FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Retrospekcja: Łowca w strugach deszczu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Zgrywa » Retrospekcja: Łowca w strugach deszczu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Śro 22:47, 01 Mar 2006    Temat postu:

Uriel cofnęła się krok w tył, kiedy Artemis odpowiedział, jednak wyraz jej twarzy nie zmienił się nawet odrobinę.
~ Nikt nie jest nieomylny… A ty…? Dobrze wiem, że czerwony kryształ w twoim ostrzu nie jest taki sam jak ten w mieczy Mistrzyni Galii… Jak można zaufać komuś kogo się nie zna? Ty wiesz kim my jesteśmy, ale my nie wiemy nic o tobie… Nie oczekuj więc, że pójdę za tobą z zamkniętymi oczami.~ odpowiedziała w myślach. Bojowy nastrój, który czuła nie opuścił jej nawet na moment, chociaż w głębi duszy chciała… Przeprosić, ale duma jej nie pozwalała. Nie będzie przepraszała kogoś, kogo tak naprawdę nie zna…!
- Jeżeli chcesz to mogę Ci tą ranę doprawić.- odpowiedziała piskliwym, drżącym tonem… Ale… nie, nie przy wszystkich… Nie ma sensu, a i nie chciała aby wszyscy musieli wysłuchiwać ich kłótni.- Tak… Chodźmy… Nie warto czekać- wycedziła odwracając się i zaczynając iść w stronę pokoju.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Śro 22:52, 01 Mar 2006    Temat postu:

Ok, uznałem że mogłem wyrwać z niego ten blaster, w końcu jest to chyba na poziomie moich możliwości. Jakby co, to master Żbik użyje Mocy Reality Revision i zedytuje posta xP
No dobrze...teraz już NA PEWNO niestrzeli. W końcu, ten mechanizm mógł być sterowany "spoza" robota...

Wstał
- A mnie zastanawia, dlaczego w tym droidzie był tylko podrzędny blaster? Przecież to mogłoby i to TYLKO dzięki zaskoczeniu, zabić tylko jedną osobę...prędzej, na miejscu zamachowca, zamontowałbym w tym droidzie detonator termiczny. Równie łatwo to chyba ukryć, a efekt jest bardziej...hmm...rozrywkowy i gorący, że tak powiem. Dlatego radziłbym na przyszłość UWAŻAĆ i narazie niezbliżać się do niego.
Przebiegł wzrokiem po pomieszczeniu, szukając czegokolwiek, zarówno przy użyciu wzroku, jak i Mocy, co mogłoby być potencjalnie niebezpieczne...
I nagle coś go zaintrygowało. Ten...sygnał, który odczuł, nietylko nakazywał mu uważać na droida, ale także go...zniszczyć? Intrygujące...

Jako że Samuel ślepcem nie był, zauważył że coś chyba nie tak między Uriel a Artemisem...jejku...
- Możecie się obrażać, strzelać fochy, kochać się, kłócić, wyzywać, tylko proszę, niech to niebędzie przeszkodą w naszej misji, dobrze? Więc może Uriel pomoże Lunie, która jest wyczerpana i powinna wypoczywać, a nie ją powstrzymuje? Chyba, że uważasz że Moce lecznice są czymś nienaturalnym-gdy staraliśmy się przywrócić ją do stabilnego stanu z Artemisem, bez czego teraz być może jej by tutaj nie było, ty sobie stałaś i czekałaś...skoro Moc daje nam zdolności lecznicze, to czemu nie mamy z nich niekorzystać? Toż to ograniczanie własnych możliwości. Głupota, że tak rzeknę...
- A nasze życia SĄ ważne. Bo dzięki temu, że żyjemy, możemy ratować życia innych. Logiczne, prawda? Dlatego powinniśmy być zawsze w pełni sił i gotowi do działania. I radziłbym wpierw SPRAWDZIĆ w Mocy, czy przejście tam jest bezpieczne. I nie unosznie się dumom, czy gniewem. Nie ma emocji, jest spokój, czyż nie? Słuchajmy się głosu rozsądku, nie emocji.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Śro 23:15, 01 Mar 2006    Temat postu:

Artemisa nie obchodziło w tej chwili czy Samuel złajał Khaan, czy nie. W każdej innej sytuacji w głębi duszy cieszyłby się z tego, czym uraczył Silverword padawankę. Lecz nie miał do tego nastroju. Właśnie uświadomił sobie, że jakiekolwiek próby bliższego zawiązania kontaktu i tak spełzną na niczym. Co on tu właściwie robił. Po co mistrz Mundi kazał mu męczyć się z takimi osobami jak padawanka które stała przed nim i najwyraźniej jawnie mu groziła. Najwyraźniej od samego początku łudził się, ze może jednak znajdzie nić porozumienia z Jedi Że może znaleźć jakąś bratnią duszę.. Nagle poczuł jak ogarnia go chłodna fala, jak ogrania go pustka. Znał to uczucie. To samo czół, kiedy po raz pierwszy pojawił się w zakonie. Teraz zdał sobie z tego sprawę. Słowa Uriel go bolały.. ale to już nie jest ważne. Po prostu poczeka na mistrza Mundiego na Aldeeranie, a gdy powróci wytłumaczy mu, że nie może tu dłużej zostać.

A tymczasem skupił się na teraźniejszej chwili. Odwrócił się w stronę Silverworda i powiedział beznamiętnym tonem.
-Samuelu. Wydaje mi się, że nic nie powinno stanąć nam na przeszkodzie, gdy udamy się do pokoju z hologramem, lecz przed chwilką moje przeczucia mnie zawiodły, dlatego nie jestem ich pewien. Sam zadecyduj co robimy
Oznajmił, ponownie opierając się o ścianę i patrząc gdzieś w bok, najwyraźniej myśląc o czymś intensywnie.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Śro 23:23, 01 Mar 2006    Temat postu:

- Decyzji nie powinna nigdy podejmować w grupie jedna osoba. Jesteśmy drużyną, działamy wspólnie. Choć są między nami konflikty, stanowimy swoistą wspólnotę. Nie mamy lidera. Dlatego każdy powinien się wypowiedzieć, gdyż każdy z nas jest sobie równy i głos każdego ma takie samo znaczenie. Dlatego, Artemisie, nie ja mogę zadecydować czy idziemy. MY możemy zadecydować czy idziemy. Ja tylko namawiam do tego, bymśmy ochłoneli i poprostu przeanalizowali sytuacje.
Zmrużył oczy, jak zwykł robić gdy nie musiał ukrywać używania Mocy. Starał się wyczuć w jej przepływie, w jej charakterze, w niej samej...starał zadać jej się pytanie, czy uczynią dobrze? Czy czeka ich tam niebezpieczeństwo?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Czw 16:50, 02 Mar 2006    Temat postu:

- Proponuję więc rozdzielenie sił… Jeżeli komuś naprawdę zależy na naszych głowach trudniej mu będzie skupić siły na każdym z nas oddzielnie.- powiedziała poprawiając płaszcz.- I lepiej jeżeli ktoś sprawdzi, czy Yoda rzeczywiście chce się z nami skontaktować, czy to może była tylko podpucha… Ale ten robot raczej kłócił się z tym co robił…- dodała krzyżując ręce na piersi.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Czw 19:01, 02 Mar 2006    Temat postu:

Moc...
Nie czuł jak na razie bezpośredniego zagrożenia-wydawało się, że w transmisji, która na nich czeka, ani w pomieszczeniu w którym czeka, nie ma nic niebezpiecznego...
Ale było coś jeszcze. Coś bardzo nieuchwytnego, ale coś co dało sie wyczuć wcześniej-teraz jednak było to na tyle silne uczucie, iż Samuel potrafił je chyba rozpoznać.
Komuś w okolicy bardzo zależało, by Jedi przedwcześnieje zjednoczyli się z Mocą...w której można było wyczuć napęcie, ukrytego agresora i przyczajone zagrożenie, które jeno czeka by uderzyć z mroku i w niego powrócić.
- Rzeczywiście, ale mogła to być sprytna manipulacja-słowa maszyny są tylko słowami maszyny, można jej zaprogramować dowolny tekst.
Co powinniśmy zrobić...na pewno uważać, być w gotowości. I odebrać chyba transmisję od Mistrza Yody, gdyż chyba naprawdę nie ma w tym żadnego podstępu...ale mimo wszystko, przezorny zawsze zabezpieczony.
A na miejscu, już po wysłuchaniu wiadomości, możemy się podzielić w pary-mi osobiście nieprzeszkadza, z kim będe, bo nikt nie jest od drugiego gorszy ni lepszy, żaden z nas nie jest ideałem, ale także i nie jest totalnym beztalenciem. Mam tylko nadzieje, że NIC nie przeszkodzi parternom w ich współpracy...ale w końcu jesteśmy Jedi, prawda?

Ton głosu Samuela był spokojny, pozbawiony emocji. Ciężko było by komuś wywnioskować cokolwiek ze sposobu wymowy młodego Jedi, który od wielu lat pod okiem Mistrza uczył się udawać, blefować, negocjować i...kłamać.
Jednak w słowach Samuela, dla kogoś kto słuchałby ich nie tylko uchem, ale także i Mocą, pojawiłoby się coś...nieprawdziwego? Część z wypowiedzianych przez padawana słów wydałaby się takiej osobie albo nieprawdziwych, albo niezgodnych z przekonaniami Silverword'a.
Jednak wychwycenie tego bez pomocy Mocy byłoby niezwykle trudne, być może nawet niemożliwe.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Czw 21:45, 02 Mar 2006    Temat postu:

Artemis stał tylko ze skrzyżowanymi rękoma, przysłuchując się jego słowom. Coś, jakby fragment jakiegoś nienamacalnego puzla był nie na nie miejscu, lecz nie potrafił określić dlaczego tak sądzi. Odgonił od siebie te myśli. To nie był czas na głębokie przemyślenia. Teraz musieli po prostu działać.. i współpracować. Niezależnie, czy to się komuś podoba, czy nie. Podniósł głowę i ponownie przyjrzał się każdemu z członków drużyny z osobna. Luna wyglądała tak jak zwykle, czyli naturalnie. Widać było, że jest gotowa do działania. Samuel jak zwykle ruszał błyskawicznie swoimi ciemnymi oczyma najwyraźniej coś przemyślając. Tylko one były tak naprawdę teraz żywe, bo na jego twarzy jak zwykle malowała się maska nieszczerego uśmiechu. Uriel.. na nią wolał nawet nie patrzeć.
Artemis westchnął głęboko i powiedział.
-No to na co czekamy? Ruszajmy. Tylko zachowajmy ostrożność.
Mówiąc do stanął przed drzwiami i ruszył powoli do przodu.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Luna Jade
Gość







 Post Wysłany: Czw 21:57, 02 Mar 2006    Temat postu:

Luna stała i czekała, sama nie wiedziała na co, chyba na dalszy ciąg zdarzeń.
Cała ta sytuacja napędziła jej dużego strachu co było widoczne.
-Dobrze- zaczęła niepewnie bojąc się reakcji jedi- ale nie liczcie na to, że sięgnę po miecz nawet w wypadku zagrożenia, o mało nie straciłam życia i nie mam zamiaru zrobić tego znowu
Nie czekając aż zebrani zareagują i jak zareagują położyła z dość sporą siłą miecz na stole, podniosła swoją pelerynę i wyszła bez słowa
 Powrót do góry »
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Pią 22:51, 03 Mar 2006    Temat postu:

- Doprawdy, nie sadzę, aby twój pomysł był najlepszy.- powiedziała dziewczyna zerkając na Lunę.- Jeżeli sądzisz, że będziemy chronili ciebie, narażając przy tym wszystkich wokoło to chyba się mylisz. Twoje rany powinny Cię raczej zmotywować do dalszej walki, a nie zniechęcić do niej.- dokończyła zawieszając wzrok na suficie, który nagle stał się niezwykle interesujący, zwłaszcza, że raczej nie chciała patrzeć teraz na Lunę, znając jej ognisty temperament nie uzna, że słowa Uriel były jedynie dobrą radą, a nie kąśliwym skarceniem… Chociaż w sumie to było kąśliwe skarcenie, ale lepiej o tym nie wspominać i nie zdradzać tajemnicy…
- Tak… Lepiej WRESZCIE ruszyć, a nie będziemy stać tutaj jak te kołki… Nie wiem jak wam, ale mnie nie śpieszno do jednoczenia się z…Mocą…- mruknęła pod nosem.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Pią 23:12, 03 Mar 2006    Temat postu:

Dyskusje Padawanów przerwał senator który wkroczył, a może wręcz wbiegł jednak z niezwykła gdonością do sali. Spojrzał ze zdziwieniem na leżącego robota:
- A więc i do mojego pałącu się dostali, cóż za hańba - oczy miał zamyślone a brwi ściągnięte, jakby analizował co stało za wsyzstkimi napaściami - Zajmiemy się tym, tymczasem chodźcie ze mną, zaprowadze was do holoprojektora, Mistrz Yoda nie powinnien czekać

Jedi uznali, że komu jak komu ale Organie można zaufać i zgodnie udali się za nim. Szli przez białe oświetlone przez świtło wpadające przez wielkie witraże korytarze, co bardziej wrażliwi podziwiali płaskorzeźby i freski zdobiące ściany, jednak jak to senator powiedział "czasu było mało, Yoda czekał". Półprzezroczysta, niebieskawa figurka Wielkiego Mistrza unosiła się w gabinecie Senatora. Yoda opierał się się o swą laskę jakby myślał nad czymś, gdy przybysze weszli w pole widzenia obiektywów otrząsnął się:

- Dzielnych Padawanów witam. Dziwne wydarzenia wam towarzyszą, he. Ktoś na życie wasze dybią. W pałacu bezpieczni nie jesteście, trza wam do świątyni lecieć. Tu żadna zła siła was dosięgnąć nie zdoła. Kanclerz swój Jacht dyplomatyczny wam użycza. Wam szybko na Corusant zmierzać trzeba. Nim kolejny cios skuteczniejszy będzie. Tu jak wroga usidlić zaplanujemy, a i od Mistrza Mundiego wieści cenne się okażą. Lecieć musicie. Lecieć.

Obraz znikł, czy to zakłócenie czy też Mistrz Yoda skończył nie wiedzieli, jednak trudno im było się sprzeczać z wolą przywódcy zakonu. Dostali polecenie i winni je wykonać, choć mogło to rodzić wątpliwości....

Alderaan - przestrzeń

Jedi rozpinali pasy zapięte na czas startu i towarzyszących mu turbulencji. Lecieli Jachtem Klasy J "Dar Naboo" . Prócz nich na pokładzie znajdowali się dwaj żołnierze - senator nalegał aby im towarzyszyli - oraz pilot. Dobrze już im znany Casper, chłopak jak się okazało nie tylko jeździł na gadach ale i dobrze sobie radził z maszynami. Co miało ten plus iż nikt nie musiał się męczyć z pilotażem, ale i minus... natręctwo Caspera. Zapowiadała się długa podróż. Casper pociągnął dźwignie odpalającą hipernapęd i gwiazdy wokół nich rozmyły się w świetlnych strugach...



[off rozumeim że teraz chcecie poerpegować droga wolna, podróż potrwa dłużej niż planowana, jak poczujecie że już się nagadaliście to napiszcie na PW, pod żadnym pozorem nie wyskakujcie z nadprzestrzeni]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Żbik dnia Sob 23:28, 04 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Sob 23:10, 04 Mar 2006    Temat postu:

Artemis siedział ze skrzyżowanymi nogami na łóżku w swojej kajucie. Pas miał powieszony daleko od siebie, miecze świetlne rzucone gdzieś w kąt a przymusowa tunika Jedi na wieszaku.
Rycerz myślał nad tym, co wydarzyło się na Aldeeranie. Starał się powiązać fakty, które miał, lecz zdecydowanie były to zbyt drobne poszlaki. Był to ktoś, kto zdecydowanie znał się na fachu.. albo tą osobą był jeden z nich… Artemis szybko odegnał od siebie takie myśli. Jedi co prawda są marionetkami, lecz nie zabijają jeden drugiego bez powodu.
Ciemny Jedi położył się na plecach.
-A więc jak ten ktoś przewiduje nasze dalsze posunięcia?
Zastanawiał się mówiąc sam do siebie.
- Najprawdopodobniej osoba ta musiała wiedzieć, że Luna jest ranna, inaczej nie przeprogramowywała by robota.
Artemisowi serce zaczęło bić szybciej gdy doszedł do wniosku, że zamachowcem jednak może być ktoś z najbliższego otoczenia.
Starając się po raz kolejny odgonić od siebie wszelkie myśli związane z tymi pokrętnymi spiskami i sabotażami zaczął myśleć o tym, co zrobi jak doleci do celu. Będzie musiał przekonać mistrza Mundiego, że nie chce już dłużej uczestniczyć w tej misji, a to może wcale nie być łatwe.
Rycerz wstał rozciągając się i przeciągle ziewając. Otworzył drzwi od swojej kajuty i wyszedł z niej do głównego pomieszczenia "Daru Naboo". Chciał sprawdzić co robią jego towarzysze, bo miał już dość nie robienia dosłownie nic w swoim pokoju.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Luna Jade
Gość







 Post Wysłany: Sob 23:23, 04 Mar 2006    Temat postu:

Luna siedziała skulona w jednym z korytarzy statku. Nie miała ochoty w tej chwili na dosłownie nic, najchętniej to by się zapadła i spowodowała czarną dziurę. Twarz miała zasłoniętą kapturem i dodatkowo rękami tak, aby nikt nie widział jej twarzy. Dziewczyna czuła się okropnie, wcześniejsze trafienie, niechęć Artemidesa do jej pomocy zrobiło swoje, teraz była tylko wrakiem człowieka i chciała mieć jak najmniej z tym wszystkim wspólnego...
 Powrót do góry »
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Sob 23:26, 04 Mar 2006    Temat postu:

Uriel siedziała na podłodze, tyłem do fotela pilota, opierając się lekko o jego oparcie. Casper trajkotał bez przerwy, ale zdecydowanie bardziej wolała chłopca-katarynkę niż denną ciszę swojej kajuty.
- Nie, bo widzisz…”Nie ma śmierci jest Moc” odwołuje się do tego, ze każda istota złożona jest z małych cząsteczek, które po śmierci ciała stają się jednością, z Mocą… To trochę bardziej skomplikowane…- mówiła nieco bez emocji, tłumacząc chłopcu każdą linijkę kodu Jedi po kolei…Od co najmniej dwóch godzin. Miała na sobie jedynie jasnobrązową tunikę daną jej w darze przez Twi’lekańskiego biznesmana po dość nieprzyjemnej misji na Ryloth i ciemnobrązowe, lekko znoszone buty. Tunika może nie była jakaś szczególnie misterna, a jedyne co ją różniło od zwykłego ubrania były misterne lamówki ze szlaczkami na końcach rękawów i samej tuniki.

Kiedy zauważyła, że do pomieszczenia wszedł Artemis zawiesiła tłumaczenie Casprowi czym są midichloriany.
- A oto mężczyzna na którego czekałam.- powiedziała z udawaną wyniosłością.- Jeżeli pozwolisz, chciałam porozmawiać. W 4 oczy.- dodała wstając z podłogi i podchodząc blisko Jedi.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Sob 23:53, 04 Mar 2006    Temat postu:

Gdy Artemis wszedł, pierwsze co poczuł, to uczucia emanujące od Luny. Można powiedzieć, że uderzyły w niego z siłą betonowej ściany. Niechęć, załamanie, samotność, strach. To wszystko wręcz się z niej wylewało. A co najgorsze Artemis czuł, że sam też ma duży udział w jej obecnym stanie. Przeklinając pod nosem swoją pochopność i zbyt szybko podejmowane decyzje ruszył w jej kierunku. Nie wiedział co ma zamiar powiedzieć. Przeprosić? Pocieszyć? Zdecydowanie nie nadawał się do takich rozmów. Właściwie jedyne, co dobrze robił, to walczył. Ale mimo wszystko szedł dalej w kierunku Luny. Przystanął i chciał już zadać jej pytanie.. gdy nagle przed nim wręcz wyrosła Uriel Khaan ze złośliwym, szelmowskim uśmieszkiem. Artemis od razu doszedł do wniosku, że nadszedł czas na kolejne docinki padawanki. Rycerz uśmiechnął się do siebie ( co było niewidoczne dzięki masce) na myśl co by zrobił, gdyby dalej postępował tak jak dawniej. Lecz był już nowym człowiekiem.. a przynajmniej miał taką nadzieję.
Patrząc intensywnie w ziemię powiedział spokojnym, bezbarwnym głosem.
-Rozumiem, że korzystając z czasu wolnego, dalej starasz się nade mną znęcac? No więc proszę, o co chodzi ci teraz?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Nie 0:44, 05 Mar 2006    Temat postu:

Uriel uśmiechnęła się jeszcze bardziej na dźwięk słów Artemisa.- W 4 oczy, znaczy NIE tutaj.- powiedziała wpychając Artemisa do jakiegoś pustego pomieszczenia i wchodząc za nim.- Po pierwsze... To chciałam prze...prze...przeprosić.- to ostatnie słowo wypadło z ust młodej padawanki jak torpeda, najwyraźniej przepraszanie nie było jej najmocniejszą stroną.

Artemis w jednej chwili poczuł jak wpada do jakiegoś ciasnego pomieszczenia, które było za nim. A co dziwniejsze Uriel weszła za nim. .- Po pierwsze... To chciałam prze...prze...przeprosić.- powiedziała z wyraźnym trudem, tak, że słowo ledwie przeszło jej przez gardło.Ciemnego rycerza jakby zamurowało. Początkowo zupełnie nie wiedział co zrobić, chwilę potem poczuł jak jakieś dziwne ciepło rozlewa się wewnątrz jego. Bardzo przyjemne ciepło swoją drogą. Artemis podniósł głowę i spojrzał niepewnie w oczy padawanki.-Nie wiem, naprawdę nie wiem co mam powiedzieć. Ja… ja cię nigdy nie obwiniałem o to, że coś mi zrobiłaś. Po prostu…W tej chwili twarz Artemisa w jednej sekundzie stała się pogodna. Czuł się tak, jakby ponownie był dzieckiem na dworze w Aldeeranie.-Zresztą nieważne… Uriel ja naprawdę nigdy nie oczekiwałem, że ktoś może zaakceptować mnie w obecnym stanie i jestem już przyzwyczajony to takich sytuacji jak ta między nami

-Nie, to nie tak... To chodzi o...zresztą nie wazne.- dziewczyna jakby zarumieniła się lekko.- Czasem poprostu mam dziwne humory...Jak każda kobieta, mam takie dni.- zaśmiała się niemrawo.- Um... Primo twój stan nie wyklucza Cię z bycia normalnym, secundo nie ważne skąd masz czerwony kryształ, skoro to twoja tajemnica zachowaj ją dla siebie.- dodała, ale w myślach biła się ze słowami... Była ciekawa... tak ciekawa, ze zaraz to poczucie niewidzy wywierci w niej dziurę. Albo nawet dwie.

Artemis doskonale rozumiał padawankę. Gdyby to on byłby na jej miejscu to myślałby dokładnie tak samo. Lecz wytłumaczenie Uriel było dla niego zupełnie niespodziewane. Oprócz mistrza Yody chyba nikt jeszcze nie zaakceptował Artemisa takim, jakim musi być. A właśnie przed nim stała druga taka osoba. Osoba, która pomimo wszystkiego nie domagała się odpowiedzi. Czyżby jednak istniały osoby, którym nie przeszkadzało to, kim wcześniej był on sam? Być może..Wtem przypomniał sobie gdzie się znajduje i przerwał swoje rozważania. Poczuł się nagle bardzo niezręcznie w tym małym i ciasnym pomieszczenie. Nagle zrobiło się gorąco, co wydało się Artemisowi dziwne zwłaszcza, ze jeszcze przed chwilą było przyjemnie chłodno.-Chyba nawaliła klimatyzacja, nie sądzisz? Powiedział pospiesznie rycerz, plącząc się w zdaniu

- Gorąco? No może trochę...- odparła niezręcznie, myśląc, że mogła jeszcze mniej na siebie założyć... W końcu i tak ubrała się dość... no cóz, w każdym razie nie tak jak jedi powinien wyglądać... Ale na tym statku było tak pieruńsko gorąco!- No ale nic... Wracając do tematu. Po drugie.- powiedziała wyliczając na palcach.- Po drugie...to...umm... no...chyba na jednym skończymy.- dodała, najwyraźniej wycofując się z tego co miała zamiar powiedzieć.

Artemis uśmiechnął się.-Nie, nie, nie. Jeżeli już zdobyłaś się na szczere wyznania, powiedz mi wszystko co miałaś mi do powiedzenia. Druga taka okazja może się nie wydarzyć Powiedział pogodnym tonem rycerz kontynuując-Wystarczy, że ja musze cierpieć przez coś, czego nie mogę wyjawić. Skoro jest to na tyle ważne, że chciałaś mi o tym powiedzieć to na pewno jest to warte dokończenia tego Powiedział pewnie Artemis wpatrując się w Uriel.Ta cała sytuacja wydała mu się naprawdę dziwaczna. Szczerze mówiąc Artemis co raz bardziej wątpił w jej istnienie im dłużej ona trwała. Czuł się zupełnie inaczej niż dotychczas. Tak jakby coś w nim.. pękło oswobadzając ukrytą część.

-Tak...ummm... Jakbyś jeszcze nie zauważył... Nie należy ufać nikomu tutaj... Nawet jedi. No...i to chyba wszystko. Casper czeka...-- powiedziała szybko, następnie zrobiła coś, czemu sama się zdziwiła chwilę potem. Pocałowała Artemisa lekko w policzek. Gdy tylko doszło to do niej zalała się rumieńcem i wyszła z pomieszczenia.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Nie 14:28, 05 Mar 2006    Temat postu:

Artemis stał tam dalej. Myślał nad tym co przed chwilą się wydarzyło. Nie wiedział nawet jak się teraz czuje. Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Nie wiedział nawet co teraz ma robić. Ale to go teraz nie obchodziło. Uśmiechnął się i wyszedł z tego ponurego, zakurzonego składziku. Jak się spodziewał po Uriel nie było ani śladu. Dziwne ciepło dalej przelewało się po jego ciele, tylko, że tym razem ze zdwojoną siłą. Czuł się wspaniale. W tej chwili mógłby zrobić dosłownie wszystko. Jeszcze nigdy od czasów dzieciństwa nie czuł się tak pogodnie. I w tedy znów uderzyło w niego uczucie emanujące od Luny. Wręcz odwrotne do uczucia, które emanowało z Artemisa.
~Co za ironia. Jeszcze niedawno było zupełnie odwrotnie.
Pomyślał Artemis, po czym ruszył śmiało w kierunku Luny wiedząc, że tym razem póki co Uriel nie stanie mu na drodze. A szkoda.
Podszedł do padawanki. Kucnął naprzeciw niej. I w tedy zobaczył, że byłą naprawdę w bardzo ciężkim stanie. Wysłał jej uspokajającą falę mocy. Rycerz zdecydowanie nie był dobry w pocieszaniu ale zaczął:
-Luno. .na pierwszy rzut oka widać, że coś z tobą jest nie tak. Czuję też, że mam udział w twoim paskudnym samopoczuciu. Co.. co ja ci zrobiłem? Jeżeli to przeze mnie i moje towarzystwo.. to przepraszam. Ale wiedz, że już za niedługo mnie z wami nie będzie. Gdy tylko dotrzemy na Couruscant zrezygnuje z tego treningu. Mam nadzieję, że w tedy w końcu wrócisz do swojego stanu. Bo jeżeli Jedi emanuje takimi uczuciami jakimi ty teraz.. to jest naprawdę niedobrze.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Luna Jade
Gość







 Post Wysłany: Nie 17:09, 05 Mar 2006    Temat postu:

Luna podniosła powoli głowę. Na jej policzku lśniła jeszcze jedna łza, lecz szybko ją wytarła.
-Artemisie- zaczęła powoli- wiem, że zwracasz się do mnie z niechęcią, ale ja Ci tylko chciałam pomóc nic innego, robiłam to tylko dla twojego dobra, więc nie wiem, dla czego tak się do mnie odniosłeś, nawet nie oczekiwałam nic w zamian
Dziewczyna ponownie oparła głowę o podkurczone kolana
-Co do twojego odejścia, ja też rezygnuję z dalszego szkolenia, potrzebuję trochę odpoczynku w jakimś spokojnym miejscu, gdzie nie będę musiała się obawiać o swoje życie i nie będę musiała już nigdy więcej chwycić za broń
Słowa te dość ciężko przeszły jej przez gardło jednak były najszczersze, na jakie było ją stać


Ostatnio zmieniony przez Luna Jade dnia Nie 19:33, 05 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Nie 18:16, 05 Mar 2006    Temat postu:

Artemisa zszokowało. Luna najwyraźniej źle odczytała jego intencje. Nie przyjął jej pomocy, bo uważał, ze opóźniłby przez to grupę, a tym bardziej wystawiłby ją na niebezpieczeństwo. A więc o to chodziło Lunie! O zwykłą odmowę pomocy.
-Luno, ja wiedziałem, że nie żądasz nic w zamian. Nie przyjąłem twojej pomocy, bo wydawała mi się niepotrzebna. W końcu rana nie była przecież poważna. Mimo wszystko dziękuję ci za pomoc, jaką chciałaś mi okazać. A to, że jestem taki chłodny.. zawsze taki jestem. To już wina mojej natury.
Mówiąc to Artemis wstał i wyciągnął rękę w kierunku Luny.
-Nie chowaj do mnie za to urazy. Przepraszam.
Powiedział rycerz sam dziwiąc się na swoje słowa. Jeszcze kilka godzin temu coś takiego nie przeszłoby mu przez usta. Ale przez ostatnie kilka godzin wiele się wydażyło…


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Nie 19:10, 05 Mar 2006    Temat postu:

Uriel wbiegła do swojej kwatery zamykając za sobą drzwi.
~Głupia, głupia, głupia…!~
Powtarzała sobie w myślach siadając na materacu. O czym ona myślała? Wystarczy tylko chwila nieuwagi… Mała, krótka chwila w gorącym, ciasnym schowku…

Z cichym impetem runęła na łóżko, wbijając wzrok w sufit. Przez chwilę zapragnęła, żeby już nigdy nie musiała wyjść z tego pomieszczenia, ale nagłe pukanie do drzwi skutecznie te plany zrujnowało.
- Kto tam…?- spytała, ale dobrze wiedziała, że za drzwiami stoi Casper i właśnie miał zamiar otworzyć usta w odpowiedzi, ale Uriel lekką fala mocy włączyła panel, otwierając drzwi.
- Zastanawiałem się co się stało… Miałaś mi wytłumaczyć czym są midichloriany, a widziałem jak wybiegasz z składziku…i wiesz…- powiedział niezręcznie chłopak wchodząc do komnaty.
- Wybacz Casprze… Wyleciało mi to z głowy. Midichloriany… Więc… W ciele każdego z nas są midichloriany. To one pozwalają nam, Jedi porozumiewać się z Mocą, są dla nas czymś w rodzaju komunikatora między nami, a Mocą.- mówiła po raz wtóry powtarzając zdanie, Casper jednak spijał każde słowo z niezwykłą uwagę i zainteresowaniem.- Jeżeli w twoim ciele jest ich wystarczająca ilość możesz być Jedi… Zwykli ludzie mają ich niższe połacie…
- A istnieje możliwość, że na jakiejś planecie jest np. chłopiec, który ma wystarczająco dużą ich ilość żeby stać się Jedi, ale nikt go wcześniej nie wyczuł…?
- Tak… Ale w twoim wieku nie przyjęto by Cię. Jesteś już za stary na trening.- powiedziała wyprzedzając pytanie chłopca. Doskonale wiedziała co miał na myśli.- Będzie lepiej jak wrócisz do pilotowania.- dodała wstając z łóżka i kierując chłopca w stronę kokpitu… Miała tylko nadzieję, że nie wpadnie na Artemisa bo chyba spłonie takim ogniem, że będą musieli ja gasić.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Luna Jade
Gość







 Post Wysłany: Nie 19:41, 05 Mar 2006    Temat postu:

-Chciałam tylko pomóc nic więcej- odpowiedziała smutnym głosem do mężczyzny
Luna powoli podniosła głowę i zobaczyła wyciągniętą rękę w jej stronę. Mimowolnie chwyciła ją i lekko się uśmiechnęła
-Nie jestem na ciebie zła i nigdy nie byłam, traktuję cię jako....przyjaciela, lecz czasem mógłbyś okazać trochę delikatności mimo twojej przeszłości
Padawanka powoli się podniosła i przytuliła Artemisa do siebie
-Dziękuje- odezwała się cicho
 Powrót do góry »
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Zgrywa » Retrospekcja: Łowca w strugach deszczu
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11  Następny
Strona 8 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group