coraz cichszego echa FAV-a, które mimo ich najszczerszych chęci i całkiem niezłych umiejętności coraz bardziej ginęło w tle zakłóconym pierwsza salwą niszczyciela.

Neimoidianin nie był oficerem najwyższej klasy, a już na pewno ustępował doświadczeniem i znajomością taktyki swojemu przeciwnikowi. Widząc, że sytuacja się coraz bardziej komplikuje postanowił go odnaleźć zanim podejmie dalsze decyzje.

FAV wychodził właśnie z cienia ostatnich lodowych kawałków, powoli wysuwał się na oczyszczony przez inżynierów konfederacji szlak przez pas asteroid, gdzie nie było najmniejszej nawet bryłki. Musiał zmienić trochę swój pierwotny kurs, bowiem bryła rozsadzona przez Recusanta wypełniła tor lotu tonami lodu. Okręt mógł tu wreszcie rozpędzić się do zarządzonej prędkości. Wciąż niewykryty przez przeciwnika kapitan Rhade powoli zbliżał się do statków konwoju, które wciąż czekały grzecznie na wynik bitwy tuż za wąskim gardłem. Jednak nie wszystko szło idealnie, syrena alarmowa rozryczała się niespodziewanie, a taktyczny obraz pola walki rozbłysł pokazując dwanaście małych sylwetek mknących na pełnej prędkości w stronę FAV-a. Porucznik Sijumi, który wolał nie ryzykować kolejnej wpadki, chwile manipulował jeszcze coś przy komputerze.
-Sir, wciąż nas nie zauważyli, ale jeśli zbliżą się do nas, maskowanie nie uchroni nas przed wykryciem. Dodatkowo wykrywamy obecność Recusanta, siedzi cicho, ale i tak robi tyle hałasu co wściekła bantha. Czai się tuż przy wyjściu z korytarza, nie wiemy gdzie druga eskadra myśliwców.
Prawdopodobnie po utracie kontaktu z przeciwnikiem Neimoidianin postanowił ustawić się przy wejściu do korytarza w nadziei zaskoczenia przeciwnika swoją obecnością. Kurs okrętu Rhadego wskazywał jasno, ze spróbuje on obejść pole lodu i zajść Recusanta od tyłu. Widocznie kapitan Glory, był lepszym dowódca niż wskazywałaby na to jego rasa. Co gorsza Vultury zbliżały się na pełnej mocy swoich silników. Niezbyt inteligentne myśliwce w dużej liczbie mogły okazać się niebezpieczne, niestety FAV nie miał w swoich hangarach sześciu maszyn przewidzianych jako standardowy kontyngent myśliwski, w tym momencie odbijało się to dosyć negatywnie na jego zdolności do walki z droidami. Sijumi jednak wpatrywał się dalej w ekran.
-Panie kapitanie, mamy odczyt z holownika, jest uszkodzony, ale znowu działa.
Niestety uszkodzona maszyna nie była już w stanie naśladować widma radarowego FAV-a, co oznaczało, ze żadna siła nie przekona separatystów, że jest poszukiwanym przez nich okrętem.

[link widoczny dla zalogowanych]


FAV- Osłony 100, pancerz 100, uzbrojenie 100, silniki 100
Holownik 1-lekko uszkodzony

Recusant Glory- Osłony 100, pancerz 100, uzbrojenie 100, silniki 100
1 eskadra Vultur Droidów –pełny stan

Hardcell 1 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Hardcell 2 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Hardcell 3 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Hardcell 4 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Lucrehulk - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100

Brak informacji aktualnych
1 eskadra Vultu Droidów


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Śro 20:06, 06 Gru 2006    Temat postu:

Zim słynął ze swojego czarnego poczucia humoru, w końcu dał mu trochę upust.
- Strasznie naśmiecili.
- Istna zamieć śnieżna szefie.
Sytuacja rozwinęła się w zupełnie nieoczekiwanym przez Rhadego kierunku. Dowódca Resuscanta okazał się bardziej przebiegłym dowódcą niż pierw człowiek zakładał. Neimodianin niszcząc lodową asteroidę stworzył dwojaką sytuację, po pierwsze zlikwidował duże ciało stałe za którym z powodzeniem mógł skrywać się FAV. Po drugie stworzył dużą chmurę odłamków lodowych które utrudniały znacząco prace jego sensorów a także dawało całe nowe pole w którym okręt Rhadego mógł się skryć.
- Panie Sijumi … odległość do Sępów.
- 100 kilometrów i ciągle maleje.
- Kiedy znajdą się w zasięgu naszych pocisków ?
- Za 43 sekundy.
Rhade obrócił fotel do tyłu, za sobą miał niewielką centrale artyleryjską.
- Kontrola ognia, za 50 sekund potwierdzić namiar aktywnymi na sępy i odpalić 4 rozpryskowe w ich formacje.
- Ay ay sir.
Kapitan z powrotem zwrócił się ku ekranowi taktycznemu, miał zamiar wprowadzić statek z powrotem w chmurę odłamków i wyciszyć okręt. Następnie wyskoczyć po przeciwnej stronie i może tym razem uda mu się wziąć na cel rufę Resuscanta. Kiedy Sępy przekroczyły niewidzialną linie jaką wyznaczył Telemachus oficer uzbrojenia dał znak do odpalenia i kanonier nacisnął czerwony przycisk przy czerwonym napisie „Odpalenie”. W tym samym momencie cztery umieszczone po bokach FAVa wyrzutnie błysnęły ogniem a z nich wystrzeliły cztery pociski rozpryskowe przeznaczone do eliminowania niewielkich obiektów pokroju myśliwców.
- Pociski w drodze.
Poinformował kanonier, kiedy Rhade usłyszał te słowa wydał spokojnym głosem komendę do sterników.
- Ster, 90 stopni na lewą burtę, cała naprzód. Wprowadźcie nas w chmurę szczątków a potem wyciszcie okręt i obierzcie kurs na drugą stronę chmury.
- Ay ay …
Jak zwykle bosman powtórzył pospiesznie słowa kapitana sternikom i okręt przechylił się w ostrym zwrocie.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Śro 21:39, 06 Gru 2006    Temat postu:

Uderzenie aktywnych sensorów pozwoliło przeciwnikowi w miarę dokładnie ustalić położenie FAV-a. Kiedy ostatnie pociski opuszczały rury wyrzutni okręt zaczął wyraźnie zwalniać, aby dokładnie w momencie ich eksplozji wykręcić ostro w stronę pola lodowych szczątków. Efekt eksplozji przeszedł najśmielsze oczekiwania, droidy lecące w idealnym szyku przyjęły uderzenie czołowo, a odłamki pocisków i kawałki zniszczonych już myśliwców dodatkowo siały zniszczenie i chaos w uporządkowanej do tej pory formacji.

Załoga okrętu Rhadego pozwoliła sobie na krótki okrzyk radości, jednak stojący tuż za nim bosman zgasił ich spojrzeniem.
-Bitwa się dopiero zaczyna chłopcy, postawię butelkę, nawet dwie każdemu jak ten cholerny dwu kilometrowy złom stanie się częścią historii. Na razie skupcie się na swojej robocie.
Sternicy leżący na swoich stanowiskach z trudem utrzymywali stery w rękach, wstrząsy wywoływane uderzeniami dużych kawałków przebiegały cały okręt, jedna dawały szansę na uniknięcie spotkanie en face z niszczycielem.

Dawny komandor Republiki stał wciąż sztywno na mostku ignorując coraz silniejsze uderzenia. Okręt był praktycznie niemożliwy do zauważenia, zarówno gołym okiem, jaki dla sensorów, nawet tak wyspecjalizowana jednostka jak inne dzieło Ouroboros, Turell, miałaby poważny problem z wykryciem FAV-a. jednak ceną za to był stopniowy spadek tarcz, nie można było odpierać uderzeń często całkiem sporych brył lodu w nieskończoność, toteż cała załoga odetchnęła z ulga kiedy okręt wyszedł z drugiej strony pola szczątków.

Sytuacja na polu walki zmieniła się dosyć poważnie, widocznie zagłada Vulturów pokazała kapitanowi Gloty, że nie ma do czynienia z jakimś podrzędnym piratem, którego nie stać na duży okręt. Uświadomiła mu też chyba, że do przybysza należy podchodzić bardzo ostrożnie, mimo ogromnej przewagi ogniowej Recusanta. Niemniej okręt powoli cofał się w stronę konwoju korzystając z silników manewrowych, trzymając całe pole przed sobą w zasięgu dziobowych dział. Jednego tylko nie przewidział Neimoidianin, że ktoś może być na tyle zuchwały, że spróbuje przedrzeć się przez szczątki lodowej asteroidy. Toteż pojawienie się tam okrętu Rhadego musiało być dla niego zaskoczeniem. Transportowce zaczynały już powoli wykonywać zwrot o 180 stopni, jednak potrzebowały na to prawie godziny, żaden z nich nie należał do zwrotnych jednostek, w tym czasie Recusant musiał zapewnić im ochronę. Nigdzie nie było widać drugiej eskadry droidów myśliwskich, co mogło oznaczać tylko tyle, że kończyły uzupełnianie paliwa, lub może dowódca niszczyciela nie chciał ryzykować większych strat.

Sijumi nie wyglądał dobrze, jeden ze wstrząsów rzucił go na konsolę, o kant, której rozciął sobie czoło. Krew sączyła się obficie zalewając mu jedno oko, sama rana, mimo swojej głębokości i długości, nie wyglądała groźnie.
-Panie kapitanie, mam odczyt z Lucrehulka, jako najbardziej wysunięty z ich okrętów, próbuje wysłać jakieś wiadomości poza ten rejon. Podejrzewam, ze chodzi o wezwanie posiłków. Na razie nie udało im się uzyskać połączenia. My równocześnie jesteśmy za daleko, żeby przechwycić, albo zagłuszyć przekaz.

[link widoczny dla zalogowanych]

FAV- Osłony 99, pancerz 100, uzbrojenie 100, silniki 100
Holownik 1-lekko uszkodzony

Recusant Glory- Osłony 100, pancerz 100, uzbrojenie 100, silniki 100

Hardcell 1 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Hardcell 2 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Hardcell 3 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Hardcell 4 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Lucrehulk - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100

Brak informacji aktualnych
1 Eskadra Vultur Droidów

Zniszczone
1 Eskadra Vultur Droidów


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Czw 10:58, 07 Gru 2006    Temat postu:

- Czas nam się kończy chłopcze …
- Wiem szefie, wiem.
Trochę ich wytrzęsło ale chyba nie uzyskają lepszej pozycji do ataku niż teraz.
- Ster, oba silniki cała naprzód, pełna moc bojowa … sanitariusz na mostek.
Rhade potrzebował w pełni sprawnej obsady szczególnie kiedy niedługo mieli zacząć walkę, a Sijumi z zalanymi krwią oczami nie na wiele się by zdał. Sanitariusz powinien szybko załatać rozcięcie syntskórą, mimo lekkiej wpadki na początku młody porucznik wykazywał się pełnym profesjonalizmem i był na pewno cennym nabytkiem.
- Ster idziemy parabolą, wytyczyć kurs między konwojem a niszczycielem. Macie trzymać się jego tylniej półsfery.
Kapitan odwrócił się w kierunku centrali artyleryjskiej.
- Rozpocząć ostrzał z działa jonowego kiedy przekroczymy wyznaczona odległość (2 hexy). Skoncentrować ostrzał na rufie Resuscanta, chce jak najszybciej spenetrować jego tylnią tarcze. Turbolasery ogień ciągły na główny wręgar okrętu macie go przeciąć na pół. Obrona plot pilnować się, jak zobaczycie Sępy od razu otworzyć ogień, wyrzutnie dwie załadować rozpryskowymi następne dwie przeciwpancernymi. Rozpryski trzymać na Sępy, przeciwpancerne odpalić zaraz po salwie z turbolaserów, miejmy nadzieje że przenikną przez fluktuacje tarczy po trafieniach.
Telemachus musiał się spieszyć, okręt nie mógł w nieskończoność utrzymywać pełnej mocy bojowej, nakładało to zbyt duże obciążenie na silniki i całą linie przesyłową. Po ostrzale wrogiego okrętu chciał momentalnie odbić na lewą burtę pozostając ciągle w martwym polu ostrzału głównej artylerii niszczyciela.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Czw 11:23, 07 Gru 2006    Temat postu:

Sanitariusz zjawił się jak spod ziemi. Od razu rozłożył swoją apteczkę i zajął się rannym porucznikiem. Pierwsza krew na pokładzie FAV-a został rozlana. Należało przejść do części głównej, która uwieńczy cały dotychczasowy taniec okrętów.

Bezimienny okręt pędził na pełnej prędkości chcąc wbić się pomiędzy rozpaczliwie próbującego obrócić się Recusanta i statki konwoju. Te ostatnie były całkowicie niegroźne, jednak niszczyciel z jego siłą ognia jeśli tylko zdołałby ustawić się na odpowiedniej pozycji mógł być śmiercionośnym zagrożeniem.

FAV po raz kolejny pokazał na co stać jego bliźniacze silniki, mknąć niczym myśliwiec bez problemu minął dziób ogromnego okrętu wchodząc w martwe pole ostrzału zanim obsada artylerii zdołała wycelować i oddać chociażby jedną salwę. Sytuacja stawała się niezwykle groźna dla Glory, który cofał się na pełnej prędkości równocześnie starając się wprowadzić przeciwnika w zasięgu swojego dziobowego uzbrojenia. Neimoidianin postanowił wykorzystać dodatkowo myśliwce.

Kiedy FAV znalazł się na pozycji do strzału, a jego działo jonowe rozpoczęło swój śmiercionośny koncert, z hanagarów okrętu Konfederacji zaczęły wysypywać się pierwsze myśliwce. W przeciwieństwie do poprzedniej grupy, te leciały w bardzo luźnym szyku co zmniejszało skuteczność głowic rozpryskowych. Jednak wystarczyły one by zminimalizować zagrożenie ze strony myśliwców prawie do zera. Eksplozja pierwszej zniszczyła trzy maszyny, których wirujące szczątki zniszczyły czwarty myśliwiec. Dwa droidy nadziały się na drugą torpedę kończąc swoje istnienie w widowiskowej eksplozji. Pozostała szóstka Vulturów rzuciła się na FAV-a wystrzeliwywując w niego torpedy energetyczne. Samobójczy dla droidów atak przyniósł jednak pewien efekt, tarcze FAV-a spadły o połowę, jednak nie dane im było powtórzyć uderzenia. Obrona przeciwlotnicza skutecznie poradziła sobie z osłabionymi maszynami. Bitwa przeradzał się w pojedynek tylko dwóch okrętów. Ogromny niszczyciel wykręcał najszybciej jak mógł, jednak mimo swojej zwrotności nie miał najmniejszej szansy z FAV-em, który bombardował go ogniem z dział jonowych i turbolaserów. Po chwili do tej kanonady śmierci dołączyły torpedy przeciwpancerne. Osłabione ostrzałem tarcze były ich w stanie powstrzymać i obie torpedy trafiły w cel. Potężny, przeciwpancerny ładunek rozerwał się tuż obok niezwykle kruchej konstrukcji Recusanta. Potężna eksplozja rozbłysła światłem rodzącej się gwiazdy. Po chwili okręt zachwiał się i złożył niczym szwajcarski scyzoryk oderwane silniki siłą rozpędu wbiły się w jeden z lodowych odłamków wybuchając jasnym obłokiem. Dziobowa część dryfowała bez możliwości ruchu.

Sijumi ze świeżą blizną na czole podszedł do kapitana.
-Panie kapitanie, mamy ten meldunek z frachtowca.

-Mówi dowódca Lucrehulk „Trader”, konwój 4-3-A2-2 na Metalorn, zostaliśmy zaatakowani w pobliżu punktu B2 przyślijcie pomoc.

-Nie udało im się tego wysłać nigdzie poza ten system, zakłócenia od lodu i asteroid są za duże, Munificenta dałby rade, ale LH nigdy.
-Zanotowaliśmy również aktywność w dziobowej sekcji Recusanta, wygląda na to, że przygotowywują się do odpalenia kapsuł ratunkowych.


[link widoczny dla zalogowanych]

FAV- Osłony 45, pancerz 100, uzbrojenie 100, silniki 100
Holownik 1-lekko uszkodzony

Recusant Glory (część dziobowa)- Osłony 0, pancerz 20, uzbrojenie 100, silniki 0

Hardcell 1 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Hardcell 2 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Hardcell 3 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Hardcell 4 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Lucrehulk - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100

Zniszczone
2 Eskadry Vultur Droidów


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Czw 12:05, 07 Gru 2006    Temat postu:

Potyczka w wrogim okrętem zakończyła się pełnym sukcesem załogi FAVa, mimo osłabionych tarcz statek zachował sto procent zdolności bojowej i niemiał już przeciwko sobie żadnego celu który mógłby mu zagrozić.
- Raport.
Po kolei wszystkie stanowiska zaczęły się zgłaszać.
- Zasilanie 100% wydajności. Brak uszkodzeń.
- Tarcza 45% mocy, regeneracja w toku. Generator ani projektor nie uszkodzone.
- Uzbrojenie 100% wydajności. 20% zużytej amunicji do wyrzutni, przeładowanie w toku.
- Układy elektroniczne w pełni sprawne.
- Panie Sijumi, stan Resuscanta.
- Przecięty prawie na pół, rufa i dziób dryfują w przeciwnym kierunku.
- Stan dziobu ?
- Dryfuje bez zasilania, mamy odczyty zasilania awaryjnego i możliwe wskazania że chcą odpalać kapsuły.
- Nie będzie miał tej szansy …
Rhade bez odwracania się do tyłu wydał rozkaz podniesionym głosem.
- Kanonierzy, dobić go !
Nikt na mostku nie zaprotestował, nie licząc mechaników na okręcie znajdowali się tylko Tartarusańczycy. A wszyscy oni i każdy z osobna nienawidził Neimodian z całego serca, masakra jaką urządzili kilka lat wcześniej zostawiła niezabliźnioną ranę w całym społeczeństwie i pałającą rządze zemsty. Mogła ona zostać ugaszona tylko krwią, krwią Neimodian.
Kiedy tylko rozerwą na strzępy Resuscanta kapitan miał zamiar obrócić okręt i przy pomocy działa jonowego unieruchomić frachtowce zaczynając od Hardcellów. Pierw jednak chciał poznać co one przewożą. Niczym FAV przeszedł do zwrotu by ustawić się dziobem do dryfującego kadłuba niszczyciela wydał stosowny rozkaz.
- Zim, sprawdź co oni wiozą, i zagłusz ich łączność.
Bosman przeszedł za porucznika Sijumi i samemu posługując się boczną konsolą zaczął skanować statki.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Czw 12:46, 07 Gru 2006    Temat postu:

FAV zaczął zwrot w stronę przeciętego na dwie części Recusanta. Część dziobowa wciąż dysponowała potencjałem ofensywnym, jednak szanse, że ktokolwiek myślał na jego pokładzie o walce były mizerne. A jednak, kiedy FAV ustawił się na pozycji ogniowej kilka turbolaserów Recusanta rozbłysło ogniem. Nie były one w stanie powstrzymać pirata jednak każde uszkodzenie było wysoce niepożądane. Tarcze rozjarzyły się w kilku punktach, jednak ponowna kanonada FAV-a uciszyła odosobnione punkty oporu. Mniej więcej w tym samym momencie od poharatanego ogniem kadłuba oderwały się małe sylwetki kapsuł, szanse na ich uratowanie były niewielkie, bliskie zeru, jednak pozostanie na pokładzie okrętu oznaczało pewną śmierć. Recusant mimo odniesionych uszkodzeń wciąż dysponował potencjałem ofensywnym, jednak na jego pokładzie nie było już nikogo kto mógłby zrobić z niego użytek.

FAV przesunął się wtedy w stronę transportowców, które próbowały rozpaczliwie opuścić pole walki. Jednak nie miały najmniejszej szansy, co gorsza wystawiały silniki coraz bardziej na cel jednostce pirackiej.

Sijumi wciąż podniecony bitwą i tym co właśnie przeżył z zaaferowaniem referował Rhademu.
-Panie kapitanie, dwa Hardcelle przewożą surowce, w większości rudę. Na dwóch wykryliśmy silne źródła promieniowania, być może reaktory okrętowe. Nie mamy pojęcia co przewozi Lucrehulk, odczyty są zbyt słabe i dodatkowo coś je zagłusza.

Zdobycz jak na pierwsze uderzenie była bardzo pokaźna, przerastała wyobrażenia większości członków załogi, należało ją teraz tylko zabrać droidom i Neoimidianom. Frachtowce niczym ogromne bryły bezwładnie obracały się wokół własnej osi. Jakby mało był klęski Konfederacji, dwa Hardcelle lekko się zderzyły, kiedy kapitanowie nie zachowali niezbędnej przy takich manewrach odległości.

FAV- Osłony 40, pancerz 100, uzbrojenie 100, silniki 100
Holownik 1-lekko uszkodzony

Recusant Glory (część dziobowa)- Osłony 0, pancerz 10, uzbrojenie 80, silniki 0

Hardcell 1 - Osłony 80, pancerz 90, silniki 100
Hardcell 2 - Osłony 75 pancerz 80, silniki 100
Hardcell 3 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Hardcell 4 - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100
Lucrehulk - Osłony 100, pancerz 100, silniki 100

Zniszczone
2 Eskadry Vultur Droidów


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Czw 13:06, 07 Gru 2006    Temat postu:

Opuszczony kadłub dryfował powoli, jeżeli uda im się go odholować będą mogli zdemontować całe jeszcze istniejące uzbrojenie. Do tego dochodziły układy elektroniczne, płyty pancerza i wszystko to co da się wykorzystać, resztę można przetopić i też potem wykorzystać. Najcenniejsze jednak byłby by bank danych okrętu razem z jego bazą kartograficzną, nawet jeżeli został on bezpowrotnie wyczyszczony to na czarnym rynku mógł on pójść za dosyć wysoką cenę.
- Panie Sijumi, proszę nanieść położenie wszystkich kapsuł ratunkowych na mapę, potem się nimi zajmiemy. Na razie proszę próbować przebić się przez te zakłócenia z pokładu Lucerhulka.
- Tak jest sir.
- Szefie, przejdź się do kontroli lotów przy hangarze i spróbujcie ściągnąć jakoś holownik z chmury szczątków, będzie nam potrzebny.
- Się robi chłopcze.
Kiedy bosman opuścił szybkim krokiem mostek, Telemachus przeszedł się na przód pomieszczenia gdzie miedzy dwoma sternikami stał bosman odpowiedzialny za nadzorowanie obu pilotów.
- Podprowadźcie nas tak byśmy mogli unieruchomić każdy z frachtowców po kolei zaczynając od Hardcellów.
- Ay ay kapitanie.
Kiedy Rhade odszedł od bosmana ku centrali artyleryjskiej w tle słyszał jak wydaje on stosowne polecenia sternikom. Centralka składała się z czterech konsol ustawionych w półokręgu, zasiadali przy nich kanonierzy nadzorowani przez oficera ogniowego.
- Wyłączajcie frachtowce po kolei ogniem z działa jonowego, sternicy podprowadzą was na dogodną pozycje i macie w tedy strzelać aż zamienicie je w kawałki dryfującego metalu.
Takie ładunki jonowe wystarczą by wyeliminować każdy obwód na statku na co najmniej dwadzieścia godzin. To aż nadto by przeholować każdy z frachtowców w odosobnione miejsce gdzie będą mogli wezwać okręty z Rahabu przy pomocy których stłumią potencjalny opór i opanują frachtowce.
Telemachus wrócił na swoje miejsce, rozkazy zostały wydane teraz czekało go tylko obserwowanie ich wykonania.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Woland
Game Master



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Turek Stadt

 Post Wysłany: Czw 13:20, 07 Gru 2006    Temat postu:

Recusant został za rufą FAV-a, cichy niczym grób. Dziób okrętu skierował się prosto w wykonujące zwrot Hardcelle. Działo rozbłysło równomierną kanonadą. Statki nie były pełnoprawnymi okrętami wojennymi, nie mogły wytrzymać długiego ostrzału. Stopniowo jeden pod drugim traciły napęd i zamierały równie ciche co niszczyciel. Tylko lucrehulk coraz rozpaczliwiej starał się uniknąć ostrzału, jednak nie miał w pojedynkę najmniejszych szans, stanowił cel wręcz idealny. W końcu i on zamilkł, żaden sygnał nie docierał z okrętów na pokład FAV-a, sensory wykrywały zerowa aktywność, cel osiągnięto w 100%, teraz należało zaopiekować się zdobyczą. Na statkach były załogi i jakaś grupa przeciwabordażowa.

Obsada hangaru manipulowała holownikiem obserwują na ekranie odczyt z jego kamery, aby jak najskuteczniej wyprowadzić go z pola lodowych szczątków. Mała bezzałogowa jednostka powoli unikała kawałków lodu, które wciąż wirowały w przestrzeni. W końcu po kilkunastu podejściach wyszła na czysty korytarz. Szczątki Vulturów były dla niej już całkowicie niegroźne. Po dalszych kilkunastu minutach nerwowego oczekiwania jednostka ostatecznie zajęła miejsce w hangarze FAV-a. Wszystko przebiegało zgodnie z planem.

Na mostku panowała radość z odniesionego zwycięstwa i, może nawet bardziej, ze zdobytego łupu. Jeśli informacje się potwierdzą w ich ręce wpadł ładunek o naprawdę sporej wartości. Należało tylkoz robić coś z unieruchomionymi statkami. Bosman podszedł do Rhadego spokojnym krokiem.
-No chłopcze, udało ci się. Teraz decyduj, którego z tych skurczybyków bierzemy jako pierwszego i dokąd?
Sijumi w tym samym mniej więcej momencie wyświetlił na głównym ekranie dane zebrane przez skanery.

Kąsek 1 – surowce, głównie ruda
Kąsek 2 – surowce, głównie ruda
Kąsek 3 – Reaktory okrętowe
Kąsek 4 – Reaktory okrętowe
Obwarzanek – Sprzęt wojskowy


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Czw 17:15, 07 Gru 2006    Temat postu:

Najtrudniejsze teoretycznie mieli za sobą, teraz czekał ich niemały wysiłek logistyczny. Należało przetransportować całe statki w ustronne miejsce niedaleko Rahabu i tam pozbyć się załóg oraz przerzucić towar na inny okręt. By tego dokonać zabrano dwa holowniki hiperprzestrzenne, każdy z nich mógł przyczepiony do frachtowca wprowadzić go w hiperprzestrzeń i tym szybkim sposobem doprowadzić do wskazanego punktu. Oczywiście na tak duży obiekt jak Lucerhulk będzie potrzeba współpracy obu holowników, nawet w tedy trasa która normalnie zajmie nieco ponad półtorej godziny będzie trwała przez blisko sześć godzin.
- Szefie, jak tam bobas ?
- Trochę poobijany i porysowany ale nadal sprawny. Chłopcy podłączyli diagnostykę i sprawdzają go właśnie.
Rhade kiwną głową i podszedł do stanowiska kontroli tarczy by dowiedzieć się jak idzie regeneracja. Utrzymywali pole na minimalnej mocy odkąd unieruchomili wszystkie frachtowce. Gdyby pojawiły się nowego okręty można było szybko wzmocnić tarcze, trwało by to o wiele krócej niż zimny rozruch od nowa.
Porucznik Sijumi majstrował przy opatrunku kiedy zauważył to Zim. Podszedł od tyłu do chłopaka i trzepnął go w tył głowy otwartą ręką.
- Nie grzeb tam bo konsole zachlapiesz.
Młody oficer odparł pokornie speszonym głosem.
- Tak sir, przepraszam sir.
Telemachus widział to zdarzenie kątem oka, ale nie skomentował go choćby jednym słowem. Okręt stanowił dla bosmana jakby jego własny warsztat i każda cześć musiała wiedzieć co jej wolno a co nie. Zim traktował wszystkich podwładnych jak swoje dzieci, był surowy owszem ale zawsze sprawiedliwy. Kiedy trzeba było potrafił przywalić ale i za dobrą robotę nie szczędził pochwał.
- Panie Sijumi, proszę dać na boczny ekran mapę kartograficzną obszaru między nami a Rahabem.
Kiedy na ekranie pojawiła się szczegółowa mapa okolicy oficer wyszukał system który sobie wcześniej upatrzył. Był to praktycznie pozbawiony planet układ z jedną słabo świecącą gwiazdą. To tam został ustanowiony na tą akcje punkt zborny dla zdobytych statków i okrętów z Rahabu które miały się nimi zająć. Rhade wskazał palcem na niewielki punkcik symbolizujący układ i spojrzał znacząco na Zima. Ten tylko przytaknął głową, wiedział co robić.
Przez najbliższe godziny holowniki miały przeciągać frachtowce z korytarza do wolnej przestrzeni gdzie razem z nimi miały wykonywać przeskok do punktu zbornego. Kiedy pierwszy z holowników tam trafi miał nadać zakodowaną wiadomość na Rahab. W tedy system miały opuścić dwie korwety eskortujące frachtowiec. Na ich pokładzie znajdowało się trzystu najlepszych ochroniarzy których zadaniem było opanowanie frachtowców. Właściwie po takim czasie bez działającego systemu podtrzymywania życia ich praca sprowadzała się do usunięcia zwłok. Potem podłączali na nowo wszystkie systemy i po zgraniu banków danych oraz ich zresetowaniu mieli przemieścić statki na Rahab. Przynajmniej Hardcelle, Lucerhulk był za duży by zmieścić się w którymkolwiek z korytarzy prowadzących do stoczni. On miał zostać na obrzeżu systemu obsadzony załoga pryzową. FAV w regularnych odstępach traktował każdy z frachtowców strzałem z działa jonowego by utrzymać ich w pożądanym stanie. Na przytłaczającego go wielkością Lucerhulka wymagało to kilkunastu strzałów.
Kapitan Rhade i jego załoga mieli jako ostatni opuścić ten układ upewniając się że zniszczyli wszystkie kapsuły z niszczyciela a jego kadłub i rufa spokojnie stały zawieszone obok zdobycznych frachtowców. Jednak dzięki znacznie wydajniejszemu hipernapędowi dotrą do punktu zbornego przed oboma holownikami ciągnącymi ostatnią ze zdobyczy, ogromny frachtowiec Federacji Handlowej.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Skończone misje » W krainie Cieni
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group