FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Retrospekcja: Łowca w strugach deszczu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Zgrywa » Retrospekcja: Łowca w strugach deszczu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Nie 23:58, 05 Mar 2006    Temat postu:

Samuel miał zły humor.
Nie dość, że musi cierpieć katusze podczas lotu statkiem, których szczerze nienawidził, to jeszcze nawet nie mógł się porządnie wyspać!
Najpierw z powodu jakiegoś dziwnego niepokoju, który nie dał mu spać...
...to potem, jak już w KOŃCU usnął, to miał jakiś cholerny sen. Jakiś lasek, drzewka, drzewka...
Hutt wie co mu się śniło. Samuel nie pamiętał zbytnio swego snu, za to wiedział, że juz za cholere nie uśnie. Jedyne lekarstwo na cierpienia Samuela, związane z podróżą kosmiczną, to rozmowa, medytacja, ćwiczenie...

Dlatego, Samuel wkroczył do pomieszczenia w którym akurat Luna się obściskiwała z Artemisem.
Ich zapewne myślały, że zastaną Samuela wyperfumowanego, uczesanego, z manicure'em, że oślepi ich swymi czystymi ząbkami (którą zapewnia mu pasta Jedi-A-Med)...
Ale się mylili.
Bo Samuel wszedł niewyperfumowany, nieuczesany, bez manicure'u, zaś na jego twarzy zamiast uśmiechu można było się dopatrywać czegoś, co można określić jako "cholernie zły nastrój w połączeniu z nieodpartą chęcią zniszczenia czegokolwiek"(no dobrze, może bez tej ostatniej części).
Z Samuelem musiało być naprawdę źlę. Nawet nie próbował udawać rozradowanego i wyluzowanego!
Popatrzył na Artiego i Lunę...
Wiedział ze tak nie było. Nigdy normalnie tego by nie powiedział.
Ale dzisiaj był ZŁY.
- Ups, przepraszam, jeśli wam przeszkadzam! Wiecie, nie wiedziałem że wy...ale dobrze, dobrze, nieprzeszkadzajcie sobie! Tylko jedno...tutaj każdy może wejść i nie każdy chce takie rzeczy oglądać.
Uśmiechnął się złośliwie...ale zaraz ten uśmiech znikł i zastąpiła go niechęć do statków, Jedi, misji, do życia w ogóle.
Usiadł , chowając twarz w dłonie.
- Przepraszam, za to co powiedziałem...na Moc! Niech już ta cholerna podróż się skończy!
Przejechał wzrokiem po Artemisie i Lunie...brakowało Uriel i Caspera.
- Gdzie się ten cholerny pilot podział?! Przecież gdyby doszło do jakiś turbulencji...czy innych kłopotów...hutt wie jakich...to on powinien być na stanowisku i wszystko kontrolować! A nie gdzieś, na Ciemną Stronę, łazić!
Tak. Powinien być tutaj.
Przy okazji Samuel miałby się z kim wygadać i na kim wyżyć.
Szczęście biednego Caspera że Sammy nie miał go pod ręką...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Pon 22:26, 06 Mar 2006    Temat postu:

Artemis stał zszokowany z Luną przytuloną do piersi. Już druga osoba w tak krótkim czasie jak jego pobyt w akademii Jedi okazała mu współczucie i przyjaźń. Czyżby jego mistrz mylił się? Czyżby Jedi nie byli bezmyślnymi marionetkami? …Zdecydowanie mylił się w tej kwestii.. na szczęście. Artemis niepewnie odwzajemnił uścisk Luny po czym powiedział.
-Nie możesz zrezygnować z dalszego szkolenia. Zakon to nie moje miejsce, ale ty jak najbardziej tu pasujesz. Twoje miejsce jest z innymi Jedi. Z Samuelem, z Uriel, z mistrzem Ki Adi Mundim i z setkami innych ludzi, na których możesz liczyć. Mówiąc to Artemis odkleił się od Luny i spojrzał jej srogo w oczy
-Nie staraj się popełniać takich błędów jakie ja popełniłem. Po czym ruszył przed siebie z zamiarem powrotu do swojej kajuty.
I w tedy zobaczył.. Uriel stojącą i przeszywającą go oczyma na wylot. Jej zwężone oczy nie wróżyły niczego dobrego. Ale dlaczego, przecież przed chwilą…No tak. Luna. Artemis momentalnie stanął w miejscu. Znając porywczy charakter Uriel niezależnie co by teraz nie powiedział, skończyło by to się kłótnią. Ale i tak musi jej to wytłumaczyć. Przynajmniej będzie szczery ze sobą i z nią. Podszedł do niej zanim zdążyła coś powiedzieć i chwycił ją za dłoń. Ruszył pospiesznie przed siebie nie zwracając uwagi na Caspera. Otworzył mocą pobliskie drzwi jego kajuty i wszedł z Khaan do pomieszczenia.
-Tym razem ja muszę z tobą porozmawiać. W cztery oczy


Uriel szła razem z Casprem do kokpitu. Chwilowa euforia juz opadła, policzki też już tak nie piekły...
- Spójrz, to Luna i Artemis.- powiedział chłopak wskazując na dwójkę jedi.
- Taaak... to oni.- mruknęła pod nosem widząc...ich...przytulonych. Artemis szybko oderwał się od kobiety i złapał Uriel za rękę...
- Nie mam wyboru, prawda?- syknęła wyrywając ramię z jego uścisku.

-Na początku powiedz mi tylko jedno. Jesteś zazdrosna?

- O ciebie..? Chciałbyś!- warknęła. Nigdy nie była dobra w kłamaniu... Do tego zdecydowanie lepiej nadawał się Silverword.

Artemis od razu wyczuł kłamstwo, za zasłoną dumy. Przez ten czas poznał juz trochę Uriel i domyślił się po jej słowach prawdy. Podszedł bliżej niej i chwycił ją ponownie za dłoń.
-Uriel...wiem jak to wyglądało. Wiem co sobie teraz myślisz. Ale jeżeli chociaż trochę cię to obchodzi.. Luna jest dla mnie po prostu towarzyszką misji.
Mówił Artemis wpatrując się szły czas w błyszczące oczy Uriel.
-Wiem, że i tak mi nie uwierzysz. Wiem, że ostatnio dzieje się z nami coś dziwnego.
Rycerz odetchnął głęboko po czym dalej mówił:
-Ale proszę cię... uwierz mi, że do nikogo nic tu nie czuje.
Wtedy zrobił dłuższą przerwę i nieśmiało przysunął się do padawanki.
-Poza pewnymi ciepłymi myślami o fioletowowłosej padawnce
Ostatnie zdanie powiedział cicho, lecz zdecydowanie. Można było wręcz wyczuć od Artemisa bijące szczęście


Dziewczyna przysłuchiwała się wypowiedzi jedi. Przez krótką chwilę w jej umyśle zapanowała czarna pustka, ale po ostatnich słowach aż otworzyła szerzej oczy.
- Ty...co?- mruknęła niepewnie, jąkając się jak małe dziecko.

-Ja? Rozpoczął Artemis radosnym głosem.
-Nie, ja nic nie mówiłem, przesłyszałaś się
Powiedział rycerz wpatrując się w jej oczy i gładząc ją po włosach.
-A teraz jeżeli pozwolisz chciałbym się nieco przespać, a ty jeżeli tego nie zauważyłaś znajdujesz się w mojej kajucie.
Powiedział z ukrywaną radością w głosie Artemis.

Uriel stała w milczeniu... To co czuła.. Wpierw wielki wybuch i pustka... A teraz czuła ciepło rodzących się gwiazd...
- Dziękuję!- wyrwało się z jej ust spontaniczne podziękowanie, kiedy dziewczyna przytuliła się do mężczyzny.

Artemis odwzajemnił uczucie padawanki. Przytulił się mocno do niej. W takich chwilach czuł się jakby był zupełnie kimś innym. Pragnął aby takie chwile jak ta nigdy się nie kończyły. Głaszcząc Uriel po policzku powiedział cichym i spokojnym głosem:
-Nie wiem za co dziękujesz. To ty nauczyłaś mnie, żeby nie ukrywać to, co ma się w środku.
Po czym spoglądając na nią swoimi szklistymi oczami dodał.
- Ale błagam cię. Nie bądź taka zazdrosna o Lunę. Ani o kogokolwiek innego. Nie musimy sobie psuć takich chwil jak ta zazdrością
Artemis chwycił padawanke za dłonie i uśmiechnął się do niej wpatrując się w nią porozumiewawczym wzrokiem.

- Nie jestem...zazdrosna.- odpowiedziała z udawanym oburzeniem.
- Na pewno nie o Lunę... Hmm... Szkoda, że nosisz ta maskę. - powiedziała z lekkim uśmiechem puszczając Artemisowi oczko.

Artemis zaśmiał się pogodnie.
-Chyba wiem o co ci chodzi
Powiedział z rozbawieniem. Wtedy spojrzał na Uriel spokojnym wzrokiem nic nie mówiąc. Serce zaczęło mu szybciej bić.
~nie mam nic do stracenia
pomyślał sobie i szybkim ruchem dłoni dotknął przycisku znajdującego się z boku maski. Rozległ się cichy, wręcz ledwo słyszalny syk, po czym Artemis położył dłoń ma masce i powoli położył ją obok siebie. Podsunął się bliżej Uriel i chwycił ją za ramiona.
-Chyba o to ci chodziło
Powiedział pogodnym, wyzywającym szeptem wpatrując się w jej oczy.

- Chyba o to...- szepnęła. W myślach non stop wertowała kodeks Jedi... nie ma emocji jest spokój... Ale przecież... Jeżeli tylko wyzbędzie się tego co w tym...uczuciu jest złe to przecież nic jej się nie stanie... nic jej nie zaszkodzi. To przecież nie jest nic złego... Tylko niewinne...małe.. uczucie...
Spontaniczność... Głowna cecha tej ciemnowłosej jedi... Stanęła lekko na palcach i pocałowała Artemisa delikatnie... Tak...stanowczo musi tą spontaniczność z siebie wyplenić.

Artemis był już wcześniej do tego przygotowany. Tym razem był pewny tego co czuje. A co najważniejsze chciał, żeby Uriel też się o tym dowiedziała. Odwzajemnił pocałunek Uriel tak jak umiał najbardziej. Teraz liczyła się tylko ta chwila więc przelał w nią całe to uczucie które po nim krążyło. Sekundy były teraz dla niego godzinami. Trzymając padawanke za ramiona przelał w jej kierunku falę radości. Tak, Artemis był teraz szczęśliwy niczym małe dziecko. Gdy w końcu skończyli spojrzał ponownie padawance w oczy.
-Nie było aż tak źle, nie uważasz?
powiedział z lekkim podnieceniem.

- Nie było najgorzej.- zachichotała dziewczyna.- Ale lepiej będzie... jak już pójdę. Mówiłeś, że jesteś zmęczony.- powiedziała odwzajemniając uśmiech.

Artemis oblał się rumieńcem na odpowiedź Uriel. Szczerze mówiąć faktycznie był bardzo zmęczony przez te zarwane noce na Alderaanie. - Dzięki. Z chęcią trochę odpocznę.
Powiedział do Uriel po czym na pożegnanie obdarzył ją delikatnym pocałunkiem w policzek.
Gdy zamknęła za sobą drzwi kajuty oparł się o ścianę i odetchnął głęboko. Ponownie założył maskę. Jego oddech ponownie wrócił do normy. Starał się nie myśleć o tym, czego przed chwilą doznał, ale myśli same się nasuwały. Przyjemne myśli. Rzucił się na łóżko, położył się na plecach i błyskawicznie zasnął. Tym razem nie śniła mu się żadna linia frontu, żadne wraki ogromnych statków czy ogromne armie klonów i drodiów. Tym razem śniło mu się coś o wiele przyjemniejszego.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Luna Jade
Gość







 Post Wysłany: Wto 20:13, 07 Mar 2006    Temat postu:

Luna znów była sama, znów ktoś jej zabierał osobę, z którą mogła szczerze porozmawiać o problemach. Gniew nasilał się i musiała się gdzieś wyżyć, wpadła, więc do swojego ciasnego pokoiku i za pomocą mocy powykrzywiała jak się tylko dało swoje posłanie, które teraz przypominało coś, co zderzyło się z flotą separatystów. Dziewczyna ponownie znalazła się na ziemi w humorze podobnym jak przed rozmową z Artemisem, ale w stanie dużo gorszym.
-Jak dolecimy rezygnuję z dalszej misji- powtarzała w myślach- tylko tu przeszkadzam nic więcej
Rozmyślając tak usnęła nawet nie wiedząc, kiedy, zbudził ją dopiero cichy szelest dobiegający zza drzwi...
 Powrót do góry »
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Śro 14:58, 08 Mar 2006    Temat postu:

- Daleko jeszcze…?- jęknęła do Caspra. Przed chwilką dopiero pojawiła się przy pilocie, ostatnie parę godzin spędziła w swojej kwaterze myśląc o… wielu rzeczach.
- Jak dolecimy to będziemy.- odpowiedział chłopiec lekko już poirytowany ciągłymi pytaniami ciemnowłosej padawanki.
- Ale tutaj jest tak pieruńsko zimno.- powiedziała Uriel zaciągając na siebie znoszoną już, ale nadal jej ulubioną kurtkę (Dziewczyna zawsze sądziła, że w tej kurtce, czarnych spodniach i podkoszulku wyglądała jak przemytnik, czyli z pewnością NIE jak Jedi, a to było jej na rękę).
- Jesteśmy w kosmosie. Tu JEST zimno.- odpowiedział chłopiec nie patrząc nawet na dziewczynę, najwyraźniej postanowił, że lepiej skupić się na pilotowaniu, niż narzekaniu jakiejś Jedi.

Uriel usiadła obok chłopaka, na jednym z wolnych foteli opierając nogi o skrawek wolny od przycisków i guzików panelu.
- Co jest z nimi wszystkimi…?- mruknęła pod nosem. Casper zareagował tylko wzruszeniem ramion.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Śro 16:17, 08 Mar 2006    Temat postu:

Casper śledził prace przyrządów. Standardowa podróż między Alderaanem a Corusant trwała półtora dnia przy napędzie tej klasy co Naboo Jacht i chociaż mijała 40 godzina lotu oni ciągle byli w hiperpsztrzeni. Zdenerwowany wprowadził hasło, aby uzyskac dostęp do komputera nawigacyjnego i po chwili - powodując wielkie zdziwienie pilota - ukazał się napis:

Hasło Błędne, spróbuj ponownie.

Zaskoczony wprowadził jeszcze raz z równie mizernym skutkiem. To już mu sie przestało podobać, pochylając się nad ekranem spróbował przejrzeć baze danych, licząc że może stamtąd uda mu się włamać do panelu nawigatora. Gdy ujrzał zawartość bazy twarz mu stężała, a szczęka mimowolnie opadła - baza była pusta, wszystkie planety, szlaki hiperprzestrzenne jak również podstawowe informacje o każdej z planet zostały wykasowane. A oni lecieli gdzieś - bo już Casper nie wierzył że na Corusant - bez wiedzy o celu, bez informacji kiedy tam dotrą, a nawet bez możliwosci powrótu czy w ogóle jakiegolwiek skoku z miejsca gdzie wyskoczą. Był bezsilny.

Westchnął i chwyciwszy mikrofon powiadomił wszystkich pasażerów:

- Jedi, ehh... mamy problem. Chyba ktoś zasabotował nasz statek, myśle że powinniście to zobaczyć...

Powoli odłożył mikrofon, zastanawiał się czy Jedi są w stanie coś poradzić i choć wiara w zakon była w nim silna, to obawiał się że w tej sytuacji nawet Moc nie jest wystarczającym sprzymierzeńcem...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Czw 22:03, 09 Mar 2006    Temat postu:

Uriel siedziała, rozłożona wygodnie na fotelu z zamkniętymi oczami w głowie grając w Sabbaca. Chyba jedyna pożyteczna rzecz, którą można robić na tym statku, zawsze lepsze to było niż po prostu umrzeć z nudów i dać się zagryźć przez współtowarzyszy misji, którzy dzisiaj nie byli chyba w najlepszym nastroju.
- Nie znasz hasła?- spytała zerkając na ekran, przy którym męczył się chłopak.
- Problem właśnie w tym, że hasło, które wpisuje teoretycznie powinni być prawidłowe…- mruknął Casper pod nosem starając się raz jeszcze spróbować wpisać hasło.
- Więc twierdzisz, że to sabotaż…?- wpadła mu w słowo Uriel zastanawiając się nad czymś dogłębnie. Powoli, bardzo powoli w jej głowie układanka powoli zaczynała nabierać kształtu, ale póki nie będzie pewna swoich podejrzeń…- Jak bardzo mogliśmy zboczyć z kursu?
- Nie wiem… Możliwe, że wcale… A możliwe, że zaraz wyskoczymy na drugim końcu galaktyki.- odparł chłopak krzyżując ręce i opierając je na piersi.
- I to nie byłoby najlepszym rozwiązaniem… Ciekawe co inni o tym sądzą…- powiedziała dziewczyna odgarniając włosy z ramion. Teraz trzeba było poczekać, aż z łaski pozostali ruszą swoje szanowne cztery litery i tutaj przyjdą.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Sob 14:47, 11 Mar 2006    Temat postu:

...
...
...ŻE CO? ZSABOTOWANO ICH STATEK?!
Samuel w pierwszej chwili wybuchnał nieokiełznanym gniewem...i strachem. Skoro ktoś ma władze nad tym stateczkiem...to...to...
Zimna pustka kosmosu...
Ale już po chwili młody Jedi przytłumił w sobie oba uczucia-Jedi Silverword kierował się rozumem, nie uczuciem, o tak!

Ale nie chciało mu sie ukrywać owego, lekkiego gniewu. Nie, każdy kto teraz spojrzałby na Samuela zobaczyłby złość.
I już po niezbyt długiej chwili, swym pełnym złości krokiem Samuel wkroczył do miejsca, gdzie właśnie siedział Casper.
Popatrzył na niego gniewnie...
Ale już po chwili, gniew zniknął. Na twarzy pojawił się przyjacielski uśmiech, krok i postawa promieniowały spokojem i "wyluzowaniem".
Co było prawie że całkowitym przeciwieństwem prawdy.
- Drogi Casprze...mógłbyś sprecyzować, co znaczy ZSABOTOWANO? Czyżby ktoś miał kontrolę nad naszym statkiem? Czyżbyśmy byli w czyjeś mocy, bezwolni?
- Eee...wygląda na to, że, eee...ktoś wykasował bazy danych, zmienił hasło...
- Czyli nasz los jest w rękach tego "ktosia". Wspaniale, poprostu WSPA...
Urwał. Naglę w Samuela coś uderzyło...
Jego sen. Śnił mu się las, wielki las...
Miał wobec tego złe przeczucia.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Sob 15:04, 11 Mar 2006    Temat postu:

Artemisa obudził dźwięk dochodzący z komunikatora znajdującego się w rogu jego kajuty.
- Jedi, ehh... mamy problem. Chyba ktoś sabotował nasz statek, myślę że powinniście to zobaczyć...
Przez chwilę Artemis leżał zupełnie nieruchomo.
-Jak to sabotował, do cholery?!
Powiedział do siebie. Pospiesznie przeanalizował sytuację. Najpierw sytuacja na bagnistej farmie, potem na korytarzu koło Sali medycznej a teraz… teraz na ich własnym statku!
Rycerz wstał i wrzucił na siebie tunikę.
~Nie ma innego wyjścia. Ten ktoś ma nas cały czas na widoku. Ten ktoś cały czas zna nasze przyszłe posunięcia. Ale jakim cudem?
Myślał Artemis jednocześnie mocując świetlne miecze do swojego pasa.
~ Nie ma innego wyjścia. Tym kimś jest ktoś z najbliższego otoczenia
Ciemne myśli wdarły się do głowy Artemisa gdy związywał właśnie włosy.
-… Casper?!
Powiedział mimowolnie do siebie. Nie mógł po prostu osądzać młodego pilota, ale postanowił, że będzie miał go na oku.
Drzwi kajuty otworzyły się. Ruszył szybkim krokiem kierując się po wąskim korytarzu prosto do kokpitu. Większość osób tam już była. Casper, Uriel oraz Samuel dyskutowali już nad zaistniałą sytuacją. Brakowało tylko Luny. Może to i dobrze, że jej nie było. Przy jej obecnym stanie nie przyjęła by chyba tej informacji zbyt dobrze.
Artemis podszedł bliżej kokpitu i powiedział optymistycznym tonem
-Spóźniłem się. Przepraszam, ale najwyraźniej zaspałem. No wiec jak wygląda sytacja?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Sob 15:35, 11 Mar 2006    Temat postu:

Na Moc...skoro ktoś przejął kontrolę nad statkiem, to...to sytuacja nie jest za ciekawa...
Kto miał na tyle wielką władzę, by móc niezauważenie sabotować wszystko wokół? Ten "ktoś" musi być uznawany przez nich za przyjaciela. Ten "ktoś" musi wiedzieć, gdzie i kiedy się udadzą...
Casper? Nie, ten dzieciak raczej nie...ale każdy może być zdrajcą.
Luna? Gdyby tak było, to jej impulsywny charakter dawno by to wydał. Nie, raczej nie.
Khaan? Mimo wszystko, była jednak Jedi...choć trzeba będzie jej sie bliżej przyjrzeć.
Artemis...? Jego przeszłość była owiana mgłą tajemnicy, Samuel domyślał się, że przeszdł szkolenie w Mocy "nieco inne" niż oni...on mógł być zdrajcą. Ale skoro Yoda i Mundi mu zaufali? Samuel postanowił go również mieć na oku.
I poznać nieco lepiej jego przeszłość...jeśli nie jest zdrajcą, to ze swoją wiedzą może okazać się przydatnym narzędziem.

Gdy Samuel sobie tak myślał, wszedł Artemis. O Sithu mowa...
- Co się stało? Ano, nic wielkiego-poprostu ktoś sobie przejął kontrolę nad naszym statkiem i niemożemy przy pomocy tej całej elektroniki nic zrobić. Ot, nic wielkiego...
Ale można spróbować Mocą. W końcu, to "jakoś" działa...więc coś tam grzebiąc, wysyłając odpowiednie impulsy czy coś takiego (Samuel nie znał się zbytnio na tym wszystkim) można spróbować coś zrobić...
Teraz trzeba jednak przesłuchać Caspra. Wczuł się w Moc, sondował młodzika-chciał być pewien, że każde, nawet najmniejsze wachanie, najmniejsze kłamstwo, nie umknie mu.
- Casprze...niestety, moja wiedza jest nieco ograniczona jeśli chodzi o takie sprawy jak elektronika, sterowanie statkiem i tym podobne. Ale ty jesteś specjalistą...i niestety, tylko twoja wiedza może nas uratować! Wiesz, kto i gdzie mógł zrobić coś takiego? Wiesz, w jaki sposób można było zsabotować nasz statek...?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Sob 16:20, 11 Mar 2006    Temat postu:

Casper poczuł że nadeszła jego chwile, że oto ma okazje błysnąć przed Rycerzami - tak właściwie poczuł też łaskotanie w skroniach, ale nieświadom poczynań Samuela zignorował je

- Przede wszystkim możemy się pocieszyć, że nikt nie przejął kontroli nad naszym statkiem, a przynajmniej nie do końca, dopóki jesteśmy w hiperprzestrzeni nie możemy nadawać żadnych wiadomości, ale też nikt nie może wysłać informacji do nas, w tym poleceń dla statku, zresztą gdyby coś takiego miało miejsce, zawsze możemy przeciąć kabel od anteny i zawiązać na supełek - niestety żart nie spełnił swego zadania, twarze Jedi pozostały poważne

- Jeśli chodzi o czas zawirusowania to podejrzewam iż miało to miejsce na kilka dni przed naszym odlotem, gdyż pamięć statków jest co jakiś czas skanowana. Być może w czasie balu, ktoś mógł się podać za pilota jednego z przybyłych jachtów aby dostać się na lądowisko.

- Zawirusowanie komputera nie jest łątwe, potrzebne są do tego ie lada umiejętności oraz odpowiedni szybki robot, niemniej jest to osiągalne dla bogatego gangstera lub... separatystów.

- Mimo wszystko nie jesteśmy całkowicie bezwolni, no w każdym razie jak opuścimy hiperprzestrzeń, bo na razie jedyne co możemy zmienić to awaryjnie wyskoczyć z hiperprzestrzeni, ale to by było samobójstwo. Moge też spróbowac odzyskać część danych, ale do tego potrzebuje czasu. Podejrzewam też, że statek ciągle jest w pełni zdolny do lotu w zwykłych warunkach jak i komunikacji... - iskra nadziei zabłysła w oczach chłopaka -
zaraz zaraz, teoretycznie baza danych holoprojektora jest niezależna od komputera nawigacyjnego, co oznacza iż są tam koordynaty planet np Alderaanu i Corusant, myśle że moge spróbować pozbyć się wirusa a nastepnie przekopiowac współrzędne z holoprojektora do komputera nawigacyjnego. Ale do tego potrzebuje czasu... i spokoju.



Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Luna Jade
Gość







 Post Wysłany: Sob 18:07, 11 Mar 2006    Temat postu:

Luna przyjęła wiadomość obojętnie. Nadal siedziała w swojej małej komnacie i wpatrywała się w sufit
-Będą mnie potrzebować, to przyjdą- mówiła w myślach
Nastrój miała gorszy niż przedtem, jednak samotność działała na nią kojąco. Do uszu dobiegały tylko ciche dźwięki rozmów i huczenie kilku przyrządów. Nie mając niczego innego do roboty, dziewczyna nie wiedząc nawet, kiedy zaczęła medytować i skupiać w sobie moc, co dodatkowo ją uspokajało...
 Powrót do góry »
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Sob 22:24, 11 Mar 2006    Temat postu:

Uriel uniosła tylko jedną brew wysłuchując długiego monologu zaprezentowanego im przez Caspra. Połowy z tego nie zrozumiała, a drugiej nawet nie starała się zrozumieć. Nigdy nie była dobra w lataniu, a co za tym idzie tymi wszystkimi danymi, cyferkami, współrzędnymi… I tym wszystkim co składało się na pokręconą mechanikę, a według padawanki było… magią w najczystszej postaci.

- To dolecimy na Coruscant czy nie…?- spytała zerkając na wszystkich. Coś w jej głowie podpowiadało jej, ze oni wiedzieli o czym mówi chłopak.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Sob 23:59, 11 Mar 2006    Temat postu:

-Dziwne. Co to za zamachowiec, który nie chciał nas zabić?
Powiedział Artemis do grupy po czym kontynuował.
-Wtedy, w tamtym korytarzu ten sabotażysta mógł nas zabić używając jakichś ładunków wybuchowych. Teraz mógł zrobić to samo, podkładając gdzieś bombę na statku. Miał przecież ku temu okazję. Cały czas ma nas przecież jak na tacy.
Rycerz pogrążył się na chwilkę w milczeniu, po czym dalej ciągnął.
-Ten sabotażysta, kimkolwiek by nie był nie chce nas zabić.. albo nie może. Może tamten atak koło sali medycznej miał nas właśnie sprowokować do odwrotu. A teraz lecimy gdzieś, gdzie nie powinniśmy. Gdzieś gdzie zamachowiec chce żebyśmy polecieli.
Artemis skończył mówić. Odetchnął głęboko.
-Najprawdopodobniej się mylę, ale nie powinniśmy wykluczać tej opcji.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Nie 0:15, 12 Mar 2006    Temat postu:

Słowa Caspra były czyste...nie czuł w młodziku fałszu czy kłamstwa.
Jeden podejrzany mniej...
Co prawda, pilot mówił o mechanice, na której Samuel znał się jak na obyczajach godowych huttów...ale chyba jednak zrozumiał. Chyba...
Co prawda, Uriel chyba znacznej części nie zrozumiała, ale cóż...nie jej wina. Nie każdy tak dobrze pojmuje jak on.

Lub Artemis.
Słowa Artiego uderzyły w Samuela z siłą większą, niż cios pięścią...
Byli niczym dzieci...dali się wodzić za nos...
Wszystko składało się w logiczną całość-te ciąglę uczucie niebezpieczeństwa...robot...dali się manipulować niczym dzieci!
I teraz pewnie lecą wprost w objęcia Hrabiego i jego maszyn tortur...
I nie domyślił sie tego z prostej przyczyny. Szukał wroga wewnątrz, nie na zewnątrz.

- Pędzimy więc zapewne wprost w objęcia wroga. Wroga, który...
Nagle Samuel...doznał objawienia? Olśnienia? Wizji? No cóż, znikło tak naglę, jak szybko się pojawiło. Choć Samuel nie mógł o tym wiedzieć, to w chwili owego Mocnego objawienia wyglądał na mocno rozkojorzanego. Ale już po chwili jego twarz wróciła do normy.
-...zapewne nieco gadziego wroga.
Czy...czy powinni się spodziewać abordażu? Ta wizja...w połączeniu z tamtą...
No cóż, Samuel spodziewał się niezbyt przyjemnego lądowania.
Głęboki wdech...Samuel szczerze nienawidził podróży kosmicznych między innymi za takie "przyjemności".
- No cóż...powinniśmy chyba zrobić co w naszej Mocy, by wyzwolić się spod kontroli naszego sabotażysty? Casprze...czy istnieją jakieś systemy, czy coś takiego, którego uszkodzenie czy naruszenie pozwoliłoby nam odzyskać władzę nad statkiem?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Wto 22:07, 14 Mar 2006    Temat postu:

- To co możemy zrobić to spróbować wykasować wirusa, czym się zaraz zajme, jeśli to się uda, będziemy miec pełną kontrole nad statkiem, pozostanie wtedy problem sprawnego komputera nawigacyjnego ale jeśli powiedzie mi się próba przekopiowania danych z Holoprojektora do komputera nawigacyjnego, odzyskamy równmież zdolność podróży w hiperprzestrzeni. Oczywiście pod warunkiem że kiedyś z niej wyskoczymy, bo na razie nic na to nie wskazuje.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Śro 12:48, 15 Mar 2006    Temat postu:

- Więc wygląda na to, że twoja rezygnacja z tej przygody nieco się opóźni.- powiedziała Uriel z uśmiechem w stronę Artemisa.- Jeżeli to już wszystko to pozwolicie, że pójdę do siebie. Bo przy technice głupieję jak Tach przy jedzeniu więc wolę nie przeszkadzać. Muszę coś przemyśleć.- dodała kierując się do swojej kwatery. Podłodze minęła drzwi Luny, ale znając tą padawankę wolała nie przeszkadzać jej w egzystencji męczennicy.

Drzwi jej kwatery otworzyły się z cichym, charakterystycznym sykiem. Dziewczyna rzuciła swój miecz świetlny na małą szafkę, a sama usiadła po turecku na łóżku, Przez krótką chwilę po prostu oddychała spokojnie, wyzbywając się wszelkich niepotrzebnych myśli i odczuć, następnie, krok po kroku oddając się cudnemu uczuciu lekkości jej myśli powędrowały daleko za statek, daleko ponad czas i przestrzeń ograniczającą ją w jej ludzkim ciele.

Pozwoliła, aby Moc przepływała przez nią powoli, poczuła jak leciutko odrywa się od miękkiej powierzchni łóżka, ale samozadowolenie z tego faktu natychmiast sprowadziło ją na ziemię. Cóż, zdarza się, ale padawance nie o to chodziło. Miała nadzieję, że medytacja pozwoli jej dojść do choćby małego śladu kto lub co ich ściga, a teraz każdy był podejrzany…

Na głos nie chciała się wypowiadać o kimkolwiek, ale biorąc pod uwagę okoliczności sama musiała przyznać, że nie stanowią najlepiej dobranej drużyny w jakiej zdarzyło się jej pracować. Różnice między nimi były zbyt wielkie, aby mistrzowie ich nie zauważyli zapewne więc mieli jakiś cel w taki ich dobór.

Uriel skrzywiła się nieco, analizując w najdrobniejszych szczegółach osobowość każdego z nich, ale mimo, że wszyscy byli pełni wad to żadne z nich nie zdawało jej się potencjalnym mordercą lub co gorsza zdrajcą.

Silverword. Arogancki, myśli, że wszystko wie lepiej i jest w nim coś, co sprawia, że Uriel nie chciałaby powierzyć Mo swego życia, ale poza tym jest on osobą na tyle sprytną, że nie bawiłby się nimi w ten sposób. To nie jest styl tego irytującego chłopaka… On raczej zagadałby ich na śmierć niż wysyłał mordercze roboty szpitalne…

Jade. Ach.. Męczennica jedi. Takie ataki zupełnie nie są w jej stylu. Luna zdążyła już zaprezentować dokładnie co potrafi i jak myśli. W odróżnieniu do reszty była szalenie impulsywna co zdecydowanie eliminowało ją z siatki podejrzanych. Takie działanie wymagało opanowania, spokoju i zmysłu logiki, której nazbyt często jej brakowało…

Artemis. No cóż… W sumie o nim nie wiedzieli nic. Lubił walkę, to było widać wtedy na farmie, ale gdyby nie było wiadomo, że jest po ich stronie nikt nie ryzykowałby, a mimo swojej powszechnie znanej dobroci, Yoda nie jest osobą… naiwną, musiał być stu procentowo pewny… poza tym, Uriel szczerze starała się wierzyć w to, że Artemis JEST po ich stronie.

Casper. Hmmm… Ma dostęp do komputerów, ale… Chociaż… Tak, temu chłopcu zdecydowanie lepiej będzie się przyjrzeć…

Padawanka już miała zamiar otworzyć oczy kiedy nagle poczuła jakby… wszystko wokół niej stanęło, jakby nie była już… w sobie, zupełnie tak jakby unosiła się, wysoko, ponad cztery ściany jej kwatery. To co zobaczyła przemknęło jej przez umysł tak szybko jak strzał z blastera, ale dziewczyna zdążyła zapamiętać każdy szczegół, choćby najmniejszy, a kiedy otworzyła oczy zdała sobie sprawę, że nadal jest na pokładzie statku. Jej oddech był dziwnie spokojny, a myśli czyste jakby po wielogodzinnej medytacji mimo, że wiedziała iż minęła raptem godzina, góra półtora…


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Śro 16:42, 15 Mar 2006    Temat postu:

Artemis uśmiechnął się tylko do odchodzącej padawanki. Spoglądał jeszcze jak znika za rogiem jednego z korytarzy, po czym powrotem odwrócił się w kierunku mostka. Jego twarz stała się chłodna i teraz tylko jego ciemne oczy były w ruchu.
~Czas wrócić do pracy
Pomyślał ciemny rycerz. Jeszcze raz powoli przyjrzał się Casperowi. Wtem przypomniał mu się dziwny sen, który został przerwany przez alarm. Czy na tym śnie był Casper? Nie mógł tego wykluczyć, lecz nie czas na to w tej chwili. Musiał wrócić do obowiązków. Jeszcze raz upewnił się, czy na mostku nie ma nikogo, kto by władał mocą oprócz niego i Samuela, po czym zwrócił się w stronę tego właśnie padawana. Skoncentrował się i wysłał mu mocą pewien impuls mający za zadanie coś mu przekazać. Gdy to zrobił kiwnął tylko głową w bok pokazując Samuelowi wejście do najbliższego pustego pomieszczenia jednocześnie uśmiechając się z ognikami w oczach. Zdecydowanie musieli coś dokładnie zaplanować.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Śro 17:08, 15 Mar 2006    Temat postu:

Kobieta się gubi...ciekawe, czemu sobie poszła, hmm? Intrygujące, bardzo intrygujące.
Ale to nic. Nawet bardzo dobrze, nieobecność Luny i Uriel była mu doprawdy, na ręke. Nie musiał wymyślać żadnej wymówki, by je zbyć...
A Casper niejest niebezpieczny. Nie potrafił posługiwać się Mocą, w przeciwieństwie do tamtej dwójki.
I o niczym niewiedział, a także nie miał się raczej jak dowiedzieć.
Pozostawał tylko Artemis.
Który wykazał inicjatywę.
Nareszcie...
Samuel przyjął jego wiadomość z uśmiechem na ustach.
Nie odpowiedział mu słownie, za odpowiedź starczyło to, iż skierował się ku tamtemu pomieszczeniu.
Dwóch odzianych w szaty barwy mroku użytkowników Mocy rozgościło się w kabinie. Gdy byli już w środku, Samuel przyzwał Mocą dwie szklanki, które postawił na stolę. Obie były pełne jakiegoś płynu.
Młody Jedi rozsiadł się naprzeciw Artemisa, przyglądając się mu swymi bystrymi oczyma.
- Tak więc...
Niedkończył jednak Rozejrzał się po pomieszczeniu, dostrzegając kamerę bezpieczeństwa-zapewne, wszędzie tutaj takie były...
Wycelował dwoma palcami w kamerę, coś trzasło. Przez kilka najbliższych godzin raczej nie uda jej się nic nagrać.
Następnie Samuel wykonał podobny gest w stronę drzwi, zamykając je, po czym wykonał ostatni gest ręką, uszczelniający drzwi i ściany w taki sposób, że żaden dźwięk nie powinien być w stanie opuścić komnaty, w której dwie mroczne postacie obradowały.
Jedna z nich uśmiechnęła się do drugiej.
- Przezorny zawsze ubezpieczony, Artemisie...
Reszta spotkania przesłana Żbikowi na PW


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Wto 21:52, 21 Mar 2006    Temat postu:

Artemis wyszedł z pokoju. Niestety, pojawiło się więcej komplikacji niż rozwiązań. „Przynajmniej nie będzie nudno” pomyślał sobie rycerz po czym ruszył korytarzem. Biorąc pod uwagę to, do czego doszli Samuel i on sam będzie musiał się nieco przygotować do następnej akcji.
„Ciekawe co robi Uriel” – pomyślał sobie, lecz przegonił te myśli tak szybko jak się pojawiły i instynktownie odwrócił się do tyłu.
„Od tego czasu będę musiał uważać” powiedział do siebie po czym ponownie ruszył korytarzem. Zanim do czegokolwiek dojdą minie sporo czasu. Sporo wolnego czasu, który można spożytkować na treningach i przebywaniu z Khaan… póki ma jeszcze okazję. Ruszył szybciej korytarzem, po czym gdy dotarł do kokpitu oparł się o ścianę i luźnym głosem powiedział:
-Casper, jest tu gdzieś jakieś miejsce, w którym mogę swobodnie potrenować. No wiesz, duża przestrzeń, spokojne otoczenie.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Wto 23:21, 21 Mar 2006    Temat postu:

Nigdzie - statek republiki

Chłopak odwrócił się w strone Jedi:
- Hmm, a jak dużo miejsca potrzebujesz? Chyba najwięcej jest w ładowni, obecnie prawie pustej, ale chyba nawet ona...
- Nagle w kokpicie zapaliło się kilka czerwonych światełek, a z aparatury wydobywał się złowieszczy i pzeciągły dźwięk
- Co jest? - spojrzał badawczo na wskazania przyrządów pokiwał z niedowierzaniem głową - nasz problem z wyskoczeniem z hiperprzestrzeni chyba właśnie się skończył, wpadliśmy w studnie grawitacyjną, lepiej zapnij pasy może być gorąco

Statek jak większość wyposażonych w hipernapęd zgodnie z wymogami bezpieczeństwa w momencie znalezienia się w okolicach dużej studni grawitacyjnej wykonał awaryjne wyjście z hiperprzestrzeni i już po chwili obraz rozmytych gwiazd został zastąpiony widokiem... planety.

Planety której pole grawitacyjne wyciągało swe macki w strone statku, kadłub jednostki powoli się rozgrzewał w momencie wkroczenia w atmosfere...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Zgrywa » Retrospekcja: Łowca w strugach deszczu
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Następny
Strona 9 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group