FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Dantooine - rozdanie drugie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Dantooine - rozdanie drugie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Śro 22:17, 07 Cze 2006    Temat postu:

- Hmm, bez narzucania się kapitanowi? - Zastanowił się Vissan.
- Jedyne takie urządzenie jest w mojej kajucie... Nie zdążyłem zrobić bałaganu więc... Masz tutaj kartę kodową do drzwi - Podał jej elektroniczny klucz. Przypomniał sobie że nie otwierał zamkniętej na kod torby podróżnej, więc nie powinno to być jakieś specjalne naruszenie jego prywatności.

Vissan szybko się nad czymś zastanowił i zatrzymał Uriel.
- Bym zapomniał. Zdążyłem już zakodować cały system. To dość skomplikowane, może lepiej pójdę z tobą - Powiedział.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Śro 22:38, 07 Cze 2006    Temat postu:

Uriel spojrzała z lekką podejrzliwością na barona.
- Skomplikowane, hm…?- mruknęła unosząc jedna brew.- Skoro pan nalega… Proszę.- powiedziała przepuszczając mężczyznę w drzwiach równocześnie wychodząc odwróciła się szybko do Artemisa z męczeńską miną jednak szybko wyszła i skierowała swoje kroki do kajuty barona.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Śro 22:49, 07 Cze 2006    Temat postu:

- Przepraszamy na chwilę - Rzucił baron Artemisowi starając się swoją miną jak najbardziej wyrazić absolutnie niewinne intencje. Szybko poprowadził dziewczynę do kajuty, otworzył drzwi i wpuścił ją przodem. Zrzucił z łóżka torbę podróżną i walnął ją w kąt wskazując Uriel fotel przed monitorem komputera. Stojąc obok oparł przedramiona na niewielkim biurku i po włączeniu urządzenia szybko wstukał parę komend. Dawne znajomości obligowały do zabezpieczeń - więc baron powpisywał wszędzie odpowiednie hasła.

Tymczasem statek wyszedł na chwilę z nadprzestrzeni w punkcie tranzytowym. [sorry za godmodding ale juz nie chce mi sie kasowac postów]

- Terminal jest do twojej dyspozycji... - Zaczął. - Gdyby coś... Zaczekaj sprawdzę tylko tą wiadomość - Na pulpicie pojawiła się ikonka. - Musiała dojść teraz, właśnie wyszliśmy w punkcie tranzytowym... - Baron przebiegł wzrokiem po treści. Wiadomość była pozbawiona adresu nadawcy, jednak charakterystyczny styl wypowiedzi pozwolił Vissanowi rozpoznać, iż wysłał ją informator z Coruscant. - O cho... - Powstrzymał się od przekleńtwa. - Zobacz. Zaatakowano Eriadu!

Wyszliście po 18 godzinnm locie nad Bandomeer. Lo powrotny trwa tyle samo. Lot na Eriadu z Coruscant wszym stakim trwa 33 godziny. Wniosek na Eriadu możecie być koło 20 godzin po przylocie Dredzików.

[Ile razy, do ch**a wafla mam mówić - NIE lecimy na Eriadu. ]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vissan dnia Czw 11:55, 15 Cze 2006, w całości zmieniany 2 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Czw 13:54, 08 Cze 2006    Temat postu:

Artemis został sam w pomieszczeniu, w którym jeszcze przed chwilką pozostałą dwójka rozmawiała ze sobą na temat misji. Ale teraz nie było tutaj już nikogo.
Rycerz przysunął do siebie jeszcze raz dane, jakie zgromadzono na temat Dantooine i panującej na niej władzy.
-No cóż, wywiad Republiki nie jest zbyt sumienny w swoich obowiązkach
Powiedział po cichu, przeglądając kolejne strony.
W końcu odłożył dane i rozciągnął się w swoim krześle. Myślał nad tym, co teraz robili jego towarzysze razem z nim wysłani na misję. Wnet przypomniał się rycerzowi męczeński wyraz twarzy, jakim obrzuciła go padawanka zanim wyszli. Artemis pokręcił z niedowierzaniem głową. Uriel Khaan... odporna na działanie szarmanckiego barona, inteligentna i wykazująca bardzo duże zdolności władania mocą.
~Jest padawanem i już teraz stoczyła ze mną wyrównany pojedynek...
Myślał sobie rycerz, po czym doszedł do wniosku, że ta uczennica zdecydowanie przekracza normy padawana. Ma nadzwyczajny talent, który Artemis od razu zauważył. Pozostaje tylko pytanie jak go wykorzysta...ale Artemis nie zawracał sobie narazie tym głowy. Bardziej interesowało go, co Khaan wiedziała na temat kryształowych jaskiń. Z tego, co opowiadał mu jego mistrz, rycerz pamiętał, że podczas konstrukcji miecza świetlnego naprawdę warto się tam udać.
~Tyle, że wtedy miałem parę mieczy...ale teraz?
Artemis walczył dwoma mieczami. Trenował tym stylem od samego początku, opanowując go do perfekcji. Bez drugiej broni był niczym przemytnik bez blastera.
~No cóż, zdaje się, że padawanka nie wyruszy do jaskiń sama, o ile ma ochotę na towarzystwo
Pomyślał Artemis ponownie się rozciągając. Lecz tym razem zrobił to bardziej energicznie. Już nie mógł się doczekać, kiedy wylądują.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Czw 12:03, 15 Cze 2006    Temat postu:

- Eriadu? Jeżeli konfederaci zdobędą Eriadu wojnę Republika ma już z górki.- warknęła zaglądając baronowi przez ramię. Jej usta wykrzywiły się w grymasie złości.- I jak zwykle… Wojna toczy się obok, a my lecimy na pograniczne Dantooine przekonywać rolników do racji Republik.- dodała uderzając pięścią w oparcie fotela na którym siedział mężczyzna. Jej serce przyśpieszyło rytmu kiedy szeleszcząc głośno kurtką wyszła z pomieszczenia. Miała ochotę zniszczyć wszystko co wpadło w zasięg jej wzroku, w powietrzu można było niemal wyczuć jak Moc buzuje w niej. Była wściekła.
- Shutta!- warknęła uderzając o futrynę wejścia do Sali, w której wcześniej mieli ‘lekcję nr.1’, Artemis wciąż tam był.- Lecimy na Dantooine, a Separatyści zaatakowali Eriadu! Rozumiesz…? My będziemy użerać się z niezdecydowanymi wsiarzami martwiącymi się o swoje bydło bardziej niż o to kto wygra tą wojnę podczas gdy Republika jest na skraju upadku!- usiadła naprzeciwko mężczyzny ukrywając twarz w dłoniach.- To jest takie… Nie sprawiedliwe.- powiedziała w końcu siląc się na moment opanowania.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Czw 13:52, 15 Cze 2006    Temat postu:

Vissan pobiegł do stanowiska dowodzenia. Od progu rzucił kapitanowi:
- Proszę tu zaczekać. Zaatakowano Eriadu, musimy skonsultować się z władzami.

Baron nakazał dość bezczelnie oficerowi komunikacyjnemu inicjację kilku połączeń. Pierwsze - do dowódcy Rain Dancera który tkwił w przestrzeni tuż obok.

- Baron Vissan do Rain Dancera, natychmiast przekażcie na Eye of the Tiger że ma wracać na Rahab. Czekajcie na dalsze rozkazy.

Drugie połączenie - z centralą na Coruscant.
- Mówi baron Vissan w trakcie misji dyplomatycznej. Zaatakowano Eriadu, proszę o szczegóły. Nie wiem czy w tej sytuacji nie są zagrożone inne systemy, proszę o wytyczne.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Pią 22:35, 16 Cze 2006    Temat postu:

Kapitan jedynie przytaknął. Wszak to baron teorytycznie dowodził misją i to od jego kaprysu zależały korekty trasy. Broxin czuwał jedynie nad bezpieczeństwem całej operacji, tak więc wystarczyło, żeby był tam gdzie i dyplomata. A czy to miałoby się odbywać nieopodal Światów Środka, czy też w Zewnętrznych Rubieżach, nie miało żadnego znaczenia. Oczywiśćie póki trwało jego zadanie, a dowództwo nie zmieniało planów.

Sprawdziwszy kody jednostki konsularnej oraz potwierdziwszy tożsamość arystokraty, oficer postanowił odpowiedzieć na zadane pytania. Na początek odtworzył nagranie komandora Stevensona, stojącego na czele sił obronnych Eriadu.

- "Eriadu zostało zaatakowane. Właśnie z nadprzestrzeni wyskoczyła grupa wrogich okrętów. Są to trzy Munificenty, jeden Lucrehulk oraz dwie jednostki nieznanego typu. Są zbyt daleko od naszych okrętów by podać dokładne informacje, ale mają ponad dwieście metrów długości.
Wyskoczyli daleko od planety, dzięki czemu mamy możliwość opuszczenia systemu."
Nastąpiła krótka przerwa, włączał się drugi przekaz, zawierający wiadomość wysłaną dziesięć minut później po pierwszej.
- "Z Nadprzestrzeni wyszła kolejna grupa okrętów przeciwnika. Tym razem składa się z kolejnego Lucrehulka oraz dwóch innych nieznanych jednostek. Także w tym wypadku ciężko określić rodzaj jednostki. Są duże większe niż wcześniejsze, mają prawie kilometr szerokości. Ich ułożenie nie pozwala ocenić dalszych rozmiarów.
Oczekuje na rozkazy. Nasza flota systemowa aktualnie skupia się wokół stacji Golan."
-

Gdy materiał się skończył, operator z centrali postanowił osobiście doinformować senatora.
- Sir, otrzymaliśmy również informacje jakoby nastąpiło tymczasowe zawieszenie broni pomiędzy obiema stronami. Niepokojący jest jednak fakt, że wróg posiada znaczącą przewagę liczebną i tylko od niego zależy kiedy ten krótkotrwały pakt zostanie zerwany. - Przerwał, upewniając się, że nic więcej się jeszcze nie stało.
- W czym jeszcze mogę pomóc Panie senatorze? - Zapytał uprzejmie.

Zakładam, że wyszliście z nadprzestrzeni mniej więcej w tym samym czasie, w jakim dzieją się aktualne wydarzenia na planecie Tarkina - zawieszenie broni i delikatne ruchy statków...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Sob 10:58, 17 Cze 2006    Temat postu:

- Z pewnością wysłano już tam flotę. Nie ma sensu tam lecieć. - Powiedział baron. - To wszystko? uderzyli tylko na Eriadu czy gdzieś jeszcze? - Zapytał.

Oczekując odpowiedzi nakazał któremuś z młodszych załogantów przyprowadzić Uriel i Artemisa z sali konferencyjnej.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Sob 12:12, 17 Cze 2006    Temat postu:

Artemis został wyrwany z zamyśleń, gdy padawanka weszła pospiesznie do pomieszczenia w którym siedział. Wyglądała na bardzo zdenerwowaną. Czyżby to z powodu barona? Artemis uśmiechnął się do siebie pod maską. Wszystko wyjaśniło się po chwili. Eridu zostało zaatakowane, a padawance paliło się udać na linie frontu. Lecz było zupełnie odwrotnie. W czasie kiedy tam rozpoczynała się walka otrzymała nudną misję dyplomatyczną na Dantooine...
Artemis poruszył się, gdy usłyszał, ze Eriadu zostało zaatakowane. Chciał walczyć. Sto razy bardziej wolał walczyć, niż lecieć na Dantooine i nakłaniać tamtejszych tubylców do zawarcia paktu z Republiką... której nawet nie był częścią.Nie miał ochoty na misje dyplomatyczne. Nie był do tego stworzony. Dooku nauczył go walczyć i to było jego powinnością. Jego sposobem życia, Spojrzał w oczy padawanki. Ciemny rycerz zawsze myślał, że rycerze Jedi nazywali siebie strażnikami pokoju. Dlaczego więc tej dziewczynie tak paliło się do walki? Najwyraźniej była inna niż większość Jedi. Artemis musiał przyznać, że ta zaciętość bardzo mu się w Khaan podobała.
Rycerz wstał od stołu, analizując sytuację, po czym zwrócił się w stronę Uriel i powiedział:
- Nie widzę innego wyjścia, niż udać się na Eriadu. Negocjacje mogą poczekać, walka już trwa. Rozmawiałaś z baronem? Powinniśmy natychmiast zmienić kurs
Artemis momentalnie odżył. Już widział oczyma tą wielką bitwę. Już widział jak zatapia swój miecz w jakiś wrogu. Nie ważne, po czyjej stronie będzie stał.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Sob 12:15, 17 Cze 2006    Temat postu:

- O niczym innym nie zostałem poinformowany, Sir. Wydaje mi się jednak, że nagłe uderzenie na Eriadu oraz burza jaką wywowała rzeź na Neimoidii i Geonosis jest wystarczającym problemem. - Odparł a po chwili namysłu dodał.
- Pragnę również Pana poinformować, iż kanclerz zwołał nadzwyczajne zebranie senatu. Dobrze by było gdyby wysłał Pan na nie swojego przedstawiciela. - Mówił przesyłając na pokład statku aktualną listę zgłoszonych tematów i wniosków. Następnie przetransmitował wystąpienie przywódcy Republiki, który zajął oficjalne stanowisko w sprawie mordu dokonanego na dwóch planetach przez wysoko postawionych dowódców WARu.

Kapitan Broxin wsłuchiwał się rozmowę. Kiedy zaczęła ona dobiegać końca, podszedł do senatora i zapytał.
- Czy piloci mają obliczać już koordynaty do skoku w nadprzestrzeń Baronie? Jak rozumiem, nasz cel nie uległ zmianie i lecimy na Dantooine? A może chce Pan powrócić na Coruscant? -

Tymczasem do pomieszczenia pełniącego funkcję sali odpraw, wkroczył jeden z członków załogi.
- Baron Vissan prosi Was o natychmiastowe przybycie na mostek. - Oznajmił krótko oczekując, że Jedi za nim podążą.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Sob 15:45, 17 Cze 2006    Temat postu:

- NIE możemy lecieć na Eriadu, jesteśmy zbyt daleko, to nie ma sensu. Nawet jeżeli byśmy tam dolecieli jedyną rzeczą, którą moglibyśmy tam robić albo przywitać się z nowymi, lub starymi panami planety i pomagać w usuwaniu zniszczeń.- warknęła opierając się o stół. Wzniosła wzrok ku sufitowi oddychając głęboko.- Nerwy tutaj nie pomogą… Aczkolwiek z chęcią, nawet ogromną poleciałabym na Eriadu… Mamy zadanie do wykonania. Po prostu na razie łudźmy się, że to nie będzie zwykła misja dyplomatyczna.- westchnęła.

Kiedy jeden z ludzi barona powiedział, że są oczekiwani na mostu odwróciła tylko wzrok.
- Już idziemy…- powiedziała odmachując lekceważąco dłonią.- Nie wiem jak ty, ale ja oczekuję cudu. Dużego cudu, nie mam zamiaru użerać się z niedoukami. Jeżeli to co wyczytałam w starych holokronach świątynnych na Dantooine znajdują się kryształowe jaskinie. Może nie w wielkich ilościach, ale jeżeli się dobrze poszuka… Taka jaskinia zawsze jest miejscem gdzie Moc buzuje, więc nie będzie jakąś… specjalną trudnością. Jedyną rzeczą, której możemy tam oczekiwać to Kinrathy, może mynocki bo to lubi ciemne miejsca… Ogary Kath’a, Tach’y… Nic specjalnego… Bo raczej wątpliwe aby cos większego się tam zachowało… Żadnych Rancornów… Zero zabawy… Czasami aż szkoda słuchać, że Terentateki wyginęły… Chociaż, te bestie żyły wiekami, dlatego tak bardzo wśród Jedi liczyło się zabicie jakiegoś…- dziewczyna zanurzyła się w swoich wspomnieniach, po chwili jednak jakby zorientowała się, iż tuż obok niej siedzi Artemis. Otrząsnęła się i wstała z krzesła.- Wybacz, czasami zaczynam gadać jak katarynka… Nie wiem nawet czy wiesz czym były terentateki. Nieważne… Chodźmy, baron zapewne wychodzi tam ze skóry. Nie był zadowolony kiedy dowiedział się o Eriadu.- dodała wychodząc z pomieszczenia.

-Kinrath’y… One w sumie nie są takie złe, trzeba tylko uważać żeby Cię nie ukąsiły. Używają jadu aby zabić swoją ofiarę, ale nie są zbyt silne. Oczywiście gorzej jest gdy atakują w grupie, a w takiej jaskini pewnie mieszkają całymi stadami. Większą zabawę będziemy mieli jeżeli jakimś cudem natrafimy na Laigreki, „niby- predatory” na Dantooine choć w sumie patrząc na inne zwierzęta na tej planecie, to chyba nie trudno zostać tam okrzykniętym ‘mordercą’- zakończyła z niesmakiem. Jej monolog na temat fauny Dantooine trwał przez niemal całą drogę dzieląca ich od Sali konferencyjnej na mostek.

- Rozumiem, że jest coś o czym powinniśmy wiedzieć, skoro posłał pan po nas, baronie.- powiedziała wchodząc na mostek.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Sob 23:16, 17 Cze 2006    Temat postu:

Vissan potarł odruchowo brodę. W palce zakłuł go jednodniowy zarost.
- Pierwsza rzecz- prosiłem, mówcie do mnie po imieniu - Skrzywił się. - Druga rzecz - Zaczął znowu. - Kanclerz wystąpił na temat base delta zero na Nemoidii i Geonosis. Może być niezłe zamieszanie. Na Eriadu nie dolecimy przed flotą którą na pewno tam wysłano. O niczym innym ważnym mi nie powiedziano - mam zamiar teraz połączyć się z kanclerzem i dowiedzieć czy mamy kontynuować misję. Chciałbym też poznać wasze zdanie, ale może najpierw kanclerz.

Baron poprosił łącznościowca o połączenie z kancelarią - to kanclerz zlecił mu tą misje i to on powienien doradzić. W międzyczasie Vissan napisał krótką wiadomośc dla Are'ial w której polecił jej mieć się na baczności i wziąć udział w odpowiednich wydarzeniach w senacie. Następnie zaplótł ręce na klatce piersiowej i czekał na połączenie.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Czw 0:04, 22 Cze 2006    Temat postu:

Tym razem koordynator nie powiedział ani słowa i po prostu połączył Vissana z kancelarią senatu. Jednakże nawiązanie łączności potrwało o wiele dłużej niz zakładał dyplomata. W końcu, przed władcą systemu Rahab pojawiła się holograficzna sylwetka asystentki Palpatine'a, Sly Moore.
- Witam Baronie Vissan. - Powitała go kłaniając się lekko, mimo wszystko obdarzając go nieufnym spojrzeniem.
- Kanclerz jest w tej chwili zajęty. Sprawy wagi galaktycznej nie mogły czekać. Senat domagał się wyjaśnień. - Oznajmiła wyprzedzając pytanie senatora. - Czy mogę Panu jakoś pomóc? - Zapytała w charakterystyczny dla niej, krótki sposób.

Broxin natomiast, zupełnie zignorowany przez dyplomatę, którego miał ochraniać, postanowił poczekać jeszcze parę minut. Choć nikt nie przewidywał żadnych przykrych niespodzianek podczas trwania misji, to nie można było wykluczyć z całą pewnością, możliwości ewentualnego ataku. Tak więc przebywanie zbyt długo w jednym miejscu mogło okazać się niebezpieczne, jeśli na przykład ktoś ich śledził od samej stolicy Republiki. Prawdopodobieństwo takiej sytuacji było niemal zerowe, ale życie nauczyło kapitana pewnej rzeczy - nigdy nie być niczego pewnym. W końcu praktycznie wybici do nogi Jedi wysłani na Geonosis, nie spodziewali się ratunku ze strony gigantycznej armii, o której nikt nie miał pojęcia...
Dlaczego więc teraz nie mogli stać się celem ataku, bliżej nieokreślonej siły?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Czw 14:04, 22 Cze 2006    Temat postu:

Baron szybko odpowiedział kobiecie:
- Jesteśmy w drodze na misje dyplomatyczną, Dantooine. Dotarły do nas niepokojące wieści, chce się dowiedzieć, czy możemy kontynuować zadanie.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Nie 14:32, 25 Cze 2006    Temat postu:

Umbaranka spojrzała na władcę Rahab. Nie spodziewała się z jego strony tak lakonicznej odpowiedzi...
- Sądzę, że chodzi Panu o atak na system Eriadu. - Odparła lustrując mężczyznę wzrokiem, jakby badając jego reakcję.
- To sprawa wojskowych, nie dyplomatów. Kanclerz miał z pewnością powód aby wysłać Pana na tę misję. Proszę ją kontynuować. - Rzekła, a po chwili dodała na pożegnanie.
- Powodzenia. - Przekaz został zakończony, a Vissan otrzymał odpowiedź na zadane pytanie. Teraz pozostawało ruszyć w dalszą drogę...

Tymczasem Telemachus Rhade podróżował na pokładzie niewielkiej jednostki, będącej własnością Ouroboros Corporation. Punktem docelowym podróży była planeta Dantooine, na której to rahabański senator miał odbywać misję dyplomatyczną. Były komandor opuścił stolicę w ostatniej chwili. Niebawem prawdopodobnie roześlą za nim list gończy, tak więc w jego interesie leżała szybkość działania. Jego nowy sojusznik mu to umożliwił.
Kiedy weszli w nadprzestrzeń, pilot odwrócił się do pasażera.
- Do celu dotrzemy za kilkadziesiąt godzin, sir. - Powiedział krótko odnosząc się do oficera z należytym, niezależnie od sytuacji, szacunkiem.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Nie 16:10, 25 Cze 2006    Temat postu:

- Dziękuje, doskonale.
Rhade przymknął oczy i ułożył się wygodniej w fotelu. Podróż będzie trochę trwała i można ją spożytkować na sen, będzie potrzebował dużo siły na nadchodzące dni.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Nie 19:02, 25 Cze 2006    Temat postu:

Vissan rzucił krótko do kapitana:
- Proszę obliczać wektor. Lecimy dalej, skoro takie są zalecenia. I przekażcie Raindancerowi że ma dalej podążać za nami - Następnie poprosił za sobą dwójkę Jedi i opuścił mostek.

W korytarzu zwrócił się do padawanów:
- Nie bardzo mi się uśmiecha lecieć na to zadupie kiedy za nami toczy się akcja. Ale taki mamy rozkaz. Jakieś pytania, propozycje? - Westchnął spoglądając na Uriel i Artemisa. Nie czekając na odpowiedź dodał: - Bardzo dobrze. Uriel, jeśli dalej chcesz skorzystać z mojego terminala to nie widzę przeszkód. Będe w swojej kajucie... - Oddalił się w korytarzu.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Nie 22:35, 25 Cze 2006    Temat postu:

Artemis wzruszył tylko ramionami. Najwyraźniej na nic się nie przyda w obecnej sytuacji. Wolał walczyć na froncie niż udzielać się jako dyplomata. Lecz jeżeli władcy Republiki tak chcieli, nie pozostawało mu nic innego, jak wykonać powierzoną mu misję. Choć z drugiej strony.. dawniej mógł robić podczas wojny, na co tylko miał ochotę i to od niego zależało, gdzie będzie się udzielał... No cóż, czasy się zmieniają. Tym bardziej zmieniło się położenie w którym znajduje się obecnie Artemis.
- Gdybyście czegoś potrzebowali, będę w swojej kajucie.
Powiedział dawkowanie rycerz w kierunku padawanki i barona, po czym ruszył spokojnym krokiem przez pokład.

Nie miał co z sobą zrobić. Nie podobało mu się to całe latanie... Nie chodziło tu już o zamknięcie, czy ograniczenie swobody. Artemisowi przeszkadzała po prostu ta bezczynność. Z westchnieniem uderzył w panel, a drzwi do jego kajuty stanęły otworem. Wszedł do środka, po czym położył się na czymś na kształt pryczy. Rycerz leżał sobie spokojnie na plecach, starając się zasnąć, lecz nie potrafił tego zrobić z powodu jednej myśli, która wciąż wracała do jego głowy, nie dając mu spokoju.

Co właściwie stało się z jego mistrzem?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Pon 11:23, 26 Cze 2006    Temat postu:

Powtarzanie sobie w myślach iż Dantooine jest interesującą, pełną niezbadanych zakamarków i nie odkrytych grobowców planetą zdecydowanie nie zdawało egzaminu, chęci dziewczyny nie starczały aby nagle zmieniła zdanie na temat misji i jedynie nikłe światełko, które miała nadzieję iż niebawem zmieni się w jeden z przepięknych kryształów było po prostu zbyt słabe aby rzucić nieco jaskrawego i radosnego światła na ponury nastrój padawanki.

- Dziękuję, poczekam jednak z tym aż wylądujemy na Dantooine.- odpowiedziała z uśmiechem.- Baron wybaczy… Nie przepadam zbytnio za długimi lotami, a dawno nie oddawałam się medytacji.- dodała po czym skinęła lekko głową na pożegnanie mężczyzny i udała się śladami Artemisa. W dłoni podrzucała wisiorek dany jej przed odlotem przez Zafirrę. Kryształ mętnie odbijał sztuczne światło z lamp, teraz jego blask był przytłumiony zupełnie jakby sam kryształ pragnął czym prędzej znaleźć się na jakiejś planecie i spojrzeć na naturalne słońce.

Drzwi jej tymczasowej kajuty zamknęły się za nią z cichym sykiem, Jedi usiadła spokojnie na łóżku krzyżując nogi. Zapięła wisiorek na karku, wyprostowała plecy, dłonie położyła na kolanach i zamknęła oczy. Pozwoliła ponieść się Mocy w miejsce gdzie jawa staje się snem. Staje się, ale jeszcze nią nie jest, ta subtelna granica pozwalała na odprężenie zmysłów jednocześnie nie wprowadzając dziewczyny w twardy sen, wręcz przeciwnie. Dokładnie słyszała, nawet czuła jak cały mechanizm statku pracuje, oddech każdego członka załogi niósł się cichym echem w jej głowie. Pomyślała o Dantooine i jej oczom ukazały się żyzne pola, farmy, zwierzęta, a wszystko tak realne, że niemal mogła dotknąć je palcami. Teraz mogła wytrwać do końca podróży.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Śro 18:10, 28 Cze 2006    Temat postu:

Dowódca jednostki jedynie skinął głową dając znać pilotom, że już czas. Ci, wystukując odpowiednie komendy uruchomili hipernadpędy jednostek. Gwiazdy wydłużyły się nagle, przemieniając się z białych punkcików w linie...

Podróż przebiegała pomyślnie, nic nie przerwało błogiej ciszy panującej w tunelu nadprzestrzennym. Jednostka konsularna wraz z towarzyszącą jej eskortą, nie natrafiła na żadne anomalia - słowem, nikt nie dokonał ataku, a przynajmniej nie na tym etapie wyprawy. Każdy z pasażerów miał kilkanaście godzin wolnego czasu, z którym mógł uczynić co tylko chciał. Jedni poświęcili go na dokładne przestudiowanie każdej ewentualnej możliwości rozwoju wydarzeń. Inni zamknęli się w swoich niewielkich komnatach. Użytkownicy Mocy natomiast oddali się wszelakim rozważaniom...
Medytacje dodawały umysłom Jedi niezbędnej do działania trzeźwości. Umacniały ich związek z Mocą, poszerzały zdolność pojmowania. Niekiedy niosły ze sobą także pewne przesłanie, tudzież wizję nadchodzących wydarzeń bądź też widmo przeszłych. Były one ostrzeżeniem ze strony transcendentalnych sił, okalających Galaktykę, na które składała się każda jej cząstka.

Tym razem w umysłach wysłańców Zakonu, pojawiły się obrazy spokojnych równin, targanych spokojnym wiatrem. Rajski krajobraz rozciągał się aż po horyzont. Potem jednak, pokazała się jaskinia... ciemność skryła wszystko dokoła, ustępując miejsca dopiero jaskrawemu blaskowi. Błękit, zieleń, fiolet, czerwień... Istna faeria barw. Następnie ciemność... po sam koniec.
Uriel miała dziwne przeczucie zbliżającego się niebezpieczeństwa. Miała również wrażenie, że niebawem nastąpi coś bardzo ważnego, coś czego nie spodziewałaby się zastać w takim odludnym miejscu jak Dantooine. Podobne przeświadczenie towarzyszyło Artemisowi, rozważającemu nad losem swego dawnego mistrza. Musieli być bardzo ostrożni, nie mogli pozwolić sobie na lekceważenie tej pozornie, prostej misji.

W końcu, po przeszło trzydziestu godzinach, wyszli z nadprzestrzeni a w iluminatorach pojawił się olbrzymi glob. Kapitan Broxin nakazał wezwać na mostek senatora Vissana, w celu ustalenia dalszych poczynań. Tymczasem nawiązano kontakt z powierzchnią. Wydawało się, że nikt nie spodziewał się przedstawicieli Republiki... wszyscy zapewne się spodziewali, że Senat po jednej nieudanej misji dyplomatycznej, nie zdecyduje się na kolejną. A jednak...

Statek Rhade'ego natomiast, nadal znajdował się w błękitnym tunelu nadprzestrzennym i miał w nim być jeszcze przez co najmniej parę godzin. Oby tylko władca Rahab pozostał na planecie wystarczająco długo, aby powitać uciekiniera...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Dantooine - rozdanie drugie
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 2 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group