FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Retrospekcja: Łowca w strugach deszczu
Idź do strony 1, 2, 3 ... 9, 10, 11  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Zgrywa » Retrospekcja: Łowca w strugach deszczu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ki Adi Mundi
Gość







 Post Wysłany: Sob 2:01, 11 Lut 2006    Temat postu: Retrospekcja: Łowca w strugach deszczu

Łowca w strugach deszczu

Prowadzący: Mundi
Gracze: Samuel, Artemis, Uriel, Luna

Goście: Liczni jak również niespodzianka

TO CO SIĘ TU WYDARZY NIE WPŁYWA NA FABUŁE RotE

Wprowadzenie: Jedi powinnien poświęcić lata na zrozumienie Mocy, doskonalenie umiejętności wsłuchiwania się w jej szepty. Szkolenie Jedi jest więc długie, zawiera w sobie wiele trudnych i skomplikowanych ćwiczeń. Treningów szermierczych, wyczerpujących biegów. Jednak to nie wystarczy aby stać się Rycerzem. Mówi się, że dla Jedi walka to ostatecznośc, a Zakon służy przede wszystkim obronie pokoju we wszystkich zakątkach Galaktyki. Dlatego częścią szkolenia jest podróż. Podróż po wielu zakątkach Galaktyki, gdzie młodzi Padawani mogą poznac mroczne zakątki Nar Shaddaa jak i dyplomatyczne salony Alderaanu. Właśnie z taką podróżą, na zieloną planetę wyruszyłą piątka Jedi. Wedle założeń, miała być to okazja do zdobycia dyplomatycznego obycia i poznania innej kultury. Jednak kręte są scieżki losu i nie zawsze prowadzą nas tam gdzie chcemy...


Rozdział I
Bal u Senatora

Sala powoli wypełniałą się gośćmi i choć przybywali tłumnie, ciągle pozostawało wiele miejsca, zarówno przy stołach jak i na parkiecie, również w przylegającym do sali balowej ogrodzie zaledwie kilka par przechadzało się. I nie było szans aby tego wieczoru zabrakło miejsca, albo trunków czy potraw, gdzyz przyjecie odbywało się w pałacu senatora Republiki, przedstawiciel Alderaanu w galaktycznym senacie - Baila Organa. Tak jak Pan i jego pałąc byli jednymi z najbogatszych i najznaczniejszych na planecie , tak i goście reprezentowali najwyższe sfery Republiki. Byli tu obecni zarówno senatorowie, ci z dawnych zrzeszonych planet jak i liczne grono nowoprzyjętych członków wspólnoty demokratycznej. Również wojskowi byli zaproszeni i choć walka trwała na wielu frontach, w tym miejscu choć przez chwilę front wydawał się bardzo odległy. Nie mogło też zabraknąć przedsiębiorców, przez wiele lat dyskryminowanych na salonch, jednak ostatnimi czasy ich znaczenie wzrosło, a ich wkłąd (dosłownie i w przenośni) w rozwój Wielkiej Armii Republiki stał się nieoceniony.

Na pozór ta kombinacja różnych profesji i losów wydawała się nie myśląć o wojnie, ani o zagrożeniach wiszących nad Republiką. Ale to tylko pozór. Chociaż parkiet był przestronny i razem z skoczną muzyką zapraszał do tańca, mało kto korzystał z jego oferty. Wszyscy po wymianie powitań zbierali się w kręgach i dyskutowali. Głosy ich często były ciche i przygnębione, a ze strzępków rozmowy co jakiś czas dobiegały do postronnych uszów takie hasła jak: Fondor, Mon Calamari, Unia Technokratyczna, WOJNA...

Nawet w wyglądzie przejawiała się niezwykłość trwających wydarzeń, Biżuteria szanownych dam była skromniejsza niż na dawniejszych balach, niekiedy strój był ozdobiony nie kosztownym brylantem, lecz czarną wstążką. Również stroje mężczyzn cechowała prostota, prosty niemal żołnierski krój sprawiał wrażenie, że tylko brak blastera za pasem powstrzymuje zgromadzonych przez wyruszeniem na front. Oczywiście w tak dostojnym towarzystwie nie mogło zabraknąć - Jedi.

Właściwie nikt nie zauważył kiedy się pojawili, ale też nikogo nie dziwiła ich obecność. Nie pragnący rozgłosu, często nie rzucający się w oczy, ale jednak zawsze obecni w najważniejszych wydarzeniach - tacy właśnie są Jedi. Była ich piątka, czterech młodych Padawanów i jeden starszy Rycerz - może nawet Mistrz - wysoki Careanin o białych włosach spiętych w spiętych na czubku jego wydłużonej głowy. On przewodził przybyłym adeptom i w tym momencie przedstawiał ich Gospodarzowi. Ten uśmiechnął się i odpowiedział:

- Dziękuje Mistrzu Mundi za przybycie, mam nadzieje że pobyt na naszej planecie, jest dla was okazją do nauki. Witam również was Padawani, oby zawsze prowadziłą was Jasna Strona, a teraz wybaczcie, gdyż pragne wypytać Mistrza Ki o wiele spraw i musze was opuścic - po czym razem z Mistrzem Jedi udali się do Ogrodu, a tymczasem czwórka adeptów Mocy pozostała w sali głównej. Czuli na sobie dyskretne, jednak ciekawskie spojrzenia zebranych. Choć niektórzy z jedi czuli się lekko nieswojo, nie było szans na ciche opuszczenie sali Przypomnieli sobie stare przysłowie: "Jeśli wejdziesz między Gungan..."
 Powrót do góry »
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Sob 18:59, 11 Lut 2006    Temat postu:

Komandor Rhade w towarzystwie komandora Stena weszli na teren rezydencji. Obaj ubrani w nienaganie odprasowane czarne mundury poruszali się sprężystym krokiem typowym dla oficerów. Na ich dosyć skromnych mundurach świeciły się odznaczenia. Każdy dysponował czerwono szarą beretką pierwszej krwi, oznaczał to że brali już udział w walce oraz niewielkimi srebnymi odznakami Aquilla. Wszystkiego dopełniały srebne nity przy szyi będące oznaka rangi. Kolejnym typowym atrybutem oficerów były wysokie wypucowane do połysku oficerki.
Kilka pustych uprzejmości i skinień głową dalej obaj mężczyzni znależli się przy barze.
- Kieliszek Alderańskiego ... a dla ciebie Telemachusie ?
- Coś bezalkoholowego.
- Na bogów Teli jesteś oficerem, picie alkoholu jest twoim obowiązkiem. Jakim swoią abstynęcją przykład marynarzom dajesz ?!
Rhade uśmiechnął się do Stena.
- Dobry ?
Towarzysz parsknął.
- Ta dobry, już słysze te teksty "Kapitan jest tak bezalkoholowy że jakby nawąchał się oparów w kantynie podoficerskiej toby padł na miejscu w stanie upojenia"
- A kiedy ostatni raz byłem w kantynie podoficerów ?
- Wogóle jak mnie pamięć niemyli.
- Czyli to niesamowicie straszne zagrożenie mam z głowy ?
Sten przez chwile patrzył Telemachusa, wkońcu przemówił.
- Dobra wygrałeś, teraz przez ciebie będe musiał pić za dwóch.
- Mój ty bohaterze.
- Ta, ta jutro to pewnie jeżeli będe w stanie poruszać się o własnych siłach powinienem dotać medal za wybyitne osiagnięcia.
Rhade przez cały szas z usmiechem słuchał przyjaciela.
- Oczywiście do tego dodadzą odznake pochłaniacza trunków pierwszej klasy i nałogowego kacykowca drugiej.
- Śmiej się śmiej kiedyś się upijesz i wtedy to ja będe się śmiał.
- Prędzej przespaceruje się po poszyciu Acclamtora bez skafandra niż do tego dojdzie.
Barman podał oba trunki oficerom. ci stojąc przy barze przyglądali się przybyłym, w pewnym momencie obok mężczyzn przeszła grupka młodych dziewcząt. Podśmiewując się jak podlotki co chwile zerkały na obu oficerów. Sten wodził za nimi oczami jak rancorn za pozywieniem, Rhade znał ten stan towarzysza i tylko cicho powiedział.
- Waruj !


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Luna Jade
Gość







 Post Wysłany: Sob 19:41, 11 Lut 2006    Temat postu:

Luna Jade nie pewnym krokiem wkroczyła do pomieszczenia i od razu poczuła wzrok kilku osób który skupiał się na niej
Jedyną oznaką przynależności do jedi jest jej miecz, który nie za bardzo było gdzie przypiąć, ale na szczęście znalazło się takowe miejsce
-Nie podoba mi się to
Pomieszczenie, w którym odbywał się bankiet był duży o ile nie ogromny, przeróżne trunki, potrawy i inne przystawki, których dziewczyna nie znała przyozdabiały pomieszczenie nie mniej niż dekoracje.
Ponieważ nie było jeszcze nikogo znajomego Luna przywitała się tylko z gospodarzem i udała się w kierunku balkonu. Na dworze było już ciemno, więc z podziwiania widoków nici, lecz świeże powietrze i muzyka działała na nią uspokajająco
 Powrót do góry »
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Sob 21:33, 11 Lut 2006    Temat postu:

Uriel Khaan przemierzała spokojnym krokiem pałac senatora Organy. Stanowczo nie lubiła tak wielkich imprez, a jednym z takich powodów był fakt, że rzadko pamiętała potem z któregokolwiek bankietu… Ona nazywała to zawirowaniem w Mocy, jej mistrz kacem, ale oboje zgadzali się w jednym: BALE SĄ STANOWCZO PRZEREKLAMOWANE.

Jej jasnobrązowy płaszcz powiewał przy szybkich krokach. Pod nim, nienagannie czysta, albowiem Mistrz Mundi nakazał wyglądać… W miarę przyzwoicie. Długie i proste ciemnofioletowe włosy spadały na ramiona, przysłaniając lekko twarz dziewczyny. Buty, lekko znoszone, ale względnie czyste wybijały na posadzce rytmiczny dźwięk kroków. Jedynym *nie jedaiowym* aspektem jej ubioru była skromna ozdoba na szyi z której połyskiwał fioletowy kryształ.

Na szczęście ten bal różnił się trochę od innych na których już miała przyjemność być. Dzisiaj kobiety nie ustroiły się w największe i najdroższe błyskotki jakie posiadały, ich suknie nie porażały różnoraką gamą kolorów, a fryzury nie wyglądały jakby chciały same zejść z głów swoich właścicieli toteż młoda padawanka westchnęła z ulgą wchodząc to sali.

- Dobry wieczór, senatorze Organa.- przywitała się Jedi kłaniając się nisko mężczyźnie który skinął w jej stronę, a następnie odszedł razem z Mistrzem Mundi. I dobrze, Uriel niezbyt miała ochotę na zagłębianie się w temat wojny… znowu.

- Na Moc, ja nie wiem co wszyscy widzą w tych balach… Tu nawet nikt nie tańczy… Tylko wszyscy stoją… jak kołki…- powiedziała dziewczyna szybko do swoich towarzyszy. Oprała się o ścianę i skrzyżowała ręce na piersi. Spojrzenia gapiów nie denerwowały jej, nie zwracała na nie uwagi.

- Luna, wrzuć nieco… Luzu…Po co te.. Nerwy, hm?- rzuciła z uśmiechem w stronę padawanki, która już odchodziła na balkon. Uriel pokręciła tylko głową i spojrzała na resztę.- Nie widzę sensu w takim treningu… Przyzwyczaja nas do życia na salonach… jakbyśmy byli lalkami na pokaz.- mruknęła w stronę Artemisa.

[off] Edit bo zapomniałam o ubiorze postaci xD[/off]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Uriel Khaan dnia Sob 22:07, 11 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Sob 21:48, 11 Lut 2006    Temat postu:

Rhade stał opierajac się o lade baru, nigdy nie lubił balów ale obowiązkiem oficera było stawianie się na nich co jakiś czas. Sten też za nimi szczególnie nieprzepadał ale bawił się znacznie lepiej niz jego przyjaciel. Dowodem były już dwa numery do osbistych komlinków pewnych młodych dam.
- Komandorze Rhade tu jest prawie jak na polu minowym, tylko że my jestesmy trałowcami.
- Pamietasz wykłady, miny maja przykry zwyczaj wybuchać.
- Czyli zapewnia nam to troche okazji do ... rozerwania się.
- Co tu kogo rozerwie to się okaże panie komandorze Sten.
- Ehhh... jak zwykle uroczy i romatyczny. Ale prosze, prosze zobacz kogo przywiało.
Sten wskazał na kilka osób wgłębi sali, tylko jeden szczegół zwracał na nich uwage, miecze świetlne potocznei latrkami zwane przeż żołnierzy.
- Jedajce, cos takiego odszczepieńcy na balu.
- Jakbyś ty był normalny Sten.
Przyjaciel spojżał na Telemachusa z wyrzutem.
- Ja sobie wypraszam. Ja jestem orginalny.
- Orginalny powiadasz ... niewykluczone.
Obaj patrzyli się na jedi w miedzyczasie sącząc drinki.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Luna Jade
Gość







 Post Wysłany: Sob 22:09, 11 Lut 2006    Temat postu:

Po chwili pobytu na balkonie dziewczynie zaczęło być zimno, więc wróciła do środka. Jak mogła się spodziewać zastała Uriel tam gdzie przed wyjściem.
-Nie denerwuję się- odezwała się do Khaan- po prostu nie lubię przebywać w takim... towarzystwie, to mnie peszy- odpowiedziała z niesmakiem- to nie dla mnie, chyba wyjdę
Dziewczyna odwróciła się w stronę wyjścia i już miała udać się w kierunku wyjścia, lecz coś ją jeszcze powstrzymało. Uriel traktowała jak przyjaciółkę, jedyną chyba, jaką miała, mistrza straciła na arenie i została po nim tylko...pustka, którą trzeba było czymś zastąpić
 Powrót do góry »
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Sob 22:30, 11 Lut 2006    Temat postu:

Bale, spotkania, śniadanka, kolacyjki...nie były obce Samuelowi Silverword'owi. Wraz ze swym, z Mocą zjednoczonym trza dodać, Mistrzem często na takowe wpadali, co było swoistym elementem treningu Samuela.

Młodzieniec przygotował się więc odpowiednio. Mistrz prawiał, iż dobre wrażenie jest czymś niezwykle ważnym...więc pierwsze wrażenie winno być dobrym wrażeniem.

Z tego więc powodu, jeden z towarzyszących Mistrzowi Mundiemu adeptów Mocy, był odziany w idealnie wyprasowaną czarną szatę Jedi-do pasa której swobodnie przypięty był miecz świetlny. z dokładnie uczesanymi włosami-a także posiadający niezwykłą aurę (specjalnie użył Wody Bothańskiej-powodem tego było to, iż jeszcze za swego życia Mistrz doradzał Samuelowi właśnei ją) zapachową Samuel Silverword, który wkroczył na salę pewnie, nie okazując żadnej oznaki niepokoju czy czegoś takiego...
Ba. Wyglądał na wyluzowanego.

Nieco go co prawda zdziwił brak...hmm...tego przepychu, jaki zazwyczaj zastawał na takich uroczystościach. Jednak chwilowo musiał przestać się tym dziwić, by ukłonić się Senatorowi Organie, co doskonale wyćwiczonym ruchem zrobił.

Dostrzegł w między czasie lekkie napięcie wśród swoich towarzyszek, choć nie okazał temu zbytniej uwagi. Za to wolał zauważyć, że dwóch wojskowych się na nich patrzy...ciekawe, zaiste ciekawe! Będzie niedługo musiał zamienić z nimi słówko!

Ale tymczasem, zwrócił się z łagodnym uśmiechem do swoich towarzyszy
- Jakże miłe towarzystwo, nie sądzicie? Chętnie poznałbym kilka osobistości, które bawią się razem z nami-lekko skinął głową w kierunku pana Rhade i tego drugiego-A wy? Może też włączycie się do rozmowy? Albo wolicie potańczyć?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Sob 22:40, 11 Lut 2006    Temat postu:

Sten dzgnął lekko łokciem Telemachusa pod żebra.
- Ty .. ?
- Co ?
- To było do nas ?
Rhade spokonie rozejrzał się na boki.
- Chyba tak.
- To oni umieją mówić.
Sten z typowym dla siebie poczuciem humoru skwitował sytuacje.
- Najwyrażniej umieją ... zasada numer 57 ?
- Wyprubujemy.
Stara zasada akademi floty nr. 57 głosiła że "Jeżeli będziesz udała że nie widzisz zainteresowanych to sobie pujdą" oczywiście zasada nie zawsze skutkowała.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Sob 22:44, 11 Lut 2006    Temat postu:

Artemis stał wraz z grupką Jedi pod przewodnictwem mistrza Mundiego w ogromnej sali bankietowej na Alderaan. Spoglądał w górę, obserwując piękne freski które ozdabiały kopułę tej hali. Wtem podszedł do nich mężczyzna, który przedstawił się jako Bail Organa i po krótkiej rozmowie zabrał mistrza Mundiego ze sobą. Artemis rozejrzał się dokładnie po sali i ku jego zdziwieniu wiele osób które tutaj się znajdowały, na przyjęciu zorganizowanym dla wiernych republikanów wcale nie powinno tutaj być.
~Gospodarz zdziwiłby się ile osób tutaj nie do końca wierzy w ideały republiki
pomyślał rycerz, po czym zauważył pewną rzecz, która bardzo go irytowała. Ile razy ktoś przechodził koło niego, spoglądał na jego osobę ukradkowo z wyrazem żalu, współczucia czy niechęci. Zdecydowanie takie bankiety nie pozwalały zapomnieć Artemisowi, kim naprawdę jest i jak naprawdę wygląda. Dopiero teraz, z powrotem usłyszał ciche syki aparatury, która podtrzymywała jego system oddychania. Nienawidził tego dźwięku tak samo jak swojej porażki w tamtym dniu...
Wtem jego przemyślenia zostały brutalnie przerwane przez padawankę stojącą blisko niego i najwyraźniej mówiącą w jego kierunku.
-Nie widzę sensu w takim treningu… Przyzwyczaja nas do życia na salonach… jakbyśmy byli lalkami na pokaz
Powiedziała spoglądając na Artemisa. Rycerz wnet przypomniał sobie jej imię
-Może i masz rację Uriel Khaan .-powiedział Artemis lekko kłaniając się w stronę padawanki.
-Ale w tych ciężkich czasach postawiono przed wami, Jedi trudne zadania. Już nie wymaga się od was abyście byli obrońcami pokoju w galaktyce..
Mówiac to Artemis na chwile zastanowił się nad tym co właśnie powiedział po czym ciągnął
-...teraz Republika wymusiła na was bycie świetnymi generałami, wspaniałymi politykami, olśniewającymi reprezentantami i nieśmiertelnymi żołnierzami
Powiedziawszy to Artemis ponownie lekko ukłonił się pięknej padawance o dziwnie fioletowych włosach i dodał
- A teraz przepraszam padawanko, ale takie zbiorowiska mi nie służą. Jeżeli pozwolisz, wolę udać się na balkony
Po czym powolnym krokiem zaczął oddalać się w stronę balkonów


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Sob 22:57, 11 Lut 2006    Temat postu:

- Taaa… Jasne. To czemu tak się rozglądasz? Ha!- zaśmiała się dziewczyna. Spojrzała mimowolnie w stronę baru i złapała wzrok jednego z żołnierzy, a do jej nozdrzy dotarł nader… nieprzyjemny zapach.
- Na Moc… Czym ty się pokropiłeś?- jęknęła w stronę wyglancowanego padawana zatykając nos. Spojrzała jak oboje, Luna i Artemis opuszczają ich i skorzystała z okazji, żeby przygryźć chłopcu.- Widzisz…? Oni już zwiali…- mruknęła odsuwając się od ściany i podchodząc do Luny.

- Fiu… Przypomnij mi żebym dzisiaj NIE podchodziła do Silverworda…- powiedziała z uśmiechem, kładąc jej rękę na ramieniu.- Spójrz…- zaczęła pokazując po całej sali.- A to nas, Jedi nazywają sztywniakami… A tamci panowie w mundurkach przed sekundą się na nas gapili.- dodała pokazując dwóch mężczyzn palcem. – Hej, a wiedziałaś, że Secura i Fisto coś ze sobą…- zaczęła mówić odgrzebywając z pamięci pierwszą lepszą zasłyszaną w Świątyni plotkę uczniowską.


Edit by Ragnus: [link widoczny dla zalogowanych]
[off] Aj no... Wiem ^^ Ale nie ładnie jest szerzyć takie wiadomości Razz[/off]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Uriel Khaan dnia Nie 13:06, 12 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Luna Jade
Gość







 Post Wysłany: Sob 23:09, 11 Lut 2006    Temat postu:

-Nie twierdze, że jesteśmy sztywniakami, twierdzę tylko, że nie przywykłam do tego rodzaju towarzystwa i tej obcisłej sukni, która doprowadza mnie do szału? Po co ja ją w ogóle włożyłam? Mogłam przecież iść tak samo ubrana, jak Silwerwood i co najważniejsze bym nie podpadła, a nie to, co teraz, wyglądam jak pajac i jeszcze ten miecz

Luna zaplotła ręce na piersi

-A o tych pacanach z WAR'u i innych organizacjach trój literowych nie wspomnę, większych kretynów nie widziałam, myślą, że mogą wszystko, mimo, że walczę po stronie Republiki mam nadzieję, że ktoś im kiedyś dokopie a będę usatysfakcjonowana

Następne swoje słowa skierowała do Samuela, który ruszył na "podbój parkietu"

- Hej Silwerwood nie przepracuj się, jak będziesz miał dość to przynieś coś do picia, bo kaktusami nie jesteśmy

-Uriel ty też coś chceż- odezwała się spokojniejszym głosem
 Powrót do góry »
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Sob 23:17, 11 Lut 2006    Temat postu:

Gdy wszedł na balkony od razu zrobiło się mniej tłoczno, a lekki, ożywczy wiatr gładził jego twarz. Artemis podszedł powoli do balustrady po czym oparł się na niej i zaczął podziwiać widok, który rozpościerał się przed nim na całym horyzoncie. Ogromne góry, piękne lasy, czyste rzeki.. tak, kiedy był tu pierwszy raz tak samo zachwycał się tymi widokami.
~Kiedy to było, gdy pierwszy raz widziałem ten widok?
Myślał rycerz. Był jeszcze pyskatym młodzieńcem gdy jego mistrz wraz z nim tu przyleciał…
Mimowolnie, na twarzy Artemisa pojawił się uśmiech na wspomnienie tamtego czasu w okresie jego życia, lecz uśmiech ten i tak zakrywała żelazna, toporna maska która zasłaniała mu dużą część twarzy. Maska bez której nie mógł żyć..
Rycerz odgarnął włosy do tyłu, po czym zamknął oczy i wsłuchując się w szum wiatru wspominał jak biegał po łąkach Alderaanu, jak miał tu swoje pierwsze lekcje szermierki, jak mistrz pokazywał mu jak można wsłuchać się w życie, które cię otacza, jak dzień i noc trenowali ze sobą, kiedy był on jeszcze nastolatkiem. Kiedy był normalny. Kiedy jego życie nie zależało od tej aparatury którą miał na sobie.
Nie pozwalając, aby uczucia smutku, czy goryczy przepełniły jego umysł Artemis skupił się, po czym zaczął sondować, co robią padawani mistrza Mundi, aby zapomnieć o tym, nad czym teraz myślał.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Sob 23:27, 11 Lut 2006    Temat postu:

Nie zwrócił uwagi na uwagę Uriel. Może rzeczywście nieco przesadził, hmm? Zawsze Mistrz mówił mu, ile ma sobie "zaaplikować"...a teraz to nieco "na czuja" robił...
Odprowadził dziewczęta wzrokiem (na Artemisa, który sobie poszedł nie zwrócił zbytniej uwagi, wolał się przyglądać dziewczętą niż facetowi, mimo wszystko), po chwili jednak Luna zwróciła się do niego. On jej odpowiedział, ukazjąc w uśmiechu swoje piękne białe zęby
- Nie, mimo wszystko pozwolę sobie nie skorzystać z możliwości tańczenia. A co do przyniesienia wam czegoś szanowne koleżanki do picia, to z miła chęcią, tylko może powiecie, co chciałybyście otrzymać?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Nie 0:49, 12 Lut 2006    Temat postu:

Staromodne dwuskrzydłowe drzwi do sali otworzyły się ze zgrzytem. Mężczyzna, który otworzył je popychając skrzydła obiema rękami zrobił to może nieco zbyt gwałtownie, gdyż zwrócił tym na siebie uwagę wszystkich niemal gości. Baron Vissan, władca systemu Rahab i jego stoczni wkroczył do sali odziany w czarne spodnie ze srebrnym, skomplikowanym wzorem w miejsce lampasów, podobnie zdobioną marynarkę, a pod nią czarną koszulę. Przez jedno ramię miał przerzucony rodzaj ozdobnego płaszcza, będący w istocie podłużnym kawałkiem srebrzystego materiału, zamocowanego do klapy marynarki.
- Przepraszam za spóźnienie, miałem problemy zlądowaniem - Wybór myśliwca w miejsce statecznego promu był może zabawny, ale niezbyt praktyczny w niebezpiecznie gęstym ruchu powietrznym stolicy.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ki Adi Mundi
Gość







 Post Wysłany: Nie 1:10, 12 Lut 2006    Temat postu:

Tymczasem na Balkonie Artemis obserwował ogród, który trzeba dodać był godny Pałacu. Wtem do jego uszu dobiegł głos - troszke nienaturalny i wymuszony stuk butów. To Mistrz Mundi, który najwyraźniej zakończył narady z Senatorem, zapragnął sprawdzić czy jego zamysł spełnił pokładane w nim oczekiwania. Stanał przy balustradzie tak jak człowiek w żelaznej masce iprzez chwilę patrzyli razem na ogród, uśmiechali się na widok zadbanej zieleni, Careani pomyślał o swojej ojczystej planecie... Po chwili miczenia odezwał się do stojącego obok wojownika:

- Coś cię trapi Artemisie? - nie było to pytanie, raczej stwierdzenie faktu, który dla obydwu Jedi był oczywisty. Smutne myśli kłebiące się za maską Artemisa zwracały uwagę każdego czułęgo na Moc. Nie oczekując odpowiedzi kontynuował - Miałem wątpliwości czy namawiać cie do przybycia tutaj, wiem że to może być dla ciebie bolesne. Ale często bólu nie da się uniknąć - Mundi spuścił nieco wzrok, jakby myśłał o czymś co wydarzyło się bardzo dawno i już nie powinno tkwić w pamięci - i jedyne co możemy zrobić to pogodzić się z tym, zaakceptować to co się stało. Inaczej nasze serce stanie się odporne na wszelką radość, nie będzie nam dane docenić dobrych stron życia, jak choćby fakt, że możemy przebywać w tak Pięknym miejscu - tu Mundi wskazał na otaczający go ogród - Przeciwnie, nasze myśli pograżą się w żalu, rozgoryczeniu oraz chęci zemsty. A to prowadzi nas w odmęty Ciemnej Strony, z której szponów trudno się wyrwać - ostatnie słowa wypowiadał z trudem, jakby zaschło mu w gardle - pamiętaj Artemisie, w każdej sytuacji Moc jest naszym sojusznikiem, a jest ona poteżnym sprzymierzeńcem, ona nas poprowadzi, jeśli tylko posłuchamy jej głosu.

Przez jakis czas trwało milczenie, które znowu przerwał Mistrz, jakby ze smutkiem przyznając
- Choć czasem ta droga prowadzi do połączenia się z Mocą, na zawsze.
 Powrót do góry »
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Nie 1:37, 12 Lut 2006    Temat postu:

Artemisa zaskoczyło, jak bardzo jego umysł jest otwarty na otoczenie i jak łatwo można z niego wyczytać emocje.
Obserwując krajobraz wraz z mistrzem Ki Adi Mundim ciemny rycerz czuł się niepewnie. Jedi obok niego tak wiele o nim wiedział i starał się mu pomóc.. lecz to nie było to, czego Artemis teraz potrzebował. Bo potrzebował czasu.. wiele czasu na przemyślenie wszystkiego, co go dręczyło od tamtego pamiętnego dnia gdy stał na mostku kapitańskim wraz ze swym mistrzem. Wtedy, myśląc o tamtym wydarzeniu jego włosy rozwiał wiatr przypominając gdzie się znajduje.
-Mistrzu Mundi. Pomimo iż bardzo cenię twoje rady sam muszę sobie poradzić z moim problemem.
Powiedział Artemis wciąż nie odrywając wzroku od pięknego ogrodu nad którym przeleciało właśnie stado pięknych ptaków.
-Nikt nie jest w stanie mi teraz pomóc. Może z czasem to się zmieni, lecz póki co muszę skoncentrować się na zadaniu, którym mnie obarczono w zamian. . w zamian za drugie życie. Moim jedynym aktualnym celem jest służba republice, jakkolwiek miała by ona wyglądać.. Kontynuował rycerz po czym spojrzał w stronę mistrza
-A czy dobrze, że tu jestem? Ciężko mi teraz powiedzieć, choć mam miłe wspomnienia z mego pobytu na tej planecie.. lecz niestety wraz z miłymi wspomnieniami przeszłości przychodzi gorycz spowodowana teraźniejszością…
Po chwili przerwy Artemis dodał
-A co do ścieżek ciemnej strony mocy… Nie musisz się bać mistrzu Mundi. Nie wierzę w ciemną stronę. Jest tylko moc. To od nas zależy jak ją spożytkujemy. A skoro należe teraz do Republiki… W każdym razie nie musisz mieć obaw mistrzu.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ki Adi Mundi
Gość







 Post Wysłany: Nie 2:00, 12 Lut 2006    Temat postu:

- Tak na Tatooine jest takie powiedzenie, bodajże Tuskenów "Każdy sam musi się zmierzyć ze swoim Krayatem". I nikt inny jak Ty musi pokonać cień, który za tobą podąża -

znowu milczenie, rozmowa nie była łatwa, tak jak trudne był los który spotkał młodego wojownika, Mistrz musiał przyznać, ze choć sam coraz więcej umiał i wiedział, to również los przysparzał mu coraz większych wyzwań, a jeszcze większe zapewne go czekaja. Ale to przyszłość, liczy się tu i teraz i odpowiedział, jak zwykle w sposób na pozór niezwiązany z tematem, a jedak...

- Dobrze jest odczuwać wdzięczność wobec tych, którzy nam pomogli, jednak Jedi nie powinnien pozwolić, aby to wyłącznie wdzięczność kierowała jego życiem. Nie czuj więc długu wobec Republiki, gdyż jest to dług nie do spłacenia, lepiej potraktuj to jako... Dar.

Tak jak obowiązkiem Zakonu jest bronić Republiki i stać na straży pokoju, tak obowiązkiem Republiki jest bronić życia istot ją zamieszkujących. Jeśli to możliwe - Wszystkich. Czuj się więc Wolny, choć wolność często oznacza wyznaczanie granic samemu sobą... - rozmowę przerwał dyskretny dźwięk wibrującego komunikatora, mistrz uśmiechnął się i powiedział

- Wszystko wskazuje na to, że w ramach wykorzystania swojej wolności powinnienem odebrać wiadomość z Corusant, wybacz mi wię gdyż musze cię opuścic - po czym skierowął się do budynku, rozmyślając zarówno o oczekującej go wiadomości jak i temacie, który będzie chciał poruszyć na najbliższej Radzie...
 Powrót do góry »
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Nie 13:18, 12 Lut 2006    Temat postu:

Artemis obejrzał się za odchodzącym mistrzem Jedi. Potem z powrotem oparł się o balustradę rozmyślając nad tym, co przed chwilą powiedział mu doświadczony Careanin.
-Dar? Dar od republiki?
Powiedział samotny rycerz sam do siebie po czym spojrzał na swe dłonie, a następnie na posępną aparaturę znajdującą się na nim.
-Raczej przekleństwo
Dopowiedział sobie, po czym obrócił się w stronę sali bankietowej. Gdy mistrz odszedł Artemis poczuł doskwierającą samotność, która gnębiła go już od jakiegoś czasu. Miał ochotę udać się powrotem na salę zobaczyć, co porabiają padawani mistrza Mundiego, lecz powstrzymał się.
~Skoro obrałem drogę samotności, musze nauczyć się z nią żyć
Pomyślał zagubiony Artemis po czym ponownie oparł się o barierkę zamykając oczy i wracając do swoich wspomnień


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Nie 14:09, 12 Lut 2006    Temat postu:

Dziewczyna uśmiechnęła się tylko lekko.
- Ja dziękuję… Dzisiejszy bal wolę pamiętać… A ty coś alkoholowego jak zwykle?-- rzuciła w stronę Luny, ale nie czekając na odpowiedź dziewczyny krzyknęła do Samuela.- A dla Luny coś alkoholowego…!

- A teraz… Um… Wybacz.- powiedziała do kobiety opuszczając ją i udając się w stronę baru przy którym siedziała dwóch żołnierzy. Spojrzała na przysmaki postawione na ladzie i poczuła jak cicho zaburczało jej w brzuchu. Na samej górze piramidy jedzenia dostrzegła mały, pomarańczowo-czerwony owoc. Upewniła się czy nikt jej nie widzi i wyciągnęła rękę, ale niestety… Była zbyt niska aby dosięgnąć przysmaku. Przeklęła cicho pod nosem i znów rozglądając się na boki spróbowała sięgnąć, ale tym razem sięgnęła po owoc Mocą i udało się. Pomarańczowo- czerwona kulka wylądowała w jej dłoni.

Kątem oka dostrzegła na balkonie Artemisa. Co jej szkodziło?
Ruszyła przed siebie podrzucając w dłoni owoc, który dopiero co zdobyła.

- Nie jest to w dobrym tonie, aby bal przesiedzieć na balkonie- powiedziała i momentalnie sama zaśmiała się na dźwięk swoich słów. – Nie zamierzasz chociaż na chwilę wejść do środka?- spytała opierając się plecami o balustradę balkonu.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Luna Jade
Gość







 Post Wysłany: Nie 14:19, 12 Lut 2006    Temat postu:

-Ej, wypraszam sobie, nie znowu- zaśmiała się Luna
Dziewczyna przemilczała odejście Uriel, lecz kątem oka dostrzegła jak Khaan pomaga sobie mocą
-A uczyli: nie używaj mocy do własnych celów- mówiła do siebie
Nie czekając na Samuela sama ruszyła się z miejsca, w końcu nie będzie tak stać sama. Chwyciła jeden z kolorowych drinków, które cieszyły się dość dużym zainteresowaniem i usiadła tyłem do baru rozglądając się po pomieszczeniu
 Powrót do góry »
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Zgrywa » Retrospekcja: Łowca w strugach deszczu
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 9, 10, 11  Następny
Strona 1 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group