FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Retrospekcja: Łowca w strugach deszczu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Zgrywa » Retrospekcja: Łowca w strugach deszczu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Nie 22:51, 12 Lut 2006    Temat postu:

Uriel przewróciła oczami i wyciągnęła się na fotelu. Spojrzała tęsknie na parkiet i dostrzegła Lunę tańczącą z jakimś czarnowłosym mężczyzną.

- Czy ja wiem? Lepiej żeby wojna została tam gdzie jej miejsce, na polu bitwy. Po co zapraszać ją na salony? Dzisiaj nie jest czas na takie sprawy. Mamy się odprężyć, a nie zamartwiać. Codziennie się zamartwiamy.- odpowiedziała leniwie na pytanie padawana.

- Muszę jednak przyznać… Okropnie nudno tutaj… Raz pamiętam… Byłam z moim mistrzem na… Co to było… Corellia, na Corelli. Tam to dopiero była zabawa. Coprawda nie tak wystawna jak ta tutaj, ale na pewno bardzie urozmaicona. Chyba wtedy po raz pierwszy widziałam pijanego Jedi. Zabawny widok jak stary człowiek z prestiżem zachwyca się kolorowymi neonami…- zaczęła mówić starając się powstrzymać rozmowę.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Nie 23:05, 12 Lut 2006    Temat postu:

Widząc jak Uriel spogląda na parkiet Artemis od razu zrozumiał, co jej biega po głowie. Najwyraźniej miała ochotę potańczyć. Rycerz spojrzał ukradkiem na Samuela, który jednak chyba nie zauważył tego, co on. Artemis uśmiechnął się sam do siebie, wyobrażając siebie jak tańczy do tej skocznej muzyki.
~-Żałosne i śmieszne zarazem
Pomyślał sobie gdy nagle nastrój zmienił się całkowicie i wiele lamp oraz naściennego oświetlenia zgasło, rozświetlając jedynie parkiet i tańczących tam powolny taniec ludzi.
I w tedy Artemis zrobił coś, co według jego mniemania było najgorszą rzeczą, jaką mógł w tej chwili zrobić. Odchrząknął, po czym wstał od stolika i ze wzrokiem zwróconym w ziemie zapytał padawanki.
-Nie.. nie miałabyś nic przeciwko tańcowi?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ki Adi Mundi
Gość







 Post Wysłany: Pon 0:49, 13 Lut 2006    Temat postu:

Bal trwał w najlepsze, miejscami było już widać pierwszych tancerzy opadłych z sił, większość gości wymieniła już najświeższe niepotwierdzone informacje - by nie powiedzieć plotki - tudzież pozałatwiała ważne sprawy - co by nie rzec interesy. Był to właściwy czas, aby uraczyć zebranych... niespodzianką.

Gdy kapela przestała grać ostatni utwór, dzwi wejściowe rozwarły się, po czym przeszli przez niej dwa kamerdynerzy, którzy skierowali swe kroki na parkiet skąd grzecznie acz stanowczo skierowali tańczących w inne miejsce. Gdy przestrzeń była wolna przez wrota unoszony przez kilka małych repulsorów został wepchniętych przez kolejnych kamerdynerów - Orgatephon. Szlachetny instrument zajął miejsce w centrum uwagi koło orkiestry , gdyż nagłe zamieszanie spawiło, że wszyscy obserwowali co się wydarzy. Obsługa zwolniła zaczepy i dyskretnie znikłą z nimi w bocznych dzwiach. Wtedy światło przygasło i tylko 4 punktowe reflektory oświetlały instrument. I wtedy do sali weszły artystki - dwie Twilekanki Alycia i Oriana Kyes, siostry, obie o lekko niebieskim odcieniu skóry. Ubrane na biało i czarno, w właściwy dla swej rasy sposób, który sprawiał, że ubranie więcej odsłaniało niż ukrywało. - Ich przybycie zaskutkowało gromkimi brawami, gdyż siostry były jednymi z najsławnieszych artystek Republiki, a ich utwór - Koncert AT-mol - był niezwykle popularny. Po sali przebiegł szmer uznania dla gospodarza, jednak szybko umilkł gdyż rozpoczął się konert...

Pierwsze takty były niepozorne, doskonale dostrojone artystki wygrywały takty nawiązujęce do lekko sentymentalnego nurtu muzyki Alderaańskiej, przywodzące na myśl łaki i lasy tej planety, jednak co bardziej osłuchane ucho mogło wyczuć inną melodie, jakby na drugim planie, o bardziej wyrażnym rytmie, marszowym. Stopniowo ta druga nuta dominowała pierwszą, a do niej dołączyła kolejna, w tym samym rytmie, jednak jakże odmiennej tonacji, choć podobna to jednak odmienna, przeciwna. I wtedy siostry ukazały swą wirtuozerie, to już nie dwie lecz cztery pary rąk musiały grać. Serii szybko powtarzanych wysokich dźwięków towarzyszyły gammy zakończone wybuchem basów. Jednocześnie słychać było wyrażny krok akordów zdobywających coraz więcej muzycznego pola, a gdzieś na wyżynach tonacji szalały wyrażne Fis co i rusz nadając brzmienie koncertowi, to nie muzyka, to bitwa dwóch geniuszy. Jednak z każdą chwilą kolejne wątki melodii milkły, nie spokojne wyciszone, lecz nagle zduszone jakby to struna pękła. Aż zapadłą cisza, publiczność nie była pewna czy już bić brawa, ale melodia powróciła, melodia dobrze znana z początku koncertu, jednak cichsza i z nową, lekko fałszywą nutą, jak by niektóre struny pozostały pęknięte. Na zawsze...
 Powrót do góry »
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Pon 16:52, 13 Lut 2006    Temat postu:

[i ponownie częśc ustalona z Luną]
Gdy na salę wprowadzono artystki Vissan podziękował Lunie za taniec.
- Może przysiądziemy się do jakiegoś stolika? - Spytał.
- Nie bardzo przepadam za taką muzyką... - Westchnęła. - Może lepiej na balkon?
- Idź, niedługo do ciebie dołącze - Odpowiedział. Miał zamiar przysiąśc się do stolika zajmowanego przez młodzieńca poznanego przy wejściu, a co ważniejsze, kolejną uroczą padawankę, ale ta zajęta była akurat konwersacją z jakimś dziwnym mężczyzną z maską tlenową na twarzy. Baron usiadł więc przy barze, zamówił filiżankę Ithoriańskiej herbaty z wyciągiem winowęża i podpierając się na łokciu przyjrzał się artystkom. Przez pierwsze takty bardziej interesowały go same twi'lekanki niż muzyka, jednak potem musiał przyznać, że w dźwiękach jest coś wyjątkowego. Coś, co musiało mu przypomnieć, że mimo wszystkich swoich posiadłości, nie miał właściwie w życiu konkretnego celu... Jednak miało to także swoje dobre strony - nie musiał martwić się o folgowanie przyjemnościom, gdyż właśnie one nadawały życiu Vissana sens.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Luna Jade
Gość







 Post Wysłany: Pon 17:05, 13 Lut 2006    Temat postu:

Dziewczynie nie przypadła muzyka do gustu. Było już dość późno i chłodno jednak to był najmniejszy problem. Balustrada była dość szeroka i wykonana z kamienia, więc można było spokojnie na niej usiąść mimo dużej wysokości. Luna siedziała sobie na niej i myślała; o czym? Sama nie wiedziała, trochę o zakonie, trochę, o Vissanie i tak mijały minuty. Melodia już trochę przycichła jakby zanosił się na koniec przedstawienia, lecz po chwili znów zabrzmiała dość głośno. Z nudów dziewczyna odpięła miecz i zaczęła podziwiać rękojeść, na której nigdy się nie skupiała. Rozejrzała się dokładnie czy nikogo nie ma w pobliżu; czyżby podświadomość? I przypięła go z powrotem wpatrując się w piękne widoki
 Powrót do góry »
Ki Adi Mundi
Gość







 Post Wysłany: Pon 18:50, 13 Lut 2006    Temat postu:

Gdy Luna siedziałą na balustradzie kontemplując swiat, zauważyła powrót Mistrza Ki. Ubrany był w czerwona - kolor dyplomatów - szate przypominajaca troche marynare, całości dopełniały czarne, dość luźne spodnie, oraz czarny pas materiałowy zawiązany na czerwieni, z opadającymi na lewy bok końcami, spośród których czasami było widać ukryty miecz. Careanin najwyraźniej szedł w stronę Luny, a twarz jego była jakaś zatroskana, może to niezadowolenie z braku możliwości wysłuchania koncertu, a może coś więcej... Gdy Mistrz doszedł do dziewczyny, odezwał się tymi słowy:

- Witaj Luno, mam nadzieję, że dziś nie tylko miałaś szansę na naukę ale i na zabawę, wszak też ważną w trudnych czasach, mam wazną rzeczy do przekazania tobie i innym uczniom - co mówiąc Mistrz zbliżył dłoń do skroni.

Wtedy w Mocy otaczającej Pałac, pojawiło się zawirowanie, ciche, trudne do wychwycenia. Krótkie przesłanie:
"Chodźcie do Ogrodu" Nienarzucojące się nikomu kto nie chce się wysilić by je zbadać, jednak kto podjął wysiłek mógł je odebrać, kolejny trening.

Trening była to jedna z rzeczy na które Ki miał dość odmienne zdanie, choć plotka zakonna głosiła iż w porównaniu ze swoją pierwsza nauczycielką - Mroczną Damą - mógł być uważany za szkoleniowego Ortodoksa. Nie mniej uważał on, iż niemal każda dziedzina może się nadawać do zgłębiania Mocy, a Rycerz powinnien doskonalić się na wielu polach. Niektóre pomysły z tym związane jak nauka szkolenia z strzeleckie, czy jazda wierzchem były dośc ciekawe. Za to niektóre treningi - jak ten poświęcony naucę gry na instrumencie, Mistrz by powiedział otworzenia się na piękno sztuki - budziły obawy w sercach Padawanów. Nie mogło też zabraknąć szermierki świetlnym mieczem. Jednak tutaj Ki miał tą wadę, iż na każdą prośbę o pokazaniu niepokonanych chwytów odpowiadał "Nim zada się cios trzeba wierzyć gdzie uderzyć"

Elementem tego złożonego treningu miała być planowana na kolejny dzień wyprawa do znajdującej się godzinę od ich rezydencji stajni Terrapodów Gungi, mogących służyć za wierzchowce czworonogów. Mistrz wspominał też coś o wyczuleniu zmysłów na Prądy Natury itp i być może właśnie o tym chciał wtedy rozmawiac z Padawanami. Jednak gdy wszyscy się zebrali zaczął od czego innego:

- Padawani, smutna historia sprawiłą iż wezwałem was tutaj i wszystko wskazuje na to iż będę musiał was opuścic, gdyż na planecie Caridzie, ostatnimi czasy sprzyjającej Republice, dokonano morderstwa, a wstępne obserwacje wykazały iż tego aktu dokonano Mieczem Świetlnym. Strata jest o tyle boleśniejsza, że tej szlachetnej broni użyto przeciw dyplomacie , który nawet w trudnych czasach kierował się dawnymi wartościami. Jako że wielu Mistrzów i Rycerzy realizuje inne ważne zadania mnie powierzono zbadanie sprawy. Zatem już za 3 godziny wylatuje. Z żalem was opuszczam ale i dostrzegam dobre strony. Ten czas, spędzony bez spojrzeń Mistrzów pomoże wypracowac samodzielność, jak i narzucić sobie dyscyplinę w treningu. Wykorzystajcie więc ten czas dobrze, do waszej dyspozycji będą 4 śmigacze, a w awaryjnej sytuacji zostaje tu frachtowiec Zakonu "Dar Republiki", również Senator Organa udzieli wam wsparcia jeśli o to poproscicie. Ze swojej strony, prosze abyście jutro o 12 stawili się w stajni o której wam wspominałem, tam odbędzie się dalsza część treningu, jeszcze zaplanowana przeze mnie.


Ostatnio zmieniony przez Ki Adi Mundi dnia Pon 21:16, 13 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Pon 20:16, 13 Lut 2006    Temat postu:

Oficerowie przechadzali się po sali balowej wymieniając różne uwagi.
- Komandorze Rhade ?
- Tak komandorze Sten ?
- Zauważyłeś że jesteśmy jedynymi oficerami na tym balu ?
- Zauważyłem.
- I co otym sądzisz.
- Hmmm.... że zostalismy wystawieni na odsztrzał przez dowódctwo ?
- Ehh... znowu jesteśmy tymi od czarnej roboty.
- Pamietaj jesteśmy elitą.
Sten usmiechnął się.
- Po trudzie i znoju gotowi do boju.
- Ty znalazłem pytanie dla jedajca.
- Jakie ?
- Czekaj niech któregos znajde.
Troche trwało niczym obaj żołnierze znalezli grupke jedi w ogrodzie.
- A tu są nasze gołąbeczki, cośtam omwiają ?
- Najwyraźniej, podejdzmy kawałek jeszcze i sugestywnie dajmy znać o swojej obecności.
Obaj mężczyzni przeszli jeszcze kilka kroków i zatrzymali się.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Pon 20:27, 13 Lut 2006    Temat postu:

Nagle Samuel poczuł...drgnienie w Mocy? Szybko postarał się je wybadać-niewiele przecież jest tu istot zdolnych do czegoś takiego-i zrozumiał, że to wezwanie do ogrodów. Wezwanie, którego się usłuchał...
Podczas drogi do Ogrodu był niezmiernie ciekaw, czego Mudni może od nich chcieć...
Już na miejscu wysłuchał słów Mistrza-nieco go zastanowiło, czemu nie przywołano do tego zadania Mistrza Vosa? Przecież dla niego takie zadanie byłoby niczym...ale nie wolno mu narzekać. Powinien się cieszyć, że taka ważna misja przypadła MU...a raczej im.
- Dobrze, Mistrzu Mundi. Postaram się zrobić, co w mojej Mocy, by nie zawieść twojego zaufania.
Nagle, zauważył przybycie...och, psy wojny się przypałentały!
I choć szczerze mówiąc, niezbyt lubiał ich za to, że parali się tym czym się parali (ale nie mógł pokazać, że ich nie lubi!), ukłonił im się
- Och, szanowni oficerowie...jak miło znów się spotkać! Jak widać, Moc doprowadziła do ponownego spotkania-jestem ciekaw, jaki niezmiernie ważny powód sprawił, iż tak zacne osoby jak wy zaszczyciły nas swoją obecnością?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Pon 20:36, 13 Lut 2006    Temat postu:

- My tylko z jednym pytaniem, skoro zgromadziło się tak wielu jedi w jednym miejscu może usłyszymy zadowalającą odpowiedż na pewnp pytanie.
Telmachus na chwilę przerwał, jednak zaraz zaczął mówić dalej.
- W akademi i sztabie krąży od dawna ten problem. Jeżeli Jedi nichcieli tej wojny, Są strażnikami pokoju i sprawiedliwości. I nie prowadzili do boju armii republiki bo ta niesitniała od prawie tysiąca lat. To jakim cudem obwołano ich Generałami i dano zwierzchnictwo nad armią i flotą, ich pierwsza kampania mowa tu o bitwie o Geonosis była totalnym fiaskiem taktycznym. Zgineło mnustwo żołnierzy tylko poto by ratować kilka osób. Tysiące klonów poniosło śmierć by ocalić paru jedi ? ... czy jedi stawiają swoje dobro nad każdym innym i czy myślą że są w stanie przewodzic armią skoro sa pacyfistami ?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Pon 21:29, 13 Lut 2006    Temat postu:

Tak...pytanie pana oficera było bardzo trafne, bo Samuel sam się nad tym zastanawiał. On był przeciwny wojnie...gdyby to on miał wybór, Jedi nie braliby w niej udziału.
- Cóż, panie...oficerze, moja wiedza na temat potyczki na Geonosis jest zbyt mała bym mógł się wypowiadać...ja sam jestem przeciwny wojnie i w niej Jedi udziałowi. Ale cóż, niektórzy z Jedi uważają że to jedyne wyjście...albo, że skoro Jedi ją rozpętał, to Jedi musi ją zakończyć. Ja osobiście, zapewniam pana, nigdy nie stanę na czele armii-nawet gdyby ktoś mnie o to prosił, odmówiłbym. Zapewne pan jeszcze chciałby poznać odpowiedź reszty Jedi...? Uriel, Luno, Artemisie...Mistrzu Mundi?
Tak...on sam chętnie pozna ich stanowisko.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Pon 22:12, 13 Lut 2006    Temat postu:

Dziewczyna zamrugała szybko niezbyt wiedząc czy to co przed chwilą usłyszała było prawdziwe, czy tylko wytworem jej, lekko już nadszarpanej wyobraźni. Pech chciał żeby w tym momencie piła drinka i zakrztusiła się nim ledwo powstrzymując się przed wypluciem zawartości, którą miała w ustach na podłogę.

- J-ja…? Um… Oczywiście. Czemuż miałabym coś mieć przeciwko?- odpowiedziała z uśmiechem wstając z fotela. Zdjęła swój jasnobrązowy płaszcz i rzuciła go na oparcie kierując się w stronę parkietu.


- Niezbyt przepadam za... takimi wolnymi piosenkami.- powiedziała niepewnie dziewczyna

Widząc, jak Uriel kieruje się samotnie w stronę parkietu nie zauważając wyciągniętej dłoni Artemisa zrobiło mu się trochę głupio, dodając do tego iż jego partnerka do tańca zakrztusiła się drinkiem miał co do tego złe przeczucia, lecz odetchnął głęboko i ruszył spokojnie za Khaan, która właśnie manewrowała miedzy tańczącymi razem parami

Khaan wypatrzyła wreszcie, między obmacującymi i obściskującymi się parami wolny skrawek przestrzeni. Zatrzymała się natychmiast i stanęła naprzeciw swojego towarzysza.- No... Więc...- zaczęła niepewnie unosząc lekko dłonie, nie wiedząc zbytnio co ze sobą zrobić.

Artemis uśmiechnął się pod maską, lecz, jak mu się wydawało, partnerka nie zauważyła tego. Podszedł do niej zdecydowanie po czym uchwycił delikatnie jej dłonie, jedną z nich oplótł sobie pas, co zresztą zrobił swojej partnerce, a drugą splótł ze swoją dłonią i ustawił je w poziomej pozycji, po czym rozpoczął taniec, który opanował do perfekcji pod okiem alderańskiego kamerdynera kiedy jeszcze mieszkał na tej planecie. Pomimo tak bliskiego kontaktu jednak z jakiegoś powodu starał się nie patrzeć w oczy padawanki. Strach? Wstyd? Nie potrafił dokładnie tego zdefiniować.

- Lekcja otwartości nr.2. Zawsze patrz ludziom w oczy.- zaśmiała się dziewczyna i ręką podniosła podbródek partnera. Szybko pochwyciła rytm muzyki i teraz poruszała się powoli w jej rytm częściowo płynąc razem z nią, a częściowo skupiając się na mężczyźnie.

Gdy Artemis spojrzał Uriel w oczy, okazało się, że jego wcześniejsze odczucia były raczej nietrafione. Dziewczyna tańcząca z nim była zdecydowana oraz otwarta, nie dało się przed nią zamknąć. Artemis uśmiechnął się ponownie, po czym dodał do ich tańca motywy obrotów i piruetów, których tyle się uczył pod okiem nudnego kamerdynera...i musiał przyznać, że bawił się świetnie. Sam nie wiedząc kiedy zmniejszył odległość między nim a partnerką nie przestając wprawiać pary w ciągły ruch
-Dawno tego nie robiłem
Powiedział do partnerki


Dziewczyna uśmiechnęła się tylko, ale nie zdążyli potańczyć długo, chwilę potem rozpoczął się koncert. Uriel nigdy nie była koneserką muzyki poważnej toteż nie przykładała większej wagi do dźwięków, ani rytmu utworu. W myślach wystukiwała jedynie bezsensowny, monotonny rytm czekając, aż wszystko się skończy.

I wreszcie się skończyło, ale w zamian za muzykę…

Uriel poczuła delikatne drgania w Mocy, aurze, jak wolała to określać. Bez względnych wyjaśnień skierowała się w stronę ogrodu, odburkując tylko coś do Artemisa. Mistrz Mundi już na nich tam czekał, od razu powiedział co miał do powiedzenia, a Uriel taki obrót spraw bardzo się spodobał bowiem teraz trening można odpowiednio nagiąć… Do jej potrzeb. Nie będzie musiała jutro rano wstawać i to był największy plus wyjazdu Mistrza. Nie odpowiedziała nic, zaczęła przysłuchiwać się wymianie zdań między Samuelem, a jakimś wojskowym, a kiedy padawan zapytał ją o zdanie…
- Może po prostu generałami zostali Jedi, którzy mieli do tego najmniejsze predyspozycje. A co do Silverworda… Pacyfizm jest nieco… nie na miejscu w takim przypadku. Jeżeli Konfederacja chce wojny to z pewnością będzie ją miała, to oczywiste. A przyznać musze ci rację… Um… Komandorze…? Co do akcji na Geonosis… Gdyby nie beznadziejnie zaplanowana akcja zapewne wielu z nas by przeżyło, tak samo wielu żołnierzy… Wybacz, ale to nie nasza wina, ze do dowodzenia wybierają nieodpowiednich Jedi, osądzając ich jedynie po ich statusie…- odparła dziewczyna opierając się o małą, kamienno fontannę.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Pon 22:47, 13 Lut 2006    Temat postu:

Vissan otrząsnął się z zamyślenia, po wysłuchanym utworze. Nadszedł czas na zrobienie czegoś pożytecznego. Podszedł do zamieszania w okolicach balkonu udając zainteresowanie urodziwymi padawankami. Podszedł, i nie mógł uwierzyć własnym oczom.
- Telemachus? Telemachus Rhade? - Zwrócił się do komandora. - Co za spotkanie! Od kiedy poznaliśmy sie na Dantooine myślałem, że nie będe miał już okazji się z panem spotkać. [/i]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Pon 22:50, 13 Lut 2006    Temat postu:

Artemis również poczuł subtelną falę mocy rozchodzącą się po całej Sali bankietowej . Ruszył spokojnym krokiem za padawanką przepychającą się w tłumie. Gdy wyszedł na świeże powietrze od razu odetchnął głębiej o ile można to tak nazwać. Gdy rycerz spojrzał przed siebie zobaczył wszystkich Jedi w komplecie oraz parę oficerów rozmawiających z nimi. Podszedł kłaniając się mistrzowi po czym stanął bardziej z boku i przysłuchiwał się rozmowie. Na słowa o morderstwie mieczem świetlnym drgnął nieznacznie, po czym gdy komandorowie zaczęli obsypywać jedi pytaniami spoglądał po prostu na gwieździste niebo starając odizolować się od ich bezsensownych kłótni.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Pon 23:44, 13 Lut 2006    Temat postu:

Telemachus odwrócił się zaskoczony.
- Baron Vissan, doprawdy niespodziewane spotkanie. Pozwoli pan że przedstawie komandor Sten.
Rhade wskazał na swego kompana, poczym zwrócił się do jedi.
- Jedi, wy rozpętaliście tą wojnę ale to my ją zakończymy. To nie czas elegancji miecza świetlnego ale brutalnej siły turbolaserów.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Vissan
Baron // Komandor WFR



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Skąd: Rahab, miejsce o 100% stężeniu niekanoniczności (teraz już tylko 50%)

 Post Wysłany: Pon 23:49, 13 Lut 2006    Temat postu:

Vissan przywitał się z wszystkimi obecnymi, szczególną uwagę poświęcając padawance z kryształem w "strategicznym miejscu". Nie omieszkał wykonać szarmanckiego gestu jak w przypadku Luny, a także uśmiechnąć się do tej ostatniej.
- Telemachusie, myśle że to za ostre słowa w takim miejscu! - Zwrócił się do oficera.
- Nie zachowujmy się jak wrogowie, przecież wiemy z kim tak naprawde ma walczyć Republika!


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Pon 23:53, 13 Lut 2006    Temat postu:

- W tym problem baronie że nie wszyscy z tu obecnych chcą za nią walczyć.
Telemachus niemusiał nikogo wskazywać, każdemu przenikliwemu umysłowi było jasne okogo chodzi oficerowi.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ki Adi Mundi
Gość







 Post Wysłany: Wto 0:28, 14 Lut 2006    Temat postu:

Pytanie oficera zaskoczyło Ki Adi Mundiego, przez chwile poczuł się jak Padawan wyrwany do odpowiedzi, ale odpowiedzieć chiał jak Mistrz:

- Komandorze Rhade, bardzo ważne pytania Pan zadał i wiedz, że bardzo długie rozmowy toczyły się w zakonie zarówno w kwesti akcji na Geonosis jak i udziału Jedi w wojnie. Zapewne ucieszy Komandora fakt, iż wielu mistrzów modziela pańskie wątpliwości. Postaram się je rozwiąć tak jak zostało to uczynione na obradach...


- Rzeczywiście Jedi od zawsze służyli Republice, wiele z ich misji były to zadania dyplomatyczne. Ale nie tylko, choć o tym ze zrozumiałych względów się nie mówi, gdyż działąnia które mam na myśli miały charakter poufny. Można powiedzieć, że celem Zakonu nie jest pełnienei funkcji dyplomatycznych, lecz służeniu bezpieczeństwu, stabilności i wartości Republiki. W taki sposób jaki jest mi i jaki Zakon uzna zasadny oraz zgodny z naszym Kodeksem - Jedi pomyślał również o podszeptach Mocy i wizjach przyszłości, jednak uznał, że taka argumentacja nie przypadnie do gustu wojskowego.

- Geonosis, jak zapewne Komandor wie, pierwotnie o charakterze wywiadowczym, później ratunkowym Gdyż to zagrożenie senator Padme, było przyczyną interwencji. To prawda, opór powstałem wówczas Konfederacji zaskoczył nas. Byłem tam - choć wspomnienie było bolesne, Mistrzowi udało się nie zdradzać zbytnio emocji, po części skutecznie - przez długi czas Jedi walczyli z przeważającymi siłami droideków. Dość powiedzieć, ze gdyby nie odsiecz Klonów - kto nimi dowodził Mistrz dyplomatycznie przemilczał - uratowało zarówno nas jak i Panią senator. Czy była to klęska? Wiele klonów i ludzi... zgineło, ale pamiętajmy, iż akcja została przeprowadzona w wielkim pośpiechu, Ryzykowaliśmy, ale gdyby nam się udało byśmy ujeli przywódców Konfederacji w tym Hrabiego Dooku. A czy byłaby dziś Konfederacja bez przywódców. Pozwole sobie również zauważyć, iż w wyniku podjętych działąń wykryto tajną fabrykę bojowych na planecie, co pozwoliło republice przygotowac się do wojny. Niech Pan pomyśli Komandorze co by się stało gdybyśmy pozostali nieświadomi zagrożenia, gdyby Separatyści mogli w sekrecie produkować przez kolejne miesiące. Gdzie byłby wtedy front? - w tym momencie Mistrz spojrzał jednoznacznie na pobliski ogród - zatem można powiedzięć, że to za sprawą Jedi i byłych Jedi, mam tu na myśli Dooku, wojna wybuchłą. A Zakon, choć wyrzeka sie przemocy jako narzędzia jest za nią odpowiedzialny.

- Wreszczie, wyjaśniając zaangażowanie Zakonu w dowódzctwo WARu. Jakie jest zadanie tej organizacji? Można powiedzieć, że prowadzenie wojny, ale podejrzewam, że Pan by odpowiedział "pomyślnym zakończeniem jej" I właśnie tu zakon widzi swoją rolę, nie tyle prowadzeniem wojny ale też takim kierowaniem działąniami aby przyspieszyć jej zakończenie, zakończenie dobre dla wszystkich. Zarówno dla Republiki, jak i planet które zaufały Separatystom, zwłaszcza, że nie wszyscy mieszkańcy tych planet zgadzają się z polityką swoich władców. Można prowadzić Wojne na wiele sposóbów, my chcemy uniknąć niepotrzebnych strat, zwłaszcza wśród cywilów.- Mistrz wziął głębszy oddech -
takie są nasze motywacje.
 Powrót do góry »
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Wto 12:53, 14 Lut 2006    Temat postu:

- Mistrzu Mundi. W ten sposób ograniczacie naszą skuteczność, ofiary w cywilach były, są i będą obecne w działaniach wojennych. Podporządkowanie armii ich obronie czyni z nas strażników nie żołnierzy. Niech jedi zajmą się zbieraniem informacji a sabotażem a walke frontową zostawią nam bo doniej byliśmy szkoleni.
Rhade zaczerpnął troche napoju z trzymanej w ręku szklanki.
- Propo Geonosisi, akcja była nieprzemyslana, gdyby dano nam więcej czasu atak byłby zapewne bardziej skuteczny. Jednak zycie senator i tych kilku jedi było ważniejsze niz dobro całej ofensywy. Czy wie pan mistrzu ilu zgineło wyszkolonych do innych zadań klonów ?. Komandosi których zadaniem nie jest walczenie w pierwszej linni ponieśli ogromne straty, na marne poszły lata szkolenia i teraz ta formacja jest cieniem świetności która mogłaby osiągnąć gdyby nie straty. Nie negujemy zdolności mistrz Yody ale pospiech i brak przygotowania przypieczetował los wielu żołnierzy.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ki Adi Mundi
Gość







 Post Wysłany: Wto 13:32, 14 Lut 2006    Temat postu:

- Owszem były są i będą, ale można je ograniczyć, czyż nie. A potrzeba skuteczności nie może usprawiedliwiać porzucenie wartości Republiki, w tym szacunku dla życia, każdego nawet wrogów, czyż nie? Niekoniecznie wyłącznie obrone mam na myśli, lecz właściwy atak, jak zapewne Pan wie można różnorodne obiekty wybrać, można zdobywac Planete przez wiele miesięcy, a można dokonać szybkich uderzeń na znajdujące się na niej stocznie i fabryki. Którą opcje Pan by wybrał?

- Wierzę w moc szkolenia, ale myślę, że na obecnym etapie wojny, nie warto rezygnować z Mocy szkolenia Jedi. Wszak Moc jest potężnym sprzymierzęńcem.

- Jak już mówiłem, na Geonosis ryzykowaliśmy, życie żołnierzy powodzenie akcji, ale naszym celem, będącym w zasięgu możliwości, było przechwycenie sygnotariuszy paktu. I stąd pośpiech. Gdyby akcja się powiodłą Konfederacja pozbawiona przywódców nie byłaby zdolna do kontynuowania wojny. A wtedy przyszłe straty były by znikome. Rada uważa, że w Wojnie trzeba umieć zaryzykować, my to nazywamy "posłuchać podszeptów Mocy", śmierć żołnierzy w danej chwili może ocalić wiele istnień w przyszłości.

Dostrzegając pojawienie się Barona Vissana Mundi zwrócił się i do niego:

- Witam Barona, widzę że szybko odnalazłeś się w świecie Republikańskiej polityki, mam nadzieje iż przynależność spełnia wszelkie pokłądane w niej nadzieje -
w przypadku Vissana, ostatnie zdanie brzmiało odrobine dwuznacznie, niemniej twarz Ki tryskała niewinnością.
 Powrót do góry »
Telemachus Rhade
Kapitan



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Tartarus

 Post Wysłany: Wto 15:15, 14 Lut 2006    Temat postu:

- Mistrzu Mundi, moim zadaniem jest skuteczność i jeżeli fabryka wroga będzie znajdować się pośrodku miasta niezawacham się zrównać go z ziemią by osiagnąc ten cel. Krążą też słuchy że Jedi niebędo atakowali fabryk by przypadkiem nie zranić kogoś w środku. Dlatego moim zdaniem nie powinni dowodzić , są poprostu zbyt miękcy a to są twarde czasy.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Zgrywa » Retrospekcja: Łowca w strugach deszczu
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11  Następny
Strona 4 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group