FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Dantooine - rozdanie drugie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Dantooine - rozdanie drugie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Śro 23:15, 28 Cze 2006    Temat postu:

Zajęty swoimi sprawami kapitan niemal podskoczył gdy usłyszał starannie przygotowany, niski głos maczo którym uraczył go baron, oparty o framugę rozsuwanych drzwi mostka.
- Jesteśmy na miejscu? - Zapytał "arystokrata". Ubrał się mało dostojnie, stwierdzając że na rolniczej planecie byłoby niestosowne zakładać któryś z garniturów swojej kolekcji. Miał na sobie ciemne lotnicze spodnie, białawy podkoszulek i stylową skórzaną kurtkę. Efektu dopełniał dwudniowy zarost. Baron wyjrzał przez iluminator.
- I jak, możemy lądować? Raindancer zostaje na orbicie, ja będe was eskortował w myśliwcu - Rzucił i ruszył do niewielkiego hangaru.

Nie mógł sobie odmówić przyjemności przelotu swoim Vampirem, a po drodze zahaczył jeszcze o kajuty Jedi, aby poinformować ich o stanie rzeczy.

Będąc już w niewielkim pomieszczeniu dla myśliwca wskoczył do maszyny, i po kontakcie z obsługą która otworzyła mu drzwi hangaru, baron wyprowadził czarny myśliwiec poza statek konsularny. W przestrzeni, krążąc wokół jednostki nawiązał kontakt z orbitującym obok Raindancerem.
- Baron Vissan do Raindancera, wszystko w porządku?
- W porządku szefie. Jakie polecenia?
- Zostańcie na orbicie i monitorujcie sytuacje.
- Przyjąłem. Aha, jest wiadomość od pani senator Are'ial. Mówi że przysyła na Dantooine jakiegoś... komandora Rhade'a. Czy Rhadego.
- Przysyła Rhadego? Przecież... Dobra, powitajcie go jak przybędzie, i dajcie mi znać. Tymczasem lecę na powierzchnie, Vissan out.
- Zakończył rozmowę i podążył za statkiem.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Czw 21:34, 29 Cze 2006    Temat postu:

Medytowała parę godzin pozwalając aby swobodne myśli błądziły wokół najodleglejszych zakątków Galaktyki, nieumyślnie schodząc w stronę przybliżającej się Dantooine. Gama barw którą ujrzała przez zaciśnięte powieki niemal zwaliła ją z nóg, jej wolny duch przeskakiwał między kolorami, od srebrzystego, po zielony, niebieski, żółty, pomarańczowy, fioletowy, turkusowy, wyliczanie wszystkich zabrało jej dech w piersiach, obracała się wśród tęczowych odcieni, aby w jednej chwili wpaść w ciemność pochłaniającą wszystkie zmysły. Dusząca niczym gaz czerń konsumowała jej ciało, ciemność niepożądana, nie pasująca do wcześniejszych radosnych barw…

Otworzyła nagle oczy, przywitał ją świat obrócony o 180 stopni… Nie tak go sobie zapamiętała. Dopiero drugie pukanie przypomniało jej gdzie jest, obróciła się. Zasnęła… Zasnęła w czasie medytacji… Może to sen był tą niechcianą ciemnością którą czuła? Wyciągnęła ręce i napięła mięśnie, zasnęła w niewygodnej pozycji, każdy skrawek jej ciała apelował, że jest nie wypoczęty, że mu niewygodnie i źle. Jednak to głos barona odpowiednio wybudził padawankę, poderwała się z łóżka i natychmiast została zniesiona przez swój błędnik do parteru zahaczając piszczelem o kant łóżka.

Jedi nie klną.

Z zasady i kiedy nikt nie patrzy.

- Shutta!- warknęła pod nosem. Uniwersalne, międzygalaktyczne przekleństwo nie uśmierzyło bólu, ale dało chwilowy upust złości. Zacisnęła zęby i wstała opierając się o małą szafkę nocną, tym razem powoli, z uwagą stawiając kolejne kroki. Sięgnęła po kurtkę i zarzuciła ją na plecy, miecz przypinając do paska. Nim wyszła z pomieszczenia związała jeszcze włosy w wysoką kitkę, delikatny dotyk elegancji, subtelności i praktyczności.

- Dolecieliśmy?- spytała z lekką nuta niedowiarka wchodząc na mostek. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Baron wsiąkł.
- Nikt nie spodziewa się republikańskich senatorów…- mruknęła pod nosem słuchając jak kapitan wymienia grzeczności z jakimś obywatelem Dantooine.- Jesteśmy uparci… Kapitanie, jakieś problemy?- spytała.- Lądujemy…?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Czw 23:24, 29 Cze 2006    Temat postu:

Artemis otworzyło oczy. Myślał o tym, co zobaczył podczas medytacji. Inne barwy go nie obchodziły, obchodziła go tylko tamta czerń. Uśmiechnął się od ucha do ucha, po czym odruchowo sięgnął po swój miecz świetlny. Sprawdził stan akumulatora- pełny. Rycerz przypiął swoja broń do pasa. Przeczucia rzadko go zawodziły, a wiec broń się przyda. Kilka ćwiczeń rozciągających, pompek, pospieszna koncentracja, prysznic. Był gotowy. Rycerz był w pełnej gotowości zanim jeszcze wylądowali. Ta czerń go nakręcała. Wręcz ciągnęła go w swoją stronę. Spojrzał na iluminator. Dantooine było już widać gołym okiem. Zastanowił się, czy padawanka również otrzymała tą wizję. Artemis ruszył szybkim krokiem. Wyszedł ze swojej kajuty i udał się korytarzem. Po chwili rycerz dotarł na mostek. Podszedł błyskawicznie do Khaan i powiedział podniesionym głosem.
-Będą problemy. Czuję to. Miałem coś na kształt wizji. Na dantooine cos an nas...czeka.
W jego oczach dało się dostrzec podniecenie. Niczym u małego dzieciaka, gdy dostaje w końcu wymarzoną zabawkę. Rycerz ponownie z uśmiechem na ustach spojrzał na powiększającą się z każdą chwilą planetę.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Sob 15:36, 08 Lip 2006    Temat postu:

Vissan płynął w kierunku planety w swym połyskliwie czarnym pojeździe.
Postanowił korzystając z chwili przejrzeć ostatnie wiadomości. Wyposarzenie komunikacyjne Vampire'a bynajmniej nie należało do standardowych - bez trudu mógł nawiązać połączenie z odbiornikami na Raindancerze i odebrać strumień danych z ostatnimi wiadomościami holonetowymi.

Na froncie 360-stopniowego ekranu holograficznego wyświetliła się porcja wiadomości z aktualnego The Republic.

Vissan jednym okiem śledził ekran, drugim zerkał w stronę zbliżającego się globu planety.

...flota WAR zbombardowała ośrodki przemysłowe, na głównej planecie Federacji Handlowej. Jednak z danych, jakie docierają do nas od strony przeciwnej, wynika, iż ok. 20 milionów cywili zostało zabitych w wyniku tego ostrzału... - Nic nowego - Uznał cynicznie baron. Potem nie przysłuchiwał się zbyt dokładnie litanii mistrza Yody, tego, jak to niektórzy określali "zielonego pierdoły". Następne jednak wiadomości...
...Od dziś dnia Telemachus Rhade jest uznanym przez WAR dezerterem i zbiegiem, mającym zostać schwytanym za wszelką cenę. List gończy jest wydany i wysokość nagrody pieniężnej sięga 200 000 kredytów, dla osoby, która schwyta zbiega, żywego lub martwego. Dla każdego, kto przekaże witalne informacje o aktualnym pobycie Telemachusa Rhada, są wyznaczone również wysokie nagrody.
Zbieg jest białym mężczyzną rasy ludzkiej. Wiek: 25 standardowych lat, włosy ciemne, wzrost: 186 cm, brak znaków szczególnych. Ojczysta planeta Tartarus.
Każdy, kto będzie pomagał zbiegowi musi się liczyć z ostrą karą mogącą sięgnąć 10 lat pozbawienia wolności.
Telemachus Rhade może być uzbrojony i niebezpieczny. Prosimy wszystkich obywateli o zachowanie czujności, ostrożności i wszelką pomoc w schwytaniu tego dezertera...
- O ku... - Vissan przeklnął w myślach. - Swoją drogą nisko go cenią. Trzeba będzie coś wymyślić.

Baron pstryknał w odpowiedni przycisk wygaszając ekran i załączając komunikator.
- Baron do Raindancera, zastosujcie kodowanie "Teal" - Polecił.
Po chwili strumień danych przesyłanych między myśliwcem i kanonierką został zaszyfrowany uniemożliwiająć odczytanie i utrudniając przechwycenie nawet wyszkolonym kryptologom.
- Łącze bezpieczne, są dla was nowe polecenia. Za głowę naszego gościa wyznaczono nagrodę. Jest wystarczająco niska bym nie martwił się o waszą wierność, ale mam parę instrukcji. Ugośćcie go bez rozgłosu i lepiej niech sie nie pokazuje załodze. Wszelkie informacje na jego temat są od teraz tajne, gdy przybędzie wyslijcie mi sygnał tym samym kodowaniem, bez odbioru.

Vissan przerwał połączenie i zanurkował za statkiem dyplomatycznym.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Śro 18:00, 19 Lip 2006    Temat postu:

- Poza tym, że nie jesteśmy tu mile widziani po misji delegat Amidali, wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku. - Odparł młodej padawance oficer, nieustannie wpatrując się a to w przedni iluminator a to odczyty sensorów statku. Upewniał się, czy senator cały czas za nimi leci i czy nagle nie pojawiły się kłopoty, w postaci chociażby nieoczekiwanych "gości" na ogonie...

Wejście do atmosfery było spokojne, na horyzoncie pojawiały się coraz to konkretniejsze obiekty. Pasma gór, połacie bezkresnej sawanny, oceany. Kojące krajobrazy mogły jednak zwiastować tragiczne wydarzenia. Z drugiej strony cisza jaka panowała, nie musiała wcale ustąpić miejsca jakiejkolwiek burzy.
Jednostka konsularna kierowała się ku lądowisku mieszczącemu się w jednym z planetarnych ośrodków administrujących. Hangar C1, bo tak szumnie go nazywano, był w rzeczywistości jednym z wielu zbiorników retencyjnych przerobionych do pełnienia nowej funkcji. Republikański statek powoli osiadł na dnie pojemnika, niegdyś magazynującego olbrzymie ilości wody do nawadniania pól.

Rampa coruscańskiego promu odpadła z sykiem na płytę lądowiska. Nigdzie nie było jednak śladu po komitecie powitalnym, którego mimo niezapowiedzianej wizyty, należało się spodziewać. W końcu była to oficjalna podróż przedstawiciela Galaktycznego Senatu. W końcu przybył droid protokolarny starego typu. Oczekiwał na wyjście przybyszów, wlepiając swe receptory w trap pojazdu. Teraz to do wielce szanownych gości należała inicjatywa...

Nikt jednak nie zwrócił większej uwagi na czarny myśliwiec, który wylądował parę chwil po większej jednostce. Zajął miejsce w tym samym "hangarze" Broxin poinformował centrum kontroli lotów, że będzie im towarzyszyć uzbrojony wehikuł, nie wspomniał jednak, że będzie on pilotowany przez samego Barona Vissana. Dyplomata miał więc wolną rękę i mógł bez problemu wydostać się na zewnątrz.

Tymczasem Rhade był z każdą chwilą bliżej celu swej podróży... nieświadomy faktu, że za jego głowę wyznaczono niemałą nagrodę. Teraz uciekał nie tylko przed furią Neimoidian, ale także ręką republikańskiej "sprawiedliwości". Bezproblemowa podróż nie musiała jednak wcale oznaczać, że ktoś nie czyha na nich w docelowym systemie, bądź też zaraz nie wyrwie z tunelu nadprzestrzennego.
Galaktyka była wszak pełna niespodzianek...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Pon 22:06, 31 Lip 2006    Temat postu:

Vissan zwinnie wyskoczył z myśliwca w jednej ręce trzymając podróżną torbę a drugą przerzucając się przez burtę kokpitu. Poprawił skórzaną kurtkę i nasunął na oczy ciemne okulary. Zarzuciwszy torbę na ramię wyczuł ciężar białej broni leżącej na jej dnie i powoli skierował się w stronę statku konsularnego, zachowując jednak pewną dozę podejrzliwości - w końcu lądowisko było puste. Ujrzał co prawda jakiegoś przestarzałego droida przed jednostką, lecz postanowił zaczekać aż załoga i pasażerowie opuszczą trap i zejdą na lądowisko. Co jak co, ale życie nauczyło barona poderzliwości.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Śro 12:32, 02 Sie 2006    Temat postu:

Khaan zmrużyła oczy. Jakoś jej wizja misji dyplomatycznej nieco nie pokrywała się z tym co teraz miała przed oczami. Albo Holonet od lat wciska im kłamstwa ukazując zastępy wojskowych i polityków witających przybyłych, albo ludzie na Dantooine są naprawdę leniwi.
- A gdzie komitet powitalny?- spytała z lekkim uśmiechem kapitana statku. Dobra mina do złej gry, nie podobała jej się ta cisza w hangarze.

Jako jedna z pierwszych zeszła na lądowisko zapinając przy tym swoją kurtkę niemal pod samą szyje jakby w nadziei, że nikt nie rozpozna w niej Jedi wszak nawet jej miecz świetlny nie wisiał tradycyjnie przy pasku, a schowany był dokładnie pod kurtką, są bowiem światy na których Jedi nie są tak mile widziani. Khaan miała jednak nadzieje, że Dantooine nie jest jedna z nich, przecież parę tysięcy lat temu była tu nawet Świątynia jednak jak wiadomo ludzie się zmieniają…

Pozwoliła, aby oficer zszedł przed nią, kątem oka dostrzegła barona Vissana, który zdawał się za wszelką cenę pozostać w miarę anonimowy. Dźgnęła lekko oficera w dół pleców dając mu znak na rozpoczęcie jakiejś przemowy wykręcając się przy tym od przyjęcia odpowiedzialności.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Śro 13:52, 02 Sie 2006    Temat postu:

Vissan widząc gest Uriel ruszył ku droidowi. Niedbale podniósł do czoła dwa palce i równie niedbale opuścił je w parodii salutu, choć dziewczyna nie mogła dostrzec jego spojrzenia zza ciemnych szkieł, to uniesiona brew barona mówiła wszystko. Tymczasem Vissan obracając głowę ku oficerowi położył palec na ustach dając znak że to on będzie mówi.
- W końcu to ja prowadzę tę misję - Pomyślał.

Raz jeszcze rozejrzał się dokoła i stanął przed droidem.
- Ty tu dowodzisz? - Zakpił baron.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Czw 19:54, 03 Sie 2006    Temat postu:

Artemis pojawił się przy wyjściu z maszyny. Oparty o „framugę” bo nie wiedział, jak to nazwać, w końcu nie znał się na statkach. Tym bardziej częściach do nich. Dyplomata... o ile można to tak nazwać, rozejrzał się wokół. Cóż, przywitanie nie było zbyt huczne. Żadnych ludzi, pusty płat lądowiska i stary, podrdzewiały droid pośrodku, który powinien być dumny z tego, że jeszcze jakoś się porusza. Z rękoma splecionymi na brzuchu, rycerz powoli wyszedł ze statku.
~Zupełnie nikogo. Bardzo dobrze
Pomyślał sobie dyplomata. Nie przepadał za zbyt dużą ilością osób kręcących się w jego pobliżu...chyba, że mowa tu o wrogach gotowych oddać życie w walce ku uciesze Artemisa. Tak.. tych by mogło być całe mnóstwo. Niestety, misje pokojowe mają to do siebie, że nie można na nich liczyć na takie atrakcje. Rycerz z ukrywanym rozbawieniem przyglądał się konwersacji młodego barona i robota. Z włosami w artystycznym nieładzie, swoją brązową tuniką, przypominającą krojem tuniki zakonu Jedi i klingą przypiętą do pasa ruszył w kierunku padawanki.
-Ładne miejsce, nieprawdaż.
Powiedział Artemis sztucznie miłym głosem, co w efekcie zabrzmiało bardziej jak syczenie.
Dodatkowo zabrzmiało to raczej jak stwierdzenie, niż pytanie.
Zielone pola, czyste niebo.. tak, to jeden z tych tysięcy światów, na które warto się udać podczas urlopu. Ale Jedi nie mają urlopu. Czekając na reakcję droida Artemis czekał spokojnie na płycie, obserwując otoczenie.
~Za ładnie tu
Pomyślał sobie.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Pon 14:53, 07 Sie 2006    Temat postu:

Kapitan Broxin wybrał ze swej załogi czterech ludzi, którzy pełnić mieli obowiązki ochrony dla senatora. Reszta pozostać miała na pokładzie jednostki konsularnej i dbać o to aby była w każdej chwili gotowa do startu. W końcu niczego nie można było być pewnym a procedury zapobiegawcze wymagały wcześniejszych, przygotowawczych posunięć.

Rzeczywiście, lądowisko sprawiało wrażenie opuszczonego. Nigdzie nie było widać, wszędobylskich oszustów, spieszących się kupców, portowych oficieli. Huk silników i narzędi mechaników również obcy był temu miejscu. Stojący u podnóża rampy droid stanowiłł jedyny elementem krajobrazu, który się poruszał.

Nie trudno było się domyślić, iż mechanoid przeżył niejedną dekadę. Wykoncypować można to było nie tylko z jego zdezelowanej postury, ale także charakterystycznego sposobu posługiwania się wokabulatorem. Blaszak powoli zwrócił głowę w kierunku dyplomaty, czemu towarzyszyła seria donośnych trzasków. Skierował swe receptory na człowieka i rozpoczął analizę jego jakże krótkiej wypowiedzi.

- Dowodzi.... fice ..... wysłany .... brak sygnału .... senator .... procedura detonacji .... rozpoczęcie.... - Wydusił w końcu parę nieskładnych, wyrwanych z kontekstu słów. Chwilę potem coś w nim strzeliło a automat ze zdumiewającą prędkością podniósł ręce do góry i ruszył na rahabańskiego barona...

Władający Mocą natychmiast wyczuli, że coś jest nie tak... pytanie tylko, co z wiedzą tą, mogli uczynić?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Pon 17:45, 07 Sie 2006    Temat postu:

W głowie Vissana zaczęło się kotłować, a on sam poczuł znajomy dreszcz adrenaliny.

- "... procedura detonacji..."

- O ku... - Pomyślał Vissan i już miał przed sobą biegnącego robota.

Myśleć nie było nad czym - pozostawało działanie. Baron wziął potężny zamach i z całych sił zdzielił droida swoją torbą podróżną - w której przewoził ciężkie miecze wibrocieplne - więc impet musiał być zdecydowanie większy niż w przypadku zwykłej sterty ubrań.

Nie zastanawiając się nad wynikiem swoich działań baron obrócił się i krzyknął do obecnych przy trapie:
- Do środka! - Po czym ruszył pełnym biegiem w kierunku rampy pociągając za rękaw najbliższe osoby - w tym przypadku Uriel i Artemisa. Miał nadzieję że reszta w porę zorientuje się i podąży za nimi, jednak byłby wystarczająco usatysfakcjonowany gdyby chociaż jemu udało się schronić na pokładzie przed wybuchem.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Wto 21:45, 08 Sie 2006    Temat postu:

Artemis poczuł szarpnięcie za rękaw. To baron ciągnął go ponownie w kierunku statku. Z tego, co zdołał usłyszeć od tego rozregulowanego gruchota, to to, że rozpoczyna aktywację.. „autodestrukcji”?
Musiały się znajdować w nim jakieś ładunki wybuchowe, Artemis nie widział innego wyjścia. Wtem czując silniejsze szarpnięcie użył swojej drugiej, wolnej ręki i wskazał w kierunku robota. Skupił się na otaczającej go Mocy. Przez chwile czas zatrzymał się dla niego. Był tylko on, płyta lądowiska i droid. Resztę stanowiły rozmycia i cienie. Ciemny rycerz pchnął wolną ręką aby pchnąć tego robota sprzed dekady jak najbardziej od nich. To wydawało się w tej chwili najrozsądniejszym działaniem. Chwilę potem wszystko wróciło do normy, a Artemis biegiem ruszył za Vissanem.

„Ktoś chciał ich śmierci. Ale skoro tak, to mógłby się bardziej postarać.”
Przeszło przez głowę uciekającemu „dypolmacie”.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Śro 21:14, 09 Sie 2006    Temat postu:

Khaan podniosła głowę na sam dźwięk słowa ‘autodestrukcja’, które w chyba żadnym znanym jej języku nie znaczyło nic miłego. Chciała krzyknąć w stronę barona jednak mężczyzna zareagował szybko i choć nokaut torbą nie należał do specjalnie widowiskowych to dał im chwilę czasu. Na odchodnym, ciągnięta przez Vissana wyciągnęła dłoń w stronę robota i pozwoliła, aby czysta Moc w postaci dostatecznie silnej fali pchnęła chodzącą bombą. Ku jej nikłemu zdziwieniu Artemis zrobił to samo.
- Zdaje się, że nie mamy tu zbyt wielu przyjaciół.- powiedziała gdy tylko znaleźli się z powrotem na statku.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Sob 12:39, 19 Sie 2006    Temat postu:

Choć wielofunkcyjna torba była przyciężka, Vissan ściągnął ją z ramienia dopiero gdy za winklem czekał na wybuch bomby w droidzie. Szybkim ruchem rozpiął zamek i sięgnął na dno po dwa zawinięte w prześcieradło miecze, w które natychmiast się uzbroił nasłuchując eksplozji.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Nie 16:58, 20 Sie 2006    Temat postu:

Gdy tylko droid wypowiedział straszliwe słowa, wszyscy zostali jakby wyrwani z transu. Nikt nie spodziewał się takiego powitania ze strony mieszkańców, tej jakby się wydawało, spokojnej planety. Jedni rzucili się do ucieczki, inni po prostu stanęli jak wryci wpatrując się ślepo w pędzącego na wprost blaszaka. Jeszcze inni, postanowili zadbać o los swój i swoich współtowarzyszy – postanowili działać.

Reakcja barona przyniosła oczekiwany efekt, droid runął z hukiem na płytę lądowiska. Automat rozpoczął wierzgać kończynami we wszystkie strony, usiłując powstać. Tymczasem Artemis, użył mocy do przepchnięcia droida o parę dobrych metrów. Dzięki tym zabiegom wszyscy zyskali trochę czasu potrzebnego do powrotu na pokład statku. Pojazd wszak, wydawał się być najbezpieczniejszym miejscem do przetrzymania nieuniknionej eksplozji.

Broxin natychmiast podbiegł do senatora, który właśnie dobywał z torby swych dwóch mieczy.
- Nic Panu nie jest Sir? - Zapytał, rozkazując swym ludziom pojedynczym gestem, natychmiastowe zamknięcie włazu.

Kilka sekund później, ładunek umieszczony wewnątrz robota protokolarnego wyleciał w powietrze. ozległ się okrutny rumor. Na szczęście jądro wybuchu znajdowało się wystarczająco daleko aby statek mógł przyjąć energię fali uderzeniowej na swe poszycie. Podniosła się ściana pyłu, na dobrych parę chwil ograniczając pole widzenia na lądowisku nieomal do zera.

Niebezpieczeństwo minęło... przynajmniej ze strony ataku bombowego.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Nie 21:21, 20 Sie 2006    Temat postu:

Vissan był gotów do działania. Najbezpieczniej było się ewakuować - jednak cos podpowiadało baronowi że to rozwiązanie nie jest dostatecznie ambitne i... Zupełnie pozbawione dreszczyku emocji. Vissan uśmiechnął się pod nosem, odkopnął swoją torbę wgłąb korytarza, dwa miecze wibrocieplne oparł o ścianę ściągnął ciemne okulary które jakimś cudem uchowały się na twarzy i wsunął do kieszeni kurtki, którą również ściągnął i rzucił pod ścianę. Został teraz w w długich czarnych spodniach i podkoszulku tego samego koloru.

Sięgnął po miecze i prostując się ogarnął sposób mocowania broni za rękojeść do pasa. Ciężkich ostrzy nie nosiło się w ten sposób napewno zbyt wygodnie, ale jak na tę chwilę nie miał innego wyboru.

Vissan odwrócił się w końcu do czekającego na rozkazy Broxina.
- Gotowość startowa, przygotować osłony. Proszę uzbroić załogę, zabezpieczamy lądowisko. Gdy będą gotowi - wychodzimy - Teraz baron odwrócił się do dwojga młodych Jedi - Ładny początek... Bądźcie gotowi na wszystko - chyba nauczyli was walczyć? - Bardziej stwierdził niż spytał. Sprawdził baterie ostrzy i odmówił przyjęcia blastera - Vissan umiał obsłużyć broń palną - i tyle można było na ten temat powiedzieć dobrego. Baron był gotowy do akcji...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Nie 23:38, 20 Sie 2006    Temat postu:

Uriel oburzyła się lekko na pytanie barona. Gdyby nie umiała walczyć nie byłaby padawanką, a co za tym idzie nie stałaby tutaj i nie musiałaby słuchać mądrych stwierdzeń barona.
- Gdyby naprawdę pragnęli twojej śmierci ułożyliby bardziej misterny plan.- mruknęła pod nosem. Może to efekt szkolenia, ale droid z bombą nie wydawał się jej naprawdę groźny, raczej mógł być ostrzeżeniem.
- Jednak… Wiadomość jest dla mnie przejrzysta, nie chcą nas tu, a pchanie się gdzie nas nie chcą jest dość niegrzeczne.- dodała odgarniając włosy.- Albo oni nas nie chcą, albo dyplomaci konfederacji byli nieco bardziej przekonywujący niż senator Amidala.

Przez chwile zdawało się, że Khaan nie ma najmniejszej ochoty wychodzić ze statku jednak chwilę później uśmiechnęła się lekko i kiwnęła głową.
- Ty jesteś tu dowódcą baronie jednak uważam, że podróżowanie teraz na Dantooine całą…grupą nie jest najlepszym pomysłem. Sugerowałabym mały podział. Ty jako senator i przedstawiciel republiki czyń swoją powinność, tak czy siak należy pokazać ludziom, że nie dasz się zniechęcić przez mały zamach, a wychodząc z niego cało nadepnąłeś także na odcisk tutejszym oddziałom konfederatów. Wracając jednak do sedna… Niech ktoś silny i… rozważny zostanie z tobą, proponowałabym Artemisa.- powiedziała patrząc na mężczyznę w masce.- Przepraszam, widać po tobie, że nie lubisz bezczynności jednak uważam, że nadajesz się do tego lepiej niż ja. Bieglej walczysz mieczem, umiesz więcej niż ja, z tobą baron będzie…bezpieczny. Dodatkowo… Artemisie… Jesteś typem mężczyzny, którego trudno zapomnieć, przepraszam za moje słowa, ale ściągasz na siebie nieco uwagi…- dodała szybko jakby broniąc się przed nagłym atakiem ze strony Artemisa, widząc jednak, że mężczyzna na razie jej słucha, kontynuowała dalej.- W czasie swojej nauki pod okiem starego mistrza nauczyłam się nieco… władać językiem senatorów. Małe kłamstewko tu, małe tam… Dyplomacja nie jest taka trudna, a da się nią wyciągnąć co nieco. Mogłabym się dowiedzieć, a raczej spróbować się dowiedzieć czegoś o naszym…wrogu. Otwarta walka nie jest na razie najlepszym wyjściem.- zakończyła opierając się o ścianę statku, czekała na reakcję mężczyzn.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Pon 13:37, 21 Sie 2006    Temat postu:

Vissan spojrzał z niedowierzaniem na padawankę.
- Spokojnie dziewczyno, nie będziemy przecież samotrzeć zdobywać tej planety. Nie wiemy pozatym kto przygotował tą niespodziankę, nie wiemy też czy tylko na bombowym droidzie zakończył. A co do twojej propozycji - potrafię wykonać swoje zadanie sam, i jeśli potrzebuję ochrony to sam ją sobie zapewniam - Spojrzał na Artemisa.
- Bez urazy, ale najbezpieczniej czuję się sam. Zrobimy to po mojemu, was do niczego nie zmuszam - Rzucił i odwrócił się by ujrzeć grupę załogantów która zdążyła już pobrać broń podręczną - przeważnie lekkie blastery.
- W porządku panowie, wychodzimy, zajmujecie miejsca wokół statku i zabezpieczacie teren. Strzelać tylko w odpowiedzi na ogień ewentualnych przeciwników - Vissan odpiął miecze i dał znak załogantowi stojącemu przy przełączniku otwierającym właz.
- Trzy, dwa jeden, wychodzimy!

Płyta włazu schowała się z sykiem w podłodze, jednocześnie opuścił się trap. Załoganci nie byli profesjonalistami, jednak każdy musiał przejść przeszkolenie na taką okazję, więc w miare sprawnie wybiegli w chmurę kurzawy w którą spowite było lądowisko. Baron pewnie uchwycił miecze i wybiegł za grupą. Pozbawiony widoczności czekał na rozwój wydarzeń.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Pon 22:54, 21 Sie 2006    Temat postu:

Artemis spojrzał bez wyrazu na pdawanakę. Uczucia wolał zostawić dla siebie. To nie był najlepszy czas na dyskusje. Kiwnął tylko głową w stronę padawanki, po czym odwrócił się do Vissana.
„Sam sobie poradzi”

Ciemny rycerz przyjrzał się dokładnie baronowi. Determinacja w głosie, błysk w oku, otaczająca go moc i dwie śmiercionośne bronie zdawały się być na korzyść Vissana. Co prawda baron był osobą priorytetową dla misji i jego ochrona była więcej niż pożądana, ale w końcu jak tu nie posłuchać przełożonego. Dodatkowo to jest wojna, a na wojnie wypadki chodzą po ludziach, niezależnie, jak ochrona by nie była dobra.

-Niech i tak będzie
Wycedził Artemis, rozkładając ręce.

Płyta włazu otworzyła się. Dyplomata odpiął swój miecz świetlny, jeszcze raz spoglądając na niego. Dawno go nie użył we właściwym celu. Może najwyższy czas?

-Oczyszczę drogę
Burknął, bardziej sam do siebie, niz do pozostałych, po czym błyskawicznie wybiegł na płytę lądowiska. Jego maska skutecznie chroniła jego drogi oddechowe przed pyłem, a ograniczone pole widzenia skutecznie zastępowały wrodzone zmysły i Moc. Artemis tęsknił za starymi czasami, w którym wybiegł by i bez wahania zabił by każdą żywą istotę otaczającą go. Lecz czasy się zmieniają. Ludzie również. Teraz był na usługach Republiki, co za tym idzie...musiał przyjąć zasady postępowania. Przynajmniej ogólnikowo. Najpierw obrona, potem atak.

Czerwone ostrze zajaśniało pośród pyłu. Miał nadzieję, że ktoś będzie na tyle głupi, że napatoczy mu się pod ostrze.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Toth
Game Master



Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Orto

 Post Wysłany: Wto 14:51, 22 Sie 2006    Temat postu:

Od czasu blokady planety Naboo przez Federację Handlową wszystkie jednostki konsularne Republiki posiadały specjalnie uzbrojenie, o którym wiedziały tylko ich załogi – zainstalowano działka laserowe, wzmocniono siłę tarcz. Oczywiście, nikt o niczym nie wiedział, wszak trzeba było zachowywać dyplomatyczne pozory...

Nie inaczej rzecz miała się z tym statkiem. Zgodnie z komendą barona, załoga pojazdu podniosła jego osłony oraz aktywowała uzbrojenie pokładowe, które pozostawało ukryte gotowe jednak w każdej chwili „ożyć”...

Tymczasem Kapitan Broxin wraz ze swoimi ludźmi wybiegł na płytę spowitego chmurą pyłu lądowiska. Gestami rękami wydawał komendy poszczególnym żołnierzom, aby zajęli strategiczne pozycje. Sam natomiast dołączył do uzbrojonego senatora, uważnie obserwując poczynania jednego z Jedi. Choć zniknął im z oczu to doskonale widoczne było czerwone ostrze jego miecza świetlnego.

W końcu kurzawa opadła. Po drugiej stronie hangaru wyłonił się nagle oddział uzbrojonych ludzi w jednakowych strojach o kolorze zgniłej zieleni. Jedynie stojący na ich czele dowódca wyrózniał się nieco ubiorem. Krzyknął w stronę republikańskiej delegacji.

- Tutaj oficer Torvold z planetarnych sił porządkowych, czy ktoś jest ranny? - Zapytał mężczyzna idąc w stronę statku. W ślad za nim poszli inni funkcjonariusze, z dala omijając wyrwę w płycie lądowiska. Dziura była jedynym dowodem zamachu, bowiem po droidzie samobójcy nie została nawet jedna śrubka...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Dantooine - rozdanie drugie
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 3 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group