FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Dantooine - rozdanie drugie
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Dantooine - rozdanie drugie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Nie 0:22, 04 Cze 2006    Temat postu: Dantooine - rozdanie drugie

Gracze: Uriel Khaan, Artemis, Vissan, Indigo Tokken
GM: Toth


Na jednym ze specjalnych senackich lądowisk dyplomatycznych, panował niebywały gwar. Statek o szkarłatnym ubarwieniu, zbudowany w jednej ze stoczni Koreliańskiej Korporacji Inżynieryjnej, od paru godzin przygotowywany był do odlotu na Dantooine. Po nieudanej misji dyplomatycznej senator Amidali mającej na celu zmuszenie tej rolniczej planety do przystąpienia do Republiki, Senat postanowił ponowić próby mediacji wysyłając kolejnych przedstawicieli. Tym razem padło na Barona Vissana, przywódcy systemu Rahab, który również niedawno przyłączył się do wojny z Konfederacją Niepodległych Systemów. Miała mu towarzyszyć dwójka rycerzy Jedi wyznaczonych przez radę.

Stawka w grze była wysoka. Nie chodziło tu bynajmniej o znaczenie strategiczne - planeta ta nie była celem wojskowym. To był pojedynek na argumenty polityczne. Tysiące sektorów obserwowało wydarzenia w Galaktyce i to od nich uzależniało swą przynależność polityczną. Wystarczyłoby żeby Klan Bankowy przekonał władze Dantooine do swojej sprawy, aby już następnego dnia podobnie postąpiła setka innych systemów.

Wszystko więc zależało od talentów Barona Vissana... i asów jakie miał przywieźć w rękawie. Jego oferta musiała być co najmniej tak hojna jak Muunów, ale zarazem nie wymagająca zbyt wielkich obciążeń budżetu Republiki.

Kiedy prom został zatankowany i po trzykroć sprawdzono jego stan techniczny, kapitanowi oraz załodze pozostało tylko czekać na przybycie pasażerów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Toth dnia Śro 0:16, 08 Lis 2006, w całości zmieniany 4 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Nie 11:08, 04 Cze 2006    Temat postu:

Vissan był w lekkim pośpiechu - ledwie zdążył skończyć spotkanie z Telemachusem Rhade - i miał właśnie zamiar kupić sobie jakiś śmigacz, kiedy dotarła wiadomość o czekającym promie. Zamysł był nieco nie w smak baronowi, który nie miał zamiaru lecieć bez zabezpieczenia. Vissan w pośpiechu spakował do torby kilka rzeczy - po namyśle wyjął z futerału dwa wibromiecze z generatorem cieplnym i owinął w prześcieradło, kładąc na spód torby podróżnej. Założył wygodne czarne spodnie, skorzaną kurtkę lotniczą i przeciwsłoneczne okulary i pośpieszył na lądowisku na dachu apartamentowca. Wrzucił torbę do swojego Vampire'a i rozgrzał silniki...

Po drodze przesłał wiadomość do załogi Infernal Sundering, że mają natychmiast wracać na pokład i szykować się do odlotu. Na szczęście większość ludzi była na pokładzie gdyż przeprowadzano właśnie zmianę warty.

Na lądowisku koło jednostki dyplomatycznej Vissan zauważył krzątający się tłum. - "Za nic w świecie nie polecę nieuzbrojoną maszyną" - Pomyślał. - "Nie chce powtórki z Thyffery".

Nad lądowiskiem zaryczały silniki czarnego myśliwca, który z wyciem przeciążonych repulsorów osiadł nad platformą. Z maszyny wyskoczył baron, by podbiec do stojącego na zewnątrz kapitana.

- Ekhm - Chrząknął. - Po ostatnich zdarzeniach z Thyffery zadecydowano bym zapewnił eskortę misji. Poleci z nami jeden z moch okrętów jako zabezpieczenie. - Rzucił Vissan mając nadzieję, że jak to mówią młodzi "koleś łyknie ściemę". - Tak czy inaczej czekamy chyba jeszcze na Jedi?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Nie 14:11, 04 Cze 2006    Temat postu:

Kapitan Broxin oczekiwał przybyszów. Był sfrustrowany, bowiem po incydencie na Mon Calamari, został odsunięty od czynnej służby na głównym froncie i skierowany do dowodzenia misjami dyplomatycznymi. Nie darzył polityków szacunkiem. Zbyt mało z ich, wydawałoby się, nieskończonej ilości planów wcielają w życie.

Kiedy jednak nad płytą lądowiska pojawił się czarny myśliwiec, z którego wyskoczył mężczyzna, nie pasujący zupełnie do znanego mu wizerunku dyplomaty, był przekonany, że to pierwszy z Jedi. Powitał go więc salutem i zamienił się w słuch. Jakież było jego zdziwienie, kiedy okazało się, że przybysz jest w rzeczywistości przywódcą Rahabu.

Przez chwilę nie mógł wydusić słowa, ale w końcu zebrał się w sobie i krótko odpowiedział.

- Skoro tak zdecydował senat i dowództwo, to ja nie mam nic do powiedzenia. Musi Pan wiedzieć, że osobiście odpowiadam za Pańskie bezpieczeństwo. Proszę się jednak nie lękać, prawdopodobieństwo ataku podczas podróży czy na samej planecie takiej jak Dantooine, jest niemal równe zeru.- Na końcu przeszedł do sprawy oczekiwania na pozostałych pasażerów.
- Na to wygląda Panie... Baronie. Mam nadzieję, że stawią się równie szybko jak Pan.-


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Nie 15:27, 04 Cze 2006    Temat postu:

- Cóż... Podobne rzeczy słyszałem przed wyprawą na Thyfferę, ale obecnie to nieważne. Poczekajmy na Jedi - Powiedział. - Przepraszam na chwilę - Rzucił i odszedł kawałek. Wyjął komunikator i korzystając z bezpośredniego dostępu do holonetu, który jako senator miał darmowy, połączył się z Bel-Khanem.
- Czołem szefie, coś się stało?
- Lecę na Dantooine. Chyba nie dam rady odesłać wam Sunderinga - wolałbym nie lecieć z samą kanonierką
- Powiedział.
- Hmm - Zastanowił się cyborg. - Mamy jeszcze FAVa, ale bez załogi...
- To zróbmy tak - ja wezme Rain Dancera, Infernal Sundering wróci na Rahab, załadujecie do tego FAVa - Eye of the Tiger tylu ludzi ile będzie a reszte skądś załatwie. I spotkamy się na przykład w połowie drogi.
- Dobry pomysł. Załadować mu jakieś myśliwce?
- Weźcie 4 Scorpiony z Chargers, dwa niech zostaną dla demostracji klientom. I dorzućcie jakiś mały prom, powinien się zmieścić.
- Ok, jednostka wyruszy gdy tylko damy radę, dowódca będzie przesyłał informacje położenia na Rain Dancer.
- Dzięki, w razie czego wysyłaj wiadomości też na Rain Dancera. Na razie
.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Nie 21:27, 04 Cze 2006    Temat postu:

Lekko podniszczony śmigacz zatrzymał się nad lądowiskiem. Przez chwilę słychać jeszcze było pracę silnika, ale po chwili i to ustało, a z jego wnętrza wyszły dwie sylwetki. Jedną, wyższą był mężczyzna, drugą kobieta, a raczej dziewczyna wyglądająca na około 19-20 lat. Miała długie, czarne włosy i na pierwszy, a nawet drugi i trzeci rzut oka nie wyglądała na tego kim była. Miała na sobie czarne spodnie typowego, corelliańskiego kroju, ciemnozieloną bluzkę oraz kurtkę przewieszoną przez prawe ramie. Jedynie miecz świetlny przypięty do pasa ją zdradzał- była jednym z padawanów przydzielonych do misji dyplomatycznej.

Khaan była lekko niezadowolona z decyzji Rady. Misja dyplomatyczna, pff… Ona nie była dyplomatką, nie miała nawet najmniejszych zadatków na dyplomatę, a większość marnych prób rozwiązania czegokolwiek ‘pokojowo’ kończyło się najczęściej zrównaniem z ziemią danego miejsca.

Szybkim spojrzeniem obrzuciła statek, w sumie był on jej obojętny, nie znała się na statkach.
- Proszę wybaczyć nam spóźnienie.- powiedziała podchodząc do mężczyzn.- Jesteśmy uczniami przysłanymi przez radę Jedi, mamy pobrać nauki dyplomacji od Barona… Vissana.- powiedziała starając się niczego nie przekręcić.- Ale gdzie moja uprzejmość… Nazywam się Uriel Khaan, mój towarzysz to Artemis.- skłoniła się lekko po czym wskazała na mężczyznę.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Nie 21:56, 04 Cze 2006    Temat postu:

Vissan rozmawiał właśnie z kapitanem jednostki konsularnej, pokazując mu detale swojej czarnej, błyszczącej w popołudniowym słońcu maszyny. Jednak na widok zbliżających się osób przerwał rozmowę i zdjął ciemne okulary, które schował do kieszeni skórzanej kurtki, spod której wystawał ciemny podkoszulek.

Gdy para osób podeszła bliżej, promienie zachodzącego słońca skryły się za ich sylwetkami, pozwalając Vissanowi zlustrować ich wzrokiem. W przypadku barona oczywiste było, że zwróci najpierw uwagę na dziewczynę, choć stojący obok niej mężczyzna przykuł na moment spojrzenie maską oddechową umieszczoną na twarzy. Vissan znał jednak wiele osób które w ten czy inny sposób zostały zmuszone do wspomagania się podobnymi urządzeniami, więc samczy instynkt zwyciężył i baron musiał zlustrować Uriel - jak się przedstawiła - od stóp do głów. Cóż, musiał przyznać że jest piękna. Wyglądała na jakieś 20 lat, a większe wrażenie niż uroda (w końcu poznał przez ostatnie lata więcej kobiet niż niektórzy przez całe życie) zrobiły na Vissanie jej wyćwiczone ramiona odsłaniane przez krótkie rękawy koszulki. Cokolwiek sądził o Jedi, i jak wiele pięknych kobiet znał musiał przyznać że ta panna zrobiła na nim wrażenie...

Następnie rzucił spojrzenie drugiemu z, jak to określiła Uriel "uczniów". Maska na twarzy Artemisa zakrywała większość jego mimiki - co u barona powodowało pewną niepewność. Jako zapalony hazardzista lubił czytac z ruchów twarzy - w tym przypadku nie bardzo wiedzial co sądzić o mężczyźnie.

Aby krępująca cisza nie wydała się zbyt długo, Vissan postanowił się przywitać. Pierwsza myśl: - "Muszę zrobić to młodzieżowo" - Wywołała u Vissana mimowolny uśmiech. Sam miał zaledwie dwadzieścia pięć lat - więc postanowił traktować padawanów po prostu jak równorzędnych współpracowników.

Milczenie trwało już jakieś 10 sekund, co można było usprawiedliwiać tylko zapatrzeniem w Uriel, więc baron podszedł do niej i sprawił, by ta wersja była wiarygodna.

- Vissan - Rzucił ujmując dłoń dziewczyny. Nie powstrzymał się od zwyczajowego muśnięcia wargami jej wierzchu, zbyt długo obracał się wśród kobiet z wyższych sfer, lub które za takie się uważały. - Darujmy sobie tego "barona". Po prostu Vissan. Czy to nie ty ujęłaś Aurre Sing? Jestem pod wrażeniem.
Kolejno podał dłoń Artemisowi, i lekko potrząsnął jego prawicą.
- O tobie słyszałem niestety niewiele, ale z pewnością będzie okazja byśmy się poznali. Nie wiem kto zadecydował, że mam "uczyć was dyplomacji" - Odezwał się już do obojga. - Dam głowę, że w zakonie znacie teorie na ten temat znacznie lepiej niż ja, ale postaram się przekazać wam parę sztuczek. - Powiedział dość ironicznie. - Nie każmy kapitanowi czekać - Zaproponował. Mam tylko prośbę - Zaczął, mówiąc do dowódcy jednostki. - Czy jest możliwość zadokowania do jednostki mojego myśliwca? A może macie jakiś mały hangar?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Nie 22:33, 04 Cze 2006    Temat postu:

Artemis szedł koło padawanki po płycie lądowiska. Ciemne włosy rozwiewał wiatr, a jego brązowa szata charakterystycznie łopotała. Od kiedy pamiętał, zawsze przeklinał Courscant, lecz nigdy nie był tak wysoko. Za to z dolnych dzielnic nędzy nie miał najmilszych wspomnień. Mistrz Yoda kazał mu się udać na misję dyplomatyczną w charakterze ucznia. Nie był pewien, czy może zobaczyć coś lepszego, niż zdolności dyplomatyczne jego mistrza, lecz nie ingerował w polecenia zielonego mistrza. Był mu to winien. Dlatego wylądował właśnie tutaj. Dodatkowo, czy to może los zrobił mu na złość, czy może tak właśnie miało być, jego towarzyszką była młoda dziewczyna z którą jeszcze niedawno toczył zaciekły bój w Sali treningowej. Artemis zauważył, że ich nauczyciel dyplomacji już na nich czekał. Rycerz zdziwił się, widząc tą postać. Młody, choć wyglądający na doświadczonego, bardzo przystojny mężczyzna sprawiał zupełnie inne wrażenie, niż większość polityków, z jakimi Artemis miał okazję się zobaczyć. Po chwili postać ta stała się dla Artemisa jeszcze bardziej interesująca. Wokół niego tliła się moc. Nie tak perfidnie i regularnie jak u Jedi, ale jednak. Młody mężczyzna od razu obrzucił towarzyszkę rycerza wymownym uśmiechem. Artemis mimowolnie lekko się uśmiechnął. No tak... bogaty, inteligentny i przystojny. Większość kobiet wzdycha na jego widok, więc po co ma sobie życia żałować. Rycerz przypomniał sobie czasy, gdy sam niewiele różnił się od mężczyzny przed nim. Szlachcic z Alderaanu...zupełnie jak ten dyplomata prze nim. Bogaty, przystojny i z wpływami.
~-Co za ironia
Pomyślał sobie, myśląc, jak obecnie skończył.
Podając baronowi dłoń nadal nie był pewien, czy Yoda radził mu dobrze. Nie pasował tutaj. Nie pasował do towarzyszącej mu padawanki, nie pasował do misji dyplomatycznej, nie pasował do republiki. Lecz coś go zobowiązywało.
- O tobie słyszałem niestety niewiele, ale z pewnością będzie okazja byśmy się poznali
Powiedział mężczyzna w jego stronę, bacznie przyglądając się Artemisowi.
-Zapewne. Wysłannik mistrza Yody. Do usług
Powiedział cicho rycerz przyglądając się Vissanowi nie bardziej dokładnie, niż on mu. Mimo wszystko podświadomie Artemis polubił tego osobnika. Może dlatego, ze sam kiedyś taki był. Może dlatego, ze osoba przed nim reprezentowała co stracił. Nie potrafił odpowiedzieć sobie na to pytanie i wcale nie miał ochoty na nie odpowiadać.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Nie 22:39, 04 Cze 2006    Temat postu:

Kapitan zgodził się załadować do niewielkiego luku myśliwiec Vissana i wszyscy weszli na pokład.
Baron rzucił na Artemisa zaciekawione spojrzenie, zauważając, że ten przygląda się jemu. Nie zadając sobie tymczasowo trudu na rozmyślania nad tym, przeprosił wszyskich i za pozwoleniem nawigatora połączył się z Rain Dancerem i Infernal Sunderingiem, temu pierwszemu nakazując podporządkowanie się kapitanowi statku konsularnego, nie omieszkając go o tym uprzedzić. Tymczasem dla dowódcy sephirotha miał rozkaz powrotu na Rahab. Rozpoczęto procedurę przedstartową, a Rain Dancer czekał już na orbicie jako eskorta.

Baron powrócił do dwójki młodych jedi...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Pon 13:51, 05 Cze 2006    Temat postu:

- To nie ja ją złapałam. Mój mistrz to zrobił, ja w tym czasie leczyłam rannych po wybuchu.- powiedziała lekko chłodno. Nie lubiła gdy ktoś przypisywał jej ten wyczyn, nie lubiła też gdy ktoś obnosił się przesadną grzecznością, ale przemilczała to. Przemilczała bo nie miała zamiaru od pierwszych chwil drzeć kotów z senatorem i nauczycielem na najbliższe tygodnie.

~ To będą dłuuuuuugie nauki…~

Pomyślała zakładając kurtkę, na górze, a tym bardziej na platformie było dość chłodno. Kiedy baron zajmował się swoim myśliwcem ona zdążyła zaczepić jednego z towarzyszących im żołnierzy.
- Przepraszam, wiesz może kiedy startujemy?- spytała wysokiego, niebieskiego Twi’leka umorusanego od stóp do głów jakimś olejem. Ten najwyraźniej nie wiedział, albo nie usłyszał, po prostu minął ją mówiąc coś szybko w swoim ojczystym języku.
- Kiedy wreszcie ruszymy?- mruknęła w stronę Artemisa.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Pon 14:25, 05 Cze 2006    Temat postu:

- Cóż, lubie skromne osoby - Odparował baron. - Jakkolwiek nie zaprzeczalibyśmy mediom, miałaś znaczny udział w tej akcji.
Spojrzał na obydwoje młodych Jedi i wyręczył Artemisa w odpowiedzi:
- Kapitan rozpoczął procedurę przedstartową, niedługo wylatujemy. Zapytajcie kogoś z załogi o kajuty, za... Powiedzmy Pół godziny zapraszam do sali konferencyjnej na głównym pokładzie, przygotujemy coś w rodzaju odprawy - Powiedział i ruszył do wyznaczonej przez kapitana kajuty. Była całkiem wygodna - miała wszystko co potrzebne, a przede wszystkim terminal komputerowy, więc baron rzucił torbę na łóżko i zasiadł do komputera. Aby nie sprawić wrażenia nieprzygotowanego połączył się z siecią informacyjną Republiki, po czym za pomocą kodów otrzymanych na poprzednią misję, uzyskał odpowiednie uprawnienia.
Wybrał odpowiednie menu i wpisał w wyszukiwarce:

DANTOOINE

Po czym zaznaczył opcje:

- WARUNKI NATURALNE
- SYTUACJA GOSPODARCZA
- POLITYKA
- INFORMACJE DODATKOWE

I skopiował je na swój terminal. Zaczął zapoznawać się z plikami...

[liczę na uprzejmość twą, Tothu, że podasz odpowiednio aktualne fakty]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vissan dnia Czw 11:35, 15 Cze 2006, w całości zmieniany 2 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Pon 14:47, 05 Cze 2006    Temat postu:

Artemis spoglądał na odchodzącego mężczyznę, lecz myślami był już zupełnie gdzie indziej. Całą trasę z świątyni na lądowisko, przez cały ten czas myślał o tym co poczuł. O więzi która łączyła go z jego mistrzem i dzięki której wyczuł, że z Dooku coś jest nie tak. Od tego momentu czuł wewnątrz siebie delikatny niepokój, wynikający bardziej z więzi między nimi niż z winy Artemisa. Odruchowo spojrzał w niebo, tak jak przedtem mając nadzieję, że odpowiedzi przyjdą same. Lecz tak się na pewno nie stanie. Żałował, że o nic nie zapytał mistrza Yodę, może on by o czymś wiedział. Lecz teraz było już za późno...
~ Zaraz, padawnka!
Pomyślał sobie, po czym odwrócił się w stronę młodej dziewczyny. Być może ona będzie wiedziała coś o losach jego mistrza. W końcu jest częścią tego zakonu.
Artemis otworzył usta, już chcąc o coś zapytać (skutecznie niewidocznie, dzięki masce), lecz równie szybko je zamknął.
...Ale jest również padawanką. A według hierarchii zakonu padawani są najniższą rangą, a sprawy takie jak kontakt z przywódcą separatystów nie należą do błahych spraw. Poza tym zbytnie zainteresowanie swoim mistrzem w chwili obecnej nie przyniesie mu nic dobrego. Z rozmyślań wyrwał go głos padawanki.
- Kiedy wreszcie ruszymy?
Artemis przyjrzał się płycie lądowiska. Wszyscy mechanicy opuścili już płytę, została tylko niezbędna grupka.
- Nie znam się na maszynach, lecz z tego co widzę, już jesteśmy gotowi.
Powiedział spokojnie rycerz jednocześnie wskazując palcem grupkę pozostałych mechaników
Chciał już wzbić się w powietrze, najwyraźniej tak samo jak padawanka.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Pon 20:26, 05 Cze 2006    Temat postu:

[Nie będziemy męczyć Totha - kłaponosy pisze pracę o pedofilii więc nie potęgujmy traumy - zakładam że weszliście w porę na pokład Very Happy]

Vissan szybko wczytywał się w informacje na temat planety, która była celem wyprawy:

WARUNKI NATURALNE:
Planeta w systemie Dantooine w sektorze Raioballo w Odległych Rubieżach. Jedno słońce i dwa księżyce. 45 tyś lat świetlnych od jądra. Dzień trwa 25 godzin a rok 378 dni. Kilka kontynentów, większość połączona ze sobą lądem. Teren - stepy, trawiaste równiny, oceany, jeziora. Długi okres wegetacji. Niewiele wysoko rozwiniętych zwierząt, jedna rasa humanoidów, o niskim poziomie inteligencji.

POLITYKA:
Naturalni mieszkańcy niezorganizowani. Koloniści przeważnie ludzie, tworzą system gmin rolniczych. Niejasne informacje o obecnych ośrodkach władzy centralnej. Wśród mieszkańców rosnące tendencje separatystyczne. Formalnie planeta neutralna.

SYTUACJA GOSPODARCZA:
Gospodarka eksportowa oparta o rolnictwo. Ważny producent żywności, mimo małej ilości mieszkańców produkuje dużo płodów rolnych dzięki dobrym warunkom naturalnym. Pozostałe towary są importowane, jednak ze względu na niewielką ilość mieszkańców handel jest nastawiony na eksport.

INNE:
Kilka tysięcy lat temu planeta odegrała dużą rolę w wojnach Sith. Występują ślady dawnej działalności Jedi.

Informacje nie były zbyt satysfakcjonujące, cóż, pozostawało robić dobrą minę do złej gry i blefować, tak jakby z nędzną parą dziewiątek obstawiało się jak przy karecie. Baron doprowadził się do ładu, dokonał krótkiej toalety i wydrukował sobie potrzebne wiadomości. Nalał sobie wody z dozownika, wypił szklankę i ruszył na mostek.

Przez iluminatory widział, że zbliżają się już do wysokiej orbity. Start nie był nieprzyjemny, gdyż baron przesiedział go w kajucie, jednak mimo to sądził że loty atmosferyczne czymś tak dużym to nic dobrego. Kapitan powitał go na mostku i poinformował, że Rain Dancer zajął miejsce na skrzydle jako eskorta.
- W porządku, kapitanie, ma pan dowodzenie nad formacją obu statków. Proszę mnie informować o wiadomościach z Rain Dancera - Powiedział Vissan.

Następnie ruszył do sali konferencyjnej. Właczył oświetlenie, rozłożył materiały i postanowił w spokoju zaczekać na współuczestników misji.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vissan dnia Czw 11:37, 15 Cze 2006, w całości zmieniany 2 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Pon 21:56, 05 Cze 2006    Temat postu:

Khaan pogwizdując bezgłośnie odnalazła swoją …kajutę na czas przelotu. Tuż obok, jak zdążyła się zorientować z piskliwego i szybkiego bełkotu, którym uraczył ja mały robot, była kajuta drugiego Jedi.

Przestronnością pomieszczenie na pewno nie grzeszyło i raczej przypominało małą dziuplę niż sypialnie, ale jako Jedi dziewczyna nauczyła się nie narzekać nawet na najgorsze warunki wyznając jednocześnie zasadę „Zawsze może być gorzej”, która czasem podnosiła ją na duchu, a czasem… nie. Odrzuciła mały tobołek z nową szatą Jedi, którą w ostatniej chwili zdołała podwędzić ze Świątyni i spojrzała na zegarek.
- Czas na lekcję numer jeden…- mruknęła do siebie i skierowała swoje kroki do Sali konferencyjnej. W środku był już baron. Doprawdy, jak na senatora wyglądał… Cóż, wyglądał jak nie-senator.
- Więc… Baronie, mogę się zapytać, póki Artemis się nie pojawił… Co takiego jest celem tej misji, nie było dość czasu aby się z nią zapoznać. Szczerze mówiąc oczekiwałam od Rady innego zadania niż… dyplomacja.- powiedziała siadając na jednym z krzeseł po lewej stronie mężczyzny.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Pon 22:15, 05 Cze 2006    Temat postu:

Vissan skinął głową na powitanie i odpowiedział:
- Szczerze mówiąc też nie spodziewałem się że wyślą mnie na jakiś rolniczy świat żebym tam się płaszczył przed jakimś watażką... Ale takie mamy zadanie i postaramy się, mam nadzieję, nie zawalić - Westchnął. - Na czym ma polegać misja... Chyba wyjdzie z tego jedna wielka improwizacja - ot, mamy przekonać proseparatystyczne władze do Republiki. Jak to zrobimy - nie wiem. Ale korzystając z chwili, coś ci powiem. Nie wiem, czy czegokolwiek się ode mnie nauczycie, ale skoro już tak postanowiono, to przed tobą lekcja numer jeden:
Na Thyfferze wysłano mnie w podobnym celu - miałem przekonać lokalnych przedsiębiorców do Republiki. Szło całkiem nieźle, kiedy nagle coś poszło nie tak. CIS-owskie władze zorientowały się kim jestem, i wolę nawet nie dociekać jak. Udało mi się uciec i jakoś uratować skórę przedsiębiorcom o najbardziej prorepublikańskim nastawieniu, ale na planecie pozostało dwóch naszych agentów, oraz paru żołnierzy i nikt nie wie nawet czy jeszcze żyją
- Zakończył historię. - Jaki z tego morał? Ot, od tej pory nie ma czegoś takiego jak poświęcenie dla misji. Zamiast odgrywać bohatera, trzeba ratować skórę. Smutne, ale prawdziwe. Znam sporo pilotów myśliwskich, mają taką anegdotę, że jeden pilot, ktory przeżył nieudaną akcję jest wart tyle co dwóch, którzy przez kilka misji nie napotkali trudności. Po prostu - lepiej uciec przydać się w kolejnym zadaniu, niż nie wykonać już żadnego. Po co wam to mówię? Powód jest prosty - jestem odpowiedzialny za tą misję, a z tego wynika że i za was - jakkolwiek nie byłoby to zabawne. Wolałbym się nie tłumaczyć komukolwiek dlaczego zostaliście na Dantooine i co się z wami stało... Więc uważaj na siebie. Twój kolega wygląda na takiego, co wiele już widział... Więc chyba zdał już egzamin z lekcji pierwszej. Aha, i masz tu materiały na temat planety - Podał jej kartki. - Chyba dostatecznie cię zanudziłem.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Pon 23:03, 05 Cze 2006    Temat postu:

Artemis, podążając śladami padawanki, wszedł do swojej kajuty. Rzucił w kąt torbę, odpiął pas z mieczem świetlnym i przewiesił go przez wieszak, po czym zdjął zbędny płaszcz Jedi, ograniczając się do brązowej tuniki własnego kroju. Miał tylko kilka minut, potem miał obowiązkowe spotkanie w celu omówienia wyprawy.
Rycerz podszedł do automatu i nalał sobie czegoś gorącego. Nie znał nazwy, lecz napój zapraszał aromatem. Pospiesznie odpiął maskę i wziął kilka łyków, po czym pusty kubek odłożył na mały stoliczek nocny i ruszył w stronę kokpitu, po drodze zawiązując sobie włosy.
Gdy wszedł do pomieszczenia, Khaan i Vissan już tam byli. Artemis poczuł się nieswojo, widząc, że dwójka już dawno zawzięcie rozmawia, najwyraźniej o celach misji. Rycerz skierował swoje kroki w ich kierunku, po czym bezszelestnie usiadł koło nich, nie przerywając w konwersacji. Nie nadawał się do misji dyplomatycznych, więc przynajmniej posłucha. Aremis nie potrafił sobie wyobrazić, że przekonuje przywódców jakiejś planety aby dołączyli do Republiki. Choć z drugiej strony jeszcze kilka tygodni temu nie wyobrażał sobie, że będzie spokojnie siedział z republikańskim dyplomatą i jedi przy jednym stole. Wygodnie rozsiadając się, Artemis rzucił okiem na dokumenty leżące na stole.
~-Najwyraźniej senator Amidala nie poradziła sobie zbyt dobrze
Pomyślał sobie rycerz widząc raport z poprzedniej, usilnej próby zawarcia ścisłej współpracy z Dantooine, po czym spojrzał na dwójkę obok niego. Czy ta misja dyplomatyczna nie jest przypadkiem skazana z góry na niepowodzenie? Artemis nie wiedział na co było stać młodego barona, lecz miał nadzieję, że wykaże się on dużymi zdolnościami dyplomatycznymi. No bo jeżeli nie on to kto? Popatrzył ukradkiem na młodą padawankę
~Szaleństwo.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Wto 15:16, 06 Cze 2006    Temat postu:

- Artemis - Rzucił baron. - Dobrze że jesteś, możemy zacząć. Na początek powiem krótko - możemy spodziewać się wszystkiego. Dane wywiadowcze na temat rządu Dantooine są praktycznie niedostępne - więc lecimy w ciemno. Jak już powiedziałem, musimy być przygotowani na wszystko - dlatego zapewniłem własne wsparcie. Tak jak wcześniej powiedziałem Uriel - stało się tak, że ponoszę za misje odpowiedzialność, więc w razie niebezpieczeństwa macie robić wszystko żeby uratować skórę - nie chce mieć kłopotów z waszego powodu - Ostrzegł. - Nietypowo, bo na początek, chciałbym się zapoznać z waszymi pytaniami dotyczącymi zadania - Rzucił, spoglądając na Jedi.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Wto 18:39, 06 Cze 2006    Temat postu:

Cyk cyk cyk cyk

- Słucham? Tak, tak… Znaczy, nie skąd.- powiedziała wyrwana z transu. Mniej więcej w środku… Bez owijania w bawełnę to na początku wypowiedzi barona zdecydowanie większą uwagę zwróciła na ciekawe zarysowanie ściany za nim, niż na jego słowa.- Dantooine, nie… nie trzeba. Byłam, zobaczyłam, wiem jak tam jest. Co prawda ograniczyło się to tylko do szybkich zakupów w porcie, ale z tego co mi wiadomo Dantooine nie jest strasznie różnorodny.- odpowiedziała po czym skinęła głową na widok Artemisa.

W spokoju i tym razem względnym skupieniu wysłuchała kolejnego monologu w wykonaniu senatora.
- Pytania… Nie, z tego co mi wiadomo wcześniej pracowała nad nasza misją senator Amidala z Naboo. Biorąc pod uwagę jej niepowodzenie i fakt, że opinię wśród ludu ma dość budującą znaczy, że raczej nie będzie to zadanie proste. Choć oczywiście możliwe iż pani senator nie wykorzystała do końca swoich umiejętności… Mam dość… względne umiejętności jeżeli chodzi o dyplomacje choć zapewne skoro także nasz przeciwnik chce pozyskać względy władz na Dantooine nie tylko zdolności dyplomatyczne się przydadzą. Separatyści zdaje się, że… nie słyną ze specjalnej uczciwości, zresztą w wojnie wszystkie chwyty są dozwolone, nie dziwię im się.- dziewczyna oparła się łokciami i zimny blat stołu.- A co do pytań… Cóż, jeżeli Ci to nie sprawi kłopotu Baronie… Jeżeli czas pozwoli chciałabym wygospodarować jeden dzień na swoje sprawy na Dantooine… Nic specjalnego, słyszałam że niegdyś planeta ta słynęła ze swoich kryształowych jaskiń. Oczywiście wpierw obowiązki, później przyjemność.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Wto 21:27, 06 Cze 2006    Temat postu:

Będąc jeszcze na płycie lądowiska kapitan słuchał uważnie każdego słowa wypowiadanego przez senatora i jego towarzyszy. Mimo, że go to kompletnie nie interesowało, to od znajomości pewnych faktów zależeć mógł często sukces całej operacji. Nie raz się bowiem zdarzało, że jeden z pasażerów bądź członków załogi był zamieszany w jakiś spisek. Sytuacje takie często kończyły się tragicznie, a jako, że Broxin odpowiedzialny był za bezpieczeństwo wszystkich na pokładzie to w jego interesie leżało zapobieżenie ewentualnej katastrofie.

Kiedy jednostka konsularna wreszcie oderwała się od ziemi, kapitan udał się na mostek gdzie na bieżąco śledził wszystkie, jego zdaniem, godne uwagi wydarzenia mające miejsce. Do tego celu posłużył mu niezawodny HoloNet, który wielokrotnie bywał nieocenionym źródłem pomocy. Na szczęście jednak wokół Coruscant oraz na trasie na Dantooine, nie działo się nic niepokojącego. Czasem jednak, wydawałoby się nieistotne informacje, mogą przeważyć na korzyść bądź niekorzyść przeciwnika. Uspokoił się nieco, gdy nawigator powiadomił go o ustaleniu koordynatów nadprzestrzennych na rolniczą planetę, która była ich celem. Parenaście minut później, zyskawszy ostatnie potwierdzenie ze stolicy Republiki, statek wraz z eskortą, skoczyly w nadprzestrzeń.

- Panie i Panowie, mówi kapitan statku. Pragnę Was powiadomić, że nasz okręd wszedł w hiperprzestrzeń. Podróż, jeśli nic i nikt nie będzie nas niepokoić, zajmie nam około dwie doby. Miłego lotu. - Rozbrzmiał głos w pokładowych głośniczkach, przerywając na chwilę odprawę.
- Dodam jeszcze, że za oknem podziwiać możecie Państwo uroki tunelu nadprzestrzennego. - Broxin nie omieszkał również powstrzymać się od żartu, który nie imponował swą jakością.

[off]Jak chcecie jeszcze gadać - gadajcie. Jak nie macie już nic do powodzenia, to lecimy dalej i przyśpieszamy czas. Wink [/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Wto 22:22, 06 Cze 2006    Temat postu:

Vissan westchnął tylko znacząco słysząc komunikat kapitana. Dwie doby to nie tak dużo - ale znowu wystarczająco, aby się znudzić. Trzeba było jakoś ten czas zagospodarować. Wpierw jednak odpowiedzieć na pytanie Uriel...
- Kryształowe jaskinie? - Zdziwił się baron. - Wygląda na to że twój udział w misji jest całkiem zasadny - wiesz o planecie więcej niż ja. W porządku, nie będe was dłużej zanudzał - nie wniesie to wiele. Trzeba jednak jakoś pomyśleć o zagospodarowaniu tych dwóch dni. Nie mielibyście ochoty na przykład na wspólny trening? Zawsze byłem ciekaw jak szkolą się Jedi w walce wręcz. Mam ku temu swoje powody - Rzucił już bardziej do siebie. - Tak czy inaczej na pewno jest tu jakaś wolna sala... Artemisie? Uriel? - Zapytał, ciekaw czy któreś z jedi zdecyduje się na wspólne ćwiczenia, a może nawet mały sparring.

[Wiem że to sztampowe, ale cóż innego mamy do roboty Razz ]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Śro 21:39, 07 Cze 2006    Temat postu:

Uriel skrzywiła się lekko gdy doszły do niej słowa barona.
- Ja… Spasuję.- powiedziała krótko rozkładając dłonie.- Walka wręcz… Nie, to nie dla mnie... Ale chętnie skorzystam z informacji na temat jakiejś Sali treningowej. Może Artemis będzie dla pana, baronie dobrym przeciwnikiem, jest wysoki i silny, a z tego co wiem umie dobrze walczyć.- dodała uśmiechając się niezręcznie.- Może i potrenowałabym, jednak rankiem miałam już jeden trening, chciałabym na razie wyciągnąć z niego jakieś konstruktywne wnioski.

- Ach… I, baronie, mógłby mi pan wskazać komputer z którego mogłabym bez większych przeszkód skorzystać? Nie chcę narzucać się kapitanowi, a chętnie przejrzę jeszcze parę dodatkowych informacji na temat Dantooine, bo szczerze mówiąc te są mi względnie znane. Bardziej interesuje mnie historia tej planety, może dowiem się czegoś co mi się przyda.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Dantooine - rozdanie drugie
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 1 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group