FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Brakująca bacta
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Brakująca bacta
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Śro 22:03, 17 Maj 2006    Temat postu:

Tym razem dziewczyna była w prawdziwym szoku:
- To, to jakiś absurd, nie jestem szpiegiem, bohaterem, mam gdzies tą wojne Republike i Konfederacje. Pomagam Tobie bo nie chce mieć ciebie na sumieniu. Jestem lekarzem, lecze ludzi, nie chce nikogo skazywać na śmierź czy więźienie, ale też nie mam statku, ani nie znam żadnych przemytników. Chcesz znaleźć przemytnika? Idź do strefy starego Kosmoportu i tam zapytaj - Rzeczywiście gdyby była szmuglerem to by się nie zatrzymywała w tak dobrym hotelu, przez chwila migneła Nolanowi myśl by zapytać ją czy nie ma Bacty za 50 milionów kredytów, ale coś go powstrzymało. Gdyby znał jakiegoś szmuglera, który działał na planecie sprawa byłaby znacznie prostsza....


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Nolan Thorn
Gość







 Post Wysłany: Śro 22:34, 17 Maj 2006    Temat postu:

-Psłuchaj...doceniam to, co zrobiłaś dla mnie do tej pory i dziękuję. Proszę cię tylko o jedna rzecz więcej-powiedział, składając dłonie iczym do modlitwy i wpatrując się niemal błagalnie w tę kobietę...panią doktor-Wyjście z tego hotelu na pewno jest obsadzone. Czy możesz mnie prztransportowa...w jakikolwiek sposób...do tej miejscowej "oazy przemytników" o której wsponiałaś?

[i] Nie - Głos kobiety był zdecydowany - Jesteś już dużym mężczyzną i z pewnością sam sobie poradzisz, chociaż hmm... możemy odczekać troche a wieczorem opuścisz hotel w "przebraniu" - Nolan nie wiedział, co to może oznaczać, ale sam nie miał pomysłu. Postanowił oddać incjatywe kobiecie.

Wieczorem hotel ciągle był obserwowany, za każym razem gdy Nolan wyglądał przez okno dostrzegał podejrzanie wyglądające istoty, które bez celu kręciły się w pobliżu budynku.
- Załóż to... - dziewczyna rzuciła kilka ubrań na łóżko, z którym Nolan już zdążył się zapoznać*. Były to damskie ubrania.
- Dla chwały Republiki - pomyślał superszpieg zakładając frywolną czarną sukienke, oraz rozległy kapelusz z woalką.
- Idziemy - dziewczyna poprowadziła mężczyzne na dół, kilka słów na portierni, podejrzliwe spojrzenia tajemniczych typów, piknięcia droidów. Wreszcie przyjemna miękkość foteli w grawitaksówce.
- Stary Kosmoport, najlepiej jakaś speluna
- Panie chcą się zabawić? Klient nasz Pan jak to mówią. - odpowiedział taksówkarz i rozpoczął lot.

Zdawał się wiedzieć czego szukają dwie dość zachęcająco wyglądające kobiety, bowiem lokal przed którym wysiedli wyglądał na prawdziwą "oaze przemytników" a także wszelkich innych typów z Belsavis.

W środku było mnóstwo roznegliżowanych ciał, ćwiekowanych skórzanych kurtek i kamizelek. Uwage Nolana przyciągnął czerwonoskóry Devorianin.
- I wtedy ja i mój Jedi szast prast zabiliśmy tych najemników, a było ich z dwunastu, tak było Hokay. - to był ktoś kogo potrzebowali. Chwile później znaleźli się przy stoliku. Devorianin też:
- Ponoć dwie ładne Yum Yum chcą skorzystać z umiejętności Villliego?
- Mówią, że potrafisz zabrać każdego "Yum Yum" do gwiazd - na twarzy najemnika błysnął uśmiech i duma - A możesz zrobić to samo na Corusant i z mężczyzną?

KONIEC

* Mam na myśli moment, gdy się pod nim schował.
Robisz to specjalnie? Mam wrażenie, że ja tyle błędów nie popełniam:-)
 Powrót do góry »
Brian Solo
Porucznik Republiki



Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Korelia / Wastelands ;]

 Post Wysłany: Czw 18:30, 18 Maj 2006    Temat postu:

EDIT:[off] Sorry, że dopiero teraz post zamieściłem, ale nie wiedziałem, że misję mam :/
Żbiku, jak coś zmieniasz, to najlepiej kolorem trzaśnij, ok?[/off]

W głowie porucznika Solo mieszał się złowieszczy niepokój ze zdenerwowaniem, widząc jak szybko został namierzony. Gdyby wiedział, że tak to będzie wyglądać, nie leciałby tak długą trasą... Gdyby wiedział. Ale nie zaprzątał sobie głowy gdybaniem, kiedy jego szanse przeżycia malały razem z tym, jak taksówka zaczęła mknąć nad miastem.
Solo wiedział, że bez działania zginie. Oczywiście te same poczynania mogły przybliżyć jego śmierć, jednak Brian nie należał do ludzi, którzy cierpliwie czekali na takie sprawy. Jego DL-44 spoczywał niewidoczny w wewnętrznej kieszeni cienkiej kurtki, pozostawiając pustą kaburę, która nadal była przypięta- chyba z przyzwyczajenia- do prawego uda porucznika.
-Panowie, na pewno możemy się dogadać, co prawda nie jestem ani bogaty, ani wpływowy...- Solo próbował grać tą samą osobę, za którą podał się człowiekowi w porcie. Może zdezorientuje choć na bardzo potrzebną chwilę przeciwników.
- Wiem, są inne powody, dlaczego tu jestem. Wszystko zostanie wyjaśnione w lepszym miejscu- uciął krótko jego kwestię zabrak. Na bank wiedział kim jest jego zakładnik, a przynajmniej był pewien, że się nie myli co do schwytanej osoby.
- Oh, no dalej, dajcie spokój- mówił Solo z półuśmieszkiem na ustach, zgrywając niewiniątko.- Nie widzę problemu, by...
Teraz albo nigdy powiedział sobie w myślach Brian, uderzając obcego w bok czaszki z całych sił, uważając, by nie nadziać się na jeden z jego wyrostków kostnych. Wykorzystując zaskoczenie, szybkim ruchem dobył załadowany i nastawiony na ogłuszanie blaster i wycelował w obcą istotę.
-...zrobić w tej taksówce drugą Belsavis!- krzyknął pociągając za spust...

Solo zmienił się. Piętno Belsavis zostało odciśnięte, człowiek zmieniony. Tych ran czas nie uleczy. Jego towarzysze podróży przekonają się o tym. Niebawem.



Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Nie 11:57, 21 Maj 2006    Temat postu:

Pięść wylądowała na głowie Zabraka, ten wyraźnie zaskoczony zdążył ylko zapytać:
- Co ty robisz... - jednak zaraz jego pytania zostały ucięte przez strzał ogłuszający. Tymczasem kierowca jakby się obudził:
- Panowie, prosze nie w mojej taksówce, to nie doki - tymczasem tajemniczy porywacz zdawał się otrząsnąć po pierwszym ataku, nawet ogłuszacz zdawał się nie zrobić na nim wrażenia:
- Głupiec - rzekł i otworzył dzwi i wyskoczył! Solo obejrzał sie przez tylnią szybe by dojrzeć co sie z nim stało. Nie wiedział jak to zrobił ale Zabrak wylądował na dachu, który jeszcze chwile wcześniej znajdował się trzy metry pod torem lotu. Taksówkarz jakby chciał się wytłumaczyć:
- Ja nic nie wiem, nie znam go po prostu wsiadł i chciał lecieć do starego kosmoportu - po czym zawrócił w strone wskazanego hotelu, nawet opłaty nie pobrał. Jednak w pobliżu hotelu było mnóstwo droiów oraz policji, otoczyli hotel. Hotel, który wedle danych miał być bazą szpiegów republiki...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brian Solo
Porucznik Republiki



Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Korelia / Wastelands ;]

 Post Wysłany: Pią 19:20, 26 Maj 2006    Temat postu:

Zadanie coraz bardziej przestawało podobać się porucznikowi- incydent w taksówce, obstawa hotelu... jak dotąd nic nie szło zgodnie z planem, a praktycznie konkretne działania nawet się nie rozpoczęły!
Solo musiał szybko działać, spokojnie odszedł od hotelu, niezwracając na siebie uwagi i starając zapanować nad emocjami, które w nim wzmagały.
Brian wysłał do dowóddztwa zaszyfrowaną wiadomość, w której prosił o dalsze wskazówki dotyczące misji. Pozostało mu czekać...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Pon 0:07, 29 Maj 2006    Temat postu:

Porucznik Solo czekał na odpowiedź na jego zaszyfrowaną i wysłaną w tajemny sposób wiadomość, jednak przez długi czas nie dostał odpowiedzi. Zamiast tego dwóch Neimoidiańskich strażników zainteresowało się jego osobą i powoli zbliżało się w jego kierunku, był to zły znak i wojskowy miał bardzo złe przeczucia, zarówno dlatego, że Strażnicy zapewne nie mieli dobrych zamiarów jak i z braku możliwości skontaktowania sią z Corusant.

[off]Ostatecznie twoja przygode jeszcze skończe, no i niedługo dostaniesz wsparcie[/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brian Solo
Porucznik Republiki



Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Korelia / Wastelands ;]

 Post Wysłany: Pon 7:53, 29 Maj 2006    Temat postu:

- Niech to szlag - zmęłł w ustach przekleństwo, widząc coraz gorszy obrót sprawy. W tym przypadku porucznik nie wykluczył zagłuszania całej planety, wkońcu sam wiedział nie tak wiele o misji i jej uczestnikach. Ucieczka nie pomoże, przynajmniej nie teraz. Nie będę przyspieszał wydarzeń, najpierw zobaczę czy te tępaki potrafią samodzielnie myśleć. Ewentualnie zdam się na refleks...- pomyślał Brian, odwracając się w stronę neimoidiańskiej dwójki.
- Witam funkcjonariuszy, w czym mogę pomóc?- spytał sprawiając wrażenie osoby, która nie ma pojęcia co się wokół dzieje. Często próbował szczęścia w ten sposób, czasami się nie udawało, ale zawsze warto było spróbować. Pamiętał, żeby za wcześnie nie wymachiwać blasterem, pamiętał, że Neimoidianie są rasą bardzo słabą i w walce wręcz człowiek ma z nimi o wiele większe szanse na zwycięstwo. Jeżeli rozmowa obierze zły kierunek, Solo wykorzysta ten atut.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Wto 19:45, 30 Maj 2006    Temat postu:

Przedstawiciele Neimoidiańskich służb porzadkowych spojrzeli na mężczyzne:
- Czy nie zauważył Pan jakiś podejrzanych osobników? - zaczął jeden z nich trzymający niebezpiecznie wyglądający blaster.
- Co mu zawracasz głowe - skarcił towarzysza drugi - nie widzisz że to zwykły geszefciarz, mamy sprawdzić ten sygnał, co może wiedzieć jakiś kupczyna? - po czym z zawzietym wyrazem twarzy pociągnął kolege w strone pobliskiej kamienicy. Solo został sam, przez nikogo nie niepokojony. Mógł jedynie podziwiać jak droidy kierowan przez Neimoidian sprawnie otaczają budynek i kontrolują wychodzące z hotelu osoby.

Nagle zabrzmiały strzały, lecz tylko pojedyncza salwa. Czyżby któryś z agentów bronił się aż do końca? Porucznik zauważył też duży opancerzony pojazd repursorowy do którego co jakiś czas wprowadzano skutych ludzi. Zapewne osoby podejrzane o kooperacje z Republiką. I chociąż policjanci od niego odeszli i zadawali naiwne pytania innym przechodniom to Solo nie mógł pozbyć się wrażenia, iż ktoś go obserwuje...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brian Solo
Porucznik Republiki



Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Korelia / Wastelands ;]

 Post Wysłany: Śro 14:21, 31 Maj 2006    Temat postu:

Brian ucieszył się, że w ten prosty sposób uniknął bójki z tutejszymi służbami i nie zwrócił tym samym na siebie uwagi pozostałych patroli. Jednak wolał nie cieszyć się przedwcześnie- jego komunikator nadal milczał, a odkrycie kryjówki agentów przekreśliło całą akcję,a przynajmniej było to w zamierzeniach lokalnych władz. Kręcenie się w pobliżu hotelu nie byłoby korzystnym rozwiązaniem.
Nim porucznik zdążył odwrócić się w przeciwną stronę, padły strzały! Solo jak na pięcie odwrócił się w kierunku hotelu, nie zobaczył jednak strzelca, za to służby porządkowe zaczęły kryć się, zajmować pozycje, przegrupowywać i wysyłać kolejnych ludzi do wnętrza budynku. A więc jeszcze jeden agent musi stawiać opór! Solo nie miał zamiaru bezczynnie przyglądać się aresztowaniu ostatniego wolnego jeszcze członka wywiadu. Ale z rykiem "szarża" i blasterem w ręku nie miał szans przeciw kulkudziestu uzbrojonym istotom. Nagle wpadł na pomysł szalony i niewiarygodny, ale możliwy do zrealizowania w tym zamieszaniu.
Pierwsza faza planu była dość ryzykowna, ale Brianowi to nie przeszkodziło. Rozejrzał się wokół, mimo zamieszania gapiów było niewielu, a obok niego rozciągała się wąska ścieżka pomiędzy wysokimi budynkami.
Udając przejętego turystę, który z trudem próbuje ukryć niepokój, Brian podszedł szybkim krokiem do dwóch, niedawno poznanych neimoidian wypytujących jakiegoś sullustianina i powiedział do nich szeptem:
- Panowie, przepraszam, nie wiem co się tu dzieje, ale jakiś człowiek z bronią w ręku właśnie wbiegł w tamtą uliczkę. Co tu się na Moc dzieje?!- z trwogą i zaciśniętymi szczękami powiedział Solo.
Jak można się było spodziewać, mierni funkcjonariusze spojrzeli po sobie i rzucając krótkie "proszę tu zostać" pobiegli w wyznaczon przez Solo odnogę. Brian oczywiście pobiegł za nimi, i rozejrzawszy się szybko raz jeszcze, sprawdzając czy nikt nie patrzy, wbiegł głębiej w odnogę. Stanął tuż za jednym z neimoidian, gdy ten stwierdził:
- Ej, przecież tu nikogo nie ma, poza tym, to ślepa u...- urwał uderzony kolbą blastera w głowę przez Solo i osunął się na ziemię, tracąc przytomność.
Natomiast drugi zanim zdążył się odwrócić, został rażony błękitnymi okręgami ogłuszacza, padając na chodnik bez czucia. Zadowolony z siebie Solo zaczął przebierać się w mundur jednego z nieprzytomnych, po czym skrępował dobrze ciała jakąś linką znalezioną w kupce śmieci obok.
Czym prędzej schował swoje rzeczy do torby, którą miał przy sobie cały czas od momentu wylądowania i jakby nigdy nic, ruszył marszowym krokiem w kierunku hotelu. Teraz musi odnaleźć agenta i uratować go, zanim siły porządkowe zrobią to pierwsze. Myśląc pobocznie, miał nadzieję, że zdąży też przedstawić się agentowi, zanim ten weźmie go za kolejnego wroga i zastrzeli. No cóż, tym będzie martwić się później, teraz trzeba dostać się do budynku. Oby mundur to ułatwił...

[off]Sorry za lekki godmodding pod koniec, ale ładnie to opisałem, więc chyba wybaczysz Wink [/off]

[off] Przecież wiesz co ja myśle o godmodingu, jest ok. [/off}


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Sob 12:46, 03 Cze 2006    Temat postu:

Zostawiwszy podróżna torbe w śmierdzącym zaułku Solo w swoim nowym uniformie dziarskim krokiem maszerował w strone wejścia do Hotelu, co prawda Neimoidiańscy policjanci patrzyli się nieco dziwnie na człowieka w czarnym mundurze służb porządkowych, jednak musieli uznać, że konfideci są w każdej rasie bowiem nie robili agentowi żadnych trudności.

Szklane dzwi rozsuneły się przed Porucznikiem i ten mógł wejść do hotelowego holu, jednak wnętrze dalekie było od wizji spokojnego miejsca odpoczynku, a to za sprawą ośmiu Neimoidian w czarnych uniformach, którzy przepytywali przechwyconych gości, do tego kilkanaście droidów bojowych mierzyło w grupe ludzi oczekujących, aż policja się nimi organiczni strażnicy. Wokół tymczasowych więźniów krążyły srebne kule, które wykonywały kolejnym zatrzymanym skany twarzy. Niestety, w momencie w którym Porucznik znalazł się na terenie budynku strzały już dawno ucichły, co więcej po trzeszczących schodach schodziły dwa wielkie droidy z ciałem, być może ledwo ogłuszonego, człowieka przewieszony przez ramie. Były to inne roboty niż Solo dotychczas spotkał, w odróżnieniu od wychudzonych maszyn Federacji te były znacznie wyższe i masywniejsze, jedynie czerep nazywany przez oficerów "jamnikiem" łączył ze starą konstrukcją. Nagle w strone człowieka skierowała się jedna z kul, aby uniknąć wykrycia Solo dyskretnie zaczął iść w innym kierunku po to tylko by natknąć się na na czarno odzianą "żabe" z dużą ilością krzyżyków i pręcików na pagonach.
- Chevu tu shykorts? - Neimoidianin najwyraźniej był wkurzony, a język którym się posługiwał nie miał nic wspólnego z Basiciem - Marhs do uppuro, jeshea one zymhalz ze - wskazał palcem na sufit. Mimowolnie strużki potu spłyneły po twarzy porucznika, musiał zaryzykować. SKinął głową i czym prędzej pobiegł schodami na wyższe piętra. Oficer wroga wydawał się być ciągle zły, ale chyba też nie zdemaskował Solo.

Solo mijał kolejne piętra, na każdym piętrze jedyne co widział to czarne mundury i białe, lub brunatne pancerze droidów. W końcu dotarł na najwyższe piętro i tu odżyła w nim nadzieja. Strzały. Z blasterem gotowym do akcji pobiegł w kierunku ich źródła, by przy zakręcie wyhamować i ostrożnie wyglądając zza winka ujrzeć grupe czterech Neimoidian mocujących się z dzwiami...

[off] 007 Mortal Drake zgłoś sięVery Happy[off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brian Solo
Porucznik Republiki



Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Korelia / Wastelands ;]

 Post Wysłany: Sob 13:43, 03 Cze 2006    Temat postu:

[off] Wow, skąd wziąłeś ten neimoidiański? W "słowniczku" tego nie ma Confused [/off]
[off] Neimoidiański stworzyłem przy użyciu standardowego kreatora obcych i tajemniczych języków zamieniając w losowy sposób niektóre litery:-D no i tłumaczenie:
- Czego tu szukasz
- Marsz na góre, jeszcze jeden sie zamknął
A teraz
- Ne mysh she dothashe posth shybto jag jush se napishatesh
[/off]

Brian postanowił nie otwierać ognia do czwórki neimoidian. Był wprawnym strzelcem, ale wizja przebijania się przez niższe piętra pełne funkcjonariuszy i robotów oraz późniejsza szarża przez miasto były co najmniej ryzykowne, o ile nie samobójcze. Chociaż Solo nie wątpił w swoje umiejętności, jednak wolał nie kusić losu. Jeszcze raz głęboko odetchnął i tym samym marszowym krokiem wyszedł zza rogu i podchodząc do czwórki funkcjonariuszy powiedział:
- Hej, co wy robicie?- Solo udawał zdenerwowanego człowieka, który najwyraźniej może sobie pozwolić na taki ton głosu wobec służb.- Wiecie kto tam jest?!
Neimoidianie byli nieco zdumieni postawą przybyłego człowieka, jednak nie przeszkadzało im to w dalszym szarpaniu się z drzwiami. [off]w SW były drzwi na klamki? z tego co pamiętam wsuwały się w sufit... nieważne Very Happy [/off]
- Tak, prawdopodobnie agent Republiki, inaczej już dawno by się poddał.
- No właśnie!
- gdyby zrobić Brianowi w tym momencie zdjęcie można by je było podpisać "eureka"- Myślicie, że uda się wam go wziąść na siłę? No po dłuższym czasie i środkach pewnie tak, ale jak znam tych Republikańskich fanatyków, prędzej sobie wnętrzności wyprują, niż oddali by się dobrowolnie w nasze ręce.
- Co sugerujesz? Nie rozumiem twoich zamiarów, przecież i tak musimy go aresztować, więc każda metoda jest dobra.
- Błąd! Posłuchajcie, jestem negocjatorem i wiem jak rozwiązywać takie sprawy. Cholera, już i tak za dużo czasu straciłem na gadanie z wami! Poprostu jak z nim pogadam, to zaoszczędzicie siły, a ja, podczas negocjacji, w odpowiednim momencie obezwładnię go i wtedy wy wpadniecie do pokoju, aresztując agenta!

Neimoidianie zauważyli, że plan nowego ma wiele sensu, więc po krótkiej chwili zdecydowali, że wpuszczą go do pokoju, a właściwie nie powstrzymają go, gdyż to nie od nich zależało, czy drzwi się otworzą.
- Wporządku, jeżeli go przekonasz, damy ci wejść samemu, potem zaczekamy na sygnał.
- No świetnie, potrzebuję tylko drugiej broni do ukrycia. Wiecie, zazwyczaj chcą bym odłożył broń, a ja z drugą, ale ukrytą dalej mam pewność, że nie weźmie mnie na zakładnika. Mogę wziąść twój blaster?
- zwrócił się do jednego z funkcjonariuszy, który miał w kaburze zwykły, ale popularny i lubiany blaster.
- Uh, pewnie- odparł tamten pośpiesznie wręczając Brianowi broń.
Brian wcisnął blaster z tyłu za pasek i podchodząc do drzwi, krzyknął:
- Republikaninie! Wiemy, że to właśnie ty kryjesz się w tym apartamencie. Jednak, mimo że budynek otoczyliśmy i w nim samym jest mrowie naszych oddziałów, ja John Maltrovik- Solo na żywca sklecił zmyślone imię i nazwisko- daję ci szansę na rozmowę i negocjacje związane z twoją niefortunn sytuacją. Wpuść mnie to pogadamy, masz moje słowo, że wejde sam, bez innych funkcjonariuszy i na twoich warunkach do pokoju. Nie masz nic do stracenia, jeżeli mnie wpuścisz, słowo.
Brian wiedział, że słowo separatysty jest mniej warte niż dwie blachy ze złomu na Tatooine, ale może dziwna sytuacja skłoni agenta do wpuszczenia porucznika. Samo w sobie było dziwne, żeby w takim przypadku wysyłano negocjatora. Przecież agent nie miał żadnego asa w rękawie! Zazwyczaj wpuszczano, po wysadzeniu drzwi, roboty albo oddział szturmowy, który skutecznie pojmawał agenta. Oby ten republikanin był skłonny do współpracy, inaczej Solo go nie wyciągnie z tej opresji i zapewne sam zostanie zdemaskowany. Niestety Solo musiał grać w ciemno, zwłaszcza, że wokół niego stało czterech neimoidian i nie mógł sobie pozwolić na krzyczenie od progu "witaj Republiko". Miał tylko nadzieję, że jego koreliański akcent da agentowi do myślenia...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Pią 11:07, 09 Cze 2006    Temat postu:

Gdy Solo próbował zrealizować swój ambitny zamiar Grupa Neimoidian shroniła się za winklem by nie paść ofiarą ewentualnych strałów. Tymczasem z pokoju dohodziły odgłosy dysputy, w koncu jednak padła odpowiedź:
- Wejdss - Solo zgodnie z planem wszedł do pomieszczenia, w środku czekał na niego wymierzony blaster w rękah niebieskoskórego Twileka - Zatrsymaj się. Wyjmij broń, tylko powoli - wężogłowy był w towarzystwie jeszcze dwóch ludzi - Rsuć go a teraz podejds blisej - Porucznik wykonywał rozkazy, jednak gdy tylko uczynił krok naporzód poczłu jak coś twardego uderzyło go w żebra, padł na ziemie gdzie doskozyło do niego dwóch oficerów i wymierzyło jeszcze pare kuksańców, skrępowanego umieścili na krześle, a Twilek wykrzyczał w strone Neimoidiańskich policjantów:
- Dobra teras mamy waszego csłowieka. Jeśli nie chcecie abyśmy wykonali na Nim Base Deltha Zero dosarzie nam śmigacz i zapewnijcie transport poza system! - agent Republiki bynajmniej ne był dyplomatą, co wcale nie ułatwiało zadania.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brian Solo
Porucznik Republiki



Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Korelia / Wastelands ;]

 Post Wysłany: Sob 9:28, 10 Cze 2006    Temat postu:

[off] Ne mysh she dothashe posth shybto jag jush se napishatesh - oh, jestem rozczarowany, szybkie odpowiedzi GMa na posty są bardzo ważne Wink ale ze mnie językoznawca Very Happy [/off]

Solo nie był szczęśliwy z takiego powitania, ale przynajmniej twilekański agent myślał, biorąc zakładnika zamiast smażyć go blasterem. Porucznik wiedział doskonale, że będąc cicho niczego nie wskóra, skrępowany na krześle zwrócił się do niebieskoskórego kosmity szeptem:
- Ej, nie wiem jak się nazywasz chłopcze, ale jesteś agentem Republiki, czyż nie?- Solo mówił cicho, tak by neimoidiański oddział go nie usłyszał.- Słuchaj, nazywam się porucznik Solo i przyleciałem tu z pewną misją, jednak tuż po moim lądowaniu z tego hotelu zrobili łapankę, a ja nie mam jak skontaktować się z dowództwem. Jestem tu aby ci... wam pomóc.
Solo widział, że agent ma mieszane uczucia co do niego. Separatyści byli dobrzy w kłamstwach, ale czy któryś byłby na tyle głupi by wleźć do pokoju pełnego Republikan?
Solo ciągnął dalej:
- No dalej, przemyśl to chłopcze i oddaj mi mój blaster. Niewykluczone, że przed odlotem stąd jeszcze się przyda.
Brian spojrzał uważnie w oczy Twileka. Czekał na jego odpowiedź.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Sob 12:51, 10 Cze 2006    Temat postu:

Czwórka agentów spojrzała po sobie niepewnie:
- Jesteś z Republiki? - zapytał Twilek
- Mogliśmy się domyśleć, przecież to swój człowiek a nie jakiś zielonoskóry obcy... bez urazy Tor -nprzez chwile dyskutowali co zrobić z tak kłopotliwym jeńcem, jednak nie widać było szansy na wyjście z tej opresji
- To może powiedz jaki masz Plan, żeby nas stąd wyciągnąć. - choć głos Twileka nie był przejazdny, to Porucznik musiał przyznać, że muszą coś wymyśleć, a tylko minuty dzieliły ich od chwili gdy Neimoidianie przestaną czekać lub odkryją, że żaden negocjator nie został wysłąny.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brian Solo
Porucznik Republiki



Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Korelia / Wastelands ;]

 Post Wysłany: Nie 15:50, 11 Cze 2006    Temat postu:

Brianowi szczerze zrobiło się głupio, nawet może wstyd, że przedstawi tak idiotyczny plan ucieczki, ale tylko taki mógł się obyć bez strzelaniny:
- Uhm, może uznacie to za szaleństwo, ale sami wiecie, że lepszego planu w takiej sytuacji trudno wymyśleć, więc oto moja wersja: wychodzimy stąd razem, udacie moich jeńców, przed drzwiami czeka czwórka neimoidian, żeby wszystko wyglądało naturalnie, poproszę ich aby eskortowali nas do transportera przed hotelem, powinien jeszcze tam być. Przy transporterze powiem, że dam sobie radę razem z załogą transportera, a oni powinni wrócić do swoich obowiązków w hotelu. Oczywiście nie będziecie skrępowania ani rozbrojeni, więc opanujemy transporter i pojedziemy kawałek od hotelu, gdzie go porzucimy i następnie odlecimy z tej planety. Co wy na to?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Pon 11:56, 12 Cze 2006    Temat postu:

Twilek przez chwile się zastanawiał wreszcie niemalże wykrzyczał:
-Zdrajcy, myślieliśce że damy się nabrać, wiem że gdy tylko opuścimy pokój zostaniemy ogłuszeni a wszelka broń zabrana, to było sprytne ale nie wystarczająco sprytne. - Tymczasem od strony korytarza dobiegły głosy jakby turlania czegos dużego.
- Mają tu niszczyciele - wnet przez dzwi posypał się descz strzałów zmuszając większość agentów do odsunięcia się od wrót
- To co robimy ? używamy negocjatora jako tarczy i nacieramy? - zaproponował ktoś sprawiając ż serce podskoczyło Porucznikowi do gardła. Nagle do pokoju wpadło kilka niepozornych kulek - granatów - te jednak nie wybuchły lecz zaczeły syczeć. Powoli pomieszczenie wypełniło się zielonkawm dymem, Solo widział jak przez mgłe agenci osuwają się na podłoge. Wreszcie i jego głowa opadła na pierś a umysł pogrążył się w nieświadomości...

***

Noga bolała okropnie, reszta ciała również ale ból w nodze był najgorszy. Solo próbował sobie uświadomić gdzie jest, lecz bezskutecznie, z trudem otworzył oczy, szczypały. Powoli obraz się wyostrzał. Mrok, czerwone światło, ból w nodze, delikatne mrowienie w okolicach nadgarstków i kołysanie. Zaczeło mu się robić niedobrze, duszne powietrze, upiorne światło, brak okien... byłby wymiotowął gdyby tylko miał czym.

W końcu odzyskał na tyle sił by opierając sie na łokciach unieść głowe i spojrzeć na promieniującą bólem kończyne, nie wyglądała dobrze, niedbale umocowane opatrunki z syntciała już dawno nasiąkły krwią, mimowolnie zapytał:
- Czy jest tu Medyk? - ale lekarza tu nie było, zamiast niego dojrzał kilka postaci, wyglądających równie smętnie co on. Więźniowie.

Niewiele mówili, gdy tylko chciał się dowiedzieć czegoś o ich schwytaniu wskazywali na sufit gdzie tkwiły ni to głośniki, ni to mikrofony. Lepiej było milczeć. Nagle rozległ się brzdęk jakby coś twardego uderzyło o pudło ciężarówki. Nikt nic nie wiedział ani nawet nie przypuszczał, może to był tyko konar?
Pojazd się zatrzymał. Z tyłu więźniarki zabłysl zielony promień i już po chwili dzwi się otworzyły, światło oślepiło przywykłe do półmroku oczy więźniów.
- Który to porucznik Solo? - zapytał znajomy głos, Brian uniósł ręke, zbyt osłabiony by cokolwiek powiedzieć.
- Chodź - nim zdąrzył zaprotestować niezwykła siła wyrzuciła go z pudłą, a gdy wylądował na ziemi tylko dzięki pomocy tajemniczego rogatego przybysza (czy nie tego samego którego spotkał już koło kosmoportu) nie upał na ziemie.
Wybawca pomógł mu dojść do czekających obok dwóch śmigaczy. Gdy uruchomili silnik maszyny, porucznik zapytał jeszcze:
- A reszta? - nie było odpowiedzi.

***

Potem nastąpiła szaleńcza podróż, slalom między drzewami z oszałamiającą prędkością, żaden człowiek nie był w stanie tak latać. Ale Solo już wiedział że jego towarzysz nie był zwykłym Zabrakiem. Był Jedi, dobrym, złym. Kto ich tam wie. Na pewno małomównym i chcącym mu pomóc, a tylko to się teraz liczyło. Dojechali do opuszczonej farmy, gdzie doczekali zmroku wtedy kontynuowali podróż, aż do miasta, do doków. Przez całą podróż towarzyszył mu ból w nodze i niepewność gdzie zmierza. Co jakiś czas porucznik najzwyczajniej mdlał.

***

Gdy się obudził pierwsze co poczuł był zapach cygar, dobrych cygar jakie czasem palili starsi oficerowie. Było to pierwsze przyjemne doznanie od dawna, potem poczuł swoją noge i już wszystko wróciło do normy.
- Ładnie cię urządzili, co nie? - w pokoju był jakiś mężczyzna sądząc po głosie potężnej postury.
- Ale nie bój się, znam się na swojej robocie, zawiozę cię do twoich, oni cię poskładają i za kilka tygodni będziesz jak nowy. - zapiszczał komlink - No niestety wzywaja mnie na mostek, jeszcze do ciebie wpadne Poruczniku, za chwile powinnien ktoś przyjść z posiłkiem, jeśli chcesz jeszcze służyć Republice musisz dużo jeść - pachnący cygarami, brodaty mężczyzna opuścił kajute, a chwile później z brzekiem i sykiem pneumatycznych tłoków wkroczył robot protokolarny niosąc na tacy coś co pachniało kleikiem ryżowym. Porucznikowi znowu zaczeło się robić niedobrze, zwłaszcza że uświadomił sobie konieczność zameldowania porażki przełożonym i liczyć że następnym razem pójdzie mu lepiej. Noga bolała okropnie...

____________-
1. Znajdujesz się na statku lecącym w strone Duro
2. Kapitanem statku jest niejaki Booster Terik
3. Twoja noga jest porządnie zraniona, mniej więcej tak jakby ktoś cię postrzelił a potem rozjechał stukilogramowym kołem.
4. Możesz pogadać z robotem, albo z Boosterem.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Brakująca bacta
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
Strona 5 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group