FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Misja Dyplomatyczna - Corellia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Misja Dyplomatyczna - Corellia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Garm Bel Iblis
Senator Corelli



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Wto 23:12, 29 Lis 2005    Temat postu:

Bel Iblis spojrzał uważnie na przedsiębiorcę:
-Rozumiem pańskie obawy, choć z góry zaznaczam, że nie zmuszam pana i pańskich ludzi do opuszczenia statku, możecie nie wychodzić na powierzchnię.. A co do samego celu wyprawy, to powiedzmy, że "przyjaciel przyjaciela", czy raczej w tym przypadku przyjaciółki polecił mi udac się na planetę, gdyż mogę tam znaleźć coś co pomoże mi zrozumieć nagłą zmianę zachowania przywódczyni Selonii. Tak, doskonale zdaję sobię sprawę z tego, że taka podróż w ciemno to prawie czysta głupota, ale obawiam się, że w chwili obecnej nie mamy czasu i możliwości, aby zlekceważyć ten trop i zaczekać na posiłki..Coś jeszcze?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Deren Molodh
Przemysłowiec - lobbysta



Dołączył: 11 Lis 2005
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Śro 1:42, 30 Lis 2005    Temat postu:

Molodh nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Nie znał senatora, co prawda słyszał, że jest człowiekiem bezpośrednim, niemniej jednak jego oschłość i stanowczość zdecydowanie go zaskoczyła. W tej chwili stojąc przed senatorem, zastanawiał się czy warto było się pakować w tę podejrzaną misję, której celu ciągle nie znał. "Zagadkowe zachowanie przywódczyni Selonii"...niewiele mu to mówiło, prawde rzekłszy nie słyszał nic o jakimś szczególnie osobliwym zachowaniu lidera jednej z sąsiednich planet Corelii. Tym bardziej był przekonany, że podjał właściwą decyzję wysyłając swój prywatny statek w przestrzeń kosmiczną systemu. W odpowiednim momencie jego "Emerald Dawn", zmodyfikowany krążownik klasy konsularnej wejdzie ma orbitę Soronii. Jeżeli Molodh będzie potrzebował pomocy, w ciągu kilku minut od wysłania wezwania pojawi sie kawaleria. W tej sytuacji nie żałował, że kilka godzin wcześniej okłamał przyjaciół mówiąc, że Dasha Liya, jego prawa ręka i kochanka, zostaje na planecie. Od razu po rozmowie z Masem kazał jej lecieć na prywatne lądowisko Molodh Industries i ściągnąć na statek pełną załogę. Tak jak powiedział senatorowi, nie chciał pakować się w jakąś kabałę bez choćby minimalnego zabezpieczenia. Deren nie zamierzał jednak zdradzać Iblisowi, że jego korweta będzie miała cień w postaci jego własnego statku... Zamiast tego, Molodh nie kryjąc lekkiej irytacji powiedział:

Cóż senatorze, będe z panem szczery, nie takiej odpowiedzi się spodziewałem. Ja ze swojej strony zrobiłem sporo, żeby pomóc Panu w tym krótkim czasie jaki miałem, w zamian dostaję zagadkę i to bez wskazówek, które pomogłyby mi ją szybko rozwiązać. Jednak dałem słowo, że Panu pomogę i do licha zamierzam dotrzymać słowa. Może Pan liczyć i na mnie i na moich ludzi, zarówno ja, jak i oni nie należymy do kategorii ludzi, którzy na odgłos blasterowych błyskawic chowamy głowy w piasek. Nie wiem co może nas spotkać na tym lodowym pustkowiu na które nas Pan prowadzi, ale przy pomocy sprzętu, który ze sobą zabraliśmy wszystko powinno pójść gładko. Jeżeli zajdzie potrzeba pomocy przy obsłudzie pańskiej korwety, na pewno mój pilot...



W chwili w której Molodh chciał dokończyć zdanie, na mostek senatorskiego statku wszedł Jered "Jed" Ketrell, pilot Molodha:

[/i]-Deren, panie senatorze, jeżeli chodzi o nas to skończyliśmy. Cały sprzęt Molodh Industries jest już w ładowniach korwety. Chyba nie pozostaje nam nic innego niż startować.

Molodh wyraźnie odprężył się, widząć przyjaciela, zaraz też podjął przerwany wejściem Ketrella wątek:

- Dobrze, że jesteś Jed, świetnie, że się już uwinęliście, trochę tego było...własnie mówiłem senatorowi, że może liczyć na Twoją pomoć w razię potrzeby pomocy w obsłudze sprzętu czy samej korwety, mam rację?

Ketrell bez mrugnięcia okiem przytaknął szefowi, uśmiechając się, najwyraźniej zadowolony z potencjalnej perspektywy konkretnego zajęcia,i to nie byle jakiego. Choć już kilkukrotnie prowadził nową korelliańską korwetę, to każda okazja do szlifowania umiejętności pilotażu witał z zadowolenie. Zresztą czy jest coś lepszego niż praca z takim sprzętem?

-Ależ nie ma najmniejszego problemu, jeżeli tylko będe mógł pomóc, zrobie to z największą ochotą. Co potwierdził zawadiackim uśmiechem i szybkim skinięciem głowy w stronę kapitana:
-Może Pan na mnie liczyć kapitania

Molodh, choć z lekka zaniepokojony tą całą wyprawą był spokojniejszy wiedząc, że ma na pokładzie swoich ludzi, szczególnie doświadczonego pilota, jakim był Ketrell.

-Dobrze senatorze, myślę, że możemy startować, zobaczmy co znajdziemy na Soronii.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Czw 18:19, 01 Gru 2005    Temat postu:

Dak spojrzał na Jedi, a jego mina po wymienieniu syna tamowe od razu zrzedła.
-Witam szanownego Jedi, to… nie temat na rozmowę przed domem zapraszam do środka.
Ferks obrócił się i poprowadził gości do środka. Tein i Corr weszli do niewielkiego holu. Wnętrze budynku było ładnie i gustownie udekorowane, pełne obrazów, roślin i różnego rodzaju nowoczesnych mebli, prawdopodobnie Drallskiej roboty. W kuchni, którą było widać dalej, młoda żona Daka, blond włosa kobieta o bardzo pięknych rysach twarzy, zajmowała się dwójka ok. 10 letnich dzieci. Dak jednak nie zatrzymał się i poprowadził gości na piętro do niewielkiego gabinetu.

Sam gabinet był dość surowy, dywan, biurko, kredens z datakartami i książkami. Dak zamknął drzwi, gdy tylko Tein i Corr weszli i wskazał dwa fotele by spoczęli. Sam podszedł do biurka i na niewielkim terminalu powciskał kilka przycisków. Dało się słyszeć niewielki metaliczny odgłos, prawdopodobnie systemu zagłuszającego. Dak spojrzał się na gości i nalał im Corelliańskiego Ale, mówiąc:

- Dobra, zrobię to dla ciebie Corr, sprawa jest cholernie zagmatwana. Porwanie było w centrum handlowym, kilku ludzi, dokładniej czterech zaatakowało straż dzieciaka, zabijając dwóch. Nie wiedzieli jednak, że w tłumie było kilku innych, ci otworzyli ogień i dwóch momentalnie sprzątnęli. Ale wtedy do akcji wkroczyło dwóch kolejnych porywaczy przebranych za funkcjonariuszy CorSeku. Załatwili ostatnich czterech z ochrony dzieciaka i zwiali rozdzielając się. Ci co byli przebrani zniknęli momentalnie, dwóch pozostałych zaczął CorSek ściągać. Po długim pościgu udało się końcu doprowadzić do kraksy speedera, w którym uciekali. Durnie gdyby tam był dzieciak…nawet nie chcę myśleć o tym, strzelali do porywaczy z ciężkiego działka! Straszna fuszerka. Ale faktem jest, że zestrzelili uciekających. I jak mówiłem na szczęście nie było tam dzieciaka, który został zabrany najwidoczniej przez tych, co się przebrali za funkcjonariuszy CorSeku.
Teraz mamy wiedzę, że z kraksy wyszli cało obaj, ale nagle znajdujemy ciało jednego z nich. Prawdopodobnie jeden zabił drugiego, a następnie sam uciekł w zaułki, miły partner nie ma co. Na szczęście udało się zarejestrować przez moment i nagrać jego twarz. Oto ona:


[link widoczny dla zalogowanych]

Dak wyświetlił hologramową postać, która uciekała od miejsca kraksy, miała szary strój, pod którym widać było umięśnioną sylwetkę, a w ręku miał blaster.

- Tych dwóch, co padło w Centrum to jakieś lokalne łachudry. Natomiast ten, co zginął z ręki swojego to inna sprawa. Nazywa się Taras Kao. Gość znany w świecie podziemnym, najemnik, czasem skuteczny. Pracuje dla Huttów, Czarnego słońca i każdego, kto ma kredyty. Oskarżony o serię przestępstw od zabójstw do kradzieży i porwań. Na podstawie jego danych kapitan Hern chyba namierzył jego kryjówkę i obecnie zbiera ludzi do akcji. Ale chyba to najmniej ciekawa rzecz. Wszyscy jak uzyskaliśmy dane o lokalizacji meliny zostawili Kao samego sobie, ale ja nie wiem czemu kazałem szperać znajomemu informatykowi. I tu mamy bombę, prawdziwą bombę, z którą nie wiem co zrobić przyjacielu. Nikt jeszcze o tym nie wie.

Dak wychylił całą zawartość kubka z ale, minę miał niemal martwą z niepewności i strachu. Wcisnął guzik obraz porywacza zastąpiły jakieś cyfry. Wykaz z konta Taras Kao, były zarejestrowane na nim dość solidne przelewy, ale zwłaszcza ostatni był niezwykle duży, ale bomba była w czymś innym:

„ Imię i nazwisko wpłacającego: GARM BEL IBIS”…


[off]Tiin nadal piszesz, za mało zawsze się da coś dodać, plus nie kopiuj ciągle to co mówiłem, bo sam doskonale wiem co napisałem. Co innego w takiej sytuacji, gdy odpowiadasz na kilka pytań, tak jak to robi Molodh. Ale jak dajesz tylko odpowiedź na jedno zagadnienie to nie koipuj całego tekstu. Z góry dzięki i proszę jeszcze raz staraj się pisac regularniej i więcej, to ty decydujesz o tym jak zrobić by było ciekawiej. Tu zaczynasz łąmać regóły i nie zdziw sie następnym razem ostrzeżenia [/off]

*****************

„Redemption” był przepełniony sprzętem, jaki dostarczył na pokład przedsiębiorca. Vard natychmiast podniósł maszynę z lądowiska i skierował się na orbitę planety. Tym razem nie było żadnych problemów z lotem, mimo iż systemy bezpieczeństwa zwiększyły czujność i kontrole na każdym statku, spowodowane zapewne porwaniem syna gubernatora Tamosa.
Gdy tylko maszyna oddaliła isę od planety Vard przygotował koordynaty i rozpoczął krótki skok do siódmej planety Systemu corelliańskiego. Po chwili gwiazdy się rozmyły, a navikomputer zasygnalizował spokojny 2 godzinny lot.

Niedługo potem jakieś kilkanaście minut przed wyjściem z hiperprzestrzeni, wszyscy byli zebrani na mostku. Vard powciskał kilka przycisków na terminalu i wyświetlił holograficzny obraz planety.
Była ona siódmą licząc od słońca ciałem niebieskim systemu. Znajdowała się na szóstej, ostatniej orbicie, brak księżyców, mieszkańców. Martwa zamarznięta skała. Na której nigdy nic nie budowano, z powodu braku jakichkolwiek surowców, mogące przynosić zyski. Na północnym biegunie temperatura spadała do – 245 stopni. Jakiekolwiek podróże bez skafandra były więc równe natychmiastowej śmierci.

- Szefie jesteś pewien, że tam coś jest, wiesz, koszty budowy w takich warunkach, nawet niewielkiego kompleksu, równałby się milionom kredytów, ponadto ktoś musiał to zrobić, a to oznacza kursy statków i ciągłe dostawy sprzętu, robotników, ciężko by w naszym systemie przeszło coś takiego niezauważenie.
Davin Larco chyba podzielał odczucia większości z załogi, tak samo Vard patrzył się na Soronię z dość z dużą gamą niedowierzania.
- Ja tez raczej nie mam dobrych przeczuć, myśle że to martwy zaułek – pikanie z navikompa zakomunikowało wszystkim niedługie wyjście z hiperprzestrzeni.
Vard obrócił fotel i przygotował wszystko jak należy w kilka sekund. Następnie patrząc na monitor odliczał czas do wyjścia, a gdy na ekranie pojawiło się 0, pociągnął dźwignię napędu i „Redemption” wyszedł niedaleko orbity Soronii.

Planeta była ponura, światło słońca docierało tu w bardzo ograniczonej ilości. Całe miejsce przysparzało gęsiej skórki i zimna na sam widok. Vard skierował statek w kierunku planety, ale nadal byli dość od niej daleko, gdy nagle zauważyli, że sensory zaczynają komunikować o jakimś obiekcie. Vard niemal wykrzyknął do znajdujących się w kokpicie Ibisa i Molocha:
- Mamy niewielki statek, zbliża się!


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Deren Molodh
Przemysłowiec - lobbysta



Dołączył: 11 Lis 2005
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Pią 10:48, 02 Gru 2005    Temat postu:

Molodh odpoczywał w jednej z kajut korwety senatora Iblisa. Przez dłuższą chwilę leżał na niezbyt wygodnym łóżku i rozmyślał o całej tej wyprawie. Zastanawiał się czy dobrze zrobił lecąc z senatorem osobiście. Może lepiej było wysłać Freia z kilkoma chłopakami do obsługi i ochrony sprzętu? Co jeżeli wyniknie z tego jakiś skandal? Nawet nie chciał myśleć o tym jak mogłoby to zniszczyć jego reputacje, z takim zresztą trudem reanimowaną...Fakt, faktem, że osiem lat temu, kiedy ojciec wysłał go na wygnanie, jego reputacja praktycznie nie istniała. Wszyscy uważali młodego Molodha za rozpieszczonego smarkacza, któremu w głowie tylko panienki...no nie tylko panienki, ale oprócze tego grawimobile, szczególnie te wyścigowe, niekończące się przyjęcia i wieczne wakacje...Ech...Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu, staruszek rzeczywiście mógł się wkurzyć... Takie spostrzeżenia nie pierwszy raz przeszły Molodhowi przez myśl...Ale teraz miał inne problemy. Niedawno wprowadził Molodh Industires do CEC. To była niezła transakcja, ale też i kosztowna. Molodh miał nadzieje, że wydatki na zakup akcji, przynajmniej częściowo pokryje z zamówienia, którego właśnie dokonali Tarkinowie z Eriadu. Znał ich od jakiś czterech lat. Co prawda Molodh wiedział o militarystycznej pasji starego Tarkina, która dwadzieścia lat temu przywiodła go do klęski i utraty mandatu senatora, ale młody Tarkin - Wilhuf wydawał się rozsądniejszy, po prawdzie to Deren całkiem go lubił, pamiętał, że w czasie tych kilkunastu miesiecy na Eriadu nawet się zaprzyjaźnili. Słyszał, że Wilhuf popiera Palpatine'a i zamiera go wspierać w bardziej konkretny sposób, ale to plotki...
Jego obecnym zmartwieniem był Bel Iblis....Eeeech...żebym na tej hucpie nie stracił, staruszek dopiero by się wściekł Rozmyślania młodego Corellianina przerwało wezwanie na mostek, najwyraźniej ich krótki lot dobiegał końca, zbliżali się do planety...

Chwilę później Molodh stał obok Jeda, Freia, Iblisa i jego ochroniarza na mostku. Kapitan senatorskiego statku odczytał kilka podstawowych informacji o planecie....Chyba nie chciałbym tutaj spędzić wakacji Pomyślał Molodh spoglądając na dane wyświetlone na ekranie monitora. Chwile potem "Redemption" wyszła z nadświetlnej. Nie dalej niż kilka sekund później kapitan zameldował o kolejnym statku...TO nie może być mój krążownik...za wcześnie, poza tym nie mogliby go wykryć z tym całym sprzętem, który kazałem zamontować....kto to do licha...?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Garm Bel Iblis
Senator Corelli



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Nie 11:22, 04 Gru 2005    Temat postu:

Bel Iblis przyglądał się w milczeniu skutej lodem powierzchni Soronii. Nie wydawało mu się, że może tam istnieć jakiekolwiek życie, zaczał już nawet zastanawiać się, co zrobi po powrocie na Corellię, gdy usłyszał pikanie Navcompa. Szybko zbliżył się do konsolety i zaczął wydawać polecenia:
-Kapitanie, uzbroić działka laserowe, nie rozpoczynać procesury namierzania, zidentyfikować typ statku, odczytać ID Code..-Senator chwycił za interkom i nadał:
-Niezidentyfikowany statek, tu CSS "Redemtion", podajcie swoje dane i cel wizyty w systemie..
Bel Iblis wbił wzrok w radar. Zastanawiał się co to może być za statek. Kto na nim podróżuje. Czyżby to był ten trop o którym mówił stary najemnik?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Pią 8:47, 09 Gru 2005    Temat postu:

Vard szybko i sprawnie wykonał polecenia senatora Ibisa. „Redemption” uzbroiła systemy ofensywne i defensywne, jednocześnie wysłano zapytanie do niezidentyfikowanego statku.

- Mamy ID, wygląda na to, że jest to „ Tunder Hawk”, statek ma ośmiokrotnie zabezpieczone ID! Całkiem ,nieźle, lae na pweno nie dla mnie. Hmm, jedna z przykrywek, to frachtowiec Sulustiański., o inna to Caamasjański okręt szpitalny! O to jest niezłe Statek wielkiego Kanclerza! Skad onie u licha brali te ID! Banda durniów.

Vard ostatnie słowa bardziej mówił pod nosem, sam skupiając się by rozpoznać maszynę. Niestety, choć wezwanie Ibisa trafiło do frachtowca, nie było odezwu, przynajmniej takiego jakiego się spodziewano. Wróg, uzbrajając systemy obronne ruszył z pełna prędkością kursem przechwytującym

- Dobra mam. Action IV „Tunder Hawak” Kilka razy widziany w tych okolicach i na rodii. Należy do … Czarne Słońce? Toż to trochę…dziwne. Ale…-Vard tak zaabsorbowany rozpoznaniem ID dopiero teraz zauważył, że statek nie ma przyjaznych zamiarów – no ładnie, ma trzy wieżyczki Turbolaserowe i jedną wyrzutnie rakiet. Systemy ma uzbrojone i atakuje. Proszę się zapiać senatorze i panie Moloch, i …może pan wezwać swojego pilota, będzie pomocny.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Deren Molodh
Przemysłowiec - lobbysta



Dołączył: 11 Lis 2005
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Pią 10:47, 09 Gru 2005    Temat postu:

Jed siadaj za stery Molodh szybko rzucił a stronę swojego pilota, sam wciskając się w pobliski wolny fotel i zapinając pasy. Nie uniknął przy tym pewnej nerwowości. Choć nie raz brał udział w walce w kosmosie, to niegdy nie było to wydarzenia ani przyjemne ani bezpieczne.
Kapitanie potrzebuje pan pmocy przy obsłudze uzbrojenia? Jeżeli tak to mój drugi człowiek jest gotówDeren wskazał na Mornana, który patrząc na ekrany korwety odparł:
Oczywiście kapitanie, wiem jak obsługiwać systemy uzbrojenia korwety, jeżeli tylko trzeba pomocy natychmiast zajmę miejsce!

Molodh wpatrując się we wrogi statek, zatanawiał się czy to nie dobry moment, żeby wezwać jego "Emerald Dawn". Szybko jednak zrezygnował z wysłania sygnału. Znajdował się na pokładzie nowej Korelliańskiej Korwety. Trudno zakładać, że jakiś zmodyfikowany frachtowiec może wyrządzić jakieś poważne krzywdy sprawnemu okrętowi wojennemu, jakim jest statek senatora. Na wszelki jednak wypadek Molodh był gotowy do wysłania prośby o wsparcie...Sprawdził zapięcie pasów i miał nadzieję przeżyć...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Garm Bel Iblis
Senator Corelli



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Sob 21:21, 10 Gru 2005    Temat postu:

-Hmm.. Dziwne. Przecież atak tego frachotwca na nas jest czystym samobójstwem. Naweyt pomimo uwzględnienia modyfikacji ejsteśmy od niego dwa razy szybsi i mamy lepsze tarcze.. Coś mi się tutaj zdecydowanie nie podoba..-zastanawiał się na głos Iblis-Panie Molodh, byłbym wdzieczny gdyby mógł pan wezwać jak najszybciej wsparcie.. Obawiam się, że ten statek jest dla nas poważnym zagrożeniem. Mają większą siłę ognia od nas, wiec się nie zbliżymy, a przez torpedy nie uciekniemy.. A pocisków mają pewnie duży zapas. Wystrzelają nas jak kaczki..
Kapitanie Vard, proszę rozpcoząć ostrzał wroga i próbować się od niego oderwać,w razie pojawienia się torped próbować je zniszcyzć kurtyną..


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Deren Molodh
Przemysłowiec - lobbysta



Dołączył: 11 Lis 2005
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Nie 1:13, 11 Gru 2005    Temat postu:

W rzeczy samej, mój statek jest niedaleko. Ale nie przypominam sobie żebym się tym chwalił senatorze. Pańska przenikliwość robi wrażenie. Oczywiście natychmiast wezwę mój krążownik.
Molodh natychmiasty wyciągnął swój komunikator i odpowiednią sekwencją wezwał „Emerald Dawn” umówionym kodem. Okręt powinien pojawić się w ciągu kilku minut, musimy do tego czasu wytrzymać. Ale nie wiem czy nie przecenia pan niebezpieczeństwa senatorze? Znam sie troche na budowie statków. Ten frachtowiec nie wygląda niebezpiecznie. No chyba, że zechcą nas staranować.
Molodh usmiechnął się kwaśno chcąc nieco rozładować napiętą atmosferę. Osobiście zdawał sobie sprawę, że taki frachtowiec można zmodyfikować na wiele sposobów. Dodać opancerzenie, generatory pól, zamontować uzborjenie. Tym bardziej, że mieli do czynienia z korelliańskim frachtowcem, a te były farbycznie przygotowane do takich modyfikacji. Przecież statki CEC były szczególnie atrakcyjnym towarem dla tych, którzy zamierzali ich używać do transportu zróżnicowanych rodzajów towarów czy pasażerów z uwzględnieniem konieczności zapewnienia odmiennych środowisk. Statki dostosowywano do potrzeb różnych gatunków. A to zmiany w generatorze ciążenia, a to znowu inny niż typowy skład atmosfery. I jedno i drugie było mozliwe i stosunkowo łatwe do przeprowadzenia. W pierwszym przpadku należało wprowadzić modyfikacje w oprogramowaniu genratorów, a atmosfera to tylko wkestia podania innej mieszanki do zbiorników tlenu. Najczęściej jednak dokonywano modyfikacji uzborjenia, zarówno defensywanego jak i szczególnie ofensywnego. Różne kompanie w zależności od stanu konta wysposażały nowe statki w grubsze opancerzenie albo dodatkowe działa, czasem nawet turbolasery, częstą modyfikacją były wyrzutnie rakiet czy torped. Podobne modyfikacje stały się udziałem i jego prywatnej jednostki. Krążownik konsularny, który służył jako jego pojazd dyspozycyjny był jednostką kilkuletnią. Fabrycznie jednostki tej klasy służące przede wszystkim w barwach republikańskiego korpusu dyplomatycznego, jak i jako okręty doskonałe dla biznesmenów, nie posiadały uzbrojenia. Jednak burzliwe wydarzenia ostatnich miesięcy spowodowały, że „Emerald Dawn” tak jak inne prywatne czy rządowej ednostki tej klasy zostały uzbrojone. W przypadku okrętu Molodha modyfikacje były dosyć głębokie. Wydatnie wzmocniono pola ochronne, tak, że statek był teraz w stanie wytrzymać potyczkę z mniejszymi okrętami wojennymi i bez większego szwanku uciec w hiperprzestrzeń. Ale główną modyfikacją było dodanie uzbrojenia, które teraz stanowiły trzy podwójne działa turbolaserowe, trzy działa laserowe i ciężeki blastery do zwalczania mysliwców. Pierwszy turbolaser został zamontowany w obrotowej wierzy przed systemem anten komunikacyjnych w tylnej częsci kadłuba. Pozostałe dwa umieszono w podonych wierzach po spodniej części korętu. Jeden tuż za silnikami na rufie, a drugie za odstrzeliwanym salonem-kapsuła pod sterownią krążownika. Bezpośrenio pod kabiną pilotów zainstalowano poczwórne działko ciężkich blasterów, a na bokach kadłuba, w poniżej kabiny pilotów zamontowano działka laserowe, po jednej parze na burcie. Trzeci zestaw podwójnych działek laserowych zamontowano podnad kabiną pilotów. Uzbrojenia krążownika dopełniała wyrzutnia torped i druga kierowanych rakiet. Tak uzbrojony okręt Molodha mógł spokojnie przewozić swojego właściela bez niebezpieczeństwa przejęcia przez piratów czy kogokolwiek kto pokusiłby się na statek lub jego pasażerów. Choć Molodh nie miał jeszcze okazji przekonać się o skuteczności modyfikacji, to był pewien, że nie zawiodą. W rzeczy samej już wkrótce miał się przekonać o ich skuteczności. Tuż za zbliżającym się w kierunku korwety senatora frachtowcem, z nadprzestrzeni wyskoczył charakterystyczny, pomalowany na zielono i biało korelliański krążownik z logo Molodh Industries. Po chwili na statek senatora dotarł komunikat:

„Redemption” zgłoś się, tutaj dowódca okrętu Molodh Industires „Emerald Dawn”, mówi Aeltre Mansell. Wiem, że macie na pokładzie naszego szefa Derena Molodha. Jak widzę potrzebujecie pomocy, włączamy się do walki.

Jered Ketrell uwijający się przy jednej z konsolet słysząc komunikat zaczął nerwowo komentować pod nosem:

Jasne, dowódca, też wymyśliła, ledwie mnie przez kilka dni zastępuje i już sie jej wydaję, ze wskoczy w moje buty...Mam nadzieje, że nie doprowadzi do katastrofy...Ketrell zrzędził tak jeszcze dobrych kilka chwile.
Molodh jednak w pełni ufał umiejętnością Aeltre, była doświadczoną pilotką i zastępczynią Ketrella, zresztą zazdrodną o jego stanowisko i głodną sukcesu. Z pewnością zrobi wszystko, żeby nie zepsuć swojej reputacji, jak i zniszczyć statku...przynajmniej miał taką nadzieję. Widząc swój okręt włączający się do walki, Molodh zauważył:

- Coż senatorze, chyba nasze szansę na przetrwanie tej walki wzrosły, może warto ich wywołać i przekonać się czego chcą. Mamy ich w szachu. Są mięszy „Redemption” a „Emerald Dawn”. Co pan na to?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Garm Bel Iblis
Senator Corelli



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Nie 1:53, 11 Gru 2005    Temat postu:

-W rzeczy samej, mój statek jest niedaleko. Ale nie przypominam sobie żebym się tym chwalił senatorze. Pańska przenikliwość robi wrażenie. Oczywiście natychmiast wezwę mój krążownik.
Corellianin uśmiechnął sę pod nosem.
-Nic nie wiedziałem o pańskim krążowniku. Poprosiłem pana, żeby pan wzewał pomoc, gdyż jest pan w tej chwili jedną z niewielu wolnych osób, które mogłyby zasiąść przy łączności.. Ehh.. Chyba trzeba będzie poważnie naruszyć fundusz i wynająć jeszcze kilku ludzi..

- Coż senatorze, chyba nasze szansę na przetrwanie tej walki wzrosły, może warto ich wywołać i przekonać się czego chcą. Mamy ich w szachu. Są między „Redemption” a „Emerald Dawn”. Co pan na to?

-Zawracamy i przekazujemy energię z silników do dział i tarcz.. Macie może działa jonowe na tym krązowniku..?


Bel Iblis nie czekająć na odpowiedź podszedł do konsolety łączności i nadał:
-"Tunder Hawk", jesteście otoczeni i zaraz zostaniecie zniszczeni. Jeżeli chcecie tego uniknąć wyłączcie silniki, tarcze oraz uzbrojenie i przygotujcie się do przyjęcia ekipy abordażowej..-Trzeba będzie jakąś zorganizować..


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Deren Molodh
Przemysłowiec - lobbysta



Dołączył: 11 Lis 2005
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Śro 10:08, 14 Gru 2005    Temat postu:

-Chyba ma pan rację senatorze. Proponuję, żeby do pańskich ludzi dołączyli trzej spośród moich. Jesteśmy dobrze uzbrojeni, mamy kilka pancerzy, bardzo nowoczesnych, z pochłaniaczami strzałów blasterowych włącznie.

Molodh przytaknął senatorowi i choć wolałby nie mieszać swoich ludzi w bezpośrednią walkę, to chyba w tej sytuacji nie było innego wyjścia. Warto dowiedzieć się kim są napastnicy i czego tutaj szukają. Ale z drugiej strony nie wiadomo ilu ludzi jest na pokładzie frachtowca. Biznesmen zaraz podzielił się swoją wątpliwością ze zgromadzonymi na mostku korwety:

-Z drugiej strony nie wiemy nie wiemy kto ich tam przywita. Proponuje zatem wrzucić im na pokład kilka rozrzutników gazu usypiającego. Jesteśmy przygotowani na taką ewentualność. Nie ma sensu pakować się w strzelaninę z prawdopodobnie liczniejszym wrogiem. Kiedy gaz zacznie już działać, poślemy na frachtowiec automatyczną sondę. Przekonamy się z kim mamy do czynienia.

Molodh odwrócił się do przypiętego do fotela za nim Mornana i wydał odpowiednie dyspozycje:

-Frei weż Dericka i Syke i idźcie do ładowni, Vern wszystko starannie oznaczył, nie będzie kłopotu ze znalezieniem odpowiedniego kontenera. Wydaj chłopakom pancerze i broń. Przygotuj wyrzutniki gazu i sondę. Zabierz wszystko do śluzy. Damy Wam znać kiedy zacząć działać. Jak zakładam za chwilę dołączą do Ciebie ludzie senatora.

Mornan jak zwykle znalazł najgorszy z możliwych moment, żeby wyraźić swoją opinię, a mówiąc wprost ponarzekać:

-Gdyby nie gaz sprzeciwiłbym się temu samobójczemu abordażowi. Z tego co zdążyliśmy się zorientować, miły pan senator ma braki kadrowe, zresztą ku utrapieni własnego kapitana. Przeprowadzanie ataku na frachtowiec tych rozmiarów bez pełnej grupy abordażowej to mówiać delikatnie głupotą...

Molodh uśmiechnął się kwaśno i zareplikował:

-O co, jak o co, ale o zbędną delikatność nigdy Cię nie podejrzewałem. Upewnij się, że włączyłeś filtry w hełmie kiedy wejdziesz na ich statek.

Molodh mrugnął do Mornana i odwrócił się w stronę ekranów korwety. Kiedy jego podwładny wychodził z mostka, Molodh rzucił za siebie:

- O właśnie, jeżeli ludzie senatora nie będą mieli masek, wydaj im, Vern zawsze pakuje więcej sprzętu niż mówi, pewnie jest zapas.

-Jasne szefie, znam się na swojej robocie.Mornan nieco urażony przytaknął.

Molodh był pewien, że rozrzutniki gazu zadziałają jak trzeba. Te sprytne urządzenia niedawno weszły do produkcji i Molodh Industires sprzedał rozmaitym siłom policyjnym w całej Galaktyce dziesiątki tysięcy tych urządzeń. Rozrzutnik wyglądał jak przerośnięta metalowa piłka unosząca się na repulsorach i chroniona przed atakami polem siłowym. Jej autem była niezwykła szybkość, dzieki której nie dawała potencjalnym napastnikom zbyt wiele okazji na jej zestrzelenie. Każdy z rozrzutników zawierał po sześć pojemników z gazem. Oczywiście w zależności od intencji użytkownika pojemniki można było wypełnić zarówno gazem usypiającym, jak i paraliżującym. Urządzenia Molodha zawierały gaz usypiający. Na wszelki wypadek każdy rozrzutnik wyposażono w lekki blaster. Plan powinien zadziałać.

-Cóz senatorze, przekonajmy się co to za jedni na tym frachtowcu.Po czym podszedł skontaktował się ze swoim statkiem:

- "Emerald Dawn" zgłoś się, mówi Molodh, Aeltre, zaczynamy abordaż, bądźcie w pogotowiu i gdyby Ci z frachtowca chcięli nam wywinąc jakiś numer bądzcie gotowi.

Molodhowi odpowiedział słyszany już pełen zdecydowania kobiecy głos:

Miło Cię słyszeć Deren, oczywiście będziemy gotowi, zreszta cały czas jesteśmy. Chyba zniszczyliśmy ich tarcze i jeden z silników podświetlnych. W razie kłopotów nie powinni daleko uciec. Powodzenia "Redemption".


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Czw 16:11, 15 Gru 2005    Temat postu:

[off] Molodh proszę cię nie wyprzedzaj akcji. Opis przylotu twego statku były w mojej kwestii, nawet więcej ja decydowałem, czy uda się wysłać wiadomość. Wink W ten sposób nieźle mi pokrzyżowałeś szyki, ale chyba sobie z tym poradzę. Tym niemniej proszę pamiętaj o takich rzeczach. Tak jak ja nie godmoduje waszych zachowań, tak i wy nie godmodujcie sytuacji Wink Dzięki z góry. [/off]

Od wrogiej jednostki nie było żadnego odzewu na wezwanie senatora Ibisa. Tymczasem Redemption zawrócił i począł zbliżać się do frachtowca. Duża częsć mocy została przekazana do laserów i tarcz, korweta byłą przygotowana na najgorsze. Mimo to Action IV nic nie robił, nie przejawiał jeszcze oznak wrogości, poza uzbrojonymi systemami uzbrojenia, czyżby Vard się mylił?

Nagle pilot wykrzyknął:
- Cholera włączyli zagłuszanie i to niezwykle silne zagłuszanie nie możemy wysyłać już żadnych wiadomości, ale on chyba też nie! Maja naprawdę mocny sprzęt tam. Przed tym jednak zdążyłem wykryć, że na pokładzie jest tylko 10 ludzi. Najprawdopodobniej maszyna musi być mocno zautomatyzowana. Chociaż teoretycznie może być tam cała armia droi…

Vard przerwał, gdy zobaczył przez kokpit, że ładownia „Tunder Hawak” się otwiera i wylatują stamtąd dwa myśliwce typu StarViper, choć już stare to wspaniałą i doskonała robota, sprawiały, że myśliwce były nadal jednymi z najmocniej uzbrojonych w galaktyce i niezwykle groźnymi przeciwnikami. Maszyny, gdy tylko opuściły hangar ustawiły skrzydła w pozycji bojowej i ruszyły pełna parą w kierunku „Redemption. Za myśliwcami wylatywały niezabezpieczone skrzynie z ładunkiem, jaki również przewoził transportowiec.

Sam „Tunder Hawk” zaczął natychmiastową kanonadę w kierunku „Redemption” z laserów, równocześnie posyłając dwie rakiety. W głośnikach statku Bela Ibisa trzeszczały jakieś głosy, zapewne nadawane z frachtowca:

...sii sa ka’rta…ode…
Coruscan...den...Vod...an.
...Bal kote darasuum kote…
…kando…tome… kyr'am… tracyn… Vo… an.

- Nie mam pojecia co to jest, ale brzmi na...pieśń! Jakaś dziwna przeklęta pieśń! Senatorze co robimy? Na pokładzie powinno być teraz ośmiu ludzi, nadal próbujemy abordażu? Jeżeli tak to maszyna pana Molodha będzie musiała nas osłaniać przed Viperami, są one cholernie groźne, nawet dla nas.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brasidas dnia Czw 12:56, 29 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Deren Molodh
Przemysłowiec - lobbysta



Dołączył: 11 Lis 2005
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Sob 12:41, 17 Gru 2005    Temat postu:

Molodh poważnie spojrzał na senatora Iblisa i z obawą w głosie powiedział:

Nasza sytuacja zdaje się pogarszać, nie wiem czy zdołam się połączyć z moim okrętem. Jeżeli nas skutecznie zagłuszyli nie będe mógł odwołać "Emerald Dawn". Pewnie teraz szykują się do osłaniania nas podczas abordażu. Frachtowiec nie przerywa ataku, zdaje się, że nie mają dobrych intencji, o czym świadczą te myśliwce. Zatem czas podjąć decyzję. Możemy przprowadzić abordaż i bez większych strat zdobyć ich statek. Mamy odpowiedni sprzęt, który pozwoli nam, mam nadzieję, uniknąć strat w ludziach. Jaka jest pańska decyzja senatorze?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Garm Bel Iblis
Senator Corelli



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Sob 20:53, 17 Gru 2005    Temat postu:

Senator szybko podjął decyzję..
-Dokonujemy abordażu. W tej chwili i tak nie mamy jak dać znaku pańskiemu krązownikowi..
Vard, postaraj się nas doprowadzić w jednym kawałku..
Panie Molodh, odnoszę wrażenie, że pańskie tarcze bardzo nam się przydadzą..
Davin, weź kogoś i pobierzcie ze zbrojowni przecinaki plazmowe, ładunki wybuchowe i może ręczne działko. Może być nam przydatne wsparcie. Jeżeli znajdziesz coś z EMP to też możesz wziąść..
-wzrok senatora spoczął na chwilę na ładowni "Tunder Hawka-Co to do ciężkiej cholery jest?-wyraził swoje zdziwienie na widok łądunków.
-Vard, zaczekaj, najpierw upewnijmy się, dlaczego wyrzucają łądunek. Niech pierwsze działo rozwali kilka tych skrzyń..


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Czw 13:21, 29 Gru 2005    Temat postu:

„Redemption” ruszył szybko do ataku Vard wyminął lecące z wielka prędkością Vipery i zaczął strzelać do kilku pierwszych skrzyń. Już po pierwszych trafieniach ładunek zaczął wybuchać tworząc sporej wielkości kule ognia. Pilot aż wykrzyknął:

- Skubańce wyrzucili ładunki wybuchowe, założę się, że jeszcze są zdalnie detonowane. O nie wy skurczybyki nie ze mną te numery. Znakomity strzał Senatorze bym wleciał w środek i byłoby po nas w sekundy. Ale teraz czas na odpłatę.

Uśmiech na twarzy Varda sprzęgnięty był z kolejnymi wiązkami laserów, które padały na skrzynie powodując ich zniszczenie w bezpiecznej odległości od „Redemption”. Po chwili wstrząsy zakomunikowały, że frachtowiec zaliczył kilka trafień na okręcie senatorskim.

- Myśliwce na szóstej i się zbliżają szybko! Jed pilnuj naszej szóstej już mamy spadek mocy tarcz o 10%!
- Spokojnie Panie Vard już mamy pomoc.

Okręt Molodha ruszył z pełna parą i odciął zbliżające się myśliwce do „Redemption”, wysyłając w ich kierunku lawinę wiązek laserowych. To pozwoliło łamaczowi blokad oderwać się od pościgu i skupić na „Tunder Hawku”.
- Dobra wszystkie przeszkody pokonane. Teraz zaczynamy zabawę, chyba wiedza, że chcemy abordażu, szarpią się tymi manewrami jak zarzynane Mynocki. Ale my mamy przewagę prędkości. Przygotować się do dokowania!

Kolejne wstrząsy zakomunikowały, że frachtowiec nie zanikał obrony, ale silne tarcze „Redemption” mogły jeszcze długo wytrzymać taki ostrzał. Na mostek wskoczył Danin:

- Senatorze mamy ludzi gotowych do akcji. Maski rozdane. Broń też. Ładunki wybuchowe i gaz gotowy. Znaleźliśmy kilka EMP więc ludzie też są gotowi na droidy. Gdy tylko przydokujemy ludzie zaczną przecinać.

Po chwili „Redemption” kończąc szalone manewry Varda i Jeda doprowadzili Redemption na pozycję. Nagły wstrząs oznajmił, że chwytaki magnetyczne chwyciły ofiarę i że ludzi są gotowi do próby wejścia. W głośniku nadal leciała, ciągle powtarzana, dziwna pień, a Jed ciągle się w nią wsłuchiwał, dopiero po chwili otworzył szerzej oczy:

- Darasuum kote, znam to: Ethernal Glory, słyszałem, ze to motto Waru, motto klonów Republiki, ale skąd to u nich? Jestem tego pewien panie Molodh to na pewneo motto klonów, ale…ale skad one tutaj?

Vard przerwał zamyślenie Jeda mówiąc:
- Senatorze jesteśmy na miejscu czekamy na rozkaz.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Garm Bel Iblis
Senator Corelli



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Pon 21:37, 02 Sty 2006    Temat postu:

Bel Iblis zawahał się na chwilę. Motto klonów, ale co one miałyby..? Nie ważne! Chcieli ich śmierci, czas się dowiedzieć dlaczego.. Senator założył maskę, a widząc zdziwione spojrzenia kilku osób powiedział:
-Chyba nie spodziewacie się, ze będe tutaj stał i patrzył jak tamci umierają..?-mężczyzna wyjął blaster i ruszył w kierunku grodzi:
-Zaczynamy abordaż, zacznijcie przecinać..-powiedział przez komunikator, miał nadzieję, że kiedy dotrze na miejsce praca będzie częściowo wykonana. Nie mylił się, laserowy przecinak kończył właśnie robotę.
-Zaczekajcie..-powiedział, gdy czerwone smużki już prawie się stykały.
-Plan jest następujący, po otwarciu się grodzi posyłamy do środka gaz, potem wkraczamy, Davin, weź jeden z pojemników z gazem, twoim zadaniem będzie wepchnąć go do pierwszego przewodu wentylacyjnego jaki spotkasz.. Nie wahajcie się używać Flashbangów, ani ogłuszaczy w laserach. Chcę mieć kilku żywych. Zwłaszcza tych z mostka.. Jakieś pytania..?


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Deren Molodh
Przemysłowiec - lobbysta



Dołączył: 11 Lis 2005
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Śro 16:52, 04 Sty 2006    Temat postu:

Senator założył maskę, a widząc zdziwione spojrzenia kilku osób powiedział:

-Chyba nie spodziewacie się, ze będe tutaj stał i patrzył jak tamci umierają..?-

Molodh słysząc pytanie senatora, nieomal spadł z zajmowanego fotela. Heroizm polityka był do prawdy godny podziwu, ale podziw to kiepska ochrona przed blasterowymi błyskawicami...:

-Gratuluje odwagi senatorze, ja co prawda nie zamierzam patrzeć jak moi ludzie umierają, ale tez nie będe do tego zmuszony tutaj na mostku. To raczej Panu może przypaść ta wątpliwa przyjemność. Nie jestem żołnierzem, a choć nie raz znalazłem się w sytuacji w której argumentem w dyskusji był blaster, to prosze mi wierzyć ,nie zamierzam bawić się w komandosa, od tego mam Mornana i jego ludzi. Ale szczerze życzę powodzenia...

Senator najwyraźniej nie podzielał punktu widzenia biznesmena i z odbezpieczonym blasterem pobiegł w kierunku śluzy.

-Co to za szaleniec, wydaje mu się, że jest na obozie przetrwania...Nigdy nie sądziłem, że senator będzie udawał jakiegoś herosa z podrzędnego holofilmu... Molodh wpatrywał się jeszcze przez ułamek sekundy w drzwi mostka, po czym już na głos powiedział do komunikatora wewnętrznego systemu komunikacji korwety:

-Frei biegnie tam do was sam pan senator, zadbaj o to, żeby żaden laserowy strzał nie musnał jego drogocennej osoby...

-Na Sithów, mam nadzieję, że Ty masz więcej oleju w głowie i zostaniesz na mostku. Z całym szacunkiem Deren, ale nie trzeba nam tutaj więcej amatorów...

Molodh słysząc typowe utyskiwania Mornana, nieco rozbawiony odpowiedział:

-Nie Frei, możesz być spokojny, amator zostaje na mostku. Bez odbioru.

Molodh wygodnie rozparł się w fotelu i powiedział do dowódcy oktrętu:

-I cóż kapitanie, zobaczymy kto chciał nam utrzeć nosa[/i]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Brasidas
Jaszczur



Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Galaktyki

 Post Wysłany: Czw 14:07, 05 Sty 2006    Temat postu:

Ludzie Senatora i Molodha skinęli potakująco głową i założyli maski. Łącznie z Iblisem było tu zgromadzonych ok. 25 ludzi z karabinami balasterowymi i granatami. Gdy tylko spawanie dobiegło końca, wszyscy pochowali się po bokach wejścia, zakładając maski na twarze, a jeden z „żołnierzy” pchnął z całej siły wycięty krąg do środka. Metal z początku stawiał lekki opór, ale już po chwili z hukiem wpadł do środka. W tym samym momencie do środka poleciały trzy rozrzutniki gazu usypiającego, produkowane przez Molodh Industries. Gaz w ciągu sekund rozniósł się po korytarzach na „Thunder Hawku”. Natychmiast po tym pierwsi ludzie wkroczyli do środka, środka,…który wydawał się pusty.

- Czysto
- Czysto
- Czysto
- Dalej ruszać się w kierunku mostka. Zachować ostrożność. Davin wentylator.
– ludzie senatora szeptali do siebie informacje i komendy.

Wnętrze frachtowca było takie same jak każdego niemal statku typu Action IV. Ten może był bardziej zagracony leżącymi wszędzie skrzyniami z jakimś sprzętem. Davin podszedł do jednej z klatek wentylatora i wrzucił pojemnik z gazem, Frei zrobił to z drugiej strony. Teraz można było się spodziewać, że gaz rozejdzie się błyskawicznie po statku i uśpi każdego.
Tymczasem grupa abordażowa poruszała się w kierunku mostka, gdzie spodziewano się znaleźć przynajmniej część załogi. Idąc korytarzami nadal nigdzie nie można było napotkać jakichkolwiek oznak życia, nie mówiąc o oporze. Po chwili w komunikatorze zabrzmiał głos Varda:

- Senatorze nadal odbieram 8 oznak życia na okręcie, ale zakłócenia nie pozwalają ich zlokalizować. Ale mam pomysł spróbuję się włamać do ich systemów. Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale chyba warto spróbować. Jeżeli mi się uda to może nawet będę miał dostęp do ich sieci monitorującej, a wtedy będziemy ich mieli na widelcu.

Tymczasem Frei włączając swój osobisty kodowany komunikator, skontaktował się ze swoim pracodawcą. Mówiąc szeptem zakomunikował:

- Szefie myślę, że to cię bardzo zaciekawi. W korytarzach jest dużo skrzyń ze sprzętem. Są zamknięte na kod, ale to nie ważne. Przynajmniej na razie. Ciekawe jest natomiast to, co znajduje się na ich boku. Mają nalepki jakiejś małej firmy, ale odlepiając jedną z tych nalepek, widzimy oryginalne logo…Corelian Engeneering Corporation…Szefie te skrzynie pochodzą z CEC, jestem tego absolutnie pewien ze dużo sami mamy takich.

- Wróg!


Za słowami jednego z ludzi senatora Ibisa poleciały pierwsze wiązki z karabinów blasterowych jednego z dziesięciu droidów strażniczych, które wychodząc z korytarza przed grupą abordażową. Z każdym krokiem kolejny droid otwierał morderczy ogień. Po chwili jeden z ostatnich droidów wziął na ramie wyrzutnie rakiet i skierował w kierunku samego senatora…

[off] No niech bedzie macie troche god modingu, opiszcie jak rozwalacie, znaczy wasi ludzie rozwalajawroga Wink [/off]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brasidas dnia Sob 16:08, 07 Sty 2006, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Deren Molodh
Przemysłowiec - lobbysta



Dołączył: 11 Lis 2005
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Sob 15:44, 07 Sty 2006    Temat postu:

Zamaskowane skrzynie pochodzące z CEC? Co to miało znaczyć? - Molodh doprawdy nie mógł znaleźć odpowiedzi dlaczego któs miałby maskować znaki firmowe spółki? Przecież CEC sprzedawała w całej Galaktyce, co z tego, że ktoś dysponował sprzętem z Corellii? To nic niezwykłego!

-Frei co jest w tych skrzyniach? Są na nich jakieś oznaczenia? Numery seryjne? Może ktoś ukradł ten sprzęt z magazynów CEC? A może ktoś z firmy wsponaga tych terrorystów, o ile nimi są! Frei! Jesteś tam?!

Z głosników komunikatora popłynęła rytmiczna muzyka wystrzałów blasterowych. Na frachtowcu najwyraźniej rozgorzała walka. Molodh uznał, ze to najstosowniejszy moment, żeby skorzystać z dobrodziejstw techniki Molodh Ind. Biznesmen wyciągnął panel sterowania rozrzutnikami gazu. W tej sytuacji mógł wspomóc walczących tylko poprzez te urzadzenia, wyposażone nie tylko w broń chemiczną ale i w blaster. W skład systemu zdalnego sterowania wchodziły duże gogle zapewniające trójwymiarowy obraz pola walki. Molodh podłączył się do systemu. Niewielka odległośc oddzialająca go od pola walki zapewniła w miarę dobry przekaz. Oczom Derena ukazał się korytarz frachtowca wiodący do ładowni. Z oddali było widać rozbłyski strzałów. Molodh odbezpieczył blaster urządzenia, które cicho uniosło się w powietrze i popłynęło w kierunku toczonej walki. Po chwili rozrzutnik znalazł się w ładowni. Oczom operatora urządenia ukazały się rzędy skrzyń i ludzie ostrzeliwani przez roboty strażnicze.

-Frei, widzę Cie, to ja steruję tym rozrzutnikiem, niezbyt Wam pomogę, ale tylko tyle mogę dla Was zrobić. Zresztą pewnie zaraz rozwalą maszynę.

-Eeeee....każda pomoc będzie mile widziana....o cholera...będzie wesoło...oby to nie był nasz pogrzeb.....

Molodh wycelował blaster rozrzutnika w robota, który ostrzeliwał skrzynię za która schował się Mornan. Strzał nie był celny i ledwno musnął głowę automatu, który skierował karabin w stronę urządzenia i wystrzelił. Molodh zdążył skierować rozrzutnik tuż za jeden ze stosów ze skrzyniami. Mornan wykorzystał okazję i posłał w stronę droida serię ze swojego karabinu blasterowego zamieniając go w kupę iskrzących obwodów i pogiętego metalu. Jeden z ludzi Molodha - Sykes rzucił w grupę droidów trzy granaty plazmowe. Kilka sekund potem ładownią frachtowca wstrząsnął potężny wybuch...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Garm Bel Iblis
Senator Corelli



Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Corellia

 Post Wysłany: Nie 20:05, 08 Sty 2006    Temat postu:

-Wróg..!-Kiedy rozległ się krzyk Bel Iblis spojrzał w kierunku z któego nadchodizły Droidy i natychmiast rzucił się za skrzynię. To samo zaczęła robić reszta grupy abordażowej. Po chwili rozgorzała zacięta wymiana ognia. Ludzie poukrywani ze skrzyniami i wszelkimi innymi naturalnymi osłonami strzelali do stojących na otwartej przestrzeni droidów. Jak można było łatwo przewidzieć droidy padały szybko, ale miejsce każdego zniszczonego zajmowały dwa inne. Beli iblis ostrożnie wychylił się zza skrzyni i oddał kilka starannie wymierzonych strzałów. Potem szybko wrócił za osłonę, a miejsce gdzie przed chwilą była jego głowa przeszyło kilkanaście blasterowych błyskawic. Senator zaklął i krzyknął:
-EMP..! Kto miał to EMP?-Nie czekając na odpowiedź wychylił się po raz kolejny i jego uwage zwrócił mierzący w niego droid. Miał na ramieniu wyrzutnię rakiet. Senator natychmiast wymierzył w niego, ale kanonada zmusiła go do ukrycia się. Zanim zdążył odskoczyć za następną skrzynię zobaczył jak Raine Nova, jedna z jego podwładnych wychyla się i rzuca w kierunku droidów jakiś przedmiot. Jednak zbyt długa obecność poza zasłoną została natychomiast zauważona i kilka droidów natychmiast wystrzeliło w jej kierunku, z czego dwa trafiły prosto w pierś. Senator zaklął pod nosem, gdy nagle coś błysnęło. Bel Iblis wyjrzał z zasłony i uśmiechnął się. Droidy stały i nic nie robiły, oszołomione impulsem elektromagnetycznym. Ludzie szybko sobię z nimi poradzili, podczas gdy sam Bel Iblis podszedł do ciała podwładnej. Ciało uśmiechnęło się do senatora i powiedziało:
-Będę co roku wysyłać kartkę z podziękowaniami producentom tych tarcz..-Garm uśmiechnał się i pomógł kobiecie wstać. Potem włączył komunikator i powidział do Varda:
-Masz coś z tych systemów..?/


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Republiki » Misja Dyplomatyczna - Corellia
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 5 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group