FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Retrospekcja: Łowca w strugach deszczu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Zgrywa » Retrospekcja: Łowca w strugach deszczu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Czw 20:25, 23 Lut 2006    Temat postu:

~Jest! Jest! Udało się![i]~

Cieszyła się w myślach widząc jak jedna z kul zawisła nad ziemią, ale nagły trzask wyrwał ją z samochwalnego transu. Szybko spojrzała w stronę domu, ale w tym momencie nadbiegł Artemis, wysyłając jej drobny impuls…

~[i] To zależy…
~

Pomyślała dziewczyna, jednocześnie odpowiadając mężczyźnie. Stanowczo NIE LUBIŁA bliskich spotkań z robotami, a już szczególnie kiedy te roboty chciały zrobić z nich siatkę na motyle. Skupiła wszystkie swoje myśli wokół jednego z robotów, starając sobie jednocześnie przypomnieć ruchy formy Shii-Cho. Dopiero teraz przeklinała w duchu fakt, że nigdy specjalnie nie przywiązywała do tej techniki zbytniej uwagi.

Odbijanie strzałów. Tyle jej pozostało, odbijać pociski, a gdy tylko nadał się odpowiedni moment znów wysłała falę Mocy w stronę robota, ale już nie taką silną. Miała nadzieję, ze pierwszy atak chociaż trochę namieszał w ustawieniach kuli, następnie na sekundę przyśpieszając swoje ruchy zaatakowała robota, starając się przeciąć go na pół.

~Niecierpię robotów~


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Pią 0:10, 24 Lut 2006    Temat postu:

Padawanka zgrobnym odbiciem znalazła się w powietrzu, biorąc jednoześnie solidny zamach zza pleców, by wlecie z całą siłą uderzyć w robota i przeciąć go na idealnie równe połówki. Niestety lądowanie było już mniej udane i Uriel kierowana ciągle impetem ciosu spadła ciężko w znajdującą się tam kałuże rozbryzgując w koło wodę. I wtedy jej zmysł Jedi wczuł wielkie niebezpieczeństwo, spojrzała w górę, prosto w obiektyw i lufe blastera drugiej kuli. Jej miecz był w dole, a czasu zbyt mało by cokolwiek zrobić, następna sekunda wydłużyła się a niema całe życie przewineło się przed jej oczami, mogła tylko czekać aż kula - eksploduje.

Na skraju podwórza stał Casper z jeszcze dymiącym blasterem - zapewne nastawionym na maksymalną moc - w pozycji strzeleckiej sugerującej iż to jego sprawka. Nie zwlekając chłopak skierował swoją broń i wystrzelił w strone Strażnika, jednak tym razem jego strzał odbił sie od pancerza droida.

Ten, zaatakowany uznał iż strzelec jest największym zagrożeniem - pierwszym do likwidacji - korpus machniny z wolna przekręcał się w strone źródła pocisków...

***

Tymczasem wewnątrz budynku drugi robot celował w swego prześladowce jednak nim zrealizował cel świetlny miecz przeciął jego główe i razem z połówką czerep opadł na podłoge. Z rozcięcia poleciały snopy iskier a powietrze wypełnił swąd palonej izolacji. I wtedy niewidzialna siła pchnła robota na stojąca za nim ściane, ten uderzył w nią z hukiem i brzdękiem. Kłeby dymu zaczeły sie unosić z jego korpusu. Pozbawiony możliwości ruchu, zmysłów i zdewastowanymi podzespołąmi robot był bezbronny i bezużyteczny


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Nie 21:41, 26 Lut 2006    Temat postu:

- Nie…!

Strzał z balstera odbił się od tarczy robota, a Casper stał się celem nr. 1… Światnie.

- Nie strzelaj…- mruknęła Uriel pod nosem szybko wstając na nogi. Cała ociekała wodą i błotem, ale to nie to było teraz jej największym zmartwieniem. Największe zmartwienie stało sobie trochę dalej, celując w dzieciaka przy którym stała.
- Oby ten robot był tak głupi jak poprzednie dwa- dodała cicho, stając w pozycji obronnej, gotowa na odbicie każdego możliwego promienia wystrzelonego przez robota.
- Ja obronię chłopca… Ty się zajmij robotem!- krzyknęła w stronę Artemisa, koncentrując się na ruchach robota. Miała przeczucie, że jej mała sztuczka z Mocą nie przejdzie po raz trzeci, ale warto byłoby spróbować. Fala była słaba, bardzo słaba… Część swojej Mocy wykorzystała już na poprzednie triki. Gdyby wiedziała, nie szarżowałaby tak… Ale cóż… Co się stało już się nie odstanie…
- Casper, trzymaj się blisko mnie…- szepnęła do chłopca.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Pon 0:23, 27 Lut 2006    Temat postu:

Artemis usłyszał jak Khaan krzyczała w jego stronę.
Niepotrzebnie.

Rycerz już przedtem ruszył rozpędzony na robota, z włączonymi obiema klingami. Lecz teraz nie był opanowany, tak jak przedtem. Wręcz dało się od niego wyczuć namacalną aurę radości. Dzikiej radości przed walką. Artemis był w swoim żywiole.

Rozpędzając się, wyskoczył wysoko w górę mając na widoku robota, którego zamierzał zniszczyć. Jego dłonie mocniej zacisnęły się na rękojeściach mieczy świetlnych, a on sam podniósł obie ręce za siebie nad głowę.
Zaczął opadać. Skoncentrował się na robocie przed nim. Był coraz bliżej niego. Adrenalina krążyła w jego krwi. Walka to było zdecydowanie to co lubił. Pozwalała chwilowo zapomnieć o całej reszcie spraw, które musiał wykonać.

Z całej siły ciął swoimi mieczami w dół, spadając z ogromnym impetem na swojego przeciwnika. Powietrze przeciął charakterystyczny świst…


Artemis stał nieruchomo z mieczami świetlnymi wyciągniętymi przed siebie. Słychać było jedynie znajome buczenie laserowych ostrzy.
Wtem robot przed nim momentalnie upadł, po drodze rozsypująć się na dwie równe części. Najwyraźniej pionowe cięcie Artemisa przeszyło droida od samego czubka głowy po sam dół


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Pon 23:14, 27 Lut 2006    Temat postu:

Miał już uderzyć, miał już wyzwolić potężną kinetyczną falę, gdy zauważył, że Luna coś robi z mieczem świetlnym...
Powstrzymał się na chwilę. Gdyby uderzył od razu, tylko by przeszkodził.
Ale po chwili miecz zrobił swoje...a on już posłał maszynkę daaaleko stąd. I co mu teraz zostało?
Luna. Ranna, sparaliżowana Jade...
...
No i co on do Strony Jasnej Ciasnej ma zrobić?! Toż to lekarz z niego żaden...
Ale jest Jedi! Ma Moc! Ma siłę, która sprawia, że zwykłe ograniczenia dla niego są N I C Z Y M.
Nachylił się nad Jade, powoli przesuwając ręką przed jej twarzą, mrużąc oczy.
Skupienie. Moc.
Ponownie tego dnia wytężył swoje siły, by nagiąć naturalny bieg Mocy-tym razem jednak chciał, potęgą swej niezłomnej woli, tak pokierować Mocą, by ból...pomniejsze rany...paraliż ustąpiły. Skupienie. Siła. Moc. Bieg Mocy. Uleczenie...
Miał tylko nadzieje, że Luna na coś się przyda. Bleh, może lepiej gdy jest sparaliżowana-wtedy przynajmniej nie wpakuje się w kłopoty...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Luna Jade
Gość







 Post Wysłany: Wto 17:59, 28 Lut 2006    Temat postu:

-głupie uczucie, bardzo głupie uczucie- mamrotała pod nosem
Próbowała się poruszyć, ale to sprawiło jej jeszcze większy ból
-Zawiodłam- odezwała się do Samuela- zostaw mnie tutaj, lepiej idź pomóc Uriel, nie wiadomo, co z nimi i nie sprzeciwiaj się
Dziewczyna popatrzała smutnie na Samuela, tylko na ułamek sekundy się uśmiechnęła
Ból był nie do wytrzymania, lecz nic nie mogła zrobić, miała odpowiednią moc, aby chodź trochę się podleczyć, lecz pamiętała o tym jak kiedyś jej użyła to później chodziła nieprzytomna przez kilka dni a tego bardzo chciała uniknąć nawet za cenę cierpienia
 Powrót do góry »
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Wto 22:52, 28 Lut 2006    Temat postu:

Uriel wyłączyła miecz, odgarniając półdługie włosy z twarzy. Stanowczo musi je skrócić zanim ktoś wcześniej przez nie skróci ją o głowę. Odwróciła się w stronę Caspra i zmierzyła go srogim spojrzeniem.
- Chłopcy nie bawią się blasterami- warknęła wyrywając mu broń. Chłopak oponował, ale najwyraźniej cały szacunek, który czuł do Jedi kazał mu trzymać język za zębami i pokornie kiwnąć głową.- Następnym razem trzymaj się z daleka, ten robot mógł zrobić Cię zabić!.- dodała, ale gdy tylko zakończyła swój monolog jej twarz stała się pogodniejsza.- Jeżeli już chcesz bawić się w bohatera… Przynajmniej celuj w odpowiednie tarcze, a nie takie co zrobią z ciebie sitko. Zasadniczo wpierw myślisz, potem działasz, ale tylko zasadniczo.- to mówiąc oddała mu blaster i poklepała po ramieniu.

- Co to było?- spytała podchodząc do Artemisa i starając przyjrzeć się szczątkom robota, ale jakby nie wiedzieć jak mocno wytężała wzrok sterta żelastwa wciąż była stertą żelastwa i nic szczególnego dziewczyna wypatrzeć nie mogła.

- Niezłe cięcie. Ooo… Czerwone ostrze…? Ten kolor to rzadkość wśród kryształów i zwykle noszony przez… Sithów.- powiedziała mierząc czerwone ostrze miecza, a następnie spoglądając na Artemisa wzrokiem, który bez wątpienia przewierciłby się przez…wszystko.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Śro 0:09, 01 Mar 2006    Temat postu:

Artemis odgarnął włosy z twarzy, po czym wyłączył swoje świetlne ostrza. Odwrócił się w stronę Uriel, lecz nie spojrzał jej w oczy. Przypiął klingi do pasa po czym odezwał się spokojnym tonem
-Masz rację, niezłe cięcie.
Mówiąc to otrzepał swoją tunikę, po czym ruszył powolnym krokiem w kierunku chaty w której znajdowali się obecnie Samuel i Luna mijając przy tym Uriel, tak jakby jej nie było, lecz gdy już znalazł się za jej plecami przystanął, spojrzał gdzieś przed siebie i powiedział
-Pamiątka. Można powiedzieć, że zdobycz po ciemnym jedi, którego udało mi zabić dawno temu.
W akcencie Artemisa dało się wyczuć kłamstwo. Artemis nawet nie starał się żeby to brzmiało wiarygodnie Po prostu ruszył dalej przed siebie jakby Uriel tu wcale nie było.
Wtem do jej głowy doszła delikatna, subtelna i uspokajająca fala mocy, przekazująca mniej więcej wiadomość w stylu.
„ Uriel… to nie jest opowieść na to miejsce i na ten czas. Dodatkowo nie chciałbym, aby coś wyszło poza zakon”
Khaan od razu poczuła, że w ostatnim zdaniu Artemis miał na myśli stojącego nieopodal Caspra.

Rycerz wszedł do domu. Od razu dało się poznać, iż toczyła się tu walka. Zobaczył leżącą Lunę a nad nią Samuela, który koncentrował się najwyraźniej starając się ją uleczyć, lecz z tego co wywnioskował Artemis chyba nie za dobrze mu szło. Podszedł bliżej i przyjrzał się dokładniej scenie. Luna nie wyglądała zbyt dobrze. Przykucnął przy niej po czym powiedział chłodnym głosem:
-Nie martw się, znając Jedi zapewne nie z takich opresji wychodziłaś.
Rycerz wstał po czym ruszył w stronę koncentrującego się Silverworda. Położył mu delikatnie rękę na ramieniu, starając się nie wyrywać Samuela z koncentracji, mówiąc do niego.
-Też nie jestem za dobry w tej dziedzinie mocy, ale razem może nam coś z tego wyjść.

Mówiąc to Artemis również się skoncentrował i wspomagał fale mocy Samuela swymi własnymi wiciami mocy.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Śro 14:05, 01 Mar 2006    Temat postu:

Uriel spojrzała na mężczyznę z mieszaniną zdziwienia i poirytowania. Kim on tak naprawdę był? Chyba nie spodziewał się, że dziewczyna uwierzy jego słowa, ale cóż miała począć? Uszanuje jego… słowa, a skoro nie chce powiedzieć prawdy…Hmm… Chyba jeszcze nie dojrzał do mówienia o swojej przeszłości, a po głębszym zastanowieniu Uriel raczej mu się nie dziwiła. W milczeniu poszła za Artemisem, trzymając odległość między nimi na dość… dużym poziomie. Obok niej szedł Casper, rozglądając się dramatycznie we wszystkie strony co nieco ją irytowała, ale jak na Jedi przystało, znosiła z należytym spokojem…

- Nie próżnowałaś jak widzę.- powiedziała Uriel rozglądając się po pomieszczeniu, które wyglądało jakby przeszło przez nie stado bydła, a nie jedynie Jade i Silverword.
- Czemu ty nie pomagasz?- spytała nagle Casper widząc jak Samuel i Artemis w skupieniu starają się pomóc Lunie.
- Poradzą sobie beze mnie… A poza tym… Niezbyt lubię używać tej umiejętności.- odpowiedziała spokojnie, jednak… Wyszła z domu, nie to, że nie chciała przeszkadzać… To całe skupienie, ta siła lecznicza… Źle na nią wpływały… Nie lubiła tego, uważała, że co ma wisieć nie utonie… Skoro czegoś nie da się uratować to nie ma po co próbować… Taki jest los, a losu nie da się zmienić…

Wychodząc trzasnęła lekko drzwiami, raczej przez przypadek niż umyślnie. Oparła się o ścianę i spojrzała przed siebie…

~ Co tu się stało…?~


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Śro 14:18, 01 Mar 2006    Temat postu:

SCENA 3: Wracamy do domu

Trójka Jedi czekała w salonie w pałacu Senatora Organy. Czekali. Czwarta przebywała w szpitalu, lekarze byli dobrej myśli, powtarzali, że zniosła strzały iporażenie lepiej niż można było przypuszczać, a teraz musza tylko ją przebadać i zaraz ja puszczą.

Niemniej, sytuacja była nerwowa. Ktoś dostał się na Alderaan. Zastawił na nich pułapke i wyparował, a oni nie wiedzieli nic. No prawie nic. Próbowali usystematyzować wszystko co się wydarzyło:

Polecieli na farme, dostali zwierzaki i szukali Caspera po bagnach, a Luna wzieła speeder ale to chyba bez znaczenia. Wrócili na farme, dziwnie cichą. Przeszukali ją. Uriel znalazła ślady frachtowca, oraz odchodzące od niego ślady robotów i ludzkie, które były w obydwie strony. Na farmie miałą miejsce walka, 2 roboty strażnicy i 2 roboty kule, na 4 Jedi, był jeszcze Casper. Luna została ranna, ale nie tak poważnie, wyjdzie z tego. Zniszczyli roboty. Znaleźli Avika w domku, związanego i zakneblowanego. Mówił coś o mężczyźnie, który pojawił sie kilka godzin po ich wyjściu, ale nie pamięta żadnych szczegółów, prócz pierścienia który człowiek nosił na palcu, ale to tyle gdyż przybysz zaraz po rozpoczęciu rozmowy ogłuszył staruszka. Ten obudził się związany i zakneblowany, gdy rozleły się strzały. Uwolnili go. Avik porzyczył im swój repulsorowy transporter. A teraz byli tutaj. Gdy życie Luny pozostawało w rękach lekarzy.

Nagle dzwi otworzyły się i wszedł przez nie robot protokolarny...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Śro 17:52, 01 Mar 2006    Temat postu:

Może Jade dostała, na co zasłużyła.
Może na to nie zasłużyła.
Ale i tak nie ma się po co na razie tym stresować...lekarze byli mistrzami w swoim fachu, za jakiś czas (niestety) Luna wyjdzie z tego. Silverword miał nadzieje, że owa dziewczyna wyniesie z tego jakąś pożyteczną naukę i nigdy więcej nie będzie wpierw działa, potem myślała...no ale cóż, niektóre marzenia na zawsze pozostaną marzeniami.

Za to zastanawiało go, czy gdyby nie jego (no dobra, potem, ale dopiero potem, również i Artemisa) szybka i sprawna pomoc stan Luny byłby teraz tak dobry? No cóż, na niektóre pytania nigdy nikt nieodpowie.

Nie miał się więc po co stresować Luną.
Za to jego umysł jak zwykle w takich sytuacajch szukał wszędzie spisków i zdrajców. Jak zwykle. Ale niemożna powiedzieć, że to źle-podczas pierwszych misji ze swym, z Mocą już zjednoczonym mistrzem, kilka razy był zbyt naiwny, co mogło się źle skończyć. Wolał wszędzie wypatrywać zdrady i noża w plecy, dostać od wroga w odsłonięty zadek z blastera.
Metaforycznie oczywiście.

Przez cały czas Samuel...COŚ...czuł...jego umysł wciąż...właściwie Samuel nie wiedział sam, co. Jednak z każdą chwilą "to coś" narastało, coś jakby się...zbliżało?

Owe "coś" stało się niesamowicie silne, a w dodatku z każdą chwilą się nasilało, gdy ich zdrowa trójka właśnie przebywała sobie w salonie. To "coś" było niczym nachalna i uperdliwa mucha....
Ale to coś sprawiło, że młodzieniec był już, podświadomie, gotowy do obrony i ataku. Coś mu podpowiadało, że tylko w Mocy znajdzie tarczę...i miecz. Tylko w niej znajdzie siłę w tej chwili.

"Coś" uderzyło w niego z niesamowitą siłą, podsuwając mu myśli typu "Palić niszczyć i uszkadzać" czy inne "Miażdzyć i wyrzucić przez okno" w momencie, gdy otworzyły się drzwi.
I pojawił się w nich droid protokolarny?
Ale to "coś" wręcz namawiało go, by cisnął droidem o ścianę, zmiażdzył go, posmażył nieco piorunkiem i w ogóle.

Luna pewnie by tak zrobiła, ale nie Samuel! Nie, nie nie! On działa rozważnie. Tak, działa mądrze i rozważnie!
Dlatego wpierw postarał się powiadomić swych "przyjaciół", że nadeszło niebezpieczeństwo, a dopiero potem...przygotować się do odparcia ataku.

Nie. Nie zaatakuje pierwszy.
(Oczywiście, ktoś mógł pomyśleć że Samuel chce się tylko bronić...w pewnym sensie miał racje. Ale nie w całości, gdyż Samuel miał nadzieje, że brudną robotą zajmą się koledzy.
Nie chciał zepsuć sobie dzisiejszej kreacji.)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Samuel Silverword dnia Śro 18:33, 01 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Luna Jade
Gość







 Post Wysłany: Śro 18:08, 01 Mar 2006    Temat postu:

Luna czuła się już dobrze, nawet bardzo, jednak uraz psychiczny został.
Niezbyt pewnym krokiem wyszła zaraz za robotem z lekko smutną miną.
Pierwsze słowa skierowała do Samuela
-Dziękuję Ci, gdyby nie ty nie wiem, co by się ze mną stało
Przez moc wysłała też coś w rodzaju przyjacielskiego uścisku, ale nie była pewna czy dobrze to odebrał, w końcu jej mistrz nie uczył jej posługiwania się mocą, ale mieczem, co w nie zawsze wychodziło jej na dobre, ale cóż, to nie jej wina.

Dziewczyna podeszła do okna, z którego roztaczały się piękne widoki
-Dzień się jeszcze nie skończył, ciekawe, co nas jeszcze spotka
Nie sądziła, że dostanie odpowiedź, więc nawet nie spojrzała w stronę jedi, tylko spoglądała na Silwerwooda
 Powrót do góry »
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Śro 19:28, 01 Mar 2006    Temat postu:

Artemis siedział w wygodnym fotelu w poczekalni bawiąc się przy użyciu mocy małym komunikatorem rozkładając go i z powrotem zbierając w całość. Przez całą resztę dnia nie odzywał się do Uriel. Dodatkowo udawał, że nic się nie stało i nic na nim nie ciążyło…ale czy aby na pewno?
Jego rozmyślenia przerwał widok rozpędzonego ścigacza mknącego nad Couruscant, którego zauważył na sekundę w oknie, zanim zniknął mu z pola widzenia.

Rozłożył się bardziej komfortowo w fotelu, oraz odłożył komunikator. Podparł ręką podbródek i zaczął myśleć nad tym co się stało na farmie.
Uśmiechnął się tylko do siebie , następnie zauważył, że z Samuelem jest coś nie tak. Jego twarz, ze sztucznie pogodnej i jeszcze bardziej sztucznie uśmiechniętej stała się na bardzo krótki okres czasu jakby zdenerwowana. Artemis naprężył mięśnie w pogotowiu, odruchowo kierując ręce do swego pasa. Serce zaczęło mu szybciej być.
~Chyba nie..
Nie dokończył nawet swojego przypuszczenia gdy otworzyły się drzwi a z nich wyszedł. .zwykły robot. A za nim Luna.
Artemis ponownie się rozluźnił i wygodnie oparł się na fotelu czekając na dalszy rozwój wypadków i spoglądając w okno.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Śro 19:40, 01 Mar 2006    Temat postu:

Robot który wszedł przed Luną zakomunikował:
Odebrano połączenie z Corusant, Mistrz Yoda chce z wami rozmawiać, oczekuje was w pokoju z holoprojektorem dalekiego zasięgu.


Nagle ma korpusie robot odwrócił się w strone Artemisa, na jego korpusie otworzyła się klapka i z wnętrza natychmiast wypalił ukryty blaster. Trafiając Jedi w prawy bark.

-Och nie co ja zrobiłem, tak mi przykro panie Artemis - zaskrzeczał robot, jednak co innego mówił a co innego robił. Lufa blastera była ciągle wymierzona w Artemisa...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Śro 20:39, 01 Mar 2006    Temat postu:

Dziewczyna siedziała na jednym z krzeseł, pogrążona w myślach. Była szczelnie zawinięta w jasnobrązowy płaszcz i jedyne co z niego wystawało to czubek jej głowy. Zadziwiające jak bardzo nastrój kobiety może się zmienić w tak krótkim czasie, ale Uriel nie myślała teraz o tym. Coś nie dawało jej spokoju… Jakaś…siła? Ale jakaś inna… Nie przenikniona i nieodgadniona. W każdym razie to *coś* nie dawało młodej Jedi spokoju…

Dopiero kiedy robot protokolarny, a za nim Luna weszli do pomieszczenia podniosła głowę i spojrzała na nich. W milczeniu przyjęła wszystko do wiadomości, a kiedy robot przekazał, że mistrz Yoda chce się z nimi skontaktować wstała i już miała zamiar udać się do pokoju, ale wtedy…

Strzał. Zapewne gdyby strzelił jakiś zabójca czający się pod jednym z foteli byłaby mniej zaskoczona niż widząc, że to z robota padł pierwszy strzał. Dziewczyna instynktownie wyciągnęła rękę i silną falą Mocy pchnęła robota na ścianę, wyciągnęła miecz świetlny i włączyła go. Już chciała się spytać, czy Artemisowi nic nie jest… Ale… Coś jej nie dało… Czyżby poczucie dumy…? Może… Ale nie to było teraz ważne… Nie chciała, żeby ten robot strzelił raz jeszcze, tym razem trafiając w dziesiątkę.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Luna Jade
Gość







 Post Wysłany: Śro 20:49, 01 Mar 2006    Temat postu:

Luna jednym ruchem ręki zrzuciła płaszcz, chwyciła miecz i doskoczyła do Artemisa włączając swój miecz
-Trzymaj się
Rana nie wyglądała źle, można powiedzieć, że była prawie taka sama jak w jej wypadku lecz w innym miejscu
-Nie jesteśmy tutaj bezpieczni, ktoś naprawdę się na nas uwziął, musimy znaleźć bezpieczniejsze miejsce
Dziewczyna była gotowa na to, że wszyscy przejadą po niej z góry na dół z krytyką, jednak wypowiedziała te słowa i nie mogła ich cofnąć.
W jednym ręku nadal trzymała miecz w drugiej skupiała moc, aby przynajmniej trochę zagoić ranę
 Powrót do góry »
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Śro 21:01, 01 Mar 2006    Temat postu:

Ojej. Zignorował jego ostrzeżenie...i zapłacił za to.
To była kara za jego ignorancję. Jak Samuel ostrzega, to ma swój powód.
Jak Samuel ostrzega to trzeba się ostrzeżenia Samuela słuchać.
Samuel nie ostrzega bez powodu.

A jak się go nie słucha, to się cierpi.

Postanowił nic nie robić droidowi. Już się nim dziewczynki zajmą...
A może? Może lepiej mieć pewność, że to będzie zrobione dobrze...
...ale mu się taaak nieee chce...i kreacje sobie zepsuje...
...
No cóż, Uriel posłała go na ścianę. To on...
Zmarszczył brwi. Skupienie. Wczuć się w żywą Moc, a następnie nią manipulować...
Skupił swoją wolę na blasterze droida.
Zacisnął ręke.
Skupienie...
Szybki ruch ręką, jakby coś wyrywał.
...i Moc. Jest tylko Moc.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Śro 21:22, 01 Mar 2006    Temat postu:

Artemisowi zrobiło się chwilowo ciemno przed oczami. Potem przeszył go straszliwy ból. Okazało się, iż pocisk został wystrzelony ze zwykłego droida medycznego. Rycerz przeklął po cichu, po czym szybko sięgnął po swe klingi, lecz ku jego skrytej radości nie musiał ich włączać. Uriel Khaan dosłownie zmiotła droida z jego pola widzenia. Odetchnął głęboko. Dzięki padawance mógł uniknąć ponownych, krępujących pytań o kolor ostrza. Wtem jego rana zaczęła go mocniej piec. Odruchowo chwycił się za szramę po blasterze i wstał z fotela na kołyszących się nogach. Gdy rozejrzał się po pomieszczeniu robot był już na ścianie. Gdy podbiegała do niego Luna odpowiedział.
-Nic mi nie jest.
Uśmiechnął się mimowolnie, zabrzmiało to jakby grał jakiegoś męskiego przemytnika. Jednak naprawdę według Artemisa ta rana postrzałowa nie wyglądała poważnie.
Delikatnie, lecz zdecydowanie zdjął z siebie dłoń Luny i kiwnął jej głową w podzięce.
Odwrócił się do Uriel z zamiarem podziękowania jej za wybawienie z tak trudnej sytuacji, lecz wyraz, jaki zobaczył na jej twarzy od razu go zniechęcił do zaczynania z nią jakichkolwiek rozmów. Stała tam z dumną twarzą, wyraźnie niezbyt przychylna do rozmowy.
Spojrzał kątem oka na Samuela. Jego twarz wykrzywiona była w grymasie samouwielbienia. Najwyraźniej tonął we własnej dumie z racji tego, iż wyczuł wcześniejsze niebezpieczeństwo.
Artemis ponownie przeklął.
~-Jak ten zarozumiały, podrzędny, szeregowy dupek wyczuł zagrożenie?! W dodatku wypływające od robota?!
Pomyślał sobie Artemis, po czym zbeształ w myśli samego siebie za taką nieuwagę pomimo ostrzeżenia.
Odwrócił się ponownie do grupy i pomimo bólu wycedził przez zęby.
-Nigdzie nie możemy być bezpieczni. Skoro ten sabotażysta potrafi niepostrzeżenie wykorzystywać takie środki jak roboty medyczne w publicznych miejscach to znaczy, ze jest bardzo dobry.. i może szykować na nas pułapki praktycznie wszędzie, gdzie będzie miał na to ochotę.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Śro 22:04, 01 Mar 2006    Temat postu:

Uriel poczuła nagłe ukłucie… czegoś… Dziwne uczucie… Nagle chciała po prostu krzyknąć, uderzyć… Dziewczyna sama zdziwiła. Nie…to nie mogło być…*to*… Zazdrość? Ale o kogo…? Czemu? Po co? Przez kogo…?

- Pokój z holoprojektem będzie chyba odpowiedni… Mistrz Yoda na pewno będzie chciał się dowiedzieć czegoś więcej o tym… Wszak… Nie nasze życie tutaj jest teraz ważne. Jeżeli te ataki nie ustaną komuś z normalnych cywili może stać się krzywda.- powiedziała spokojnie.- Mam nadzieję, że rana nie jest zbytnio powieszch… znaczy, głęboka.- poprawiła się szybko, dotkliwie gryząc w język.

- Luna… pohamuj się trochę…- mruknęła do padawanki opuszczając miecz świetlny.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Śro 22:33, 01 Mar 2006    Temat postu:

-Mam nadzieję, że rana nie jest zbytnio powieszch… znaczy, głęboka
Powiedziała do Artemisa Uriel, gdy myślał nad tym, jak ktoś mógł niepostrzeżenie przeprogramować robota w takim miejscu. Rycerz spojrzał naprawdę zdenerwowany na Uriel.
- Przykro mi, ale wydaje mi się, że mogłaby boleć mocniej
Wycedził ze złością po czym dodał, tym razem używając mocy aby tylko Uriel to usłyszała
- A jeżeli cały czas chodzi ci o sytuację na farmie, to… to… Uriel. Jeżeli zaufał mi mistrz Mundi… mistrz Yoda, to dlaczego do diabła ty nie możesz?
Powiedział w myślach spokojnym, lecz pełnym wyrzutów głosem, po czym kontynuował.
-Jeżeli jednak nie potrafisz znieść mojego towarzystwa, nie potrafisz wytrzymać od czasu kiedy zobaczyłaś moje ostrze.. to po prostu mi powiedz. Nic mnie tu JUŻ nie trzyma, w każdej chwili mogę odlecieć jeżeli tak bardzo ci na tym zależy
Gdy Artemis skończył się koncentrować, oparł się o ścianę i masując bark powiedział chłodnym, obojętnym tonem.
-Padawanka Khaan ma rację. Powinniśmy się tam teraz udać. Kto wie, może tam również czeka na nas miła niespodzianka, ale wolę już udać się do pokoju z holoprojektorem, niż stać tutaj bezczynnie. Być może Yoda ma nam do przekazania jakieś słowa mistrza Mundiego.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Zgrywa » Retrospekcja: Łowca w strugach deszczu
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następny
Strona 7 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group